Podzielmy się jajeczkiem!
Wprawdzie nie siedzę razem z Wami przy wielkanocnym stole, a nawet nie jestem w kuchni i nie piekę bab ani mazurków, ale – z daleka – składam wszystkim uczestnikom bloga życzenia świąteczne: Smacznych i Wesołych Świąt!
Przytaczam też stosowny fragment pięknej księgi autorstwa Barbary Ogrodowskiej o tym, jak w dawnej Polsce świętowano:
*
Niegdyś po podzieleniu się jajkiem, a jeszcze przed rozpoczęciem uczty świątecznej, każdy z domowników musiał spożyć całą laskę chrzanu. Zmuszano to tego nawet małe dzieci (na Ziemi Sądeckiej, Pogórzu, w okolicach Gorlic). Tłumaczono im, że dzięki temu przez cały rok nie doświadczą bólu zębów, brzucha, kataru i kaszlu. Tłumaczono im także, że jest to umartwienie, któremu godzi się poddać przed obfitym i smacznym, świątecznym jedzeniem i piciem, ponieważ Jezus cierpiący na krzyżu dla odkupienia świata był pojony żółcią i octem.
Potem można już było delektować się „święconem”, a trwało to zwykle wiele godzin. Pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych spędzano bowiem głównie przy stole, w rodzinnym gronie.
Polskie „święcone” słynęło zawsze z obfitości, a polskie stoły wielkanocne odznaczały się ponadto pięknym wyglądem. Zdobiły je przede wszystkim liczne i barwne specjały przystrojone bukiecikami ciemnozielonego bukszpanu lub barwinku, malowniczo ustawione na śnieżnobiałych obrusach przybranych wokół tzw. „zajęczymi wąsami” – pędami widłaku (obecnie pod ścisłą ochroną).
Pośrodku stołu królował zawsze baranek nazywany niegdyś agnuskiem, z wosku, masła, ciasta, marcepanu, a na królewskich i wielkopańskich dworach ze złota, srebra, drogich kamieni lub z najszlachetniejszych gatunków porcelany.
Zwyczaj ustawiania baranka na stole wielkanocnym wprowadził, w XVI wieku papież Urban V; w Polsce zaś „agnusek” opisywany bywał już w XVII wieku jako „świętość”, która w czasie Wielkanocy musiała znaleźć się w każdym polskim domu. Baranka umieszczano (tak jak i w naszych czasach) na „łączce” z żywej rzeżuchy lub wschodzącego zielonego owsa. Bardzo dekoracyjne były też barwne jaja, których nie może zabraknąć i w dzisiejszym „święconem”, a których stosy całe, mieniące się różnymi kolorami i wzorami, w wielkich donicach i misach stawiano niegdyś na wielkanocnym stole. Wszystko to nie tylko zachęcało do jedzenia, ale także radowało oczy.
W dawnej Polsce królowie i wielmoże wydawali „święcone” z ogromnym przepychem. Nadworni kucharze i całe zastępy kuchcików przez cały tydzień, w pocie czoła przygotowywali ogromne wielkanocne przyjęcie z pieczonymi na rożnach prosiętami, tuszami wołów, całymi dzikami i jeleniami, z setkami przeróżnych ciast, nie mówiąc już o wytaczanych z piwnic antałkach z najszlachetniejszymi trunkami.
*
Dziś stoły (na szczęście) nie aż tak obfite, ale równie smakowite. Jeszcze raz więc życzę wszystkim Wesołych Świąt!
Komentarze
dzień dobry ….
Basiu i Piotrze zdrowia i szczęścia każdego dnia … 😀
ten chrzan to jak tabletka na wątrobę … potem mogli jeść do wypępku ….
Alicjo plany ciekawe bardzo ….
u mnie dziś cały dzień naleśniki z truskawkam … zachcianka taka …
Piotr jakby pojechał na dwa tygodnie to by zaliczył chyba i nasze i Greków święta ..
Krzychu czyli przeprowadzka się rozpoczęła … jak kupisz kawałek ziemi to moglibyście małe muzeum otworzyć …
może komuś się przyda w pracy ….
http://jasnopis.pl/
U mnie dzisiaj soczewica z kielbasa. Zostalo jeszcze troche z wczoraj tarty Tatin. Wyjelam z pudelka moje pisanki. Maja juz 40 lat. Stracily blask , ale spelniaja swoja role dekoracyjna w czasie swiat.
Gospodarzowi i Jego Małżonce Barbarze wszystkiego najlepszego z okazji Złotych Godów 🙂
U nas już dzisiaj wielkie święto, do którego jakoś nie zdołałam się przyzwyczaić, dzielimy się jajeczkiem w niedzielę przed śniadaniem. Wczoraj wszystko zostało zakupione w polskim sklepie i tylko jajka trzeba będzie ugotować i pomalować.
Basi i Piotrowi wielu wspólnych, dobrych lat.
U mnie piątek jest zwykle pracowity bardzo – za chwilę Młodsza pojedzie z wizytą do Taty, a wracając dokona ostatnich, raczej już drobnych zakupów. Na jutro mamy tylko zamówiony chleb do odebrania (MałgosiaW daleko, niestety). W tej chwili gotują mi się ozory do galarety, a gotować się będą długo. Młodsza wyjdzie, a ja zrobię biszkopt z piernikowej mąki i wstawię do piekarnika. Na obiad dorsz i śledź (dla mnie). Po południ zrobię paschę i wystawię na balkon – jest dostatecznie zimno, żeby ociekła bez lodówki. Jutro rano ciasto drożdżowe, bo ono musi być świeże i gotowanie kraszanek. W tym roku Młodsza nie chce się bawić w batikowe pisanki i jajka będą tylko gotowane w cebuli i w burakach. W piekarniku po babie drożdżowej, wylądują mięsa, a na piecyku baza pod żurek. I to już będzie koniec przygotowań. Potem tylko dekoracje, obrusy, serwetki i można świętować.
Dzień dobry 🙂
Tu czarna, prawie nieświętująca, owca.
Młode nie przyjeżdżają, pan mąż ciągle w korzonkach, ja kuśtykam. Biała kiełbasa, żurek, jajka, trochę dobrych wędlin i serów, indyk, keks, dużo wiosennych kwiatków i to by było na tyle 🙄
Życzę Wszystkim zdrowego świętowania 😀
ojej haneczko … uściski dla chorowitków …
zróbcie sobie takie kąpiele – 3 torebki sody oczyszczanej i sok z 3 cytryn wrzucić do wody w wannie i leżeć w tym 20 minut .. kąpiel powtarzać co drugi dzień .. po 3-5 zabiegach powinno być lepiej no i skóra będzie ładniejsza …. przepis na kąpiel od znajomej Ukrainki i mnie bardzo pomogły
Bywają chorsze chorowitki, Jolinku 😉 Dokupię sody i wypróbujemy, dziękuję 🙂
Jolinku,
ta kąpiel to na korzonki i inne bóle ? Dobrze zapamiętać. Za namową koleżanki kupiłam sobie w sklepie medycznym kolczastą piłeczkę do masażu. Też ponoć pomaga.
