W wagoniku
Jedzenie to wielka przyjemność. Malo znam osób (konkretnie jedną koleżankę), którzy jadać nie lubią. Ale ponieważ wszystko już było, w ramach poszukiwania wciąż nowych wrażeń niektórzy ludzie nie chcą już jadać zwyczajnie. Stąd pogoń za nowymi metodami przyrządzania potraw (np. kuchnia molekularna albo opisywana tu niedawno sensoryczna). Stąd też propozycje niezwykłych miejsc, w których serwuje się posiłki. Ostatnio jadłam w restauracji nad jeziorem z widokiem na wodę. Rzeczywiście widok trochę odciągał uwagę, od tego co na talerzu, co akurat było bardzo korzystne, bo dania były przeciętne. W warunkach miejskich restauracje na górnych piętrach wieżowców też zapewniają piękną panoramę i doznania niezależne od kulinarnych.
Marzę obecnie o pewnym posiłku, wcale nie ze względu na jego niezwykłe walory smakowe (choć może też być wyśmienity), tylko na oryginalność miejsca. Jechałam ostatnio wagonikiem kolejki dla narciarzy w Dolomitach. Kolejka jest długa, bo w odróżnieniu od większości kolejek jedzie najpierw w dół, a potem dopiero w górę. Łączy dwa ośrodki narciarskie. Moją uwagę zwróciła reklama kolacji, która odbędzie się za 4 miesiące, w sierpniu, ale już można rezerwować miejsce. Jest to mianowicie kolacja w takim właśnie wagoniku i na tej trasie. Jest ona reklamowana jako gwiaździsta (stellata) zarówno ze względu na gwiazdkę, którą posiada szef kuchni, jak i gwiazdy, które w czasie tej podróży ukażą się na niebie. A tymczasem na kolejnych stacjach kolejki podawane będą kolejne dania. Kolację przygotowuje znany szef kuchni. A wokoło piękne góry. Żyć nie umierać. Jeść i pić i nie przestawać…
Komentarze
dzień dobry … ☕
Nowy …. 100 lat …. 100 lat … z okazji urodzin życzę wszystkiego o czym marzysz … 🙂
Agato marzenia się spełniają jak ktoś bardzo mocno chce … no i jak ma dużo kasy lub sponsora … trzymam kciuki za powodzenie bo wtedy otrzymamy bezpośrednią relację z takiego magicznego wydarzenia …
Urodzinowe uściski dla Nowego!
Agato-pomysł z gwiaździstą kolacją znakomity, chociaż kolacja zapewne nie będzie należała do najtańszych.
Nauka szczęścia
Motylu, ja bym ciebie szczęścia uczyć mógł,
Tobie pyl potrzebny kwiatów- mnie starczy pył dróg…
Autor wiadomy
dla zainteresowanych …. ja uwielbiam serial z porucznikiem Colombo … oglądam zawsze jak leci na jakimś kanale w tv … są i dodatkowe + … 😉
https://columbophile.wordpress.com/2017/07/26/6-life-lessons-i-learnt-from-lieutenant-columbo/
A dla Nowego nieustający serial nałęczowski 🙂
http://www.fotogeo.pl/index.php/polska/pkr-podkarpackie/image-15539-img?format=jpg
Nowy,
urodzinowe serdeczności i uściski ! 🙂
Nie wątpię, że na kolację w wagoniku będzie więcej chętnych niż miejsc. W zastępstwie można urządzić sobie kolację pod sierpniowym gwiaździstym niebem w jakimś niżej położonym miejscu.
Mnie natomiast o wiele bardziej podobają się ” kolacje na biało” organizowane m.in. w Paryżu i Rzymie. Pisaliśmy tu o nich swego czasu.
kolację pod sierpniowym gwiaździstym niebem można spożyć w Żabich Błotach … gwiazdy tam widać na wyciągniecie reki ..
no to starość mnie dopadła … poszłam na obchód poranny a potem miała być wizyta w sklepie .. po dwudziestu minutach spaceru się zorientowałam, że nie zabrałam plecaka a co za tym idzie i kasy .. portfela czasami zapominałam ale plecaka nigdy …
Kolacja na biało w Melbourne:
https://marketplacer.imgix.net/Tf/iKY47C0537wG_AHEOii6iZCwE.jpg?auto=format&fit=max&fm=pjpg&h=1000&q=90&w=1600&s=0a87e747f907638c8be6aeef0f559b1c
Echidno-białe kolacje w Twoim mieście odbywają się chyba w lutym. Może wybierzesz się w przyszłym roku i nam wszystko sprawozdasz?
Jolinku-to nie starość, a jedynie wiosenne roztargnienie 🙂
Nowy, zdrowia i pomyślności oraz miłych obchodów, być może pod gwiazdami, przy grillu 🙂
U nas wyjątkowo ciepły dzień, fiołki, stokrotki, a i forsycje dodają uroku 🙂
Nowy, wszystkiego co najlepsze, zdrowia, spełnienia marzen.
Dzień dobry,
Dziękuję bardzo za życzenia.
Ze swojej strony – wszystkiego najlepszego dla Kocimiętki, bo również jej urodziny!
Anuśka – sto lat!! Wieczorem będzie toast.
Aniu przytulanki urodzinowe … wszystkiego najlepszego … 🙂
dziś zaliczyłam pierwsze balkonowe opalanie … miałam pierogi darowane to obiad był na słodko ..
Nalewka z kocimiętki
Do 0,5 litra czystej 40% wódki dodaje się 100 gram suszonych liści lub ziela i pozostawia na 2 tygodnie w zacienionym miejscu. Nalewkę należy codziennie wstrząsnąć. Po upływie 2 tygodni zioła odcedza się, a nalewkę rozcieńcza dwoma szklankami (400ml) przegotowanej wody. Miksturę przechowuje się w lodówce, w ciemnej butelce.
Nalewka z kocimiętki ma zastosowanie w łagodzeniu dolegliwości żołądkowych, kojeniu skołatanych nerwów i bólów głowy.
Kocimiętko-życzę Ci zdrowia i obyś nie musiała stosować powyższej nalewki!
https://st.depositphotos.com/1446904/2667/i/950/depositphotos_26672595-stock-photo-catnip-flowers-nepeta-cataria-on.jpg
Danuśka ta kocimiętka taka śliczna jak Ania … 🙂
cichal ten deser bananowy pysznie wygląda … czy Ewa robiła takie pyszności na deser czy Ty zrobiłeś Ewie na urodziny? …
A ja Jolinku, pluje sobie w brodę, bo na naszych włościach nadbużańskich kocimiętka rośnie już od paru lat pięknie i malowniczo, a ja dopiero teraz wpadłam na pomysł, że można ją przecież wykorzystać i zagospodarować. No cóż, lepiej późno niż wcale…
Kocimiętko-czuję, że zapamiętam Twoje dzisiejsze urodziny 🙂
Kocimietko, dołączam sie do urodzinowych życzeń, zdrowia i duzo szczęścia a wieczorem wzniose toast za Ciebie i Nowego 🙂
Kocimiętko, serdeczności, niech Ci szczęście sprzyja 🙂
Kocimiętce i Nowemu – dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Spóźnione życzenia dla Żaby – wszystkiego najlepszego!
Kazimierz Wierzyński
Księżyc
Za czym ja krążę?
Za księżycem.
Czym on mnie wabi?
Drohobyczem.
Zachodzi chmurą,
Znów się zjawia.
Skąd taka łuna?
Z Borysławia.
Którędy nosi
Mnie wieczorem?
Spójrz ponad Stryjem
I Samborem.
Po co ta całą
Wasza zmowa.
Co z niej mi przyjdzie?
List ze Lwowa.
A ten, co dmie tu
Wiew skrzydlaty?
To młodość, miłość
I Karpaty.
Widzę, poznaję
Tamte strony
Kto mnie tam woła?
Ktoś zgubiony.
Po co mnie wzywa
Tak niewcześnie?
Byś wrócił tam, gdzie
Błądzisz we śnie
A poza snem tym
Co się chowa
Ach, ziemia, ziemia
Księżycowa.
Wszystkiego najlepszego dla Nowego! 🙂
Julian Tuwim
Zawieja
Miłość mnie szuka po mieście,
Miłość w zielonym berecie.
Przepadłem jak kamień w wodę.
Gdzie jestem? Wy może wiecie?
Spod zielonego beretu
Strzępek wichury w złocie:
Ptak nieprzytomny z tęsknoty,
Włosy w porywczym odlocie.
Biega w rumieńcach, zdyszana,
Pośpiechem drżąc gorączkowym,
Miłość, zawieja wieczorna,
Miłość w trenczkocie deszczowym.
Wiatr jej nadążyć nie może
I gończe listy rozwiesza,
Pod naprężonym jej swetrem
Stuka żarliwa depesza.
W barach, kawiarniach, teatrach
Listy i serca zostawia,
Zamieć po mieście kołuje,
Róże spod bruku wykrwawia.
Zrywam je, moja nieznana,
Cień pochylony bólem:
Czerwone blaski z kałuży
Oczyma podnoszę czule.
Z tomiku Miłość nam wszystko wybaczy
I dla Kocimiętki – wszystkiego najlepszego! 🙂
Kazimierz Wierzyński
Wieczór w bzach
Wiosenny wiatr mię bzami owiał,
Trąciłaś ogród lekkim ruchem,
Twój płaszcz przygasnął, poliliowiał
I stał się kolorowym puchem.
Zmierzch ci jak pająk na sukienkach
Koronki w dzwonki wyhaftował,
Jak pióro senne po mych rękach,
Po twarzy twój przepływa owal.
W latarniach ulic drżą motyle,
Ciemnieje dal i gra bezkreśnie;
Mglisz się, zanikasz w świateł pyle,
Rozwiewasz mi się w bzach, jak we śnie.
Taka kolacja w wagoniku pod gwiazdami musi być romantyczna 😉 . Chyba, że mocniej powieje i wagonik się rozhuśta. To przecież jak choroba morska na statku 😀 Nie dla mnie he he.
