Czym zadziwić biesiadników
Wydawałoby się, że to proste: doskonałym daniem. No i może jeszcze niezwykłym pomysłem, dowcipem, żarcikiem. Tak właśnie było na grudniowym otwarciu „Kanapy”, restauracji ukraińskiej w Warszawie. I ja tam byłam i wodę mineralną piłam. Aż dziwne, że, chociaż w Polsce jest tak dużo przybyszów z Ukrainy, dopiero teraz otworzono restaurację z ukraińskimi daniami. Oczywiście obok ukraińskich są tam i zwykłe ogólnoświatowe dania. Jednak gotuje rdzennie ukraiński kucharz. A na dowód związku z Ukrainą podano naprawdę wspaniały barszcz ukraiński i to w niecodziennym naczyniu: wydrążonej niewielkiej główce kapusty.
Restauracja nie jest jednak lokalem „raz na ludowo ”, w menu jest zarówno kilka dań ukraińskich, jak i minidziełka kuchni molekularnej, światowe trendy i znakomite, domowego smaku potrawy, jakie gotowały tylko kresowe babcie starszego pokolenia, a o których młodsze pokolenie nie ma już pojęcia. Planuje się jeszcze sprzedaż przetworów wyrabianych tradycyjnie i prezentacje ukraińskiej sztuki. I jeszcze słowo, na czym polegał ów dowcip, o którym wspomniałam na początku: miał ślady staroświeckich żarcików, kiedy przed kilkoma wiekami z pasztetu wychodził karzełek a ociekający kremami tort okazywał się pikantnym pasztetem. Tu podano nam świeczkę, którą można było zjeść. Nie należy się wstrząsać ze zgrozy: wykonana z topionego masła czosnkowego, miała wprawdzie knot i paliła się silnym płomieniem, ale w spływającym ze świeczki maśle maczało się doskonałą, świeżą bułkę, co smakowało świetnie.
A może warto przypomnieć barszcz ukraiński Babci Piotra. Przepis z książki „W kuchni babci i wnuczki” napisanej przez Beatę Mellerową do spółki ze mną
Barszcz ukraiński,
Porcja włoszczyzny z kapustą, 1 cebula, 1 szklanka drobnej fasoli, 2 buraki średniej wielkości, 5 ziemniaków, 1 duża łyżka przecieru pomidorowego, 1 szklanka śmietany, 1 pęczek koperku, sól, pieprz, cukier, cytryna, wywar z mięsa (1/2 kg wieprzowiny albo cielęciny bądź kurczaka) lub około 1/2 kostki masła.
1. W przeddzień namoczyć fasolę w 1 I letniej przegotowanej wody, następnie ugotować ją.
2. Na tarce jarzynowej o większych otworach zetrzeć obraną i umytą marchew, pietruszkę, seler, drobno pokrajać por.
3. Do ugotowanego uprzednio wywaru z mięsa (2 I) wrzucić starte jarzyny, gotować (jeżeli zupa ma być bez mięsa należy ugotować jarzyny i dodać masło).
4. Po kilku minutach, kiedy już jarzyny się zagotują, dodać buraki starte także na tarce o dużych oczkach.
5. Kiedy gotujące się jarzyny zaczynają mięknąć, dodać pokrajane w kostkę ziemniaki.
6. Poszatkować kapustę i wrzucić do zupy.
7. Kiedy wszystkie jarzyny są już miękkie, dodać do smaku sok z cytryny, przecier pomidorowy, cukier, sól, pieprz.
8. Fasolkę wlać do zupy wraz ze smakiem, w którym się gotowała, jeszcze chwilę potrzymać na ogniu.
9. Zestawić zupę z ognia, dodać drobno posiekany koperek i śmietanę. Jeżeli zupa jest gotowana na mięsie — to jest to właściwie całe obiadowe danie. Z podanej ilości składników uzyskuje się dość dużo zupy, można więc część przechować w lodówce na następny dzień i właśnie wtedy jest najlepsza.
Komentarze
Bardzo lubię barszcz ukraiński 🙂
Koleżanki Warszawianki-mamy kolejny dobry adres na zjazdowanie.
