Co robią węże o tej porze roku?
Nie wiem, co robią inne, ale ja szykuję się do snu zimowego. I dlatego dziś na wieczorny posiłek mam sporą porcję rydzów usmażonych na maśle.
Wkrótce będę gotowy do zimowego snu, z którego przebudzę się na przełomie marca i kwietnia.Wygląda więc na to, że moja przygoda z Żabą skończyła się pogodnie. A sen o tej porze roku bywa zwyczajnym wydarzeniem. Zwłaszcza dla gadów. A zaskroniec to przecież gad.
Komentarze
dzień dobry ..
ja bym też chętnie zapadła w sen zimowy bo te krótkie dni i szaruga mnie dołują … dobrze, że Amelka mi rozświetla dni … 🙂
zwyczajny człowiek ….
http://wawalove.pl/Warszawski-kierowca-autobusu-uratowal-zycie-pieszemu-Liczyla-sie-kazda-sekunda-a20319
Jeśli ktoś nie lubi jesieni, jeśli zima komuś nie w smak, polecam wspomnieniową książkę, która zaprowadzi w cieplejsze rejony świata. „Język baklawy” Diany Abu-Jaber przeniesie nas w kraje dzieciństwa autorki, powędrujemy między słoneczną Jordanią, a Stanami Zjednoczonymi. Książka pogodna, świetnie napisana i przetłumaczona, pełna subtelnego humoru, obserwacji obyczajowych i refleksji na temat życia emigrantów na styku całkowicie różnych kultur. Mnóstwo też w niej jedzenia, a nawet przepisów – właśnie dlatego tutaj pozwalam sobie o niej wspomnieć.
Wydana przez Czarne.
http://www.czarne.com.pl/katalog/ksiazki/jezyk-baklawy
Polityka o Polityce …
https://www.youtube.com/watch?v=LLt4FwmUl6g&feature=youtu.be
Dzień dobry,
Świętuje nasza koleżanka – Jagoda, Wszystkiego dobrego, a zdrowie o stosownej porze wzniesiemy.
Kupujemy, dostajemy, pożyczamy książki kucharskie i około tematyczne, a one potem stoją na półkach i rzadko do nich sięgamy.
Sięgnęłam wczoraj (może pod auspicjami Konkursu) po „Kuchnię Neli” p. Anieli Rubinstein, którą lubię po prostu poczytać. Ogromnie bawi mnie śledzenie „ścieżek wpływu” – jak to kuchnia litewska, polska i żydowska wchłania elementy kuchni francuskiej, amerykańskiej i jeszcze kilku. I te pyszne anegdoty. Lubię tę pozycję.
Dla Jagody-imieninowe uściski!
Bejotko-dzięki za słoneczną podpowiedź.Już zamówiłam,a przy okazji jeszcze opowieści M.Szczygła na temat braci Czechów.Tak dla równowagi geograficznej 😉
Danuśko, miło mi 🙂 Raj (zrób sobie), Gottland, czy Laska nebeska? Napisz proszę, po przeczytaniu, czy Ci się spodobała opowieść „o baklawie”, mnie ta ujmująca narracja zachęca do sięgnięcia po kolejne książki autorki.
Jagodo, wszystkiego najlepszego!
Dostałam wiadomośc z Marrakeszu, że u nich dzisiaj Nowy Rok 1437, wszyscy mają wolne, świętują 🙂
Bjki,
Kaukasus to interesjacy rejon planety. Dobrze ze cie tam nosi. Ale nie zapominaj ze mieszkancy tamtego rejonu sa jeszcze bardziej warci poznania 🙂
W kaukaskiej swiadomosci sa np arbuzy niczym innym jak jagodami ( tu Jagodzie duzo zdrowia, wszak wszystkiego innego ma ponad miare ) i jako takie sa roznej plci 🙄 co oczywiscie nie jest zadna tajemnica nawet dla dzieci w przedszkolu. Melony posiadaja na jednej z stron zaokraglony ogonek. Melonki natomiast na drugiej stronie posiadaja wypuklosc. Tak tlumaczyl mi roznice meloniej plci kaukaski sprzedawca melonow, tu w Berlinie mam taki rosyjski sklep, sprzedawcy pochodza z roznej czesci planety. Podobno te melony, ktore sa panienkami, uchodza za bardziej slodkie i delikatniejsze, chlopcy natomiast maja miasz bardziej zwiezly i dluzej wytrzymuja na sloncu.
