Piwne zaskoczenie
Lubię bywać zaskakiwany informacjami na tematy, które są mi bliskie i znajome. Tak stało się i tym razem podczas lektury najnowszego (czerwcowo-lipcowego) numeru pisma „Czas Wina”. Oto pośród arcyciekawych tekstów o winach i winnicach argentyńskich, bułgarskich i alzackich znalazłem artykulik pióra Dawida Leszczaka o piwie, którego mógłby nam pozazdrościć braciszek Dom Perignon.
Piwo szampańskie jest bez dwóch zdań piwem ekskluzywnym i relatywnie drogim. Powinno otworzyć oczy wszystkim niedowiarkom twierdzącym jeszcze, że piwo to prostacki trunek. Produkowane jest przez browar Bosteels, który w swojej ofercie ma m.in. piwo Pauwel Kwak, znane z niecodziennej szklanki. Już sama procedura przygotowywania Biere de Champagne jest, jak na piwo, sensacyjna niczym pierwsze filmy o Bondzie. Producent określa swój produkt przymiotnikiem „niebiański”, pisząc, iż stanowi on idealną symbiozę warzenia piwa i produkcji wina musującego. Po tradycyjnym warzeniu przez belgijskiego piwowara piwo przechodzi dwufazową fermentację przy udziale specjalnie wyselekcjonowanych szczepów drożdży szampańskich. Następnie jedzie do Szampanii, w pobliże Epernay, gdzie jest butelkowane i leżakuje w piwnicy 9 – 12 miesięcy w regałach przeznaczonych na szampany. Poddawane jest procesowi remuage, a więc powolnemu obracaniu wokół własnej osi, ze stopniowym kierowaniem szyjki w dół, tak aby drożdże zebrały się u jej wylotu.
Następnie drożdżowy czop jest zamrażany i wypychany za sprawą ciśnienia powstałego w butelce – ten proces chyba wszyscy pasjonaci win musujących z Szampanii znają pod nazwą degorgement. Ubytek piwa jest uzupełniany (dosage) i zostaje ono ponownie zakorkowane. Mamy więc do czynienia z najprawdziwszą methode champenoise, którą od produkcji oryginalnego szampana różni jednie surowiec bazowy! O ile pierwsza część pracy jest w rękach doświadczonego belgijskiego piwowara i francuskich winiarzy, o tyle za zapewnienie właściwych warunków degustacji odpowiada już konsument. Piwo należy pić niemal zmrożone, w temperaturze 2 – 4°C, ponieważ nawet lekko ogrzane traci część swoich walorów i staje się mdłe. Zaleca się zastosowanie kubełka z lodem i schłodzenie kieliszków.
Kiedy boski trunek już znajdzie się w naszym kieliszku, możemy podziwiać jego walory wizualne. Na pierwszy rzut oka widać pewne podobieństwo do winnego pierwowzoru. Kolor złocisty, lekko miodowy, o nieznacznym stopniu zmętnienia. Wysycenie, jak na piwo, bardzo duże, piana drobna i szybko znikająca, pozostawiająca lekko szumiącą powłoczkę, chociaż kaskady uwalniających się z dna kieliszka bąbelków nieustannie mącą taflę napoju. W zapachu bardzo złożone, zdecydowanie winne, z początku obecne nuty świeżych jabłek, ale stopniowo do głosu dochodzą aromaty bardziej ziołowe – mięta, tymianek, goździki, cynamon, oraz owocowe – dojrzałych cytrusów i gruszek. Smak to czysta poezja. Jego srebrzystość lekko szczypie w język, zapowiada kwiecisty początek, by zwieść konsumenta i wydobyć na wierzch ciężką słodycz winogron, owocowość jabłek deserowych, perfekcyjnie wyważony słodko-gorzki posmak mandarynek. Korzenne, cytrusowe, z wyczuwalnymi nutami kolendry i cynamonu. Posmak zaskakująco wytrawny, taniczny i lekko alkoholowy – to przecież niezwykle mocne piwo, o zawartości aż 11,5% alkoholu. Słowem – trzeba spróbować, nie ma drugiego takiego piwa.