Właściwie to dziś lenię się. Rano było tylko trochę sprzątania z odstawianiem mebli, ale pomagał maż, więc szybko załatwiliśmy sprawę. Zaraz obiad, a potem upiekę sernik, przy którym jest bardzo mało pracy. A w sobotę rano upieką się mięsa, zrobię sałatkę, doprawię żurek i ugotuję jajka. A dziś mam już sporo czasu na lektury .
Krystyno likwiduje stany zapalne … ja sobie robię raz na miesiąć profilaktycznie taką kąpiel i odpukać się jakoś trzymam …
haneczko cieszę się, że jesteście lepsze chorowitki … 😉
czy u Was też tak jest? – nie jedz tego, to jest na święta ….
warto zobaczyć ….
https://www.youtube.com/watch?v=9LemghGqBvo
U mnie całkowite rozpasanie. Ja robię za czarną owcę, Jerz poleciał do swoich kamieni, bo musi dokończyć, zanim wyjedziemy. Wysłać przed wyjazdem, w końcu coś musi tę Japonię opłacić.
Wczoraj skajpowałyśmy sobie z Tereską Pomorską, która powiedziała mi rzecz ciekawą, mianowicie podobno można sobie kupić bilet lotniczy na podróż dookoła świata. Kosztuje to ok.15 tysięcy złotych, ma określony czas, wskakujesz do samolotu i wysiadasz sobie, gdzie chcesz. Oczywiście do tego trzeba mieć drugie 15 tys albo i więcej, bo należałoby gdzieś zanocować i coś zjeść. Zapytam Tereskę o szczegóły, bo mnie to zainteresowało, pewnie taka możliwość jest i u nas.
Zgadałyśmy się o tym, bo u nas jest taka możliwość autobusowo-pociągowa. Tereska ostrzy sobie zęby na taką podróż, kiedyś się dowiadywałam szczegółówi i przypominam sobie, że to nie było takie drogie, a bardzo wygodne. Podumam na ten temat i odświeżę wiadomości. Dawno temu była możliwość takiej pociągowej wycieczki z Halifaxu do Vancouver, bilet długoterminowy z możliwością wysiadania, gdzie się chce i zatrzymywania się po kilka dni to tu, to tam.
Ale już od lat nie ma ciągłości linii kolejowej, bo tu i tam polikwidowali. I komu to przeszkadzało? 🙁
Jolinku-bardzo Ci dziękuję za wspomnienia dotyczące Tadeusza Mazowieckiego.
Bardzo go lubię i cenię,z ogromną przyjemnością obejrzałam ten filmik.
Idę działać świątecznie albo raczej przedświątecznie,śledzie do wielokolorowej sałatki
kilku warstwowej wzywają!
Muszę odsapnąć, choć nic wielkiego nie zrobiłam. Ten biszkopt na mące piernikowej (średnio udany, chociaż dopiero stygnie) widocznie cukier do biszkopta i cukier w tej mące z pieników, to już ciut za dużo. Nie przejmuję się zupełnie- przekroję, skropię wiśniówką, przełożę kremem karpatkowym i dam gęsto wiśnie smażone na wierzch. Czy tam jest jakiś zakalec, czy nie ma, nie robi wielkiej różnicy. Pascha ocieka na balkonie i tu kłopot – wydaje się, że jest odrobinę za ciepło. No nic – może w nocy temperatura spadnie. Nie mam miejsca w lodówce na wielki durszlak z masą serową. W piekarniku siedzi w tej chwili jedzenie psa na 4 dni – ugotuje się, obiorę z kości i codziennie będę mu część wydzielać. Ozory oczyszczone też stygną w oczekiwaniu na galaretę, a do niej muszę jeszcze ugotować jajka do dekoracji. Cielęcina wylądowała w dwóch pojemnikach jogurtu naturalnego i nabiera kruchości. Jutro opłuczę, przyprawię włożę do środka masło i 4 figi, które tak wyschły, że nie dały sie pokroić do paschy, wyrzucić szkoda – pójdą w roladę cielęcą. Zesznuruję i w rondel. W życiu nie jadłam cielęciny ze słodkościami ale zaryzykuję – w końcu i tak jestem jedyną osobą, która je cielęcinę.
Młodsza miała tylko kupić kilka drobiazgów i mięso dla psa. Przyjechała jak wielbłąd dwugarbny, a prócz owoców, słodyczy i nadziewanych różnościami oliwek przywlokła deskę do prasowana (fakt, domowa była już bardzo wyeksploatowana) i dwa komplety pościeli z mikrowłókna. Zna to ktoś może? Jak to używać? Ja bym nie kupiła, ale… są tam jeszcze trzy pary nożyczek i nożyki do sera. Boziu, Boziu! Poślij Dziecko po mydło!
Zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt, jakie kto obchodzi – Wielkanocne czy Pesach, czy Przedwiośnia, życzy Gospodarzom i wszystkim przy Stole
Stanisław
Ciast napiekłem, aż miło było popatrzeć. U mnie jak zwykle ciasta szybko wychodzą 🙂
Jutro będę piekł dwa razy: rano i wieczorem. W niedzielę rano upiekę tradycyjną wielkanocną babę która jeszcze ciepła trafi na wielkanocny stół. Wieczorem w sobotę rozrobię ciasto, rano tylko włożę do formy i upiekę. Może to nie po katolicku ale uwielbiam zapach świeżego ciasta w niedzielny poranek. Odkąd w Lidlu cały czas można kupić wanilię w bardzo rozsądnej cenie przestałem używać cukru wanilinowego. Znajomi zauważyli różnicę …
Rano dostałem maila od miłej pani z centrali:
Szanowny Panie,
Serdecznie dziekuję za przekazane uwagi dotyczące przewozu dzieci w wózkach zakupowych.
Wózki zakupowe są wyposażone w odpowiednie siodełka do przewozu dzieci, których prawidłowe zastosowanie wyklucza zabrudzenie wnętrza wózka.
Mając na uwadze dobro Klienta personel sklepu zostanie przeszkolony i zobligowany do reagowania w przypadku zaobserwowania użycia wózków zakupowych niezgodnie z ich przeznaczeniem.
Życzę miłego dnia oraz udanych zakupów w sklepach Lidl.
Z poważaniem
Agnieszka Telenga
Lidl Polska
Sernik już w piekarniku. Babka upieczona. Domowe wędliny przygotowane. Jajka kupione. W Święta obiadów nie gotujemy. Jutro siostra z dziewczynkami przygotują dwa baranki z masła. 🙂 Wiosenne kwiatki też są. I gałązki brzozowe z delikatnymi zielonymi listkami.
http://foto.karta.org.pl/fotokarta/ok_0999_0016_001.jpg.php
Marek jeszcze paczkę na świeta mogli by przysłać … 😉
Pyro ja moczę takie figi i do owsianki lub kompotu się nadają ….
Smacznych i spokojnych Śawiąt życzę …. 😀
Dla Pani Basi i Pana Piotra: https://www.youtube.com/watch?v=XIGx2X5BFhs
Piotrowi i Pani Basi serdeczne gratulacje z okazji tak wspaniałego jubileuszu! Niech się Wam nadal szczęści i używajcie sobie tej wyspy młodości!
Na święta wielkanocne życzę wszystkim pogodnych, zdrowych i smacznych zwłaszcza dni!