Jak jest jest sezon na melony, to tutejsi sprzedawcy odstawijaja taki teatr z owocami jak dawniej wytworcy pizzy. Jest mi znaczne latwiej toto ogladac niz opisywac 🙄
Szaraku, bo arbuz to jest jagoda, mają rację 🙂 Co do płci, to przy kolejnej okazji zajrzę im, gdzie trzeba, trwałam w nieświadomości do tej pory. Kaukaz, „Planeta Kaukaz”, świetna książka Góreckiego, a ludzie, jak zawsze, najciekawsi, masz rację.
Opowieść Bejotki jest zachęcająca – na starość czytam wyłącznie książki pogodne albo literaturę faktu i monografie. Na martyrologię (obojętnie czyją i w jakim czasie) już się nie piszę. Kupić nie kupię, ale może mi się uda pożyczyć.
Na obiad reszta wczorajszej zupy jarzynowej, kotlet karkowy i surówka z kiszonej kapusty z orzechami,
Jagodo, najlepsze imieninowe 🙂
Grzeją się. Ten nawet nie chciał się ruszyć, pomimo że byłem od niego około 10 cm
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xtp1/v/t1.0-9/11145174_845712935543714_5775277408797505190_n.jpg?oh=b18ec58718bf180e9f8dd0eb078cccbc&oe=56D18399
Au secours! Zostaliśmy obdarowani wiadrem cokolwiek kwaśnych winogron. Co u licha można z nich zrobić, poza kwaśnym winem, lub mocno dosłodzonym sokiem? Macie jakieś pomysły?
Bejotko-zrobię sobie czeski raj i obiecuję,że podzielę się wrażeniami po skosztowaniu „Baklawy” 🙂
Dla Szaraka i tych,co lubią melony trzy sposoby na wybranie dojrzałego owocu:
-przede wszystkim zapach-im bardziej słodko pachnie tym lepiej
-ogonek-lepiej by był lekko odrywający się od skórki
-ciężar-cięższy będzie bardziej dojrzały niż lżejszy
https://www.youtube.com/watch?v=IyfVTz339mM
Mnie bardziej niz kolonizacja w kuchni ( komentarz 54 73 71 ) interesowalaby rzetelna ocena jezykoznawcy, co zmienilo sie w zawartosci ksiazek kucharskich. Mysle o jezyku, strukturach , zwrotach i okresleniach ktore dzis z trudem mozna wypowiedziec, czy chociazby o duchu w jakim pisane byly rowniez slowa wstepne w roznych okresach, czy rowniez o tym, ze nareszcie, przynajmniej tu gdzie zyje, nie pisze sie ksiazek kucharskich tylko i wylacznie dla pan i ze rola mezczyzny w kuchni wzrasta, a w zyciu spolecznym maleje 🙄
Ewo-nalewka winogronowa,ostatnio tak się rozprawiam z nadmiarami wszelkich owoców.
Tu inne pomysły: http://www.ofeminin.pl/przepisy/przetwory-z-winogron-d53698.html
Danuśka, by dopełnić czeskie lektury polecam również „Pepiki” Mariusza Surosza
Dzięki Małgosiu!