Na stronie browaru można znaleźć sporo ciekawych propozycji kulinarnych – przepis na sorbet z dodatkiem piwa, ostrygi z dodatkiem awokado, estragonu, pietruszki i trybuli, chociaż najciekawszy wydaje się przepis na makrelę w sosie słodko-kwaśnym z dodatkiem rozmarynu i DeuS.
Nie ma chyba bardziej winnego piwa i trunku, który lepiej nadawałby się do celebrowania wyjątkowych chwil.
Ruszam więc na poszukiwania szampańskiego piwa. Gdy je znajdę, to wypiję za zdrowie przyjaciół, ale nie ujawnię, gdzie kupiłem, by znów nie dostać po łbie od sekty antyreklamowej.
Komentarze
dzień dobry ….
Marek niech Ci się spełni wszystko o czym marzysz … 🙂
Dzien dobry,
Marku, najlepszego!
Jakos nie wiem czy na piwo szampanskie sie skusze, moze w Belgii, bo tutaj to cena raczej zaporowa :(.
Dzień dobry,
ilustracja do dzisiejszego tematu 🙂 http://www.bestbelgianspecialbeers.be/main_eng.html
Marku – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=izShlyGPATU
Gdybym miała piwo szampańskie, to bym wypiła szklaneczkę za zdrowie i powodzenie Marka. Co prawda dopiero przed miesiącem świętowaliśmy jego urodziny, ale miłym ludziom nigdy dosyć serdeczności. Alkoholizm mi z tego powodu na szczęście nie grozi.
nigdy tego piwa nie widziałam, ale może kiedyś się skuszę na butelkę.
„Wstąp na piwko na przeciwko” 😉 http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/7274 😀
„Wnętrze gospody.
Bosman Andruszkiewicz wita gości, całuje kobietę w rękę, pije piwo, wznosi toast.”
http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/5378
Markowi wszystkiego najlepszego 🙂
Jolly,
w Belgii proponuję szampański Chimay.
http://liquor-pig.blogspot.ca/2008/12/chimay-red-belgian-beer.html
U nas pojawia się podobny Chimay, ale w dużych (0.75l) butelkach, około Bożego Narodzenia, kosztuje trochę, ale to jest specjalna okazja, bądź co bądź.
Chmiel w Wilkowie: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/7734
Z okolic Wilkowa pochodziła rodzina mojego wujka, która przeniosła się przed wojną na Pałuki. Głównym powodem były częste powodzie. Na Pałuki przenieśli uprawę chmielu. Plantacja istnieje do dzisiaj.
Widziałam plantacje chmielu pod Nowym Tomyślem i na Powiślu. Rzeczywiście w pełni wzrostu pędów robią wrażnie. Zawsze się zastanawiałam, jak się wznosi te wysokie, 5-cio metrowe tyki.
„Oj chmielu, chmielu, ty bujne ziele.
Nie będzie bez cię żadne wesele.
Gdybyś ty chmielu
na tyki nie lazł,
nie robił byś, ty
z dziewczątek niewiast.
Oj, chmielu, oj nieboże,
niech ci Pan Bóg dopomoże
chmielu niebożę.”
Teraz już się nie zrywa szyszek ręcznie tylko używa się specjalnych kombajnów. Taka zielona „ściana” wygląda imponująco 🙂
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/75856/b62216f04fe3f82397d1ff92b23eead8/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/75858/b62216f04fe3f82397d1ff92b23eead8/
http://foto.karta.org.pl/fotokarta/jarosinska_S9_004_009.jpg.php
„Lata 20., Wybranówka, pow. Bóbrka, woj. lwowskie, Polska. Chmielarnia, 2. z prawej praktykantka – Piotrowska.”
http://foto.karta.org.pl/fotokarta/ok_0999_0005_009.jpg.php
Pieśń o chmielu jest najstarszą zanotowaną pieśnią weselną. Z latami zmieniał się jej język, ale osnowa zostawała. Kolberg zanotował kilka wersji (niektóre pominął albo poskracał jako „nieobyczajne”). Czytałam nawet, że może pochodzić z czasów przedchrześcijańskich, a potem miano bóstwa zastąpiono Pana Bogiem. Musiała być szeroko znana – od Śląska do Polesia, bo zapisy są z różnych ziem.
Daję słowo, że trzeźwa jestem zupełnie, a „Panem Bogiem” nie wiadomo dlaczego zmieniło formę na „Pana Bogiem” Przepraszam
Z wielu powodów i dla smutków wielu
Chciałabym dzisiaj mieć poduszkę z chmielu.