U nas już jeden dzień swiąt minął. Na objedzie byli młodzi i przynależna młodzież. Jedna będzie obchodziła we wrześniu 18-tkę (brry, jak ten czas leci) a maleńka wcale już nie taka maleńka, bo latem bedzie miała 4. A rządzi sie…
Dziś była ryba z pieca do ryzu i duszonej cukini, a przedtem zupa grzybowa z ostatnich prawdziwków jakie jeszcze miałem zamrażarce. Na deser lody a`la Jolinek, tzn banany zmiksowane z mrożonymi malinami. Odstępstwem od ścisłego postu były ciasta z polskiego sklepu, bo w czasach mojego dzieciństwa, te były postnym tabu i można było je zjeść dopiero po rezurekcji.
Wydaje mi się, że nasza Postyerunkowa korzystając z wakacji szkolnych Odsasa pojechała po słońce. Ona twierdzi, że ruchu ma aż za dużo w czasie pracy, a odpoczynek kojarzy jej się z drinkiem pod palmą. Jeżeli rzeczywiście wyjechała, to życzę jej laby na dowolnie wybranym boku.
Stanisławie, a cóż Ty robisz po całych dniach?
Nie wiem, czy Wiecie ale Zgaga 3 x w tygodniu jest wolontariuszką w ośrodku opiekuńczo – wychowawczym dla dzieci z trudnych środowisk. Mam wielki szacunek do takiej pracy.
Basi i Piotrowi stu lat w szczęściu, zdrowiu i wspaniałej kondycji.
Gospodarzom i nam Wszystkim zdrowych, radosnych Świąt w miłej rodzinnej atmosferze.
Zdarzyła nam się dzisiaj sprawa bardzo nieprzyjemna. Otóż mamy w kredensie naszym jedną tylko szufladę. Nie jest zbytnio głęboka, ale jak dotąd znakomicie tam się mieściły np srebrne łyżeczki, ozdobne zatyczki do butelek, dwa kartoniki cukru w kostkach (jeden trzcinowy, drugi biały), paczka marcepanu i kilka tabliczek gorzkiej czekolady dobrego gatunku. Nie było tam codziennych słodyczy, żadnych ciasteczek, krakersów ani paluszków. I tak naprawdę rzadko tam zaglądałyśmy. Aż była potrzebna czekolada… Możecie wierzyć, albo nie. W kartonikach z tabliczkami czekolady kłębiły się niteczki robaków. Były też w cukrze. Przecież one nie jedzą chyba cukru? Po czorta tam wlazły? Wyrzuciłyśmy czekolady, marcepan i cukier i rozsadnik tych boboli – ta gruzińska ciekawostka, kulki zgęszczonego soku winogronowego na sznurku. To w tym siedziało! No i w ten sposób pozbyłyśmy się marcepanu, 4 tabliczek markowej, belgijskiej czekolady i 1 kg kostek cukru. Absmak czujemy non stop.
Pyro,
ja też kiedyś kupiłam pościel z włókna mikro-coś-tam, made in China, cena była zachęcająca, tylko 36$ za cały komplet (prześcieradło, poduszki 2, koperta na kołdrę). Tylko jak rozpakowałam, to się dowiedziałam, za co zapłaciłam. Jedna z poduszek była nie zeszyta do końca, a koperta była na małą pojedynczą kołdrę, a nie na łóżko dla królowej. w dotyku bardzo przyjemna, jak cienki jedwab, ale ten „jedwab” się okropnie elektryzuje, mimo, że do suszarki wrzuciłam specjalny spłachetek, który zmiękcza i odelektryzowuje tkaniny. Ponieważ kupiłam dwa komplety tej pościeli (kto by się nie połasił, taka cena!), z drugiej wybrałam części niefelerne i mam jeden komplet cały, chociaż kolory różne.
Następnym razem rozpakuję i sprawdzę, co zawiera pakunek.
Tę nową, którą pare dni temu kupiłam, już dawno rozpakowałam, ale to nie jest made in China, chociaż z przeceny.
Alicjo – ja mam kołdry 155 cm, czyli pościel 160 x 200, Już dawno doszłam do wniosku, że kołdry 200 cm szer, to jest rzadka upierdliwość w domu. I tak z reguły jedna osoba sciąga ze wspólspacza tę kołdrę na siebie. Jest wieczna kłótnia kto z kogo ściąga. Lepiej, jak każdy ma własną kołdrę, a wizyty „sąsiedzkie” prtzecież i tak mają swoją logikę.
Idę spać, jestem zmęczona nie wiadomo czym. Chyba mnie te robaki wykończyły – a takie małe bestie. Dobranoc. Kiedy rozkręcę jutro zajęcia, zgłoszę się na Blogu.
Pyro,
ja mam 229×229, ale i łóżko jest „queen size”. Kordły mam mniejszego rozmiaru, na podwójne łóżko, kupiłam je bardzo dawno, są z puchu i nic w nich złego, nie zmieniam. Pościel jednak kupuję na queen size, żeby prześcieradło pasowało do rozmiaru materaca.
Kołdra podwójnego rozmiaru akurat bardzo lekutko mi zachodzi z jednej i drugiej strony.
Mam wyjątkowo leniwe święta w tym roku 🙂
Radosnych i spokojnych Świąt!
https://www.youtube.com/watch?v=xhxTUMXrywg
Szalonych i nie zapomnianych.
https://www.youtube.com/watch?v=ZcBv5dSfmJg
Leniwego świętowania 🙂
Na mój dusicku! Prawie trzy godziny spóźniłek sie na rocnice Poni Basi i Pona Pietra! Ale ocywiście jak najpikniejse zycenia składom Ostomiłej Wiecnie Młodej Parze 😀
A syćkim bywalcom bloga Pona Pietra piknie zyce Świąt sakramencko radosnyk i sakramencko smakowityk 😀
http://m.onet.pl/wiedza-swiat/podroze/plaze,pecr9r
Państwu Adamczewskim serdecznie gratuluję pięknej rocznicy i życzę długich lat w zdrowiu, radości! 😀
Wszystkim uczestnikom i czytelnikom rozmów pod tym Blogiem życzę optymalnych Świąt Wielkiej Nocy! 😀
Radosnych, zdrowych, pogodnych i pysznych świąt życzę całemu Blogowisku z Gospodarzostwem na czele. 😆
Gospodarzom oraz Biesiadnikom radosnych Świąt i wiosny w sercach
https://plus.google.com/photos/111628522190938769684/albums/6133580510307733393/6133580524957357858?pid=6133580524957357858&oid=111628522190938769684
Świąt pełnych słońca (w duchu i za oknami) Blogowiczom i Gospodarzom 🙂
Pyro,
podejrzewam, że ta gruzińska ciekawostka to czurczcheła (czurczchela)?
Jakimś cudem mój komentarz czeka na moderację, więc powtarzam:
Świąt pełnych słońca (w duchu i za oknami) Blogowiczom i Gospodarzom
Pyro,
podejrzewam, że ta gruzińska ciekawostka to czurczcheła (czurczchela)?
Gospodarzostwu kolejnych pięknych rocznic,
a Blogowiczom radosnych i smakowitych Świąt! https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/6133878117898523905/6133878164598191938?pid=6133878164598191938&oid=104147222229171236311
Zaplanowałam jeszcze na dzisiejsze popołudnie upieczenie wielkanocnej baby,nadal przeglądam przepisy i waham się między cytrynową,a szafranową….
