Sylwester
Wszyscy się zwierzają, to i ja opowiem, co zamierzam robić w noc sylwestrową. Spędzam ją, jak już od paru lat, na nartach we Włoszech.
Brzmi to bardzo przyjemnie, ale ma pewne minusy. Jestem tu, bo mój mąż, który jest maniakalnym instruktorem narciarskim, pracuje tu w szkole narciarskiej. Co oznacza, że przez cały dzień jeździ z kursantami. A ponieważ to settimana bianca, tradycyjne zimowe wakacje Włochów, kiedy jest drogo, trudno namówić znajomych na przyjazd w tym czasie. Oto dlaczego przez większą część dnia szusuję sama, a wokół przetaczają się wielkie włoskie rodziny.Drugi problem to włoski sposób obchodzenia Sylwestra, który nie przestaje mnie szokować. Pomijając wstępne imprezy, takie jak przejazd instruktorów z pochodniami po stoku (mój mąż też jedzie, więc idę obejrzeć), zabawa zaczyna się o 21. A polega według moich obserwacji głównie na jedzeniu. Włoskie kolacje są zawsze obfite, ale ta sylwestrowa przechodzi wszelkie wyobrażenia.Pamiętam, że kiedyś byliśmy w hotelu, w którym mieszkała bardzo duża polska grupa. Jej szef załatwił z obsługą, że muzyka zacznie grać już około 21.30, w przerwach między kolejnymi daniami. Polacy bawili się świetnie, ale Włosi czuli się najwyraźniej zagubieni. Przecież każdy wie, że w Sylwestra tańce zaczynają się dopiero po północy.
Ale co by nie mówić, wprawdzie tego jedzenia jest za dużo, jest podawane dla mnie zbyt późno, ale jest naprawdę pyszne. I bardzo pięknie podane. W tym roku przebojem dekoracji potraw w naszym hotelu jest mazaniec – brzeg talerza dekoracyjnie maźnięty szerokim pasem kolorowego sosu. No i pojedyncze nitki pieczonego spaghetti układane na talerzach.
Mieszkamy zwykle w przeciętnych hotelikach, ale jedzenie jest w nich zupełnie nieprzeciętne. Zresztą pod menu popisany jest szef kuchni, który najwyraźniej jest dumny ze swoich osiągnięć. Po zakończeniu kolacji, czyli tuż przed północą, wychodzi z kuchni do gości i zbiera pochwały.
A oto i menu na tegorocznego sylwestra.Pomiędzy kolejnymi daniami zamierzamy chodzić na spacery. Dowiedzieliśmy się też, że w kinie, które znajduje się po drugiej stronie ulicy, muzyka ma grać już od 23. Wybierzemy więc raczej możliwość potańczenia przed północą niż rozkosze podniebienia. Może to oznaczać, że ominie nas co najmniej deser.
Komentarze
W noc sylwestrową wspominam i wiem, że nie mogę zawieść.
Róbmy swoje. Trzymajmy głowy nad powierzchnią ile sił starczy i poza siły też.
Prawdziwego Nowego Roku wszystkim życzę 🙂
Mamy całkiem nowiutki rok 2017. Życzę wszystkim, żeby obdarzył nas wszelkim szczęściem przez wszystkie dni. Oby się spełniło.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!
Karkówka na piecu pachnie znakomicie, będzie na dzisiejsze śniadanie. Sama się zrobiła podczas mojej sylwestrowej nieobecności. Chyba idzie zima bo wczoraj przerobiłem w szybkowarze cztery kilo łopatki i sześć ćwiartek z kurczaka, w piątek ugotowałem duży gar bigosu. Rano mięso zostanie przemielone przez maszynkę nr 5 z sitkiem o największych oczkach. Całość trafi do pierogów z mięsem. Słowem jednoosobowa kuchnia kurpiowska 🙂
dzień dobry …
może zamiast kawy ….
http://smakinatalerzu.pl/index.php/2016/12/22/kawusie/#comment-13
Super Roku Kochani … 🙂
Agato pewnie wielu zazdrości tych włoskich klimatów a tu okazuje się, że są minusy … 😉
haneczko pomachanko … 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku dla naszych Gospodyń i wszystkich Blogowiczów!
