Ziemniaki, kartofle, grule
Wydają nam się niezbędnym i odwiecznym elementem naszej diety. Mają tysięczne zalety i niewiele wad. Przyzwyczailiśmy się, że są skromnym, ale niezbędnym elementem naszych posiłków. Nie są przecież obecne od wieków, bo jeszcze w XVIII wieku powszechne były poważne zastrzeżenia do rosnących w ziemi, czyli podejrzanych bulw. Niełatwo było namówić chłopów na ich uprawę. Prośbą i groźbą jednak udało się to, ale dopiero w XIX wieku, kiedy to okazało się, że doskonale udające się na polskich glebach ziemniaki niejedno istnienie uratowały od głodowej śmierci.
Jak zawsze nowa moda potrzebuje trendsetterów i na szczęście w historii ziemniaka pojawił się niejaki pan Parmentier, który chcąc upowszechnić tę amerykańska roślinę obdarowywał damy na dworze Ludwika XVI bukietami przepięknych kwiatów ziemniaka. I udało się. Najpierw ziemniaki stały się pożywieniem bogatych, a potem – sami wiecie.
Do niedawna w sklepach były skrzynie, na których napisane było „ziemniaki”. A w skrzyniach kolekcja ziemniaków różnych gatunków, Dopiero ostatnio możemy zauważyć, że pojawiające się różne ich odmiany przedstawia się nam z nazwy. Bieda w tym, że nie zawsze wiemy, które do czego mogą być wykorzystywane. Ziemniak nie jest, jako produkt powszechnie ceniony i używany tak szanowany, jak powinien być, z racji swych rozlicznych zalet.
Ciekawa, czy jest coś, czego nie wiem o ziemniaku, poszłam na spotkanie z osobami, które chcą te bulwy dowartościować, m.in. z kucharzami (Tomaszem Hartmanem, Maciejem Bartonem, Michałem Żuklewskim), którzy gotują smakowite potrawy z ziemniaka. Okazało się, że większość potraw znałam, jednak wykonanie ich było tak perfekcyjne, że zyskiwały nową jakość.
Najciekawsze jednak było „słuchanie ziemniaka”. Młody „przedstawiciel sound artu”, Beniamin Głuszek, skonstruował system przewodów ze słuchawkami, dzięki czemu mogliśmy wsłuchać się w „brzmienie” ziemniaka. Podobno przy odrobinie szczęścia można było usłyszeć własne emocje. Mnie nie było to dane. Ale zapewniam, że każdy gatunek ziemniaka brzmiał inaczej.
I na koniec zostawiłam coś, co niektórym wyda się błahą poradą gospodarską, ale w sezonie na młode ziemniaki docenią ją wszyscy: jak bez szkody dla rąk obierać ze skórki młode ziemniaki?
W dość sporym, wysokim naczyniu umieścić ziemniaki, wlać wodę i włożyć końcówkę miksującą tzw. żyrafy. Nie miksować broń Boże ziemniaków, ale wodę pomiędzy nimi. Na końcu otrzymamy wspaniale obrane ziemniaki, a ręce nie będą chropawe i ciemne. Aż żal, że wypróbować ten sposób będziemy mogli dopiero na wiosnę!
Komentarze
młode ziemniaki myję i nie obieram …
ciekawe kto wymyślił wódkę z ziemniaków …
ktoś już był w tej Hali? ….
http://podrozenajezyku.blogspot.com/2017/10/hala-gwardii.html
ja ziemniaki bardzo lubię .. a zwykła kartoflanka z dzieciństwa u sąsiadki pachnie mi do dziś …
https://www.youtube.com/watch?v=RsnGpDSv8E8
Jolinku-podobno do tej pory Polacy i Rosjanie nie dogadali się w sprawie wódki, w tym również tej z ziemniaków. Tu parę informacji o mocnych alkoholach na świecie:
https://www.mojanorwegia.pl/czytelnia/krotka-historia-spirytusu-4956.html
To może może dzisiaj proste, chłopskie danie, a przy okazji toast za Pyrę wieczorową porą? http://wkrainiesmaku.pl/wp-content/uploads/2012/06/12-06-10-Pyrki-z-gzikiem-558×418.jpg
Jolinku-dzięki za wiadomość. Nie wiedziałam, że remont Hali Gwardii już zakończony.
Żabo … 🙂 … co dziś zrobiłaś, że się lenisz przy komputerze … 😉
czy podawałam już ten przepis? … pamięć nie ta … ale możne warto zrobić nawet zwykłe kurczakowe wątróbki …
http://skonka-gotuje.blogspot.com/2017/10/watrobka-indycza-ze-sliwka.html
robicie własne masło? … do ziemniaków jak ulał ….
http://www.kulinarneprzygodygatity.pl/2017/10/domowe-maslo-jak-zrobic.html
a ta zapiekanka też mi pasuje …
http://smakiuczucie.blogspot.com/2017/10/zapiekanka-tostowa-z-miesem-mielonym.html
Jolinku,
żeby robić własne masło, dobrze by było mieć własną krowę 🙂
Poza tym są inne sposoby robienia masła (oprócz maselnicy, wiadomo!) – śmietanę wlewamy do butelki i potrząsamy nią, aż zacznie się „wytrącać” masło.
Zanim całkiem stwardnieje, trzeba je wybić z butelki – i nie marnować maślanki! Najpierw ją zlać.
Bardzo wymyślne sposoby ta pani podaje…najpierw kupić odpowiednią śmietankę i tak dalej…Niedługo trzeba będzie dzieciom tłumaczyć, że mleko nie jest ze sklepu, tylko od krowy 😉
21c
24C, już teraz dzieci pytane skąd są np jajka, odpowiadają: ze sklepu.
23:32, ładna godzina. Idę spać. Dobranoc.
Dzięki zdjęciom Alicji z pobytu w kraju zostałam trochę wywołana do tablicy jako czytająca ale nie udzielająca się pisemnie 😉 Jestem regularną fanką Blogu od wielu lat. Dziękuję Danuśce za pozdrowienia i robię „odmachanko” Jolinkowi 🙂
Dowiaduję się tu o wielu interesujących tematach- nie tylko żywieniowych; korzystam z pomysłów i inspiracji; zachwycam się fotoreportażami z wielu wspaniałych miejsc na ziemi. Teraz z linku podanego przez Jolly Rogers poczytałam m.in. o dobroczynnym działaniu mleka i pochodnych. To miód na moje serce bo mleko i każdy nabiał jest mi do życia niezbędny. Artykuły o szkodliwym działaniu mleka w dojrzałym wieku ignorowałam bo nie mogę się wyrzec czegoś co bardzo lubię. Teraz będę miała czyste sumienie 🙂
Na wiosnę na pewno wypróbuję sposób podany przez p. Barbarę na obieranie młodych ziemniaków bo obieranie ich bez rękawiczek zawsze się kończyło ciemnymi dłońmi.
Spróbuję się uaktywnić wpisami choć nie wiem, czy w porównaniu z Szanownymi Blogowiczami będę miała coś ciekawego do powiedzenia/pisania 😉
rzep ważne by pisać bo blog dzięki temu żyje … ja prawie nic nie mam do powiedzenie ale się staram by było co czytać bo to miejsce jest dla wielu ważne … mało znamy Łódź kulinarnie i polecanie miejsc godnych uwagi mile widziane … pozdrawiam … 🙂
planujecie jakieś skoki w bok …
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/dni-wolne-od-pracy-w-2018-roku/9c4g154
Robienie domowego masła z kupnej śmietany uważam za kompletny bezsens.
Mam wrażenie, że ta autorka przepisu na domowe masło w życiu nie robiła tak naprawdę masła, albo robi je metodą trzymania się prawą ręką za lewe ucho. Rzeczywiście po odpowiednim zmiksowaniu śmietany (lub śmietanki) otrzymujemy masło i maślankę, ale żeby masło wypłukać z maślanki nie należy go zbijać w bryłę, bo wtedy płukanie może przebiegać ad mortem defecatem, a po prostu odcedzone grudki masła należy wrzucić do naczynia z wodą i krótko miksować, następnie odcedzić, nalać świeżej wody, miksować i tak z pięć razy. Oczywiście do robienia masła śmietana musi mieć odpowiednią temperaturę, takoż woda do płukania. Takie wypłukane grudki masła można wyrobić drewnianą łyżką (uprzednio wymoczoną), albo nawet wygnieść w szmatce (typu pieluszka z tetry).
Teraz strona ekonomiczna przedsięwzięcia robienia masła z kupnej śmietany, a, jeszcze na marginesie – nie widziałam śmietany, -nki, w zwyklych sklepach, o zawartości tłuszczu wyższej niż 36%, owszem w Rosji jest śmietana, pakowana w kosteczkach, o zawartości tłuszczu ponad 40% (moja Mama myślała, że to bardzo tłusty twarożek), ale w Polsce tego nie widziałam. Eska odwirowuje czasem mleko i tę zagęszczoną śmietanę można krajać nożem, i od razu używać zamiast masła, ale robić z niej masło niepodobna.
Wracając do rachunków: zakładając, dla uproszczenia, że cały tłuszcz ze śmietanki zamieni się w masło, z 1 litra 36% śmietanki uzyskamy 360 gram masła, które będzie nas kosztować około 16 złotych plus robocizna, mycie misek, zlewu itp., czyli 1 kg takiego masła będzie kosztował 44 złote, czyli 1 kostka 200 gramowa 8,80 złotego.
Natomiast wiara, że kupne masło zawiera jakoweś konserwanty, a śmietanka jest od nich wolna, z pewnością polepsza samopoczucie domowych producentów, tak jak wiara w ekologiczne jaja od kur łażących luzem i wdychających smog
Ja uwielbiam frytki i zawsze je jadam w podróży, bo dla dwóch osób smażenie frytek to trochę za dużo zachodu. Aczkolwiek warto trochę (dużo!) zachodu dla frytek według Blimenthala, który to przepis podała kiedyś Helena. Ponieważ wtedy była porządna zima -20 stopniowa, nie musiałam korzystać z zamrażarki 😉
A frytki faktycznie – puch w środku, zewnątrz chrupiąca skórka.
Zdaje się, że w Łodzi rolę przystawki do piwa (Irish Pub, polecam!) też pełniły frytki 😉
A swoją drogą jeszcze raz powtarzam – gdyby nie rzep, wyjechalibyśmy z Łodzi rozczarowani miastem, które może zaczarować. Ale też wjechaliśmy do Łodzi nie od najbardziej reprezentacyjnej strony (od Wrocławia). Jeżeli jeszcze coś mogę polecić, to Hotel Mazowiecki, rzep nam wyjaśniła, skąd tam takie nadwyżki powierzchni mieszkalnej – że kiedyś prawdopodobnie był to hotel robotniczy.
Otóż w pokoju można jeździć rowerem, a w łazience spokojnie wstawić ze trzy wanny i dwa bidety. Jak jeszcze wspomnę, że ten pokój miał całkiem spory przedpokój, to sobie wyobraźcie…
I do centrum na piechotę tylko tyle, co u mnie „Za róg”, czyli ok.2.5km – przyzwyczajeni do rynków nie szukajcie tego w Łodzi – centrum to Piotrkowska 🙂
rzepie, ja od dzieciństwa pochłaniam duże ilości mleka, mam to szczęście, że akurat na mleko nie mam uczulenia, dożyłam już wieku postemerytalnego w dobrym zdrowiu (ojej, i okropnie lubię masło), co pięć lat (mniej więcej) robię sobie test na osteoporozę, czyli spadam z łomotem z konia (starzy jeźdźcy spadają w możliwie najgłupszych sytuacjach) i nic sobie nie łamię, a jak już mam coś złamanego (jeszcze raz zaznaczam – nie przy upadku z konia), to zrasta się bez problemu, chyba, że jakieś śrubki się urwą 🙂 , ale to już wina jakości śrubek.
Cóż jednemu mleko szkodzi, drugiemu nie i co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz.
*Blumenthal. Heston zresztą 🙂
A ja po prostu mleka nie lubię i już! Przyczyniła się do tego moja babcia, która zmuszała mnie do zjadania „kożuchów” z codziennej zupy mlecznej na śniadanie („bo to jest najlepsze!”- te kożuchy niby) oraz szkoła – może ktoś pamięta akcję „szklankę mleka dla każdego dziecka”? Otóż ta szklanka mleka dla dziecka w wiejskiej szkole to była szklanka za dużo, bo dzień zaczynał się, wbrew poniższej piosence, od szklanki mleka albo zupy mlecznej. Maślankę uwielbiam do dziś!
https://www.youtube.com/watch?v=AuGWNshGM64
Dzien dobry,
Podobno dla doroslych lepszy od mleka jest kefir. Kefir litewski, 3.2 procentowy malyna.
Zimne mleko, zdrowe czy nie pychota. Gotowanego nie znosze.
No i proszę, jak z ziemniaków nam zeszło na mleko 🙂
Ale swoją drogą – przez zmuszanie dzieci do jedzenia czegokolwiek to zazwyczaj wina kochających babć, które mają dobro wnuków na sercu, ale przedobrzają w tej dobroci.
Przypomniała mi się hostoria (pewnie już pisałam o tym), przez 2 tygodnie miałam się opiekować Ewą, podobno niejadkiem – było to w słynnym roku 1980, kiedy w sklepach był na półkach ocet oraz listki laurowe. Niestety, nie było co marynować!
