Czas podsumowań
Zawsze kiedy kończy się jakaś podróż albo przedsięwzięcie i zaczynam je oceniać, mój mąż śmieje się ze mnie: „Oho, nadchodzi czas podsumowań”. Ale nie ma się co śmiać, posumowania to ważna rzecz. Podsumowania roku zwłaszcza. A obietnice noworoczne są jeszcze ważniejsze. Z moich dotrzymanych obietnic wynikło parę ważnych i fajnych rzeczy.
Jeśli nawet oceniamy rok ogólnie jako nie najlepszy dla nas prywatnie albo w sferze publicznej (!), spróbujmy znaleźć taką dziedzinę, w której coś przyjemnego się wydarzyło. Może na przykład podsumujmy rok pod względem kulinarnym albo literackim. Proponuję właśnie takie, niewywołujące złych emocji, podsumowanie roku 2016. Co nowego i smacznego zjedliście? Co ciekawego przeczytaliście?
Ja na przykład odkryłam dla siebie współczesną literaturę polską, którą przez wiele lat pomijałam. Moja półka z książkami polskich autorów się rozrasta i dostarcza mi naprawdę miłych przeżyć. Delektuję się teraz lekturą „Lali” Jacka Dehnela. Wszystkim szykującym właśnie sylwestrowe przyjęcia polecam historię letnich przyjęć organizowanych przez jego praprababkę Wandę. Przygotowywała się do nich pieczołowicie, aby pozostały niezapomniane. I rzeczywiście takimi się stały – atrakcją pierwszego okazał się piorun kulisty, a drugie zostało udaremnione przez krowę, która wdarła się na salony. Życzymy zatem przyjęcia niezapomnianego w zupełnie innym sensie niż opisane.
A poza tym wszystkiego najlepszego w kolejnym roku. On po prostu MUSI być lepszy. Nie ma wyjścia.
Komentarze
dzień dobry …
MUSI i już … 🙂 …
pozdrawiam zimowo wszystkich … 😀 …
Irek wróżby z kawy albo z fusów herbaty … ciekawe czy ktoś z naszych blogowiczów ma takie umiejętności …
jeszcze Wam napiszę, że zrobiłam paprykę wg haneczki bo udało mi się kupić po taniemu .. ale zamiast kapki oleju jak jest w przepisie włożyłam 2 suszone pomidory w oleju bo słoik był już otwarty i trzeba było zużyć … polecam …
Zycze Wam wszystkim w Nowym Roku jak najwiecej miłych chwil i ciekawych wrażeń.
„Lale” zapisałam na liście przyszłych lektur.
Jolinku, czy możesz przypomnieć przepis haneczki na paprykę?
Irku, co dodałeś do dzisiejszej kawy? 🙂
Alino …
przepis haneczki …
„robi się tak:
4 kg papryki
2 szklanki octu 10%
9 szklanek wody
30 dkg cukru
2 1/2 łyżek soli
ziele angielskie, listki laurowe, ziarna pieprzu
Upycham, zalewam na gorąco, kapka oleju na wierzch. Pasteryzuję 5 minut, bo lubię jędrną, dłużej niż 7 minut niewskazane.
Robię i zjadamy w ilościach hurtowych”
Widzę, że ” Lala” zdobywa kolejne serca. Tak jak pisze Pani Agata, ta lektura to delektowanie się treścią i stylem Jacka Dehnela.
Alino, koniecznie musisz ją przeczytać. Może ma ją ktoś ze znajomych. Przypomnę tylko, że ta książka dostała Paszport Polityki.
Na te stworzenia morskie, o których pisze Orca ,chętnie skusiłabym się, zwłaszcza, że podaje się je obsmażone na maśle, a nie surowe.
Dla Aliny 🙂
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/194372,1,fragment-ksiazki-lala.read
Pani Agato i inni miłośnicy „Lali” proszę zajrzeć na profil Jacka Dehnela na fb . W zakładce zdjęcia, jest utworzony album „Postaci z Lali’. Zdjęcia zostały odnalezione już po napisaniu książki.
Koleżanki Miłe, dziekuje i za przepis i za „Lale”, tym bardziej chce ja przeczytać.
Rok 2016 niech się wreszcie skończy. I niech 2017 będzie od niego pod każdym względem lepszy. Tego życzę Wam i sobie.
A tak bardziej doraźnie życzę wszystkim po prostu udanej zabawy lub w inny miły sposób spędzonej nocy sylwestrowej.
