Nowości to moja pasja

Przyznam się, że uwielbiam kupować nowości ze spożywczych półek: a to owoce, a to całkiem nowe warzywa, a to innego typu produkty. Nie robię tego bardzo często, najczęściej kończę na przyjrzeniu się i poczytaniu sobie o smakołyku. Jednak uważam, że z zawodowego obowiązku powinnam wiedzieć choćby cokolwiek o wszystkim, co spotykamy w sklepach. Uważam też, że dostatecznym usprawiedliwieniem dla mojego zainteresowania jest to, że przez wiele lat życia widywałam ubogie półki, niewiele owoców, opatrzone już warzywa.

Bardzo podoba mi się więc to, że przez cały rok mamy obecnie sezonowe dawniej produkty w sklepach. Nikt nie musi na codzienny obiad kupować tego, co przebyło tysiące kilometrów. Ale przecież ważne jest dla mnie to, że jeśli mam ochotę zrobić tort bezowy z malinami czy granatem w grudniu, wówczas w najbliższym sklepie kupię te owoce przywiezione z najdalszych kresów świata. No bo podobnie jak miło być pięknym, młodym i bogatym, to jeszcze równie przyjemnie mieć w każdej dziedzinie życia zarówno interesujące nowości jak i spory ich wybór.

Pamiętam jak będąc przed wielu laty w Paryżu, za czasów słusznie minionych, przyglądałam się sklepowi Fauchona, w którym można było znaleźć w s z y s t k o z każdego zakątka świata. Nie sądziłam, że i my będziemy mogli oglądać wielką ofertę w tak zwanych „dobrych sklepach” lub wręcz zaszaleć kupując wśród zimy peruwiańskie szparagi za 23 lub karczochy za 10 złotych. Karczochy nie są moim ulubionym warzywem, ale już upieczona na przyjęcie szczególnych gości tarta ze szparagami może zrobić w lutym piorunujące wrażenie.

Tarty (rozmaite) to ostatnia moja kulinarna przyjemność. Spróbowałam już nawet zrobić kruche ciasto w termomiksie. Z powodzeniem. Zimą tarta wydaje mi się doskonałym wstępem do eleganckiej kolacji lub pysznym samodzielnym daniem.

Na ciasto biorę zawsze 20 dag mąki,10 dag masła, jajko lub żółtko, szczyptę soli. Szybko siekam nożem i zagniatam (gdyby było trzeba, dodaję odrobinę zimnej wody). Chowam ciasto na kwadrans do lodówki, a w tym czasie przyrządzam nadzienie ze śmietany (12 proc.), 2 jajek, 1/2 szklanki startego parmezanu i na przykład ugotowanych al dente pokrojonych na kawałki szparagów lub podsmażonych na oliwie pokrojonych w makaronik porów (tylko białej części) Najpierw podpiekam ciasto, którym wykładam foremkę do tart, chwilę podpiekam. Na wierzch wylewam nadzienie. Wstawiam do nagrzanego piekarnika mniej więcej na 20 minut lub do momentu, kiedy wierzch tarty staje się elastyczny. I czekam na pochwały gości.