Jak słodko jest w Corleone
Wiem to z własnego doświadczenia. O podróży do Corleone pisałem tu przed paroma laty. A teraz wpadła mi w ręce książka angielskiego dziennikarza podróżującego po całej Sycylii na skuterze. Książkę brałem do ręki niezbyt chętnie, bo takich dzieł na rynku księgarskim jest setki. Matthew Fort jednak jest tylko jeden. A jego tom „Słodki jak miód, kwaśny jak cytryna” jest zupełnie wyjątkowy. Z tą książką w ręku można wędrować przez wyspę bez obaw, że umrze się z głodu. Ci zaś, którzy nie zdecydują się na podróż, mogą sobie Sycylię odtworzyć w domu. Chwalę więc za ten przewodnik dla łakomczuchów i autora, i wydawnictwo Pascal.
Następnego dnia była sobota, a ja zjawiłem się wieczorem, piętnaście po siódmej. W proces produkcyjny zaangażowana bvła znaczna część rodziny, a termin też nie był przypadkowy, jeśli bowiem chodzi o cannoli – to niedziela jest w Corleone ważnym dniem. Oczywiście, jak potwierdziła Sanchez, w ciągu tygodnia też jada się te ciastka, lecz tradycyjnie dniami odpowiednimi do jedzenia cannoli są niedziele oraz ważne święta religijne. Obyczaj ten pochodzi z czasów, kiedy większość mieszkańców Corleone i okolic jak zresztą całej Sycylii żyła raczej ubogo – te sycące słodycze były jedzeniem zbytkownym, a więc świątecznym, sporadycznym luksusem, a nie powszednim banałem. (…)
Salvatore, najstarszy syn państwa Iannazzów, rozwałkowywał surową kremową masę cannoli półautomatycznym wałkiem. Przeniósł długi, cienki płat ciasta na posypany mąką stół ze stali nierdzewnej. Prędko powycinał scorze – na tym etapie płaskie, owalne i białe. Szybko zebrał niezużyte ciasto, by ponownie je rozwałkować. Niccolo, drugi syn, wziął wycięte formy i ułożył w zgrabny stosik w innej części stołu, po czym podawał matce, która zręcznie owijała je wokół krótkich, poczerniałych od używania kołków i ściskała zagięte brzegi dokładnie na środku, tak że tworzyły rurkę. Na koniec kładła scorze na metalowej tacy. Zgrabne szeregi białych rurek nawiniętych na sczerniałe kołki wyglądały jak znak na jakimś herbie.
– Nie, to nie jest trudne zajęcie – powiedziała Sanchez – być cukiernikiem. Po prostu pracuje się rękami, to wszystko. Ale niełatwo jest zarobić na utrzymanie – ludzie nie chcą płacić tak wysokich cen za ręcznie robione produkty, które wymagają czasu, troski i najlepszych składników. Chyba zadowalają się tymi wyrabianymi przemysłowo, które są tańsze – to współczesne zjawisko rozczarowywało ją i nie wiedziała, co w tej sytuacji zrobić.
– Rozumie pan – mówiła – trzeba dbać o jakość, a to wymaga czasu i zaangażowania. Potrzebna jest mąka i miód, i cukier, i sugna…
– Sugna?
Poszukała w pamięci słowa, które mógłbym zrozumieć.
– Strutto – tłuszcz wieprzowy – na scorze.Sycylijczycy nie boją się cukru ani tłuszczu wieprzowego skoro już o tym mowa. Kiedy dietetycy i autorzy książek o jedzeniu z taką łatwością wychwalają pod niebiosa dietę śródziemnomorską, z reguły zapominają dodać, że do ciastek i w ogóle do wszystkich wypieków używa się tu tłuszczu wieprzowego lub – jak w Afryce Północnej – baraniego. Dodawanie oliwy z oliwek jest nie do pomyślenia – całkiem zepsułaby smak. Poza tym w czasach, kiedy powstawały te smakołyki, oliwa była za droga, żeby używać jej tak rozrzutnie.
– No i jeszcze ricotta – dodała Sanchez – najlepsza ricotta, ricotta di pecora di ąuesta zona, owcza ricotta z tych stron.
Reszta jest milczeniem – jak by powiedział pewien nieistniejący podobno dramaturg. A kto chce znać słodkie tajemnice Corleone, niech potrząśnie mieszkiem w księgarni.