Asi my też się poczęstowaliśmy prezentami dla Jubilatów …. 🙂
ciekawe czy Francuzi też jedzą croissanty tak jak Irlandczycy …
https://pocztowkizirlandii.wordpress.com/2016/04/02/croissanty-zapiekane-z-bekonem-i-cheddarem/
Owszem Jolinku jedzą 🙂 ale zamiast bekonu jest szynka, a zamiast cheddara mamy ser gruyere-w plasterku lub utarty:
http://www.laruedessaveurs.fr/croissant-au-jambon/
Jest to znakomite i sycące danie, które można podać na śniadanie (oczywiście w Polsce, bo we Francji to absolutnie wykluczone) albo też na obiad, czy kolację.
Przyrządzam je czasami, bo roboty na pięć minut, a przyjemność ogromna.
Na śniadanie z mocną i aromatyczną herbatą, a na kolację z kieliszkiem czerwonego wina.
Nad kaloriami nie należy się zastanawiać…
Jolinku, nie strasz tymi rogalikami z beconem i serem. Za miesiac bede w Irlandii a podroz jest pod znakiem smakow Irlandii. Jezeli to sa te smaki to dziekuje.
Elu-ze szklaneczką Guinessa dasz radę 😉
Jolinku, Danuśko, Alino, Salso, Małgosiu, Asiu – najserdeczniejsze dzięki za miłe życzenia!
Nowy,
Tobie także posyłam uściski za wielką wodę. Już trochę bliżej nam do setki niż dalej, ale kto powiedział, że nie może być 150? 😉
Danuśka,
też muszę spróbować z tą nalewką, ale czy nie dostanę po niej kociokwiku i nie dam kociego koncertu, jak moje koty? 🙂
Asiu,
piękny wiersz, kocham bzy!
W podzięce ślę mój ulubiony bukiet:
Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam – rwetes, olśnienie,
Kwiecia – gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył.
Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To się narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.
Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.
Głowę w bzy – na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
Julian Tuwim, Rwanie bzu
elu podczytuję ten blog bo prowadzi go Polka, która jest tam już dość długo .. dosyć kalorycznie jedzą miejscowi …
no to zdrowie Jubilatów czy kto ma … 🙂
Za Jubilatów!
Za Jubilatów!
Dziękuję jeszcze raz za życzenia i toast. Mam dzisiaj Pinot Noir.
Za całe Blogowisko!!
🙂
Zdrowie Jubilatow.
Ja też dziękuję za toasty! Wznoszę za Was kielich wypełniony australijskim Shirazem!
Wasze zdrowie!
Wszystkiego najlepszego!!!
Nowy,
niech Cie uscisnie, uscisne na stopiedziesiat – i na wiecej!
Zdrowie Nowego i Kocimiętki! Dla obojga wszystkiego szczęśliwego 🙂
Jolinku, potwierdzam- kuchnia irlandzka nie wpływa dobrze na sylwetkę a właściwie wpływa bardzo znacząco 😉
Zabuniu,
moje gajgoretsze, aczkolwiek, spoznione.
Stu lat i zdrowia-szczescia!
Kocimiętko – też bardzo lubię bzy i wiersz Tuwima – dziękuję 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=Ku08EbF-rLc
https://www.youtube.com/watch?v=rwZjGVtDKKI
Były maje, były bzy 😉 https://www.youtube.com/watch?v=mCajFZcxPEA
Kocimiętko i Nowy! Za dwie godziny spełniamy toast! Niech Wam gwiazdka pomyślności!
Rzepie, Cichalu! Wielkie dzięki!
Asiu, wysłuchawszy Sławy Przybylskiej, do której mam zresztą sentyment, popadłam w nostalgiczny nastrój… Ale wydobył mnie z niego Twój link do „Rejsu” – ten film to mistrzostwo świata. Nie wiem, czy nie najlepsza polska komedia.
dzień dobry … ☕
a takiej lemoniady nie piliście …
https://pocztowkizirlandii.wordpress.com/2014/06/15/cytrynowa-lemoniada-z-kaszy-perlowej/
Dzień dobry,
Jeszcze raz dziękuję za wczorajsze życzenia i urodzinowy nastrój jaki się dzięki temu na blogu wytworzył. Miłe to było….
Zanim Irek zaserwuje nam kolejną kawę możemy sami się przekonać i nauczyć, jak taką idealną kawę zaparzyć. Pewnie każdy już to wie, ale zawsze lepiej sprawdzić.
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/7,88530,23244843,jak-przygotowac-idealna-kawe-specjalisci-podali-zlote-proporcje.html#Z_Prze
Do wczorajszych dedykacji i dywagacji poetyckich dorzucam dzisiejszego Sztaudyngera 🙂
Wiosenne prace
Patrzy okiem złocistym na mnie podbiał złoty.
Zachwycać się! Nic więcej nie mam do roboty.
Dzień dobry 🙂
kawa
Powtórzę za kocimietka, ze Rejs to prawdziwa perła, nic a nic sie nie zestarzał.
Asiu, dzieki za przypomnienie i za poezje.
a ja ciekawa jestem jakie Wy macie wspomnienia z jedzenia posiłku w niespotykanym miejscu … ja mam tylko wspomnienie z picia kawy w górach w Szwajcarii … bo obiad na wieży w Berlinie to już prawie normalność .. tak samo kolacja na statku pływającym po Sekwanie .. i tak sobie pomyślałam, że trzeba się trochę natrudzić by wymyślić miejsce nowe i atrakcyjne dla snobów kulinarnych … teraz wielu kucharzy oprócz wyśmienitych umiejętności potrzebuje pomysłów na dobre miejsce dla swoich restauracji np. w trudno dostępnych w górach lub na klifach …
małe ochłodzenie …
Niespotykanym miejscem bedzie dla mnie obiad w *** resteuracji,ale z tym musze poczekac.
Mnie się zdarzało bywać w gwiazdkowych restauracjach Le Manoir i The Sir Charles Napier, jedna bardzo „wyfraczona” i sztywna, druga wręcz przeciwnie swobodna do tego stopnia, że panom zalecono zdjęcie krawatów 🙂 Z restauracji na wieżach są zwykle piękne widoki, byłam na takich w Sydney i Bangkoku. A z tych niespotykaniach przypomniała mi się taka na klifie na jednej z greckich wysepek, były kolejne coraz niżej położone tarasiki, a na każdym po 2 stoliki. Widok na morze oczywiście.
Nowy, niezbyt szczęśliwie przytoczyłeś art. o kawie. Komentarze pod nim wiele wyjaśniają. Jeśli ktoś pije kawę po amerykańsku, czyli filtrowaną, to chyba nie jest ekspertem. Recepta: jedna łyżka, albo… jest śmieszna, albo 🙂 niefachowa. Też kiedyś byliśmy na tym etapie. Teraz używamy włoskiego „wynalazku” f-my Bialetti. Moka Express. Na dwie filiżanki wody – cztery kopiate łyżeczki kawy. Najprostszy ekspres, stawiany na gazie.
Dla lubiących bardzo nietypowe miejsca:
https://mowianamiescie.pl/artykuly/363-ekstremalne-restauracje-warszawy
Niezwykłe restauracje, w których byłam? Bardzo niezwykłe to one nie były 🙂 Jadłam na przykład bardzo smaczny, prosty obiad w twierdzy Drottningsskar na wyspie Aspo w Karlskronie – młode ziemniaki, osobno w dzbanuszku roztopione masło, misa sałaty i przepyszne, świeże, smażone śledzie, naprawdę rozpływające się w ustach.
http://www.cntower.ca/en-ca/360-restaurant/overview.html
Moje osobiste zdjecie gdzies sie zapodzialo…
Komputer w przebudowie – brak ogonkow i paru innych rzeczy 👿
I jeszcze…Oczywiscie wyjatkowa „restauracja” na pokladzie Daru Mlodziezy – wielokrotnie!
Wspomnienie numer jeden-piknik na łące w Prowansji, w tle oszalamiający koncert cykad. Proste chłopskie jedzenie-bagietka z serem i woda mineralna.
Wspomnienie numer dwa-stoliki ustawione na plaży lub na klifach na greckich wyspach, ryby, owoce morza, wino i taaaki widok na morze!
Wspomnienie numer trzy-Algieria, 25 grudnia i świąteczny obiad podany na balkonie skromnego, służbowego mieszkania, temperatura powietrza ok. 23-25 stopni.
Elu-oczywiście cierpliwie poczekamy na sprawozdanie, ale już dzisiaj umieram z ciekawości…
no to mamy co wspominać ale jeszcze wiele przed nami …
a tu piosenka na smutki z irlandzkiego bloga ..
https://www.youtube.com/watch?v=l2F4diR7zZc
Znalazlam zdjecie z CN Tower, restauracja jest obrotowa (stad nazwa 360 stopni…)jest ona na wys.346m. Mozna wyjecha wyzej, na 447m, a wieza ma 553.35m wysokosci. Widoki przecudne.
https://photos.google.com/album/AF1QipOXVNCI6MrPj7GBGX5gKDav71LSn7bXt5chi-to/photo/AF1QipPALyWiVHsSP2Ph16B_2gGyhOygplVQ_XeH-qxz
Alicjo pokazuje się błąd
W takich ciekawych i oryginalnych miejscach jak te, które opisaliście nie byłam, ale zawsze z przyjemnością lubię wypić kawę, patrząc na morze. Mile wspominam też kawiarnię przy kanale portowym w Darłowie z widokiem na płynące kutry rybackie. Zawsze wolę lokal z ciekawym widokiem niż tylko z widokiem ulicy.
Miało być ciepło, a jest chłodno i wiosna zahamowała.
Alicjo! Błąd a nawet blond!
Czas pedzi.
Co podczytam ma wieledziesiat godzin za soba.
Zycze Nowemu, a i Kocimietce, zwlaszcza jednak i tym, ktorych nie mialem okazji tu uwzglednic, ze wzgledu na powyzsze.
Zycze Wam wszystkim wszystkiego najlepszego!
Jeden z powodow tego tu tak moze odbieranego marazmu, to nasz nowy ogrodek dzialkowy.
A tam mamy dosyc do roboty.
