Jak mój trawnik diabli wzięli!

OLYMPUS DIGITAL CAMERAParę lat temu (dwa lub trzy chyba) opisywałem ciężką pracę nad wiejskim trawnikiem. Ponieważ dom stoi pośród sosem, modrzewi i brzóz, czyli w lesie, nikt nie dawał złamanego grosza za powodzenie tej akcji.

Rozsypanie kilku przyczep łąkowego czarnoziemu spowodowało jednak, że trawa, choć wątła, przyjęła się. Ten trawnik o gęstości przypominającej czuprynę łysiejącego podstarzałego jegomościa (co widać na zdjęciu) jednak się trzymał. A nawet z czasem zaczął gęstnieć.

Czy powodowało to posypywanie środkami na wzmocnienie trawy, czy częste koszenie – nie wiem. Najważniejsze, że cieszył nasze oczy i mieliśmy nadzieję, że nabierze angielskiego wyglądu, gdy na werandzie będą zasiadać goście naszych prawnuków. Ta myśl sprawiała mi przyjemność.

W środę, czyli wczoraj, byliśmy na wsi. Najpierw padało, a potem przez znikające chmury przebiło się słoneczko. Wycieczka – pierwsza w tym roku – zapowiadała się wesoło.

Wszystko jednak diabli wzięli, gdy po wyjściu z samochodu sforsowaliśmy dwie furtki i znaleźliśmy się pod domem. Zamiast trawnika zastaliśmy  kopczyk koło kopczyka. A właściwie kopiec goło kopca, bo tak wielkich kretowisk jeszcze nie widziałem. Było ich kilkadziesiąt. Niektóre całkiem świeże. I tylko rozglądałem się, czy gdzieś nie dojrzę kreciego ryjka. Na szczęście dla zwierzaka nigdzie go nie było. Na wiosnę więc wszystko trzeba będzie robić od nowa. Taki jest los wieśniaka.

Zjedliśmy więc drugie śniadanie (przepis niżej), popiliśmy je dobrą herbatą, zebraliśmy jajka w kurniku sąsiadki i ruszyliśmy w stronę Warszawy. Wyasfaltowane miasto, w tym także i patio pod naszym domem, jest dla kretów nie do pokonania.

Jaja na pasztecie
10 dag pasztetu, 8 jajek, natka zielonej pietruszki, seler naciowy, sól

1. Do wgłębień patelni włożyć porcje pasztetu i podsmażyć, aż wytopi się tłuszcz. Posypać posiekaną natką i selerem.
2. W każde zagłębienie wbić jajko i smażyć, aż białko się zetnie. Posolić.
3. Podawać z bagietką.