Najbardziej w starych książkach kucharskich cenie ich język i wiedzę o gospodarzeniu i prowadzeniu domu, jaka z tego wynika. Kiedy p. Ćw. pisze, że aby zrobić domową kiełbasę (z 50 funtów mięsa) trzeba postawić w kuchni 3 dziewki (jedna kroi na kawały, jak pięść, druga na kostki 0,5 cala wielkie, a trzecia sieka tasakiem na drobno) to ja wiem, że praca ludzka niewiele kosztowała. Kiedy w przepisach jest formuła „weź mięsa ileć podoba, a wrzuciwszy cebul kilka i rzepę i podlawszy masłem przystaw do ognia” to wiem, że jeszcze kilkadziesiąt lat nas dzieli od ścisłych proporcji. Najśmieszniejsza dla mnie jest p. Disslowa – niemal współczesna. Najpierw utyskuje jak trudna jest sytuacja po wojnie (pierwszej) jak panie domu muszą się ograniczać, oszczędzać, często pracują zawodowo, często nie mają sługi albo jedną tylko – za chwilę bez mrugnięcia okiem daje dyspozycje na „skromny bufet dla 60 osób” albo na drugie śniadanie dla kolegów biurowych mężą z 14 – toma przystawkami. Z chęcią zamienię dostatek emeryta RP na nędzę p, Disslowej.
Pyro-kiedy sobie wyobrażam machinę czasu przenoszącą mnie w inną epokę,to myślę wtedy,że chętnie bym była taką panią domu,która organizuje skromny bufet dla tych 60 osób 😉 Ale nie w mieście,na wsi.Jakaś ziemiańska posiadłość,kochający mąż noszący na rękach,dziewki i kilku parobków,ale,ale…. Ja też zakasująca rękawy,niczym owa Barbara Niechcic.Jak trzeba to ciężka praca,ale żeby jednak czasem ktoś te nenufary w wodzie po pas dla mnie zbierał 🙂 I żeby czasami szarmancki i wytworny mężczyzna na taki cudny bal mnie zaprosił: https://www.youtube.com/watch?v=v5QpOBVyinI
Ten bal,wiadomo,jeszcze z innej bajki,ale pomarzyć można….
Ciekawe jestem,w jakie Wy chcielibyście się przenieść czasy?
Jagodo,
urodzinowe serdeczności ! 🙂
Ewo,
kwaskowate winogrona to kłopotliwy prezent. Podczas niedawnego pobytu u mojej siostry pojechaliśmy poratować jej znajomego w zagospodarowaniu nadmiaru winogron. Zrywało się je bardzo przyjemnie. Potem było gorzej. Ale problem pozostawiłam siostrze, zabierając ze sobą tylko trochę owoców. Nie miałam już ochoty na żadne przetwory, a te z winogron wymagają przecierania przez sito. Nalewek mam wystarczająco dużo, a podarowana winogronowa jest jeszcze nienapoczęta. Winogrona stoją więc na dworze i po prostu jem je na bieżąco. Mąż mi nie pomaga, bo go szczypią. A siostra myślała o nalewce.
Wczoraj przy okazji spaceru oglądałam leśne mrowiska; życie mrówek już prawie zamarło. Ale są jeszcze żurawie, choć nie słychać już ich głosów.
Danuśka,
przy takich fantazjach zakładamy oczywiście, że żylibyśmy co najmniej w okazałym dworku szlacheckim. Tylko że zdecydowana większość społeczeństwa wywodzi się z chłopstwa i moi przodkowie także. I o ile mogłabym wyobrazić sobie siebie w chacie, ale życia bez książek zupełnie nie. A pewnie byłabym analfabetką. 🙂
Z rzeczy niemożliwych – chciałabym widzieć, jak wyglądały w przeszłości miejsca, w których mieszkałam, np. moje rodzinne miasto w czasie wojen napoleońskich, albo przed II wojną, bo wojna bardzo je zniszczyła i nigdy nie odzyskało dawnej urody. Ale na szczęście to niemożliwe.
A z lektur – zapoznaję się właśnie z kapitanem Bruno z ” Mrocznej winnicy” Martina Walkera, książki polecanej niedawno przez Helenę.