Zapach tych lekkich, siwozłotych szyszek
Sprowadza mocny sen – zjednywa ciszę.
Gdzieś to czytałam albo mi sie śniło:
„Chmiel na bezsenność, a sen – na bezmiłość.
Poduszke z chmielu gdy sobie umościsz,
Zaśnij, bo na cóż życie bez miłości”…
Maria Pawlikowska – Jasnorzewska
https://www.youtube.com/watch?v=0tDBGsYd1pc
Marku – najlepsze życzenia imieninowe !
Asiu,
powodzie nadal nawiedzają gminę Wilków; ostatnio w 2010 roku. Wujek podjął więc słuszną decyzję o przenosinach na Pałuki.
Tak, Krystyno, pamiętam ostatnią powódź właśnie w Wilkowie i okolicach. Pamiętam, że Pepegor pomagał swoim znajomym, którzy tam mieszkają.
PEPEGOR OPOWIADAŁ CIEKAWĄ HISTORIĘ O wILKOWIE. oTÓZ BYŁA TO ZIEMIA ARYSTOKRATY. z POWODU CZĘSTYCH POWODZI NIE UPRAWIANA ALE BARDZO ŻYZNA. sAMOWOLNIE ZASIEDLILI JĄ BEZROLNI CHŁOPI I ZACZĘLI Z POWODZENIEM GOSPODaRZYĆ. Kiedyś nawet tytularna właścicielka przyjechała wieś odwiedzić i obiecała, że chłopów nie wyrzuci, chociaż miała prawo. Własność nadała rolnikom dopiero reforma rolna (czyt. komuna). Jednym słowem świadomie zasiedlili obszar zalewowy. Takich gospodarstw nikt nie ubezpieczy. Co jakiś czas zdarza się powódź i rzeka upomina się o swój polder – chłopi krzyczą o nieszczęściu, a przecież ich dziadowie wiedzieli, co biorą.
Pisalam przy innej okazji o uprawach chmielu w WA. Duze farmy mieszcza sie na wschod od Cascade Mountains, szczegolnie w dolinie o nazwie Yakima. Jest to teren pustynny z rozbudowanym systemem irygacji. Oprocz farm chmielu sa tam bardzo duze farmy sadow, warzyw i znane winnice. To tam Mr. Thompson ma swoj sad z drzewami wisni, ktore maja swoich przodkow gdzies w Europie.
Chmiel z Yakima Valley ma wysoka opinie i jest eksportowany do wielu krajow. Bardzo ladnie wygladaja rzedy chmielu wyrastajace na kilka metrow w gore.
Nie znam sie specjalnie na piwie. W sklepach mozna kupic znane piwa europejskie wlacznie z piwem czeskim i polskim. U nas najbardziej popularnym importowanym piwem jest piwo o nazwie Corona produkowane w Meksyku. Jesli pije piwo, to wlasnie piwo Corona z sokiem z kawalka limonki (lime).
Corona od wielu lat ma interesujaca kampanie reklamowa. Podczas wielu reklam jedynym dzwiekiem jest odglos fal oceanu. Dwie osoby siedza na plazy, zrelaksowane, obok butelka piwa Corona, odglos fal, widok i to wszystko.
Youtube ma wiele reklam piwa Corona. Wybralam te reklame.
http://www.youtube.com/watch?v=vTMKOBJs-JU
Dzisiejszy obiad z warzyw pieczonych zjadanych z sosem czosnkowym, był bardzo smaczny. Nie ustrzegłam się jednak kilku błędów (zbyt wysoka temperatura na początek, niektóre cieńsze cząstki marchewki i ziemniaków spiekły się za mocno. Szparagi wyszły świetnie, a paprykę trzeba było dorzucić 15 minut później) Jednak i tak było dobre.
Echidna – Młodsza kazała Tobie pogratulować australijskiej drużyny piłkarskiej. Co prawda przegrali z Holendrami, ale to był wielki mecz, wielkiej drużyny (cytuję).
Dziękuję za życzenia. Od wczoraj jestem w domu. Wkrótce relacja ze spotkania i najwspanialszych wakacji na wysokim szczeblu ( a może/morza brzegu?)