Koniecznie muszę się pochwalić wczorajszą sałatką śledziową-wyszła rewelacyjnie 🙂
warstwa śledzi,ziemniaków,śliwek w occie (były pod ręką),znowu ziemniaków i jajek na twardo.Wszystko pokrojone w drobna kostkę i zalane sosem majonezowo-jogurtowo-
musztardowym.Wierzch posypany zieloną pietruszką.Dzisiaj była na drugie śniadanie,
by nie powiedzieć na brancz czy lancz 😉
Krystyno-rzeżucha się zazieleniła,póki co jest malutka,ale może jeszcze trochę urośnie do jutra.Chucham na nią i dmucham i przestawiam w co cieplejsze i bardziej słoneczne miejsca.
Smacznego jajeczka, kolorowych kraszanek, smukłych palemek, serdecznych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół, radosnego nastroju na przekór kapryśnej pogodzie – jednym słowem Wesołych Świąt
życzy
Echidna
Gospodarzostwu długich lat w zdrowiu i szczęściu, a wszystkim spokojnych Świąt !
Jolinku,
doczekałaś się potrawy swojego imienia. O lodach wg Jolinka oprócz Pepegora wspominała też kiedyś Alicja.
Danuśka,
w ubiegłą niedzielę na przedświątecznym spotkaniu u kuzynki męża jadłam pyszne ciasto cytrynowe. Poprosiłam o przepis, bo mam zamiar je upiec. To było ciasto upieczone w blaszce keksowej, ale na babkę też by się nadawało, może tylko trzeba by zmniejszyć proporcje.
Oto ten przepis :
– 125 g masła
– 4 jajka
– 1 szklanka cukru
– 2 szklanki mąki
– 3 torebki kisieli cytrynowych
– szklanka mleka
– 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
– aromat cytrynowy lub trochę soku z cytryny
Masło utrzeć z cukrem, dodając po jednym żółtku. Dodać suchy kisiel, aromat cytr., mąkę z proszkiem i wlewać po trochu mleko. Jeśli ciasto jest bardzo ścisłe, można dodać trochę więcej mleka. Wymieszać, a na koniec dodać pianę z białek. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 170 st. C, piec około godziny.
Sama jeszcze przepisu nie wypróbowałam, ale w wykonaniu kuzynki było doskonałe. Ale ona w ogóle ma rękę do słodkich wypieków.
Gospodarzowi i Jego Gościom życzę świąt zdrowych, radosnych i smacznych 🙂
Danuśka,
rzeżucha wymaga jednak trochę czasu. W zasadzie można by kupić w sklepie już wyrośniętą w małej doniczce, ale jednak zawsze sama ją sieję. Dziś też widząc kolejkę w cukierni Sowy zastanawiałam się, dlaczego nie zamawiam nigdy gotowego ciasta, a mają tam dobre wypieki. Jednak siła przyzwyczajenia robi swoje. Ale to dobrze, że mam jeszcze siły i ochotę na pieczenie. Zresztą piekę dość rzadko, a ostatni sernik był rok temu także na święta, więc to dla mnie nawet swoista rozrywka.
Basiu i Piotrze! Gratulacje i najlepsze życzenia kontynuacji!
Całemu Blogowi szczęśliwych Świąt!
U nas bitwa o piekarnik (po krakowsku szabaśnik) Ewa ma sernik i szarlotki a ja dwa chleby, jeden codzienny a drugi „kościólkowy” z oliwkami. Potem jeszcze dwie baby…
Alleluja!
Całemu Blogowisku życzę tego samego, co i sobie:
zdrowia, nerwów jak postronki, serc, jak dzwon, uśmiechów serdecznych i druhów niezawodnych.
A oto sprawozdanie z frontu robót.
Właśnie upiekł się kakaowy biszkopt, bo ten piernikowy będzie świątecznie karmił ptaszki – nie nadawał się do niczego. Krem ukręcony, wiśnie odcedzone z syropu, jak ciasto ostygnie przekroję i przełożę. Roboty wokół mięs skończone. Wieczorem ugotuję bazę warzywn- boczkową do żurku. Pascha polana czekoladą i baranek z masła ma uszy, oczka i ozorek.
Wieprzowe ozorki w galarecie zajmują dwie nieduże salaterki. Jeszcze ciut i będzie po robocie.
Gospodarzowi i Blogowisku zycze milych Swiat.
Basi i Piotrowi gratuluję pięknego jubileuszu, życzę zdrowia i pomyślności.
Wesołych i pysznych Świąt dla wszystkich 🙂
Krystyno-w moich zapiskach znalazłam bardzo podobny przepis pt”Babka cytrynowa”.
Jutro po śniadaniu powiem,jak smakowała 🙂 Przepis podany przez Ciebie też odnotowałam,dziękuję.Wypróbuję przy kolejnej okazji.
O i po robocie. Oczywista oczywistość, że jutro jakieś mycie naczyń, układanie, przekładanie, ekspozycja, kompozycja – na jedzenie ochoty nie mamy żadnej. Toż mówię, że ze świąt najbardziej lubię planowanie.
Kochani, Najkochańsi Współblogowicze! Nie dzwońcie do Pyry przez skypa, bo Pyra z wielkim bólem serca musi nacisnąć okienko „odmów”. Nie mam jak odebrać. Kupiłam co prawda co potrzeba, ale stale nie ma tej osoby, która jest w stanie nachylić się głęboko i wcisną jedno w drugie, czyli podłączyć. Ja nie daję rady.
Wszystkim Blogowiczom i Podczytującym pogodnych i radosnych świąt Wielkanocnych życzymy 🙂
Alicja i Jerzor
Witam, Pyro opisz problem, na skype pr. pomogę.
Yurku – tu nie ma problemu. Tu jest gniazdko w które trzeba trafić. Nie z moim połamanym kręgosłupem.
Wczoraj pracowicie leniuchowałam, podczytując książkę i generalnie oddająć się nicnierobieniu. Trochę się rozskajpowałam i odebrałam kilka telefonów.
Alicjo – właśnie zaczęłam nic – nie – robienie. Dobrze mi.
Moje Swieta beda raczej pracowite i malo swiateczne, odbije sobie po powrocie.
A Wam wszystkim duzo spokoju i zeby nikt Wam nie kazal zjadac calej laski chrzanu przed sniadaniem 🙂
Krzychu – masz wirtualne miejsce przy moim stole. A żonkę znowu wysłałeś do klasztoru?
Dedykacja dla wszystkich
https://youtu.be/YrLk4vdY28Q
Wesołych Świąt !!!
Po dwóch dniach intensywnego pieczenia i kucharzenia mogłem przed chwilą usiąść i napić się kawy. Nigdy tak dużo nie piekłem jak w tym roku. Uzbierało się piętnaście blaszek ciasta, w tym 7 makowców. Jutro rano tylko dwie świąteczne baby i jeden mały makowiec, bo zostało trochę maku – będzie ciepłe ciasto na świąteczny stół . Rodzina i znajomi mnie wykorzystują 🙂
I pozostańmy w nastroju jeszcze chwilę.
https://youtu.be/8YhWel70ENY
Misiu, też bym wykorzystała.
Nasze święta, Ich święta, wspólne korzenie i kawał kultury. Zawsze się wzruszam.