Przenieść się? z przyczyn medyczno – sanitarnych najdalej w XX wiek – nie cały oczywiście i nie na każde stanowisko społeczne. Tam były trzy cudowne okresy złudnego poczucia bezpieczeństwa, zamożności i rozwoju. Schyłek XIX i pocz XX w we Francji, Austrii, Berlinie: międzywojnie w imperium brytyjskim, w USA i Kanadzie, wreszcie lata 60-te i 70-te chyba wszędzie poza naszym blokiem. Ja – chętnie.
Jagodo – wszystkiego najlepszego! https://poojycat.files.wordpress.com/2012/12/roses-via-pinterest.jpg
Danusiu – nie chciałabym zmieniać epoki. Życie bez łazienki, ciepłej wody, w zimnym, słabo ogrzewanym i oświetlonym domu lub kurnej chacie z klepiskiem – nie, nie i jeszcze raz nie 🙂
I jaki status miałabym jako kobieta, na pewno chłopka? Tak jak Krystyna myślę o braku książek, wykształcenia, możliwości podróży.
Ziemianki w XIX w. też były słabo wykształcone i musiały zakładać te okropne gorsety! 😀 I niewygodne długie suknie.
I podobnie jak Krystyna 🙂 chciałabym na chwilę przenieść się w inne czasy, żeby podejrzeć to życie na żywo. Najlepiej w czapce niewidce.
Nie chcialabym przenosic sie w jakakolwiek przeszlosc. Mysle, ze nasze czasy sa najlpsze z najlepszych. . Ale w przyszlsc – bardzo chetnie. Zalozmy w rok 2065.
Oczywiście, Asiu, że w czapce niewidce. 🙂
Któryś ze znanych historyków/ nazwiska już nie pamiętam/, pytany, którą epokę na terenie naszych ziem wybrałby dla siebie, gdyby musiał, stwierdził, że byłaby to Galicja w II połowie XIX wieku.
Wszystkiego smacznego dla Jagody 🙂
U nas węże wygrzewają się w ostatnich promieniach jesiennego słońca, co uwieczniła Marlena podczas jednego ze spacerów w parku.
Ja nie lubię wijców, choćby nie wiem, jak przyjazne były.
http://aalicja.dyns.cx/news/DSC00726.JPG
Nasza podkuchenna już w Polsce, na wszelki wypadek śledziłam lot LOT-u, czy aby nie zawraca 😉
Niestety 🙁
Rydzów Gospodarzowi zazdroszczę – rydze są (być może) w takim jednym młodniaku ze 130km na wschód od nas, ale właśnie…raz tam byłam, kosiłam rydze, tyle ich było, były też zaskrońce i straciłam serce do tego lasku.
Przeniesienie w dawne czasy? Owszem, ale też w czapce-niewidce!
Będę się przenosić za sprawą Wirydianny Fiszerowej „Dzieje moje własne”.
Kiedyś dostałam tę książkę od mojej przyjaciółki, niestety, książka wyparowała i dlatego pożyczam książki tylko zaufanym ludziom
(biblioteka objazdowa działa 😉 ).
Wspomnienia Wirydianny są bardzo ciekawe, co prawda Wirydianna pisała ten pamiętnik po francusku, ale przekład był autorstwa Edwarda Raczyńskiego, znakomity. Alsa podarowała mi tę książkę po raz drugi, z własnych zbiorów.
Pyro,
na pewno by Ci się podobały te wspomnienia, jeśli jeszcze nie czytałaś, bardzo polecam.
Alicjo – ciekawe i dosyć przerażające, podobnie, jak p. Cegielskiej.
Zaba dzwoniła – z 5 kg mięsistych pomidorów, 2 cebul, cukru, soli, octu i po łyżeczce różnych przypraw, produkuje musztardę pomidorową, czyli rodzaj ostrego sosu. Wszystko dlatego, że osoba często tam goszcząca nie zje niczego, czego nie poleje keczupem.