Co się tyczy polskiej literatury, to i przede mną piętrzą się nowo nabyte lub znalezione pod choinką tomiska. Zwłaszcza dwa skupiły moją uwagę: „Król” Szczepana Twardocha oraz „Schyłek szatrangu” Marka Szalszy. Pozycja pierwsza z pewnością została zauważona przez recenzentów i czytelników w kraju, natomiast Szalsza zdobył wprawdzie nagrodę w Konkursie Literackim Miasta Gdańsk, ale do tej pory najwyraźniej niespecjalnie zabiegał o rozgłos, skutkiem czego pozostaje w niszy rynkowej. Zupełnie niesłusznie. Dotychczas zebrana wiedza o autorze i dziele pozwala mi sądzić, że przy lekkim wsparciu PR książka ta mogłaby uzyskać miano kultowej. Polecam w ciemno.
W każdym razie będzie to moja następna lektura, byleby tylko znaleźć na nią czas…
Spokojnego, zdrowego, obfitującego w nowe kulinarne zdobycze i smaki Nowego Roku
życzy
Echidna
Oj, trudne te podsumowania, bo jakoś najlepiej pamiętam dobre lektury albo dobre dania z grudnia albo listopada, natomiast kiedy usiłuję sięgnąć pamięcią do stycznia 2016, to moja pamięć wydaje się być trochę dziurawa 😉 Chociaż z drugiej strony wina i nalewki oraz lody potraktowane olejem dyniowym serwowane na X Zjeździe w sierpniu pamiętam bardzo dobrze 🙂
Co do lektur, to nie już nie jeden raz skorzystałam ze świetnych podpowiedzi Blogowiczów i mam nadzieję korzystać nadal, patrz wpis PaOlOre 🙂
A może byłeś Pawle na spotkaniu z Markiem Szałszą, które(jak właśnie przeczytałam) odbyło się w Wiedniu 20 listopada?
Noworoczne uściski Echidno, Ty już przecież powitałaś Nowy Rok.
Oczywiście Echdna, powita Nowy Rok przed nami, ale dopiero jutro o 15.00.
Ja właśnie robię bigos na Nowy Rok, chyba zakupiłam za dużo różnorodnych mięs, więc pewnie wyjdzie też ciekawy gulasz 😉
W różnorodności mięs w bigosie siła! Serio.
Powołuję się tu na Jacka Nieżychowskiego, poniżej o polowaniu i o PRAWDZIWYM bigosie myśliwskim 😉
(przepis prawie):
http://ziemianskieklimaty.weebly.com/o-polowaniach.html
Bigos mam zamrożony jeszcze od świąt 🙂
Różnorodność mięs w bigosie jak najbardziej wskazana, ale nadmiar raczej nie. Kapusta musi być widoczna. Zdarzyło mi się ugotować bigos zbyt mięsny i teraz już się pilnuję.
Sporo miałam dziś gotowania, a to po to, aby jutro i pojutrze mieć wolne od kuchni. Ugotowałam gulasz z mięsa z dzika i kapustę czerwoną. Jutro ugotuję tylko kaszę. Upiekłam także szarlotkę i namoczyłam suszone owoce na kompot. W domu od rana mam wnuka, więc nie nudzi mi się. Teraz ogląda z dziadkiem film z Harrym Potterem.
robię takie przekąski ale ta wydaję się też ciekawa … na Sylwestra się nada …
http://smakowitedania.com/2016/12/suszone-sliwki-boczkiem-orzechami-film.html
Fajnie wygląda ta przekąska Jolinku.
Alicjo-bardzo ciekawe te ziemiańskie klimaty. W rozdziale o wojażach rzemiennym dyszlem znalazłam fragment o Natolinie, który mamy wraz z Salsą po sąsiedzku. Pałac Natoliński wraz z parkiem zwiedzałyśmy swego czasu z Koleżankami Warszawiankami w towarzystwie przewodnika.
W nas było dzisiaj na kolację risotto z pieczarkami potraktowane z lekka oliwą truflową. Ową szlachetną oliwę otrzymaliśmy z prezencie świątecznym.
Jacka Dehnela polecam wszystko! Nie tylko Lale, ale tez oba kryminaly krakowskie, bo profesorowa Szczupaczynska z malzonkiem lubili zjesc. Albo opis smazenia powidel – nie dalo sie czytac na sucho 🙂
Zreszta tez byl w Wiedniu, na stypendium. I mam mnostwo autografow (czesc rozeslalam przyjaciolom).