A teraz?
https://photos.app.goo.gl/FZSrGZOHTQ7mtpZ03
Sprawdzam ogonki: ą ę ł ż ó
Działają. Kazałam „oduaktualnić” do poprzedniego stanu rzeczy.
Teraz lepiej 🙂
Alicjo, gra i bucy!
Wszystkiego najlepszego Jubilatom/Solenizantom!! (nie jestem pewna)
Ja mam niezapomniane wrazenia i wspomnienia zwiazane z super szarlotka w schronisku w Dolinie Pieciu Stawow – jednym z najpiekniejszych miejsc na swiecie! Ale to bylo bardzo dawno …
GosiaB,
masz blisko – polecam CN Tower, zdziwiona byłam, że ceny są całkiem normalne, no ale prawdą jest, że najpierw trzeba zapłacić za bilet, żeby wejść do windy…Warto wtedy, kiedy się chce tam zawieźć wizytujących nas i pokazać im okolice. Ja już byłam dwa razy, chociaż nie lubię wysokości. Ale z ochotą wyjadę, jak będzie okazja.
Pepegor, dzięki wielkie za życzenia!
A w temacie nietypowych miejsc: nader mile wspominam wizytę w tamtejszej Røgeri, zabytkowej wędzarni ryb na Bornholmie: osmalone ceglane ściany, proste stoły zbite z desek, a pośrodku gigantyczny kominek, w którym wędzi się ryby na gorąco.
Ukoronowaniem wrażeń był prosty, tradycyjny posiłek: wędzony śledź, a do niego ciemny, gruboziarnisty chleb, mało, żółtko i szczypiorek. Było pysznie, Nowy mi świadkiem 🙂
PS Śledź był nietypowy, bo podany na ciepło
Kocimietko, czy z czekoladą, jak podają na pólnocy?
Gosiube! Piszesz jakby to było ciasto. Naprawde, to była mieszanka soku jakbłkowego z żubrówką, ale tylko dla dorosłych…
Dzień dobry,
Pepegor – dziękuję bardzo!!!!
Cichal – o kawie. Chyba nie przeczytałem dokładnie i nie dosłyszałem do końca. Usłyszałem jedynie o kawie z Kenii, więc uznałem, ze będzie warte zobaczenia. Zresztą w/g mnie było.
Oczywiście, że pamiętam wędzone śledzie na Bornholmie. I wiele wędzarni. A te śledzie, które jedliśmy były więcej niż wspaniałe. Ja kiedyś już o tych wędzarniach i Bornholmie tutaj wspominałem, ale to już bardzo dawno i przeszło wtedy bez echa.
Bornholm, oprócz oczywiście wędzonych śledzi, ma wszystko inne równie dobre. Niezapomniana wyprawa. Zachęcałem i wciąż zachęcam do odwiedzenia tej pobliskiej nam wyspy. Piękne, choć oczywiście chłodne, plaże, czysty piasek, rozhukany Bałtyk,
małe, skromne domki zamożnych przecież Duńczyków, mieszkańcy, którym nie poprzewracało się w głowach, skromne samochody i skromne godziny pracy, tak, żeby na pogawędki przy świetnym duńskim piwie zostało jak najwięcej czasu.
W Danii chyba nie ma ludzi biednych, ale też nie widzi się szczęścia płynącego z bogactwa, tam spokój i szczęście po prostu mieszkają.
Gdybym wygrał w toto-lotka, to kupiłbym domek na wyspie BORHOLM!
Dzięki Kocimiętko za pomysł tamtych wakacji!
Cichal, czekolady w tych śledziach nie było, przecież bym nie zjadł.
Alicja wspomniała o kręcącej się restauracji na wieży w Toronto. Chyba dwa lata temu byłem tam ze swoim synem i wrażenia pamiętam do dzisiaj. Była pora lunchu, niestety nie dostaliśmy najbardziej atrakcyjnego miejsca przy oknie, ale i tak widoki były wspaniałe. Jedzenie też. Jeśli ktoś zawadziłby o Toronto, to również bardzo polecam. Jest na co popatrzyć, ale i jest co zjeść. Też spodziewałem się dużo wyższych cen, ale te akurat okazały się w miarę przystępne, w końcu do rachunku trzeba dopisać panoramę Toronto i okolicznych zatok. Super!
Asiu, wczoraj 17:50
Bardzo dziękuję za ten wiersz, za to zwariowanie poety,
W barach, kawiarniach, teatrach
Listy i serca zostawia…
Och, nie mogę zbyt dokładnie analizować tego wiersza na publicznym blogu….
Ale bardzo Ci dziękuję.
Jeszcze raz słucham Sławy Przybylskiej i jej „Pensylwanii”. Kiedyś miałem okazję bywać w Pensylwanii wiosną – jest tam cudnie!!! W samej Filadelfii bywałem również, miasto o tej porze roku to kwitnące magnolie, a chwilę później lub razem, kwitnące wiśnie.
Więcej może Wam opowiedzieć Jurek.
Jurku, pamiętasz drogę 611, zawsze wjeżdżałem nią do Filadelfii od południa i zaraz po przekroczeniu granic miasta zaczynał się koncert wiosennych barw. Warto zapamiętywać, co piękne.
Nie piszę dzisiaj już więcej, chcę zabrać te wiosenne filadelfijskie kolory ze sobą do snu!
Dobranoc 🙂
Bogaty-to nie ten, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten, kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków, jakie roztacza wczesna wiosna.
Dzisiaj dla odmiany i w nawiązaniu do ostatniego wpisu Nowego zamiast fraszki Sztaudyngera, złota myśl Czechowa 🙂
Jolinku-dzięki, że zachęciłaś nas do wydobycia z pamięci tych sentymentalno-kulinarnych wspomnień. Z przyjemnością przeczytałam Wasze opowieści, z których chyba jednoznacznie wynika, że nie najważniejsze to co talerzu, ale to co dookoła oraz co nam w duszy gra 🙂
Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze kolejne wspomnienia.
dzień dobry … ☕
z Waszych wspomnień notuję, że najważniejsze jest miejsce posiłku ale dobre śledzie zawsze się przebiją … 😉
wiosna mnie dziś przywitała kwitnącymi mirabelkami … 🙂 … a magnolie na mnie czyhają już …
Danuśka niezależnie acz jednomyślnie stwierdziłyśmy, że miejsce jest ważne … 🙂 … ja na przykład z naszego pobytu w krainie Basków mam ciągle przed oczami i wspominam z nutką nostalgii kawę wypitą na tarasie przy plaży z widokiem na Atlantyk … i tak wspominając swoje podróże dochodzę do wniosku, że może wszystkich zabytków i ciekawych miejsc nie zobaczyłam ale teraz po latach najlepsze dla mnie podróże to nad morze, ładną plażę i z kafejkami z widokiem nie … widok, kawa i papierosek no i winko … 🙂 .. marzenia starszej pani …
Magnolia w ogródku sąsiadów z miejscówką od południa zaczęła już otwierać pierwsze kwiaty, magnolia na ursynowskich rubieżach północno-zachodnich tylko w nieśmiałych pąkach. Moja skromna wiedza ogrodnicza podpowiada mi też, że jest wiele odmian tego drzewa i nie wszystkei kwitną w tym samym czasie.
Jolinku-nasza wspólna kawa z widokiem na Atlantyk była jedną z najsmaczniejszych kawa w moim podróżniczym życiu 🙂 Małgosia zapewne też ją pamięta.
Pamiętam, pamiętam i bardzo mile wspominam 🙂
Danuśka i Małgosiu ja od rana mam lepszy humor na wspomnienie i prawie czuję bryzę od oceanu … 🙂 .. i zazdroszczę eli tych długich spacerów po plaży ….
korzystając z tego, że pogoda trochę mniej ciepła robię porządki w zamrażalce … i tak wiśnie wylądowały w słoju (wymieszane po części z owocami z wiśniówki) i zalane alkoholem … z moreli i borówek amerykańskich zrobiła sernik na zimno … mięso z kurczaka gotuje się na zupę i paszteciki .. a na obiad wątróbka kurza z surówką z kiszonej kapusty ..
U mnie mielone z indyka z pieczarkami, młoda kapusta z koperkiem 🙂
Miłe są wspomnienia i tak wiele miejsc, które nosimy w sercach…
U mnie Salso indyk pieczony z sosem pieczarkowym 🙂
…no to indyczymy się 😀
Szczecinie jest piękne miejsce, Caffe22, wieża podobna jak w Toronto, tyle że nie obrotowa i tylko na 22 piętrze, ale spełnia swoje zadanie, jest piękna restauracja, można podziwiać Szczecin i okolice. Polecam, bo poza tymi atrakcjami jedzenie jest bardzo dobre, a byłam tam kilka razy.
Moje oko jest teraz na Seattle Space Needle Tower, tylko 184m, ale na pewno warto i tam wyjechać windą.
Salso,
czy dobrze rozumiem, że dodałaś pieczarki do mięsa mielonego ? Jeśli tak, to jakie są mniej więcej proporcje ?
Młodą kapustę w małych zgrabnych główkach widziałam dziś na hali targowej. A kilka dni temu widziałam już zielone szparagi. Dziś na hali spory pęczek kosztował 17 zł. Miłośnicy szparagów doczekali się swojego przysmaku.
*W Szczecinie…
Ciekawy sposób na pracowite, ale i przyjemne wakacje, dla znających język francuski, poczytajcie 🙂
http://www.bretonissime.com/2018/04/wolontariat-w-bretanii-z-la-sprev.html
Krystyno, mięsa mielonego było 30 dkg, a pieczarki dwie duże, drobno pokrojone i uprzednio podsmażone, mała cebulka, jajko, trochę bułki tartej i sporo przypraw. Wyszło 10 niedużych kotlecików. Sposób podpatrzony u Olgi Smile (blog), ale moje proporcje trochę na oko 🙂
Tu link: https://www.olgasmile.com/kotlety-mielone-z-pieczarkami.html
Moje pieczarki były drobniej pokrojone i wszystko było bardziej lilipucie, także kotleciki 🙂
Salso,
dziękuję za wyjaśnienie. Przepis prosty i do wykorzystania wkrótce.