Żaba mówi, że nie może patrzeć na zaychanie się miłej osoby zestawem chemii, sztucznych zapachów i krochmalu. I dlatego ta musztarda.
Dzisiaj u nas i w wielu miejscach na swiecie od Japonii i Nowej Zelandii przez Hawaje do poludniowych Wloch odbedzie sie cwiczenie pod nazwa Shake Out Drill. Jest to regularnie organizowane cwiczenie przygotowujace wszystkich na wypadek trzesienia ziemi.
Na tym video jest instrukcja, jak nalezy sie zachowac podczas trzesienia ziemi. Zasada jest „drop, cover and hold on”. Nalezy przede wszytkim chronic glowe przed spadajacymi przedmiotami, czyli schowac sie pod najblizszy stol i trzymac noge od stolu, aby stol utrzymal sie nad nasza glowa, a nie odlecial gdzies w kąt podczas trzesienia.
Na wybrzezu beda dzisiaj testy systemow alarmowych ostrzegajacych przed tsunami.
Tu jest video z instrukcja zachowania w pomieszczerniu podczas trzesienia.
https://www.youtube.com/watch?v=nANnUNauD1c
Tu jest zdjecie na plazy w La Push z instrukcja, ze podczas trzesienie i tsunami nalezy uciekac w glab ladu na wyzej polozony teren.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/TheCoastInLaPush#6205676701303618706
Zdjecie numer 10 przedstawia duzy fragment czegos jeszcze wiekszego, wyrzuconego przez ocean na plaze o nazwie Second Beach. Napisy sa w jezyku Japonskim, a dokladnie sa to symbole Hiragana. Napis oznacza Big Fish, Research Group.
Nie jest wykluczone, ze jest to kolejny sprzet, ktory przeplynal Pacyfik z Japonii do wybrzeza WA po trzesieniu ziemi w Japonii w 2011 roku. Ustaleniem pochodzenia zajmuja sie specjalisci.
W innym temacie na zdjeciu numer 8 jest pikny grzyb, na zdjeciu numer 9 grzyby rosna na plazy. Pozostale zdjecia to spacer i surf wzdluz wybrzeza na plazach First Beach i Second Beach.
Dzięki , Orco. Europa na szczęście ma mniej atrakcji geologicznych, przynajmniej północna, Tsunami zdarzają się na Morzu Śródziemnym, w czasach historycznych udokumentowane jest jedno poważne – to, które zniszczyło Kretę po wybuchu Santorinu. Natomiast jest obawa, że naszej części kontynentu zagrażają dwie katastrofy i pytanie brzmi nie „czy”, tylko „kiedy”. Pierwszy to superwulkan Renu ukryty w rowie tektonicznym, drugie to tsunami zmiatające dużą część Wlk Brytanii. Taki kataklizm wystąpi kiedy wielkie osuwisko osadów, rumoszu itp ulokowane na szelfie norweskim osunie się w głąb Morza Północnego, Ponoć raz już tak było – fala przeszła w poprzek całej wyspy na wysokości przewężenia między Anglią, a Szkocją. Wtedy nie był to obszar zaludniony.
Dla Jagody najserdeczniejsze życzenia imieninowe zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Troche zmienilam kolejnosc zdjec. Opisy i numery zamieszczone w moim wczesniejszym komentarzu sa teraz inne.
Nie chciałabym przenieść się w inne czasy. Ze względu na historię naszego kraju i mojej rodziny (zsyłka na Syberię i przepadek majątku) zdecydowanie mnie to zniechęca. Cieszę się z postępu i chętnie z niego korzystam.
