Jak się rozgrzać w zimny i wilgotny dzień
Tegoroczna zima nas nie rozpieszcza. Narzekałem parę dni temu, że zupełnie jak na przedwiośniu, co to przeplata trochę zimy, trochę lata. Tyle tylko, ze nawet najcieplejszy dzień styczniowy nie przypomina lata. Zdarza się bowiem temperatura przekraczająca nawet 10 st. C ale gdy dzień jest wietrzny i wilgoć wisi w powietrzu to wysunięcie nosa za próg domu bywa bardzo nieprzyjemne.
Jedyna pociecha w takie dni są dania rozgrzewające. Niedawno Alicja twierdziła, ze najlepszy jest wówczas kapuśniak albo placki kartoflane. Można się z tym zgodzić ale myślę, iż bywają dania przysparzające jeszcze więcej przyjemności. Jednym z nich jest włoskie zampone. Pisałem już o tym przysmaku rok czy dwa lata temu, dziś więc tylko krótkie przypomnienie. To wieprzowe nóżki, które – po wyciągnięciu kości – faszerowane są mieloną wieprzowiną z jakże rozgrzewającymi przyprawami (fot. niżej). W północnych Włoszech danie to jest podawane właśnie w styczniu i w lutym. W cieplejszych miesiącach zampone znika z kart restauracji i czeka na kolejną zimę.
Innym i całkiem polskim daniem stosowanym w celach rozgrzewających jest szynka pieczona w miodzie i musztardzie. Podawana na gorąco z pieczonymi kartofelkami jest wprost nieoceniona. Po wystygnięciu zaś może być stosowana jako wędlina. Też rozgrzewa, zwłaszcza gdy kucharz nie poskąpił musztardy do miodowego sosu (fot. niżej).
Moim zdaniem jedną z najostrzejszych (czyli rozgrzewających) kuchni jest kuchnia tajska. A ponieważ lubię bardzo mieszać smak pikantny ze słodyczą to polecam poniższy przepis:
Tajskie żeberka w sosie miodowym
1,5 kg żeberek, 4 łyżki przecieru pomidorowego, 2 łyżki musztardy z Dijon, 4 łyżki sosu sojowego, 3 łyżki miodu gryczanego, 2 łyżki oliwy, 3 ząbki czosnku, papryczka chilli, sok z połówki pomarańczy, sok z jednej cytryny, sól i pieprz do smaku
1.Żeberka doprawić do smaku solą i pieprzem i ugotować do miękkości (ok. 1,5h).
2.W tym czasie wszystkie składniki na marynatę dokładnie ze sobą wymieszać i zalać nią ugotowane i osączone mięso. Trzymać w marynacie minimum 3 godziny.
3.Następnie odsączyć z marynaty, wrzucić na gorącą patelnię grillową i dokładnie obsmażyć na złoto.
Teraz – mając taki wybór – możemy już mężnie przeciwstawić się szaleństwom pogody.
Komentarze
dzień dobry …
dla mnie najgorsze są te wiatry …. i nawet wyjść na spacer z przyjemnością trudno …
Wiatr odpuścił i jest całkiem spokojnie. Ale zmęczył chyba wszystkich.
Zampone bardzo mi się podoba. Przypuszczam, że wyciąganie kości z nóżki nie jest takie trudne, jak by się mogło wydawać. Ale wolałabym zjeść taką potrawę już gotową. Tymczasem w domu mam też coś, co dobrze rozgrzewa, czyli zupę gulaszową. Była jedzona już wczoraj, ale jak zwykle gotuję jej sporo.
Dopiero dzisiaj rano odczytałam pocztę przesłaną wczoraj przez Alicję i zamieszczam
jej treść zgodnie z życzeniem nadawczyni:
”
Jestem przez Politykę po raz kolejny proszona o zalogowanie się i ustawienie hasła,
a potem następuje powtórka z rozrywki, czyli że taki nick już istnieje, taki e-mail już istnieje po kilku próbach doszło jeszcze, że nie jestem uprawniona do ustawienia hasła. To kto w takim razie jest – Mrusia ?!