Zachęceni ogłoszeniem o Targach Sztuki w Hali Gwardii wybraliśmy się dzisiaj na tamtejsze rubieże. Wybór sztuki nie był oszałamiający, ale, jak na łasuchów przystało
obejrzeliśmy przy okazji wszystkie stoiska spożywczo-kulinarne 🙂 i wróciliśmy do domu z gęsim pipkiem, który to niezwykle zaintrygował Osobistego Wędkarza.
ale pięknie … Polacy pobili halowy rekord świata … złoty medal dla Polski w sztafecie 4×400 m …. Polacy Mistrzami Świata …. 🙂 …. kto nie oglądał niech żałuje ….
Sukcesy lekkoatletyczne wielkie, ale jakoś słabo nagłośnione.
W Trójmieście kuchnia ukraińska znana jest od kilku lat. W Gdyni istnieje ” Mała Ukraina”, a w Sopocie ” Restauracja Ukraińska”. Niestety w żadnej nie byłam, bo w sumie rzadko bywam w restauracjach. Barszcz ukraiński gotuję od czasu do czasu i na jutro też jest zaplanowany, ale z zamrażalnika.
” Marię Callas” obejrzałam z przyjemnością. To film dokumentalny złożony z fragmentów wywiadów, programów telewizyjnych, nagrań koncertowych i prywatnych. Zainteresowanym szczerze polecam, ale to film pokazywany pewnie tylko w kinach studyjnych.
znowu pięknie … Francuz Lavillenie stary chłop i płakał jak dziecko odbierają złoty medal w skoku o tyczce ..
Musze wrocic do przedpoludnia 1 marca, aby dostac kontakt do ostatniego przeczytanego tu wpisu. Jakos sie z ta materia, z tym co uwazam za warte przeczytania, zupelnie juz nie wyrabiam. Egzemplarze drukowanej POLITYKI podaje dalej juz tylko do polowy przeczytane. Sprobuje zrekonstruowac, co sie stalo miedzy czwartkiem a dzisiejsza niedziela, ze nie mialem okazji doczytac na naszym blogu. Wczoraj np. wskoczyly spontanicznie dwie sasiadki i zostaly dosc dlugo. W piatek wezwala mnie starsza wnuczka abym jej pomogl w fizyce. Cale popoludnie poszlo na to. Czy ja sie moge z tego powodu skarzyc? Czy ja sie moge skarzyc na to, ze pracuje od poniedzialku do piatku po 3 godziny, od rana do wczesnego popoludnia, z przerwa na przygotowanie obiadu, lub wizyty u lekarza etc? Trzy razy w tygodniu uprawiam sport po poludniu i pytanie, ile jeszcze pozostaje?
Fakt, ze ogladam jeszcze telewizje i pytam sie samego, ile tego czasu jest w jakis sposob uzasadnione. Nie wiem. Faktem jest, ze jeszcze 10 lat temu potrafilem rownoczesnie sledzic strony w sieci i ogladac telewizje, i uczestniczyc w tym wszystkim. Dzis nie potrafie tego juz tak.
Szkoda.
Wracam i doczytuje.
Ja się szykuję na kuchnię kubańską i ciekawa jestem, czym mnie zaskoczy. Oczywiście jedziemy jak zwykle sami, więc żadnych ośrodków wypoczynkowych i tym podobne. Chyba Nowy niedawno wspominał, że nigdy nie brał udziału w żadnych zorganizowachych „proszę wycieczki” itd.
Ja tylko raz – pojechałam z małym dzieckiem (8m-cy) na tak zwane wczasy pracownicze nad morzem (Darłowo czy Darłówek, już nie pamiętam). I to był dobry ruch, pierwszy raz zobaczyłam morze nasze morze, a Maciek najadł się tyle piachu, ile tylko mu się w żołądku zmieściło. Już wtedy próbował chodzić i całkiem nieźle mu sie to udawało, ale jak odkrył smak piasku…co krok, to leżał! I zajadał. Wyjaśniono mi, że to prawdopodobnie brak krzemu w organizmie dawał o sobie znać.
No jak się chce chodzić w tym wieku (8 miesięcy), mieć bujną czuprynę i dużo zębów…Tak czy owak pchało go do tej piaskowej michy niemożliwie.