Haneczko, tak, robimy co możemy, przesyłam Ci najlepsze myśli.
Jolinku 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
DO SIEGO ROKU 🙂
Gospodyniom i Blogowiczom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Misiu, dokarmiasz kogos czy tylko dla siebie gotujesz taka ilosc bigosu i pierogow ?
Irku, bardzo lubie Twoja codzienna kawe.
Zdrowia i pomyślności! Szczęśliwego Nowego Roku!
Dzien dobry! Pomyslnosci w Nowym Roku dla wszystkich!
Oraz tak, kawa koniecznie 🙂
Po czesku: Stastny Novy Rok!
po duńsku: Godt NytÅr!
po węgiersku: Boldog uj evet!
po grecku: Eutychismenos o kainourgios chronos!
po włosku: Buon anno!
i po polsku: Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
W menu podrzuconym przez Agatę zabrzmiało mi muzycznie i jakże miło dla ucha intermezzo podane zgodnie z najlepszą tradycją w postaci sorbetu cytrynowego.
Na naszym sylwestrowym spotkaniu, wśród wielu przystawek przygotowanych wespół w zespół przez wszystkich balowiczów, najbardziej smakował mi pasztet z zająca oraz
mini ptysie z pastą łososiowo-twarożkową. Jeden z kolegów przyrządził też świetnie przyprawioną zupę z zielonej soczewicy z mleczkiem kokosowym i curry.
Przejrzałam przepisy na ptysie serowo-łososiowe i wygląda na to, że to mógł być ten przepis, bez rzodkiewek i szczypiorku, ale za to z koperkiem:
http://durszlak.pl/przepis/ptysie-z-serkiem-i-lososiem?c=tag&t=ptysie-z-lososiem
Po walijsku: Blwyddyn Newydd Dda 🙂
My skromnie. Dzisiaj pierś indycza z warzywami na parze i, na zmówienie Młodego, babka marmurkowa.
A myśmy mieli po rosyjsku – s Nowym Godom 🙂
Moje sliedki, czyli śledzie (rolmopsy), zrobiły furorę, a że każdy przyniósł coś do jedzenia, było tego sporo. Kiszone pomidory, wspaniała sałatka jarzynowa z burakami (o ile pamiętam, to Helena wspominała kiedyś o takiej), wiadomo – na początek „stopka” wódki (tym razem Carskaja, wprost z Moskwy, u nas nie ma!) i na zagryzkę kawalątko chleba z „ikrą”, czyli kawiorem.
Z gospodarzem imprezy spędzamy Nowy Rok już nie pierwszy raz, on z nami po raz pierwszy w Kanadzie spędzał swój Nowy Rok u nas dobre przeszło 20+ lat temu. Rozmowy przy stole odbywały się po rosyjsku, co narzucił Jerzor, a ja jestem z rosyjskim tak obsłuchana, że rzadko potrzebuję ratunku w postaci tłumaczenia jakiegoś słowa, coraz częściej też ośmielam się wygłosić jakieś krótkie zdanie w tym języku. Brak praktyki 🙁
Bardzo fajnie, jak zwykle, było u Przyjaciół Moskali 🙂
*stopka wódki = malutki kieliszek (25gr).
Po bretonsku – Bloavezh mat.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !
Agacie zazdroszczę śniegu. Byłoby o wiele ładniej. Ale i tak zakończyłam stary rok i rozpoczęłam nowy w miłym nastroju. Włoski wieczór w operze sprawił mi wiele radości, muzyka rzeczywiście łagodzi obyczaje. Zdążyliśmy spokojnie dojechać do Orłowa, gdzie zebrało się sporo ludzi na powitanie Nowego Roku. Fajerwerki odpalane były na plaży, więc nikt nie strzelał nikomu nad uchem i było bezpiecznie. Gdyńskich fajerwerków nie było widać, bo zasłaniał je klif, ale była doskonała widoczność i oglądaliśmy rozświetlony Gdańsk i Sopot.