Wystosowałam pismo do cyfrowej.pl, bo już mnie diabli biorą, ileż można w taką zabawę grać.O ile wiem, nie tylko ja mam z tym problemy, moim zdaniem fachowcy od internetowego wydania Polityki są do rzyci, jak by to powiedział Owczarek Podhalański.
Teraz o ice wine – Danuśko, dla nas nie jest to cena zaporowa, aczkolwiek za 30 plus $ (w takich wielkościach oscylują 0.3 litra butelki tego specjału) to ja mogę kupić prawie 3 półtoralitrowe butelki mojego ulubionego włoskiego sangiovese, albo tyle samo francuskiego, niby z niskiej półki,ale DOBRE, przynajmniej dla moich kubków smakowych. Kiedyś już tu pisaliśmy o tanich winach – cena nie mówi o jakości, kiedyś zmusiłam Jerza, żeby kupił szampana, a nie wino musujące. Jerzor wybulił ponad 5 dych, których potem żałowałam (teraz kosztuje ponad 70$ ten szampan, nazwę zapomniałam),
ale przynajmniej przekonałam się, że ten za dychę smakuje mi tak samo. To znaczy -inny smak, ale tak samo dobry.
Ice wine nadaje się do lodów (spróbowałam, bo lodów też nie jadam) i do tego, do czego się używa likiery masz rację.
”
Zatem kłopotów z logowaniem ciąg dalszy.Wiem,że boryka się z nimi również Alina i Barbara orz pewnie parę innych osób.
Podobają m się tajskie żeberka,a że mam w domu miód gryczany to na pewno ten przepis wypróbuję.
Do wyciagania kosci z nozek to ja nie mam cierpliwosci. Do rozgrzania w ubieglym tygodniu ugotowalam kuskus. Jedlismy przez dwa dni a reszte zamrozilam. U nas wieje i na kolejnej manifestacji nabawilam sie kataru i od wczoraj popijam goraca herbate z miodem. Tez rozgrzewa.
Dzień dobry Blogu!
Bardzo mnie ostatnio rozgrzała moja wersja kapuśniaku po koreańsku 😉
Kimchi wyszło mi tak ostre, że na surowo niespecjalnie ma wzięcie, ale w wersji gotowanej jest super.
W żeliwnym garnku zrumieniłam surowy, niewędzony i niepeklowany boczek pokrojony w kostkę, dorzuciłam odcedzone kimchi, dusiłam kilka minut, aż się rozszedł ładny aromat, po czym dodałam sok z kiszonki i trochę wody i gotowałam do miękkości boczku ok. pół godziny. Posoliłam do smaku. Kimchi zawiera tyle rozgrzewających przypraw (imbir, czosnek, chili) i tak bogatą gamę smaków, że nic więcej nie trzeba dodawać. Zupka ma potencjał uzależniający 😎
Moje kłopoty z logowaniem trwały jakiś czas temu, ale teraz wiem, że wynikały z nieporozumienia. Uparcie wpisywałam swój dawny nick/imię do zalogowania. Niestety, mimo nawet rozmaitych odmian tegoż imienia system odrzucał twierdząc, że taka „B” już istnieje. Wreszcie poszłam na ustępstwa 🙂 i zmieniłam nick i hasło. Widac pomogło, bo po zarejestrowaniu się wszystko wróciło do normy, a na ekranie widnieję „po staremu”.
U mnie dzisiaj mielone, ale te żeberka w miodowo-musztardowym sosie nęcą 🙂
Chyba te wszystkie kłopoty z logowaniem polegają na nieporozumieniu lub niezrozumieniu, bo to przecież wcale nie jest jakiś wyrafinowany system. Trzeba tylko uważać, jeśli się już raz zalogowało, jakie „propozycje” podsuwa serwer przy logowaniu po dłuższej przerwie, i co nam nawpisywał w rubryki pod blogiem 🙄
Dzień dobry! Skłaniam się ku ostrym, ostrym i najostrzejszym zupom, tylko po co się rozgrzewać, kiedy nie zimno? 😉 Ta zupa Nemo brzmi apetycznie. Także i gulaszowe, i kwaśnice rozmaite.