Ewa-niejadek miała prawie 3 lata, Maciek z 8 miesięcy. Dostałam wytyczne, jak Ewunię karmić, z tym przyszły też rzeczy, którymi miałam ją karmić – szyneczka i jajeczka, jajeczka miałam gotować na półmiękko. Szyneczkę pokroić na małe kawałeczki i karmić łyżeczką. Ewunia przez 3 dni odmawiała zjedzenia posiłku. Za to ze smakiem skorzystał Maciek, któremu nic nie trzeba było krajać na małe kawałeczki, bo miał już garnitur zębów. W końcu niejadek sięgnęła po jedzenie sama, widząc, że się nikt z nią nie pieści…
Kto jak kto, ale małe dzieci wiedzą, jak dorosłymi manipulować 🙂
Sprawdziłam (bo masła nie kupuję z wiadomych względów), że naprawdę dobre i smaczne masło osełkowe w Biedronce kosztuje 9,59 za 300 gramów, czyli ca 32 złote za kilogram. Nawet przyjmując, że ma „tylko” 82% tłuszczu (dobre masła tak mają, home made też, no, może da się dociągnąć do 90%, reszta to woda), to i tak robienie masła z kupnej śmietanki to żaden biznes
Jolinku, ja dzisiaj nadal piorę i suszę, stąd się miotam po domu 🙂
Mnie nikt nie poił gotowanym mlekiem, piłam zimne z lodówki, albo prosto od krowy, stąd problem kożuchów jest mi obcy, ale na pewno bym ich nie jadła
a ja dzięki babci lubię mleko … dziadkowie mieli duże gospodarstwo pod Lęborkiem i 17 krów (moja była Jagódka) .. w porze dojenia babcia kazała nam przychodzić i pianą myć sobie twarz by ładnie wyglądać i pic mleko by być zdrowym …
Żabo wykład o maśle zanotowałam w myślach … ja kupuję masło jak jest promocja, kroje na kawałki i mrożę … cała osełka dla mnie to za dużo nawet na kilka dni …
Mnie nikt nie zmuszał do jedzenia czegokolwiek i sama jako matka, a potem babcia tego nie robię. Zupy mlecznej i w ogóle mleka nie znosiłam . Nie z przekory, tylko z powodu reakcji na widok kożuchów. Najlepiej, gdy dziecko widzi, co może zjeść. Na pytanie ” może zjesz ugotowane jajko” zawsze słyszałam odpowiedź ” nie”. Ale kiedy u siostry podczas śniadania na stole leżały jajka, wnuczek od razu po nie sięgnął, oświadczając, że bardzo je lubi.
A co do ziemniaków – kiedyś były prawie obowiązkowe na obiad, dziś pojawiają się na stole od czasu do czasu. Najbardziej lubię ziemniaki w mundurkach a nie uznaję piure. W restauracji też zawsze pomijam ziemniaki i inne ” dodatki skrobiowe”.
Dziś był obiad błyskawiczny – dla męża pierogi ruskie z zamrażalnika, a dla mnie podsmażone na patelni kawałki dyni i selera naciowego. Do tego sporo pietruszki i szczypiorku. Pycha.
Dzieci są przekorne, Krystyno 🙂
Jerzor uwielbiał ziemniaki, chociaż ostatnio jakby mniej, zakochany w garnku do gotowania ryżu.
Kiedyś dla niego obiad to była góra ziemniaków na talerzu i na to cokolwiek. Teraz jest góra ryżu, z tym, że w ryżu w połowie gotowania dorzuca się górę warzyw (podpowiedziałam, bo ryż sam w sobie jest dość nudny), a na to kurczak czy inne mięso w ostrym sosie, którego nawet nie próbuję po swojemu odtwarzać, bo ten kupny jest znakomity (masala, ten typ sosów, kuchnia indyjska).
Może być też bez mięsa i często jest, bo z wiekiem apetyt na mięsko jakby nam sklęsł, nie tęsknimy wcale a wcale.
Mnie się wydaje, że organizm sam się domaga, czego chce, to się nazywa „mam smaka na…” 😉
Ja też pomijam w restauracjach (i nie tylko) tak zwane wypełniacze, do których zaliczam ziemniaki.
Krystyno,
zlustrowałam moją zamrażarkę i zgadnij, co dzisiaj będzie na obiad…ruskie 🙂
Skoro z ziemniaków zeszło na mleko to przypomnę proste, chłopskie jedzenie pt. młode ziemniaki posypane koperkiem i podane z zsiadłym mlekiem lub kefirem. To był największy, letni przysmak mojego Ojca, że nie wspomnę o plackach ziemniaczanych, które pochłaniał w każdych ilościach.
Natomiast Osobisty Wędkarz smaży najlepsze ziemniaki pod słońcem, a sposób ten zapożyczył od swojej babci-surowe ziemniaki kroimy w drobną kostkę i smażymy do zrumienienia nie żałując masła i dodając odrobinę oleju.
Babcia dożyła w dobrym zdrowiu wieku 101 lat 🙂
Rzepie-pisz i się nie kryguj 🙂 Sama widzisz, że najczęściej piszemy o zwykłych, codziennych sprawach.
Toast za Pyrę (bo dzisiaj o pyrach) oraz za Wszystkich Co Na Chmurce wznoszę smorodinówką!
Rzep, masz lekkie pioro czy tez raczej klawisz 🙂 wiec nie wahaj sie pisac.
A Lodz zwiedze przy okazji z przyjemnoscia.
Lubie ziemniaki smazone w plasterkach i najlepsze jadalam w Alzacji w ich malych « stubach ».
Za zdrowie wdrowca na szlaku!
Właśnie robię masło. Robię też solone, dodaję 1% NaCl i miksuję.
W Kanadzie 35 lat temu niesolonego masła się nie uświadczyło… Od tego czasu wiele się zmieniło, ale na solone masło się już nie dam namówić. Bardzo mnie rozczarowało masło orzechowe, tutaj „kultowe”, ale ja nie kojarzyłam sobie smaku fistaszków z tym masłem, tylko ze smakiem orzechów włoskich.
Owo solone masło było naprawdę słone.
Pewien znawca tego, co dobre dla człowieka powiedział kiedyś, ze co warto wyrzucić z lodówki – to na pewno margarynę. Z zakamarków pamięci przypomina mi się margaryna czekoladowa, owszem, lubiłam! Pamięta ktoś takie dziwadło?
Alicjo-solone masło? Od czasu do czasu dla mnie ok, a bretońskie ciasteczka na bazie solonego masła i z karmelem są znakomite 🙂
https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/71VZQputArL._SL1474_.jpg
W Bretanii chyba wszystkie ciasta i ciasteczka pieką z solonym masłem. Prawda, Elap?
Co tam u Ciebie nasza bretońska Koleżanko? Też nam gdzieś przepadłaś od jakiegoś czasu.
O ile się nie mylę, masło było solone po to, żeby nie jełczało za szybko. Tutaj dosyć długo się utrzymywało na półkach, ale w końcu zniknęło ze sklepów. Każdy ma lodówkę 😉
Mleko tylko w naturalnej postaci, z wyjątkiem zsiadłego od prawdziwej krowy. Zimne, gorące, każde. Z dzieciństwa – prosto z wymienia, z pianką. Kefiry nie. I kocham kożuchy!
Pyry każde, z deptanymi włącznie. Frytki bardzo, ale tylko wyjściowo. Te z blachy za suche, a w głęboki tłuszcz dla dwóch osób się nie bawię.
Leczo Cichala mi zaszkodziło. On w ilościach, to ja też. Żabie żadne z nas nie dorówna, ale to wiadomo. U mnie padło na krupnik. Miał być na dwa dni. Będzie, kawałkami, na znacznie dłużej. Gar w lodówce, słoiki w zamrażarce.
Zamrażarka już nawet nie pyta, kiedy ją rozmrożę.
Stara Żabo testu na osteoporozę jeszcze nigdy nie robiłam ale też jeszcze nic nie złamałam, więc może to mleko też mi nie szkodzi 😉 Jeśli chodzi o masło to kilkanaście lat temu przestałam smarować pieczywo, najgorzej szło mi z kromką chleba z żółtym serem- trochę było sucho.. Nie pamiętam już o co mi wtedy chodziło ale skutecznie odzwyczaiłam się od smarowania kanapek. Teraz jak ktoś podzieli się ze mną kanapką (np. na wyjeździe rowerowym lub nartach) to jest mi „za tłusto”. Tak więc obecna zwariowana sytuacja z ceną masła mnie nie dotyka 🙂 Czasem jednak lubię zjeść przylepkę z razowego chleba z masłem.
Ja też od lat nie smaruję kromki chleba niczym – za wyjątkiem smalcu ze skwarkami, i wtedy grubo, oraz koniecznie posolić!
Też nie pamiętam, o co mi chodziło z tym niesmarowaniem, ale się przyzwyczaiłam. Albo ździebko majonezu na kromusze pod pomidorek, pomidorki to lubią 🙂
A Haneczka to chyba sama siebie przeszła dzisiejszym wpisem, wreszcie wyczerpująco, jak na nią 😉
Bo gadatliwa jestem, tylko gadatliwie pisać nie umiem.
Smaruję byle maźnąć. Wyjątkiem masła Żaby i Eski, tu się sybarycko rozbestwiam.
dzień dobry ….
wspomnienie z dzieciństwa dzisiaj na śniadanie …
http://kuchniapokolen.pl/zupa-mleczka-z-kluseczkami/
Krystyno-gapa ze mnie paskudna albo, co gorzej, paskuda gapowata 🙁
Jeszcze pod poprzednim wpisem pytałaś mnie o sałatkę z buraków i ziemniaków.
Uznałam, że lepiej późno niż wcale zatem odpowiadam i opowiadam:
ugotowane buraki, ziemniaki oraz jajka na twardo i śledzie wyjęte z oleju pokroić w kostkę, albo w plasterki, bo też mają swój urok. Układać warstwami, na końcu zalać szczodrze sosem majonezowo-jogurtowym z odrobiną musztardy. Włożyć do lodówki i niech przegryza się przez kilka godzin. Sałatkę najlepiej przygotować w szklanym naczyniu, bo wtedy widać urodę jej kolorowych składników. Często przed podaniem posypuję jeszcze zieloną pietruszką, bo witaminy i kolejny ładny kolor.
Jolinku-coś ostatnio nasze dwa zegary biologiczne ustawiły się na circa about 5.40 🙂
Danuśka u mnie gorzej bo circa about 4.00 … ale nie chcę tu straszyć ….
takie smarowidło zrobię sobie bo mam składniki …
http://www.mojkulinarnypamietnik.pl/2017/10/pasta-z-watrobki-z-kaparami-i-anchois.html#
ja smaruję kanapki twarożkiem, musztardą, majonezem ale masło też od kilku lat mi pasuje … na masło pomidor lub miód albo powidła …
Pada
Kawki są niezwykle sprytne. O tej porze jedzą orzechy – albo je rozłupują tłukąc je na kalenicy (już wiem, że jak świtem słychać walenie młotkiem w dach, to znaczy, że orzechy dojrzały), albo zanoszą do stajni i zrzucają spod sufitu na ceglaną podłogę, to wymyśliły dopiero w ubiegłym roku, ale stosują z zapałem, a ja się ślizgam na połówkach łupek – stąd dokładnie wiem kiedy wpadły na ten pomysł. W poprzednim tygodniu moje wnuki pozbierały orzechy spod drzewa i przyniosły do domu, pod drzewem zostały takie mniejsze, których nie opłaciło się zbierać (w zeszłym roku lekkomyślnie zostawiłam zebrane orzechy na dworze, żeby przeschły i nim się połapałam, już znaczna część zniknęła), żeby sobie kawki zjadły. Wczoraj spadło jeszcze kilkanaście takich większych, więc je zebrałam i położyłam razem, dla żartu układając we wzorek pomiędzy małymi. Chciałam je zabrać wracając do domu. I co? Wszystkie większe orzechy zostały porwane, a małe zostały. Dyć kawka nie głupia, w dużym orzechu jest ze dwa razy więcej jedzenia niż w małym i pewnie go jeszcze łatwiej rozłupać.
W tym roku nie dość, że nie było jabłek, śliwek, czereśni, mirabelek itd., to nawet sumaki na podwórzu nie zakwitły, choć pięknie się rozrosły, co widać na zjazdowych zdjęciach. Teraz się ładnie przebarwiają. Rozrosły się się nisko, co jest zasługą kucyka, bo od dwóch lat nie włazi na podwórze i nie obgryza wszystkiego co mu do pyska wpadnie.
Też wielokrotnie obserwowałam ciekawe zachowanie ptaków, widziałam jak zrzucały orzechy z latarni, albo wrzucały pod samochody, że by je rozjechały.
Danuśka,
dziękuję za przypomnienie przepisu. Dziś dokupię śledzie i mogę robić sałatkę. A że też ograniczam mocno spożycie tłuszczu, sos zastąpię odrobiną oliwy.
Lane kluski nie dla mnie, ale zdarzyło mi się je gotować dla domowników, oczywiście bez próbowania.