Dziś tak jak wczoraj ponuro na dworze, ale przedpołudniowy spacer pozwolił dotlenić się.
Na obiad to samo co wczoraj, czyli gulasz z dzika, kasza gryczana i duszona kapusta czerwona. I kompot z suszu.
Aktywność kulinarna Misia świadczy o nadchodzących mrozach w drugiej połowie tygodnia. O śniegu niestety nie ma mowy.
Pozdrowienia dla blogowiczów od przebywajacego na Wyspie Sławka. Kazałem by tradycyjnie pomachał od nas w kierunku Ameryki . Póki co lądu po przeciwnej stronie nie widać, bo się ściemnia i pada deszcz. Jak się przejaśni to może się uda. Póki co.
Dawno nie byłam w kinie, ostatnio na przyrodniczym ” Królestwie”. Ten film zapowiada się bardzo ciekawie : http://kino.trojmiasto.pl/Poezja-codziennosci-Recenzja-filmu-Paterson-n108768.html
Na pewno nie dla miłośników kina akcji.
Odmachanko z Kanady, Sławku i Misiu 🙂
U nas resztki śniegu, wczoraj też padał deszcz, dzisiaj właśnie się chmurzy 🙁
Wczoraj kameralna noc z Witkiem, Gwiezdnymi Wojnami, dobrym winem i przekąskami, dzisiaj wspólny obiad z moimi rodzicami, a na dodatek wino sprezentowane przez (trzymamy kciuki) Przyszłą Francuską Rodzinę. Otóż syn Witka nie posłuchał taty, i zakochał się (ze wzajemnością) w pięknej Francuzce a nie w pięknej Gruzince. Początkowo traktowaliśmy rzecz z przymrużeniem oka, ale od sierpnia Młodzi mieszkają w Polsce a w listopadzie był bardzo przyjemny wieczorek zapoznawczy z Rodzicami Any. W każdym razie mam okazję do odświeżenia znajomości ulubionego języka 😉
Zatem z racji Nowego Roku poszerzyliśmy w sposób wręcz spektakularny 😉 znajomość języków obcych.
Ewie życzę skutecznego odświeżania języka Moliera. Nie muszę zaznaczać, że wraz z Alainem popieramy zacieśnianie wszelakich kontaktów polsko-francuskich 🙂
Danuśko,
Na wszelki wypadek jeszcze nie dziękuję! 🙂
ewo ale kciuki trzymamy na wszelki wypadek … 🙂
macie jakieś postanowienia na Nowy Rok? … bo ja nie … 😉
taka marynowana może być bardzo dobra …
https://yummycookingwithilka.blogspot.com/2016/12/saatka-z-marynowana-mozzarella.html
zawsze mi szkoda wylewać olej po śledziach bo jest czasami bardzo smaczny ale nie mam pomysłu co z nim zrobić … może tofu zamarynować w nim …
Szczęśliwego Nowego Roku !!!
Jolinek, nie żałuj wylewaj. Noo chyba , że będziesz używała do ziemniaków w mundurkach
Wyjechaliśmy w południe wśród śnieżnej zimy, a w domu po południu, wiosna! Odległość niespełna 400km. Sylwestra spędziliśmy „służbowo”. Daliśmy dzieciom wychodne a w domu zaczął się „kinderball” wnuków, gdzie pełniliśmy rolę „przyzwoitków”. Myślałem, że będą problemy! Tymczasem zero alkoholu, zero papierosów, zero jakichkolwiek problemów. Wiek od 14 -18 lat. Pamiętam nasze prywatki. Oj działo się, działo! Po północy, po pokazie ogni sztucznych i „Zjazdu kuli” na Times Square w Nowym Jorku (TV) Bractwo się rozjechało (starsi już mają samochody) i rozeszło do domów.
