Kto zjadł gąski?
Mam na myśli moje ulubione jesienne grzyby, zwane na Kurpiach prośniankami, a w Warszawie – gąskami. Nie było ich w naszym lesie, nie było w tej części Puszczy Białej i – co ważniejsze – nie było ani na pułtuskim bazarze, ani na mokotowskich bazarkach. Kto więc zjadł gąski?
Fot. Piotr Kamionka/Reporter
Mam nadzieję, że gdy zaczną się listopadowe deszcze, a nawet spadną pierwsze śniegi, gąski wychyną spod ziemi i pojawią się na targowiskach, a potem i na moim stole. To są bowiem grzyby późnojesienne i rosnące od października aż do grudnia. Zdarzało mi się znajdować je w zagajnikach otaczających mój dom nawet po pierwszych mrozach. Oby tak było, bo bez zupy z gąsek – przynajmniej dla mnie – jesień się nie liczy. Uwielbiam ich charakterystyczny smak (inny niż pozostałych grzybów), lekki opór stawiany podczas gryzienia, a także zgrzytanie leśnego piasku w zębach, bo gąski mające blaszki pod kapeluszem nie dają się nigdy dokładnie wypłukać, nawet pod silnym strumieniem wody. Ale to właśnie stanowi urok tych pięknych grzybów. Na wszelki wypadek (bo może się wkrótce pojawią) podaję przepis na moją ulubioną jesienną zupę:
Zupa z gąsek
Pół kg gąsek, 1 l bulionu lub 2 kostki rosołowe, cebula, 2-3 łyżki gęstej śmietany, łyżka mąki, sól, mielony pieprz do smaku
1. Gąski namoczyć w dużej ilości zimnej wody, po 10 minutach starannie oczyścić, najlepiej myjąc je czystym gąbkowym zmywakiem, płucząc pod bieżącą wodą. Oczyszczone grzyby posiekać.
2. Zagotować bulion lub 4-6 szklanek wody z kostkami rosołowymi, dodać posiekaną cebulę i grzyby. Gotować około 20 minut. Pod koniec gotowania doprawić solą i pieprzem.
3. Wymieszać mąkę ze śmietaną, dodać kilka łyżek gorącej zupy, starannie wymieszać, połączyć z pozostałą zupą, krótko jeden raz zagotować. Podawać z ugotowanymi kluskami (łazankami lub zacierkami).
I teraz spokojnie czekać na zimę.
Komentarze
dzień dobry …
gąsek sama nie zbieram ale mój zięć to specjalista i szykuje się w weekend okazja by posmakować już podane do jedzenia …
Danuśka na szczęście nie kupiłam … Alan by mógł takie opinie nam prezentować bo jak widać z internetu są niewiarygodne … 🙁
Witam, 12 lat mija dziś jak przyleciałem do Stanów.
Gratulacje 🙂
Nam tutaj miesiąc temu minęły 32 lata. Jak ten czas?
Miałam iść spać, zaczytałam się. Spadam!
(wpisałam się pod poprzednim…).
Na gąskach się nie znam, więc nie zbieram – a podobno są w tutejszych lasach.
Nie chciało przejść może teraz.
https://www.youtube.com/watch?v=OPSLexQljo4&list=FLj02PB1fLIeNAaGXTUz1wOA&index=3
https://www.youtube.com/watch?v=TRUjr8EVgBg
przejdzie?
Zupę z zielonek, a tak je nazywamy, uwielbiamy. Wszystko, jak trzeba, tylko mnie w przepisie brakuje paru ziemniaczków pokrojonych w drobną kostkę. Oczywiście wtedy bez lanych klusek czy zacierek. Ale co region to obyczaj.
Pisałem wczoraj, że na wsi byliśmy dwa razy w tym roku. Właściwie pojechaliśmy jeszcze raz trzeci, ale tylko w celu zakręcenia i opatulenia przyłącza wodnego. Nie oparliśmy sie jednak pójściu na grzyby choćby na godzinę (od 16 do 17, potem było ciemno).
Sporo podgrzybków i kurek, kilka gigantycznych brzozaków. Ja znalazłem prawdziwka pięknego na oko, niestety robaczywego. Głównym celem były zielonki i odpowiednie miejsca nawiedzaliśmu. Nie było ani gąsek ani śladów po nich. W ogóle nie było śladów zbierania grzybów. Jednak Ukochana gąskę znalazła. Jedną ogromną, wszak nie wystarczającą na zupę. Została więc ususzona z innymi grzybami. Pytanie, kto zjadł gąski, pozostaje aktualne.