Miś tak się rozpędził z pieczeniem, że trudno mu się zatrzymać. Jestem pełna uznania. 🙂
To samo, co śpiewał Leonard Cohen, ale w poczwórnym wykonaniu. Alina kiedyś zamieściła link tego zespołu. Dzięki, Alinko, bo i pięknie się ich słucha, i ogląda . https://www.youtube.com/watch?v=VzB8xC_CwH8
Krysiu – tak, pamiętam – pełne, młode głosy i doskonała technika… ale… bliższy mi jest dojrzały, nieco zmęczony Cohen.
Jak tak dalej pójdzie to znowu mi się skończy mąka. Ale co tam, do Jelonek niedaleko.
A może by tak zamówić cysternę? Miałbym spokój na parę miesięcy 🙂
Ostatnio robię rzadsze ciasto i jest dużo lepsze i delikatniejsze. Trudniej się wyrabia na stolnicy bo na samym początku trochę klei się do rąk, ale warto się pomęczyć bo wszyscy zauważyli, że dłużej jest świeże i nie obsycha.
Misiu – Ty już profesjonał?
Ostatni mazurek właśnie wyjęłam z pieca, bo na białkach od innych ciast.
Na śniadaniu jesteśmy sami, dopiero na późniejszy obiad mają być „dzieci”.
Baba bardzo okazała, już posmarowana czekoladą.
Małgosiu – klniemy i robimy. Bardzo to lubię
Laski chrzanu w moim ogrodzie mają co najmniej metr długości 🙄
Wesołego Alleluja wszystkim!
Niech Was humor, apetyt i towarzystwo nie zawiodą 🙂
Jutro dopiero w południe zgłoszę się na blogu. Rano trzeba ugotować śniadanie, zjemy je we dwie. Nie przychodzi Rodzina, dopiero w poniedziałkowe popołudnie. Pogoda ma być nieprzyjemna, nie nastrajająca do spacerów i wizyt.
Dzień dobry
Pani Basi i Piotrowi – Gratulacje jubileuszowe!!! Wszelkiej pomyślności na dalsze lata!!!
Gospodarzom i Blogowiczom – udanych Świąt, radości i wiosennych nastrojów. 🙂
Dzisiaj mniej więcej to samo co wczoraj, nicnierobienie, butelka wina do pogaduszek z rodziną i przyjaciółmi skajpowo-telefonicznie.
Nic nie trzeba i nie ma musu, baaaaardzo dobrze!
Moje przygotowania ograniczyły się do wizyty w polskim sklepie – szynka, boczek, kiełbasa tzw. domowa, kawałek strucli z makiem, śledzie w słoiku. To wszystko.
Jeśli Mama mnie widzi to wiem, że jest bardzo niezadowolona, nie po to uczyła nas wszelkich świątecznych tradycji, bym teraz kompletnie tego zaniechał.
No cóż – tak się moje losy potoczyły.
Podziwiam też wszelkie jubileusze, jak dziesiejszy Gospodarzy! Boże, tyle lat, aż mi trudno sobie to wyobrazić. Jedyny jubileusz jaki udało mi się obchodzić to pięciolecie.
Dobranoc 🙂
Nowy,
tyle lat ze sobą to nic trudnego. Nawet, jak są dwa tak różne charaktery jak ja i Jerzor. A może właśnie dlatego 😉
http://bartniki.noip.me/news/Bajcerowka1975.jpg
Chciałbym kwieciście i uroczyście, ale nie potrafię – Wesołego Alleluja 🙂
w pierwszym rzędzie, jasnoniebieski
Przeżyliśmy. Dotrwaliśmy. Chrzan to zdrowie.
Szczęśliwy Dzień
Świąteczne i cieplutkie powitanie. Ranek był słoneczny i pogodny, chociaż wiało chłodem. Teraz zachmurzyło się paskudnie i obydwie wrzuciłyśmy na siebie sweterki albo i polarek. Ponadto jesteśmy z lekka zbuntowane – trochę fajnej zresztą roboty te święta kosztowały, a w świąteczny poranek obie wykazałyśmy się jadłowstrętem. Słowo daję – od samego patrzenia zupełnie przechodził apetyt. A nie naszykowałyśmy dużo – najmniejsze półmiseczki z wędliną, większa nieco salaterka do jaj, chrzan, sos tatarski, trochę zieleniny, ozory – i niemal wszystko stoi nie jedzone albo wróciło do lodówki. Młodsza nawet nie sięgnęła do ciast. Obraza boska, takie lekceważenie wielkanocnego stołu.
Pyro, ja sie chetnie do ciast dosiade.
Malzonka tym razem nie w klasztorze, ale u kolezanki z pracy, kierowniczki choru parafialnego, wspomnianej na blogu.
Po mszy byl obiad dla parafian, a potem dziewczyny pojechaly do.. Starbucksa, gdzie wszyscy z laptopami przygotowywali sie do pracy…w przyszlym tygodniu. Ot, stachanowcy.
Krzychu – ciekawa obyczajowość ale bardzo, bardzo obca.
Jeśli chodzi o ścisłość możesz wpaść na ciasto, albo żurek, albo inne małe co nie co w każdej chwili. Korzystaj, bo nie codziennie święto.
Pogadałam z Bratem – on też na starość nieco dziwaczeje chyba. Ogłosił, że u niego święta wielkanocne to wyłącznie jajka (zjadł 5, naszykował 7 – na miękko, ze świeżym masłem). Natomiast Wigilia składa się wyłącznie z kapusty z grzybami i karpia. Krysia może sobie zrobić i jeść co che. Reszta rodziny też. Jemu ryba z kapustą wystarcza.
A ja pamiętam chłopaka, który sam zjadał tyle, co cała reszta rodziny.
Tradycyjne śniadanie w gronie rodzinnym zaliczone, ma stół wjechały między innymi sos tatarski, sałatka jarzynowa, sałatka z makaronem i paluszkami krabowymi, szynki, kiełbasy, jaja faszerowane. Po śniadaniu kto miał ochotę mógł próbować babki wielkanocnej, strucli z twarogiem, babeczek z sokiem z limonki. Mazurek nie został w tym roku upieczony. Teraz część towarzystwa spaceruje po okolicy, a część dogląda jagnięciny w piekarniku 🙂
Linek – to już musi być liczniejsza rodzina. Trochę zazdroszczę. Moja Ryba właśnie złożyła sprawozdanie ze składkowego śniadania trzech gospodyń w rodzinie – przy stole 9 osób. c
Rodzina „podstawowa” to na dzień dzisiejszy 3 osoby 🙂 do tej trójki dołączyły jeszcze dwie w postaci mojej siostry i jej osoby towarzyszącej. Potrawy składkowe by tak rzec.
echidna
18 kwietnia o godz. 17:25 475594
A w Blogowej Kawiarence
Wszyscy zacierają ręce
Gospodynie do roboty
Gospodarze dla ochoty
By w robocie im pomagać
I na boczku coś podjadać
Szynkę skubnąć, ciasta liznąć
Pół kiełbasy cichcem gwizdnąć
Tak pracują więc pospołu
By wszystko podać do stołu
Jaja, w galarecie ryby,
Boczek oraz w ocie grzyby
I orzechy i frykasy
I w mazurkach wywijasy
A w łazience z kranu leci
Co raduje wielce dzieci
Kiedy całkiem się popsuje
To Dyngusa uraduje
Wesołego Alleluja
Powyżej wierszyk Zwierzątka naszego, z ubiegłorocznej Wielkanocy 🙂
U nas spadł śnieg, ale świeci słońce, czyli pogodnie w miarę.