A co do zimy… jeszcze nie było prawdziwych, skrzypiących wielodniowych mrozów tej zimy. I co tu ukrywać, trochę tęsknię za nimi, kuligami, zawiejami i zaspami po pas. A to dla tych, którzy nie lubią silnego wiatru:
https://www.youtube.com/watch?v=QXZM8MvHDNk
Odkąd tu się wpisuję, nie miałam żadnych problemów z logowaniem. Nie wiem, od czego to zależy, że jednych wpuszcza bez problemu, a inni mają kłopot.
Ja też nie miałam żadnych problemów z logowaniem, ale widzę kilka możliwości ich „mania” 😉
Zimno było może nie trzaskające, ale na przełomie roku byłam w okolicach z temperaturą w dzień nie powyżej -7, a bywało i -10.
Za to ostatni weekend był zupełnie pod względem pogodowym zwariowany. W sobotę +12, słońce i porywisty wicher, wczoraj marcowo przy +2 (słońce, chmury, śnieg, wiatr), dziś nijako po nocnym przymrozku…
Z sobotniej wyprawy na pierwsze biegówki tej zimy wróciłam z mokrymi nogami 😉
Uwielbiam te fale fenowe nad szczytami, widoczne też na jednym z Twoich zdjęć.
z logowaniem są dwa problemy … jeden, że system sam wyrzuca z jakiegoś powodu (może są jakieś prace w systemie Polityki) i drugi, że po wyrzuceniu można się zalogować ponownie lub nie na to samo hasło … mnie wyrzuciło kilka razy i logowałam się sama bez pomocy i bez kombinacji z nickiem i hasłem … jeden raz musiałam poprosić o pomoc i zalogowałam się z nowym hasłem podanym przez Politykę … w czym problem nie wiem ale trudności występują …
Nemo,
ciesze sie bardzo, ze kimchi jiggae, czyli koreanski kapusniak przypadl Ci do gustu.
Wlasnie ze wzgledu na jego ostrosc Malzonka przekonala mnie do natychmiastowego zakiszenia kapusty bialej. Jej mozg nie wykrywal polaczenia miedzy smakiem kapusniaku, a piekacym jezykiem. Na surowo nie narzeka.
W Korei nie ma wedzonek, gotuje wiec na kosciach od schabu 🙂
Rozgrzewa zacnie.
A na oslode(jezeli lubicie eksperymenty) : koreanska slodycz
Niech mi nikt nie mówi, o zaletach tego systemu logowania; trzy razy miałam sposobność przejść taką rozrywkę, jak Alicja, aż do awantury doszło. /odpukać/ na razie jest spokój.
U mnie dzisiaj królik duszony w winie z rozmarynem, na jutro zaplanowaną grochówka typu wojskowego – mogę sobie pozwolić, bo Młodsza jutro konferuje do wieczora i obiadu w domu nie będzie jadła. Nie dam rady ugotować grochówki na jeden talerz, więc będę ją jadła dwa dni. Boczek wędzony mam i na koniec zagrzeję w niej zamrożoną od sylwestra, golonkę pieczoną w piwie.
Zapomniałam jeszcze powiedzieć, że dzisiaj są imieniny Arkadiusza, czyli naszego wieloimiennego kolegi spod znaku żagla, wiatru, dobrego serca i paskudnego poczucia humoru. Jeżeli zajrzy dzisiaj na blog, niech przyjmie serdeczne życzenia. Toast na jego cześć też wypiję.
Krzychu,
mnie ten koreański kapuśniak podchodzi o wiele bardziej niż polski. Wolę ostre od kwaśnego.