W Małopolsce nazywamy je zielonkami, już się pojawiły!
Zapomniałam dopisać, że najczęściej robiono z nich farsz do pierogów. Tylko ten piasek..
Parę ziemniaczków pokrojonych w drobną kostkę
Stanisławowi się nie odmawia (propozycja wyborczego hasła)
Panie Piotrze – Sympatyczny grzyb na zdjęciu to gąska siarkowa , trująca i niesmaczna, a ja z góry przepraszam za zawracanie głowy, ale przecież nigdy mnie Pan swym zębatym psem nie poszczuł.
Bardzo lubię francuskie nazwy gąsek – chevalier. Myślami wracam do czasów d’Artagnana. Jeśli już truć się gąskami to właśnie w Gaskonii.
Być może gąski czekają na pierwszy szron. Bardzo lubiłem gdy mój ojciec uczył mnie jak nie przeorać grzybni jak stado dzików.
Bardzo możliwe, że po najbliższych wyborach samorządowych gąsek będzie zatrzęsienie, ale to już zależy od Ciebie. Głosuj za.
Placku, na wszelki wypadek zjadłem tę gąskę i czekam na rezultat ciekaw odpowiedzi na pytanie kto miał rację: fotoedytor (dostarczyciel zdjęcia) czy Ty?
Zupa grzybowa tylko z ziemniakami. Do zacierek od dziecka czułam awersję, choć dziś już bym je zjadła bez specjalnych grymasów.
Zajrzałam rankiem na halę targową, a tam poranny spokój, aż miło robić zakupy. Było też troche grzybów, przeważnie borowików, bardzo dorodnych i nadjedzonych przez ślimaki. Tak mnie zauroczyły, że nie patrzyłam już na inne grzyby, więc jeśli były gąski, to ich nie zauważyłam.
Yurku,
to dobra okazja do przemyśleń i podsumowań. Mam nadzieję, że pozytywnch.
Placku, dziękuję za moją ulubioną zupę. Ale Placek trafił w sedno. Zielonka, gąska zielona, nie tylko siarkowa, jest teraz oficjalnie grzybem trującym we Francji. Po spożyciu dużej ilości zielonek może dojść do wytwarzania w organizmie enzymu powodującego zanik komórek mięśniowych i uszkodzenia nerek. Ale trzeba jeść dużo i często. Gdańskie badania ponoć potwierdziły doświadczenia francuskie tylko częściowo. Prawdopodobnie w naszych warunkach trzeba jeść gąski zielone w jeszcze większych ilościach i jeszcze częściej, żeby uzyskać te same przykrości, co we Francji. Ponoć we Francji sprawa zbiegła się z zanieczyszczeniem środowiska powodującym wzmocnienie szkodliwego działania bardzo smacznego grzyba. Ja w każdym razie nie zamierzam z tego smakowitego grzyba rezygnować.
Przy okazji inna ciekawostka grzybowa. We wrześniu bawiliśmy w Karkonoszach, w pensjonacie o nazwie Chata Vatra, 50m od Martinovej Boudy, 500m od głównego szlaku granią Karkonoszy wzdłuż granicy, na wysokości 1250m npm. Do pensjonatu dojeżdżało się jak do przełęczy Karkonoskiej, a potem 2,5 km granicą polsko-czeską. Na odcinku dojazdu od przełęczy do grani rosły rydze. Kapelusze o średnicy od 3 do 20 cm. Tam zrozumieliśmy, co to znaczy, że grzyby można kosić. Ilość rydzów po prostu zdumiewała. Takich miejsc znaleźliśmy jeszcze kilka wędrując szlakami turystycznymi. Nie wiem, czy wolno było je tam zbierać, czy nie. W każdym razie nikt tego nie robił. Nie musieliśmy się nad stroną prawną zastanawiać, bo nie mielibyśmy, co z rydzami robić. Nawet w dniu wyjazdu nic zbieranie by nie dało, bo do domu wracaliśmy 8 dni zwiedzając po drodze zakątki Dolnego Śląska.
Pan Piotr musi mieć rację i to nie tylko dla zasady. Gdyby to była gąska siarkowa, raczej zjeść by się nie dała z powodu przykrego zapachu i okropnego smaku.
Nie wiem, jak zareagują gąski, zakładam, że podobnie jak kurki.