Kicia chyba czuje pismo nosem (wakacje u Bywszego Personelu wkrótce), bo nie dała nam spać, wskakiwała na łóżko to z jednej, to z drugiej strony i przytulała się.
Niedziela Wielkanocna, Jerzor siedzi w swoich kamolach, ja w szlafroku (zgroza!!! ale jeszcze nie ma południa, to można 😉 )
Jajka w cebuli ugotowane, jak się Jerz od kamieni odczepi, to będziemy dzielić się jajem.
Tymczasem podzwonię świątecznie do Rodziny 🙂
Pół godziny wspaniałej gawędy Starej Żaby; tym razem o babci z maminej strony, wspaniałej nauczycielce, zwariowanej dziedziczce wielkiego rodu oryginałów galicyjsko – kresowych. Pani ta uczyła dobrze urodzone panienki, tudzież mieszczki i Żydówki j. francuskiego w prywatnym liceum i na pensji. W czasie wojny też uczyła – matematyki po ukraińsku. Kiedy już w PRL jeździła na wiejskie, podkarpackie wakacje z córką i jej dziećmi (Żaba itd) natychmiast po przyjeździe gnała do miejscowych nauczycielek, gdzie występowała jako jednoosobowy inspektorat oświaty. Na emeryturę przeszła po 56 latach nauczania. Była wspaniała, dowcipna, nieznośna i apodyktyczna. Żabę by trzeba jednak nagrywać.
Pyro-już chyba niejeden raz mówiliśmy,że Żaba powinna napisać memuary.
Zrobiłam w tym roku zamiast jajek faszerowanych na ciepło mini kotleciki jajeczne podane
prosto z patelni.Bardzo jestem zadowolona z tego patentu,bo na talerzu odpada wygrzebywanie jajek ze skorupek.Babka cytrynowa wyszła bardzo dobrze i rzecz jasna można ją piec nie tylko przy okazji Wielkanocy.Na dodatek roboty przy niej na pięć minut
zatem wejdzie do do naszego kulinarnego repertuaru.
A rzeżucha ma się całkiem dobrze 🙂
Może by posłuchać pani Grażyny?
https://youtu.be/LF2aZF0Dm9o
…albo… 😉
https://www.youtube.com/watch?v=476QyWZHqPA
I jeszcze w biblijnej atmosferze
https://youtu.be/IgAKhdbzfNg
Obiad rodzinny wydany, żurek z jajem i białą kiełbasą, pieczona pierś gęsi i brokułem pod zrumienioną bułeczką, pieczone ziemniaki. Chciałam jeszcze zrobić surówkę, ale Rodzina zaprotestowała. Na deser mazurki, baba, sernik jedzone w ilościach mikro. Spacer nie doszedł do skutku , bo co chwila coś polewa, albo sypie 🙁
O właśnie. Jest, a nie je się. Dobre, a jakoś nie znika. Może obfitość to sposób na dietę odchudzającą?
Pyro,
wychodzi na to, że Twój szanowny brat ma bardzo zdrowe podejście do świątecznego menu. Wie, czego chce i przede wszystkim jest konsekwentny. Ale on pewnie sam nie gotuje, a my mamy dużą przyjemność w planowaniu i przygotowywaniu potraw i bez tego trudno byłoby się nam obejść.
Danuśka,
czy te kotleciki są z ugotowanych jajek ?
Krysiu – z u7gotowanych na twardo. Lata temu podawałam przepis na blogu – czasem robię je na obiad. Są b.smaczne, łatwe do wykonania tylko trzeba pamiętać, żeby robić małe, bo są kruche i większe się rozpadają przy przewracaniu na patelni. Mój patent -b 2 jajka na twardo/1 osobę, utrzec na tarce, wsypać sporo zielonego koperku, przyprawić solą i pieprzem, dodać surowe jako, robić kotleciki, obtaczać w tartej bułce i smażyć jak mielone. Można bez sosu, z surówka, albo z ziemniakami i jakimś sosem.
Dziękuję, Pyro.
Dobry i prosty przepis.
dobry wieczór ….
nowa książka do poczytania …
http://ksiazki.onet.pl/zdradziecka-osiecka-nawet-jerzy-giedroyc-stracil-dla-niej-glowe/w61j1w
Świąteczna pogoda u mnie lepsza niż prognozy. W Wielki Piątek rozpogodziło się na pół dnia umożliwiając tym samym tradycyjny bieg narciarski na świeżo w nowym śniegu wypreparowanej trasie. Biegało 5 osób. Pod wieczór nadciągnęły chmury i padało przez całą sobotę. W sam raz na farbowanie jaj, zrobienie sałatki i upieczenie sernika.
Z 25 farbowanych jaj 13 pękło w czasie gotowania 🙁 Jeszcze nigdy nie było tyle „odrzutów”. Połowa od razu wylądowała w sałatce, część w winegrecie na sobotnią kolację.
Dziś już nic nie padało, chwilami świeciło słońce, wiał zimny wiatr, ale nie zniechęcił nas do szukania jajeczek w lesie. Tym razem Młodzi zabawili się w zajączka, a my i Babcia – szukaliśmy schowków. Musieliśmy odbyć dwie rundy, zanim wszystkie dostrzegliśmy 🙄
Na przyszły rok poprosiliśmy o mniej schylania 😉
Śniadania nie jadłam, na obiad była tradycyjna przystawka (sałata, szparagi, łosoś wędzony, winegret) do pisanki.
Potem udziec jagnięcy pieczony w niskiej temperaturze, ryba – żabnica, ziemniaki zapiekane ze śmietaną, czosnkiem i tymiankiem, czerwona kapusta, brokuły. Na deser gruszki w sosie czekoladowym. Do picia szampan krymski, wino czerwone (St. Emilion) białe (Roero Arneis), whisky Glen Garioch, espresso.
Po spacerze do lasu podwieczorek – colomba, sernik z galaretką i truskawkami, herbata. Potem spacer na dworzec z Babcią wracającą do stolicy. Wiatr coraz zimniejszy, teraz już zaledwie +2 stopnie, w nocy będzie mróz 🙁
Na kolację barszczyk z własnych buraczków, sałata, sałatka jarzynowa, szynka, łosoś wędzony, na gorąco reszta ziemniaczanej zapiekanki i łosoś duszony w białym winie. Do przystawki wódka żytnia, potem wino, herbata. Nikt nie jest przeżarty, w zapasie została sałatka, szynka, cztery pisanki, kawałek pieczonego udźca, trochę czerwonej kapusty, druga colomba, pół sernika. Ten ostatni okazał się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza że był dobrze schłodzony i z galaretką. Zapadł się był po upieczeniu, więc powstały krater zapełniłam krzepnącą galaretką cytrynową zmieszaną z mrożonymi truskawkami. Po obejrzeniu hiszpańskich truskawek w sklepie Osobisty odmówił ich zakupu, mrożone były o wiele smaczniejsze, czerwieńsze i nawet na wygląd apetyczniejsze od świeżych, które już w sklepie zdradzały początki pleśnienia.
