Zasypani

Kiedy niespodziewanie przychodzi zima, no, może niezbyt ostra, ale zawsze, trzeba włożyć cieplejsze, nieprzemakające buty, aby nie nabrać w nie śniegu. Spacer nie wydaje nam się najlepszą perspektywa, bo śnieg jest nieco wilgotny i właściwie najlepiej oglądać go przez okno. Podobno też zaraz zniknie, ale dziś jest śliczny. Żeby jeszcze wczorajsze słońce… Ale nic na świecie nie jest doskonałe.
Tym bardziej warto przygotować coś rozgrzewającego, bo szarawa pogoda, zwana „barową” zachęca do tego. Moją ostatnią pasją jest karmienie siadających ze mną przy stole zupami – kremami. Była już zupa pomarańczowa, kabaczkowa, dyniowa, batatowa, pietruszkowa z gruszką, porowa, selerowa, niektóre po kilka razy. Chętnie podzielę sie przepisem (proporcje na 4 osoby) na szczególnie lubianą przeze mnie zupę. Jest to:
Zupa selerowa
Składniki: 4 plasterki szynki szwarcwaldzkiej lub chudego wędzonego boczku, 2 płaskie łyżki ryżu, ½ sporego selera, średnia cebula, łyżka oleju, 4 szklanki rosołu warzywnego lub drobiowego ( może być z kostki), pieprz, sól, ew. 2 łyżki śmietany (ja wlewam kilka kropel mleka)
Szynkę podsmażam na chrupko na oleju, wyjmuję, a na pozostałym tłuszczu lekko rumienię posiekaną cebulę, dodaję starty na grubej tarce seler oraz ryż. Chwilę podsmażam, po czym dodaję rosół i gotuję około 20 minut. Na koniec dokładnie miksuję i dodaję odrobinę śmietany lub mleka. Na każdy talerz zupy wypada kawałek chrupiącej szynki. To naprawdę nie jest złe. I poprawia humor w pochmurny dzień.