Zamiast czyścić- zalewam w dużej misce wrzątkiem, mocno osolonym.
Grzybki pływają na powierzchni, można je trochę pomolestować jaką łychą. I tak z minutkę.
Piach i igliwie opadają na dno.
Nie słuchałem na tej lekcji fizyki, poza tym słowa tam padały trudne, ale zdaje się coś tam o osmozie i rozszerzalności(kurczliwości) temperaturowej ciał było. Czy coś.
Sprawdzone, działa.
Na koniec przelać zimną wodą i odcedzić.
Gospodarz – to się nazywa klasa i poświęcenie. Dziękuję 🙂
Fotoedytorowi z wyrazami sympatii
To prawda, że wytrawny smakosz potrafi zjeść wszystko, a zięć Jolinka to gąskolog, ale z grzybami nie ma żartów.
To ostatnie stwierdzenie jest tak wyświechtane i nudne, że przy nim nawet radioaktywna gąska to witamina. 🙂
Z tęsknoty za gąskami dodaję piasku do kawy i wznoszę toast na cześć prof. Wandy Truszkowskiej.
To prawda, że prawdziwy smakosz jest skłonny do poświęceń. Co więcej, nie wie, że się poświęca, ponieważ jest w stanie przekonać sam siebie, że odczuwa przyjemność w tym, co innym sprawia przykrość. Sam chyba miałem podobne doświadczenia. Ale w tym przypadku Pan Piotr jadł, co zebrał, a nie to, co było na wycofanym już zdjęciu.
Jak miło, ze jest Stanisław.
Własnie tydzień temu pisałam o mojej zupie „ślepe ryby z zielonkami” i jest to właśnie taka zupa, jak Stanisław opisuje. Mam jeszcze jedną, zamrożoną paczuszkę zielonek i ugotuję, kiedy już kołdry, pledy i herbatki imbirowe porzucę. Idę kurować się dalej.
Zdrowiej, Pyro. Właśnie sobie przypomniałem, że zielonki po zamrożeniu całkowicie tracą swoje niekorzystne działanie.
Raz w roku zawsze jem zupę z gąsek vel zielonek. ta ilość to chyba nieszkodliwa 🙄
Stanisławie, trzymam kciuki za powodzenia wyborcze. 🙂
Ja już etap homo politicus mam za sobą 😎
Irku, żadem ze mnie homo politicus. Nigdy do funkcji się nie pchałem, bo mnie to nie bawi. Ale dysponuję jakąś tam wiedzą ekonomiczną, mam pewne pojęcie o transporcie, szczególnie morskim, wiem też co nieco o zagospodarowaniu przestrzennym. Tą wiedzą chętnie się dzielę z politykami, którzy chcą jej trochę zaczerpnąć. Większość na ogół nie potrzebuje, bo wiedza to tylko dodatkowe obciążenie, które utrudnia podejmowanie swobodnych decyzji. Ale jest paru takich, którzy chcą z niej korzystać i przy okazji gdzieś mnie trzymają na niskim szczeblu. A ja zostałem przez rodziców tak wychowany, że trzeba się angażować i być przydatnym nie patrząc na profity. Mnie to jakoś pasuje. Widzę takich osób wokół siebie więcej. Ani ja ani te inne osoby wokół się nie narzucają, ale w Gdyni, gdzie PO nie ma nic do zaoferowania, jesteśmy dostrzegani. Tam, gdzie PO rządzi, raczej nie dopchalibyśmy się do głosu, bo ci, którzy szukają profitów bardzo się rozpychają. To takie prawdy z przedszkola politycznego, wszystkim doskonale znane.
Odnośnie mojego poprzedniego. Zauważyłem że pani Dyrektor innego departamentu jest mi bardzo przychylna od dłuższego już czasu. Mocno się zastanawiałem, czym się jej mogłem zasłużyć i nic nie przychodziło mi do głowy. Aż w trakcie rozmowy na tematy pozasłużbowe, powiedziała, że bardzo jej się podoba, że od kilku lat zawsze mnie widzi w Paradzie Niepodległości 11 listopada. Takie profity tez się liczą, chociaż zupełnie się ich nie oczekuje.