Marku, Twoje zdrowie, wszystkiego najlepszego!
Mareczku, Misiu, niech Cię podrzucę i znowu uchwycę, na Twoje imieniny. 120 lat życzę w zdrowiu i dostatku!
Jutro zadzwonię!
Misiu Kurpiowski – Tego Ci życzę 🙂
Marku, dobrego kadrowania
Z gminy Wilków pochodzi moja teściowa i od niej wiem o tym, jak ludzie na dziko zajmowali te tereny po tym, jak ponad 100 lat temu, po bardzo wyskoiej wodzie, Wisła radykalnie zmieniła koryto, opierając się swoim biegiem na zachodnim (jak na dziś), wysokim brzegu naprzeciwległego Janowca. Na prawym brzegu wyłonił się wtedy całkiem pokaźny kawał błotnej, ale niezwykle płodnej ziemi. Nie wiem jakim prawem, czy zwyczajem (ktoś zyskał, a ktoś w końcu stracił) uważano, że te tereny przypadły i tak już powszechnie obecnej tam rodzinie Kleniewskich http://pl.wikipedia.org/wiki/Zag%C5%82oba_%28wojew%C3%B3dztwo_lubelskie%29
Ludzie kolonizowali ten teren „na dziko” a wg mojej teściowej: „W końcu hrabina machnęła na to ręką”.
Takie nazwy wsi jak, Kępa Chotecka, Kępa Gostecka oddają na pewno charakter tamtego wtedy krajobrazu. Stała groźba zalań nie powstrzymała ludzi od wytrwania tam. W latach 1942/43 Niemcy usypali tam wiele kilometrów wału, który trzymał Wisłę jakoś w szachu, jednak 4 lata temu wszystko się załamało.
Dziś mieszka tam jeszcze bratanica mojej LP i odwiedzamy od czasu do czasu.
Pepe – same wylewy raz na 10 lat nie były by tragedia – w końcu Nil żywi Egipt od 5 tys lat. Kłopot w tym, że chłopi pobudowali na tej ziemi budynki i siedliska, a tu wylewy przynoszą wielkie szkody.
Marku – mnóstwo dobroci. 100 LAT!
Dziwne, niepojęte.
Jak taka potęga piłkarska ostatnich lat, jak Hiszpania, może się rozwiać w dwu tylko meczach.
Nim odeślę mecz się skończy.
Adios!
Pyro, a wiesz, że dawniej budynki stały tam na czymś w rodzaju „kretowisk”?
Wszystko inne było budowane później „na planie”.
Inna sprawa, że w 2010 kretowisko nie pomogło. Woda stała dwie dłonie ponad progiem.
Pepe – same domy mogłyby jak w średniowieczu stać na słupach ale budynki gospodarcze już nie – świnie po drabinach nie chodzą. Nie ma tam wyżej położonych terenów, żeby budynki przenieść? Na tzw wodę stuletnią żadne wały nie pomogą.
Dobranoc. Jutro może moja Ryba przyjedzie; wstanę raniutko i coś dla rodziny przygotuję. A tak w ogóle, to chyba się podziębiłam, idę pod kołderkę.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2014-06-18.html
Misiu,
powiedziałeś (napisałeś) że nigdy nie zamieścisz zdjęć tutaj 😉
Przykro mi, że zmieszałeś moje fotki z wakacji z błotem.
Piękne Twoje zdjęcie artystyczne,
ja nigdy do artyzmu nie pretendowałam, nie mam na to czasu, moje zdjęcia są szybkimi fotkami z podróży.
Przeszkadzało Ci i komuś tam jeszcze, Twój pogląd poparła niunia – odechciało mi się ilustrować moje teksty z podróży, a zawsze to robiłam. Nie jestem fotografem, do piernika!
Ale ponad wszystko,
Twoje zdrowie, Marku 🙂
U nas ciągle jeszcze 18-ty 🙂
?
.
Panie Piotrze, muszę zapytać tutaj…
Ponad rok temu na antenie TOK FM opowiadał Pan o kuchenkach. Nie skupiłem się wtedy na tyle, by zapamiętać szczegóły, a teraz jest mi to potrzebne.
Czy po dacie emisji można znaleźć na ich stronie ten felieton? Które kuchenki są najbardziej efektywne, wydajne i energooszczędne?
