Słychać tu tętent tatarskich koni
Po raz kolejny podróżowałem w poprzek przez nasz piękny kraj. Tym razem na północny wschód od Kurpi. I znowu byłem zachwycony: zarówno krajobrazem (nie było odgradzających mnie od pól, łąk i lasów gigantycznych płotów), jak i drogami. A nie były to autostrady, tylko szosy i drogi szybkiego ruchu. Jechałem bowiem spod Pułtuska za Białystok. Oczywiście w poszukiwaniu nieznanych mi smaków. Pędziłem co koń wyskoczy (ale zgodnie z kodeksem drogowym) do Tatarskiej Jurty w Kruszynianach.
Po niecałych trzech godzinach jazdy (mogło być dłużej, bo przy drodze wiejscy handlowcy kusili dorodnymi borowikami i kozakami, ale honor grzybiarza nie pozwolił mi kupować) byliśmy na miejscu.Zaczęliśmy od wizyty w meczecie (fot. wyżej) i na muzułmańskim cmentarzu (fot. niżej).Te oba jakże ważne dla miejscowych Tatarów miejsca zostały zbezczeszczone przez wandali, którzy na świątyni namazali wizerunek świni, a na kamieniach nagrobnych kotwicę – symbol Polski walczącej (ciekawe, o jaką Polskę im szło?!). Czerwonych bohomazów już nie ma, natychmiast zostały usunięte. Ale ślady dewastacji są widoczne. Zostały też ślady w duszach tatarskich. Dotąd żyli oni w swoim kraju z katolickimi i prawosławnymi sąsiadami bez najmniejszych zatargów. Są tu małżeństwa mieszane nie wzbudzające żadnych sensacji. Ale teraz wszystko wygląda inaczej…Na 30 rodzin żyjących na stałe w Kruszynianach są tylko trzy rodziny tatarskie. W lecie jest tu Tatarów znacznie więcej, bo moda na letnie domy spowodowała, że byli mieszkańcy kupują, restaurują opuszczone domostwa i spędzają we wsi kilka miesięcy w roku. Tłoczno i we wsi, i w meczecie bywa podczas świąt muzułmańskich. Zjeżdżają bowiem wierni z różnych stron Polski. Opowiadał nam o tym niezwykle sympatyczny Dżemil Gembicki (fot. wyżej), przewodnik po meczecie.Po wizycie w świętych miejscach musieliśmy się posilić i zasiedliśmy przy ciężkich drewnianych stołach w Tatarskiej Jurcie. Prowadzi ją rodzina Bogdanowiczów. Główną szefową jest Dżenneta, a pomagają jej dwie urocze córki. W czasie jednego posiłku nie dało się popróbować większej liczby potraw, ale przynajmniej poznaliśmy choć kilka podstawowych. Wspaniałe były jeczpoczmaki (fot. wyżej) i kibiny. To dwa rodzaje pieczonych pierogów. Pierwsze z farszem z ziemniaków, pietruszki (korzenia), marchewki, cebuli i miesa wołowego. A drugie z kapustą, cebulą, mięsem.Doskonały jest także pierekaczewnik (fot. wyżej), czyli kilkuwarstwowe ciasto nadziewane mięsem, serem (lub jabłkami) z delikatnie stosowanymi przyprawami. Wielkością, zapachem i smakiem imponują pyzy z białym serem na ostro, podawane w rosole. Więcej grzechów nie pamiętam, ale widziałem, że od sąsiednich stołów też odchodzili zadowoleni goście. W dodatku Dżemila nie zdziera siódmej skóry z klientów, bo jako rasowa restauratorka wie, że płacą niezbyt drogo za pyszne jedzenie i na pewno jeszcze do niej wrócą. I tak będzie.
Wyjeżdżając z Kruszynian, zauważyliśmy piękny tabun koni pasących się na bogatej łące. Towarzyszyły nam, galopując aż do końca zagrody. Do dziś słyszymy tętent tatarskich koni.Fot. Piotr Adamczewski
Komentarze
Dzien dobry,
Jakby sie Gospodarzom zechcialo wybrac w inny kraniec wojewodztwa – na Bialowieze – to miedzy Bialymstokiem a Hajnowka znam fajne miejsce na popas :).
Dobrze zapisali się polscy Tatarzy w naszej historii i bardzo szkoda, że ta historia dobiega kresu po 700 latach. Duża grupa została po białoruskiej stronie, a reszta rozpłynęła się w polskim żywiole. Już przed II wojną nie dało się sformować tatarskiego pułku, chociaż była tatarska jednostka z buńczukami zamiast sztandaru i tatarską orkiestrą na wschodnich instrumentach. Już wtedy było ich zbyt niewielu.
Doczytałam wczorajsze, kalekie (nie z naszej winy) wpisy
Mam drobną uwagę do Niuni
Niunia – nie wystarczy nie lubić Pyry, żeby napisać rozumny komentarz. Nie wiem, czy wiesz, że duża część Blogowiska to emeryci. a mój komentarz był tylko informacją, jaka będzie skala przyszłorocznej regulacji. Mój przypadek (podwyżki, nie emerytury jako takiej) był właśnie informacją. Słowem nie odniosłam się do własnej sytuacji życiowej. Cichal chwycił natychmiast. No, nie można oczekiwać takiej bystrości od każdego, prawda?
9:02
Nie można oczekiwać bystrości od każdego, zdecydowanie nie można!
A opanowałaś już Pyro, włożenie wtyczki do gniazdka?
O czytaniu kodów Captcha nie wspomnę.
Kosiłem trawę, myślałem o tym jak odnieść się do tego co napisała pani o psudonimie „Niunia”.