Wychowany byłem bardzo patriotycznie, ale teraz patriotyzm jest dla mnie pojęciem trochę dwuznacznym. Osobiście, wyjąwszy parę szczegółów charakterologicznych, coraz lepiej rozumiem Wielopolskiego, który kiedyś wzbudzał we mnie uczucia bardzo nienawistne. W każdym razie szowinizm i ideologia ND jest dla mnie nie do przyjęcia. A już Polak – katolik, brr. Jestem Polakiem i jestem katolikiem ale na pewno nie Polakiem – katolikiem. Ale 11 listopada uważam za święto państwowe, w którym powinno się uczestniczyć. Religia też do tego skłania. Oddajcie co cesarskie cesarzowi – jak trudno się z tym pogodzić czasami, ale chyba należy.
Stanisławie – w Gdyni jest radnym świetny historyk, znawca starych cmentarzy, wykładowca UTR-ów i autor znakomitych tekstów w SO – p Jerzy Łukaszewski. Nie wiem, czy jest z jakiejś partii, czy z ogólnopolskiego zaciągu „byle nie PIS”. Jestem wielką admiratorką tekstów p Jerzego.
Dzień dobry.
Poczytałam w sieci o ciastach z mrożonymi owocami i dzisiaj spróbuję z tym rabarbarem. Przy okazji odkryłam 2-litrowy pojemnik z zamrożonymi porzeczkami, co to je zdołałam uratować przed ptactwem.
Spróbuję i sprawozdam, jak wyszło, ale to jutro, bo pieczeniem zajmę się wieczorem.
Przyjemnego dnia, popołudnia i komu tam jaka pora wypada.
Upieklam szarlotke wg przepisu Gospodarza z przed paru dni. Jest bardzo dobra ! Polecam wszystkim. Mam male pytanie do blogowiska. Jaka konsystecje ma smietana 12 % w Polsce. Ja dalam gesta smietane , bo taka mialam w domu.
Szarlotka jest bardzo dobra;
12% tutaj Half&half ma konsystencje gęstego mleka.
Dobry wieczor,
Stanislawie,
podziwiam i zycze sukcesu.
Pyro,
Zdrowiej
Z pamietniczka (nie)mlodej posterunkowej.
Poniedzialek.
Wczesna zmiana. Pobudka o piatej, 6:40 na komisariacie. Sierzant B. nie w humorze. Punkt siodma wypedzil nas na stacje zakazujac powrotu do 9:30. Zapamietac, kawe robimy przed wlozeniem munduru, co by miala szanse przestygnac i nadawac do wypicia.
A na stacji: mlody chlopak z przypuszczalnym zespolem Touretta dostal konwulsji, pierwsza pomoc, karetka, budzenie okolicznych bezdomnych, kilka drobnych kradziezy sklepowych. Jeden z przylapanych tlumaczyl sie cukrzyca, ale trzy raczej drogie bombonierki z M&S pozwalaly niedowierzac wymowce. Sierzant zamieszal w zmianach – jutro zamiast na popoludnie znowu 7 rano. Biorac pod uwage zawilosci taktyczno-strategiczne opieki nad Odsasem, niedobrze.
Wtorek.
Nauka nie poszla w las, kawa zrobiona jako pierwsza, szatnia, mundur. Sierzant B w dobrym humorze, na obchod idziemy o 7:30. Do 10 cisza, spokoj, po przerwie na herbatke – karuzela. Ktos wazny bedzie podrozowal ze stacji, koledzy z elitarnej jednostki obstawiaja peron pierwszy. Psy (piekne, kochane kundelki i spaniele) pracuja. Panowie i panie w pelnym uzbrojeniu – niestety nie wiem kto jechal (ktos z rzadu, parlamentu lub rodziny krolewskiej). A poza tym, setki pytan, falszywe pieniadze, zlodziejaszki, kilka pyskowek i jedna bojka. Sroda, czwartek wolne.
Jolly – podoba mi się ta wytworna cukrzyca złodziejaszka; innej wystarczyłyby kostki cukru, a tej 3 bombonierki dobrej firmy. Czy moim nagniotkom nie przydałyby się mięciutkie pantofelki od Manolo? Odsas nie ma dobrej świetlicy w szkole?
Jolly Rogers, fajnie żyjesz, masz fana.
Odkąd mieszkam na wsi, dużo rzadziej bywam w lesie. I już dawno nie witałam się z gąską 😉
Pyro zdrowia.
Stanisławie powodzenia.
Jolly, nie wiem czy diabetyk naprawdę włamał się do sklepu z powodu drastycznie niskiego poziomu cukru. Co jest równie niebezpieczne, jak bardzo wysoki poziom cukru. I czy to w ogóle był diabetyk. Faktem jest, że przy hipoglikemii mogą się pojawiać bardzo nietypowe zachowania.