Chyba większość dużych ptaków jest taka sprytna, widziałam wrony w Parku Oliwskim rzucające orzechy na asfaltową ścieżkę.
Tutaj ciekawy artykuł o inteligentnych zachowaniach ptaków, w tym również o tych ptasich sztuczkach, o których opowiadacie:
http://www.ekologia.pl/srodowisko/przyroda/kruki-sa-inteligentne,11409.html
Akurat wczoraj oglądałam program o ptakach i była w nim mowa również o inteligencji krukowatych oraz gołębi.
Moja siostra w Warszawie namiętnie obserwuje wrony i inne ptaki na swoim podwórzu, może teraz mniej, bo nie ma już psa, ale parę lat temu opowiadała mi jak wrona kilkukrotnie rzucała z góry orzech, który nie chciał pęknąć, w końcu zrozpaczona zaczęła go moczyć w kałuży 🙂
Żeby na temat: uwielbiam kartofle we wszech postaciach, a nie bardzo mogę je jeść ze względu na cukier. Kartofle mają bardzo wartościowe białko o czym się na ogól nie wie
Uwielbiam ziemniaki! Moglabym jesc codziennie, najlepiej takie zwykle, z wody. Z maslem, kwasnym mlekiem albo z oliwa dyniowa, z koperkiem czy zielona pietruszka.
Pamietam, jak babcia robila nam „plasterki”, czyli smazone na plycie starego pieca kuchennego cieniutkie plasterki ziemniakow, ktore jadlo sie na goraco z gruba sola.
Niestety, ze wzgledu na diete nie bardzo moge (skrobia), dlatego jesli od czasu do czasu zjem, to sa wielkim rarytasem, jak dla innych czekolada czy nutella.
jak pisałam dziadkowie mieli duże gospodarstwo i roboty od świtu do nocy … a tu głodne dzieciaki … nam bardzo smakowały kartofle gotowane w parniku dla świnek + śmietana (przez nas kręcona centryfudze) + śledzie z beczki z jedynego sklepu we wsi .. po ganianiu po polach i włażeniu na drzewa smakowało nam takie jedzenie bardzo …
jazz zabroniony? ..
http://thefad.pl/aktualnosci/dobrazmiana-zamyka-szkoly-muzyczne-potrzebna-pomoc/
a powiedz mi Jolinku, co nie jest lub w niedalekiej przyszłości nie będzie.
może i ziemniaków vel kartofli vel gruli vel pyr też nie będzie wolno nie tylko jeść ale i powąchać
Jojinku mam drugiego raka. Trzteba mieć trzeba mieć talent .co nie.
Nic się nie da zrobić,dlatego tak mało pisze,ciezko mi
HENRYK47
Henryku-andorfie,
się nie daj. Życzę bardzo dużo siły i posyłam dobre myśli.
Henryku dziękuję, że dałeś znak życia … bardzo smutna wiadomość … przytulam serdecznie …
Henryku, trzymaj się, zdrowia życzę …
Henryku 47, myslami jestesmy z Toba. Pisz chocby slowko. Co lubisz ogladac czy czego sluchac ? Podrzucimy. Serdecznosci.
Henryku 47 – wysyłam Ci dobre myśli. Życzę zdrowia i siły.
Henryku, trzymaj sie. Usciski.
Henryku,
Siła złego na jednego – trzymaj się… i pisz jak tylko dasz radę.
Dzień dobry,
Henryku, nieraz było nam nie po drodze we wpisach, ale teraz naprawdę życzę Ci zwalczenia choróbska i dużo siły. Pozdrawiam zza oceanu.
Henryku, przyłączam się do wszystkich ciepłych słów dla Ciebie, pozdrawiam serdecznie.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Pada dalej
Henryku-przesyłam Ci serdeczne myśli i tę piosenkę w wykonaniu dwóch pięknych głosów i dwóch pięknych kobiet: https://www.youtube.com/watch?v=LKaXY4IdZ40
U mnie też zbrzydło, zzimniało i pada 🙁
Za zdrowie!
Za zdrowie niedomagających, niedospanych i niedosłonecznionych !
Za zdrowie!
Och, Henryku z najlepszego rocznika, nie daj sie!
Zycze odwagi w walce, zycze powodzenia i dlugich jeszcze lat!
dzień dobry …
ostatnie pomidory z działek i ziemniaki .. można zrobić taką sałatkę …
http://straga.pl/salatki/salatka-ziemniaczana-ze-szpinakiem/
ostatnio Krystyna pisała, że suszyła maślaki .. a kurki ktoś suszył? …
ja dziś robię kotlety ziemniaczane z grzybami … do tego szpinak … pamiętam taki dobry smak szpinaku u cioci ale nie mogę utrafić w smak .. chyba był z zasmażką … 😉
Henryku, trzymam kciuki za powrót do zdrowia
Dzień dobry 🙂
kawa
Suszyłem kurki, są ok jak wszystkie suszone.
Dostaliśmy kiedyś suszone kurki w darze od zaprzyjaźnionych Francuzów. Rzeczywiście suszą się bez problemu, ale uważam, że lepiej mrozić niż suszyć, bo te mrożone zachowują pełnię smaku.
W przeciwienstwie do Jolinka nie wiem jeszcze co bede jadla na obiad.Czwartek jest moim wolnym dniem od gotowania, kupuje cos gotowego na targu.
Danuska, bylam kilka dni w Amsterdamie a pozniej wpadlam w wir tutejszych zajec.
Henryku, trzymaj sie .
Co do mrożenia kurek to słyszałem, że przed zamrożeniem trzeba je obgotować, gdyż po rozmrożeniu świeże kurki gorzknieją.
Albo przesmażyć z dodatkiem czosnku , co robimy bardzo chętnie, bo w kuchni unosi się wtedy smakowity zapach 🙂
Ela-czekamy zatem na sprawozdanie z Twojego targu 🙂
takie suszone kurki mnie by pasowały .. szczypta kurek a ja szczęśliwa …
a taką herbatę piliście? …
http://barbiewkuchni.blogspot.com/2017/10/herbata-z-lisci-oliwek.html
chwilowo nie pada, za to dobrze wieje
wczoraj nieco prasowałam, upiekłam podstawę do tortu orzechowego
zaczynam przygotowania do przyjazdu siostry i brata
brat wyjeżdża w poniedziałek i ma zabrać imieninowy tort dla bratowej
siostra zostaje na dłużej
Na obiad bedziemy jesc ostrygi i flaczki z ziemniakami. Kupilam tez ugotowanego karczocha, owczy ser i rzezuche lakowa. Po francusku nazywa sie cresson a w slowniku znalazlam rzezucha lakowa.
Zaba czesto pisze o tortach ktore robi, jako dziecko marzylam o nich a teraz wole tarte lub ciasto z owocami. Tort kojarzy mi sie z duza iloscia kremu a ja licze kalorie.
W Łodzi dziś od rana pokazuje się słońce to i żyć się chce 🙂 Obiad Eli wydaje mi się atrakcyjny ale nigdy nie jadłam flaczków z ziemniakami; tylko z pieczywem lub bez. Karczochy jadałam na zagranicznych wakacjach głównie we Włoszech i bardzo polubiłam. Nigdy jednak sama nie przyrządzałam a właśnie wczoraj zobaczyłam gdzieś w sklepie świeże karczochy. Chwilę się zastanawiałam nad zakupem ale stwierdziłam, że to chyba jest trochę zachodu z przygotowaniem i zrezygnowałam. Nie mam żadnej praktyki w tym zakresie- co prawda jak nie spróbujesz to się nie nauczysz.
Jakoś suszone kurki czy maślaki do mnie nie przemawiają, co innego mrożone- w środku zimy można jeść duszone w śmietanie i smakują jak świeżo zebrane 🙂
Henryku, dla Ciebie dużo dobrej energii
rzep kurki mrożone są lepsze ale jakby ktoś miał dużo kurek to taki proszek z suszonych by się nadał do różnych potraw jako przyprawa … karczochy też dla mnie tabu .. poluję w sklepach na jakieś promocje słoikowe ..
Rzep,u mnie karczochy sa duze. Gotuje 25 minut w osolonej wodzie. Ostudzone podaje z sosem vinaigrette. Trzeba zjesc w tym samym dniu i nie wkladac ugotowanego do lodowki. Nie bardzo sobie przypominam dlaczego podaje flaczki z ziemniakami. W Polsce jadlam z chlebem, ale to bylo bardzo dawno temu.
Gotowalam karczochy, bo teraz kupuje juz ugotowanego. Dzisiaj czekalam, bo nie byly jeszcze gotowe.
Ja rzeczywiście robię tych tortów sporo, ale przy tej ilości wnuków oraz znajomych młodszych wiekiem, którzy jeszcze świętują urodziny i chcą mieć świeczki na torcie, to nie bardzo można opędzić się plackiem z owocami, czy nawet najodświętniejszą tartą. Ja sama liczę nie tyle kalorie, ile cukier (zabójcze ziemniaki!), co w dużej mierze na jedno wychodzi. Recepta jest prosta – zjeść cieńszy kawałek. Natomiast do masy na bazie masła można wkręcić prawie połowę wody, czy też chudego mleka i wtedy jest i „lżejsza”, i zyskuje na objętości.
Tort szwarcwaldzki, czy malinowy nie różni się zbytnio od ciasta z wiśniami czy malinami, przybranego bitą smietanką, tyle, że ma inną formę. Dzieci (i dorośli też) bardzo lubią tort „z rozbitego szkła”, który składa się głównie z kawałków kolorowych galaretek
gołąbki po rusku … Amelce by smakowały ..
https://pysznewege.com/2017/10/11/golabki-z-farszem-ziemniaczanym-2/
Żabo a te „kawałki rozbitego szkła” to w czym? … w kremie czy serniku na zimno? …
Dziekuje wszystkim za zyczenia zdrowia.Blog potega jest i basta.
Nowy czesc
Henryku … 🙂 … żeby Henryk miał co czytać piszcie Kochani … piszcie .. może mało pisze ale nas czyta …
Jak ma być bardzo dietetycznie to mogą być w mlecznej galaretce (mleko i jakiś śmietanfix, i żelatyna), jak mniej to dodaje się galaretkę (jasną, albo żelatynę) do ubitej śmietanki. Wszystkie galaretki rozpuszcza się w połowie ilości wody, tortownicę wysypać tartą bułką, albo zmielonymi migdałami, albo orzechami i zostawić do stężenia. Ja też robię na biszkoptowym spodzie. Jolinku, zaraz Ci puszczę zdjęcie.
Dzień dobry!
Ogłaszam porę sążnyctych i sytych zup (krupnik, gulaszowa, kapuśniak etc), takich, żeby były dobre dla rowerzysty ze szlaku, głodnego i nieco zziębniętego.
Zimno się zrobiło i nawet słońce nie pomoże.
Znakomite gołąbki robi TereskaPomorska – wspominałam kilka razy, przepis w /Przepisach. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz robiłam gołąbki z ryżem – kocham kaszę gryczaną!
Flaczki zawsze z chlebem, ale myślę, że ziemniaki by też się nadały.
Co do karczochów, kiedyś kupiłam i zrobiłam do tego jakiś sos nawet, ale nie dojadłam – w sercu karczocha była wkładka mięsna w postaci tłustego, białego robala 🙄
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Golabki_Teresy_z_Pomorza/
Poza tym gołąbki też się dobrze wpisują w klimaty jesienno-zimowe.
Żabo zdjęcie doszło … się zagadałam z Żabą i garnek się przypalił .. dopiero kotka zaalarmowała mi, że coś nie tak w kuchni … 1,5 litra zupy się wygotowało ale rozmowa z Żabą była tego warta .. 😉
na temat jedzenia …
https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/ceny-zywnosci-w-polsce-szybuja-inflacja-we-wrzesni,42570
http://magazyn-kuchnia.pl/magazyn-kuchnia/7,123978,21917675,karczochy-kiedy-sezon-jak-przyrzadzac-i-jak-jesc.html
Alicjo ja wolę by mnie ktoś zaprosił na karczochy .. a gołąbki Tereski bym zjadła … czy ja dobrze widzę, że to kapusta włoska? …
Dla odmiany wezmę się za serniki
Henryku-andorfie: że blog potęgą jest i basta to Pyra wiedziała bardzo dobrze i od baaardzo dawna. My przekonujemy się o tym nadal i każdego dnia, a w trudnych chwilach przede wszystkim.
Rzepie-naprawdę miło Cię czytać 🙂 Pisz, kiedy tylko możesz.
Z przyrządzaniem karczochów nie ma właściwie żadnego zachodu, chociaż….
Kiedy wraz z Osobistym Wędkarzem podczas jednych z pierwszych, wspólnych wakacji
we Francji kupiliśmy karczochy(bo on powiedział, że lubi, a ja, że nie znam i że chętnie spróbuję) to wystąpiły jednak pewne, drobne perturbacje.
Po pierwsze Alain wykonał telefon do mamy z pytaniem, jak długo należy je gotować.
Mama odpowiedziała, że około 20 minut i żeby sprawdzać końcówką noża, czy serce karczocha jest już miękkie(serce, wiadomo, jest w środku). Zatem karczochy, jak kalafior, wrzuciliśmy do wody i gotujemy. Po 30 minutach twarde, po 40 też, aż w końcu, po ponad godzinie nareszcie się ugotowały! Dzisiaj sądzę, że na to długie gotowanie miało wpływ kilka czynników, w tym wielkość karczochów(te rzeczone były wielkie), ich wiek, a może również słaby gaz w naszej kempingowej kuchence.