Ja tez wypróbuje ten przepis podany przez Salsę.
Co do wspomnień wyjątkowych miejsc czy okoliczności, pamietam szczególnie jedno. A było to dawno dawno temu, minie wkrótce 35 lat! Restauracja nosi nazwę l’Oustau de Baumaniere w Prowansji.
Owczesny szef restauracji i jej założyciel, Raymond Thuilier, zadedykował mi swoją książkę Les recettes de Baumaniere. Restauracje prowadzi od wielu lat jego wnuk J-A Charial. To niezwykle miejsce i ciesze sie, ze miałam okazje tam być.
http://videos.elle.fr/Videos/Restaurant-L-Oustau-de-Baumaniere-Baux-de-Provence2
Smakowite wideo do poęknych widoków.
Miło słyszeć takie opinie (niestety, po angielsku, ale można zrozumieć trochę). Brakowało mi zobrazowania tego, no ale wideo było w czasie podróży. Jak rozumiem, autor jest z urodzenia i „początkowego” zamieszkania Czechem, nie zgodziłabym się z tym, że Czechy to nic w porównaniu…Praga na przykład mnie zachwyciła.
https://www.youtube.com/watch?v=P5rQx9EgfOw
A tutaj spacer po moim ulubionym mieście, mało gadania, a dużo do oglądania oraz okoliczności kulinarnych. Na razie wystarczy, chociaż obejrzę sobie jeszcze wideo z Krakowa, dobrze widzieć znane miejsca innymi oczami…A propos, wideo z Wrocławia jest całkiem nowe, bo remont Dworca Głównego już zakończony.
https://www.youtube.com/watch?v=03T9-z6fTKg
U nas dwa dni temu był indyk, Wczoraj był u nas indyk. Dzisiaj, zapewne dla urozmaicenia, będzie indyk. Jutro zaś indyk będzie… 🙂
Cichalu,
indyk to wdzięczny i wydajny ptak (sam wiesz, że znaleźć indyka poniżej 5 kg to prawie niemożliwość!), ja teraz jeśli kupuję, to tylko rozczłonkowanego. Jerzor lubi nogi, ja białe mięsko piersi.
Ale na liczne towarzystwo świąteczne właśnie indyk jest w sam raz. Ja mam zamówione towarzystwo na pierogi ruskie na sobotę. Ruskie oprócz pierogów z kapustą i grzybami moje ulubione pierogi, z serem, podobnie jak naleśniki z serem, to już raczej jak deser, bo na słodko.
Cichal-mam nadzieję, że to był i będzie indyk w wielu odsłonach 🙂
Salso-dzięki za sznureczek z bretońskim wolontariatem, tak na wszelki wypadek wysłałam do Latorośli. Nigdy nic nie wiadomo…
Alino-zazdroszczę i gratuluję 🙂 Znam miasteczko, ale nie znałam restauracji.
elu zobacz jakie sery mają w Irlandii …
https://pocztowkizirlandii.wordpress.com/2013/10/09/piers-kurczaka-nadziewana-sliwka-i-jagodowym-cheddarem-z-sosem-migdalowym/
Barbaro ja mam trochę suszonych grzybów i wypróbuje takie połączenie ..
Alino to tym bardziej nam milo, że jesteś z nami jeśli od dziecka takie kulinarne znajomości masz … 🙂
Alino, przyłączam się do gratulacji, piękne wspomnienie i bardzo smakowite miejsce.
Cieszę się, że moje indyczo-pieczarkowe kotleciki zainspirowały Koleżeństwo 🙂
Danuśko 🙂
Może kiedyś…
https://www.youtube.com/watch?v=SGcRqcpTQY0
Było na wyciągnięcie ręki…
https://www.youtube.com/watch?v=uH9VnamQuE4
Zabrakło czasu…
https://www.youtube.com/watch?v=O5qE1lGEgCE
Jednak byłem w raju…
https://www.youtube.com/watch?v=2FAiaUAlzVY
Alino, piękne to Twoje wspomnienie z Prowansji 🙂 Prowansja to na razie jedyne miejsce, w który poczułam, że mogłabym zamieszkać…
Moje wspomnienie wyjątkowego posiłku pochodzi z Teneryfy sprzed wielu lat. Zwiedzając wyspę trafiliśmy na końcu drogi (bez wylotu) na lokalną restaurację. Była pora na obiad, więc weszliśmy do środka. Cała obsługa jadła przy jednym stole, chcieliśmy zamówić ale nikt nas nie rozumiał, menu było tylko po hiszpańsku (język nam nie znany) więc zaprowadzono naszego kolegę do kuchni i on pokazał palcem co chcemy zjeść. Dostaliśmy rybę (wyglądała jak dorada) z rusztu, jakoś fajnie ponacinaną, miejscowe niewielkie ziemniaczki w mundurkach z grubą solą i pomidory z awokado. Wszystko było niesamowicie smaczne! Tak dobrej ryby nigdy potem nie jadłam. Posiłkowi towarzyszyły uśmiechy i sympatia personelu i bardziej się czuliśmy jak w gościnie niż jak w restauracji 🙂
Misiu! Przez te Twoje cuda zapomniałem byłem o indyku! Muchas gracias!
Misiu-i pamiętaj o flamenco!
https://www.youtube.com/watch?v=Mu98e6dRuIo
Rzepie-sympatyczna i smakowita historia 🙂
dzisiaj zakupiłam w Biedronce włoskie ciasteczka Amaretti … jadłam je pierwszy raz i zdziwiłam się, że w ich skład wchodzą między innymi zmielone pestki moreli … no i można zjeść 15 ciasteczek do kawy bo to tylko 82 kalorie .. 😉
Eh, Cichalu,
takie to porcje i proporcjie! Ja mam w zamrazarce ze jakies pol litra tzw. zupy serowej produkcji mojej corki, a bylo to na swieta BN. Cokolwiek mozna sobie pod tym wyobrazic, a wiem, bo jadlem nie jeden raz,. Przepis wlasciwie jak na wszystkie zupy, a wypelniacz to ser. Malo oryginalne. Tym razem jednak przegiela, bo zrobila ja zbyt tlusta. W typowy moj sposob nie wyrzucilem (ocalilem przed zieciem, co by wyrzucil) i zamrozilem.
Cichalu, sprobuj cos z tym indykiem na pozniej!
A na dzialkach nic sie nie dzieje.
Ci z nas, co w sile wieku, znaja moze jeszcze Barbare Kraftowna, co spiewala ta piosenke.
Ja ostatnio na dzialkach i, nie powiem, aby tam cos jakos podobnego sie dzialo, ale juz ze 500 m od mojego mmiejsca zamieszkania, niedawno pies zagryzl 52-letnia matke i jej 27-letniego syna. Zagryzl w mieszkaniu. Fakt odkryla dopiero przez okno corka, ktora zaniepokoila sie o nich.
Sprawa zbulwersowala cale miasto i sprowokowala wiadome dyskusje.
Utworzyl sie front przeciwny uspieniu tego zwierzecia. Mowa jest o ponownym wprowadzeniu kary smierci
Pepe1 Ja podobnie jak Jerzor lubię piersi, ale nie indycze, a takie tylko zostały po tym indyczeniu. Wszystko lepsze wyżarłem wcześniej. Nic to! 🙂 Będę się umartwiał!
Te piersi Cichalu, zawsze bede mial w najmilszym wspomnieniu, a teraz jestem strozem najpiekniejszych!
Pepegor,
jestem ciekawa przepisu na zupę serową Twojej córki. Jak Ci nie sprawia za dużo kłopotu, przy okazji zapytaj i zanotuj.
Pepe,
Ich habe das Gleiche! 🙂
„wyznał/ wyznała”, „zdradził/zdradziła”, „ujawnił/ujawniła”
Powiedział/powiedziała już nie działa 🙄
Starej daty jestem.
http://www.bociany.edu.pl/
🙂
dzień dobry … ☕
w piątek 13 wszystkiego miłego … 🙂
Marek musiałbyś na dłużej pojechać by zobaczyć wszystkie zakamarki kraju … ale co zobaczyłeś to Twoje …
pepegor a co sadzicie i siejecie na działce? …
dziś naleśniki z czym wypadanie …
Pochwala śpiewu ptaków- Jan Sz.
Cóż Chopin, Beethoven i Bach
Przy tym najprostszym ptasim „och” i „ach”.
https://www.youtube.com/watch?v=NFz4nfoB5dA&t=12s
https://www.youtube.com/watch?v=R6jloSh4jac
Kawa:
https://photos.app.goo.gl/lzBunn6ppbBLRmcc2
https://www.youtube.com/watch?v=QhQdIAj70ec
http://www.bociany.edu.pl/
zerknijcie tam czasem. Warto.
Teraz się dzieje 🙂
w czerwcu premiera biografii Danuty Szaflarskiej …
https://ksiegarnia.pwn.pl/Danuta-Szaflarska-Jej-czas,747197450,p.html
Zajrzałam do bocianiego gniazda 🙂 i zakupiłam włoskie ciasteczka zachwalane przez Jolinka, pyszne są. Podobne, nieco ciemniejsze, kupowałam w znanym nam sklepie francuskim, znacznie droższe, a w smaku podobne. Jedyną wadą, że jak się spróbuje, trudno sobie odmówić następnego…
Już się cieszę na tę książkę, Jolinku 🙂
Misiu, rzeczywiście byłeś w raju 🙂
Mój balkon się zazielenia, bazylia, kolendra i mięta cieszą oko, kwiatki trochę później i też będzie jak w raju 🙂
Jolinku, tez lubie te ciasteczka. Staram sie nie kupowac za czesto, bo jak otworze opakowanie to zjadam wszystko od razu !
ciasteczka wciągają … ale ja liczę 15 sztuk na raz do kawy a resztę zamykam w pudełku .. kawę piję 3 razy w tym 2 razy z ciasteczkami … 😉
zakupiłam herbatkę z czystka bo czytałam o jej dobrych właściwościach dla zdrowia .. pije ktoś taką herbatkę? ..