Po pierwsze: gdybym był Gospodarzem za taki wpis wywaliłbym z bloga na zbity pysk i założył bana.
Po drugie: miejsce dla mentalnych ormowców i anonimowych donosicieli jest gdzie indziej.
Piękna relacja z Kruszynian, czego to się człowiek nie dowie dzięki wpisom Gospodarza i Blogowiczów 🙂
Misiu,
takie „panie Niunie” (nawet nie wiadomo, czy to jest pani) czy inne gośki należy po prostu olać.
Sprawdzam kapcię…
Kapcia kapcią, będę moderowana 😉
Ale umieszczanie takich informacji jednak niektóre osoby prowokuje. Mimo wszystko to jest prywatna informacja. Przecież Ty Alicjo nie piszesz ile tej kanadyjskiej dostajesz i jak ci ją waloryzują. 🙂
Dobrze, że w tych Kruszynianach posprzątali tak szybko. I nie sądzę, żeby ich historia dobiegała kresu. Są prężni, działają, młodzi nie wypierają się pochodzenia – wszystko ładnie wygląda. Może Gospodarz wypróbuje i poda nam sprawdzony przepis np. na pierekaczewnik ?
A mojego wpisu to ja wcale nie widzę, więc nie wiem czy będą moderowali czy wywalili od razu 🙂
Panie Adamczewski, ze wszystkim się zgadzam, ale pani z tatarskiej Jurty nazywa się Dżenetta!
lelek
Oprócz bystrości istnieje zwykła ludzka przyzwoitość. Zaglądanie do cudzego portfela, komentowanie co, ile i w jaki sposób jest co najmniej nie przyzwoite.
Poza tym odnoszę wrażenie , ze pod różnymi nickami piszą te same osoby , którym obecność Pyry na blogu strasznie przeszkadza. Piszę na tym blogu tyle lat i ani razu nie widziałem by Pyra zachowała się nieprzyzwoicie, w przeciwieństwie do „gwiazdeczek” jednego komentarza…
Ech, stróże cudzego sumienia i pamięci, teraz także skarbnicy cudzych sakiewek! To ja idę rwać agrest i porzeczki tylko jeszcze nie wiem co z nimi zrobię. UPAŁ!
Misiu Kurpiowski , komu i na co doniosła Niunia , bo nie moge tego znaleźć ?
Olape,
z porzeczek (czerwonych) zrób konfitury, doskonałe do dań mięsnych. Agrestu Ci zazdroszczę 👿
W moich sklepach ogrodniczych nie znalazłam nigdy agrestu, a chętnie bym posadziła krzaczek.
Moje porzeczki zeżarły chuligany (chipmunki), a w tym roku nie było ich za wiele, więc niech im będzie. Czarne porzeczki dopiero dojrzewają.
Taka ogólna uwaga – każdy tutaj pisze o tym, co chce.
To indywidualna sprawa, co kto chce tu napisać, jedni piszą dużo, drudzy mało, jeszcze inni występują pod kilkoma postaciami…miejsce jest dla wszystkich.
Misiu (12:55),
podpisuję się pod Twoim komentarzem. Mam takie samo wrażenie.
Nieporozumienie wyrasta z tego, że spora część Blogowiska zna się całkiem nieźle i z realu i z blogu. Piszemy więc jakby do bliskich przyjaciół, nie biorąc pod uwagę, że czytają też inni – z innego kręgu, innej wrażliwości, a nawet poczucia humoru. Osobiście ani nie mam zamiaru wdawać się w pyskówki, ani zmieniać stylu wypowiedzi i ekspresji. Ergo sum!
Zaczęłam smażyć dżem morelowy i nastawiam dzisiaj. morelówkę. Tego roku zrobię mniej nalewek i stosunkowo niewielkie ilości Tylko wiśniówki więcej, a tak, przeciętnie wyjdzie od 175 – dcl do 2 l gotowego produktu. W planie jest smorodinówka, orzechówka, morelówka, wiśniówka i gruszkówka, a na jesieni jeszcze ulubiona z dzikiej róży. Wystarczy na prezenty i na toasty i dla gości po kropelce.
W Kruszynianach jest bardzo sympatyczny i inteligentny przewodnik, a meczet ma ładne i gustowne wnętrze. W niedalekich Bohonikach jest o wiele mniej przyjemna atmosfera, a po meczecie oprowadza młody, rzutki imam po szkoleniu w Arabii Saudyjskiej, dobre zadatki na fundamentalistę…
Przypomniało mi się, że już tu o niektórych wrażeniach wspominałam… 😉
Dziękuję Chopie za zwrócenie uwagi na błąd w imieniu właścicielki Jurty. Ale błądzenie jest rzeczą ludzką. Sam też błędnie napisałeś to imię. To Dżenneta Bogdanowicz, którą za omyłkę przepraszam i gratuluję sukcesu Tatarskiej Jurty!
Przepis na pierekaczenik podałem kilka dni temu we wpisie „Podróż po bliskiej okolicy”. I to własnie przepis z Kruszynian.
Czy nic się nie poprawiło w kwestii zamieszczania komentarzy? Redakcja wydania internetowego zmobilizowała informatyków i od świtu poprawiają co było sknocone.
Z tymi konfiturami to obserwuję u nas w domu ciekawe zjawisko-kiedy robiłam i można było sobie zaordynować do śniadanka,to nikt nie jadł.Kiedy przestałam robić,
to domownicy pytają,czy w domu są jakieś dżemy albo konfitury.Ok,mam dobre serce i w tym roku zrobię kilka słoików,przymierzam się do dżemu morelowego i jakiegoś mieszańca 🙂
Nad owym konfiturowym melanżem to jeszcze pomyślę.
Ale się porobiło,wygląda na to,że teraz nas wszystkich moderują.
