Wkrótce wakacje – starzy się radują

W wielu domach wkrótce będzie czas radości, spokoju i prawdziwego ucztowania. Jeszcze parę dni i dzieci wyjadą na wakacje.

Można będzie wreszcie jeść, co się lubi, nie oglądając się na smarkaczy, którym trzeba dostarczać witamin i zdrowej diety.OLYMPUS DIGITAL CAMERAZ samolubną myślą o ulubionych przysmakach przygotowujemy na śniadanie jajka w szklance z oliwą i sporą dawką pieprzu, na obiad krwiste befsztyki lub pikantne gulasze, a na kolację wędzonego węgorza w towarzystwie zamrożonej wyborowej.

Nie ma mowy o rozgotowanym szpinaku czy twarożku ze szczypiorkiem i rzodkiewką ani o ryżu na słodko z dodatkiem cynamonu. I tylko trzeba pamiętać, że wakacje kiedyś się skończą i będziemy musieli wrócić do menu, którym faszerujemy – nie zawsze sensownie – własne potomstwo. I często z musu, gdy siadamy razem do stołu, zajadamy to samo.

Do początków XX wieku dzieci jadały osobno i całkiem co innego niż ich rodzice. Dotyczy to oczywiście zamożnych domów. Zupka z rożka, blineczki z grysiku, kaszka z masłem, rosołek, kleik z grzankami – tak brzmiały nazwy potraw podawanych dzieciom w domu Potockich na przełomie XIX i XX wieku.

Przepisy na nie zamieścił w swej książce wybitny kuchmistrz Antoni Teslar, który większą część zawodowego życia spędził właśnie w krzeszowickim pałacu.

Jak widać podczas gdy na stołach dorosłych królowały potrawy wytworne i bynajmniej nie skromne – dzieci nawet do 10. roku życia jadały dania mdłe i nieatrakcyjne. Nawet warzywa podawano im jedynie ugotowane czy wręcz rozgotowane. Dzieci nie sadzano do wspólnego stołu i kiedy rodzice delektowali się smakowitym mięsem, doskonałymi rybami, rakami i przywożonymi z daleka ostrygami oraz pełnymi wspaniałych warzyw zupami – one dostawały jedzenie „delikatne”. Kleiki, kaszki, kluseczki były podstawą tego menu.

Stanowczo bardziej sprawiedliwie było w domach ludzi uboższych, w których dzieci dzieliły z rodzicami skromne, a czasem ubogie menu.foie-gras-z-figamip3210001Dzisiejsze dzieci jadają ciekawiej niż ich rówieśnicy w czasach pradziadków, wcześniej sadzane bywają do wspólnego stołu z dorosłymi. Nakarmienie dzieci to ważna część rodzinnych zabiegów.

Ba, nawet chyba jedna z najważniejszych. Ale przecież nie jest jedynym naszym obowiązkiem wobec nich. Równie ważna jest kwestia nauczenia dobrych manier i ogólne wychowanie.

Największym problemem dietetycznym są pomysły na takie dania, które będą smakowały całej rodzinie. A więc warto sięgnąć po przepisy na dania dla dzieci, które jednocześnie będą i dla dorosłych. Bo poza oczywistym, początkowym okresem, kiedy dziecko jest niemowlęciem, nie jest konieczne prowadzenie osobnej kuchni.

Stosowanie dobrej kuchni jednakowej dla całej rodziny rozwija dziecięcy smak i ułatwia funkcjonowanie w świecie pełnym obcych, ale jakże frapujących smaków.