I pytanie-ciekawostka: czy bigos w szybkowarze też będzie mieć swoje walory ‚długogotowaniowe’?
http://www.youtube.com/watch?v=E2VCwBzGdPM&feature=kp
http://www.youtube.com/watch?v=uSSJwKixbKU
Pepegor,
to bardzo ciekawe co piszesz. Nie wiedzialam ze niemcy w czasie wojny budowali waly przeciwpowodziowe w Polsce, ktore wytrzymaly, jezeli dobrze zrozumialam, prawie 70 lat? Dlaczego ich nie reperowano na biezaco, byloby taniej.
Alicjo, ale Twoje zdjęcia są ciekawsze, choć może mniej wystudiowane 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=eG7Mk0axZfs&list=RDeG7Mk0axZfs
Co Ty wydziwiasz, Alicja – Twoje fotki są reportażowe, uchwycenie chwili i na żadne konkursy National Geographic nie są przygotowywane. I my je takie lubimy. A Misio tworzy obrazy foto i też oglądanie ich, to wielka frajda, ale porównywać nie ma czego. Różne jest samo założenie tych fotografii. Daj już temu spokój.
Obawiam się, że lato już było i sobie poszło. Zapomniałam na noc wyciągnąć schabowe z zamrażalnika i teraz kłopot, bo pocięte kostki wmarzły w mięso i jest jedna, zmarznięta bryła. Trochę to potrwa (mikrofali nie mam i nie przewiduję nabycia). W moim sklepiku kupuję świetną sałatę masłową wprost z pola (sklepikarze mają gospodarstwo ogrodnicze pod Kościanem). Wielkie „głowy”, świeżuteńkie liście, aż się chce jeść. Tylko oliwa, cytryna, sól, pieprz, szczypta cukru, malutki ząbek czosnku i samo szczęście na talerzu.
dzień dobry …
ja z tych okolic, o których pisze pepegor … ten kawałek ziemi, który nam przypadł (bo inne straciliśmy my) to były dobrze zagospodarzone przez Niemców tereny … dziadek dostał duże gospodarstwo za wysiedlenie z terenów terażniejszej Litwy i pamiętam, że wszystkie ziemie były zmeliorowane … no i oprócz tego pamiętam swoje miłe chwile u dziadka na wsi … 🙂
Przemku opisałeś właściwą drogę do znalezienia starego felietonu. A główną zaletą bigosu jest smak i aromat kapusty wielokrotnie odgrzewanej i zamrażanej. Metoda szybkowarowa nie da takich efektów, choć jadłem taki niby-bigos z szybkowara i było to bardzo smaczne danie. Ale zupełnie inne.
Piotrze, archiwum TOK FM obejmuje audycje od listopada 2013, a Twoje najstarsze, dostępne to styczeń tego roku.
Czyli co było to było a co będzie to będzie. W dodatku nie pamiętam gawędy o kuchenkach więc nie mogę Przemkowi podać pomocnej dłoni. Może to jednak zrobić sekretarz redakcji TOK FM. Na stronie internetowej jest adres.
Pyro,
nie wydziwiam, tylko szczerze piszę, że ubodło mnie to, bo niby za co i dlaczego, nikt nie musi otwierać podanego sznureczka, nie musi oglądać 🙄
Ale „złapał Kozak Tatarzyna”, a capella podsumowała Marka 😉
Słusznie czy nie, akurat w opisie tych zdjęć chyba słusznie, nawet patrząc oczami Marka, krytycznymi bardzo – miała rację. Pod tym drzewem u Żaby siedzimy bardzo bardzo nasłonecznieni.
Żeby nie było – dałam Jerzoru aparat i kazałam się fotografować w Hanga Roa, ot tak, żeby pokazać klimat tej jedynej miejscowości na Rapa Nui. Wszystkie zdjęcia prześwietlił 👿
Aparat nastawiony był na auto – miał tylko cykać, ale on zaczął coś ustawiać, „nacisnąłem coś, przepraszam”.
Jerzor, który za dawnych czasów starych aparatów typu Zorki4 czy odlotowa wręcz Praktica potrafił nie zepsuć ani jednej klatki w filmie!
A mówiłam – nie kombinuj, bo przekombinujesz!