Informatycy chyba nieźle naknocili.
Mój niewinny komentarz o konfiturach w poczekalni.
sprawdzamy…
pretensje o tańczące litery nadal mam do informatyków i tu użyję stosownego do sytuacji i popularnego wyrażenia – pogięło was?!
Te litery są pogięte i trudne do odczytania 🙄
Nawet po angielsku.
A ja nie leżakowałam ani razu, za to kapcię klikam po kilkanaście razy. Czy ktoś próbował napisać nazwisko p. Daniela albo od – por – ność? Bo może poprawili chociaż jedną głupotę?
Mnie nie przeszkadza w sumie, że ktoś coś tam o sobie opowiada, ale niech później nie ma pretensji, że ktoś inny to komentuje. Pyro, to Ty wykazujesz brak wrażliwości pisząc w kółko, że część „Blogowiska” zna się z realu i z blogu i że czytają też inni z innego kręgu, innej wrażliwości, a nawet poczucia humoru obrażać ma w założeniu tą większość, która jednak blog traktuje jak blog. Ktoś o „odpowiednim” wyczuciu raczej nie pisze ile zarabia, na co choruje, gdzie pracuje, albo bardzo oględnie, że tak powiem. Miś Kurpiowski to tak trochę jak filip z konopi wyskakuje ze swoimi radami, bo jako żywo Niunia, czy kto tam na nikogo nie doniosła. Skomentowała zgodnie z prawem wpis Pyry.
Przepraszam Gospodarzu, za niezauważnie wpisu o pierekaczewniku 🙁 ale zaraz nadrobię.
A ja testuję, czy jest poprawa.
Jest 🙂 🙂 🙂
O a następny zmoderowany 😯
Panie Redaktorze,
Pisze Pan „grupa informatykow”. To nie sa informatycy. Jest to grupa niekompetentych panow od komputerow. Odpowiedzialna za to jest „jasnie redakcja”, jak to napisal Krzych. Moze lepiej zatrudnic kilku 15 latkow, ktorzy teraz maja przerwe szkolna i wszystko szybko naprawia.
Orca, masz rację, zmienić firmę zewnętrzną jak najszybciej 🙂
Moja kapcia czy tez kapec miał 19 liter 🙂
Witam Panie Piotrze dziekujemy za wizytę i super wpis na blogu 🙂 imię co prawda moje w tekście i nas jest 3 córki ale przecież jestesmy tylko ludźmi i ludzka rzeczą jest sie mylić w szczególności wsród naszych imion 🙂 Pozdrawiam serdecznie i zapraszamy ponownie! Ps mam nadzieje ze jagodzianki Żonie smakowała 🙂
Chodzi za mną galaretka z czarnej porzeczki (na surowo). Taką robiłam z moim Tatą dawno temu. Była to dość ciężka i żmudna praca, dysponowaliśmy ręczną maszynką do wyciskania miąższu z owoców, trwało to w nieskończoność. To co się wycisnęło trzeba było mozolnie wymieszać z cukrem, do rozpuszczenia, po czym natychmiast do słoików (mieszanina zostawiona na dłuższą chwilę zamieniała się błyskawicznie w galaretkę). Efekty były świetne, smak niezwykły i piękny kolor 🙂 Teraz brak mi cierpliwości do takiego przedsięwzięcia, więc poszłam na łatwiznę i zagotowałam krótko pół kg porzeczek z małą ilością wody, na gorąco zmiksowałam to wszystko tzw. żyrafą, po czym dodałam cukier w równych ilościach, zamieszałam do rozpuszczenia i do słoiczków. Wyszły trzy średnie słoiki i dodatkowo mały do łasuchowania od ręki. Pyszne, szybkie, choć jednak nie na surowo 🙂
Moja „kapcia” miała tylko trzy, komentarz widzę, ale z adnotacją o oczekiwaniu na moderację, zagadka…
O la, la~! To zmieniam temat na bezosobowy w formie, pojemny w treści – jak każda, porządna rozprawka młodego adepta nauk wszelakich. Otóż korzystając z wakacyjnej nieobecności Młodszej, zajrzałam na jej odświeżony ostatnio zbiór książek zawodowych (Młodsza robi to regularnie co 5 lat od czasu dyplomu). Są to zawsze najważniejsze pozycje z geologii, klimatologii, hydrologii z oceanografią i geografii politycznej – zawsze pierwsze wydania albo świeże tłumaczenie. Jak wiadomo zawód nie zawód, tylko sposób na życie, a Młodsza chce być na bieżąco. Oczywiście są wielkie monografie tzw podstawowe, których miejsce na regałach jest stałe. Zawsze trochę czytam z tych pozycji, bo też nie chcę wypaść z kursu. Nie chcę, żeby moje rozmowy z Młodszą sprowadziły się do kwestii „Zrobić Ci herbaty?”
To na pewno nie była nasza jedyna wizyta w Kruszynianach. A jagodzianki były pyszne.Następnym razem postaram się wymienić wszystkie imiona i w dodatku poprawnie.
Orca 🙂
Bardzo proszę wymieść wielką miotłą te pogięte litery – na co to komu? Oczopląsu można się nabawić 🙄
Tosik,
każdy pisze o czym chce, o chorobach, o portfelu, o czymkolwiek.
Co to znaczy – „ktoś o odpowiednim wyczuciu”? Odpowiednim według czyich parametrów?
Co jest odpowiednie dla Ciebie, niekoniecznie musi być odpowiednie dla kogoś innego.
Owszem, wiele z nas zna się osobiście chociażby ze zjazdów dorocznych, ale to nie znaczy, że tworzymy jakiś zamknięty klan.
