Wiosna, ach to ty…

Doszło do tego, że już nie pierwsze kwiatki i nie przylatujące ptaki sygnalizują wiosnę, a raczej sklepowe dekoracje, promocje wiosenne i podobne działania, nie mające się nijak do wiosny. No bo co ma do jakiejkolwiek pory roku promocja na telewizory? Na rowery czy sportowe stroje albo turystyczne samochody, to co innego, choć nie sądzę, aby nawet najbardziej wspaniałe auto było typowym wiosennym zakupem. Nie cieszą oczu pierwsze nowalijki, bo przez cały rok mamy wszystko, co jest zdobyczą nie do przecenienia.
A więc co nadzwyczajnego w związku z początkiem wiosny? Chyba poprawa nastroju i potem szybkie jego obniżenie, kiedy zdajemy sobie sprawę, że czekają nas wiosenne zakupy ubrań, konieczne porządki i myślenie o świętach. Na nic przestrogi, że powinno się kupować nie za wiele, nie na duży zapas, taki, który zjada się tydzień po świętach, a którego sporą część z poczuciem winy się wyrzuca. Ale „nil desperandum”: nie ma takiego domu, w którym nie zmarnowałoby się choć drobnej cząstki świątecznych zapasów. Oczywiście coraz sprawniej minimalizujemy zakupy i uczymy się zagospodarowywać resztki.
A co może nam niechybnie poprawić nastrój w pierwszych dniach wiosny? Chyba coś smakowitego. I to coś warzywnego. Niechaj to będzie risotto z zielonym groszkiem. Wiosenne? No pewnie, głównie z racji koloru, bo przecież użyjemy mrożonego, ubiegłorocznego groszku. Mam proporcje na 6 osób w starej książce z recepturami. Wiecie ile musiałam się naliczyć, aby sporządzić przepis jednoosobowy? Ale tak właśnie witam wiosnę, jednoosobowym risottem.
Risotto groszkowe
2-2,5 łyżki ryżu arborio, kopiasta łyżka masła, pół łodygi selera, szalotka, kieliszek wytrawnego białego wina, 1/2 szklanki bulionu warzywnego z kostki,10 dag mrożonego groszku (mniej więcej), sól, pieprz.
Na maśle podsmażamy (nie rumieniąc) posiekaną drobno szalotkę i łodygę selera, po kilku minutach dodajemy ryż i smażymy dalej, aż się zeszkli. Teraz dodajemy wino i mieszając smażymy, aż odparuje i pod koniec tego zaczynamy wlewać bulion, powoli, w dwóch- trzech porcjach. Po 5 minutach gotowania dodajemy wraz z bulionem groszek i wszystko razem gotujemy, aż uznamy, że ryż jest dostatecznie miękki, lecz nie rozgotowany, jędrny. Oczywiście doprawiamy pod koniec solą i pieprzem. A tuż przez jedzeniem posypujemy 1-2 łyżkami startego sera.
Vivat wiosna!