Jolinku pijam ten czystek bardziej lub mniej regularnie, ma charakterystyczny smak, który nie bardzo mi pasuje. Oszołamiających efektów nie widzę, ale też nie szkodzi 😉
Małgosiu ten smak też mi nie pasuje ale może się przyzwyczaję ..
a dzisiaj i jutro ciasteczka można kupić taniej bo minus VAT … ta niedziela niehandlowa to i promocje są …
Chyba mnie skusiłyście na te ciasteczka, idę ich poszukać 🙂
Czystek pijam podobnie jak Małgosia, kiedyś regularnie, teraz od czasu do czasu. Mam takie fazy na rozmaite smaki, a to mięta, a to herbata jaśminowa (której kiedyś nie lubiłam ze względu na jej bardziej kosmetyczny zapach), zielona bezsmakowa, a i czerwona czasem w łaskach. Najgorzej mi idzie wypełnianie tej normy 2 litry wody dziennie, nawet wliczając herbaty.
może kogoś zainteresuje …
https://www.kukbuk.com.pl/wiadomosci/juz-18-kwietnia-rusza-kolejny-restaurant-week/
…bo chyba normy nie ma, jak organizm potrzebuje płynu, to się upomni. Dla mnie pierwszy napój to cytrynowa woda z zaparzonym imbirem. To tak od niedawna, a od zawsze to herbatka owocowa lub ziołowa. Kiedyś nie było wyboru, więc najczęściej była to mięta lub rumianek, potem doszła róża, a od jakiegoś czasu kupuję herbatki polskiej firmy – owoce leśne i nie tylko. W suszu widzę, co piję – suszone jagody, maliny, jabłka itd. nie jest to w torebce.
Zaparzam czajniczek 3/4 litrowy i mam na cały dzień.
Te herbatki poranne to z czasów słusznie minionych, kiedy jeszcze paliłam papierosy (będzie ze ćwierć wieku temu niedługo). Po to, żeby organizm przeprosić, że za chwilę zapalę i żeby nie dymek był pierwszy.
Nie wiem, co to jest czystek, zaraz pogooglam, ale jak dobrze robi, to może warto? 😉
Do zielonej herbaty niestety, nie dam się przekonać, to nie herbata, a jakiś napój. Odpycha mnie aromat, o smaku nie wspomnę…
Każda sroczka swój ogonek chwali…ja, chociaż herbaciara, bynajmniej nie zwalczająca kawoszy, byłam raz w życiu zachwycona kawą, o czym „chyba na pewno” donosiłam na blogu, otóż Kostaryka! To była poezja, nie kawa…i to mówię ja, herbaciara! Idę robić ciasto na pierogi.
https://photos.app.goo.gl/PQ4dqOMwJknJi3he2
p.s.purystom fotograficznym radzę nie patrzeć na powyższy sznureczek (ani poniższy), miałam tylko chwilkę, żeby to uchwycić i takie okoliczności pogody. Przy okazji, wydaje mi się, że to była jedna z naszych ciekawszych wypraw. Gady, płazy i czterokopytne…do wyboru 😉
https://photos.app.goo.gl/6Ju0vLWJy0PpDvvr2
Mnie, puryście, się podoba!
Alicjo, nie widzę płazów 🙂
Były…ale nie wszystkie zdjęcia zamieściłam. Uzupełnię wkrótce, jak tylko nalepię odpowiednią ilość pierogów! Około setki.
No i dostało mi się za indycze żartowanie. Był dwa razy i teraz reszta czeka na lepsze czasy, ale ja już nie dostanę. Zachciało mi się strawestować stare opowiadanie o Wojtusiu, który opowiadał, że: W poniedziałek matula zrobili kluski, a we wtorek – matula… 🙂
A tak polubiłem tę indyczkę, bo to na pewno była ona!
Wiem co to takiego „wagonik”, i znakomicie kumam dlaczego ciągnie ludzine do takich ekstremalnych wyczynów. Im dłużej przemieszcza się moim wagonkliem, tym bardziej jest mi toto bliższe. I jeśli jest możliwe oglądanie gwiazd przez przeróżne okienka w wagoniku, tym więcej mam przynosi z tego inteligentnego wagoniku na czterech kółkach.
Agato – – > idea piękna, szkoda jedynie za tak długo na nią czekać trzeba.
Marku – – > łezka w oku Annette zakręcila się kiedy przekazałem jej informacje o twoim prezencie. Niestety ani ona, ani Ditmer z którym obecnie się porusza, ani również i ja nie my żadnego stałego adresu, my nawet nie wiemy gdzie jutro będziemy, a czekać na przesyłkę w jednym miejscu, to mało prawdopodobne, równe z kosmoso – przestrzenią.
Jestem dziś gdzieś między Cadiz a Huelva i kiedy patrzę tak jak Marek pokazał poranną kawę, to bardzo dokładnie widać w tej chwili północną Afrykę
Pozdrowienia z Kłodzka 🙂 Kwaterujemy tuż Kamiennym Moście:
https://polskazachwyca.pl/ciekawostki/most-gotycki-w-klodzku-najstarszy-w-regionie/
Wieść gminna niesie, że specjalnością regionu są pstrągi zatem kolacyjnie był pstrąg z pieca. Osobisty Wędkarz, chyba jedynie z czystej przekory, zamówił kurczaka w miodowej glazurze 😉
Co do samego miasta mam mieszane uczucia-odnowione kamienice cieszą oko, ale wiele domów jest w tragicznym stanie i sprawia przygnębiające wrażenie.
Wspomniany powyżej gotycki most jest dosyć trudno sfografowac tak, by razem z zabytkowymi figurami świętych nie mieć jednocześnie w tle koszmarnej zabudowy z lat 60-tych. Natomiast imponujący i ciekawy jest budynek ratusza. Twierdzę kłodzką obejrzeliśmy jedynie z zewnątrz, jako że nie jesteśmy fanami tego rodzaju budowli.
Danuśko,
Kłodzko to są prawie moje tereny. Powódź w 1997 roku prawie zmyła miasto, trudno w to uwierzyć, ale…
https://www.google.ca/search?q=pow%C3%B3d%C5%BA+1997+%2B+K%C5%82odzko&client=firefox-b-ab&dcr=0&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwiOhICs57faAhWi1IMKHZNDBlYQsAQIQA&biw=1172&bih=557
A most jest mini-repliką mostu w Pradze 😉
Tak, jest zwany Małym Mostem Karola. To rzeczywiście wersja mini 🙂
Alicjo-dobrze pamiętam relacje dotyczące tej ogromnej powodzi. Opowiadałam o niej dzisiaj Alainowi.
Do dzisiaj Kłodzko nie podniosło się z tej powodzi, ale jest to urocze miasto, koniecznie zwiedźcie Twierdzę, a jak będziecie mieli okazję, to pozdrówcie ode mnie Bogusława Michnika, niekoniecznie „lokalnego” poetę 😉
Z podróży – pamiętam, jak z Młodymi podróżowaliśmy po Europie,
zatrzymaliśmy się w Kłodzku (po drodze do Pragi) na popas, w restauracji bodaj Ratuszowa, na rynku.
Młody powiesił swoją saszetkę na oparciu krzesła – dokumenty, kasa itd. I zapomniał! Wyszliśmy z restauracji i za chwilę kelner krzyczy za nami – hej, zapomnieliście coś!
Do Kłodzka rzut beretkiem ze Złotego Stoku…To wszystko się zmieniło bardzo od czasów, kiedy ja tam mieszkałam. Padł wszelki przemysł. Ale polecam te tereny, Kotlina Kłodzka warta obejrzenia 🙂
Wracam do pierogów 🙁
Zapomniałam dodać – zazdraszczam, ale będę tam w czerwcu 🙂
https://www.google.ca/search?q=pow%C3%B3d%C5%BA+1997+%2B+K%C5%82odzko&client=firefox-b-ab&dcr=0&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwiOhICs57faAhWi1IMKHZNDBlYQsAQIQA&biw=1172&bih=557#imgrc=9HhuHb8eNisSUM:
Danuśka,
jak jesteście tak blisko, to radzę wskoczyć do Złotego Stoku, gdzie atrakcji jest co niemiara, w szczególności kopalnia złota…i nie tylko.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Muzeum_G%C3%B3rnictwa_i_Hutnictwa_Z%C5%82ota_w_Z%C5%82otym_Stoku
Na zatrzymanko polecam hotel w Złotym Jarze (60-80 zł).
Arku, podróżując wagonikiem warto obejrzeć film bardziej doświadczonego kolegi:
https://www.youtube.com/watch?v=fJr13wQo0n0
A przy okazji zwiedzić Zamek Marianny Orańskiej, to po drodze…
https://photos.app.goo.gl/vLQEEUQNuNNMkPZ02
Ten zamek z Bartnik było zawsze widać…
Wracając do Zamku (piszą, że pałac, ale dla mnie to zawsze będzie Zamek!), to sojusznicza armia pod koniec 2 wojny światowej 2 razy splądrowała oraz podpaliła Zamek, a słuszna władza pozwoliła na to, żeby cegły szły na odbudowę Warszawy.
To nie jest bajka, tak było!
Ja za odbudową Warszawy, ale Zamku mi szkoda było. Park pozostał, zamek ktoś kupił, potem zbankrutował…i wreszcie przejęła to gmina Kamieniec Ząbkowicki i powoli odbudowywują. Ja pamiętam to z lat 60/70 jako kompletną ruinę.
Misiu,
nie ma czegoś takiego jak bardziej doświadczony turysta. Nie ma czasu na wiele doświadczeń. Poza tym każdy turysta widzi po swojemu to, co widzi. Ja mogę się zachwycać Arequipą, a ktoś inny – no dobra, a gdzie ten cud?
Ewa zawsze jak mnie skrzyczy ( za indyka) to potem wynagradza. Dzisiaj panierownym dorszem z jarzynami w kolorze włoskiej flagi. Marchewka, pietruszka i… nooo, to czego nie znosił Bush senior… nooo, yyy, ooo, jak to było…ufff. Przeczytałem na opakowaniu – Broccoli – brokuły! Pyyyyszne było!!!