Krystyno,
w tym artykule, który podałam wyżej, nie ma szczegółów, ale czytałam kiedyś opowieść p.Nieżychowskiego i jego przepis – otóż zaznaczał on, że mięsa musi być dużo, im więcej, tym lepiej. Ale kapusta musi być, jak piszesz, widoczna 🙂
Ja z reguły nie dodaję drobiu i nie mam dziczyzny, ale dodaję trochę kiełbasy myśliwskiej i jałowcowej (nie za wiele!) oraz kapkę boczku, a z braku boczku łyżkę smalcu ze skwarkami. Boczek wolę, wysmażyć lekko na boku i dodać do mieszaniny.
Właśnie podsmażyłam boczek z kiełbasą i cebulą. Mięsa będą się dusić osobno, dziczyzny też nie mam.
Jolinku,
koleżanka robi też morele zapiekane w boczku – cudo!
Suszone morele dla ścisłości.
Alicjo. Ja, jak Chełmoński (toutes proportions gardées) towarzystwu rad jestem, ale rozlewu krwi niewinnej przeciwnym! Raz brałem udział w polowaniu na dzikie gołębie. Było to w Tanzanii, niedaleko Kilimandżaro. Zabiłem jednego, czego do dzisiaj gorzko żałuję! Nb, przyjaźnimy sie z dwiema Chełmińskiego prawnuczkami, a z jackiem Nieżychowskim pewien czas pracowałem. Chodząca anegdota!
Bigos? LP robi znakomity!
Krystyno, zapewniam, ze jest w tym miesiwa, jest, ale kapusta zawsze wyczuwalna! Czego nie znosi: Jakichkolwiek dodatkow pomidorowych.
Przychodzi faktycznie podjac probe podsumowania.
Nedzny rok pod wieloma wzgledami, chociazby w aspekcie tego tu kolka. Oplakujemy stale jeszcze odejscie najwazniejszych tu osob i nie ma znaczenia, czy ich pogrzeb odbyl sie w tym juz roku, 2016. Nedzny rok w polityce, bo i brexit i Trump – oba wydarzenia nie do pomyslenia na poczatku tego roku, terror w Niemczech, znaczy u mnie tu, i w takim wymiarze, ze tylko we Francji (na dzis) jeszcze gorzej.
Nie mam slow co do Polski. Wlasciwie wszystko, tak jak nalezalo sie tego spodziewac po wyborach 2015 nastapilo lecz, przyznajmy, wszystko bylo jak przewidziane tylko jakos wiele, wiele bardziej. Przyznajmy, kto spodziewalby sie, jak bardzo? I, kto wie, co bedzie jeszcze. To sa jednak spekulacje i dotycza Nowego Roku 2017!
A, jesli chodzi o nas? Oboje w niezmiennie dobrej formie. Mamy co robic, a watpliwosci co do sil – bedzie sie eliminowalo planowo!
Wszystkim Wam zyczymy wiec:
Spelnienia wszelakich marzen.
Zdrowia, zdrowia, zdrowia.
Pokoju.
Jacka Nieżychowskiego pamiętam z Silnej Grupy pod Wezwaniem:
https://www.youtube.com/watch?v=VNgNxz2rcos 🙂
Ja tam nie jestem „obrzydliwa” na dziczyznę, ale wolę przyrządzać i jeść, niż na nią polować. Pewnie bym i tak nie trafiła.
Cichalu,
o ile pamiętam, nie jesteś wegetarianinem? 😉
Pepegorze,
Chyba nigdy nie jadłam bigosu z dodatkiem pomidorów.
Nie widzę ich tam 😯
Z mojej strony – światowo rzecz biorąc, spodziewałam się i Brexitu i jak najbardziej Trumpa. Myślę, że demokraci postawili na złego kandydata, Amerykanie mieli po prostu dość 20 lat Clintonów w Białym Domu, takie jest moje zdanie.
O polskiej scenie politycznej nie wspominam. Tak bardzo mi się nie podoba, jak bardzo Polska jako kraj mi się podoba, tak na wygląd i nie tylko.
A u nas też bez zmian, my dwa i kot, czekamy na Nowy Rok, życząc Szampaństwu Blogowemu wszystkiego, czego sobie sami życzycie i jeszcze więcej 🙂
Jutro będziemy czekać na Nowy Rok w szerszym gronie.
