Nieprzemijająca mądrość Lejzorka Rojtszwanca
Niewielu zapewne Czytelników bloga wie, kto to taki ów Lejzorek. Polecam im więc lekturę wspaniałej książki Ili Erenburga – „Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwanca” – która pozwoli im zrozumieć, na czym polega różnica między demokracją a demokracja ludową. W dodatku przyswoją sobie parę mądrości żydowskich, bez których trudno zrozumieć i dzisiejsze czasy.
Pamiętając powiedzenie Lejzorka, że jeśli zwalniają, to znaczy, że będą przyjmować i nieco je modyfikując, pisząc o zamykanych i likwidowanych stołecznych bazarach i targowiskach byłem przekonany, że wkrótce powstaną nowe place targowe pozwalające warszawiakom robić w mieście zakupy. No i znów przekonałem się o tym, jak mądrym pisarzem był Erenburg, a jego bohater przetrwał kolejne zakręty ustrojowe, by trafnie prorokować i dziś.
Oto przed paroma tygodniami otwarto nowy bazar na Mokotowie przy ul. Olkuskiej. Ulokowano go w hali dawnego warsztatu samochodowego, tuż przy ruchliwej Puławskiej. Z dnia na dzień bazar rozrasta się i wabi smakoszy nowymi stoiskami z przeróżnymi pysznościami. Można tu kupić świetne pieczywo, doskonałe sery, wędliny, mięsa, warzywa, a nawet znakomite wina.
Jeszcze nie ma tłoku przy Olkuskiej, ale myślę, że wkrótce zagęści się od mokotowskiej klienteli. Zwłaszcza że tutejsi sprzedawcy wyróżniają się spośród handlowców funkcjonujących na innych bazarach tym, że doskonale znają się na sprzedawanych produktach i potrafią o nich ze swadą opowiadać. Wizyta na bazarku przy Olkuskiej to nie tylko zakupy wysokiej jakości produktów, ale także możliwość podjęcia ciekawej rozmowy. A cóż może być ciekawszego niż rozmowy o pysznym jedzeniu!
Komentarze
Dzień dobry!
W imieniu czytelników i własnym zgłaszam protest: oczywiście, że od dawna znamy Lejzorka! Jak i inne książki. I nie tylko Ilii Erenburga 😉
Proszę nas bardziej docenić.
Przy okazji polecam i ja: http://wyborcza.pl/1,75517,875738.html
Przyłaczam się do protestu bjk. Oczywiście , że znamy.
I nie tylko książki, ale i opinie (na temat zbrodni katyńskiej) oraz odedzwy (do żołnierzy Armii Czerwonej) tow. Ilii.
Proszę nas bardziej docenić.
przepraszam ale może ktoś chce pomóc …
http://www.aniaprzybylska.com/
Protest podpisany…
Szkoda, że do Warszawy daleko bo bym przeniósł swoją dobrze zaopatrzoną piwniczkę i sprawdził czy moje produkty mogą liczyć na zainteresowanie klientów. W niedzielę zrobiłem dżem ananasowy, wczoraj udało mi się zrobić
Rillette de Porc Traditionnelle. Wyszło jak zwykle , znaczy rewelacyjnie 🙂
Przed zbliżającymi sie chłodami będzie jak znalazł.
Sezon pomidorowy zakończyłem przetwarzając pieć skrzynek pomidorów po 18 kilo. Oczywiście część rozdałem na lewo i na prawo. Tym nie mniej sporo zostało po środku. Jak by ktoś przypadkiem, to ja nie mówię nie. Bo jak mówi klasyk: jak znika, będzie przybywać .
I to by było na tyle.
Ps.
Znowu muszę kupić gruszki i winogrona bezpestkowe bo mi dżemik z wanilią wyszedł z piwnicy.
Misiu, może załóż sklep internetowy, będę Twoją wierną klientką 🙂
Misiu-masz dwa wyjścia,albo robimy u Ciebie mini-maxi zjazd i wracamy do domu objuczeni,niczem te warszawskie słoiki 😉
Albo otwierasz sklep internetowy,co jest całkiem niezłym pomysłem.
Jolinku-byłam kiedyś w tej libańskiej „Fenicji”.Mnie nie rzuciła na kolana ani wystrojem wnętrza ani kuchnią,ale co kto lubi.Kto wie,może po remoncie Świętokrzyskiej też coś polepszyli?
Dołączam do Małgosi i Danusi jako ta chętna do misiowego sklepiku 🙂
Lubię takie bazarki, szkoda, że nie bliżej nas. Ciekawe jaki to dżem z winogron, gruszek i wanilii?
Tez bym dolaczyla do Was tylko troche daleko…
Misiu.
Popatrz ,Ty ze słoikami, dżemikiem.
I już cztery dziewczyny.
Ja za sklepem internetowym głosuję, daleko mam do Ostrołęki.
Mokro, wietrznie, ale cieplej. Dochodzi ósma rano, a jeszcze ciemnawo jakby.
