Święta w słońcu

Od dość dawna mamy piękną pogodę, zwłaszcza jeśli patrzymy przez okno, bo chłodne wiaterki dają nam się we znaki. Czy dziwicie się, że mnie pociągnęło nad morze, do Gdańska-Oliwy wabiącego słońcem i błękitnym niebem. No i okazało się, że kompletnie niepotrzebnie wyjeżdża się nad włoskie morze: wspaniała plaża, urocze, dobrze utrzymane bulwary nad morzem ciągnące się przez Gdańsk, co najmniej do Sopotu. Letnia pogoda też od kilku sezonów nie zawodzi. A na bulwarach dziesiątki knajp i knajpeczek w różnym stylu, cenie i smaku. Ale raczej dobre. Niektóre zaś, jak „Na przystani” doskonałe i oblegane w porze lunchu i kolacji jak w czasach słusznie minionych. I nie bez powodu. W ogóle wydaje mi się, że te wybrzeżowe restauracje nie mają żadnego zadęcia i w tym podobne są do włoskich, a jedzenie w nich nie jest uderzająco drogie. Takie sobie, średnie ceny, akceptowalne, zważywszy jakość, miejsce i położenie geograficzne. Wprawdzie psy nie mają wstępu do restauracji, a byłam z psią koleżanką, ale nie mam pretensji: na słonecznym „zewnętrzu” knajpek było nam doskonale, a dla Kulki może nawet bardziej interesująco.
Świąteczne zakupy obserwowane w marketach w tym roku wydały mi się jeszcze bardziej obfite niż w poprzednich latach, nic więc dziwnego, że pokazywane w TV lodówki w jadłodzielniach pękają w szwach. Tuż po świętach w pomieszczeniu śmietnikowym warszawskiej kamienicy dostrzegłam wory(!) suchego chleba. A co jeszcze trafiło do pojemników, wolę nie myśleć. Mam niezbyt skrzętnych i oszczędnych sąsiadów….
Świąteczne dni spędzone w naszym wiejskim domu pozwoliły cieszyć się zarówno tym, co wyrasta z zeszłorocznych korzeni (szczypiorek, czosnek, szałwia, specyficzne sałatkowe listki, rozmaryn) jak nowo sadzonymi. W tym roku znów będziemy mieli wiele warzyw wyrastających na nieskażonych chemią grządkach. Znów będziemy niezbyt energicznie przeganiali ptaki i wiewiórki z truskawkowego poletka lub z krzewów borówki amerykańskiej. Wydają one szczodrze owoce, ale zjadają je ze smakiem raczej nieproszeni goście niż my. Miejmy nadzieję, że deszcze będą padały w środku tygodnia (wiadomo, nie w weekend) i to na tyle obfite, że nie trzeba będzie wiele podlewać.
W każdym razie miło, że wiosna!