Do bigosu trafiło już prawie wszystko i powoli nabiera kształtu 🙂
pepegor
30 grudnia o godz. 23:25
zaglądam tu, czytam i podziwiam umiejętności Pan i Panów. W kuchni mogę być tylko podkuchenną, choć kilka popisowych potraw czy dań potrafię zrobić.
Czytanie Waszych przepisów pobudza …wyobraźnię.O apetycie nie wspomnę.
Ale co do pomidorów w bigosie – w wielu miejscach w Wielkopolsce to obowiązkowy dodatek. Na ogół w postaci własnoręcznie zrobionego przecieru bezpestkowego, dodanego w odpowiednim czasie do potrawy zmienia jego barwę, a im więcej gotowania bigosu, tym bardziej ciemniejszy się on staje. Oczywiście, zmienia też jego smak, co dla mnie jest oczywistością, choć jadałam i bigos bez tego pomidorowego wsadu. Też dobry, ale przyzwyczaiłam się do poznańskiej wersji.
Dzień dobry,
Konstanty Ildefons Gałczyński
Nowy Rok 1951
Pan Ziemowit Fedecki
(nadaje stróż)
Stary rok odmaszerował.
Dobrze, bo to był konował
i w ogóle straszna małpa,
Nowy Rok to jest xiadz Knajpa,
co nam wszystkie, wszystkie rzeczy
naprostuje i wyleczy.
Więc pan, co masz cztery wrzody –
Nowy Rok cię wyrwie z biedy.
Dziatkom życzę szczęścia ditto
i na forum, i z kobittą.
Wiwat, wiwat. Nowy Roczek!
Dozorca domu
Henryk Mroczek.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Leśniczówka Pranie, 1950
Nie umiejąc takich życzeń stworzyć
podpisuje się też Nowy 🙂
Żeby nam się wszystko ziściło, a IM nie!!!!!!!
Dobranoc 🙂
Pomyślności w Nowym Roku Wszystkim.
Pepegor podsumował mijający rok idealnie. Jak przyducha w stawie rybnym.
Pomidory, a właściwie przecier pomidorowy w bigosie uważałam zawsze za dziwactwo/ wszak Mickiewicz w opisie bigosu o nich nie wspominał 😉 /. Ale spróbowałam u siostry, a potem także sama. I pogląd zmienił mi się. Jak nie zapomnę, to dodaję. Nie ma to wielkiego znaczenia.
dzień dobry …
czy wiecie, że po wyjęciu biszkoptu z piekarnika i trzymając go na wysokości kolan powinno się nim rzucić na podłogę …i wtedy nie opadnie … podobno to rada babć na dobry biszkopt …
Dzień dobry 🙂
kawa
Oby Nowy Rok nie był gorszy 🙂
Alicjo,
Też nie jestem wegetarianką i uważam, że można zabić zwierzę, pod warunkiem, że się je później zje. Kropka. Natomiast zabijanie dla przyjemności, skóry przed kominkiem czy wyprawionego łba na ścianie, luksusowego futra i „słit foci” do pochwalenia się znajomym jest dla mnie niedopuszczalne.
ewo, tak z morelami bardzo dobre są te zawijaski … robiłam też z daktylami .. czasami robię taki zestaw mieszany …
A może w Nowym Roku mogłabym przestać być panią Agatą, a została po prostu Agatą?
Jolinku,
Na la Plamie jedliśmy jeszcze banany i ostre papryczki zawijane w lplastry boczku. Dobre były!
https://photos.google.com/share/AF1QipP-yq_ZZ3M5T6-CqaN_qlG6_uhbEukXzd-BWRcsO6NmnjYpjVdDLb-1M0QkIlTEWg/photo/AF1QipOVnXMZw5kaIgwcVKP1AtkE-4WAnyhfIizd96Dq?key=V0tQYldWWFYycTBLUXhfRlZWNTVpV0FDUXF0eEtR
Agato 🙂
Na la Palmie, rzecz jasna 🙄
Agato miło nam … 🙂 …
ewo czyli mamy przekąsek bezliku tylko wymyślać …
słonko dziś umila dzień …
Jolinku-gdybym dzisiaj mój biszkopt rzuciła na podłogę to obawiam się, że niewiele by z niego zostało 😉 Upiekłam trzecie w ciągu ostatnich ośmiu dni ciasto biszkoptowe- dość cienkie i zajmujące całą blachę, a przeznaczone do zawinięcia w roladę.