Ja i Pyra klepiemy od początku o tym, co u nas w życiu, inni też. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, taka mam naturę.
Jasne, że ludzie „komentują komentarze”, rzadko kiedy złośliwie.
Złośliwca poznać, bo przecież to widać, że chce komuś dołożyć.
Nie ma to jak być sfrustrowanym anonimem 😉
Można się wyżyć!
Tera (nie poprawiać!) próbuję kapcię….
trzecia próba….
Jak miło widzieć i powitać na blogu bohaterkę wpisu Gospodarza!
Zostań na dłużej i podaj tatarskie przepisy, Dżemilo 🙂
Jasne, że można poszukać po książkach, ale nie ma to, jak własna kuchnia.
Barbaro,
ja ciągle jestem moderowana 🙄
Gospodarz bardzo szybko się pozbył moderatorów, co pamiętają najstarsi z bywalców (Tosik, tak było!), ale teraz jest tam jakaś rewolucja i nic innego nam nie zostaje, jak przeczekać.
Daję im czas do środy!!!
Pyro (16:12), zawsze możesz zapytać Młodszą, czy tę wtyczkę do kontaktu to tak, czy „do góry nogami”. Alicjo (14:48), nie pękaj! Mnie po którymś winku też wszystko „lata”. I po angielsku, i po amerykańsku.
Alicjo, ale to Pyra tu ciągle o wyczuciu, wrażliwości tej czy innej ze wskazaniem, że jej jest lepsza niż czyjaś inna. Niedawno Jagodzie, komuś kogo nie pamiętam też potem i jeszcze parę razy. I to Pyra a nie ja podkreśla ciągle, że ktoś tam tworzy krąg znany w realu wskazując, że krąg ten jest zamknięty w jakiś sposób. No niechże sobie każdy pisze o czym chce, ale jednocześnie niech ma świadomość, że taka Niunia ma pożywkę i niech Miś K. się nie oburza bez sensu.
Moja captcha też 19 liter niech ją.
Dżemila, Elwira, Tamira – wszystkie trzy córki są niezastąpione i przeurocze (po Mamusi i Tatusiu), a pan Gębicki nazywa się Gembicki 🙂
………………………………anonimowy ormowiec, a od dwóch dni także świętoszkowaty hipokryta
Tosik,
zostawmy sobie margines na różne postrzeganie świata. Pyra wyraża swoje poglądy, ale nikogo nie atakuje za poglądy takie czy inne.
Nie widziałam żadnych „nakazań” Pyry, jak długo tu jestem.
Dzielimy się naszym doświadczeniem życiowym, na ile kto chce. Ja to cenię, nie krytykuję, biorę z tego to, co mi pasuje i co mi się przyda.
Ooooooo… wreszcie wpis wleciał jak zawsze, tuż po wysłaniu.
U mnie burzowato okrutnie, co jedna przejdzie, to druga 🙄
Krzychu, wczoraj komentowałeś jakieś moje zdjęcia. Od wielu dni nic nie pokazywałem!
Teraz https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/6033082367228489361?banner=pwa„>Zapraszam do mnie!obiad „kanikułowy” z jadalnym kwiatkiem nasturcji. Obok chlebuś żytni – cebulowy.
Ale trolle pracują!
Gospodarzu,
z tytułem dzisiejszego wpisu natychmiast skojarzył mi się Krzysztof Kamil Baczyński i jego „…jeszcze słychać śpiew i rżenie koni”
Barbaro – jeszcze 15 lat temu robiłam taką galaretkę – r ręcznie, bez maszynki i wcale nie tak długo. Nauczyła mnie moja teściowa, Stasia. Bierze się całą, porządną, pończochę albo kolanówkę stylonową, wpycha się czarną porzeczkę i dłońmi wyciska sok (dobrze do tego męskie ręce zatrudnić, Wytłoki odkłada się na bok. W makutrze ucieramy 1 szkl cukru na 1 szkl soku – do rozpuszczenia cukru i w s loiki. Co roku robiłam z pomocą męża póki miałam ogród.
Pyrę lubię za to,że pisze po prostu o tym „co Jej w duszy gra”.
Oczywiście,że to co mnie odpowiada u naszej Koleżanki nie musi podobać się innym,bo jak mawiała moja Mama:nie to ładne,co ładne,ale co się komu podoba 🙂
Znam osobiście wielu Blogowiczów z czego się bardzo cieszę,bo od paru lat mam grono
nowych i bardzo sympatycznych znajomych 😀 Najczęściej zresztą bywało tak(i to jest super),że wirtualny obraz danej osoby pokrywał się z jej obrazem rzeczywistym.
Skoro tu zaglądam i jestem już od paru lat,to znaczy,że lubię to blogowe towarzystwo i cieszą mnie nasze pogwarki.Mam oczywiście,jak pewnie każdy z nas,swoich ulubieńców. No właśnie,np.takiej Haneczki jakoś ostatnio nie ma i nie mogę tego przeboleć 🙁
Przyjmuje też do wiadomości,że po świecie chodzą różni ludzie i tego nie zmienimy.
Oby się tylko udało nareszcie zmienić,a raczej usprawnić blog informatycznie !
Ło Matko,może się w końcu uda…..
Barbaro-to już wiem,o co Cię poprosimy przy okazji kolejnego zjazdu mazowiecko-warszawskiego 😉
Moja gdyńska ciotka Anna robiła genialną galaretkę z czerwonych porzeczek.
Gdzie te czasy,gdzie te galaretki 🙁
Cichal,
ja zawsze latem (a czasami i zimą, jak nie zapomnę i w doniczke zasieję) mam nasturcje – wspaniale pieprzne liście i piękne kwiaty. Pasują do każdej sałaty, albo jako dodatek do czegokolwiek.