Alicjo – filmik dotyczy zasad bezpiecznego podróżowania i w miarę bezpiecznego parkowania. Warto zobaczyć tego typu filmy ( a jest ich sporo w niemieckim youtube) by uniknąć w podróży przykrych niespodzianek. Łańcuch uniemożliwijący otwarcie drzwi z zewnątrz, blokady zamków w oknach, dodatkowy alarm na czujnik ruchu i przestrzeganie elementarnych zasad związanych z kluczami, dokumentami kartami i telefonami komórkowymi i ich przechowywaniem podczas snu i wyjść na plażę czy na zakupy. Niewiedza drogo kosztuje i potrafi zepsuć najlepsze wakacje. Ja prowadząc firmę przejechałem setki tysięcy kilometrów i podróży nikt mnie nie okradł. Do czasu. Niestety wystarczy czasem chwila nieuwagi , lub trafi się na zawodowca i problem gotowy.
Warto wyruszając w podróż zapisać na kilku kartkach ważne numery telefonów do znajomych i rodziny i umieścić je w kilku miejscach bagażu i ubrań które nosimy. Ja na całe szczęście pamiętam sporo numerów telefonicznych. Po stracie telefonu mogłem się kontaktować ze znajomymi gdy kupiłem telefon na kartę .
Misiu! Interesujące! Zrozumiałem słowo „sicherhaic” i jeszcze „gut”. Miałem pełny obraz zagadnienia. Dostosuję się, choć przyczepy nie mam! 🙂
Nie przepadam za brokułami, ale polecam brokułową „nogę” – smakuje jak kalarepa!
Misiu,
warto też mieć niektóre rzeczy osobno – w ten sposób ocalały paszporty, a to najważniejsze. Poza tym co ma się wydarzyć, to się wydarzy…telefony i adresy mam podwójnie, ale na przykład miałam w portfelu tym zaginionym wizytówkę Gospodarza i parę innych, kilka karteluszków…przepadły. Nauczka pozostała i do dzisiejszego dnia mi się odbija 🙁
Odpukać w niemalowane…My akurat w podróży, obiecuję, że bedziemy uważać!
Alicjo-dzięki za wszystkie podpowiedzi 🙂 Zdaję sobie sprawę z tego, że tutejsze rubieże to prawdziwy skarbiec wszelkiego rodzaju turystycznych atrakcji, zresztą niektóre już znamy. Tym razem mamy jednak trochę inne plany, ale na Dolny Śląsk powrócimy i zostaniemy tu co najmniej dwa albo nawet trzy tygodnie, by zwiedzić wszystko co należy i jak należy 🙂
dzień dobry … ☕
Danuśka miłego pobytu i realizacji planów … 🙂
po wczorajszym deszczu zielono za oknem aż miło …
Jolinku, wczoraj narobiłaś mi smaku na Amaretti. Wczoraj zakupiłam.
Niezłe, niezłe, no i ten migdałowy posmak pestek moreli… Swoją drogą ciekawe, jak naprawdę działają – według oficjalnej medycyny amygdalina w organizmie zamienia się w cyjanek, według nieoficjalnej – leczy raka.
Być może wkrótce się przekonam, jaka jest prawda, gdyż samodzielnie wchłonęłam wczoraj połowę paczki 🙂
Ja kupiłam dzisiaj, ale czekają do popołudniowej kawy, wyznaczyłam sobie limit na 10, ciekawe temu sprostam 🙂
cieszę się Dziewczyny, że zakup się udał i smakuje … Małgosiu 15 ciasteczek jest akurat bo 10 to za mało by się poczuć błogo … 😉 …
kocimiętko musiałabyś zjeść duuuużo tych ciasteczek …
kupiłam cebulki i wysadziłam … czekam na plony …
Jolinku, gdzie kupiłaś cebulki?
Małgosiu w Biedronce koło mnie …
Danuśka,
Dolny Śląsk to moja ojczyzna, a Kotlina Kłodzka znana jest mi bardzo dobrze. Złoty Stok stoi jakby u wrót…
Jak się będziesz udawać na dłuższy pobyt, to daj znać. Podam Ci adresy znajomych królika 😉
Bardzo mi żal, że te malutkie miejscowości, kiedyś tak żywe i żywotne, teraz podupadły. Złoto jest, tylko wydobywanie jest bardzo kosztowne. Ostatnią sztabkę złota oddano do skarbu państwa w końcu lat 60-tych.
Chyba jestem stara…bo pamiętam, kiedy w Hali Ludowej (niesłuszna nazwa chyba, teraz Stulecia) było kino „Gigant”.
https://sport.onet.pl/mma/ksw/hala-stulecia-w-ktorej-widziano-juz-wszystko/dyj9pk2
MałgosiaW,
13 kwietnia o godz. 18:45 575249
Alicjo, nie widzę płazów
trochę płazów (wijce! fuj, nie lubię!)tam jest, uzupełniłam
https://photos.app.goo.gl/6Ju0vLWJy0PpDvvr2
http://www.bociany.edu.pl/
Alicjo-dziękuję, odnotowane w pamięci i jakby co, dam znać 🙂
Dobré poledne, pozdrowienia z czeskiego Trutnova 🙂
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f9/Trutnov_Krakono%C5%A1ovo_n%C3%A1m%C4%9Bst%C3%AD.jpg/1200px-Trutnov_Krakono%C5%A1ovo_n%C3%A1m%C4%9Bst%C3%AD.jpg
Przemieszczaliśmy się dzisiaj z wolna i z ostrożna w kierunku czeskiej granicy. Zahaczylismy po drodze o Wambierzyce:
http://static2.ponchoosh.megiteam.pl/system/uploaded/pictures/35/normal/s_wambierzyce1.jpg?1268267539
oraz o Polanicę i Kudowę Zdrój. Kudowa wydaje się być przyjemniejsza niż Polanica, ale to może być złudne wrażenie, bo kiedy wpada się tylko na chwilę i jedynie przejazdem to trudno wszystko zobaczyć i wydać właściwą ocenę.
Pamiętam nazwy tych wszystkich uzdrowisk jeszcze z czasów mojego dzieciństwa, jako że mój Ojciec spędzał wszystkie swoje wakacje w uzdrowiskowych sanatoriach. Zjeździl w ten sposób całą Polskę, a my otrzymywałyśmy z Mamą kartki pocztowe z każdego pobytu.
Tak myślałam Danuśko, że zmierzacie do Czech 🙂
Danuśka to jakiś dłuższy wypad z okazji? … okolice, które przemieszczaliście bardzo miło wspominam ..
w wagoniku tu nie ma ….
https://fullsmaku.pl/10-najdziwniejszych-restauracji-swiecie/
O kuchni gruzińskiej, ale nie tylko 🙂
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,23249300,wlasnie-tak-powinnismy-zyc-teraz-nawet-bardziej-niz-dawniej.html#Z_TRwknd
dzień dobry … ☕
Barbaro do Gruzji wybieram się jak sójka za morze ale może kiedyś ..
takie naleśniki do rozważenia …
http://kulinarnizsp1kras.blogspot.com/2018/04/kokosowe-nalesniki-z-twarozkiem.html
Barbaro dziś o godzinie 16:05 jest program „Amerykanka na francuskiej prowincji” ….
Dzisiaj bede robila pierwszy raz deser Pavlova. Postanowilam zagospodarowac zamrozone bialka, kupilam truskawki , maliny, mascarpone. Zobaczymy po poludniu jaki bedzie koncowy rezultat……
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku jaka kawa dziś pyszna … 🙂
dziś zamarynuje małe mozzarelle z oliwkami do sałatki …
się przygotujcie na 13 maja … zbierajcie puszki i inne przedmioty by się wymienić na przyrodę w domu …
https://czysta.um.warszawa.pl/czysta/-/blogs/warszawskie-dni-recyklingu-juz-13-maja-
a sałatka będzie taka …. dodam jeszcze świeżą bazylię …
http://kaprysykarolki.blox.pl/2018/04/Ekspresowa-przekaska-z-3-skladnikow.html
Irku, kawa na temat. Moj deser bedzie bez jagod.
Jolinku, dziękuje za przypomnienie o tej audycji. już się martwiłam, że wczoraj przegapiłam spędzając cały dzień w letnim domku nad Pilicą. Pucowałam po zimie, niby niewiele tam gratów, ale i tak było co robic. Oczywiście później sjesta, wokół wiosenna aura, ptaki, no i widoki bardziej rozległe, bo listeczki jeszcze maleńkie.
Elu, życzę wspaniałej Pavlovej, a Irkowi gratuluję błyskawicznej i tak smakowitej reakcji 🙂
Barbaro czy jak byliście w Meksyku to robiliście taką jajecznicę? … chodzi mi głównie o nachos bo czytam w internecie, że takie połączenie z jajkami zrobiło się popularne w Polsce …
https://kulinaria.spryciarze.pl/zobacz/jak-zrobic-meksykanskie-sniadanie-jajecznica-z-nachos
Jolinku, jakoś nie zapamiętałam takiej jajecznicy, ale faktem jest, że nachos i jalapeno dodawane są do (prawie) wszystkiego. Nie dziwiły nawet kawałki nachos pływające w rosołku, w towarzystwie świeżego awokado. No i świeża kolendra obowiązkowo. Ale ta jajecznica zapachniała Meksykiem, ja bym raczej podała nachos osobno, do nabierania jajecznicy, zamiast chleba, który u nas towarzyszy temu daniu.
Salsa ma chyba rację, rozmoczone nachos jakoś mi nie pasują, ja nawet grzanki do zupy lubię dodawać pojedynczo żeby były chrupkie.
Jolinku, Gruzja bardzo za mną chodzi 🙂
to może razem pojedziemy Małgosiu … 😉
ja nie jadłam takiej jajecznicy ale tylko czytam, że smakosze zaskoczeni takim połączeniem …
Jolinku, chętnie 🙂
O … to Małgosiu trzeba poważnie pogadać by zgrać terminy i fru … 🙂
Jolinku, dzięki za pomysł z „Amerykanką”, obejrzałam, podobało mi się.