Nasi znajomi, u których będziemy witać Nowy Rok zapamiętali buche de Noel z imprezy, która odbyła się już dobrych kilka lat temu i poprosili o powtórkę 🙂
Dobrego i smacznego roku 2017.
W wymiarze osobistym, prywatnym i w tym większym.
Agato, miło mi 🙂
Ewo, mam podobnie – noszę skórzane buty, czasem jem mięso, ale polowania, zabijanie zwierzaków dla przyjemności uważam za barbarzyństwo w krystalicznej postaci i nie czuję miłości to ludzi, którzy zabawiają się w ten sposób.
Jolinku, biszkoptem rzucam od dziesięcioleci, należy to zrobić z wyczuciem, czyli bez rozmachu i bez nadania przyspieszenia. Raczej upuścić, niż rzucać.
Żegnaj niezbyt dobry roku. Co też przyniesie nam nowy?
Nowy, tak, tak! 🙂 Nam niech się ziści! 😀 Irku, cóż za minimalizm. 2017 ma być lepszy, a nie „nie gorszy”! 🙂
na Nowej Zelandii już jest Nowy Rok 2017 … czas na życzenia ,,,
„Znaczną część naszego szczęścia rodzinnego stanowią udane szarlotki” – Jane Austen …
udanych szarlotek, biszkoptów, pierniczków ….. 🙂 ..
bjk upuścić to jest właściwe słowo … 😉
bułeczki inaczej ….
http://smakinatalerzu.pl/index.php/2016/12/28/smazone-buleczki-faszerowane-miesem/
Spokoju i siły w Nowym Roku. Oby był lepszy!
Kochani-pomyślności we wszystkich dziedzinach życia oraz szampańskiego nastroju podczas dzisiejszej nocy!
https://www.youtube.com/watch?v=908JNj6V5_8
Wesołej zabawy sylwestrowej w gronie tych, których kochacie i lubicie – Dobrego Roku 🙂
Danuśka,
komunikat – przed chwilą przez mój ogródek przebiegł lekutkim truchcikiem kanadyjski kuzyn Gastona 🙂
Fotoaparatu nie było w kuchni 🙁
Jane Austin miała trochę racji, bo nawet tak proste ciasto jak szarlotka wymaga pewnej staranności. Moja udała się bardzo dobrze.
Wybieramy się dziś do opery na wieczór włoski. Nie jest to może muzyka, którą lubię najbardziej, ale spodziewam się miłego nastroju. O północy obejrzymy pokaz fajerwerków w Gdyni i powrót do domu. Rozważaliśmy koncert w Teatrze Muzycznym połączony z eleganckim balem, ale nie jesteśmy balowiczami, a za podobną kwotę zamiast kilku godzin możemy spędzić kilka dni w ciekawym miejscu.
Oby Nowy Rok był lepszy niż ten mijający. Ale optymistką zbytnią nie jestem.
Alicjo-pozdrowienia dla kanadyjskiego kuzyna 🙂
Jean de la Fontaine- Kruk i lis
Bywa często zwiedzionym,
kto lubi być chwalonym.
Kruk miał w pysku ser ogromny.
Lis, niby skromny,
przyszedł do niego i rzekł: „Miły bracie,
Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię!
Cóż to za oczy!
Ich blask aż mroczy!
Czyż można dostać
takową postać?
A pióra jakie!
Szklniące, jednakie.
A jeśli nie jestem w błędzie,
pewnie i głos śliczny będzie”.
Więc kruk w kantaty, skoro pysk rozdziawił,
ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.
Będę musiał sięgnąć po Jacka Dehnela, ale chyba tak prędko czytać nie zacznę, bo już spory stosik w kolejce. Dla mnie odkryciem roku była książka wydana wcześniej, ale dopiero teraz ją przeczytałem i jestem zachwycony. „Księgi Jakubowe” to naprawdę wydarzenie. Szkoda, że tylko 900 stron, bo ciężko się z tym dziełem pożegnać
Na razie żegnam się z rokiem 2016, osobiście niezłym, publicznie koszmarnym. Życzę więc wszystkim przy Stole, aby ten nadchodzący rok 2017 okazał się nadspodziewanie udany w sferze polityki oraz wyjątkowo pomyślny prywatnie.