Bardzo niewymagająca roślina, ziemia może być byle jaka, byle była 🙂
I znowu mnie moderują 🙁
Alicjo, zgadzam się. Tylko od tych bezsensownych przeważnie obron zaczynają się nieziemskie awantury parodniowe, a przecież my tu powinniśmy miło o jedzeniu, pogodzie, meczetach itd sobie…
Witam i zapraszam 🙂 a przepisy to tajemnica od stuleci przekazywana z babci na wnuczkę 🙂 wiec niestety ale nic nie zdradzę
Placku – kiedy ostatni raz wyznałam publicznie, że się w Tobie kocham? Oczywiście dyskretnie, wzdychająco i nieszczęśliwie…?
Polecam galaretkę z czerwonych porzeczek wg przepisu Gospodarza, a właściwie Pani Barbary. Przepis wypróbowałam, jest prosty, a galaretka bardzo smaczna. Używam jej do naleśników, albo do pieczywa. http://adamczewski.blog.polityka.pl/2009/08/09/galaretka-z-czerwonej-porzeczki/
Danuśka,
jeśli myślisz o konfiturach lub dżemie mieszanym, to może o tym z jabłek, śliwek i gruszek. Po ubiegłorocznych doświadczeniach z przypalonym garnkiem/ ale uratowanym po wielkich trudach/ pamiętam podpowiedzi Koleżeństwa, żeby naczynie z owocami zapiekać w piekarniku.
Ten komentarz wszedł łaskawie od razu.
A Kruszyniany także odwiedziłam i to dwukrotnie, ale niestety nie byłam w Tatarskiej Jurcie. Bardzo żałuję. Zdziwiłam się informacją podaną przez Gospodarza, że na stałe mieszkają tam tylko trzy rodziny tatarskie. Ale to dość typowe dla tamtych okolic, że wioski zaludniają się wiosną i latem, a jesienią większość mieszkańców przenosi się do mieszkań w miastach. Czuję wielki sentyment do tych stron.
Przewodnik po meczecie , jak widzę, nadal ten sam.
Pamiętam, że przy drodze wiodącej na cmentarz i na samym cmentarzu rośnie mnóstwo glistnika jaskółczego ziela.
Ooo… fachowca mamy widzę. Zna się na kontaktach i WTYCZKACH. Ja bym się tak tym nie chwaliła…..bo to i nagrać można i wykorzystać…
Echidna (od Nagry)
Kulinarne eksperymenty uprawiałam dzisiaj. Cytrynka obrodziła nadzwyczajnie – karłowaty Mayer – tym większe zdziwienie.
Część zasoliłam wg przepisu marokańskiego nr 1, część moczyć się będzie przez trzy dni i poddana zostanie obróbce wg przepisu marokańskiego nr 2 (też solona – obowiązkowo sól morska), trzecią partię zrobiłam w syropie (plasterki). Ciekawostka przyrodnicza co z tego wyjdzie. O rezultatach doniosę.
A może ktoś z Was ma doświadczenie w tym temacie? Jeśli tak proszę o podpowiedź – na krzaku jeszcze sporo zostało!
E.
Burza po byku. Wyłączam wszelką aparaturę.
Siano moknie. Normalnie.
Za to kwiatki się podleją.
wykryto duplikat 🙂
ale oryginał wcieło…
Burza po byku. Wyłączam wszelką aparaturę.
Siano moknie. Normalnie.
Za to kwiatki się podleją.
Cichal, pieczesz chleb, bo lubisz to robic i Twoj jest bardzo dobry – w co wierze – czy po prostu chleb amerykanski Ci nie smakuje. Podziwiam ludzi, ktorzy sami pieka chleb.
Echidno – poszperaj na blogu i u Alicji – Nemo robiła jakieś dżemy, ponoć smaczne i ładne (ktoś to potem powtarzał, chyba Jolinek) I nie zabij mnie, ale właśnie sobie przypomniałam (bo ja kupuję po 2 cytryny albo 1,2 kg na nalewkę, raz w roku) Jedna z naszych starych książek kucharskich podaje „najlepszy sposób na zachowanie cytryn” Potrzebna jest motła z gałązek, taka od zamiatania ulicy i piwnica. Owoce luzem wrzucamy w odwróconą miotłę. Jak więcej cytryn, to kilka mioteł. Ponoć 3 miesiące „zachować się dają”
Elap – a Wezuwiusz?
Echidno Kudelska – Mam, wtyczkowe i cytrynowe.
Pierwsze – objawy sugerują konflikt wtyczek wp-reCAPTCHA i Akismet i moderacji poczty.
Drugie – metoda marokańska – idealna odmiana cytryn, piękna arabska nazwa – śpiące cytryny.
Wdrapalam sie i zobaczylam krater. W tym dniu widzialam tez Pompei i ona wywarla na mnie wieksze wrazenie tym bardziej , ze dzien wczesniej bylam w muzeum archeologicznym w Neapolu i podziwialam freski i inne pamiatki z tego nieszczesnego miasta.
Kolejne podejście..
Trzy wpisy przepadły w czarnej dziurze. Pyro – przypomniałaś mi o ubiegłorocznej morelówce,która cały czas stoi na owocach. Czas zlać i wstawić następną.
Burza Żaby przeniosła się do ,mmie. Też się ma o,5 godziny wyłączam.
Danuśko – daj tylko znać, a ruszę do dzieła 🙂
Konfitury cytrynowo-morelowe wg Nemo (11.02.2011) robiłam i potwierdzam, że pyszne i warto. W przepisie są to morele suszone. Natomiast gdzieś w internetowych czeluściach widziałam przepisy na dżemy/konfitury cytrynowe np. z imbirem, ale trzeba by poszukać.