Jagodo – dziękuję. Ta grypo-podobna zaraza jest wyjątkowo wredna, bo włazi we wszystkie układy, a dodatkowo mam różne sensacje. Na szczęście dużo śpię, ale miło nie jest.
Pyro,
Zlodziejaszek liczyl na dobre serce policjantow, nauczyl sie pewnie niecnota jeden, ze osoby z problemami zdrowotnymi sa traktowane ulgowo.
Z Odsasem maly problem, ma chlopak przyspieszony kurs dorastania. Jak los chcial, Jeff zaczal nowy projekt – musza skonczyc przed 19 grudnia no i niestety pracuja nocami. W zwiazku z tym jak mam pozna zmiane, trzeba szukac kogos kto (odplatnie oczywiscie) posiedzi z Mlodym dopoki mamusia z pracy nie wroci. A o poranku – cztery razy w miesiacu – Odsas musi wstac z budzikiem, nalac herbatki z termosu, zjesc banana i platki, ubrac sie, wziac tornister i isc do szkoly. Wyrzuty sumienia mecza :(.
Jagodo,
to nie wlamania tylko typowe kradzieze sklepowe – nie wiem czy mieliscie okazje z Wlodkiem byc na kolejowej Victorii – sklepow zatrzesienie, a oportunistow nie mniej.
Yurku,
dziekuje, praca wymarzona – nie ma dwoch dni takich samych; czasami i smieszno, i straszno :). Ale na nude narzekac nie moge :)).
Pyra 19:15
Mięciutkie pantofelki – jak najbardziej.
Ale, jeżeli nagniotki na głowie – czapeczkę, mięciutką, niekoniecznie od Manolo, założyć.
I olej pić. przyjąwszy horyzontalną pozycję. By do głowy dojść mógł. Ten olej.
U mnie „pyrka” powolutku rosol z lubczykiem, przypieczona cebula I dwoma suszonymi prawdziwkami. Reszta przypraw klasyczna.
Wczoraj robilam golabki. Duzo, bo na dwa domy. Biala piekna i duza kapusta nie sprawdzila sie. Liscie zbyt duze I bardzo chrupkie pomimo sparzenia. Pozostane przy wloskiej.
Zapach rosolu – powalajacy, a za oknem ciemno I deszczowo. Prawdziwy listopad, ktory tutaj jest na ogol b. ladny.
Pyro, dobrze, że jestem po kolacji, bo Twoje informacje o trapiących Ciebie skórnych dolegliwościach odebrały mi apetyt.
Blog smakoszy? Bueeeee…!
Nie wiem, czy u nas rosna grzyby o nazwie gąski. Nie jetem pewna, czy rozpoznalabym te grzyby. Kurki, nazywane chanterelle, na pewno u nas rosna, ale o gąskach nie wiem.
Bardzo ladne grzyby rosna na trawniku sasiada. Sasiad nie jest zainteresowany tymi grzybami wiec dzwoni do nas za kazdym razem zanim skosi swoj trawnik. Wtedy jade z nozykiem i pudelkiem na zbior grzybow.
Na tym zdjeciu jest tylko kawalek trawnika. Na nastepnym zdjeciu pudelko z grzybami, ktore zebralam tamtego dnia.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/Mushrooms02?authkey=Gv1sRgCNXArKPTvf3qzQE#6066833918991799826
Ktoregos dnia, kiedy pojechalam zebrac grzyby podszedl do mnie inny sasiad zaciekawiony grzybami. Zapytal o nazwe tych grzybow I jak je przyrzadzic. Odpowiedzialam, ze nie znam nazwy. Opisalam jak przyrzadzam te grzyby.
I wtedy zdalam sobie sprawe, ze to jest wielki blad!!! Ale juz jest za pozno. Mam nadzieje, ze drugiemu sasiadowi nie beda smakowaly te grzyby, ktore od kilku tygodni, co tydzien wyrastaja na trawniku sasiada z grzybami. Te zbiory starczaja nie tylko dla nas, ale rowniez dla rodziny i znajomych.
Piekne muchomory na ostatnim zdjeciu rosna w La Push na brzegu Pacyfiku. Zauwazylam, ze slimaki jedza muchomory.
