Co nas czeka (w kuchni)

Już wiemy, że czekają nas zmiany klimatu, a co za tym idzie wielu dziedzin naszego życia. Bardzo ciekawe mogą być zmiany dotyczące obyczajów kuchennych. Te, które najłatwiej zauważyć, dotyczą restauracyjnych czy kawiarnianych ogródków, w których można na chwilę przysiąść, choć to już prawie połowa listopada. A jaką przyjemnością jest już w tym, niezwykłym klimatycznie roku buszowanie po lesie, bo nadal tam są grzyby. I to jakie! Jeszcze w tym tygodniu zerwałam też minipomidorki z krzaka samosiejki, który usadowił się w skrzynce z ziołami i wyrósł nad podziw. Obsypany był późnymi czerwonymi kuleczkami.
Najistotniejsze jednak może się okazać w przyszłości, przy długotrwałym cieple, zbieranie witaminowych plonów dwukrotnie w jednym sezonie, podobnie jak to się dzieje na południu Europy. Jeszcze nie tak dawno pociągaliśmy się za ucho przy pierwszych rzodkiewkach (gruntowych) teraz już zniknęło słowo „nowalijki”, bo przywiezione owoce i warzywa możemy jadać przez cały rok.
Ocieplanie się klimatu idzie także w parze z modą na jadanie tego, co wyrosło niedaleko naszego domu (co w czasie przedłużonego ciepłego sezonu będzie łatwiejsze). Jest to już wyraźna tendencja, na razie jako nieco hipsterska moda, ale coraz częściej uświadamiamy sobie zalety takiego postepowania (produkty są świeże, nie muszą być konserwowane, a ich transport generuje mniej zanieczyszczeń). Coś w tym jest. Pamiętajmy zresztą, że wspaniała kuchnia włoska, początkowo uboga, wyrosła na właśnie na lokalnych produktach, roślinach, owocach, ziołach. I jest doskonała. Jeśli będziemy mogli jeszcze w listopadzie wyrywać z grządki młodą marchew, czy botwinkę, czerwone truskawki i chrupiącą sałatę, tym lepiej dla naszej kuchni.
Już w tym roku mamy wspaniały dowód na to, że dobra pogoda wpływa nie tylko na humor, zdrowie, ze względu na dużo słońca, wreszcie plony, ale także na smak. Czy zwróciliście uwagę na tegoroczne jabłka. Nie dość, że piękne, dorodne, to jeszcze pyszne, słodkie. Do szarlotki nie potrzeba ani grama cukru. Dolce Vita! W tej sprawie jedyne, co gorzkie i niesmaczne, to sytuacja sadowników, na którą konsumenci mają niestety niewielki wpływ.