Jutro Lany Poniedziałek, ale będzie raczej bitwa na śnieżki 😉
Wykiełkowały pierwsze pomidory. Idzie wiosna.
Nemo – musieliście biegać i czołgać się za jajkami. Wbrew Twoim zapowiedziom miałaś góry jadła. Tylko ciast piekłaś nieco mniej.
Zdjecia, Nemo, zdjecia. Bo nikt z nas nie uwierzy, ze to wszystko upichclas. 😈
KOlejny raz robilas wlasna colombe? Czy zalamalas sie i kupilas od Wlocha jak Pan Bpg przykazal?
Kocie Mordechaju,
PPD potrafią wszystko 😉
Narty i zabawa, pozdrowienia dla *tradycyjnych stachanowców*, co to wszystko na święta robią i chce im się ( u Bobika) , a dla łasuchów opis wielkanocnego stołu, zgaduję, że wszystko własnoręcznie zrobione.
Jak to wszystko można zrobić, jednocześnie świętując i nartując – sobie nie wyobrażam, ale ja jestem znany leniuch, przyznaję się i nawet się tym szczycę, za co zostałam zrugana swego czasu, że ani do roboty, ani pędu do nauki nie mam. No i dobrze, życie jest jedno 😉
Wiersz sprzed roku, Wielkanocna Niedziela, akurat urodzinowa (dzisiaj też obchodzę, bo w Wielkanoc się urodziłam, a Niedziela Wielkanocna przestawna):
Może źle nie jest to całkiem
gdy sześdziesiąt lat już mamy,
wielkie życia rewolucje
już za nami, już za nami?
A przed nami ? na leniwo
można spijać piankę z piwa,
Nie to robić, co się musi,
ale to, co diabeł kusi 🙂
Nikt nie będzie nas strofował,
co najwyżej współmałżonek,
ale on też ma świadomość,
że to życia już ogonek.
A więc zdrowie, najlepszego,
gdzieś się kiedyś doturlamy,
nikt z nas nie wie, niebo, piekło,
życie będzie już za nami.
Przyznam się, że ugotowałam 6 jajek w obierkach cebuli, a cała reszta została zakupiona w „Baltic Deli” w skromnych ilościach, bo jesteśmy sami, a i za chwilę wylatamy.
Nie sprzątałam 😯 , chociaż miałam zamiar okna wymyć itd., ale za zimno.
I tak nikogo to nie obchodzi, czy mam czyste okna, to tylko dla mnie pretekstem jest, że święta i coś się powinno.
Życzę wszystkim leniwego, wspaniałego Drugiego Dnia Świąt 🙂
Witam z świątecznymi życzeniami.
Wczorajszy dzień:
Śniadanie z rodzicami i siostrą,
Obiad z wnukami i ich rodzicami,
Wieczór z siostrą do nocy.
12 lat przerwy i nikt tego nie zauważył, chiba Skype pomógł.
Śniadanie: jajko, plasterek pasztetu, dwa plasterki szynki, trzy łyżki sosu tatarskiego. Pół bułeczki (druga połówkę ukradł mi sprzed nosa mój cwany piesek, zgadnijcie który. Obiad: mała miseczka kaszy ze skwarkami z boczku. Podwieczorek: Żurek. Kolacja: żurek. Alkoholu zero. Herbata z sokiem malinowym.
Nie umartwiam się. Od kilku dni słaniam się na nogach i wyłącznie śpię. Rąbią mnie wątpia.
Dzisiaj zaczęłam podejrzewać nowe lekarstwo, które biorę właśnie od kilku dni. Jeśli jutro będę się czuła normalnie, trzepnę nim o ścianę. Jest taka możliwość, bo dziś nie wzięłam i od kilku godzin lepiej mi się oddycha. Trzymajcie kciuki, bo mam dużo dobrych rzeczy w zamrażalniku… na przykład kruche ciasto zagniecione w czwartek i leżące odłogiem. Mazurka już nie upiekę (pierwsze święta bez mazurka!!!), ale jakieś przyjemne ciasteczka z orzeszkami…
Mazurki sa mocno przereklamowane. Trzymaj sie, Nisiu i jak odstawienie sie od lekarstwa nie pomoze, idz do lekarza i niech, sukinkot, wymaca.
dzień dobry …
Nisiu zdrówka ….
yurek to szczęśliwy jesteś … 🙂
sezon na fiołki … w kuchni też ….
http://pinkcake.blox.pl/2015/03/Przepisy-z-fiolkami.html
Dzien dobry,
Jeszcze swiatecznie – cudownych, spokojnych, zdrowych Swiat.
Obchodzacym – najlepszego!
Gospodarzom – mnogije leta!
Poniedzialek spedzimy po wczorajszym nicnierobieniu (alez zmeczona jestem) jak angielska tradycja przykazuje w ogrodku. Po niedzielnym, bardzo poznym sniadaniu, obiadu nie bylo, wiec jagniecina dzisiaj. Serniko-makowiec wyszedl niezle, gotowa masa makowa nawet przyzwoita. Sloneczko juz przygrzewa, temperatura ma nawet siegnac 16 stopni. Mam nadzieje, ze Jeff zrobi porzadek z trawnikiem, a ja zajme sie klombami i grzadkami. Przy odrobinie szczescia nawet szopke posprzatamy.
Śniadania nie robimy – jajka zimne jeszcze są, szynka jest, jak kto głodny, to zrobi sobie kanapkę. Ponieważ wczesnym popołudniem przyjdą wnuki z dziećmi (cichutko i dla siebie nazywam takie wizyty inkaso) zrobię raczej wczesny obiad. Cielęcina i boczek wymagają tylko podgrzania, natomiast pieczeń wołowa dusi się od 10.00. Poprzednie 2 godziny zużyła bez efektu. Jestem ciekawa ile czasu zajmie w sumie jej uduszenie. Ja zjem cielęciny kawałek z chlebem i sałatą, Młodsza wołowinę z drożdżową pyzą i ogórkami małosolnymi (woli ogórki od buraczków). Teraz piję drugą kawę i nawet myśleć o jedzeniu mi się nie chce.
Wołowina się dopiekła – potrzebowała 3,5 godziny. Przedtem 3 doby leżała w bejcy. Strasznie uparte bydlątko.
Alicja jesteś uzurpatorka. Tak Ci się spieszy do podeszłego wieku? Jak świat światem pijemy Twoje zdrowie 18-go i niech tak zostanie, bo ja się pogubię.
Dzisiaj wracają Basia z Piotrem z wyskoku na Naxos, jutro wylatuje Alicja z Jerzorem, a pojutrze Zgaga jedzie za Garonnę. Zaczynają się włóczęgi po świecie, a ja czekam na sprawozdania.
Dzisiaj imieniny Izoldy – nie znam ani jednej, ale co tam
https://youtu.be/9YUzZr71zNM
Basię i Piotra jubilejnie ściskam i życzę najlepszego – spóźniona nieco, ale serdeczna.
Odwykłam od małych dzieci. Od dzieci niesfornych też odwykłam. Teraz muszę odpocząć.
u nas w rodzienie dzieci pilnują dzieci … a mamy ich sporo od 13 lat do 1 roku … i najlepiej jak ich jest sporo to się sobą zajmują … sprawdziło się to na ostatniej imprezie w knajpie …
Alicjo już spakowana? …
zapowiada się, że Basia i Piotr przywiozą do nas dobrą pogodę … 🙂
Zgago podróżniczko … 🙂
Jolinku, to ja wam podsylam slonce. Swieci u nas od trzech dni.
