Proste jest piękne (i smaczne)

Jak zwykle o tej porze roku czuję się starsza. Wprawdzie tylko o jeden rok, ale ziarnko do ziarnka a zbierze się… itd..Czuję się zatem uprawniona do narzekania. Być może wyraziłam to dostatecznie wiele razy, aby nie powtarzać raz jeszcze, ale wyznanie to jest dobrym wstępem do kolejnych zdań.
Jestem zwolenniczką prostoty (broń Boże prostactwa!): proste ubranie, wnętrze mieszkalne i dania domowej kuchni. Dlatego tak wielbię kuchnię włoską, że, z historycznych powodów, była prosta i tak jej zostało. W tej prostocie jest wszakże szlachetność, jasność smaków, oczywistość zestawień odczuwalna na podniebieniu, pole do improwizacji, ograniczone jedynie dobrym smakiem. Dlatego z wielkim zapałem gotuję włoskie potrawy w mojej kuchni. Jestem zachwycona tym, że kuchnią zainteresowały się tak liczne rzesze czytające pisma i oglądające kulinarne widowiska.
Ale zastanawiam się, czy fakt, że zasiadamy przed telewizorem zmienia coś naprawdę. Myślę, że niewiele. Jeśli na ekranie gotuje się homary czy skomplikowane dania molekularne, do domowej kuchni nie wnosi to zgoła nic. Jest to takie samo widowisko jak akrobacje pod kopułą cyrku. Nie do naśladowania. Jako autorka wielu książek o kulinariach nie powinnam może zabierać głosu w tej sprawie, ale wiele książek wydawanych obecnie nie nadaje się do tego, aby postawić je na półce w kuchni, aby ich wyplamione strony były żywym świadectwem, że się ich używa. Jakże daleko odeszliśmy od XIX-wiecznych celów wielkiego rozwoju „kuchennej literatury”, która zawarła całą mądrość prostej tradycyjnej kuchni, oczywiście ukazując także kuchnię odświętną, jako smakowity dodatek.
Studenci „mojej” szkoły czyli VIAMODA Culinary School uczestniczyli jakis czas temu w zajęciach na temat ziemniaków. Przygotowywali z nich najróżniejsze dania, łącznie z deserami. Symptomatyczne było to, że zachwycili się prostym przepisem na śląskie kluski: mąka ziemniaczana powinna stanowić ¼ objętości ziemniaków. Kluski przyrządzane w ten sposób wychodzą bez pudła. A przecież umieli już przyrządzić owoce morza i skomplikowane pasztety.
Katja Roman ze swoją fundacją uczy młodzież z domów dziecka najprostszych dań, które trzeba znać, aby docenić bardziej skomplikowane przepisy.
Kochani! W nowym roku proponuję zabawę w odgrzebywanie PROSTYCH, dobrych, smakowitych przepisów, które przetrwały w rodzinnej pamięci. Pomiędzy tych, którzy przyślą proste, smaczne i popadające w zapomnienie albo szerzej nieznane przepisy mam do rozlosowania 3 książki „Jak smakuje pępek Wenus” Piotra Adamczewskiego. Czekamy do 15 lutego. Życzymy owocnych poszukiwań.