Małgosiu … 🙂
robiliście taką posypkę? …
http://przegryzam.pl/2018/04/gomasio-japonska-sol-sezamowa.html
Dziewczyny,
Olia Hercules pisze barwnie, ale zbyt ubarwia rzeczywistość i to mocno psuje mi odbiór jej książek. We wstępie do „Kaukasis” pisze, jak to na szczycie Kazbeku stała na tarasie wyłożonym mozaiką i tam przyszedł jej do głowy pomysł na nazwę książki. Dla niewtajemniczonych dodam, że na szczycie Kazbeku nie ma żadnego tarasu. A taras z mozaiką (de facto pomnik przyjaźni rosyjsko-gruzińskiej) i owszem jest, ale przy Gruzińskiej Drodze Wojennej (tak, można tam dojechać samochodem), jeszcze kawał przed Stepancmindą i jakieś 3000m poniżej Kazbeku.
https://www.google.pl/search?q=pomnik+przyja%C5%BAni+rosyjsko-gruzi%C5%84skiej+stepancminda&client=firefox-b-is-oem1&dcr=0&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjvtcXLz7zaAhUCa1AKHTiyAsEQ_AUICygC&biw=1536&bih=727
W tym momencie zadaję sobie pytanie o autentyczność przeżyć i wspomnień autorki. Jak mawiają Włosi: se non è vero è ben trovato.
Ewo, ja raczej kieruję się książkami Mellerów i opowieściami osób, które tam były.
No i oczywiście Waszymi opowieściami 🙂
jeszcze mamy wspomnienia bjk … ewo pisałaś, że Basia wróci na blog ale milczy ku naszej tensknocie …
http://bajarkowe.blogspot.com/
Za jednymi chodzi Gruzja 🙂 a za innymi chodziło Skalne Miasto czyli Adrszpaskie Skały:
https://prezentyzwakacji.pl/environment/cache/images/0_0_productGfx_cb1a3dac4068a010fbdc5fc08c69e83d.jpg
Trasę wśród tych niezwykłych skał pokonaliśmy dzisiaj porą przedpołudniową wzmacniając się po drodze kanapkami wlasnej roboty.
Odniosłam wrażenie, że wśród turystów było więcej Polaków niż Czechów, ale to nie dziwota, bo granica tuż za miedzą.
Ewo-miałam w nieustającej pamięci Twoją relację z tego miejsca 🙂
Jolinku-jeszcze chwilę mamy zamiar powłóczyć się po czeskich rubieżach. W planach przede wszystkim piesze wędrówki.
Aha, na koniec jeszcze mała obserwacja-kiedy szukaliśmy jakiegoś miejsca, by zjeść coś gorącego, tak pół obiadowo i pół kolacyjnie, okazało się, że co druga restauracja, czy gospoda jest zamknięta w niedzielę (zresztą w sobotę czasemi też). Cóż, dosyć niecodzienny obyczaj….. Drobne co nieco zjedliśmy w rezultacie w pizzerii-moje risotto z warzywami było całkiem przyzwoite, natomiast lazania Alaina pozostawiała niestety wiele do życzenia 🙁
Toast za pomyślność Blogu oraz za wędrowca na szlaku wznosimy kieliszkiem cytrynowej Becherovki 🙂
W Czechach wszystkie supermarkety otwarte w niedzielę, jak u nas przed reformą.
Małgosiu,
Bardzo nam miło 🙂 Nas też opowieści Mellera zawiodły do Gruzji.
Jolinku,
Jakiś czas temu Bejotka odezwała się do mnie i wysłała kilka zdjęć z podróży do Iranu. Miała w planach stworzenie wpisu na bloga ale nie od razu.
Marku otwórz WhatsAppa,
a w moim wagoniku pachnie dziś nach zupę z różnymi oceanicznymi przyleglosciami. Nie daliśmy rady pochłonąć z Günter całości, pomimo dobrego popychacza.
reszta przechowuje się samodzielnie w lodówce.
A teraz druga część opowieści Alicji Barahony o Maratonie przez Bajkał Mocne! Te Alicje tak mają!
https://sucha24.pl/component/k2/item/8992-bajkalska-bajka-alicji-barahony-cz-2
Wpis Danuśki spowodował, że ponownie obejrzałam zdjęcia Skalnego Miasta zamieszczone przez Ewę. Byłam tam 3 tygodnie przed Ewą i W. Bardzo ciekawe miejsce, a w rzeczywistości skały robią o wiele większe wrażenie.
A dziś przypadkiem trafiłam w telewizji na bezpośrednią relację z wyścigu kolarskiego Tro-Bro Leon, którego trasa przebiegała w Bretanii w znacznej części po drogach wiejskich, szutrowych i polnych. A że były to głównie tereny rolnicze, więc widoki z samochodu i helikoptera były bardzo ładne. Pogoda w Bretanii gorsza niż u nas, bo widzowie byli ubrani w kurtki. I tym sposobem miałam ciekawą wycieczkę krajoznawczą.
To nie są żadne bajki o czym klepie, tutejsze czarne pomidory pokrojone na ćwiartki i maczame w oceanie znakomicie nadają się jako tapas do teqilli, jeszcz się nie sciemnilo do końca i trafimy do wagonika bez latarek
Ach, zapomniałem zapodać że byłem wczoraj na pokazie hipnotyzerskim.
Na scenie poddaoł się hipnotyzerowi sześciu młodych mężczyzn. Wszystko przebiegało bez zastrzeżeń doputy dopóki mikrofon hipnotyzerowi nie upadł na mały palec u lewej nogi i krzyknął Fuck!!!
To co nastąpiło i zobaczylem będzie przeładować mnie długi, długi czas 🙄
Danuśka, mnie też zachwyciło Skalne Miasto! Dopiero kilka lat temu przeczytałam o nim w internecie. Cudowne miejsce, i to tuż za czeską granicą! Olbrzymy zaklęte w kamienie, drzewa rosnące koronami w dół, ukryte jeziora, do których trzeba się wysoko wspinać… I to powietrze! Kryniczny, leśny, wilgotny zapach, no aromaterapia po prostu! szkoda że nie można go było zabrać ze sobą w butelce 🙂
Nic dziwnego, że nakręcono tam jedną z części „Opowieści z Narnii”.
Podobno Adrszpaskie Skały ukazały się w całej okazałości ludzkim oczom dopiero po pożarze lasu w 1924 roku.
dzień dobry … ☕
ewo jakby co to pozdrów Basię od nas …
Danuśka piesze wędrówki to moja ulubiona forma zwiedzania … oczywiście oprócz siedzenia z winem i papieroskiem i obserwowania tambylskich .. 😉
przemycamy warzywa milusińskim …
http://www.dziecijedza.com/2018/04/11/pasta-tunczykowa-z-selerem/
Jolinku 🙂
Krystyno, Kocimiętko-Skalne Miasto to rzeczywiście miejsce magiczne. Ja usłyszałam o nim po raz pierwszy, kiedy Latorośl pojechała w te okolice na szkolną wycieczkę. Pamiętam, jak z przejęciem, opowiadała mi o swoich wrażeniach.
W broszurce, którą turyści otrzymują przy wejściu do Adrszpaskich Skał piszą, że wielki pożar lasu trwający kilka tygodni wybuchł w tym miejscu w roku 1824. Pożar zniszczył prawie całą leśną roślinność, ale dzięki temu skalne labirynty stały się bardziej dostępne i właściciele tych ziem rozpoczęli budowę pierwszej sieci szlaków turystycznych.
Na dzisiaj zapowiadają deszcz, co nie jest ulubioną wiadomością podczas wakacyjnych podróży. W programie mamy wędrówkę łagodnym szlakiem rozpoczynającym się niedaleko od naszej naszej kwatery. Zobaczmy, co wyjdzie z tych planów….
W ramach urlopowej lektury do poduszki przewidziałam książkę Katarzyny Molędy o Szwecji 😉 Wczoraj wieczorem przeczytałam ciekawy fragment na temat działalności Rady Języka Szwedzkiego i Folkloru. Rada przekazuje wytyczne, jak mówić i pisać. „Te wytyczne to jednak nie autorskie pomysły naukowców, ale odzwierciedlenie tego, co dzieje się w żywym, codziennym języku….Niektóre wyrazy w ogóle wychodzą z użycia, inne się pojawiają, ich lista jest aktualizowana. Nowe słowa trafiają na nią pod warunkiem, że są powszechnie używane. ….Używanie nowych słów pokazuje zmiany w społeczeństwie, podważa normy, jest próbą zmieniania świata….
W ubiegłym roku dodano do oficjalnego języka szwedzkiego czterdzieści nowych słów, między innymi yoloa- czasownik pochodzący od angielskiego zwrotu you only live once (żyć, jakby nie miało być jutra) i mobilzombie-na określenie osoby, która nie odrywa się od swojego smartfonu i w wyniku tego nie wie, co się wokół niej dzieje”.
Zacytowałam fragment z tej książki, bo niejednokrotnie rozmawialiśmy o zmianach i anglicyzmach w obecnej polszczyźnie, a to zjawisko dotyczy oczywiście też innych języków. Podoba mi bardzo działalność Rady Języka Szwedzkiego 🙂
Danuśka u nas też deszczowo się zapowiada …
nie wiem czy bym zrobiła … niby dobre składniki i je lubię …
http://www.facetikuchnia.com.pl/index.php/frittata-ze-sledziem-i-ziemniakami/
dzisiaj gotuję wywar na skrzydełkach wędzonych i będzie z tego fasolowa oraz barszcz ukraiński ..
jeszcze nie pada to pora na obchód rewiru … 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
Nigdy nie jadlam povlovej w resteuracji czy kawiarni to nie wiem w jakim stopniu moja byla udana. Nastepnym razem dodam do bezy mniej cukru. Czerwone owoce ladnie wygladaly ale byly bez smaku.
Krystyno, u mnie wczoraj bylo jak w kalejdoskopie, raz slonce , raz deszczyk.
Na obiad bedzie kurczak z cukinia i kalafiorem.