Z Chile jestem jeszcze winna reportaż z winiarni po drodze na lotnisko. Niestety, będą też fotki, robione w bardzo ograniczonym świetle, bo winiarnia jest podziemna 😉
Ale to inną razą, teraz zmykam do obowiązków.
Alicja – jak Ciebie kocham, tak Cię zabiję! Za co? Za nawracanie do tej samej sprawy po raz czwarty, czy piąty. Wszyscy już zdążyli Ci powiedzieć i okazać i pogłaskać, a ta nic – tylko dalej skrzywdzona ciężko sierotka. I jak tu Cię nie utłuc? A zbrodnierz obiecał do końca tygodnia pokazać fotki z Wyspy i z Paryża. Ty pokażesz z winiarni, a my obejrzymy. Z przy – jem – noś = cią!
Dzien dobry,
Cichutko dzisiaj na blogu, zapomnialam ze chyba swieto dzisiaj i kto zyw w krzaki na dlugi weekend wybyl. Milego wypoczynku wszystkim :).
Zachęcam do przeczytania artykułu ” Siła wdów” z Dużego formatu. Zdziwiłam się, że w wersji internetowej zamieszczono cały tekst, a nie tylko początkowy fragment, jak to jest w zwyczaju. Temat : ludzka solidarność z gotowaniem w tle. Optymistyczne. http://wyborcza.pl/duzyformat/1,139142,16164616,Sila_wdow.html
Krystyno – toż to żywa komuna. Wzruszyłam się, bo tak było na moim osiedlu na Dąbrowskiego w latach pięćdziesiątych. Tylko to nie były wdowy, a matki.
Przesadzasz, Pyro.
A spróbuj mnie zabić!!! Się nie dam i już!
Wracam do sprawy, żeby wreszcie jej ukręcić łeb, bo Marek się nie odniósł, a wybył. Elegancja – Francja 🙄
Wracam do sprawy, bo ważne jest, żebyśmy się wzajemnie nie krytykowali, niech kto pisze co chce i zamieszcza, co chce.
Nie ma obowiązku czytania czy oglądania, o to mi się „chodzi” 🙄
Na tym koniec ode mnie. U nas nie ma święta.
Artykułu nie doczytam – próbowałam kiedys wykupić na rok prenumeratę internetową, cała procedura zniechęciła mnie na zawsze.
Siedzisz przed komputrem, wypełniasz strona po stronie, a na końcu ci mówi, że źle i trzeba powtórzyć. I tak na okrągło 🙄
Dziękuję, postoję.
Alicjo, spróbuj teraz, może będzie lepiej 🙂
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,139142,16164616,Sila_wdow.html
A na przeprosiny ja bym nie liczyła w tym wypadku, niestety 🙂
Duże M,
to samiutko. Się nie da i nie otwiera za cholerę 🙄
Ostatnio via internet odezwała się do mnie kuma, którą znałam circa ponad 40 lat temu, potem straciłyśmy kontakt…o rany, ile mamy sobie teraz do powiedzenia 😯
Zdumiewające, jak pamiętamy różne sytuacje inaczej.
To dziwne, bo u mnie oba linki – Dużego M i mój – otwierają się. Pozostałe artykuły też można przeczytać w całości.
Krysiade,
przeczytałam ten tekst dwa razy- dla większej przyjemności. 🙂
Pyra narzeka trochę na lato. Owszem, trochę za duży wiatr, ale za upałami nie tęsknię. Wróciłam niedawno z przechadzki. Zboże pięknie rośnie w polu, pachnie skoszone niedawno siano na łące, skowronki śpiewają, chabry jeszcze kwitną. Pięknie dookoła.
Alicjo,
Skopiuj link, wklej w google i kliknij szukaj – powinna sie wyswietlic pelne wersja artykulu. Sprawdzone w Koszyczku :).
Alicjo,
Skopiuj link, wklej w google i kliknij szukaj – powinna sie wyswietlic pelne wersja artykulu. Sprawdzone w Koszyczku :).
Kapcia mi mowi, ze sie powtarzam!
Alicjo,
jest tak, jak pisze Jolly. Korzystam regularnie z tego sposobu. Dzisiaj też 🙂
Rozumiem, że jest Ci przykro. Bo też napaść była brutalna. Ale to nie o Twoich zdjęciach źle świadczy tylko o czyjejś kulturze 🙁
Piwo bardzo lubię, szczególnie w upalne lato. Mam świeżą dostawę z Belgii.
