O zaletach cukinii

Aż dziw bierze, że tak wspaniałe warzywo, jakim jest cukinia nie było do niedawna popularne. Owszem w starej książce kucharskiej (ale nie nazbyt leciwej) od czasu do czasu znajdziemy przepis na kabaczka, ale ani nie jest to przepis specjalnie odkrywczy, ani nie czuje się, że wynik będzie świetny.
A tymczasem od pewnego czasu odkrywam coraz to nowe zalety tego warzywa. Po pierwsze jest dostępne w sklepach przez cały rok (oczywiście z innych stref klimatycznych, ale trudno). Posadzona na grządce cukinia (czy inaczej kabaczek) jest zwyczajnie mówiąc piękna, wspaniałe wielkie liście, wielkiej urody kwiaty, a potem kształtne owoce. A owoce są dobre na wszystko. Zupa – proszę bardzo. Placuszki z cukinii – doskonałe. Plasterki smażone w cieście naleśnikowym – smakowite. Dodatek do leczo – bardzo dobry.
A ostatnio moja wielką pasją jest produkowanie naleśników z nadzieniem cukiniowym. Naleśniki, wiadomo, jak się przygotowuje (przypomina mi się przepis w książce Rebeki Wolff na rosół z kluseczkami: „Zrób rosół zwykłym sposobem…”). A nadzienie przyrządza się banalnie prosto: na tarce ścieram cukinię, razem ze skórką, o ile nie jest zbyt stara; na patelni szklę posiekaną cebule i dwa ząbki czosnku, dodaję cukinię i smażę, aż odparuje większość płynu. Dodaję sól i pieprz. Nadzienie zawijam w naleśniki i albo podpiekam na klarowanym maśle, albo (w wersji eleganckiej), zapiekam pod beszamelem. I naprawdę delektuję się ja sama i goście. Czego i wam życzę.