Fasolka wygląda ciekawie, muszę się rozejrzeć w moim sklepie azjatyckim.
Na razie zrobiłam sernik z „twarogu sernikowego” przywiezionego z Polski. Zostało mi jeszcze jedno wiaderko (1 kg), chyba przyoszczędzę na ruskie pierogi. Młodzi wrócili wczoraj z Nowej Zelandii i jak oprzytomnieją, to ich zwabię na orgię 😉
Dzien dobry
Z tym logowaniem ja tez mam problemy, moja galopujaco slabnaca pamiec nie jest w stanie udzwignac ilosci hasel jakich uzywam. Swoje haslo zapomnialem I nie przypomne sobie. Nowy1 zalozylem gdy pisze z telefonu i tez juz hasla nie pamietam. Gdzies sobie zapisalem ale nie pamietam gdzie, dobrze, ze telefon sobie je gdzies zakodowal.
Ot, wesole zycie staruszka ????
U nas w spizarce po powrocie z Polski(tzn. Malzonka wrocila, ja pisze z Kongo) przybyla m.in. podpuszczka. Sernika moze piec nie bede, lokalne wersje wzorowane na amerykanskich sa zjadliwe, ale twarozek na sniadanie juz nie do pogardzenia.
A jakbym zrobil ruskich to.., to.. pewnie moglbym jednego dnia miec dzien dziecka 😀
Skoro znowu zeszło na informatyków 🙂
-O Boże,takiego wirusa to jeszcze nie miałem!
Mówi informatyk do swojej żony patrząc na teściową siedzącą przy jego komputerze.
Nowy-a Ty nie bądź taki staruszek 😉
W dzisiejszych elektroniczno-informatycznych czasach bez kajecika albo sprytnej tabelki w exelu z hasłami,pinami,loginami nie da się egzystować.A jeszcze trzeba przecież niektóre hasła aktualizować i składać np.z jedenastu mocno pokombinowanych znaków.
Mam nadzieję,że poczytamy jakieś ciekawe relacje z Nowej Zelandii (Niemo) oraz
z Kongo (Krzychu).
Niech żyją wszystkie Obieżyświaty !
A propos Małgosiu-nadal czekamy na zdjęcia.
Danuśka Małgosia znowu na wyjeździe a my miałyśmy szczęście posłuchać ciekawych opowieści z podróży do dalekiej Azji na ostatnim spotkaniu … może jak wróci to się zmobilizuje do segregacji 1000 zdjęc …
Danuska, po co mi ta cala elektronika gdy bez kajecika ani rusz 🙂
test….
Jolinku-coś chyba poplątałam w datach,bo wydawało mi się,że Małgosia wyjeżdża trochę
później.To może do dat może też jakiś kajecik założę….?
Nowy-hasło na dziś KAJECIK WIECZNIE ŻYWY 🙂
Dzień dobry.
Pada drobny, gęsty śnieg i jest okołozerowo, chwilowo.
Na razie mam spokój z hasłami, logowaniem się itd. Wystosowałam list do zespołu polityki cyfrowej – ale to nie było pierwszy raz. Ciekawe, ze 4 godziny wcześniej skomentowałam coś, a potem już szlabanik. Proponuję, żeby pisać do nich, jeśli coś zawodzi.
Chciałam napisać moją opinię na temat „Idy”, nie opowiadając filmu. Mnie się podobał, bardzo ciekawa historia, bez czarno-białego obrazu nie byłoby tego efektu.
Ja od razu przeniosłam się w klimat początku lat 60-tych, „nie płacz, kiedy odjadę…” i zespół Marino Marini, stary wartburg, radio z dzierżoniowskiej Diory, wszelkie drobiazgi, wszystkie detale doskonale na swoim miejscu i tak dalej.