Ach, bez względu na okoliczności, to były piękne czasy…. 🙂
Jolinku-nie jeden garnek został przypalony z powodu blogowych rozmów internetowych albo telefonicznych 🙂
Kupuję zapodany przez Ciebie pomysł na ruskie gołąbki. Po pierwsze primo lubię wszelkie eksperymenty, po drugie primo to musi być smaczne.
a kiszone grzyby robicie?
http://www.dompachnacyzywica.pl/2017/10/grzyby-kiszone-opienki-podgrzybki-kurki.html
Jolinku,
kapusta włoska, od dawna zastąpiłam nią zwykłą kapustę. Jest bardziej „elastyczna” od tej drugiej i o wiele łatwiej się zwija gołąbki. Kapustę lekko obgotowuję najpierw – spodem kapusty do dołu garnka – powtarzam, lekko! Po ostygnięciu oddzielam liście i do roboty 🙂
Danuśka wypomnień czar …
http://www.wysmakowane.pl/przepisy/ryz-po-wietnamsku/
Kto to jest „coach żywieniowy”? Czy aby nie zwykły dietetyk???
„Do premierowego odcinka kolejnego już sezonu „Perfekcyjna” zaprosiła coacha żywieniowego, Agnieszkę Mielczarek. Panie pokazały, jak zrobić tzw. sałatkę antyoksydacyjną, która zapewni każdemu wieczną młodość.”
Acha, ta sałatka w dalszej części tekstu jest „antyaingingowa”.
Brawo!
Tu:
http://www.plotek.pl/plotek/7,154063,22501402,rozenek-pokazala-jak-zrobic-salatke-wiecznej-mlodosci-internauci.html#Czolka3Img
A sałatka, patrząc na skład, dosyć ciekawa…
Zrobię jeszcze drobną dygresję na temat flaczków polskich i francuskich:
-polskie są świetne, wszyscy je znacie. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy je lubią i nie wszyscy jadają. Osobisty Wędkarz uważa, że są najlepsze na świecie, co zapewne zeznawałam już mnóstwo razy.
-te francuskie, w wersji najbardziej znanej pt. trippes de Caen występują w postaci drugiego dania na gęsto (a nie zupy, jak u nas) i wedle mnie są okropne. Brrr! Przykro mi to powiedzieć, bo oczywiście kuchnia francuska jest, ogólnie rzecz biorąc, najlepsza na świecie 🙂
Jolinku-ech, łza się w oku kręci…
Danuska, a mnie smakuja tripes de Caen i mozna je jesc z ziemniakami. Polskie flaczki jak mnie pamiec nie myli sa bardziej ostre.
Henryku – pozdrowienia i życzenia zdrowia ! 🙂
Wiatr przywiał z zachodu i daje się we znaki.
Właśnie dostałam zamówienie na flaczki, więc kupiłam już pokrojone, a jutro będą gotować się w rosole. Robię je dość gęste, więc jem je bez żadnych dodatków, a mąż z pieczywem.
Gołąbki z ziemniakami mogą być mało wyraziste, choć w przepisie jest spora ilość pieprzu.
Gołąbki z kaszą gryczaną i chyba małą ilością gotowanych ziemniaków/ nie pamiętam dokładnie/ gotuje moja siostra jako danie wigilijne. Do tego niezbędny jest sos grzybowy. Kapusta do tych gołąbków jest kiszona w całości. Siostra ma szwagierkę, która sama kisi kapustę, do której wkłada także całe główki. Tak więc nie ma problemu z kapustą. A gołąbki te gotowała teściowa siostra pochodząca z okolic Jarosławia.
Zajrzałam dziś rano na halę targowa w Gdyni. Grzybów jest jeszcze sporo – dużo kurek, trochę podgrzybków i opieniek, kanie i bardzo dużo gąsek zielonek.
Flaki muszą być ostre, w przeciwnym razie smakowałyby jak…falki z olejem 😉
Ostrość flaczków zależy od indywidualnych gustów. Ja robię dość ostre, ale tak by nie przytłumić smaku potrawy.
Torty Żaby są znakomite, o czym kolejny raz mogliśmy przekonać się podczas zjazdu. Próbowałam obydwóch, jadłam też całkiem sporo innych potraw, a po powrocie okazało się, ze wcale nie ważę więcej. Ale nie jadłam pieczywa i niczego nie słodziłam.
Widziałam dziś na straganie korzenie kurkumy. Leżały obok imbiru. Dotychczas miałam do czynienia wyłącznie z kurkumą mieloną. To nowość, przynajmniej w Gdyni.
Byłam dziś u wnuczka, pobawiliśmy się i poszedł spać. A ja przejrzałam półki z książkami kulinarnymi synowej. Sporo tam kuchni włoskiej. I znalazłam tam niespodziankę ” Kuchnię toskańską Piotra Adamczewskiego”. Przez dwie godziny miałam doskonałą lekturę; nie tylko przepisy, ale i opowieści Piotra o kuchni tego regionu.
Tak jest Krystyno, mała ilość ziemniaków (jak widać na moich zdjęciach), a grzyby uwzględnione są jak najbardziej!
Nie wiem, skąd Teresa ten przepis ma, o ile pamiętam to u niej w domu się takie robiło, poza tym jak zauważyłam z licznych podróży w Zachodnio-Pomorskie, uprawa gryki ma się tam o wiele lepiej, niż w innych częściach kraju.
Dla mnie jest to jedyna kasza „z charakterem” 🙂
„Kuchnię toskańską” dostałam od Gospodyni na spotkaniu w Warszawie, również z przyjemnością przeczytałam wstęp oraz przejrzałam przepisy.
Ja także dzisiaj odwiedziłam targ, ten przy Hali Mirowskiej. Miałam nadzieję zajrzeć do nowo otwartej Hali Gwardii, ale nie pamiętałam, że podwoje ma otwarte w weekend. Jednak obfitośc na straganach zrekompensowała szybko ten żal. Efektem – pyszna kolacja, rydze z patelni, mniam! Odświeżający był także spacer przez dobrze mi znane, ale zupełnie odmienione rejony miasta. Piękna wycieczka, nawet słońce łaskawie nam towarzyszyło 🙂
Przypomniało mi się, że dawno, dawno temu byłam w Hali Gwardii na meczu tenisa, grał W. Fibak z amerykańskim przeciwnikiem, niestety nie pamiętam nazwiska.
A tu jeszcze dla chętnych wizyta na jesiennym targu w Paryżu 🙂
https://www.davidlebovitz.com/fruits-vegetables-outdoor-fall-market-paris/
Za zdrowie wędrowca na szlaku!!
Alicjo! Na priva odpowiadasz monosylabami! O której przyjeżdżacie? Bo to trzeba bramę tryjumfalną wyrządzić. Dziewczynki do sypania kwiatków zamówić. Potrawy zgotować…
Roczniki win uzgodnić! Ile tygodni zostaniecie? Limuzyna z szoferem czy bez? Czekamy na szczegóły!
Alicjo – czy składniki farszu głąbkowego wkładane do liści są surowe, czy gotowane?
Z jednej porcji sera (ca 120 dkg) wychodzą mi dwie tortownice 24 cm i jedna mała – razem mieszczą się w piekarniku, choć nieco ściśnięte, w każdym razie za jednym pieczeniem mam trzy, czyli jeden zostaje w domu, a dwa idą w świat.
Po sernikach przyszła pora na keksy, można ich upakować sześć w małych foremkach. Z reguły piekę trzy rzuty, czyli 18 keksów i na jakiś czas mam spokój, ale na Hubertusa z braku czasu upiekłam tylko 6, które i tak mój syn zapomniał zabrać, dzisiaj dopiekam kolejne 6, a więcej nie mogę, bo mi jaj zabrakło 🙂
Te cwibaki, jak wiadomo, mogą leżeć bez końca i jeszcze jeden dzień dłużej, ale to się tylko jeden raz udało, pewnie ze dwadzieścia lat temu, jak Mama mi je przysłała, a ja je tak dobrze schowałam, że dopiero po dwóch latach je znalazłam, Wyschły na kość, ale poza tym były bardzo dobre.
Ta ilość keksów wynika z ilości bakalii, otóż siekam 10 różnych gatunków, ca po 20 dkg każdego (częściowo z powodu ilości w opakowaniu) i mam wtedy 2 kilogramy. Na jedno jajo wypada 8 dkg, czyli jest to ilość na 25 jaj, w praktyce bakalii jest zawsze nieco więcej, więc starcza na 30 jaj i to daje trzy porcje ciasta, każda na 6 foremek.
Idę sprawdzić, jak się pieką, żeby nie było jak z zupą Jolinka 🙂
Napisałam, co wiem na teraz, cichalu, ostatecznie potem, jak cyklista wróci.
Krystyno,
kasza jest podgotowana, ale nie tak, żeby się rozsypywała, , cebula podsmażona, a ziemniaki (u mnie dwa spore) utarte na żywo 😉
One wraz z jajkami tworzą jakby spoiwo wszystkiego.
Sos grzybowy osobno, można z torebki, ale ja miałam wtedy „bogato” w moim słoju grzybowym… były czasy!
Wszystko razem zmieszane
Napisałam, co wiem na teraz, cichalu, ostatecznie potem, jak cyklista wróci.
Krystyno,
kasza jest podgotowana, ale nie tak, żeby się rozsypywała, , cebula podsmażona, a ziemniaki (u mnie dwa spore) utarte na żywo 😉
One wraz z jajkami tworzą jakby spoiwo wszystkiego.
Sos grzybowy osobno, można z torebki, ale ja miałam wtedy „bogato” w moim słoju grzybowym… były czasy!
Wszystko razem zmieszane jak tu:Napisałam, co wiem na teraz, cichalu, ostatecznie potem, jak cyklista wróci.
Krystyno,
kasza jest podgotowana, ale nie tak, żeby się rozsypywała, , cebula podsmażona, a ziemniaki (u mnie dwa spore) utarte na żywo 😉
One wraz z jajkami tworzą jakby spoiwo wszystkiego.
Sos grzybowy osobno, można z torebki, ale ja miałam wtedy „bogato” w moim słoju grzybowym… były czasy!
Wszystko razem zmieszaneNapisałam, co wiem na teraz, cichalu, ostatecznie potem, jak cyklista wróci.
Krystyno,
kasza jest podgotowana, ale nie tak, żeby się rozsypywała, , cebula podsmażona, a ziemniaki (u mnie dwa spore) utarte na żywo 😉
One wraz z jajkiem tworzą jakby spoiwo wszystkiego.
Sos grzybowy osobno, można z torebki, ale ja miałam wtedy „bogato” w moim słoju grzybowym… były czasy!
Wszystko razem zmieszane jak tu:
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Golabki_Teresy_z_Pomorza/img_1161.jpg
phi…zdublował mi się wpis we wpisie 🙄
Stara Żabo,
Ty funkcjonujesz jak cukiernia!!!
Alicjo, ja tylko chcę mieć wolne jak rodzeństwo się pojawi, my się bardzo rzadko spotykamy w trójkę (że też dodam: i bez bratowej).
Na listopad mam w planach pasztet i chyba tylko pasztet. Misio miał mi przysłać to ustrojstwo na wiertarkę do mieszania, jemu już nie potrzebna, bo jakiegoś wspaniałego robota, ale się ociąga.
Żabo! Pozdrów ode mnie brata et consortes. Spędziliśmy kiedyś urokliwy wieczór pełen ciekawych rozmów i podkradanej Tobie nalewki!
Żabo,
aż 10 różnych bakalii do keksa ? Mój keks jest bardzo skromny, bo daję tylko rodzynki, orzechy włoskie, skórkę pomarańczową, czasem owoce pozostałe z nalewki. I keks jest całkiem dobry. Jak zatem musi smakować ta bogata wersja ? Na pewno wspaniale.
ślicznie wygląda ta sałatka tylko mi dresingu jakiegoś brakuje …
http://ugotowanepozamiatane.pl/salatka-ziemniaczana-cukinia-sliwka/
Żabo a te jaja to kupne czy własne? .. na te wypieki to chyba potrzeba ze 100 jaj …
to ja sobie zrobię jutro do kawy racuchy z bakaliami … będzie prawie jak keks …
Danuśka, godz. 17:35 🙂
Alicja, ela- dzięki za info o karczochach, jak znów zobaczę to kupię bo faktycznie nie jest z nimi dużo roboty a bardzo mi się podobają „z wyglądu” 🙂
Jeśli chodzi o flaki, które bardzo lubię to od jakiegoś czasu robię flaki po rzymsku (trippa alla romana- cudnie się nazywa) z marchewką, selerem naciowym i pomidorami pelati z puszki). Na koniec dodaje się ser parmezan lub pecorino ale często ten składnik pomijam.
Zdjęcia z targu w Paryżu to coś pięknego- uwielbiam wszystkie targi! Jak tylko mogę to wszędzie gdzie jestem chodzę na targ. W tym roku wracając z Chałup byłam chwilę w Gdyni i odwiedziłam halę, o której czasem pisze Krystyna- podobało mi się. Największe wrażenie robią jednak na mnie targi na południu Europy- tam to dopiero jest pięknie!
