Obiad rodzinny, czyli wielka frajda

Często czytam narzekania (i młodzieży, i ich rodziców) na uciążliwość i wręcz bezsens kontynuowania tradycji tzw. obiadów rodzinnych. A my tymczasem z tych spotkań czerpiemy same przyjemności

W dzisiejszych zabieganych czasach, gdy młodzi uczą się, studiują i pracują jednocześnie, ich rodzice, a także dziadkowie pracują bezustannie, kontakty często ograniczają się do rozmów przez telefon, a to nie jest sposób na podtrzymywanie więzów rodzinnych czy jeszcze głębszych uczuć. Dopiero niedziele (czasem soboty) pozwalają na dłuższe spotkania trzech pokoleń, i to przy stole, co bardzo sprzyja podtrzymywaniu prawdziwej miłości.

Po pierwsze, można młodszym pokoleniom dogodzić kulinarnie, robiąc ich ulubione dania, na które nie mają czasu (bo na ogół bywają pracochłonne) przez cały tydzień. Po drugie, jest okazja i czas, by wysłuchać, jakie mieli ostatnio sukcesy lub też co ich gnębi i czego sami nie potrafią rozwiązać. Po trzecie zaś – można poznać ich chłopaków lub dziewczyny, z którymi chętnie na taki obiad przychodzą, by zaprezentować ich (lub je) całej rodzinie.

Takie spotkanie, choć na ogół trwa kilka godzin, nie jest sztywne i nie zmusza nikogo do siedzenia ponad potrzeby. Można – nawet nie tłumacząc się nadmiernie – zapowiedzieć, że tuż po deserze ma się ochotę wyjść np. do kina czy na jakąś imprezę.OLYMPUS DIGITAL CAMERATakie obiady, w naszym przypadku, mają miejsce nie częściej niż raz na miesiąc, więc nie stają się uciążliwym obowiązkiem dla nikogo. Tak jest przez całą zimę i przedwiośnie. Później, gdy przenosimy się na wieś, spotkania bywają częstsze, bo młodzież (na ogół z licznymi przyjaciółmi) po prostu kocha wiejski dom i leśne okolice.sztufadaDSCN0546W minioną niedzielę mieliśmy takie spotkanie przy obiedzie, na który przygotowaliśmy przekąskę – topinambur gotowany i polany masłem z tartą bułką, zupę-krem z cukinii, piękną sztufadę wołową, a na deser (pamiętając, że to już karnawał) domowe pączki nadziewane konfiturą z wiśni.OLYMPUS DIGITAL CAMERAMam nadzieję, że nikt się nudził, a fakt, że nic nie zostało na półmiskach, daje właściwe świadectwo smakowitości potraw.

Pączki gospodarskie
4 szklanki mąki, 2 szklanki mleka, 4 dag drożdży, 7 łyżek masła (15 dag), pół szklanki cukru, 7 żółtek, 3 całe jaja, łyżeczka soli, kieliszek spirytusu, nieco startej na tarce, uprzednio sparzonej cytrynowej skórki
Do nadziewania pączków: słoiczek konfitur lub marmolady
Do smażenia: 50 dag smalcu.
Do posypywania: 0,75 szklanki cukru pudru

1. Szklankę mąki rozczynić z ciepłym mlekiem i drożdżami. Odstawić na godzinę, aby drożdże podrosły.
2. Ubić żółtka i całe jaja z cukrem, dodać cytrynową skórkę.
3. Wlać do podrośniętego ciasta ubite jajka i żółtka, dodać sól, rum lub spirytus i pozostałą mąkę, wyrobić ciasto. Odstawić na 30 minut, aby ciasto lekko wyrosło.
4. Rozpuścić masło i ciepłe wlać do ciasta i tak długo miesić, aż ciasto połączy się z masłem. Nakryć ciasto serwetką i odstawić, aby wyrosło.
5. Nabierać łyżką kęsy wyrośniętego ciasta rozmiarów mandarynki, umączoną dłonią formować placuszek i kłaść na środku łyżeczkę konfitury lub marmolady, starannie zlepiać formując okrągły pączek, układać na posypanej mąką czystej ściereczce. Po około 30-45 minutach pączki są dostatecznie wyrośnięte i należy je smażyć.
6. Smalec rozgrzać. Warto wrzucić kawałek ciasta: jeśli smaży się, rumieniąc lekko, temperatura jest odpowiednia. Wkładać do tłuszczu po kilka pączków i smażyć na niezbyt gwałtownym ogniu, aby nie spaliły się z wierzchu, pozostając surowe wewnątrz. Zbyt powolne smażenie może spowodować, że nadmiernie nasiąkną tłuszczem. Z jednej strony smażyć pączki pod przykryciem, przewrócić przy pomocy długiego widelca na drugą stronę i smażyć już bez przykrycia. Jak zapewniają stare gospodynie, tylko wtedy pączek będzie miał piękną jasną obwódkę.
7. Usmażone pączki układać na kuchennej papierowej ściereczce, aby usunąć nadmiar tłuszczu. Posypywać przez sitko cukrem pudrem.

Z tej liczby składników powinno wyjść około 30 pączków. Oczywiście można podzielić proporcje, jeśli nie ma potrzeby przygotowywania takiej dużej liczby pączków.