Myślę – niestety, nie znam konkurencji – że film ma wszelkie dane, by dostać Oscara, bo Hollywood takich filmów nie zna, jak już, to wielkie epickie produkcje jak na przykład (również czarno-biały) „Lista Shindlera”, której też nie odebralibyśmy tak, jak odebraliśmy, gdyby film był kolorowy.
Ale Ida to nie ten rodzaj filmu, to raczej nowela filmowa, która opowiada historię przy minimalnym użyciu środków wyrazu, a główna bohaterka jest jak najbardziej przekonywująca. Dziewczyna, która po raz pierwszy w życiu znajduje się poza murami klasztoru prawie nie mówi, nie zadaje żadnych pytań i ma wielkie, zdziwione oczy, że tak ten świat wygląda naprawdę. Nie jest to film wstrząsający, epatujących obrazami, których wolało by się nie widzieć. Bardzo polecam.
Mój fizyk z chemikiem pospołu twierdzili, że notatki to opium dla pamięci, a tu kajecik.
Orkiestra dzielnie kwestowała, serduszek w domu przybyło, żal mi było dzieciaków w takie podłe wianie, jak wczorajsze wietrzysko. Dzisiaj przynajmniej nie wieje. Czytam m.in „Globalizację” Baumana (chwała nieustająca Haneczce) i jest to niezła zabawa intelektualna słowami i pojęciami, a spod spodu wyłazi bezradność tęgich umysłów w zderzeniu z codziennością współczesną
– słabnięcie państw narodowych, wszelkiej władzy wykonawczej i planistycznej;
– zanik granic i funkcji terytorialnych,
– kapitał, a wraz z nim gospodarka przechodzi ostrą fazę mobilną, bez powiązań z jakąkolwiek władzą, terytorium, nacją.
I wszystkie wynikające z tego implikacje.
Interesujące – znacznie więcej pytań, niż odpowiedzi i brak jasnych perspektyw. Co będzie dalej, jak będzie dalej, wykluczenia dotykające całych populacji i kontynentów. Nie ma mądrych.
Pocieszające to to nie jest.
Do dat może być kalendarzyk 😉
Hasła, piny i loginy zapisałam sobie w kajeciku z numerami telefonów i adresami, bankowe osobno na jakimś karteluszku, którego nikt poza mną nie rozczyta 😉
Najgorsze, że mi się zdarza użyć w sklepie pinu karty kredytowej, kiedy płacę debetową 🙄 Do trzech razy sztuka, ale jeszcze mi się udaje nie zablokować.
Wróciliśmy z ogrodu, gdzie wichura przewróciła budę od pomidorów. Kołki wbite w ziemię i przyśrubowane jako kotwice okazały się zmurszałe 🙁
Ustawiliśmy na nowo, Osobisty nowe wbił kołki w trawnik i przymocował budę sznurami jak namiot, niech czeka do wiosny.
Na dworze bezchmurnie, wietrznie i mroźno, piękny wieczorny nastrój, a na grządkach ślady Bandy Dziesięciorga 🙄 Sarny z pobliskiego rezerwatu włóczą się po okolicy i wyżerają co delikatniejsze kąski, choć łąk mają do dyspozycji co niemiara.
Nemo – na łąkach drewniejące, uschłe źdźbła traw i ziół, brak młodych odrostów (wiem, co piszę – Radzio szuka mordką wśród trawek i roślinek i nie ma co wygryzać). Sarny też nie głupie – jeżeli na grządkach lepsze kąski, to dlaczego ma zjadać coś gorszego?
Nareszcie chwila na oddech:
Dzieki wyprawom Ewy, a przde wszystkim dzieki kupionej sobie pod choinke ksiazki pana Vargi o gulaszu z wegierskiego orla- wiem nieco wiecej o bratankach. O nostalgii, zamordowanych warzywach i niemieckich turystach zwiedzajacych hordami(czy oni nie moga odwiedzac innych krajow inaczej, niz hordami?- to cytat) 😉
Dziekuje slicznie za polecenie lektury!