Dzisiaj dostałam albański „koniak” 😯 Ewo, znasz taki trunek? 🙄
Skoro można pisac co się chce i zamieszczać – tak samo (19:04), piszę:
Jaka ta Alicja kłótliwe babsko jest. Biedny Jerzor!
Jagoda jest psychologiem.
Krystyno – Być może uznasz to za brutalny napad, ale pragnę Ci powiedzieć, że przeczytałem opis Twej przechadzki wielokrotnie. W paru słowach wyraziłaś cztery dekady mej tęsknoty. Dziękuję.
Jagodo – czy mogę się z Tobą podzielić uwagami na temat brutalnego napadu lub spytać o zawartość przesyłki z Belgii? Chciałbym jedynie wiedzieć, że mogę 🙂
Krystyno – nie narzekam, stwierdzam fakt. Lato sobie poszło, pada i jest pochmurno. Nie jest tak fatalnie jak w Montanie i w Górach Kaskadowych, gdzie ponoć spadły dość obfite śniegi. Jeszcze raz w tym roku potwierdził się żarcik mojego Hiniutka: „Święty Piotr jest komunistą. Pierwszego maja piękna pogoda, w oktawę Bożego Ciała leje i musi lać”. Nie co roku tak jest ale bardzo często.
Melduję poslusznie, że w Malezji sznureczek o wdowach też działa bez zarzutu.
Myslałem, że może w niektorych krajach bedzie tylko wstępniak, ale akurat tutaj nie jest 🙂
Swiateczny nastrój tutaj objawil sie dostawą swieżych owocow, całe 2 tony 🙂
Swininy dalej nie ma 😀
Krystyno,
dzieki piekne za sznureczek o wdowach. Z przyjemnoscia przeczytam jeszcze raz, wszak to samo zycie I to w lepszym wydaniu.
Alicjo,
nie nawracaj. Moze sie komus podobac, a komus nie musi. Nie jestes doskonala. Jak tez nie.
Wlasnie takie Twoje postepowanie powoduje koleja „szarpacke”. A wiec popusc. Moze jest to dobre na frekwencje na blogu, ale na stosunki m/l napewno nie. Posluchaj Pyry.
Pozdrawiam Blogowisko Swiatecznie.
Ryba wszystkim odwiedzającym Kołobrzeg poleca knajpkę rybną na promenadzie „J.Rewińaki – Ryby” jadłodajnia w Kołobrzegu. Tuż przy plazy. Święze ryby, dobrze przyprawione, duże porcje (kg dorsza 74 zl)Tuż obok kawiarenka z dużym zapasem wina barolo.
Jagodo, nie przejmuj sie. Twoje komentarze sa bardzo szczere i traktuja odbiorce jak partnera w doroslej rozmowie. Nie musisz na szczescie byc ani tak zabawna ani tak cute jak Placek.
Mam nadzieje ze lato wroci do Pyrlandii. Te czerwcowe dlugie, widne wieczory… Szkoda ze mina juz niedlugo…
Od kilku minut probuje umiescic komentarz do Jagody o ksiazce „The Emigrants”, ale to sie okazuje niemozliwe z przyczyn, ktore nie maja zadnego sensu.
Orco, sprawdz w tekscie, czy nie wystepuja tam slowa, uwazane z nieznanych przyczyn przez tworcow algorytmu do wstawiania komentarzy-za wulgarne. Niekoneicznie musza to byc te slowa w pojedynke, moga tez wystepowac w srodku innych wyrazow.
Przykladem takiego slowa jest np P-a-s-s-ent, gdzie nei wiedziec czemu programista sie uczepil biednego osla ;). O zwierze mi sie rozchodzi, nie o Pana Blogera z sasiedztwa.
Krzychu,
W moim tekscie nie ma tym razem brzyckich slow. Nawet angielskich jak a s s i kilka innych, ktore przychodza mi teraz do glowy. Nie ma brzyckich slow przynajmniej brzyckich w rozumieniu pana od komputerow w gazecie Polityka.