Elapa – podeślij jeszcze trochę, bo zimno paskudne.
Moge podeslac slonce ale z zimnym wiatrem. Znalazlam sobie zaciszne miejsce na plazy i wystawilam buzie do slonca.
elap biere każde słońce … 🙂
elap czy elapa … wydawało mi się, że elap …
Jolinku,
dopiero przepierkę ostatnią robię i jeszcze muszę ogarnąć chałupę odkurzaczem, ale po południu, nie będę Mruśki hałasem stresować. Ona jeszcze nie wie, że zostanie odwieziona do Bywszego Personelu na 2 tygodnie.
Dyngus u nas był sypany na biało. Żadnej kumulacji, ale został jeszcze stary śnieg. Sprawdziłam temperatury w Tokio i okolicach, +12-14c. Może być.
czyli Alicjo urodziny w Japonii … 🙂
Imieniny Jerzora też.
TVP1 … 20:25 …. „Nietykalni” … rewelacyjny francuski film …. bardzo polecam …. niesamowity ładunek radości życia ….
Jolinku, przy tych zawirowaniach z rejstrowaniem sie chyba dorzucilam literke ” a „.
Pyro,
na Jerzora wracamy, a nawet przed – 21-go. Jerzor mnie utwierdził w przekonaniu, że wylatujemy jutro po południu. Guzik, 10:20 rano!!! Czyli trzeba będzie wstać w środku nocy, bo na lotnisku musimy być najdalej o 8 rano.
A jeszcze Mrusię macie zawieźć.
Mrusię to dzisiaj wieczorem. Brian opowiada, że przez pierwsze 3-4 dni biega jak wściekła i rozstawia wszystkie koty po kątach, jego natomiast gryzie w stopy 😯
Dopiero potem zapomina o nas 😉
Dzisiaj na obiad dojadamy resztki wędlin, pasztet i jajka, sałatę.
Krótkie spodnie to chyba przesada, co? Obcięłam starsze dżinsy na 3/4.
Dzisiejszy dzień spędziłam w podróży i u rodziny. Podróż była niezbyt daleka, bo tylko 150 km, a spora jej część wiodła przez Żuławy. Okolica, jak wiadomo, płaska jak stół, ale napatrzyłam się na rosochate wierzby, których mnóstwo tam rośnie przy drogach i rowach. Naprawdę, pięknie wyglądały na zielonych polach i łąkach. Na miejscu po śniadaniu byliśmy na długim spacerze nad jeziorem, a tam zatrzęsienie różnych ptaków wodnych : dużo dzikich gęsi, kaczek, kormorany i ukryty buczący bąk. Napatrzyliśmy się na ptasie towarzystwo i nasłuchaliśmy ptasich głosów.
W sprawach kulinarnych toczyła dyskusja o żurku mojej siostry. Ugotowany został na prawdziwej wędzonce z dodatkiem wędzonych śliwe , bez śmietany. Część rodziny wybrzydzała na smak i brązowy kolor; żurek ma być biały i bez żadnych udziwnień. Ale ja należałam do tych, którym taka wersja żurku bardzo smakowała.
Na obiad głównym daniem był dzik, a konkretnie kawałki schabu i polędwicy. A że dzik był młody, mięso było miękkie i bardzo smaczne. Siostra ma doświadczenie w takich potrawach.
Do domu dostałam małą szyneczkę wieprzową uwędzoną w przydomowej wędzarni szwagra siostry.
Od października, do kwietnia co miesiąc wrzucałyśmy do skarbonki: Młodsza 100 zł, ja 50, bo 10 maja nie tylko wybory ale i 1 Komunia Igora. Jego Rodzice zdecydowali się, na religijne wychowanie syna. Dla rodziny to znaczący wydatek ale dla Młodego, okazja do większych prezentów. Od dawna ustaliliśmy, że Ojciec Chrzestny kupi mu smartfona, a Matka Chrzestna (Młodsza) rower. To ja osprzęt do roweru. Dzisiaj, Młodsza przez Internat z Decatlona kupiła rower, światła, kask i linkę, na co wydaliśmy ok 1200 zł. Jeszcze potrzebne są ochraniacze, kurtka i koszulka ale to już w lipcu, na urodziny.
Śliwki zgubiły literę k .
-Krystyno – do tych kotlecików z jajek możesz dołożyć kilka łyżek bułki tartej namoczonej w rosole, albo czymś.
Byliśmy podsłuchiwani?! 😯
http://polska.newsweek.pl/afera-podsluchowa-czy-probowano-podsluchiwac-tomasza-siemoniaka,artykuly,360314,1.html
A&J sayonara!
Ledwie otworzyłam sakwojaż, pasażer się znalazł – a ja???
http://bartniki.noip.me/news/Ja_tez_jade.JPG
Sayonara, Kapitanie!
Czas na bilans.
Wczoraj było u młodych. Najpierw śniadanie o 10.00, z święconką i żurkiem na białej kiełbasce, a po tem jajka faszerowane i różności wędliniarsko-serowe. Znaczy się – normalnie, jak na tą okazję. Nie przepróbowałem się nawet przez połowę zaoferowanych możliwości. Nie, nie było tak wigilijnie, a raczej codziennie, choć oferty nie były z najniższej półki. Było tak, że spróbowałem pierwsze wymienione i wyszły mi do tego dwie bułki, bo nie mogę bez pieczywa. Było tego w sumie jednak tak niemało, że po śniadaniu przeprosiłem i położyłem się w zaciszu, kiedy inni poszli z dziećmi na spacer, a skromna obsada zajęła się objadem. Pogoda była zdecydowanie za spacerem, choć było dość chłodno.
Około 15.00 odbył się nieodzowny objad. W końcu, obsada na to pracowała, a jak wystękałem, że w ogóle nie mogę sobie wyobrazić przełknąć jeszcze cokolwiek, córas zmarszczył brwi w sensie… Był więc solidny rosół z makaronem, dobry gulasz wołowy na kartoflach i mizeria (której po cichu już sobie podarowałem). Potem nieodzowne ciasta (sernik i makowiec) z polskiego sklepu do espresso. Wreszcie wybraliśmy się wszyscy na wspólny spacer, który przynajmniej mnie nastawił przyjaźniej na resztę dnia, aczkolwiek sobie zapewniałem, że tego dnia już niczego nie zjem i nie wypię. Nie moglem, miałem mianowicie jeszcze na stole niedokończony kieliszek całkiem niezłego czerwonego wina. Dla ugaszenia pragnienia jednak przedtem poprosiłem o piwo. Dostałem pół litra czeskiego budweisera(!) i męczyłem się z tym, jak na moje upodobania i tak długo, a wino dopiłem dopiero, jak musiałem wrócić, by zabrać ostatni numer POLITYKI, który zostawiłem na stole. Kierowcą był kto inny.
Nie wiem, ale co raz mniej we mnie tego co kiedyś. Taka kolej rzeczy.
Dziś po bożemu, suma przed południem i takietam. Zjadanie resztek i oglądanie TV, jak i tu.