Jeśli chodzi o kody, to ja mam jeden kod do wszystkiego i w razie potrzeby jego warianty. Tak sobie radzę bez „kajecika”
Alicjo-ja nie napisałam,że „Ida” mi nie odpowiada,bo jest czarno-biała.Absolutnie nie przeszkadzają mi filmy zrobione w takiej konwencji.”Listę Schindlera”,czy też
„W ciemności”Agnieszki Holland,gdzie też niewiele koloru oglądałam z wielkim zainteresowaniem i uważam,że to znakomite obrazy.
Poniżej ciekawy artykuł o reżyserze „Idy”,może będziesz miała ochotę obejrzeć jego inne firmy? http://culture.pl/pl/tworca/pawel-pawlikowski
Krzychu – moim guru po kuchni bratanków jest Tadeusz Olszański. Wierzę mu, jak Zawiszy i okazało się nie jeden raz, że słusznie.
Pyro,
Panu Olszanskiemu nic ujac nie mozna. Ale wspomniany „Gulasz z Turula” to taki przewrotny tytul, bo ksiazka nie jest z zalozenia kulinarna, ani tym bardziej kucharska. To punkt widzenia czlowieka z mieszanego, polsko-wegierskiego malzenstwa, na Wegry i na Madziarow. I na ich rozpacz, ze kiedys od Chorwacji po Slowacje byli, a teraz juz nie. I na kuchnie wegierska dla turysty i na taka prawdziwa.
Krotka i wciagajaca lektura.
Danuśka,
a gdzie ja napisałam, że Ty napisałaś (czarno-biały)?
Ja napisałam tylko moje zdanie na temat filmu. Napisałabym więcej, ale nie chcę odebrać przyjemności tym, którzy mają w planie obejrzeć film.
Alicjo-ok 🙂
Współczuję Węgrom, że musieli oddać Siedmiogród. Jak my byśmy się czuli, gdyby odebrano nam Mazowsze, Wielkopolskę albo Małopolskę? Oni, biedni co i raz przez ostatnie 2 wieki dokonywali złych (czy tylko pechowych) wyborów i płacą za to.
Hordami to jeżdżą Azjaci, głównie Chińczycy, Japończycy i Koreańczycy, ale ich pewnie za często nie zanosi na Węgry. Codziennie i przez okrągły rok przetaczają się liczne grupy przez moją okolicę w drodze z Paryża do Wenecji i Rzymu. Z wiosną pojawią się Hindusi, a latem całe klany Arabów w czarnych samochodach.
Niemców uważam za jedną z bardziej indywidualnie podróżujących nacji, ale jak się zechce, to i trzech Niemców na raz można postrzegać jako hordę 😉
Pyro,
łąki w mojej okolicy są bardzo zielone i rozległe, jesień była bardzo ciepła i długa, ale delikatne serce botwiny czy młody szpinak przyciągają jednak bardziej. Brukselka i pory nie budzą zainteresowania.
Nasz pies nie je żadnych warzyw i owoców. Niedawno szykując mu mięso kurczaka z rosołu, dołożyłam ok 2 cm kawałek marchewki, wsunęłam go między kawałki mięsa. Marchewka to był jedyny, pozostały w misce ślad po psim obiedzie. A odrosty traw i ziół, tuż przy samym korzeniu wygryza codziennie – niewiele tego jest ale szuka uparcie takich kawałeczków, które da radę wygryźć. Wczoraj dorwał się w domu do dużej pomarańczy. Cieszył się nią ogromnie, traktował, jak ukochaną piłkę, aż wbił zęby w skórę (do miąższu się nie dostał) ale srople soku musiały mu wpaść w mordkę, bo zawzięcie ją wycierał im oblizywał.
Nemo,
trudno oddac co autor mial na mysli w jednym zdaniu, ale odnioslem wrazenie, iz cytat rzeczony odnosil sie do turystow z 39r i wczesniej 🙂
A moze sie nie odnosil, a ja tylko tak to odebralem? Nie wiem.