Jagoda ma racje. Hypoglykemia jest faktycznie okropna. Sam bylem swiadkiem, jak Kuma mojej Starej wpadla do piekarni, rozpedzila cala kolejke czekajacych spokojnie gdynian i bardzo surowym basem obwiescila, ze MUSI miec NATYCHMIAST to ciastko z poziomkami, bo inaczej umrze. Ktos tam probowal sie stawiac, ale Kuma zrobila im improwizowany i nader glosny wyklad o niedocukrzeniu w cukrzycy. Stara zapadala sie pod ziemie, ale trzymala twarz na klodke, bo z cukrzyca nie ma zartow.
Po polknieciu ciastka Kuma Starej znow byla mila i kulturalna pania, do rany przyloz.
Jolly, wyrzuty sumienia sa podobno w opisie pracy matek pracujacych. Dobrze, ze nie bylo Cie dzis pod Palacem.
Kocie,
Co to cukrzyca i jakie sa jej objawy, to ja wiem. Ale co innego rozpedzic kolejke i nabyc paczka/ banana/ wafelek, a co innego rabnac trzy bombonierki swiateczne w pudelku blaszanym w ksztalcie choinki. ;).
No OK. Diabetyk mial fantazje i gest!
Moze sobie wzial na potem? 😈
A moze w juz w nastroju swiatecznym Robin Hooda zgrywal i chcial redystrybucji dobr ?
Dobranoc, jutro znowu pobudka przed switem.
Elap / 18.27/, śmietana 12% i inne występują zarówno w wersji w kartoniku i wtedy mają konsystencję gęstego mleka/ jak wyjaśnił Cichal/ ale też w pojemnikach i wtedy są gęste. Myślę, że słusznie użyłaś do ciasta gęstej śmietany. Tylko śmietana najbardziej tłusta , powyżej 30 % występuje w wersji bardziej płynnej.
Takie grzyby jak u sąsiada Orki to marzenie . Można by ewentualnie pogrymasić na brak urozmaicenia. Opanowała mnie zazdrość.
Orco,
te grzyby to rodzaj kozlakow. Mialas takiego farta jak ja przed dwoma laty z kurkami na sasiednich posesjach /tych bardziej zaniedbanych, czyli bez pestycydow/. Bylo tak duzo, ze nie chcialo mi sie schylac, a sasiedzi patrzyli z przerazeniem w oczach. Nie byly ze sklepu….
Pyro,
na liście gdyńskich radnych nie ma Jerzego Łukaszewskiego.
Krystyna,
Pisalas chyba kiedys o rydzach. Tyle osob zachwala tu rydze. Bardzo chetnie zjadlabym rydza, ale nie wiem, gdzie ich szukac. Na rynku dominuja prawdziki, kurki i trufle.
Te grzyby to rzeczywiscie mutanty. Mam konkurentow, zakladajac, ze drugi sasiad nie zacznie zbierac tych grzybow. 🙂 Konkurencja to slimaki i sarny.
Niunia,
Piszesz, ze te grzyby nazywaja sie kozlaki. Dziekuje za pomoc. To na pewno nie sa prawdziwki. W tym miejscu na trawniku rosna drzewa brzozy. Przynajmniej wiem, jak sie nazywa to, co jem. Poezja 🙂
Krystyna podaje, jak zwykle, wiadomości prawdziwe. W aktualnej radzie miasta pana Łukaszewskiego nie ma. Nie widzę też, żeby kandydował. Mogło mu się znudzić, bo zasiadanie w radzie miasta, którego prezydent rządzi jednoosobowo, jest dość jałowe. Moi koledzy zasiadający narzekają. Ale się starają.
Dorosły Boy
https://www.youtube.com/watch?v=nCNF3wPgqFc
Wg. najnowszych wiadomości zielonki są objęte ochroną!
Witam,
https://www.youtube.com/watch?v=_EdZbopNeS8
Dzień dobry,
Pisałem wczoraj, ale zżarło.
Stanisławie – ja też się cieszę, że jesteś znowu!
Pyro – zdrowiej szybko!!
Wiem, że to lubisz, ja też… Tak jak lubię życie…
https://www.youtube.com/watch?v=-3aHpiuizrs
A Ty Miodzio nie musisz Cichalowi doradzać do kogo ma się modlić. To tylko i wyłącznie jego sprawa, najmniej Twoja.
Dobranoc Wszystkim 🙂
A Ty Tadziu nie musisz tak Cichala bronić, bo to samodzielny chłopiec, choć najczęściej widywany w krótkich gatkach.