Dżemila,
no ale kapeczkę choćby, jakieś podpowiedzi…mogłabyś, tak mimochodem, tędy owędy… 😉
Stara Żaba o burzy, a u mnie znowu ciemno i szykuje się nie wiadomo już, która burza u mnie dzisiaj 🙄
To lato jest nie za bardzo typowe dla mojej wsi.
U mnie dzisiaj makaron i robaki morskie w ostrym sosie curry. Mnie tam wszystko jedno, mogę zrobić, roboty niewiele, tylko przestrzegam Jerzora, że któregoś dnia nie będzie chciał na to patrzeć, a co dopiero zjeść. Ale on tak ma – jak się na coś uprze, to by jadł codziennie, a potem patrzeć nie może 🙄
Echidno, lemon curd najlepszy, a ile cytryn się zużywa i to ze skóra 🙂 Jeśli będziesz chciała mam dwa sprawdzone przepisy.
U tych od kapcia podejrzewam silne zaburzenia wzrokowe tylko nie wiem na jakim tle 😯 ,bo nikt o normalnym wzroku by tego nie wymyslił.
Oczywiście moderacja 😯
Duże M,
poproszę o przepisy na lemon curd.
Kapciowych pogięło 🙄
Można się dopraszać podpowiedzi, można też zerknąć do przepisu zamieszczonego tu przez Gospodarza miesiąc temu (5. czerwca) albo skorzystać z Przewodnika po Krymie
Można nie pytanym nie odpowiadać, doczytać do końca… ale po co jak się ma googla w domu i można się pochwalić…
Mnie nie chodzi o googlanie…to każdy potrafi 🙄
Tosik,
wypraszam sobie okreslenia „ze taka Niunia”. Widac ze brak Ci oglady.
Z Pyra, przelalo mi sie. To ciagle utyskiwanie na mala emeryture, ile kupila za 50 zl, ile kosztowalo leczenie pieska I td I tp. Na brak klasy, nie pomoga lacinskie cytaty.
Marek, ten najbardziej wzburzony tez ciagle, bez skrepowania narzeka na brak pieniedzy, by potem czyms wszystkich zaskoczyc.
A, ze obraza ludzi, to juz sie chyba wszyscy przyzwyczaili. Mnie nie jest w stanie obrazic.
Niedawno zapytała mnie osoba goszczona po raz pierwszy przeze mnie:
– A robisz uszka na wigilię?
– Owszem, robię.
– A dobre chociaż?
Pyro.
to nie oznacza abym Cie jak piszesz nie lubila. To sie po prostu „zle” czyta….
O czym tu pisać, na kingstońskim, poznańskim, warszawskim czy innym bruku?
Piszemy, co nam w duszy gra, jak zauważyła Danuśka.
Jerzy Stuhr – Śpiewać Każdy może – 1977 Opole – YouTube – niestety, to wideło wcięło, nie jest u mnie dostępne, ale tak mi się skojarzyło… 😉
Nemo – dzięki za uśmiech. Miałaś też przepis na dżem z samych cytrusów, to pamiętam, bo się do niego zabierałam i zabrać nie mogłam – stale mi czegoś brakowało i w końcu nie zrobiłam. A bieżąca konfitura morelowa wyszła, jak Żabina – owoce żółciutkie i lekko prezezroczyste. Tyle, że na mojej „:patelni” maks. 1,5 kg. I dobrze – obliczyłam że rocznie potrzebuję 3-4 słoiki. Tyle mam.
Nemo,
podejrzewam, ze pierwszy I ostatni raz 🙂
Nie, że śledzę wpisy, ale ten przepis wpisałam dawno do /Przepisy
Marek.Kulikowski pisze:
2009-06-27 o godz. 00:05
Piwa nie pić.
Papierosów nie palić .
Mięsa nie jeść.
Wstawać 5.30
Gimnastykę ćwiczyć.
Pietruszkę i pomidory uprawiać.
Herbaty czarnej nie tykać.
Okonie złapane wypuszczać.
Nie garbić się.
Nie przeklinać.
Za mężatkami się nie oglądać.
Wojtka nie krytykować.
Z byłą dyrekcją było się zgadzać.
O byłej kierowniczce było nic złego nie mówić.
Nie wpraszać się.
Ciastka i cukier znienawidzieć.
O wódce zapomnieć do końca życia.
Do kościoła co niedzielę chodzić.
Z łożka prosto na kolana .
Z kolan prosto do łózka.
Komunistów nienawidzieć.
Od brzydkich rysunków Mleczki głowę odwracać.
Za panienkami się oglądać i nie mieć przy okazji kudłatych myśli.
Wodę oszczędzać.
Światło wyłączać.
Komputera za często nie używać.
Abonament płacić.
Zatykać uszy, piratów nie słuchać.
Do widzenia bardzo.
Podatki płacić.
ZUS kochać jak Ojczyznę.
😉
Niuniu,
kiedy dawno temu wyjechałam na stałe z Polski, to moi krewni, przyjaciele, znajomi informowali mnie o różnych sprawach osobistych, politycznych, towarzyskich, ale tylko jeden kolega (z Galicji 😉 ) niepytany donosił mi o aktualnych cenach żółtego sera, kiełbasy, pomidorów, gazet itp. I ja sobie bardzo te informacje ceniłam, bo mówiły wiele nie tylko o zmianach w polskiej gospodarce, ale i o realiach codziennego życia, które musiały trapić i pozostałych moich korespondentów.
Tak i teraz z komentarzy m.in. Pyry dowiaduję się, jak się konkretnie żyje np. polskim emerytom.