Danusiu, chciałabym powędrować w rozmaite epoki i miejsca, z możliwością powrotu do domu. Fascynuje mnie średniowiecze i barok. I często w snach tak właśnie wizytuję rozmaite czasy i wydarzenia, bardzo lubię te fabularne, barwne sny 🙂
Dla Jagody
„Lepiej” wg W.Szymborskiej
Lepiej nigdy nie pić wódki
Niż nie kochać K. Jagódki! 🙂
MałgosiaW,
ja bym chciała na zasadzie – podejrzeć, jak rzeczywiście wtedy było, ale w czapce niewidce i na chwilę 😉
Nasza podkuchenna dotarła już do Poznania, wszyscy szczęśliwi, że wróciła, bo od czasu do czasu straszyła ich, że jak się nie będą zachowywać, to pozostanie na zmywaku w Kanadzie.
Niestety, gary muszę myć już sama. Mrusia smutna, bo ta pani, która ją codziennie, a czasem dwa razy dziennie czesała, gdzieś zniknęła. Kocisko siedziało dzisiaj pół dnia przed kominkiem, gdzie było stałe miejsce czesania – i nic z tego 🙁
Pozdrowienia i podziękowania dla Cichalów od Romualdy 🙂
Też lubię te kolorowe sny. Nie lubię tych, w których wybieram się w podróż i usiłuję się spakować. Najczęściej zostaje niewiele czasu, a ja nie mogę znaleźć dokumentów lub innych ważnych rzeczy.
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1919
„Pal sześć! Ożenię się z panną lub wdową, obojętne, byle była bogata. Zgłoszenia możliwie z fotografią. Borysław, skrzynka pocztowa 104.”
Zazdroszczę Wam snów, od lat albo nie śnię, albo nie pamiętam nic 🙁
Helena
15 października o 17:18h
Zdradz tajemnice!!! Czym sie odzywiasz w ostatnim czasie?
Piszesz ostatnio bardzo nowoczesnie, bez siegania do historii i rozdrabniania jej na drobne.
Tez uwazam, ze historia nauczyla nas tego, ze niczego nas nie nauczyla 🙁
I tylko przyszlosc ma jedynie przyszlosc 🙂
Pamietaj o tym, ze w roku 2065 to z tutejszego towarzystwa spotkac mozesz jedynie mnie 🙂
Kolorowych snów i nieustającego zdrowia dla Jagódki!
Na koniec naszego pobytu w Tarrytown – pożegnaliśmy się z Cichalami, juki w ręce i do samochodu, a samochód, parkujący w bocznej uliczce, w takim stanie:
http://aalicja.dyns.cx/news/DSC01185.JPG
Za wycieraczką karteczka treści:
Bardzo przepraszam, że uszkodziłem Twój samochód, czekałem na właściciela, ale nikt się nie pokazał.
Zadzwoń do mnie pod numer (tu numer telefono) – i nazwisko.
Panowie już przekonferowali telefonicznie, sprawa zostanie załatwiona bez ingerencji władzuchny.
Asia,
nie mam pieniędzy, nie mam dokumentów, nie mam nic, nawet osławionej torby, którą wszędzie przy sobie mam („pilnuj torby!”), nie wiem, gdzie jestem.
Typowy sen emigranta – przyjeżdżam do Polski, a potem jak wyżej, nie mam możliwości powrotu „do siebie”.
https://www.youtube.com/watch?v=XcfefA4H0tU
MałgosiaW,
ze snami tak całkiem fajnie nie jest, mnie na przykład często gnębią koszmary (a nie trzeba było jeść czegokolwiek przed snem!).
Są to sny-filmy fabularne, czasem takie, że się budzę, znowu zasypiam i cią? dalszy następuje.
Udaję się do kuchni, dzisiaj jakiś bałagan w misce, bo mamy nadwyżkę warzyw i nadwyżkę kilogramów 🙄
Cieszymy się, że Marlenie-Romualdzie było (chyba) u nas miło. A swoją drogą porzundna ta nasza wiocha. Facet stuknął i mógł odjechać, prawdaż?
Prawdaż.