W polowie grudnia, samolot z Seulu do Frankfurtu. Obok i wokol Koreanczycy, zorganizowanie do Europy, 5 krajow w 10 dni. Nie jedli kimchi, jak powiedzialem co jem w domu, tzn w Korei, to siedzacy obok przemily student( stolica Polski to Warszawa, tak? – praktycznie bez akcentu, bo ich tak ucza, ze w przewazajacej wiekszosci na cudzoziemski kraj mowi sie tak, jak jego mieszkancy, a nie Warsaw czy inne Gleiwitz) i jego Mama stwierdzili, ze dadza mi swoje, skoro tak lubie 😀
Krzychu – a co robicie z kotami, kiedy wyjeżdżacie?
Pyro,
Dobra dusza przychodzi karmic i glaskac oraz tlumaczyc, ze czlowieki wroca. W Wonju nie ma hotelu dla zwierzakow. Moze to i lepiej, ze sa na wlasnych smieciach.
Witam, program do odzyskiwania haseł.
http://keit.co/p/recall/
A ja dzisiaj mam gulasz Na dwa dni, bo podobnie jak Pyra nie umiem gotować na 2 osoby. Chyba, że to jakieś placki ziemniaczane lub lobstery 😉
Nasza Mrusia niczego jadalnego nie tyka, ale wczoraj przyuważyłam ją, jak oblizuje kości po żeberkach, sos ostro-słodkawy jej przypadł do gustu 😯
Pada śnieg, ładnie jest.
A tak było w okolicach bliższych Orce, w stanie Washington.
https://www.youtube.com/watch?v=yfoMqB0JMN4
P.S.Zapomniałam dodać, że to obrazki z Sylwestra i Nowego Roku
Właśnie zrobiłam ok 300 ml sosu czosnkowego, który jutro pojedzie do szkoły w towarzystwie mięsa z króliczego combra. Tak sobie Dziecko zażyczyło. Fajnie – tylko – dzień kończy się jutro spotkaniem z rodzicami. Po tym sosie czosnkowym?
Natka pietruszki, a jeszcze lepiej ziarna kardamonu pogryzać.
Pyro,
przecież Modsza nie będzie się z rodzicami całować, ani chuchać im w nos, za moich czasów rodzice siadali w naszych ławkach, a nauczyciel tam, gdzie zawsze – za biurkiem.
Odrestaurowane
Kolekcja 21 polskich filmów za $1,800. Arcydzieła nie są tanie, a jeśli domagasz się by taniej było, to przejrzyj się w czarno-białym lustrze.
Placku – arcydzieła kosztują. Pyra nigdy nie awansowała do tytułu arcydzieła Stwórcy, a nawet Mamy i Taty. Miałam prześliczną siostrę, o mnie mówiono „zgrabna i interesująca”, gdzież tam arcydzieło. I nie mam na arcydzieła.
Ta informacja jest dla wszystkich, ktorzy maja w domu swoje pieski i kotki. Jest u nas siec sklepow o nazwie Petco gdzie mozna zakupic miedzy innymi przysmaki dla naszych pieskow i kotkow.
Siec sklepow Petco usunela ze sprzedazy „pet treats” (widoczne na zdjeciu) produkowane w Chinach. Zwierzeta chorowaly i umieraly po zjedzeniu tego produktu.
http://www.latimes.com/business/la-fi-petco-china-treats-20150106-story.html
A co zrobić z psiakiem, który zeżarł takie porcelanowe trzymadełko, które odleciało od przykrywki dzbanka???
Nisiu, leciec do lekarza, a z domowych sposobów – siemię lniane ugotowane na kisiel, przecedzone i podawane sukcesywnie w małych porcjach. Wypróbowany sposób, który wyratował mojego psinę, żarłoka pochłaniającego wszystko co napotkał na swej drodze.
Orko, dzięki za ostrzeżenie.