Komentarze
dzień dobry …
Sycylia jeszcze przede mną …. a z tym tłuszczem to jak z jajkami … jedni za drudzy przeciw …
niedawno był jarmark różności z Włoch na pl. Konstytucji …. poszłam popatrzeć i tylko na tym się skończyło bo np. ciasteczka oryginalne włoskie były po 120 PLN za kg ..
Pyra ostatnio szukała przepisów na sałatki .. wprawdzie zrobiło się zimniej ale może się przyda bo smaczna jest …
http://stokolorowkuchni.blox.pl/2009/09/Salatka-czosnkowa-z-kalafiora-i-brokul.html
Dziękuję, Jolinku, przyda się nowa sałatka.
Książka polecana przez Gospodarza też się przyda – Młodsza w październiku znowu zabierze kolejną, geograficzną klasę na Sycylię i zwiedzanie Wezuwiusza (ze starannym omijaniem Rzymu i Neapolu). Młodsza twierdzi, że jest już za stara na pilnowanie nastolatków w największym cyrku Europy.
Teeraz żegnam, bo mam Dziecko w domu – tylko do niedzieli.
A ja jutro wieczorem bede w Neapolu a trzy dni pozniej bede sie wdrapywac na Wezuwiusz.
Elap – pięknych dni w słonecznej Italii. A nie zapomnij o winach z Wezuwiusza. Lacrima Christi i białe i czerwone bardzo dobre.
Pyro, jest tylko maly problem. Francuskie koleje strajkuja a ja mam pociag do Paryza jutro rano. Jeszcze nie wiadomo czy bedzie kursowal !
Elap,
trzymam kciuki, żeby się wszystko udało 🙂
Na blogu Owczarka bez problemu opublikowalam tekst, ktorego nie moglam wczoraj I dzisiaj opublikowac na blogu Gotuj sie.
http://owczarek.blog.polityka.pl/2014/06/18/japonia-gola/#comment-165384
Juz myslalam, ze Szwedzi wyemigrowali do US, bo w Szwecji skonczyly sie truskawki.
Na obiad były kurki – Ryba kupiła od sprzedających na poboczu drogi jadąc do Poznania. Prezent przyjęłam entuzjastycznie, zrobiłam, zjadłyśmy z Młodszą w upojeniu i teraz czekam kiedy mi się mięta zaparzy. Łakomstwo nie przystoi w żadnym wieku, a w moim może powodować nawet przykre skutki, niestety.
Orca,
przeczytałam. Świetne zestawienie 😉
Nie pamiętałam tych szczegółów. Dziękuję 🙂
Pyro,
dopuściłaś się jednego z grzechów głównych. Zgodnie z ortodoksją konieczna jest pokuta 👿
Od siebie dodam, za Anną Wyszkoni 😉
A mały grzeszek choćby dziś
Wysoko Twoją duszę uniesie
http://www.tekstowo.pl/piosenka,anna_wyszkoni,na_czesc_wariata.html
Elap,
uważaj pod Wezuwiuszem!
Okradziono raz autokar z amerykańskimi turystami, kiedy ci wybiegli, by zrobić zdjęcia dymiącego Wezuwiusza.
Uff ! Pociag odjezdza planowo . Bede uwazala, uprzedzono nas aby uwazac na portfele, aparaty i komorki.
Kolezanka, ktora mieszkala kilka lat na Sycylii zaprosila mnie na wloski obiad i na deser zrobila cannoli. Pokazala mi tez cos w rodzaju walkow na ktore bylo zawiniete ciasto. Smaku juz nie pamietam.
Z tymi wpisami co nie chcą się załapac to podaję, że kopiuję (w myszkę, np), wychodzę z firefoksa lub z googlechorma i aktywuję na nowo. Najczęściej (właściwie zawsze dotychczas) mogę tekst bez problemów wstawić.
Nie piszę o tym pierwszy raz, ale nie mam echa. Inna sprawa, tak czesto się to nie przydarza.
Pepe- wcale nie zawsze. Zdarzało mi się, że tekst ginął dwukrotnie. Teraz kopiuję tylko długie wspisy, zdania potoczne szybciej napiszę jeszcze raz, niż zabawię się w kopiowanie tekstu.
