Smaczna nasza Polska cała

No może nie cała i nie równomiernie pyszne smaki regionalne rozłożyły się na mapie naszego kraju, ale niemal wszędzie można znaleźć coś, co zachwyci nasze kubeczki smakowe.

Ponieważ sporo jeżdżę po bocznych drogach – i to we wszystkich kierunkach – to trafiam coraz częściej na niezłe zajazdy i restauracje, a także zakłady produkujące fantastyczne wyroby mogące konkurować z najbardziej znanymi w Europie.

O świetnej mące z młyna braci Górskich w Repkach pisałem przed rokiem. Teraz nie muszę już jeździć po ich wyroby pod Sokołów Podlaski, bo wszystkie gatunki tej mąki mogę kupić na mokotowskim bazarze przy Olkuskiej.

Podobnie ma się sprawa z serami zagrodowymi, które znaleźć można w najlepszych sklepach Warszawy i innych dużych miast.

Dziś chcę wyrazić podobny zachwyt – jak w przypadku mąki i serów – na temat wędlin z dziczyzny i mięsa z dzików, saren czy jeleni. I nie będzie to zachwyt ogólny (bo dziczyzna jest tego warta), ale całkiem szczegółowo umiejscowiony.

Podczas ostatniego konkursu kulinarnego, który miał miejsce w Pułtusku (przy tej okazji dostałem ostrą reprymendę za brak wcześniejszych informacji i obiecuję poprawę w przyszłych latach), miałem okazję do długich rozmów – tak chętnie prowadzonych przez smakoszy – ze znanym aktorem i wspaniałym kucharzem, wędkarzem myśliwym, a przy okazji i gawędziarzem – Andrzejem Grabarczykiem z Teatru Kwadrat wielbionym przez widzów „Klanu”.

I to właśnie Andrzej opowiedział mi o swoim myśliwskim towarzyszu Sławomirze Lenarciku, który pasję polowań zamienił w miłość do produkcji wędlin i mięsa. Lenarcik wybudował w swojej rodzinnej wsi Gotardy (22 km na północny wschód od Pułtuska) duże zakłady mięsne, w których zatrudnia całą swoja rodzinę i ponad dwie setki pracowników z bliższej i dalszej okolicy.

Wyroby z Gotardów cieszą się doskonałą renomą na rynku, zdobywają liczne nagrody i tytuły i podbijają podniebienia coraz liczniejszych smakoszy.

Dziś firma Zakład Mięsny Lenarcik ma własną sieć sklepów (jest ich około 60 na całym Mazowszu, m.in. w Warszawie, Płocku, Legionowie, Pułtusku, Różanie, Ciechanowie, Przasnyszu), wyspecjalizowany transport i – co moim zdaniem najważniejsze – wybitnych specjalistów decydujących o smaku tutejszych wyrobów.

Podczas pierwszych odwiedzin w sklepie firmowym miałem poważne kłopoty z podjęciem decyzji, co wybrać. Za poradą pań ekspedientek kupiłem kabanosy z dzika, podsuszaną grubą kiełbasę łowiecką, kiełbasę myśliwską, łopatkę z dzika i drugą z sarny. Obie łopatki leżą w zamrażalniku, a ja namyślam się, kogo nimi podejmę i według jakiego przepisu przyrządzę. Tymczasem zajadam się kiełbasami, które biją smakowo wszystkie dotychczas mi znane wyroby z dziczyzny.

Na koniec muszę podkreślić, że wyroby kupione w Gotardach są wielokrotnie tańsze od wędlin i mięs z dziczyzny dostępnych w stołecznych sklepach.