Wiem, że ludziom powodzi się różnie, jednym lepiej, innym gorzej, ale tylko Pyra ma ochotę dzielić się takimi informacjami. A co sobie każdy na ten temat myśli i czy odczuwa przemożną potrzebę skomentowania jej wynurzeń, to też indywidualna sprawa osobistej kultury i taktu 😉
A Marka musiała zirytować nie tyle Twoja reakcja, co uporczywe i wielokrotne jej zamieszczanie, co jest zrozumiałe w sytuacji ze znikaniem komentarzy i pojawianiem się ich po jakimś czasie, ale jednak sprawiające wrażenie, że bardzo Ci na tym komentarzu zależało.
Ja to przynajmniej tak odczułam 😉
Pomijać wpisy ludzi, których się „źle czyta” – proste jak swiński ogon 😉
No i macie…skumbrie w tomacie 😉
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,16282334,To_byc_moze_najslawniejsza_salatka_ziemniaczana_w.html#BoxSlotI3img
Kiedyś podawałam tu kilka przepisów sycylijskich na dżemy z cytryn.
Metoda zależy głównie od tego, czy cytryny mają grubą czy cienką skórkę i ile białego albedo pod nią, bo od tego zależy, czy będą mniej lub bardziej gorzkie. W całości używać należy tylko cytryn o bardzo cienkiej skórce i małej ilości białego. Najlepsze do tego celu są tzw. cytryny z Sorrento.
Marmolada cytrynowa
Cytryny obrać i dobrze oczyścić z białego, skórki również, pokroić je (skórki) w cienkie paseczki i gotować 3 razy po 10 minut zmieniając wodę, skórki utracą gorycz.
Cytryny pokroić w cieniutkie plasterki usuwając ewentualne pestki, zważyć, dodać tyle samo cukru i 2 dl wody na każdy kilogram owoców. Dodać ugotowane skórki, wszystko razem gotować do uzyskania pożądanej konsystencji (próbować czy żeluje)
Napełnić słoiczki. To jest bardzo trwała konfitura.
Cytrusy zawierają dużo pektyn i nie wymagają dodatków żelujących.
Ilość cukru można zmniejszyć wedle własnego uznania.
Moderator wystawił mnie za drzwi kilka razy od mojej ósmej rano, a już jest prawie 16-ta. Nie wiem, czym się zasłużyłam, nie uzyłam żadnych brzydkich słów ani w ogóle o niczym takim…
Do środy zatem, a i to nie jest pewne.
Alicjo, ale wszystkich wystawia do moderacji nie tylko Ciebie i dlatego wszyscy są tak wkurzeni 🙂
Interesujące zmiany 🙄
Ostatni mój komentarz ukazał się natychmiast, a poprzedni czeka już ponad 20 minut na moderację.
Pourquoi?
To jest śmiechu warte 🙄
Czekam na moderację komentarza o czekaniu na moderację.
A teraz na moderację komentarza o komentarzu o komentarzu czekającym na moderację
Czekam
To jest jakaś loteria
Ciekawe uwagi fachmanów od szlachetnego zdrowia:
http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,16255032,Nie_mieszaj____nadcisnienia_z_wodka.html#MT
Elap. Miałem przerwę na obiad (chłodnik, botwinka na jogurcie+jajko na tw.) Rzeczywiście chleb tu jest paskudny, taka wata. Prócz tego lubię piec. Dziękuję za wiarę w to, że jest smaczny. Parę osób z bloga jadło i nie narzekali.
U mnie kapcia przeważnie liczbowa i nic nie moderuje!
Na plażę 🙂 : http://www.polona.pl/item/9886500/1/
Na obiad fasolka szparagowa, na deser arbuz prosto z lodówki 😀
Wyjątkowo tylko 4 cyferki
Cichalu,
znowu mi przypominasz „nasz pierwszy rejs…” 🙂
Uściski dla Ewy.
U mnie liczbowa i moderuje 🙁
Ale niech ta…przeczekamy 😉
Ciekawe, czy jedno, miłe słowo też będzie czekało na moderację? 🙂
Dobranoc
Przeszło od razu, 3 cyferki na skrzynce pocztowej 😉
Dobranoc
Cichalu,
ja wlasnie komentowalem Twoje zdjecie z nasturcja:)
To, ze nie dodales sznureczka na blogu, nie znaczy, ze nie widzialem go wczesniej na Google+ 🙂
Informatycy poszli spac wiec moge przypomniec o niedzwiedziach w Brooks Falls. Pokaz sie skonczy za kilka tygodni.
Ponizej glownego ekranu z niedzwiedziami w Brooks Falls miesci sie kilka miniatur obrazow innych miejsc, a jeszcze nizej jest informacja o dokladnym polozeniu Brooks Falls i troche innych ciekawostek. Ranger pisze, ze niedzwiedzie jest najlepiej obserwowac miedzy 9 rano i 5 po poludniu. Jest tam rowniez bardzo duzo komentarzy od gosci. W tej chwili widze 261615 komentarzy i podziekowan za umozliwienie obserwacji niedzwiedzi na polowach.
Miedzy 9 rano i 5 po poludniu wiekszosc Lasuchow spi. Zaden problem. Pod duzym obrazem po lewej stronie sa napisy LIVE CAMS, FILMS, PHOTOS. LIVE CAMS to widok na zywo. FILMS to kilka filmow nagranych przez Park Ranger kiedy niedzwiedzie przychodzily z malymi i kilka innych wydarzen podczas polowu lososia. PHOTOS to oczywiscie zdjecia.
Na duzym ekranie, w prawym gornym rogu jest duzy rysunek aparatu fotograficznego. Kiedy niedzwiedz zlapie duza rybe mozna nadusic rysunek aparatu fotograficznego, zrobic zdjecie, i zatrzymac dla siebie. Zdjecie, nie lososia.