Przejrzałam trochę przepisów na cannoli – w żadnym nie wymienia się smalcu, lecz masło lub olej. A zamiast drewnianych wałków można użyć metalowych rurek. I o te wałki lub rurki rozbija się mój apetyt na te smaczne chyba ciasteczka. Są oczywiście do nabycia w internecie, ale chyba nie byłby to opłacalny zakup.
Placku 🙂 za wczorajszy wpis.
O, ja myślałam, że wszyscy świętują poślizgiem od wczoraj, dopiero Krystyna mi zwróciła uwagę, że jest nowy wpis 🙄
Wobec tego przenoszę:
20 czerwca o godz. 20:52
Zestarzał mi się polski paszport i pomyślałam ? czas wyrobić, przydaje się w wielu krajach (Chile, Argentyna!).
Rany, ale zachodu 🙄
Teraz mam mieć jakiś PESEL, którego nie mam, a jak nie mam, to muszę wystąpić z wnioskiem o takowy, odpisy metryki urodzenia, ślubu, czegoś tam jeszcze, szkoda, że nie ukończenia świadectwa szkoły podstawowej.
Przecież konsulat wszystkie moje dane ma ? nie mogłabym po prostu wypełnić wniosek, przynieść stary dokument i nowe zdjęcia? Aż się prosi?
W jednym i drugim przypadku trzeba czekać miesiące, więc sie nie wyrobie z tym do końca sierpnia tego roku. Ale na następny zdążę 😉
p.s kapcia to chyba walnę kapciem 👿
Krystyno – nie przepadam za słodyczami z południa – dla mnie za słodkie, ale lubię włoskie amaretto i do chrupania i jako przyprawę do deserów. Kruszę je w ręku i posypuję np lody z owocami i śmietaną, albo owoce z sosem, serem itp. Bywają regularnie w Netto i wtedy kupujemy po kilka pudełek. O dziwo – kupione we Włoszech są droższe.
Ja też wolę umiarkowaną słodycz. Na razie cały czas piekę cienkie biszkopty w foremce na tartę. Upieczone odwracam, wgłębienie wykładam truskawkami, na to galaretka i ciasto gotowe. Mało ambitnie, ale smacznie.
Młodsza i jej koledzy, którzy wystąpili w konkursie na intensywny kurs językowy w Irlandii, owszem – zakwalifikowali się z nr 353. Pojedzie w tym roku 70 grup szkolnych,\. Jak z powyższego wynika, pojechaliby za jakieś 7 lat. Nic straconego – za rok zgłoszą się już w godzinę po ogłoszeniu konkursu – ankiety mają gotowe w komputerze szkoły. W tym roku na opracowanie wniosków poświęcili dwa tygodnie. Procedura jest tak skomplikowana, jakby występowali o dotację budżetową z UE.
Pyro,
353 to ciekawym zrządzeniem losu numer kierunkowy do Irlandii 🙂
Na pewno nabiorą ciekawego, lokalnego akcentu, Malżonke do dzis napotykani Amerykanie szufladkują jako mieszkanke Dublina(w życiu tam nie mieszkaliśmy 😉 )
pepegor
20 czerwca o godz. 19:05
Piszesz, ze nikt nie odpowiada na Twoje sugestie na temat publikowania komentarzy na blogu Gotuj sie. Podajesz rowniez metode, w jaki sposob skutecznie publikowac komentarz. Czytam Twoje komentarze i sugestie, ale wydaje mi sie, ze problem i jego rozwiazanie jest gdzies indziej.
Moim zdaniem rozwiazanie nie polega na przechodzeniu z jednej przegladarki do drugiej, na kilkakrotnych probach az wreszcie sie uda lub na specjalnej pisowni wyrazu a s s.
Wordpress jest bardzo popularny wsrod milionow uzytkownikow, ktorzy prowadza swoje wlasne strony internetowe i umozliwiaja gosciom prowadzenie wymiany opinii. Sama jestem uczestnikiem takich forum nie tylko na blogach Polityki, ale rowniez na kilku lokalnych stronach na tematy, ktore mnie interesuja. Niektore z tych stron korzystaja z WordPress. Na zadnej nie spotkalam sie z problemami, ktore regularnie od lat wystepuje na stronach Polityki.
Nie sprawia mi zadnej przyjemnosci ani satysfakcji krytykowanie sposobu instalacji WordPress w polityka.pl. Nie mam watpliwosci, ze WordPress jest zainstalowany z kilkoma niedopatrzeniami. Sam fakt, ze WordPress w Polityce cenzuruje slowa z jezyka angielskiego, a slowa polskie na g.. i d… przechodza bez problemu swiadczy o blednej instalacji.