Ja nie miałam nigdy takich pomysłów. Na pewno spróbuję kubańskiej kawy. Rum – nasuwa się samo przez się, chociaż nie przepadam, ale kto wie, kto wie… Bylę słońce świeciło 🙂
Pepegorze,
jakoś też niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że w ciągu dnia wyrabiałam więcej, niż konstytucja i wszelkie ustawy przewidują, a teraz jakby tempo się zmnieniło 🙁
Winę zwalam na kota, bo to-to najchętniej śpi cały czas i w ogóle nic nie robi, czasem się połasić przyjdzie. Wzięłam przykład z kota, ot co! Od dawna nie ogladam telewizji, tylko „podsłuchuję” główne wiadomości dziennika, w końcu dobrze wiedzieć, o czym mówią…
Dzisiaj chciałabym obejrzeć Oscary, bo to ubawi mnie chyba przednio – cała hipokryzja pań (tak!) i panów. Będzie wielkie bicie się w cudze zapewne piersi. Całe Hollywood!
Jak dotrwam.
Dzień dobry,
Od dawna przymierzam się do ukraińskiego barszczu, nawet kilka dni temu kupiłem fasolkę Jaś, namoczyłem, ugotowałem, ale w ostatniej chwili zmieniłem na fasolkę z warzywami. Znalazłem pasujący mi przepis…i do dzieła. W trakcie gotowania przepis zmodyfikowałem i wyszła fasolka z niektórymi warzywami w wersji Nowego.
Najpierw pokroiłem dwie cebule, wrzuciłem na chwilę na gorący olej, później dodałem pokrojone uprzednio: seler naciowy 5 szt., papryka czerwona 2 szt., sos pomidorowy z puszki i sporo czosnku. Dodałem tez kminek, cząber, nieco chili, sól, pieprz. Zalałem to wodą, przykryłem i na ogień. Poczekałem gdy selery zmiękną… wlałem na talerz i nie mogłem uwierzyć jakie to wyszło dobre! Naprawdę! Nawet afrykańskie podniebienie powiedziało – „super”.
Można tylko dodać, że to danie mogłoby się znaleźć na każdym wegańskim talerzu.
Następnym razem muszę dodać dużo więcej czosnku. Teraz dodałem sporo, ale, jak już kiedyś tutaj mówiliśmy, ten amerykański czosnek ma bardzo małą zawartość czosnku w czosnku.
https://photos.google.com/photo/AF1QipPN3X_eNxaJUyNbHQ5WG71hdJjzqVQ4J8lwBMgh
Nowy, link się nie otwiera (przynajmniej u mnie) 🙁
Kolejna próba.
https://get.google.com/albumarchive/110708375104847168381/album/AF1QipOduwg7xXS9FTxGwOlZt0R4sDyPfCjxpJDG68FO/AF1QipPai9Ppoche37QFeXsg-FsYoOLT0xSZ0wwo9CG-?source=pwa#6529325009534252130
Też nie.
Nie ma takich brzydkich słów w polskim i angielskim języku, jakich bym nie wypowiedział o geniuszach, „usprawniających” wszystko i „ułatwiających” nam korzystanie z programu picasa.
Było dobre, to „poprawili”.
Vincent też przepadł. 🙁
Ja wciąż próbuję. Zdjęcie nie jest tego warte, ale warto, żebym wiedział jak przeskoczyć „ułatwienia” geniuszy z picasa.
https://photos.google.com/share/AF1QipNd4CSbEmyJw8-6sUcZ85Xga3fwTGnCd4C8YxoQ0nNmcvc1kTJn69IouH05atRGhQ?key=OGJiU2hWeHdYS3lfNVZTLWtWWFlYS2hrM3Z2SlZR
Nowy-zdjęcie jest tego warte! Kolorystycznie wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach! A obrócić ekran komputera, by obejrzeć Twój talerz pod właściwym kątem to naprawdę żaden problem 🙂
Jolinku-cieszą mnie oczywiście sukcesy polskich i francuskich sportowców, ale najbardziej cieszy mnie Twoja radość i entuzjazm 🙂
Danuśka, dzięki!
dzień dobry ..
Kochane Teściowe wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Teściowej … 🙂
Nowy smakowicie wygląda … 🙂
Danuśka … 🙂
A teraz wrócę na chwilę do niedawnego tematu kawy….