U nas istnieje (co 2 dni) bazar na Rynku, który po tutejszemu nazywa się Market Square, czyli dosłownie plac targowy.
Nie wiem, czy bazar to to samo co targ, ale dla mnie to mniej więcej to samo. Nie ma hali targowej (a szkoda!), ale nawet w zimie się to odbywa, tylko w mniejszym „gronie”, bo część placu rynkowego to miejskie lodowisko. Tutaj wszyscy grają w hokeja i jeżdżą na łyżwach, zanim nauczą się chodzić.
W niedzielę są targi staroci.
Tegoroczna jesień rozczarowuje, widocznie to jedna z tych „raz na 10 lat”.
p.s.Lejzorek od lat stoi na półce – czytany niejeden raz, bo jak nie mam już co czytać, to zaczynam od początku co tam na półkach…
Może komuś się przyda:
http://smaker.pl/newsy-5-sprytnych-zastosowan-skorek-i-ogryzkow-z-jablek,1898356,a,.html
Małgosiu,
przyda się jak najbardziej. Mam właśnie skrzynkę jabłek z ” odrzutów eksportowych” . Trochę za twarde jak na mój gust, ale część już ususzyłam w plastrach. Mam już jeden spory słój, ale dalsze suszenie mam w planach. A o occie jabłkowym zawsze jakoś zapominam. Tym razem przepis zapisałam. Trochę obawiam się towarzystwa muszek owocówek, ale może nie będzie tak źle.
Ewo,
bardzo ciekawa relacja z Erywania. Szkoda, że pobyt tam wiązał się z tak niemiłymi doznaniami. W. jak zwykle wykazał się talentem reporterskim.
bjk, nie rob za Cichala i nie wypowiadaj sie w imieniu innych 👿 – 🙂
A ja, i tak nie bede protestowl. Cos takiego jak protest jest w mojej lepetynie wypierane przez dzialanie.
Jakby ludz nie patrzal to zawsze sie cos znajdzie. Od jesieni ubieglego roku pomagalem jak moglem by doszlo do referendum, w ktorym mieszkancy Berlina mogli wypowiedziec sie juz wiosna tego roku, ze nie zycza sobie zabudowy wycofanego z uzycia, lezacego w zentrum miasta, lotniska tempelhof. Dzis jest ten teren o powierzchni ponad 500 ha parkiem publicznym, miejscem ktorego zazdraszczaja nam mieszkancy innych wielomilionowych aglomeracji na planecie.
Szaraku, tysz cóś, napisałam poza we własnym, w imieniu tych, o których wiem, że znają się z Lejzorkiem. Protestowanie to też działanie 😀
Hm, robię tu za Cichala? No nie wiem, nie wiem. Zdaje się w/w też kiedyś mnie podejrzewał o zastępowanie tu kogoś, już nie pomnę kogo 🙂
No to oddajmy głos Lejzorkowi:
Dwóch Żydów rozmawia ze sobą: ? ?Co to jest puchacz?? ?To jest ryba.? ?Dlaczego ona siedzi na gałęzi?? ?Bo zwariowała?. Więc najprawdopodobniej jestem ptakiem albo rybą, jednym słowem, czymś zwariowanym.
Zastanawia mnie, skad Lejzorek mogl wiedziec i istnieniu szaraka ? 🙄 skoro szarak i fruwa i plywa, a wczoraj na dodatek doszedl do wniosku, ze skoro nie inni, to on jest popieprzony 🙁
dobry wieczór,
obiecane kilka zdjęć z równikowego chrztu.
Od kulinarnej strony też było rewelacyjnie 🙂
Krzychu, jutro z uwagą obejrzę, już się cieszę.
Szaraku, wszyscyśmy podobni na tym padole śmiechu, czy fruwamy, czy pływamy, czy czołgamy się pod wozem.
A jeśli już o kuchni i pieprzu mowa, to wolę paprykę 🙂
Przykro mi Piotrze, że zostałeś tak obcesowo oprotestowany. Ja nie protestuję. Ja dodaję Benia Krzyka, który „Mówił niewiele, ale jak powiedział, to smacznie”. 🙂
Przegoniliśmy przed chwilą buszujące w moich ukochanych peoniach dziki, w ilości :trzy maciory i szesnaście sporych warchlaków. według teorii Malthusa ,która mówi, że wzrost populacji organizmów występujących w przyrodzie jest wprost proporcjonalny do aktualnej liczebności danego gatunku, to jak nic te bestie nas zdominują.
Dwa małe cytaty z Lejzorka .
W zasadzie płeć jest pospolitym narzędziem do rozmnażania się i o ile do sprawy nie
mieszać kapitalizmu Maltusa i innych podziałów, to możemy rozpatrywać tak zwaną miłość jako ściśle produkcyjny proces dwojga chałupników. Im proces jest krótszy, tym więcej czasu pozostaje proletariatowi na związki zawodowe i spółdzielnie.”
„jak nie można przeskoczyć, to trzeba się przepchać”.
‚
Zawsze jak coś ciekawego to mam daleko