Lenistwo popłaca! Nie musiałem odpisywać Alicji, bo Ewa i Bjka już to zrobiły. Podziękowania!
Życzenia natomiast napisał za mnie również – Yurek. Też dziękuję i powtarzam, życzenia najlepsze dla Wszystkich!
Księgi Jakubowe – to moja pierwsza książka czytana „e” czyli na e-czytniku, a właściwie na smartfonie. 🙂 Dostałam w bibliotece specjalny kod i bezpłatnie wypożyczyłam właśnie tę książkę. Drukowana wydawała się nieporęczna, za ciężka (wagowo). Też jestem zachwycona, chociaż przeczytałam dopiero 200 stron.
Przed chwilą zrobiłam sałatkę ryżową i upiekłam paszteciki. O 20:00 wybieram się na niewielką imprezę domową.
Rok 2016 był… (zastanawiam się co wpisać: taki sobie, okropny, itp.). Liczę na to, że następny będzie lepszy.
W Nowym Roku życzę samych radosnych chwil i dobrych wiadomości!
Bo przecież niedługo wiosna 🙂
Zatańczmy więc w ten sylwestrowy wieczór:
Walc Przedświt (Wojciech Młynarski)
Walc, ten walc
jest jak wiosny przeczucie,
jest jak pąk
na gałązce bzu,
przedświtu błysk,
serca ukłucie,
gdy świat się budzi ze snu…
Przedświtu błysk,
serca ukłucie,
gdy świat się budzi ze snu…
Za chwilkę, za małą
przeniknie świat cały
wiosenny, nieśmiały
nadziei błysk.
Zły humor ucieka
nie dręczy człowieka,
oddycha się lekko
w takiej chwili…
Walc, ten walc,
ten wiosenny przedskoczek
pląsa w krąg
na swoje trzy pas,
z gałązek wierzb
splata warkocze
i troskom na nosie gra!
Z gałązek wierzb
splata warkocze
i troskom na nosie gra!
Pod stopą zabłyśnie
nieśmiały przebiśnieg,
bo wiosna – jak dziś nie –
to jutro już!
Ptaszkowie nam radzi,
wiatr drogi nam gładzi,
wiatr dobry prowadzi
dalej, dalej…
Walc, ten walc
jest jak mała ćwierćnutka,
zanim świat
ogarnie w krąg bez,
walczyk u drzwi
szepcze cichutko,
że miłość za progiem jest…
Walczyk u drzwi
szepcze cichutko,
że miłość za progiem jest!
https://www.youtube.com/watch?v=nOXoVUeDvLo
ŚWIATOWE ŻYCIE (W. Młynarski)
Jedni mają swój intymny, mały świat,
drudzy mają trochę zalet, trochę wad,
albo forsę i z tą forsą wielki kram,
lub pretensje i kłopoty – a ja mam:
Światowe życie! Szum i gwar,
feerią neonów błyszczy mleczny bar,
porcję leniwych zjadam – á la fourchette
i syty, i szczęśliwy czuję się wnet.
Właśnie wpłaciłem pierwszą z rat,
nową SYRENĄ jadę w wielki świat,
mijając setki równie wytwornych aut,
na Bal Spółdzielców lub działaczy raut!
Wszystkiego dotknąć,
wszystko prawie wolno zjeść mi,
każda kanapka
warta chyba z pięć czterdzieści!
Tu wznoszę toast,
ówdzie rzucam kilka zdań,
w krąg czeskie kolie
i kreacje pięknych pań!
Cichnie przyjęcie – czeka mnie
w nowym segmencie – kolorowy sen,
zamawiam więc budzenie, wyłączam prąd,
by jutro znowu ruszyć w wielki mond!
Więc nie trzeba, proszę państwa, co tu kryć,
robić kantów, ani badylarzem być,
czyś robotnik, czy literat, czy tez kmieć –
jeśli spojrzysz odpowiednio – możesz mieć:
Światowe życie! Przygód sto,
sweter z CDT-u, metka z PKO,
„Żubrówka” równie dobra, jak „Black & White”
i jak z Broadwayu program – „Warsaw by Night”!
Choć gwiazd estrady śpiewa chór,
że nie dla ciebie samochodów sznur,
ty się z pogardą krzywisz i prężysz tors,
inne ma zdanie na ten temat ORS!