„I had a farm in Africa…” zaczynała swą opowieść Karen Blixen (przetłumaczoną przez Tatę naszej Żaby).
„I have a farm in Africa…” – może wciąż powiedzieć Tabitha. Urodziła się i wczesne lata spędziła tam, gdzie uprawia się kawę, roślinę zapoczątkowaną w Kenii przez Karen Blixen, więc wie na ten temat sporo.
Kawa kenijska należy do najbardziej cenionych i najdroższych upraw na świecie. Wszystkich zachęcam do odwiedzenia wspomnianej niedawno kawiarenki na Starym Mieście „Pożegnanie z Afryką” i zamówienie tam właśnie kawy kenijskiej. Nigdy przedtem i potem tak dobrej kawy nie piłem (tania nie jest).
Ale nie o tym chciałem. Dawna rodzinna farma wciąż istnieje, chociaż kawę uprawia się tam teraz głównie na własne potrzeby. Ale opowieści o niej bardzo były dla mnie ciekawe. Proces przygotowania kawy do użytku w warunkach domowych bardzo odbiega od tego na dużą, przemysłową skalę.
Zbiór przypada na ogół w czasie naszej jesieni. Zebrane kawowe wiśnie najpierw trzeba uważnie przebrać i wybrać tylko te najlepsze, po czym suszy się je co najmniej miesiąc na słońcu, na specjalnych stołach. Gdy okrywa jest zupełnie sucha w dość prymitywnych warunkach następuje „młócenie”. Oddzielone ziarenka są już gotowe do dalszej obróbki, czyli do najważniejszego etapu – palenia. Potrzebne jest do tego doświadczenie, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Oni palą kawę w specjalnych garnkach na ogniu. Możemy sobie tylko wyobrazić roznoszący się wtedy wokół zapach!!! Tabitha mówi, że to jeden z najprzyjemniejszych zapachów jakie istnieją.
Taką świeżo paloną kawę mielą w kamiennych żarnach, a zaraz po tym parzą świeży, niezwykle aromatyczny napój.
Krzewy widziałem, plantację widziałem, mam nadzieję, że życia wystarczy, by jeszcze spróbować właśnie takiej kawy!
Zdjęcia – przy zbiorze kawy…
https://photos.google.com/share/AF1QipMB0X-lDQhyTJb4OgsIWgcrjZKP7JhZrQsCX6Y-6yisb8ZRYiqXNPfdSwwREjDz9g?key=ZEpNS0I1NTZHYlRNS1hHdGVXSEROTVExMVQ5Sld3
Pożywne danie Nowego wyglada bardzo apetycznie i kolorowo, brawo 🙂
Zdjecia z plantacji kawy tez ciekawe i przypomniały mi krajobrazy z Toumbokro na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Nowy-dzięki za ciekawe kawowe zdjęcia i opowieści. Musimy chyba zapoznać Tabithę oraz moją Latorośl. Moja córka, od kiedy pracowała przez pewien czas w tym miejscu http://www.cophi.pl/ jest zafascynowana światem kawy. Powiedziała mi, że to było jedno z ciekawszych doświadczeń w jej życiu, a poza tym wracała do domu przyjemnie pachnąc kawą 🙂
Opowieść Nowego o kawie ilustrowana zdjęciami ze zbioru bardzo smakowita- aż mi zapachniało kawowo 🙂
Kiedyś sklep „Pożegnanie z Afryką” gdzie można było również napić się kawy był w Łodzi ale sprawdziłam, że już nie ma 🙁
Poczytałam sobie do tyłu i pooglądałam zdjęcia z egzotycznych wyjazdów. Chyba te ostatnie arktyczne chłody wywołują coraz większą tęsknotę za wiosną a wręcz latem. W sklepach teraz często są w sprzedaży truskawki i te owoce bardzo kojarzą mi się z wiosną. Jednak powstrzymuję się przed zakupem, żeby nie przeżywać rozczarowania- te truskawki nie mają nic wspólnego z naszymi. Będę czekać z niecierpliwością na te prawdziwe 🙂
Dziś w Łodzi zaczyna się „Międzynarodowy festiwal sztuk przyjemnych i nieprzyjemnych” cykliczna impreza teatralna. W tym roku jest bardzo ciekawy program, znane i uznane przedstawienia różnych teatrów. Zaliczyłam prawie dwugodzinne stanie w kolejce za biletami; nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo stałam za czymś w kolejce 😉
Wieczorem idę na „Wesele” Wyspiańskiego w wykonaniu Teatru Starego z Krakowa w reż. Jana Klaty, potem również będą perełki- np. na zakończenie „Wujaszek Wania” Teatru Polskiego w Warszawie.