Robię gulasz jagnięcy, będzie z kopytkami i surówką z cykorii.
Czy piliście może raspado? Czy to jest zmrożona woda + sok owocowy czy rodzaj sorbetu?
Asiu, bardzo popularne w Meksyku, o wielu owocowych smakach, bardziej jak sorbet. Przy upale cieszy się powodzeniem. Taki skrobany lód polany esencjonalnym sokiem owocowym, rurka do środka. Tutaj filmik https://www.youtube.com/watch?v=ySCG4s-xY7c
Raspado to nie jest żadne desperado,
Salsa wie na ten temat wszystko
i jest naszą meksykańską specjalistką!
Dzisiaj do bramboráków zamówilam kieliszek pt: Modrý Portugal natomiast Osobisty Kierowca zachwycił się smakiem soku gruszkowego. Wino było dosyć przyzwoite, choć nie rzucające na kolana. Co do placków ziemniaczanych to potraktowano je szczodrze majerankiem i wydaje się to być powszechnym, tutejszym zwyczajem kulinarnym.
Deszcz nie był taki straszny, jak się zapowiadało, tym niemniej postanowiliśmy jednak zmodyfikować nasz program. Zamiast pieszej wędrówki po pobliskich pagórkach wykonaliśmy samochodową pętlę po okolicznych zamkach i miasteczkach. Warto bylo, bo co miasteczko to piękny rynek, ciekawa wieża gdzieś w tle i żonkile w każdym ogrodzie 🙂
https://storage.insolvencni-navrhy.cz/attachments/large/47186c35c3d0e9970ff97292f3e0f0ed.jpg
Dla Alaina ta czeska podróż jest po troszę powrotem do czasów minionych, kiedy to przemierzał tutejsze rubieże w sprawach zawodowych. Zawsze mial dobrą opinię opinię o swoich czeskich współpracownikach natomiast nieustająco załamywał ręce nad czeska kuchnią i kelnerską obsługą. Wygląda na to, że niewiele zmieniło się w tej materii.
Danuśko, przeceniasz mnie, dawno było… A co do raspado, to akurat niewiele mam do powiedzenia, bo unikałam takich specjałów, zwłaszcza na ulicznych straganach. Zdecydowanie preferowałam wodę butelkowaną. Ale dla amatorów to może być smakołyk, jeśli lubi się takie słodkie, ja akurat nie przepadam.
Nie dziwię się Alainowi, że załamuje ręce nad czeską kuchnią. Kiedyś spędzałam wakacje w tamtych stronach i bardzo mi brakowało jarzyn, surówek, choć to był środek sezonu. Na moje prośby o coś zielonego, dostawałam najwyżej jakieś wymoczone w occie…
U nas cały dzień zanosi się na deszcz, aura dość senna 🙂
Salso – dziękuję 🙂
Trochę wiosennych kolorów: https://photos.app.goo.gl/qPBdicuZluBxZm732
Może teraz pokaże się cały album 🙂 https://photos.app.goo.gl/YLXKY8XMS2Meza0C3
Ja w Czechach bywam zwykle przejazdem, albo weekendowo i wtedy zwykle jemy knedliki, pieczoną wieprzowinę i zasmażaną kapustę, towarzyszy temu piwo. Raz na parę lat można sobie pozwolić. Faktycznie surówek nie uświadczysz. Mamy też metę na świetną zupę czosnkową z serem.
Asiu, jedno zdjęcie, śliczne krople wody 🙂
Asiu, piękne tej wiosny kolory 🙂 ja też wczoraj odkrywałam uroki wiosennej aury. Mały spacer po Łazienkach i w powrotnej drodze magnolie na Pl. Trzech Krzyży.
Ja też widzę teraz śliczne kwiatki 🙂
W moim ogrodzie pamięci zaczynają kwitnąć drzewka owocowe. Pierwsza zakwitła brzoskwinia poświęcona Nisi. Przez cały dzień wsród kwiatów uwijały się pracowite pszczoły. Jutro zrobię zdjęcie.
Asiu,
wesoło jest w Twoim ogródku. A te zielone listki z kroplami wody to chyba jaskółcze ziele.
A co do Czechów to dziwię się, że są tak od p o rni na warzywa. Może to jakaś wrodzona cecha.
Te krople wody to po dzisiejszym deszczu 🙂 . U nas też pszczoły się uwijają. Już w zeszłym tygodniu pracowały przy bratkach, które posadziłam na werandzie. Jeszcze trzy dni temu kwitły tylko krokusy (już przekwitły), a po tych ciepłych dniach, nocach i deszczu wszystko się zazieleniło, pojawiły się szafirki, fiołki, hiacynty, po wczorajszej nocy brzoza zazieleniła się, a mirabelka kwitnie jak szalona. Tulipany, którym w sobotę było widać tylko liście, nagle w niedzielę ukazały pąki i już, już będą kwitnąć. Pięknie to wygląda, ale za szybko ta wiosna mija. Nawet nie nacieszyłam się krokusami, a już przekwitły.
Jaka piekna wiosna na zdjeciach Asi! Ja po prostu zazdroszcze.
U nas przez ostatnie trzy dni pogoda szalala: najpierw padal zamarzajacy deszcz, potem snieg, w nocy wszystko zamarzlo na szklanke, potem znow deszcz. Zajecia w szkolach byly dzis odwolane ze wzgledu na nieszczegolne warunki drogowe (duzo dzieci dojezdza autobusami szkolnymi). Wszedzie bialo! Do tego zimno i wietrznie. Tak dlugiej zimy nie pamietam od dawna.
Na obiad zupa pomidorowa i nalesniki z serem – zestaw jak z baru mlecznego. nalesnikow usmazylam cala gorke, bow szyscy lubimy pdjadac na zimno, niekoniecznie z nadzieniem.
U mnie GosiuB znikają gorące, prosto z patelni 🙂
GosiuB -na pewno maj będzie u Was piękny, zobaczysz 🙂 W zeszłym roku kwiecień był u nas zimny i pamiętam, że tulipany zakwitły dopiero w maju i kwitły długo, ciesząc nasze oczy.
Dzisiaj mieliśmy taki bardziej wiosenny obiad – smażone pyrki + gzik z obowiązkowymi radyskami 🙂
Uświadczysz surówki, przynajmniej przy granicy z Polską, jak jesteśmy na Dolnym Śląsku zawsze jeździmy do Czech na obiad.
Pierwsze lepsze zdjęcie z Bilej Vody :
https://photos.app.goo.gl/1hdxlIH4AZ0LN2cs2
Być może Polacy nauczyli Czechów, że życzą sobie sałatek, bo zawsze są w wyborze.
https://photos.app.goo.gl/a5hSEJiRoM1JjoFk1
Prawie cała Kanada pod śniegiem, wiatry, marznący deszcz, śnieg, deszcz i tak na okrągło, zapowiadają na najbliższe 4 dni.
Pięknie…
Czeska kuchnia… A dokładniej słowacka…
Podczas kolejnych ferii na Słowacji zawsze jakoś dawałam radę i narzekania rodaków uważałam za przesadzone. Pewnego razu poszliśmy kupą do uroczej, polecanej na forach gospody. Góralski wystrój, zajadające się sianem owieczki w zagrodzie oddzielonej szybą, tłok okropny, trzeba było odczekać swoje.
Z menu wybrałam halušky so syrom, co dobrodusznie (?) przetłumaczono jako pierogi. Jakież było moje zdziwienie, gdy stanęła przede mną kompletnie rozgotowana papka. Po białym szaleństwie głód mi doskwierał okrutny, więc złapałam za łyżkę… I to był błąd, który pamiętam do dziś.
No, te radyski az musialam sprawdzic!I calkiem niezly slowniczek znalazlam tu:
https://nyalundenskolan.wordpress.com/2010/03/28/slownik-gwary-poznanskiej-dotyczacy-terminologii-kulinarnej/
Chyba zależy, na jaką restaurację się trafi – poza tym, że co roku wstępujemy do jakiejś czeskiej knajpy w Javorniku albo okolicach, przez pół roky mieszkałam kiedyą w Czechach i muszę powiedzieć, że ta kuchnia mi smakowała. Niestety, bardzo lubiłam knedlicky i to się dało po pewnym czasie zauważyć 😉
Przy okazji, w restauracjach często można trafić na knedlicky – gotowce, już spreparowana w papierku mieszanka i jakoś się to tam przyrządza. Trzeba zapytać, czy mają knedlicky robione od początku w kuchni – zawsze są lepsze. Miałam też okazję zwiedzić z 10 lat temu restauracje w Pradze. Całkiem dobre jedzenie. Dla mnie gulasz z pieczarkami i knedlicky – bomba!
dzień dobry … ☕
to prawda wiosna buchnęła i jest … 🙂 …
a po Czechach i Morawach warto się niespiesznie przemieszczać bo jak pisze Danuśka co krok jakiś zameczek lub ryneczek .. miło wspominam takie zwiedzanie …
Gulasz z knedlickami bardzo lubię, ale nie sposób jeść to danie codziennie.
Praga, jak każde duże miasto, ma wiele do zaoferowania, również kulinarnie. Mamy nad Wełtawą też świetny adres pod tytułem kuchnia francuska, gdyby ktoś mial taki kaprys 😉
Alain, który przez około dwadzieścia lat zawodowego życia zjeździł Czechy oraz Słowację wzdłuż i wszerz, najlepiej wspomina morawskie piwnice z winami 🙂
Dzisiaj mamy również rozbuchaną wiosnę zatem wyruszamy na wędrówkę. Ahoj, przygodo!
No to teraz, dzieki słownikowi GosiB, będę pamiętać Asine radyski!
Tutaj tez juz pełnia wiosny, wyszły nawet z ziemi konwalie wiec na 1maja bedą jak znalazł a może nawet wcześniej.
Alicjo, GosiuB, współczuje tej długiej i srogiej zimy ale pewnie przejdziecie szybko do lata 🙂
jest nowy wpis …
Danuśka możesz podać namiary na adres pod tytułem kuchnia francuska … dzieciaki jadą na długi weekend do Pragi i może skorzystają …
zimnawo się zrobiło …