Kiedyś wygrałam jakiś konkurs kulinarny w Tok Fm i dostałam w nagrodę książkę p. Adamczewskiego z dedykacją- teraz to cenna pamiątka.
Ja też najbardziej lubię flaki po włosku. Przywiozlam sobie gotowe w puszkach „trippa al sugo” czyli w sosie pomidorowym. Są wyśmienite, trzeba tylko podgrzać i posypać parmesanem.
dzień dobry ..
włoskich flaków nigdy nie jadłam … ale zrobiliście mi smaka na flaczki … i po prostu sobie kupię słoik tylko nie wiem jakiej firmy .. chyba tu już polecaliście … proszę o przypomnienie …
Paryż moja miłość … teraz w tv kuchnia+ jest ciekawy program …
http://www.teleman.pl/tv/Globe-Cooker-Kuchnia-w-Pigulce-2-1481953
nie bardzo mi pasuje Fred Chesneau ale odkrywam z nim miejsca bardzo ciekawe w Paryżu …
może dożyję i na wiosnę znowu Paryż mnie oczaruje …
Alicjo by Ci posmakowało … może bryndzę dostaniesz w polskim sklepie za rogiem …
https://skarbnica-smakow.blogspot.com/2017/10/kasza-gryczana-z-boczkiem-i-bryndza.html
Dzień dobry,
Henryk – ślę Ci naprawdę dobre myśli, dzięki. Czasami jedno słowo znaczy więcej niż zdawać by się mogło.
Weekend szykuje się w nastrojach kanadyjsko-afrykańsko-amerykańsko-polskich, z przewagą tych ostatnich oczywiście.
Chociaż brama tryumfalna, dziewczynki sypiące kwiatki, przednie roczniki win i limuzyna z szoferem mają być gotowe tylko na powitanie Kanadyjczyków, jak to każdy z Blogowiczów mógł zauważyć, ale może i inne kraje i kontynenty jakoś przy tej wielkiej gali się przemycą, po cichutku, nie zakłócając wzniosłego nastroju.
Nawiązując do głównego wpisu – bez ziemniaków, bez codziennych kartofli, życia sobie nie wyobrażam. Jem je pod każdą postacią, najchętniej jednak w całości, nietłuczone, z dodatkiem chociażby masła i posypane koperkiem. Uwielbiam placki kartoflane, dzięki którym znalazłem się na tym Blogu, uwielbiam kartoflankę o którą upominam się od lat. Jak do tej pory jedynie Ewa Cichalowa zrobiła mi kiedyś niespodziankę i zjadałem moją ulubioną zupę w ich gościnnym domu.
Niestety Wielka Egzotyka kartoflankowych zwyczajów ze sobą nie przywiozła. Przywiozła za to wiele innych ciekawych zwyczajów. Chłonę wszystko jak sucha gąbka wodę, przypatruję się z wielkiego bliska i codziennie odkrywam coraz więcej Człowieka w człowieku, skrzętnie ukrywanego za zasłoną wtłoczonych przez Anglików kompleksów, a także wielkiej nieśmiałości. Jakoś od lat utkwiło mi w pamięci słowo wielkiego Mistrza Van Gogha dotyczące wszak tylko sztuki – „Tyle jest piękna wokół, a ludzie nie potrafią tego dostrzec.” Bardzo rozszerzyłbym to piękne zdanie na wszystko co się wokół nas dzieje. Wystarczy tylko otworzyć oczy i chcieć dostrzec.
Przepraszam za znaczne odbiegnięcie od tematu.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Popijam kawe i ogladam piekny wschod slonca. Niebo jest w plomieniach. Zaraz bedzie koniec.
zrobię taka sałatkę bo kukurydza wymaga przerobu …czy cebula zamiast pora się sprawdzi? … sprawdzę …
https://karmelowy.pl/surowka-z-pora-z-kukurydza-leek-and-corn-salad/
hej Henryk nas czyta a wy co …
Alicjo – bardzo dziękuję za dokładny przepis. Mam ładną kapustę i zamierzam ugotować gołąbki, a ten przepis jest bardzo interesujący.
takie kluski bym zjadła … jakby ktoś zrobił …
https://wolnysmak.blogspot.com/2017/10/kluski-slaskie-z-dyni.html
A ja bym zjadła gołąbki, takie tradycyjne, ale też nie ma kto zrobić 🙂
Przy smażeniu śliwek wymyśliłam taki deser: dwie łyżki ciepłych powideł (smażę be cukru) i do tego dwa okienka gorzkiej czekolady posiekane nie za drobno. Taka domowa wersja śliwki w czekoladzie.
…ale widzę, że nie tylko ja wpadłam na taki pomysł 🙂 https://lepszysmak.wordpress.com/2012/10/20/czekosliwka-czyli-powidla-sliwkowe-z-czekolada/
Rzepie-też bardzo lubię gdyńską halę i mam do niej sentyment. W czasach już mocno odległych i słusznie minionych na tej hali miał stoisko mój wuj. Stoisko znakomicie prosperowało i był to świetny biznes.
Nowy-od kiedy w Twoich progach pojawiła się Wielka Egzotyka kwitniesz i emanujesz radością, bardzo się z tego cieszę 🙂 Romantyk z Ciebie i wrażliwa dusza, ale to wiemy już nie od dzisiaj.
Ja wróciłam z zakupów w Leclercu, ale wybieram się jeszcze na targ po świeże jarzyny.
Póki co czekam na panów, którzy przywiozą zamówiony przeze mnie piekarnik. Stary piekarnik szwankował coraz częściej i nadeszła chwila, aby się z nim rozstać. Mam nadzieję, że z dostawą nowego sprzętu nie będzie takich przygód, jak swego czasu z lodówką, o czym sprawozdawałam na blogu.
Danuśka Nowy jest zwyczajnie zakochany … wygląda na to, że szczęśliwie … 🙂 …
Rzep wspomniala Chalupy i tyle dawnych wrazen powrocilo. Jezdzilam tam na letnie kolonie. Moze jeszcze tam zajrze, bardzo bym chciala. Gdzie ja nie chcialabym pojechac.
A golabki to znow wspomnienie, tym razem kuchni Mamy. Golabki byly tradycyjne, z miesem. Mama dodawala troche ryzu.
Ela ma targ w czwartki a tutaj jest w soboty. Wtedy tez kupuje cos gotowego, czesto pieczonego kurczaka i swiezy owczy serek. To juz jutro !
Te zwykle gołąbki też za mną chodzą, już od wczoraj na liście zakupów jest kapusta 🙂
Wiatr bardzo mocno wieje, zgina brzozę przed moim oknem i targa gałęziami, pędzi chmury po niebie. Mam nadzieję, że nie bezie padać, bo parasola nie da się otworzyć.
Kaptur, MałgosiuW 🙂
No dobrze, już dobrze. Presja była wystarczająca. Gołąbki będą, ale dopiero w środę.
Salso,
Ty będziesz pewnie pamiętała, które flaczki w słoikach są dobre. Ja też je kupowałam, ale zapomniałam już, które. Wiem, że jedne były niesmaczne / chyba zamojskie/, drugie zaś bardzo dobre. Dla Jolinka taki słoik z gotowymi flaczkami do bardzo dobre rozwiązanie.
Mój rosół do flaczków już gotowy, część zamrożę, bo wnuczek bardzo lubi rosół z makaronem, chyba jak większość dzieci.
Krystyno, jak kupuję Pudliszek w rosole.
Nowy wspomniał swój blogowy debiut. Odnalazłam jego wpis http://adamczewski.blog.polityka.pl/2009/03/18/zgadnij-co-gotujemy125/#comment-142169.
To było, moim zdaniem, najbardziej spektakularne wejście na blog, sympatyczne i naturalne. Odzew na pytanie o placki ziemniaczane w kolejnym wpisie. Zaczytałam się, a tu tyle pracy przede mną.
Krystyno, pamiętam tę naszą dyskusję o flaczkach, ale zupełnie nie pamiętam jakie były preferowane, na dokładkę znaleźć tego nie umiem. Bardzo dawno już ich nie kupowałam i troszkę się pogubiłam patrząc na rozmaite oferty. Pudliszki wydają mi się najbardziej prawdopodobne, więc być może to te same, które kupuje Małgosia.
Cofnęłam się nieco w czasie w poszukiwaniu tych flaków najlepszych, wyskoczyły mi trzy wpisy traktujące o tym smakołyku, ale to nie to czego szukałam. Ale dyskusje pod wpisami pyszne…
A blogowy debiut Nowego przypomniany przez Krystynę przesympatyczny! 🙂
Rzeczywiście można się zaczytać, wsiąknąć bez reszty czytając blog do tyłu, albo i od początku, albo na wyrywki 🙂
Małgosiu te flaki mają dobrą opinię … i o dziwo mało kalorii …
https://vitalia.pl/kp96,21628,0_Flaki-po-zamojsku-pikantne.html
Pudliszki moje Panie. To względem flaczków. Wołowe lub wieprzowe w rosole – w zależności od preferencji. Są bez substancji konserwujących, mięsa oddzielonego mechanicznie oraz glutaminianu monosodowego (wedle zapewnień producenta). Inne produkowane przez tę samą firmę, wg mojej Mamy nie najlepsze.
odzywam się z rzadka bo roboty huk
a jak roboty huk
to ja ją buch
a potem wysiadam
i na pyszczydło padam
Nabyliśmy wiadomą drogą Air Fryer. Kurier dostarczył wczoraj. Zatem będziemy smażyć powietrzem. Ciekawam co z tego wyniknie.
echidno ale za robotę kasa będzie .. i na smażenie powietrzem stać … 😉 … jaka firma bo też myślę o tym …
Tośmy się z Jolinkiem minęły. Moim skromnym zdaniem rosół zawsze można podprawić. Czego nie można zrobić z zamojskimi, czyli flaczkami z pomidorami.
Kalorie? Dla porównania
http://www.pudliszki.pl/index.php/szukaj/?search_paths%5B%5D=&query=flaczki
Jolinku, te flaki Pudliszek w rosole mają mniej kalorii 🙂
Healthy Choice. 10-cio litrowy. I tylko dlatego, że cena była obniżona. Bardzo. Bardzo, bardzo.
echidno to chyba u nas tej firmy niema .. Lidl sprzedaje takie ustrojstwo to będę polować … daj znać czy Wam się sprawdziło takie urządzenie …
Małgosiu tylko jeść przez cały dzień … 😉
Henryku – tak jak i inni, serdecznie ściskam. Masz w Blogowej Bandzie przyjaciół.
oczywiście Jolinku
Jeszcze o flakach, już ostatni raz – Małgosia ma rację, dobre flaki to te w słoiku Pudliszek. Na pewno nie zamojskie. Poszperałam w blogowym archiwum i jakoś dotarłam do właściwych informacji.
Salso, jest także Twoje potwierdzenie tej oceny.
Echidno-jadłam frytki smażone w takim urządzeniu, były znakomite.
Ciekawe jestem, co jeszcze można w nim przyrządzać.
U mnie nowy piekarnik już podłączony, chociaż nie obyło się bez drobnych perturbacji.
Już nawet upiekłam biszkopt z rabarbarem (rabarbar zebrany w ogrodzie u Młodych i zamrożony). Kombinuję, czy nie zrobić czasem czekoladowego sosu do tego biszkoptu, bo w ramach remanentów znalazłam tabliczkę gorzkiej czekolady.
Dziękuję Tetryku.
Moje wczorajsze zabiegania spowodowały, że miałem dziś nagle od początku zainstalowaną polską klawiatorę, ktora działa rzeczywiście przy użyciu prawego alta i moge budować polskie znaki diaktryczne. Tylko, niestety, ja nie mam pojecia o polskiej klawiaturze. Odkryte właściwości związane są z takim kłopotem jakiego nieraz doznawałem, kiedy nieuważnie przełączyłem na klawiaturę angielską. Tam z zmienia sie zet z igrek i, kot wie jeszcze jakie. Ja już chyba nie będę w stanie przestawić się na takie mozliwości.
Musze dalej szukac kogos polskojezycznego ktory da temu rade i zainstaluje mi te znaki na takiej klawiaturze, jakiej uzywam od lat. Obojetnie czy z laska, czy bez laski.
Diekuje jeszcze raz.
Oj, to nie tu mialo pojsc.
Tetryk byl tak laskawy wytlumaczyc mi, jak budowac polskie ogonki.
Przy okazji pozdrawiam.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Najlepsze flaki robi mąż Eski, ale już nie mamy naturalnych dostawców – wiele lat temu moja pierwsza Dumka pomogła swoim kolegom, jamnikowi i wyżłowi, zatrzymać uciekającą jałóweczkę, którą goniły po podwórzu. Tak sprytnie złapała ją za pysk, że nie było z zewnątrz śladu, ale kości wewnątrz były pogruchotane. Stąd flaki.
Teraz bardzo dobre flaki, ze Szczecina, kupuję na wagę w moim nadwornym sklepie w Połczynie, jeszcze są dwie barorestauracje, gdzie dają dobre i czasem tam stajemy właśnie na flaki.