Zapowiada się uczta kulturalna tym razem nie kulinarna 🙂
Ciekawa jestem tych sztuk nieprzyjemnych 😉
rzepie a po spektaklach idziecie na kolacje? … uczta dla duszy Cię czeka …
Nowy teraz piękne bajki o Afryce na dobranoc masz szeptane na ucho … szczęściarz … 🙂
kupiłam selera naciowego i się zasadzam na parę potraw … na początku pasta do chleba ze śledziami (zamiast tuńczyka) …
jak ktoś dużo kupuje w Lidlu to dostanie za 1 gr taką książkę …
http://greengoodies.pl/recenzje/produkty/nowa-ksiazka-lidla-jesc-zdrowiej/#
ja niestety ostatnio mało tam bywam to książka poza moim zasięgiem … ale jakby ktoś to opis powyżej ..
Rzepie-czekamy na sprawozdania zarówno ze sztuk przyjemnych, jak i nieprzyjemnych.
Kiedy dzisiaj rano wychodziłam do pracy dałam jedynie krótkie wytyczne Osobistemu Wędkarzowi: mamy dużo warzyw w lodówce, to może wymyślisz jakieś wegetariańskie danie. Wracam z pracy i okazuje się, że wymyślił:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipMgCNQUN3LMWGz53VFxPvr5pGZYzG1Bz_ufuM65?source=pwa
Na talerzu mamy-plastry ziemniaków z sosem winegret, zielony krąg z ugotowanych porów potraktowanych sosem musztardowym, czerwony środek z utartej marchewki z sosem aioli oraz dekorację z sałaty lodowej i pomidorów koktajlowych, a wszystko godne czterogwiazdkowej restauracji, co oczywiście nie omieszkałam powiedzieć i podkreślić z uznaniem co najmniej trzy razy 🙂 🙂 🙂
Fajnie mieć w domu tak kreatywną kulinarnie Osobę 🙂
Te pory mnie interesują, poproszę 🙂
Danuśka,
czyżbyś przeszła na wegetarianizm? Wydawało mi się, że jesteś, z przeproszeniem, normalna 😉
Nowy wspomniał o używaniu brzydkich słów z okazji zadawania się z picasą – przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam artykuł na temat polskich przekleństw. Podobno mamy bardzo zasobny ten słownik 🙂
A jak dodać wszelkie odmiany tych przekleństw, to już cała książka wyjdzie.
Angielski jest pod tym względem bardzo ubogi. Ale co się dziwić – typowa angielska flegma, zanim się dobrze wkurzy, już mu przejdzie.
Havana, Cuba
Monday 12:00 p.m.
Partly Cloudy
26°C <—tak trzymać!
MałgosiaW,
Robert nie rwie się do gotowania? Jerzor, odkąd jest gar do gotowania ryżu, nie wychodzi z kuchni, a mnie oczy robią się coraz bardziej skośne 😉
Wczoraj był ryż z kurczakiem, a dzisiaj wczorajsze, tylko ryż trzeba zrobić. To, co zaprezentowała Danuśka, jest z pazurem, ze tak powiem, zwłaszcza te pory. Prezentacja na medal – Jerzor jeszcze do tego nie doszedł.
Danuśka,
Alain zebrał pochwały jak najbardziej zasłużenie.
Rzep na pewno będzie zadowolona z teatralnej uczty. Doskonale pamiętam filmową wersję ” Wesela” w reżyserii Andrzeja Wajdy i telewizyjną z 1981 r. – obie doskonałe. A ta Jana Klaty też ma świetne recenzje.
Truskawki obecne w sklepach służą bardziej do dekoracji niż do konsumpcji. W zastępstwie truskawek kupuję dość często mus truskawkowy w małych opakowaniach.
