Dla wzmocnienia sił

Czy wiecie, skąd wzięła się nazwa restauracja? Po prostu w XVIII –wiecznych lokalach, podających strawę ktoś wpadł na pomysł przygotowywania pożywnych wołowych rosołów odnawiających chorym siły. Odnawiające, czyli restaurants. I tak to się zaczęło. Dziś raczej nie chodzimy na zupy odnawiające siły do restauracji. Przeciwnie zupy to wybitnie domowa specjalność. Znamy apetyty i gust domowników i gotujemy im i sobie takie, rozgrzewające, jak twierdzą niektórzy, a dla wielu po prostu arcydobre, pełne smaku i warzyw dania.
Ostatnio na każde spotkanie z przyjaciółmi próbuję ugotować coś, co wszystkim sprawi niespodziankę, najbardziej lubię wszystkich mocno zdziwić, każę nawet zgadywać, z czego zupa-krem, w których się specjalizuję, została stworzona. A w solidnie zhomogenizowanych zupach-kremach to niekiedy wcale nie jest łatwe, ponieważ uzyskuje się całkiem osobliwy smak. Była już oczywiście zupa dyniowa z curry i imbirem (proste!), cukiniowe na różne sposoby, pietruszkowa z gruszką, selerowa z jabłkiem, porowa, pomarańczowa, paprykowa, batatowa .Uff i tu skończyły mi się pomysły, czasem zapożyczone. Aha, jeszcze czeka nie budząca na pierwszy rzut oka mojego entuzjazmu krem z ogórków.
Bardzo proszę, jeśli macie jakieś dobre pomysły na kremowe zupy, napiszcie. Wszyscy pewnie będą Wam wdzięczni. A ja z góry dziękuję.