Krystyno, Twój keks jest bardzo dobry, ale mój ma jedną przewagę – kiedy nie było jeszcze różnych energetycznych batoników, robił za takowe na wycieczkach i dodatkowo, pieczony w długich, wąskich foremkach, nieco podeschnięty mógł służyć do obrony – zamiast bierwionem w głowę napastnika – to keksem!
Wiem, że nie lubisz kroić lepkich bakalii, a ja jakoś to robię – stąd ta ilość: figi, daktyle, skórka pomarańczowa, śliwki, żurawina, rodzynki, morele, orzechy włoskie i laskowe, migdały. Kiedyś Piotr podawał przepis na keks tylko z różnymi orzechami, też musi być bardzo dobry.
Mój laptop od pewnego czasu ma nowy narów, otóż twierdzi, że nie może znaleźć adresu strony, mimo, że przed chwilą z niej korzystałam, a potem w ogóle żadnej strony. Pozostaje mi wyłączyć go i poczekać, zazwyczaj do następnego dnia
Dobry wieczór. Weekend czyli domek. Odespać, przepakować się i w poniedziałek rano znów na lotnisko. Czy ja już opowiadałem o lipie z Cielętnik? To taka wieś koło Częstochowy (co nie jest bez znaczenia). Lipa rosła sobie od pięciuset-siedmiuset lat (datowanie drzew zawsze obarczone jest błędem) w pobliżu miejscowego kościoła. Miała ponad 11 metrów obwodu w pierśnicy (leśniczy termin określający wysokość 130 cm), a więc była najgrubszym polskim drzewem.
Na ścianie kościoła, vis-a-vis lipy wisi obraz przedstawiający św. Apolonię, męczenniczkę i świętą Kościoła Katolickiego, patronkę dentystów i cierpiących na ból zębów (Apolonii przed śmiercią pogańscy prześladowcy powybijali czy też powyrywali wszystkie zęby), przez co utrwalił się przesąd, że kora lipy (tej konkretnej lipy) chroni przed bólem zębów. Pątnicy z pielgrzymek peregrynujących do pobliskiej Częstochowy obgryzali (!) korę, a co bardziej przedsiębiorczy odpiłowywali jej kawałki na zapas bądź na handel. Na próżno miejscowy proboszcz ogrodził drzewo, nadaremno smołował pień, katolicy nadal gryźli.
Aż w końcu ktoś tam na górze zdenerwował się zabobonem, mamy w końcu wiek XXI, co nawet w Polsce do czegoś zobowiązuje, zesłał Ksawerego, który lipę złamał. Może coś tam z kikuta odrośnie, ale nic pewnego. Ateiści pomstują, że gdyby nie tłumy, które wpijały swe zęby w pień, kąsając go w uniesieniu i odmawiając przy tym modlitwy do św. Apolonii, drzewo może by i przeżyło Ksawerego.
O tej lipie Babilas już pisał albo tutaj, albo u Bobika, ale nawet takie ciekawe informacje uciekają z głowy i warto je przypominać. No i wiemy o smutnym końcu staruszki. Stare lipy są puste wewnątrz pnia i aż dziw, że ta żyła tak długo. Może cos jeszcze z niej odrośnie. U młodszych lip u podstawy pnia wyrasta z reguły bardzo dużo młodych odrostów. Może i w tym wypadku tak jest.
Żabo,
poeksperymentuję z bakaliami, tylko że teraz rzadko piekę, a najchętniej biszkopt z owocami w małym naczyniu, bo to bardzo łatwe ciasto.
Przepraszam, ale padam, do potem.
Babilas,
gdzie Ciebie tak nosi samolotem?
dzień dobry …
Alicjo a Ty nie jesteś u cichala?
chleb dla grzybiarzy i nie tylko … z masełkiem bym zjadła …
http://wesolakuchnia.blogspot.com/2017/10/chleb-kurki-z-borowikami.html
wszystkim Nauczycielom zdrowia ….
Dzień dobry,
Krystyno – bardzo dziękuję za link do mojego pierwszego wpisu i za bardzo ciepłe słowa.
Na Blogu jesteśmy niemal rówieśnikami.
Jutro czeka nas spotkanie u Cichalów, Kanada dojedzie na 6 – 7 wieczorem. Później czeka nas wspólny wypad do City, do Greenwich Village, a tam koncert blues w Terra Blues, klubie o którym tutaj kiedyś wspomniałem. Mam nadzieję, że Kanadyjczycy pojadą. Cichal bardzo chce, chociaż to zaczyna się dopiero o 22:00.
Będą takie występy:
https://www.bing.com/videos/search?q=Saron+Crenshaw+Terra+Blues&&view=detail&mid=E24C15D51C71C500D4D3E24C15D51C71C500D4D3&rvsmid=8139FC9E93C8CC1ADE458139FC9E93C8CC1ADE45&FORM=VDQVAP
Dobranoc 🙂
warto pić …. przypominajka …
http://szampanitruskawki.blogspot.com/2017/10/woda-z-cytryna-dlaczego-warto-ja-pic.html
o to spotkanie u cichala dopiero dziś … plan spotkania ciekawy bardzo … liczymy na zdjęcia …
To znowu ja,
Wyżej Stara Żaba i inni pisali o sprycie ptaków. Tutaj też nieraz obserwowałem ptaki rozbijające muszle małż czy pożerające kraby. Czytam właśnie świetną książkę autorstwa Frans de Waal pt. „Bystre zwierzę”, a w podtytule – „Czy jesteśmy dość mądrzy, aby zrozumieć mądrość zwierząt”. Odpowiedź na to pytanie okazała się bardzo trudna, a czasami wręcz niemożliwa.
Dobranoc 🙂
Jolinku-Cichal bardzo lubi eksperymentować z chlebem, więc ten przepis na chleb grzybowy byłby dla niego w sam raz. Nie wiem jednak, czy przeczyta Twój wpis, bo jest zajęty przygotowaniami do zjazdu za Wielką Kałużą. Ja na wszelki wypadek ten pomysł odnotowałam, bo możliwe, iż w jakiś jesienno-zimowy wieczór ten dość niecodzienny przepis wypróbuję.
Zjazdowiczom życzę smakowitych i radosnych obrad !
Właśnie wypiłam moją szklaneczkę wody z cytryną i odrobiną miodu. Czy to rzeczywiście ma wpływ na zdrowie, nie mam pojęcia, ale piję, trochę z przyzwyczajenia, a trochę dlatego, że mąż przygotowuje wieczorem napój, a ja rano tylko wyciskam swoją połówkę cytryny. I ciągle kupujemy cytryny. Niestety rzadko można kupić soczyste o miękkiej skórce.
Wczoraj bardzo wiało, ale było też sporo słońca. Dziś ponuro i mokro, na razie jednak nie pada.
jak ktoś ma grzyby ze spaceru po lesie to może sobie zrobić …
http://ideimysle.blogspot.com/2017/10/olej-grzyby-i-haluny.html
Na targ wybrałam się dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie starczyło mi już czasu. Takiej obfitości grzybów dawno nie widziałam na żadnym bazarze Najbardziej zaskoczyły mnie opieńki w ilościach wręcz hurtowych-10 zł/kg.
W przerwach od sobotniej krzątaniny oglądam w Kuchni+ Podróże z Julie, dzisiaj m.in. Korsyka i Burgundia. Bardzo smaczny i klimatyczny program, coś w sam raz dla Jolinka, ale nie tylko 🙂
Dzisiaj wieczorem przychodza goscie to zajeta jestem w kuchni. Stol jest gotowy, ciasto upieczone i po kawie biore sie za reszte.
W przerwach od sobotniej krzątaniny zaglądam na blog 😉
Goście wprawdzie przychodzą dopiero jutro, ale sporo przygotowań poczynionych już dzisiaj. Daniem głównym będzie wegetariański gulasz z dynią w roli głównej. Gulasz już przygotowany i będzie przegryzał się do jutrzejszego spotkania. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie smakował moim gościom. Oczywiście próbowałam, kosztowałam i podskubywałam delikatnie ten gulaszyk 😉 dla jaroszy. Uważam, że jest bardzo udany.
Salso- Podróże z Julią (francuskie „Carnet de Julie”) to mój ulubiony program kulinarny.
Julia jest niezwykle sympatyczna 🙂
Ja też lubię ten program, tylko jakoś rzadko na niego trafiam 🙁
Mam już wszystkie składniki na gołąbki i zaraz się za nie zabieram.
Małgosiu, to zajrzyj teraz, jest chyba jakaś powtórka tej serii. Julie jest urocza i przypomina mi Paulinę 🙂
Dzień dobry!
Nowemu łatwo układać program kulturalny, ale ja mocno wątpię, żebym miała ochotę po 600km jazdy udawać się na koncert bluesowy o 22-giej, nie wiem, jaka gwiazda musiałaby to być, żebym się zmusiła. Nie te lata – i nie te odległości.
Na dodatek nie spałam całą noc (tak miewam czasem…) i im bardziej chciałam zasnąć, tym gorzej mi to szło. Tak że ja się piszę raczej na obrady.
https://www.youtube.com/watch?v=MAp3Ia2eAwo&list=RDNkzB5Ys8xCI&index=3
Ano tak…
Salso, dzięki, obejrzałam Monako 🙂
Małgosiu 🙂
Coś się u nas zachmurzyło, gdzież ta ładna pogoda? Wróciłam z długiego spaceru, całe chmary szpaków krążą i śmiesznie gromadami opadają na drzewa lub zajmują miejscówki na liniach elektrycznych 🙂
Dzień dobry,
Alicja – nikt nikogo do niczego nie zmusza. Sama kiedyś wyrażałaś chęć i gotowość do odwiedzenia tego miejsca, stąd między innymi propozycja.
Uważam, że sama atmosfera Greenwich Village w sobotnią noc jest niepowtarzalna, tak samo jak atmosfera mojego ulubionego klubu. Niestety tego rodzaju kluby są nieczynne o poranku, za to tłumnie odwiedzane późną nocą.
A co do artystów – dla mnie ich poziom jest absolutnie wystarczający, połączony z atmosferą jaką tworzą sami, reakcją publiki, podświetlonym delikatnym światłem barem, i licznymi maleńkimi świeczkami tworzą dla mnie niezapomnianą całość. Natomiast przeciągające się w nieskończoność obrady nie zawsze się dla mnie dobrze kończą.
Jedźcie bezpiecznie!
Nowy – bingo!
Danusiu, my już gotowe od wczoraj. Stół rozsunięty. Rodowe srebra wypolerowane. Porcelana japońska się świci. Żarełko dochodzi a kapitan Morgan w epoletach! Ja, półleżący z brzuchem skierowanym w sufit, to wszystko obwieszczam. Jutro w miasto albo w okoliczności przyrody. Zjazd zadecyduje demokratycznie. Blog potęgą jest i basta !(Pyra)
Danusiu!
PS. Przygotowałem trzy chleby. Razowy z nasionami (len, słonecznik i dynia) i ziołami rozlicznymi. Drugi pszenny z czosnkiem i ziółkami oraz bananowy z gałką, goździkami i cynamonem, mało słodki.
Cichal-skoro srebra rodowe wypolerowane to oddycham z ulgą! A trzy różne chleby to już wręcz rozpusta, chociaż z drugiej strony, to pikuś przy 20 keksach Żaby 😉
Bawcie się dobrze!
Byłam na targach Natura food w Łodzi.Kupiłam sporo różnych serów zagrodowych.Bardzo dobre! Polecam łodzianom,targi są do jutra.Oczywiście było też dużo innej doskonałej żywności – wędliny,miody,oleje tłoczone na zimno no i nalewki. W ubiegłych latach robiłam różne zakupy ale w tym roku tylko sery.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Cichalu, na 44 godziny zjechał moj brat z Oregonu i pozdrawie Was serdecznie
a ja dziś była na urodzinach córki i Amelki … z powodów rodzinnych uroczystość skromna ale smaczna … podano nam sushi z pobliskiej restauracji i wszystkim nam smakowało (lepsze jadłam tylko w Berlinie) … polecam
https://www.google.pl/search?q=sushi%20bemowo%20g%C3%B3rczewska&sa=X&ved=0ahUKEwii2KHmiPHWAhXFIlAKHVwgAvAQvS4IVjAA&biw=1920&bih=974&npsic=0&rflfq=1&rlha=0&rllag=52240021,20906155,421&tbm=lcl&rldimm=13193920181995577564&rldoc=1&tbs=lrf:!2m1!1e2!2m1!1e3!3sIAE,lf:1,lf_ui:9#rlfi=hd:;si:13193920181995577564;mv:!1m3!1d16777.158739361243!2d20.93114455!3d52.22490665!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i814!2i659!4f13.1
kurcze jaki długi link ..
dzień dobry …
Jagodo udanych imienin … 🙂
Jagodo,
wszystkiego dobrego z okazji imienin – przede wszystkim zdrowia i sił na ciekawe podróże. 🙂
Ponuro i wieje, ale przecież nie można siedzieć cały dzień w domu. Na razie plany niedzielne niesprecyzowane, ale jeśli nie będzie padał deszcz pewnie wybierzemy się do parku w Oliwie. Obiad w każdym razie jest przygotowany, więc czasu mam sporo.