Truskawki już lepsze zamrożone w sezonie. Te z Meksyku czy południowych stanów USA mają jedynie wygląd. I coraz bardziej wyglądają na mutanty. Smacznego dla oka 😉
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Fotki/truskawki.jpg
A przy okazji,
Jeszcze raz polecam owoce mrożone, bo strat witaminowych tam niewiele. Ja kupuję jagody leśne (w odróżnieniu od hodowanych amerykańskich), Jerzor wiśnie.
Alicjo, nie rwie.
Przekazałam Wasze dobre słowo mojemu Kucharzowi 🙂
Alicjo-pory najpierw gotujemy na parze, potem drobno siekamy, a następnie mieszamy z sosem musztardowym (olej słonecznikowy, ocet winny i duuuży chlust musztardy, oczywiście tej jedynej słusznej z Dijon 🙂 ).
Nie przeszłam na wegetarianizm, ale bardzo lubię wegetariańskie dania i jadam posiłki bez mięsa chętnie, często i z wielką przyjemnością.
Danuśka czyli Alan zadziwił współbiesiadniczkę … 🙂 …
ja zazwyczaj mrożę sobie owoce by mieć na zimową porę … trochę już wyjadłam więc czyham na okazję i dokupuję … teraz zaczyna się pora promocji na mrożonki bo trzeba zwolnić magazyny na nowy sezon ..
z tymi owocami to mam zagwozdkę bo tak jak truskawki to i pomarańcze, kiwi, mango, banany itd. są do nas przywożone w takich samych chemicznych warunkach … jeść czy nie jeść oto jest pytanie …
pomysł na ryż … ja jutro zrobię ale z cukinią …
http://magiakasi.blogspot.com/2018/03/kotlety-z-ryzu-z-bakazanem.html#
a te babeczki to super pomysł …
http://slodkokwasnakuchnia1.blox.pl/2018/03/Babeczki-miesno-warzywne.html
U mnie kot odwieziony, będzie miała słuszne towarzystwo. Ja spakowana, prawie nic w tej torbie. W końcu lato, jedna kieca i krótkie portki wystarczą, parę bluzek. Zimowe odzienie zostawiamy w samochodzie w Toronto.
My też coraz ochotniej bez mięsa, organizm nie woła. Kto wymyślił loty o 6 rano, powinien odsłużyć swoje w kompanii karnej gdzieś na Sachalinie albo innej Alasce. Od nas trzeba wyjechać ok. północy, żeby na lotnisku odczekać znowu „swoje”.
A propos Amerykanów na Kubie, to już Obama cos w tej sprawie zrobić, ale przeczytałam tylko nagłówek, w każdym razie nie ma przeszkód (chyba). Amerykanie to tak omijali, że podobno często przez Kanadę latali.
Małgosia onegdaj podesłała zachęcajce zdjęcia, ale tego pająka to mogła mi darować…jeszcze nie araknofobia, niemniej jednak nie lubimy…
Sprawdziłam niebezpieczne zwierzęta…krokodyle, ale to już znamy i nie będziemy im się na przystawkę pchać. Tarantule, żaby, kraby…nie ma sie czym przejmować. Komary! Damy radę!
A propos…każda sroczka swój ogonek chwali…powiedz Kostarykańczykom, że ich kawa nie jest najlepsza! Przyznaję bez bicia, mnie zachwyciła, o czym donosiłam na blogu, jakem herbaciara!
Alicjo, tarantula była chyba w Kostaryce 🙂 Na Kubie dokuczały nam bardzo komary.
http://aalicja.dyns.cx/news/Costa_Rica-Wybrane/IMG_3695.JPG
Kawa 🙂
http://aalicja.dyns.cx/news/Costa_Rica-Wybrane/IMG_3697.JPG
Dzięki za podpowiedź o komarach, MałgosiaW.
Jest coś takiego, nazywa się „Skin so soft”, ja mam olejek do kapieli…to jest jedyny zapach, który działa na komary odstręczająco.
Zapakuję natychmiast 🙂
W wielu krajach gdzie kawa jest uprawiana są gatunki, które są wybitne i te w większości poślednie. O wielu tych krajach mówi się również, że dobra kawa jest eksportowana, a ta kiepska zostaje na rodzimym rynku 🙁
Dzięki wszystkim za dobre słowo o moich wpisach!