W południe kawka,
po niej lepiej się pracuje,
w krąg „Przemysławki”
europejski zapach czujesz,
dyskretny kelner
na twój każdy gest się zgłasza,
wieczorem PAGART
na sto imprez cię zaprasza!
Po co ci więcej – taką masz
geograficzną długość, słowiańską twarz,
więc się zachłyśnij aż do utraty tchu
światowym życiem ze mną – właśnie tu!!
Światowym życiem ze mną – właśnie tu!
Może ktoś mi napisze co to było to ORS? 🙂
Rodzaj kredytu. Sprzedaż ratalna.
Dokładna nazwa to chyba Obsługa Ratalnej Sprzedaży.
Cichalu – dziękuję 🙂
Asiu! To była też metoda na chwilówki. Brało się kredyt i w zaprzyjaźnionym sklepie zamieniało na żywą gotówkę! Polak potrafił… 🙂
Mój tata nie skojarzył nazwy bo zapytałam wymawiając „o er es”. A potem przypomniał sobie – Aaa „ors” – wzięliśmy z kolegami wspólnie taką pożyczkę na zegarki i potem każdy spłacał swój. Oprocentowanie było bardzo niskie. 🙂
Gdzies piecdziesiat lat temu opowiadalismy sobie:
– Gomulka w oredziu zapowiadal, ze 67 bedzie lepszy…
– a, zapomnial tylko dodac: od 68!
A my wychodzimy. Niedaleko, do znajomych, powrot piechota. Tam jest juz kaczka w robocie, a my zabieramy z soba dwie salatki i dwie butelki dobrego perlistego.
Zapewniam, ze o wiadomej godzinie bede z Wami, zyczac Wam wszystkim, i tym co w nowym roku 2017 juz sie plawia, jak Echidna i Wombat, i tym ktorzy na ta chwile musza jeszcze poczekac. Alicjo, Jerzoru, Ewo, Cichalu, Nowy wypije i za Wasze lecz nie jestem pewien, czy wytrwam, wiec wypije wczesniej.
Dla Orki wypije osobno – klina!
W zasadzie to już we wszystkich dotychczasowych wpisach chwalilem obecny rok jako wspaniały i mógłbym dalej już nie klepac. Ale leżę na tarasie, pomijam schlodzonego seckta i sckrolluje 2016 jeszcze raz.
I wydaje mi się ze był 2016 po prostu zbyt cudowny by raz jeszcze o nim nie klepnac.
Również i wy wszyscy przyczyniliscie się do tego. Zabieraliscie mnie na różne takie sesje na które sam bym nigdy nie trafił. Po niektórych nabieralem wody w usta i bulgotalem, innym razem śmiałem się do potęgi.
Jeśli następny 2017 będzie tak samo dobry to poradzę sobie z tym że o rok będę starszy co i tak przy Cichalku brzmi dziecinnie
Dalej świeci słoneczko i dostarczono kolejną porcję znakomicie schlodzonej cava, nie Irkowa, bombelkowa z kawałkiem kiwi. Żyć nie umierać, niech trwa ten rok jeszcze dluuuuuuuugo
Blogu kochany, miłej nocy sylwestrowej i dobrego Nowego Roku, zdrowia i jak najwięcej powodów do uśmiechu 🙂
Drodzy Szanowni Blogowicze … Basiu i Agato …
pysznej zabawy Sylwestrowej … zdrowia i szczęścia w Nowym Roku … spełnienia marzeń i małych i dużych .. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=3Uo0JAUWijM
Zmieniliśmy szkło i owoce. Podano i cytryny, i sól, i w musztardowkach Tequile
Mała korekta, to nie była cytryna, dopiero po drugiej lufie smak mi się wyostrzyl i rozpoznalem limonke. Przepraszam za kłopot ale to jest smaka wina
Juri opowiada o przyszłości, straszne rzeczy będą się odbywać. Seks ma połączony być z techniką.
Ojjj niech 2016 trwa jeszcze długo bez dodatkowej techniki
Szaraczku, nie tylko ze względu na wiek wypadasz dziecinnie! 🙂
Twoje i Wszystkich zdrowie – czarnym rumem „Kraken”. Sursum Corda!
“To not respect the power of the Kraken is to not respect the sea.”
Sursum 🙂
Ja jeszcze chwilę poczekam i via skype wypiję z siostrą toast „Leżajskiem”, bo do naszej północy jeszcze daleko.