Nie wiem czy im gratulować, czy ich żałować… 🙂 Ewa mówi, żeby gratulować! Hmm..
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
jak miło, że Eska i haneczka są tu znowu … 🙂 .. Esko pomyślę co zrobić … 😉 …
teraz jest okazja by zrobić figi z makiem … mak pewnie jest w domu a figi tanie w sklepie …
Dzień dobry 🙂
Jolinku, wylej ten olej, bo do czego może pasować olej z posmaczkiem śledziowym oprócz właśnie śledzi. A na mak to i ja mam apetyt. W domu rodzinnym jednym z wigilijnych dań były łazanki z makiem, ale teraz prócz mnie brak amatorów tego specjału. Może na Trzech Króli zrobię sobie tę przyjemnośc 🙂
Esko i Haneczko, jak dobrze Was widzieć, mam nadzieję że częściej. A gdzie Nemo?
Zazdroszczę Cichalowi wiosny, bo przed nami trudy zimy. W ciągu kilku dni ma być ochłodzenie do -25 st. brrr! A już dzisiaj nieśmiały śnieg nas z lekka przypudrował, zanosi się na więcej. Jedyne pocieszenie, że ten mróz, o ile potrwa dłużej, załatwi kleszcze itp. paskudy!
Rzeczywiście, oddech od świętowania mamy dosyć krótki, bo 6 stycznia znowu trzeba będzie biesiadować 😉 Przy okazji przyznam się, że w tym roku już rozpoczęliśmy sezon na faworki, jako że znalazły się one wśród deserów podanych w noc sylwestrową. Dobrym pomysłem na zakończenie imprezy były też czerwone owoce zapieczone pod kruszonką-kalorii niewiele, a lekka kwasowość deseru całkiem przyjemna.
A może taki szybki i łatwy smakołyk:
https://barefootcontessa.com/inas-world/salted-caramel-nuts
Dzisiaj w ramach odpoczynku od biesiadowania zapiekanka ziemniaczano-brokułowa, a nas deser koktail wieloowocowy.
Ano właśnie, Salso, jak tam się miewa Twoja maszyna do soków? Jestem pewna, że dzięki niej tryskasz zdrowiem 🙂
Salso-przepis rzeczywiście łatwy, prosty i przyjemny 🙂
Danuśko, przez ten okres świąteczny maszyna się nieco przykurzyła, ale już pokazała co potrafi. Zapewne niedługo z przyjemnością wrócimy do soków. Z tym tryskaniem zdrowiem różnie bywa, ale zawsze łatwiej wypic sok z trzech marchwi i pięciu jabłek niż wtrząchnąć tę samą porcyjkę chrupiąc tradycyjnie, już nie wspomnę o rozmaitych liściach, które tym sposobem daje się przemycić.
…teraz bardziej by się przydała taka maszyna do cwiczeń, typu rowerek czy coś w tym stylu 🙂
Rowerek zajmuje dużo miejsca. Zamieniłem na „kręciołek” Wymiary 0.5m na wszystkie strony. To taki niski statyw na 4 nogach i pedały. Obciążenie można regulować. Siedzi się na krześle.
Salso! Znalazłem nazwę „Rotor rehabilitacyjny”
Cichalu, dziękuję, dobrze wiedzieć 🙂
Bardzo ciekawy artykuł dotyczący mięsa i bezmięsa w Krytyce Politycznej :
http://krytykapolityczna.pl/gospodarka/urbanski-spoleczenstwo-miesa-wegetarianizm/
Moja kolekcja książek kucharskich znacznie się wzbogaciła. Okazuje się że na allegro mozna znależć pięknie wydane zupełnie nowe lub nieużywane książki po kilka złotych.
Kupiłem sporo książek wydawanych przez Dr Oetkera, Część jeszcze w foli, nigdy nie otwierana.