Danuśka – mieć Wędkarza i Kucharza Osobistego w jednej osobie to trzeba mieć szczęście!!! A pewnie i posprząta, pozmywa, odkurzy, wypierze, poprasuje, zrobi lekki remont, gwóźdź w ścianę wbije, obraz powiesi, będzie kierowcą i mechanikiem gdy potrzeba itd., itd. Ot, los….. 🙁
Alicjo – nie wiem na jakiej podstawie piszesz o tym chwaleniu ogonka. O kawie naczytałem się sporo, dlatego pozwoliłem sobie napisać co świat uznał za dobre. Poza Afryką najlepsza kawa pochodzi z Brazylii. Piłem i porównywałem z kawą z Kolumbii. Smak na korzyść Brazylii w/g mnie. Niestety kawa z Costa Rica na tej liście nie występuje.
https://swiezopalona.pl/kategoria/63/kawy-z-afryki
Przede wszystkim Twoje zdjęcie 21:36 nie przedstawia kawy!!!! Po moich wątpliwościach pokazałem ekspertce z kenińskiej farmy kawowej. Potwierdziła – to nie jest kawa!! 🙂
Nowy,
nie unoś się – takie jest powiedzenie, o tej sroczce, co swój ogon chwali.
Podkreśliłam, że ze mnie żadna znawczyni, słucham opinii i tyle – powtarzam, co słyszałam. Jeśli chodzi o zdjęcie, oczywiście jest to kawa, zaplątana w kostarykańską dżunglę, nie, nie jest to uprawa kawy. Nie ja to wymyśliłam, ale pan przewodnik po tych wertepach nam podpowiedział. Po prostu kawa się tam zaplątała i już.
Słowo honoru, że nic nie zmyślam 🙁
https://en.wikipedia.org/wiki/Coffee_production_in_Costa_Rica#/media/File:DirkvdM_orosi_valley_bird.jpg
Alicja,
Nie trzeba wyjeżdżać koło północy, można wyjechać wcześniej i przenocować w hotelu blisko lotniska.
Rano wstać o normalnej porze a koszty noclegu wliczyć w koszt urlopu.
Życzę przyjemnego pobytu!
Eva,
my zaraz się prześpimy, bo co to za nocowanie w hotelu, kiedy o 3-ciej rano! masz zameldować się na lotnisku…bez sensu!
Dziękuję za życzenia dobrego pobytu, nawet kostium do pływania wyciągnęłam 😯
Alicja…. już mi się nie chce!
Przyjemnego tropikowania na wyspie. 🙂
Nowy,
jak Ci się nie chce, to smutno, oj smutno! Szable w dłoń!
A przy okazji przypomniała mi się Costa Rica.
https://photos.app.goo.gl/6Ju0vLWJy0PpDvvr2
Dzien dobry,
Evo 47,
Tez sobie chwalimy nocowanie w hotelu przed wczesnym lotem. Samochod odstawiony, stresu mniej – ja mimo wielu lotow mam rajzefiber.
Jolinku,
szkockie placki jadlam – jako zdeklarowany weglowodanoholik (i seroholik), nie przepuszcze okazji. Wole nasze nalesniki.
Co do dyskusji o kawie, dorzucilabym jeszcze jamajska Blue Montain – jest bardzo aromatyczna, z kopem, a pozbawiona goryczki.
Nie zapominajmy o kawie wietnamskiej 🙂 Drugi producent po Brazylii.
Nowy-owszem obraz powiesi, ale Moja Chodząca Doskonałość prasować nie chce.