Mam nadzieje, ze podoba sie Wam obserwacja polowow na lososie.
Children – don’t try this at home. 🙂
http://explore.org/live-cams/player/brown-bear-salmon-cam-brooks-falls
Informatycy poszli spac wiec moge przypomniec o niedzwiedziach w Brooks Falls. Pokaz sie skonczy za kilka tygodni.
Ponizej glownego ekranu z niedzwiedziami w Brooks Falls miesci sie kilka miniatur obrazow innych miejsc, a jeszcze nizej jest informacja o dokladnym polozeniu Brooks Falls i troche innych ciekawostek. Ranger pisze, ze niedzwiedzie jest najlepiej obserwowac miedzy 9 rano i 5 po poludniu. Jest tam rowniez bardzo duzo komentarzy od gosci. W tej chwili widze 261615 komentarzy i podziekowan za umozliwienie obserwacji niedzwiedzi na polowach.
Miedzy 9 rano i 5 po poludniu wiekszosc Lasuchow spi. Zaden problem. Pod duzym obrazem po lewej stronie sa napisy LIVE CAMS, FILMS, PHOTOS. LIVE CAMS to widok na zywo. FILMS to kilka filmow nagranych przez Park Ranger kiedy niedzwiedzie przychodzily z malymi i kilka innych wydarzen podczas polowu lososia. PHOTOS to oczywiscie zdjecia.
Na duzym ekranie, w prawym gornym rogu jest duzy rysunek aparatu fotograficznego. Kiedy niedzwiedz zlapie duza rybe mozna nadusic rysunek aparatu fotograficznego, zrobic zdjecie, i zatrzymac dla siebie. Zdjecie, nie lososia.
Mam nadzieje, ze podoba sie Wam obserwacja polowow na lososie.
Children: don’t try this at home. 🙂
http://explore.org/live-cams/player/brown-bear-salmon-cam-brooks-falls
U Owczarka umiescilam przypomnienie o niedzwiedzich i lososiach w Brooks Falls. Moje proby umieszczenia tego samego tekstu na blogu Gotuj sie powiodly sie.
http://owczarek.blog.polityka.pl/2014/07/06/w-piknej-krainie-cornyk-goroli/#comment-167124
A stek spod siodła w tej jurcie jest?
Przepraszam za głupie pytanie. Spać jakoś nie mogę, łażę tu po mieszkaniu już od godziny i myślę, że czas zobaczyć, co z moimi kapciami.
Tym za wielką wodą ostateczne dobranoc!
A nam tu – dzień dobry!
No, poszło!
(spoko, to nadal testy)
Co z tego, jak tylko cyfry.
Pepegorze,
Dobry to bedzie, jak sie dowiem, jakie czynniki maja wplyw na moderacje. Czy numer IP, czy lokalizacja piszacego, czy mucha w nosie moderatora, czy tez brak kompetencji wczesniej wspomnianego.
Niewiele jest rzeczy, ktore wyprowadzaja mnie z rownowagi, ale brak informacji i przyczyn danego zachowania jest jedna z nich.
Doceniam pomoc pana Piotra i jego monity w redakcji, zdaje sobie sprawe, ze nie zawsze wszystko sie uklada po naszej mysli.
Ale gdyby osoba odpowiedzialna za informatyczne usprawnienia miala odrobine empatii, to poinformowanie uzytkownikow, ze” w dniu takim , a takim, ze wzgledu na prace usprawniajace, wpsiy beda moderowane w godzinach pracy biura, a uzytkownicy zza oceanu niech uzbroja sie w cierpliwosc” nie stanowilo by problemu.
A tak mysle sobie o odpowiedzialnych za ten nielad ludziach to, co mysle 😀
O – i „krzywe” słowo poszło!
Starczy, myślę.
Skrobnalem list na adres internet@polityka.pl, z zapytaniem o ramy czasowe tej akcji z usprawnianiem, po uzyskaniu odpowiedzi chetnei sie nia z Wami podziele 🙂
Krzychu, będziemy Ci niezmiernie wdzięczni 🙂 Mnie nurtuje, czy aby dostać cyfry w granicach do 4 a nie litery do 20 trzeba się za granicę naszą wyprowadzić ? Bo ja tych pogiętych liter to bardzo nie bardzo 😯 . Z drugiej strony Alicja też ma pogięte, czyli teoria liczbowo – literowa bierze w łeb. Ciekawe czy będę w poczekalni ?
Czekam na moderację.
Asi dobranoc ukazało się od razu wczoraj, resztę jej wpisów dopiero dziś się pojawiło.
Dzień dobry 🙂
Krzychu, ja podobnej irytacji doświadczam z powodu abonamentu Polityki. Dostaję ją w piątki albo dopiero w następnym tygodniu. Lub wcale 👿
Kilka razy dzwoniłam do dystrybutora. Efekt był kilkutygodniowy, przysyłano po kilka tych samych numerów, wcześniej niedostarczonych. I apiat od nowa to samo 🙁
Bardzo to nieprzyjemne. Naprawdę nie mam pojęcia kogo Polityka zatrudnia.
Tymczasem Tygodnik Powszechny dostaję terminowo. Czyli można ❗
Komentarz w kosmos
Duże M,
Mnie tez intryguje, od czego zalezy rozmiar kapcia. Moze od rozpietosci skrzydel mola?
U mnie tylko cyfry, nie wiecej niz cztery.
Ależ faux pas z mojej strony! Wobec tego z błędami jesteśmy kwita 😉
Wszystko w opisie się zgadza;)Piękne miejsce… bylismy tylko raz, ze 3 lata temu ale pamiętamy i na pewno wpadniemy ponownie