Marlena Romualda była zadziwiona. Nasza ubezpieczalnia i tak by wypłaciła odszkodowanie, nieważne, kto stuknął. Facet mógłby sobie odjechać i szukaj wiatru w polu. Odjechał, adres zostawił, Jerzor zrobi naprawę we własnym zakresie (nieoceniony Roger), a facet zapłaci, bez narażania się na podniesienie składki ubezpieczeniowej w swojej firmie. Agencje ubezpieczeniowe tylko na to czekają!
Tylko bez „chyba”, Kapitanie 🙂
Jagodo wszystkiego najlepszego … 🙂
Zadzwoniła Eska – też aktualnie bez internetu – właśnie przeczytała książke polecaną przez Bejotkę. Też serdecznie poleca. Już nawet córka jakąś sałatkę z tych przepisów robiła. Jest sznureczek chętnych czytelników, też zapisałam się w kolejkę, Czyli do końca roku chyba wszyscy przeczytamy „Bakławę”
Dziękuję za Wasze refleksje dotyczące podróży w czasie 🙂 To była ciekawa lektura.
Kochani,
jestem wzruszona i nieco zawstydzona 😳
Bo tak się niefortunnie składało, że w nawale zdarzeń zaniedbałam MIEJSCE, w którym doświadczyłam tyle dobrego. Za otrzymane dobro, za serdeczne życzenia z całego serca dziękuję. Dziękuję, że o mnie pamiętacie i nie zrażacie się brakiem mojej aktywności. Postaram się to w przyszłości naprawić 😆
Właśnie zamówiłam 🙂
„Język baklawy” czytałam. Polecam też „Wśród mangowych drzew” Madhur Jaffrey. I wszystkie pozostałe z serii „Dolce Vita”: http://www.czarne.com.pl/katalog/serie/dolce-vita
Pan Piotr polecał kiedyś „W miasteczku długowieczności” i chyba już czytaliście tę pozycję.
Asiu, też znam tę serię i lubię. Prawie tak, jak Orient Express 😉 Kiedyś, wydaje mi się, że tutaj chwaliłam „Kuchnię osadników” Yasmin Alibhai-Brown, a jeśli to nie było tutaj, to teraz niniejszym zachęcam 🙂
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/kuchnia-osadnikow
dzień dobry …
ktoś zaspał? …
dynia na czasie ….
http://prostepotrawy.blogspot.com/2015/10/dynia-z-gorczyca-w-winnym-occie.html
Jolinku, chyba coś było o zimowym śnie? 🙂 U nas dzisiaj ma być 18 stopni, zima sobie odeszła na razie, zapowiada się babie lato.
bjk u nas cieplej ale pada i wieje … zimowy sen też mi przyszedł do głowy ale nie chciałam krakać …. 😉
dziś sobie zrobię na zimę do owsianki …
http://prostepotrawy.blogspot.com/2015/10/gruszki-w-zalewie-na-zime.html
Jagodo – słonecznego nastroju!
Danuśko – dzięki, coś wykombinujemy.
U nas pada, pada, pada…
Nie każdy jest taki skowronek, jak Ty, czy ja, jesienią i zimą wielu ludzi lubi dłużej pospać 🙂 Teraz jest dobry sezon na gruszkowe desery, bardzo lubię je w szodonie.
bjk a jak robisz ten deser? … idę zobaczyć jak mocno wieje …
My tu gadu gadu, a ostatnie pomidory gruntowe się kończą. na następne trzeba będzie czekać 10 miesięcy 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Mniej więcej tak http://na4widelce.blogspot.com/2013/11/gruszka-w-sosie-szodonowym.html tylko bez anyżu, którego nie lubię, a zamiast cynamonu daję ziarenka wyskrobane z laski wanilii. Wino niekoniecznie wytrawne, byle białe, dobrze tu spisuje się tokaj.
o mam tokaj półsłodki … dzięki bjk … 🙂