I jeszcze ciekawy artykuł o przyszłości kawy na świecie:
http://kawowy.guru/czy-na-swiecie-skonczy-sie-kawa/
dzień dobry …
z przewodnikami rożnie bywa … nam nasza Pani opowiadała o trującym aloesie, który nie wygląda zupełnie jak aloes (Danuśka robiła zdjęcia) .. trujący dla ludzi ale podobno jako kosmetyk robi cuda … szukałam w internecie informacji o tym ale nie znalazłam ..
a kawa z Wietnamu mojemu zięciowi lepiej smakowała ta zwyczajna (kupiona w rosyjskim sklepie za tanie pieniądze) niż ta droga i znana …
Jolly tak sobie pomyślałam, że naleśniki nasze górą … 🙂
a mróz powoli puszcza …
Blue Montain to jedna z najdroższych kaw , chyba druga po Kopi Luwak. Podobno podaje się ją na pokładach samolotów prezydentów USA .
a jeszcze napiszę, że zięć to smakosz kawy … nawet zrobił kurs baristy i ciągłe kupuje nowe ekspresy do kawy … celebruje podawanie kawy gościom i ma z tego dużą radochę a goście również …
Irek chyba uznał, że od wczoraj było wystarczająco dużo komentarzy na temat kawy zatem swojej już dzisiaj rano nie podał. Może jednak ktoś ma ochotę? http://popularcoffee.pl/wp-content/uploads/2016/02/mpla2016-12m-1200×630.jpg
pepegor 🙂
skoro tak jest jak piszesz w komentarzu Nr. 574045 z dnia 4 marca o godz. 21:09 to wydaje mi sie, ze ten kawalek https://www.youtube.com/watch?v=57DlCDmkZEA
znakomicie pasuje do tego o czym piszesz 🙄
countdown –> 4 🙂
Danusia, trochę zmartwiła mnie wiadomość o przyszłości kawy 🙁
Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Lubię kawę dla jej smaku, nie piję jej dla pobudzenia bo mogę wypić kawę i iść spać. Poproszę jedną z Twoich porannych kaw 😉
Wczoraj wyszłam z teatru przed 23 więc Jolinku o takiej porze w poniedziałek raczej nie chodzę na kolację chociaż przydałoby się porozmawiać trochę o wrażeniach. Teatr pękał w szwach, oprócz znanych łodzian widziałam na widowni również aktorów warszawskich i dużo młodzieży. Znam i lubię „Wesele” wg Wajdy, to przedstawienie jest w zupełnie innej konwencji np. warstwa muzyczna była w wykonaniu blackmetalowego zespołu ze Śląska Furia. Mocno grali (mnie się podobało), podobno głośniej niż w Teatrze Starym w Krakowie bo tam budynek mógłby ucierpieć 😉 Tekst Wyspiańskiego niestety dość dobrze opisuje aktualną sytuację, przyczepiłabym się do kilku niepotrzebnych wg mnie elementów zastosowanych przez reżysera ale całość porusza.
W sobotę wyjazdowy spektakl w Warszawie (przejazd autokarem w cenie biletu 🙂 ) „Psie serce” reż. Maciej Englert w Teatrze Współczesnym. Będę dalej ucztowała…
Rzepie,
można tylko pozazdrościć wrażeń.
Co do przyszłości kawy to tymi hiobowymi prognozami za bardzo się bym nie przejmowała nie tylko dlatego, że nie będzie mnie już na świecie, ale dlatego, że prognozy to jedno, a życie i ekonomia to drugie.
Smaki się zmieniają i tak jak kiedyś nie przepadałam za kawą, tak teraz bardzo ją lubię. Kawa zaserwowana dziś przez Danuśkę to właśnie coś dla mnie.
Kawę bardzo lubię i chętnie próbuję różne gatunki, mam też swoje ulubione. Kawa Danuśki również mi się podoba, bo najchętniej piję kawę z mlekiem.
tym zadziwisz biesiadników …. bardzo kaloryczny ale aż pachnie przez ekran …
http://zielonakuchnia.blogspot.com/2018/03/hornazo-hiszpanski-chlebek-wielkanocny.html
cieplej, deszcz ze śniegiem pada a mnie głowa boli na zmianę pogody …
Dla Salsy, dla Nowego oraz wszystkich fanów muzyki meksykańskiej 🙂
https://www.youtube.com/embed/5DrwY21nP1Q
Ciekawa jestem jaką kawę piją Meksykanie? Czy mają jakieś swoje zwyczaje w tej dziedzinie?
jest nowy wpis …
Rzepie-niektóre teksty z „Wesela” weszły na stałe do języka codziennego albo też po prostu mamy je zakodowane w pamięci, i tak jak piszesz, znowu są aktualne:
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur….
….Oni i my-my i oni,
na wyścigi-kto kogo przegoni!