Mozliwe, ze sa brzyckie slowa w jezyku szwedzkim. Ale ten jezyk zna pan od komputerow w gazecie Polityka i dlatego zablokowal te slowa. Nie potrafie przeklinac po szwedzku mimo ze mam na to ochote.
Poddaje sie. Problem nie jest nowy, moim zdaniem dowodzi braku kompetencji, i od kilku lat nie zostal rozwiazany.
Jagoda,
Probuje umiescic liste przyczyn, dla ktorych grupa emigrantow postanowila opuscic Szwecje i udac sie do Ameryki Polnocnej. Jesli masz ksiazke pod reka, to bedziesz wiedziala, jaki fragment mam na mysli.
Na dobry nastroj,
Sergio Mendes i Brasil 66
http://www.youtube.com/watch?v=9U1v01SGtGE
Orco, chetnie bym poznal te przyczyny, dlaczego Szwedzie sie nie wiedzie i decyduje sie na emigracje.
Nie mam pod reką książki.
Małżonka pod moja nieobecność uprawia polsko-koreanską kuchnię fusion 🙂
Anula 😆
Orco,
czasem tak się dzieje, że nie można wstawić komentarza 🙁
Sprawdziłam, że trzeba wtedy napisać nowy tekst, uważając na słowa, które nie podobają się łotrowi 😉
Pozdrawiam 🙂
Piękny dzionek, słoneczny i rześki.
W sklepie wyprzedaż sadzonek wszelakich – kupiłam sobie jeszcze jeden rozmaryn, nie miałam już miejsca w torbie na tymianek, ale to jutro załatwię. Poziomki zdominowały rabatkę przed domem, wyniosły się ponad barwinek. Dojrzewają, jak mi chuliganeria ich nie spałaszują, to w niedzielę będę miała sporą garść dla ozdoby „lodów” wg. Jolinka (banan + jakieś mrożone owoce, zmiksować i gotowe).
Wszystko kwitnie na potęgę, było sporo deszczu i pogoda w miarę, toteż przyroda szaleje. Pierwsze oczywiście chwasty.
Papryka faszerowana ryżem i mięsem na obiad.
W niedzielę mam zrobić polski obiad, Roger przychodzi ze swoją znajomą (której ja nie znam jeszcze). Ponieważ ostatnio był na schabowych, teraz postanowiłam zrobić mielone wg. Gospodarza, z ogórkiem kiszonym, drobno pokrojonym w kostkę. Takie mielone są znakomite i nie grozi im zbytnia „suchość”.
Do tego młode ziemniaki i coś z warzyw. Z czym najczęściej podajecie mielone?
p.s.Dzisiaj obstawiam Kostarykę przeciw Włochom 😉
Moi prowadzą 😎
Żeby to było prawdziwie polskie, to chyba powinna być mizeria. Mizeria nie jest tutaj znana. Trzeba wprowadzić modę na mizerię! Proste, szybkie, tanie.
Alicjo – klasyka to marchewka z groszkiem.
Moi wygrali 🙂
Krysiade,
no i tu zdania są podzielone. Sporo ludzi powiada, że klasyka to koniecznie mizeria, inni, że buraczki.
W domu była mizeria i myślę, że jako dodatek letni całkiem pasuje. Ale w chłody jesienno-zimowe wybrałabym buraczki.
Rozmyślałam o zupie – aż się prosi o chłodnik litewski, pogoda szykuje sie ogródkowa wreszcie. A co – mieliśmy przecież unię z Litwą!
Alicjo,
przenieś się pod piątkowy wpis.
Popieram buraczki w chłodne dni, a mizerię latem.
Zestarzał mi się polski paszport i pomyślałam – czas wyrobić.
Rany, ale zachodu 🙄
Teraz mam mieć jakiś PESEL, którego nie mam, a jak nie mam, to muszę wystąpić z wnioskiem o takowy, odpisy metryki urodzenia, ślubu, czegoś tam jeszcze, szkoda, że nie ukończenia świadectwa szkoły podstawowej.
Przecież konsulat wszystkie moje dane ma – nie mogłabym po prostu wypełnić wniosek, przynieść stary dokument i nowe zdjęcia? Aż się prosi…
W jednym i drugim przypadku trzeba czekać miesiące, więc sie nie wyrobie z tym do końca sierpnia tego roku. Ale na następny zdążę 😉
p.s kapcia to chyba walnę kapciem 👿