Herbaciane opowieści po japońsku

Często zajmuję Was opowieściami herbacianymi. Zazwyczaj są to legendy bądź historie z Chin, Indii lub Cejlonu. Tym razem chcę przytoczyć fragment niezwykle ciekawej książki Iwony Kordzińskiej-Nawrockiej „Japońska kultura kulinarna”. Historyjka, którą zamieszczam jest tyleż interesująca, co i zabawna.
„Cesarz Saga (809 – 823), który podczas wycieczki wzdłuż wschodniego wybrzeża jeziora Biwa zatrzymał się w świątyni Bonshakuji w Konoe i został ugoszczony przez mnicha Eichu (742 – 816) czarką herbaty. Zachwycony nowym napojem zaraz po powrocie nakazał założyć plantacje krzewów herbacianych w kilku pobliskich prowincjach. Herbata bardzo szybko stała się ulubionym napojem arystokratów i mnichów, którzy docenili jej właściwości lecznicze. Jednak w połowie okresu Heian, tj. około XI w., wraz ze spadkiem zainteresowania kulturą chińską zwyczaj picia herbaty zaczął powoli zanikać. Swoje ponowne odkrycie herbata zawdzięcza mnichowi Myóanowi Eisai (1141 – 1215), który sprowadził z Chin nie tylko nasiona herbaty, ale i nowe spojrzenie na jej właściwości. Po powrocie w 1191 r. założył plantacje herbaty na górze Seburi (Fukuoka), następnie w Shófukuji w Hakata na Kiusiu. Charakterystyczne jest to, że kiedy w XII w. herbata po raz drugi została sprowadzona do Japonii, nie odwołano się do zapomnianej tradycji dworskiej, tylko zaczęto uprawiać ją od nowa. W dziele Kuua yójoki {0 piciu herbaty i zdrowym życiu, XII w.), poświęconym kulturze picia herbaty, Myoan Eisai podkreślał jej lecznicze właściwości i udowadniał pozytywny wpływ na pracę serca oraz innych organów wewnętrznych. Zwrócił też uwagę na charakterystyczny, gorzki smak herbaty, który, jak twierdził, uwielbiał sam Budda, dlatego zalecił składać mu ją w ofierze. Od tego okresu można zaobserwować gwałtowny „wzrost liczby wielbicieli tego napom wśród nowej klasy rządzącej, a mianowicie samurajów. Czy jednak herbata przyjęła się również wśród ludu? W Shasekishu {Zbiór piasku i kamieni, 1279-1283) mnicha Muju Dógyo (1226 – 1312) przedstawiona została następująca opowieść świadcząca o tym, że picie herbaty cały czas pozostawało zwyczajem warstw uprzywilejowanych.
Pewien hodowca bydła zauważył mnicha pijącego herbatę.
– Co to za lekarstwo? Czy ja też mógłbym spróbować? – zapytał.
– To lekarstwo działa na trzy rzeczy i na dodatek jest łagodne w smaku. Podzielę się z tobą – odpowiedział mnich, po czym dokończył swoje wyjaśnienie:
– Jeśli chodzi o jego dobroczynne działanie, to po pierwsze, kiedy długo się medytuje, ogarnia nas senność, a po zażyciu tego lekarstwa nie chce ci się spać przez całą noc. Po drugie poprawia trawienie szczególnie po dużym posiłku, a żołądek staje się lekki, co nie pozostaje bez wpływu również na samopoczucie. Wreszcie po trzecie ogranicza popęd seksualny.
– W takim razie chyba ci podziękuję. Przez cały dzień ciężko pracuję, a wieczorem marzę jedynie o wyciągnięciu się i śnie. Nie potrzebuję lekarstwa, aby nie móc spać. Poza tym, jeśli chodzi o jedzenie, to rzadko mogę się najeść do syta, zatem szybkie trawienie sprawiłoby, że byłbym wiecznie głodny. Co ja bym wtedy zrobił? A popęd seksualny, gdybym go nie miał, moja kobieta przestałaby się mną interesować. A tak żona jest zadowolona i dba o mnie, pierze mi ubrania.”
Będziecie teraz pić herbatę wieczorem panowie?