Dzień dobry 🙂
kawa
Jagodo, serdeczności imieninowe 🙂
Jagodo-smakowitych obchodów! Ciekawa jestem, czy będziesz miała dzisiaj gości i jeśli tak, to jakie dania podasz. Zawsze lubiłam czytać o Twoich kulinarnych pomysłach.
Irek-Twój tort z rana, jak śmietana 🙂
Na śniadanie dwie kromki razowego chleba-jedna z szynką z wiadomej wytwórni,
druga z serem korycińskim z czarnuszką, wszystko w towarzystwie smakowitego pomidora. Na stoiskach z pomidorami nadal duży wybór różnych odmian, można poszaleć.
Jagodo, serdeczności imieninowe!
Dużo zdrowia i dużo sił!
Ładny dzień u nas. Rosół pyrkocze, będzie pomidorowa, bo czas zużyć nadwyżki. Objad prosty i szybki, bo najpierw na wybory, a potem na spacer.
Trzeba wzkorzystać taki dzień.
Jagodo, wszystkiego najlepszego!
Obiad u mnie też gotowy, gołąbków trudno zrobić mało, tylko sosu muszę trochę dorobić, bo wyparował 🙁
Jagodo, wszystkiego najlepszego !
Zapowiada sie kolejny piekny dzien, prawie ze letni.
Małgosiu sosu zawsze jest za mało …
u nas też nie jest zła pogoda a jutro ma być 21+ …
może jutro zapoluję na grzyby pod halą …
u mnie obiad zwyczajny makaron, szpinak, skwarki z cebulą i jajo … posypane parmezanem i szczypiorkiem …
ciekawe co tam słychować w USA … cichal raportuj …
Magdaleno trzymam kciuki za dobry wynik wyborów …
Jagodzie
przy ładnej pogodzie
strumień życzeń płynący
wartki, szczery, gorący
Małgosiu – ja zamiast gołąbków upichciłam wariację: kapusta zapiekana z mięsem. Przepis pochodzi od linka Jolinka (ooo! zrymowalo się). Bardzo smaczne danie i proste w wykonaniu. Wombat pochwalił! Ja też.
Od jutra 27, w prognozie na dalsze dni, słupek rtęci będzie powoli wędrował do góry.
Zjazdowiczom w Cichalowym hospodarstwie wspanialego czasu przy srebrzystym brzęku sztućców i złocistym poblasku kapitańskich epoletów. Porcelanę traktujta z japońska, ostrożnie.
jednym słowem
używajta ile wlezie
papu kładźta na talerze
chleb traktujcie ciut z ostrożna
trzy rodzaje! popróbować każdy można
Jagodzie serdeczności imieninowe 🙂
Czekam z obiadem na dzieci, będzie zamówiony przez łasuchów krem dyniowy z grzankami, polędwiczki wieprzowe z sosem grzybowym, kasza gryczana i sałata. Na deser ciasto kruche z kremem cytrynowym (pisałam parę dni temu o nim)
Aura jakaś bardziej senna się robi…
Zapomniałam o Zjazdowiczach zamorskich, owocnych obrad i muzycznych radości 🙂
Sir, Yes Sir! Nowy z Egzotyką (jak sam pisze) byli wczoraj parę godzin. Po intensywnych obradach (placki ziemniaczane – specjalnie dla Tadzia, Wcześniej barszcz ukraiński jeszcze wcześniej precelki + dipy oraz Malbec. Pinot Noir, Merlot, piwa rozliczne, czyli dwa. Obecne też sałatki: porowa z ananasem i rzepa z chrzanem. Potem dojechali Kanadyjczycy. Da capo barszcz a potem leczo z włoską wkładką i reszta jak wyżej. Lody Vienna Mocca and Chocolate Crunch z kapką rumu Captain Morgan. Kawa etiopska (funda Nowego)
Przed dziesiątą młodzież, czyli Nowy z Egzotyką pojechali do Blues Baru na Manhattanie połajdaczyć się krzynę a dostojna reszta gadała, gadała, gadała. Ja, jako nestor zaprawiony w bojach, już od świtu na nogach. Reszta śpi, ciii…
cichal ta porowa sałatka z ananasem mnie ciekawi … jak się to robi? … a na śniadanie co będzie? … gdzie zdjęcia? …
dzisiaj to pół bloga ma gości … będzie co czytać …
Ależ piękna dziś pogoda, ale czy nie mogło być tak już wcześniej ? Z domu wyjechaliśmy, kiedy było jeszcze pochmurno, ale w połowie drogi do Sopotu zaświeciło słońce. W planie była wizyta w Państwowej Galerii Sztuki głownie dla tej wystawy https://www.pgs.pl/wpisy/mistrzowie-szkoly-paryskiej-z-kolekcji-zerlicynow-i-zarskich / oprócz tej były jeszcze dwie/, a potem spacer po nadmorskim parku. Było przepięknie , jesień pokazała najładniejsze kolory. Wszystkie kawiarnie i restauracje ze stolikami na plaży pełne ludzi. My też wypiliśmy kawę, grzejąc się w słońcu. Aż żal było wracać do domu.
Obiadowych flaczków starczyło tylko dla jednej osoby, więc ja przygotowałam sobie kombinację z duszonej dyni i selera naciowego z zieleniną.
dwa w jednym … mikstura i dresing ..
https://www.hajduczeknaturalnie.pl/mikstura-zdrowotna-dressing-w-jednym/
Krystyno aż zazdroszczę Wam takiego miłego dnia …
Jolinku! Przepis poda Ewa, jak ochłoniemy po gościach. Takoż zdjęcia. Dzisiaj byliśmy na bajecznej górze, Bear Mountain, wspaniałe widoki na dolinę Hudsonu. Za chwilę dinner, czyli ichnia obiadokolacja. Młodzi podobno balowali do piątej rano! Po obiedzie Jerzor będzie rowerował, ten ma zdrowie. Rower przywiózł z domu!!!
Ja dodaje, Alicja – nie myślcie sobie, u nas też cesarska pogoda!
cichalu to poczekam … ta Alicja to ma cierpliwość z tym rowerem … jakby nie można pochodzić trochę lub pobiegać jak już mus ruchu …
Magdaleno wybory po Twojej myśli? … młody i przystojny wygrał …
zamiast bezy można zrobić z białek taki deser …. i nie trzeba piec …
https://aniagotuje.pl/przepis/deser-jak-ptasie-mleczko
Jolinku-hop, hop! Czy wypiłaś już swoją bardzo wczesno poranną kawę?
Cóż za zabawny zbieg okoliczności-Krystyna opowiadała o swojej niedzielnej wizycie na wystawie artystów Szkoły Paryskiej, a ja wczoraj wśród moich gości miałam koleżankę, która jest specjalistką od tejże Szkoły, poświęciła jej wiele lat pracy i wydała sporo publikacji na ten temat. Zapytam ją, czy planuje podróż do Sopotu i obejrzenie tych obrazów. Podczas wczorajszego wieczoru nie rozmawialiśmy jednak o artystach tego okresu, ale przede wszystkim o naszych wakacyjnych podróżach, jako że jedni byli w Gruzji, inni na Węgrzech, a specjalistka od Szkoły Paryskiej właśnie wróciła…nie, nie z Paryża ;-)…z Toskanii. Bardzo ciekawe były te wszystkie opowieści, chociaż oczywiście nadszedł też moment, kiedy zeszliśmy na politykę-Orbana, prezesa, sądy itp. Kłótni nie było, całość towarzystwa gorszego sortu.
Jako że nie samą rozmową człowiek żyje na stole pojawiły się kolejno-dwie sałatki, grecka tarta ze szpinakiem na bazie ciasta filo, gulasz wegetariański(dynia, cieciorka, czerwona fasola, marchewka, cebula, czosnek) oraz biszkopt rabarbarowy, który w rezultacie przerobiłam na tort rabarbarowy z masą czekoladową.
Pewno się domyślacie, że wobec wyżej opisanych okoliczności wakacyjnej przygody piliśmy wina węgierskie, gruzińskie oraz włoskie. Na dzień-dobry-wieczór zaproponowałam nieśmiało ouzo, ale towarzystwo było absolutnie nieanyżkowe i poprosiło o inny zestaw pytań.
Jako że z mojej kolacyjki byłam wielce zadowolona(co przyznam otwarcie i nieskromnie)uwieczniłam ją na zdjęciach: https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipO9Ecv3mGeR8924h4VTcIw23LrvgFm8Q7vy4de4?source=pwa
A teraz czekam razem z Wami na zdjęcia i przepisy z obrad amerykańsko-kanadyjskich.
dzień dobry …
Danuśka dania musiały smakować i ładnie podane z nutą jesieni … czyli pogaduchy udane … 🙂
dziś jest Światowy Dzień Żywności …..
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowy_Dzie%C5%84_%C5%BBywno%C5%9Bci
a tu ciekawy pomysł i sposób na szybką przekąskę …
https://przypiecu.blogspot.com/2017/10/sona-przekaska-w-5-minut.html
łatwe do zrobienia i wygląda smacznie … można szybko podać jak ktoś wpadnie niespodziewanie …
http://czarygary.net.pl/uncategorized/banany-w-boczku-z-ryzem-curry-i-rodzynkami-o-smaku-pomaranczy/
Danuśko, smaczne i ładne to Twoje przyjęcie. A idąc śladem linku od Jolinka, nieco dalej natrafiłam na ciekawy fotoreportaż ze sztokholmskiego metra, cóż za fantazja, bardzo mi się podoba 🙂
http://modest-vagabond.blogspot.com/2017/06/metro-w-sztokholmie.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Barbaro mnie też się podoba … ale z Ciebie dobra szperaczka w linkach … 🙂
kawa Irka bardzo pasuje do mojego widoku z okna na park …. w porannym słońcu widać wszystkie barwy jesieni …
nie piszecie to ja Was zanudzę …
elegancka kaszanka …
http://nietylkopasta.pl/kaszanka-z-jablkiem/
Danuska,
W tarcie greckiej z filo byl tylko szpinak ? Kupilam ciasto filo aby zrobic baklawe, ale mi przeszlo i zastanawialam co zrobic z ciastem. Tarta wyglada apetycznie.
zastanawialam sie.
są ziemniak/kartofle/pyry/grule …i i grzyby …
http://www.rngkitchen.pl/2017/10/tarta-ziemniaczana-z-grzybami.html
to musi być pyszne … zjadłabym jak by mi ktoś zrobił ..
http://www.rngkitchen.pl/2017/10/gruszki-nadziewane-watrobka-drobiowa.html
Jolinku, ale przepisów od rana. Te gruszki też mi się podobają 🙂
Menu Danuśki – bardzo apetyczne!
Małgosiu wstawiam komentarze by szybko dobić do 600 000 a brakuje sporo … 😉 … może się komuś przyda …
Miło mi, ze podobały Wam się moje dania 🙂
Ela-tartę grecką zrobiłam mniej więcej według tego przepisu: https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/spanakopita-czyli-ciasto-filo-z-nadzieniem-szpinakowo-serowy-1
Żeby nacieszyć się słońcem i kolorami jesieni wybrałam się dzisiaj do pracy na piechotę.
Danuśka,
bardzo apetycznie wyglądają te potrawy.
Ale ja napiszę jeszcze o flaczkach i przygodzie z nimi związanej. Rozmawiałam dziś rano z koleżanką i zeszło na tematy kulinarne, a więc i flaczki. Jej córka zabrała do pracy słoiczek domowych flaczków i odgrzewała je w kuchence mikrofalowej. Już wcześniej odgrzewane były w niej różne zupy i wszystko było w porządku. Flaczki zostały przełożone do miseczki, a po kilku minutach/ nie wiem, jak długo trzeba je odgrzewać w kuchence/ okazało się, że na miseczce pozostały marne resztki, a pozostałość oblepiała wszystkie ścianki kuchenki. Nie wiadomo, dlaczego tak się stało, ale przecież powód musi być.
krystyno zagadka …
pomysłowe .. ale ładne …
http://szalonakuchniaeweliny.bloog.pl/id,363497054,title,Szynkowe-rulony-w-galarecie-z-jadalnymi-biedronkami,index.html?smoybbtticaid=61a0d9
Urodzaj przepisow !
Danusko, piekna prezentacja Twoich dan a i w smaku tez na pewno byly pyszne.
Jak zrobilas ten tort?
Alinko już skończyłam … 😉 … teraz Wy …
Danuska, dziekuje za przepis.
Zdjęcia potraw Danuśki bardzo smakowite! Przepisy od Jolinka też 🙂 Mam podgrzybki, które planowałam „udusić” ale tarta ziemniaczana z grzybami też do mnie przemawia. Tyle dziś fajnych przepisów, że nic tylko gotować! Ale ja jeszcze w pracy..
Ja podobnie jak Danuśka chcę się jeszcze nacieszyć kolorami jesieni i słoneczną pogodą więc przyjechałam do pracy rowerem i tak przez kilka najbliższych dni. Trasa ma ok 11 km i prowadzi mnie przez 2 parki więc widzę jak naprawdę jest pięknie! Tylko rano było niestety chłodno (+9) ale wrażenia estetyczne bezcenne 😉
Połączenie bananów z boczkiem w pierwszej chwili wydawało mi się dziwaczne ale przypomniało mi się, że przecież ja też dodaję banany do pizzy i posypuję je curry. Taki rodzaj pizzy polubiła moja córka, jak była dzieckiem- serwuje ją jedna z najstarszych i najlepszych łódzkich pizzerii (oprócz tego szynka i ser) i mnie ten zestaw też smakuje.
A jabłka dodaję zawsze do wątróbki więc z kaszanką też pewnie są dobre.
Oby jak najdłużej była taka piękna jesień jak dzisiaj 🙂
Korzystajcie ze spacerow pieszych i rowerowych, bo Otylia juz jest w poblizu. U mnie jest 22 C i wieje silny wiatr.
W garnku bulgocze ratatouille.
Alino-tort wyszedł w zasadzie przez przypadek. Najpierw zrobiłam biszkopt z rabarbarem, a potem sos czekoladowy(czekolada i masło). Sosu wyszło dosyć dużo zatem pomyślałam, że ciasto przerobię na tort z masą czekoladową.
Przy okazji znalazłam w jakiejś szufladzie ozdóbki zakupione niegdyś przez Latorośl i w ten to nieprzewidziany sposób powstał tort, jak malowany 😉 Ale i tak Żaby nikt nie przeskoczy….
Rzepie-plastry grubej kaszanki+ jabłko+cebula dla wszystkich oraz bez cebuli dla Osobistego Wędkarza, to jeden z naszych poczęstunków grillowych. Przypiekamy albo na tackach albo w sakiewkach z folii aluminiowej. W przepisie zapodanym przez Jolinka jest to natomiast danie godne czterogwiazdkowej restauracji 🙂
Dyskusja techniczna
-Kobieta ma zawsze ostatnie słowo w kłótniach małżeńskich.
-Najmniejsze słówko, które facet wypowie później staje się powodem nowej sprzeczki.
Matematyka zakupów
-Facet będzie gotowy zapłacić 200 zł za duperelę, która jest warta 100 zł, jeśli jej potrzebuje.
-Kobieta będzie gotowa zapłacić 100 zł za duperelę wartą 200 zł, nawet jeśli jej nie potrzebuje.
Szczęście
-Żeby być szczęśliwą z mężczyzną trzeba go bardzo dobrze rozumieć i trochę kochać.
-Żeby być szczęśliwym z kobietą trzeba ją bardzo kochać i nie starać się jej zrozumieć.
Danusiu 🙂 🙂 🙂
Alicjory wyjechały przed ósmą! Jerzor to: Alicjo-rowero-pracoholik! Jeszcze dzisiaj chce popracować, bo komuś na Uniwersytecie obiecał. Po 600 km za kierownicą. Jak ja byłem młody, to też tak potrafiłem 🙂
Było miło i obyśmy dożyli (raczej ja) do następnego! Czekamy teraz na zdjęcia Alicji i Nowego bo my, to nie fotograficzne tanciory!
Dziękujemy Kanadyjczykom i Nowym za wizyty!
Okazało się, że jednak Jerzor to pracuś i faktycznie musi do pracy na godzinkę, żeby coś wykończyć, a przy okazji odebrać Mrusińsko, czyli Prosiaczka.
Zdjęcia będą – dosłownie parę minut temu weszliśmy do chałupy.
Jadąc – słuchaliśmy radia, w tym wiadomości pogodowych – w nocy ma być ok.0c, ale za to jutro 17c i potem tylko wzwyż do końca tygodnia – no wiecie co?!
Ja za!
Nie zabrałam ze sobą komputra, więc dopiero teraz sprawozdawam – czego blog może oczekiwać w sprawozdaniach spotkaniowych blogowiczostwa? Że było miło – to za mało powiedziane, wiadomo, że zawsze jest wspaniale, tak na Zjazdach dorocznych, jak i mini-zjazdach. Wszak blog potęgą jest i basta, jak mawiała Pyra! Się lubimy, a dodatkowo my z Cichalem zjedliśmy beczkę soli na Atlantyku 🙂
Oraz wypiliśmy stosowną beczke piwa, dla wyrównania. Chyba niejedną zresztą.
Bardzo miło było widzieć Nowego i Tabitę, sympatyczna kobieta i wyobrażam sobie, że miała przed tym spotkaniem tremę, bo w końcu wszystko dla niej jest tutaj nowe (nie licząc Nowego!).
Mam nadzieję, że nas polubiła chociaż troszkę.
” Jolinek51
15 października o godz. 22:46 569501
cichalu to poczekam … ta Alicja to ma cierpliwość z tym rowerem … jakby nie można pochodzić trochę lub pobiegać jak już mus ruchu …”
Jolinku,
rower nie był nawet wyciągnięty z samochodu, wyobrażasz sobie?! Za to na granicy pan oficer się zainteresował, skąd ten rower, bo gdybyśmy go kupili w Stanach, to musielibyśmy zapłacić cło.
Następnym razem (pouczył nas) mamy wziąć karteczkę przy wwożeniu sprzętu, pouczył nas…Pierwszy raz o czymś takim nam powiedziano, pan oficer gdyby się pofatygował z budki i obejrzał rower, to by widział, że nówka to bynajmniej nie jest.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Mam w piecu dwie szarlotki i muszę je doglądać 🙂
Mój brat dzisiaj wyjechał, tak, że widzieliśmy się naprawdę krótko.
Zostaje jeszcze kilka miesięcy, więc może nadrobimy.
Jutro i pojutrze ruszam w nieprzewidzianą nową porcję sianokiszonki
Zaskoczonam, bo Tereska Pomorska zapytała się, jak tam u nas złota jesień…zapomniała, że specjalnie namawiałam ich na wizytę tak, żeby mogli zahaczyć o naszą KOLOROWĄ jesień? To o polskiej jesieni się mówi „złota polska jesień…”
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_1693.JPG
Na tym zdjęciu jesteśmy wszyscy,bo i ja się ustawiłam w lustrze 🙂
O kurczę…ale Kapitana nie ma! No to tutaj w całości…
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_0097.JPG
krystyna – żadna zagadka z podgrzewaniem w mikrofalówce.
Zasada podstawowa: w mikrofalówce podgrzewamy potrawy w specjalnych pojemnikach z pokrywką. Herbata 30 sekund, zupy i dania gęste tyleż samo lecz jeśli nadal zbyt zimne, zamieszać i podgrzewać kolejne 30 sekund, jeśli nadal temperatura zbyt niska powtarzać proces do skutku.
Podgrzewając warzywa, ryż, kluski należy zawsze dodać wodę przed włożeniem do mikrofali.
Błąd podstawowy: wkładanie gotowego dania – w przypadku Twojej koleżanki, flaczków – do miseczki bez przykrycia i chyba zbyt płytkiej. Podczas podgrzewania zupa zgęstniała i pod wpływem temperatury rozpryskiwała się po wewnętrznych ściankach.
Cd nastąpi wkrótce
Ja podgrzewam w mikrofali szklankę herbaty – nie rozpryskuje się z takiego pojemnika. Natomiast talerza zupy bym już nie ryzykowała, Jerzor też nie, bo sam kiedyś musiał myć po sobie…
Dlaczego mają być „specjalne pojemniki”, echidno?
Normalny talerz niczemu nie szkodzi…poza tym zamiast przykrycia można użyć folii spożywczej, tylko trzeba uważać przy zdejmowaniu folii, żeby sie nie oparzyć parą.
Cd
Nie tylko moje „złote” zasady odgrzewania w mikrofali:
1. Odgrzewać/podgrzewać w specjalnych pojemnikach do mikrofalówki lub szklanych/ceramicznych naczyniach jeśli posiadają atest producenta do używania w mikrofali
2. Nie używać metalowych misek i sztućców oraz foli metalowej
3. Nie podgrzewać bez przykrycia (danie może „eksplodować” i rozpryskać się)
4. W przypadku dłuższego okresu podgrzewania, mieszać potrawę
5. Spryskać danie wodą (ryż, kluski, warzywa, mięsa w sosach itp)
6. Nie wkładać/wlewać zbyt dużo do pojemnika
7. Nie układać dania we wzgórek pośrodku pojemnika, rozłożyć równomiernie
8. Zawsze przestrzegać zaleceń producenta
9. Nie zostawiać sztućców w naczyniu z podgrzewanym daniem/napojem (np szklanka z herbatą)
10. Nie odchodzić od mikrofalówki, pilnować procesu odgrzewania
Zasady dotyczą odgrzewania. Gotowanie to inna sprawa. Po prostu trzeba zapoznać się z instrukcją obsługi i przestrzegać ją.
Tym bardziej, że modele są różne, a z nimi wymagania producenta.
Alicjo – „śmy” się minęły, chyba odpowiedziałam cytując „nie tylko moje” zasady.
Z folią bym nie ryzykowała, były wypadki nie tylko poparzenia lecz i niewielkiego wybuchu. Polecają natomiast papier do pieczenia, zwilżony.
Ja na wszelki wypadek nie używam.
Kiedyś w pośpiechu zapomniałam spryskać wodą jajek (w pojemnikach do jajek sadzonych robionych w mikrofali) i jak nie huknie!. Dobrze, że po wyjęciu odczekałam chwilę. A i tak jedno jajko poczuło wolność i poszybowało. Profilaktycznie odsunęłam twarz przed otwarciem pojemnika.
Też czasem podgrzewamy herbatę lub kawę w szklance. Ale po pierwsze – szklanka z atestem do używania w mikrofali; po drugie – nigdy nie jest pełna.
Moja mikrofalówka miała specjalne pokrywki na wyposażeniu na naczynia, w których się podgrzewało.
Względem jajek przygotowywanych do spożycia w mikrofali – zalecają nakłucie żółtka oraz skropienie wodą coby jajko nie eksplodowało. Też zapomniałam.
Dzień dobry,
Bardzo dziękujemy Cichalom za przemiły wieczór, uginający się stół, pyszne trunki i dobór współautorów przyjemnej atmosfery, czyli Kanadyjczyków. Było to naprawdę niezapomniane spotkanie, gdzie Gospodarze dwoili i troili by zapewnić wszystko gościom, wyprzedzając na ogół ich potrzeby dbając o najmniejsze szczegóły. Wszystko musiało być zapięte na tzw. ostatni guzik.
Po spotkaniu w Terrytown pojechaliśmy jeszcze do klubu muzyki blous, skąd wyjechaliśmy dopiero po trzeciej nad ranem. Po piątej ściągnęliśmy do domu na Long Island.
Co do zdjęć – wczoraj spędziłem nad tym kilka godzin, aż wreszcie doprowadzony do furii przez geniusza chcącego niby ułatwić mi korzystanie z picasa, bojąc się by mnie szlag nie trafił do końca, czasowo zaniechałem prób. Wrócę do nich w najbliższym czasie. Dobrze, że Alicja zamieściła te podstawowe.
Ewa i Janusz – jeszcze raz wielkie dzięki.
🙂
dzień dobry ..
Alicjo masz rację … spotkanie jak zawsze udane … 🙂
20 lat temu – 17 października 1997 r. – weszła w życie nowa Konstytucja RP ….
film kulinarno winny …
http://ankawell.blogspot.com/2017/10/nasz-najlepszy-rok-recenzja-filmu.html
grzybowanie ciąg dalszy …
https://wolnysmak.blogspot.com/2017/09/grzybowa-saatka-do-soikow.html
sobie zrobię taka sałatkę …
http://www.karointhekitchen.com/ryby_i_owoce_morza/hiszpanska-salatka-z-fasoli-tunczyka-i-ziemniakow/
Jolinku-czytasz w moich myślach 🙂 Na ten film wybieram się jutro, może dołączysz albo są inni chętni, by dołączyć?
Wracam jeszcze do mikrofalówki, którą używam przede wszystkim do podgrzewania oraz gotowania ziemniaków w mundurkach.
Podgrzewam na zwykłych talerzach, czy w codziennych kubkach(oczywiście bez złotych szlaczków), ale zawsze wszystko przykrywam plastikowym kloszem, który jest przeznaczony właśnie do tego celu. Pamiętam, jak kiedyś podgrzałam jakiś gulaszyk bez przykrycia i jego szczątki musiałam zebrać ze wszystkich ścianek urządzenia. Lekcję odebrałam jedną i skuteczną 😉
We Francji i zapewne w innych krajach też, w barach samoobsługowych można podgrzać sobie jedzenie w mikrofalówce i wtedy też należy skorzystać z plastikowego kapelusza, by nie doprowadzić do jakiejś niemiłej katastrofy.
Ha, ha, jakby katastrofy mogły być miłe 😉
Echidno, Danuśka,
dziękuję za odzew w sprawie kuchenki mikrofalowej i pożyteczne uwagi. Sama jej nie posiadam, ale uważam, że często bywa użyteczna.
Danuśka,
przypomnij, proszę, tytuł książki, która była niedawno wspominana, tej o domu i przeznaczeniu różnych pomieszczeń, urządzeń domowych.
Danuśka dzięki za zaproszenie ale nie mogę w tym tygodniu …
jest nowy wpis …
Krystyno- książka polecana przez Haneczkę:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/175814/w-domu-krotka-historia-rzeczy-codziennego-uzytku
https://photos.app.goo.gl/yupFlwrm0z96bQhv1
Alicjo jest nowy wpis … Twój kubraczek szary by mi pasował .. bardzo klimatyczny do cichalów .. Ewa prawdziwa modelka …