W sytuacji, kiedy komentarz nie jest opublikowany nie ma informacji, podajacej przyczyne.
Tekst, ktory opublikowalam u Owczarka jest dokladnie tym samym tekstem, ktory bezskutecznie probowalam opublikowac na blogu Gotuj sie. Korzystalam z tej samej przegladarki i robilam to z tego samego komputera.
Nie zamierzam prowadzic dalszej wymiany zdan na ten temat. Chce tylko napisac, ze przeczytalam Twoje sugestie.
Orco,
Dziekuję za sznureczek do Owczarka!
Krzych,
Zainteresowaly mnie przyczyny emigracji, a szczegolnie szczerosc tych ludzi.
Znajoma, ktorej prababka przyjechala przez Ellis Island z Norwegii opowiadala, ze w domu wszyscy mowili po norwesku az pierwsze dziecko poszlo do szkoly. Wtedy zaczeli poznawac jezyk angielski.
Orco,
Mnie tez interesuja przyczyny emigracji, wszak sami sie wloczymy po swiecie.
Przyklado norweski obrazuje niewielki ulamek naszych rodakow w Irlandii, dzieci w szkole sa podwojnej kompetencji jezykowej, rodzicom(mowie o zaobserwowanych, nielicznych) do pobierania zasilku wystarcza mowa ojczysta. Na szczescie przewazajaca wiekszosc(znowu-tych, ktorych znamy) albo juz znala w jakims stopniu jezyk obcy, albo uczyla sie na potege.
test hellhole
Krzych,
Ja o sobie nie napisalabym, ze wlocze sie po swiecie. Jest mi bardzo dobrze, gdzie jestem. Zauwazylam, ze gdziekolwiek jestem, kiedy w drodze do domu jestem na lotnisku i wreszcie widze napis „Seattle boarding” ten napis sprawia mi wielka przyjemnosc i szybko ide do samolotu. Przy ladowaniu z przyjemnoscia patrze na znajomy ksztalt naszego wybrzeza i wtedy wiem, ze jestem w domu i ze to jest najpiekniejsze miejsce, jakie znam. Na lotnisku SeaTac straznik graniczny wita nas slowami „welcome home” i wtedy wszystko jest dobrze.
Orco,
Piszac sami wloczymy sie po swiecie mialem na mysli nas, Malzonke i siebie 😉
Kazdy napis „… boarding” lubie, bo jade wtedy do domu. A czy to Wonju, Athlone, czy Gliwice? A co za roznica 🙂
Dom to dom.
Dziecielina pala, owszem, ale i kuflem Guinness’a nie pogardze, jak i miseczka kimchi.
Dzień dobry,
wczesnym rankiem pogoda była cudna, teraz chmurne niebo nie wróży dobrze 🙂
Wracając do włoskiego przysmaku, otóż okazuje się, że foremki do cannoli można sobie wystrugać samodzielnie…z kija od miotły. A tu przykład: http://kukbuk.com.pl/post/1382,cannoli-siciliani
Krystyno, w tym przepisie jest smalec.
Jagodo,
Czyżby koniak Skanderbeg? Albańczycy są z niego dumni.
dzień dobry ….
Alicjo wszystkiego najlepszego … 🙂
dzisiaj wianki w Warszawie …
Lato zawitało dzisiaj ale takie zapłakane … mam nadzieję, że się poprawi … 😉
Asiu dziś i jutro Mistrzostwa Drużynowe Europy w LA …
Dzień dobry, zimno, deszczowo i szaro dzisiaj.
Jolinku – dziękuję za przypomnienie 🙂
Ewo,
tenże sam 😎 Przyglądam mu się z „pewną taką” nieufnością 😉
Czyżby niesłusznie? 🙄
Chetnie wyslalabym Wam troche slonca. Od kilku dni ladnie tu przyswieca, hortensje sa w pelni rozkwitu ale chwastow tez co niemiara.
W tym przepisie ponizej do ciasta na cannoli dodaje sie maslo (jest tez biale wino i brandy).
Filmik jest troche dlugi, amatorski ale to troche tak, jak gdybysmy byli w kuchni tej pary
francusko-wloskiej, on jest cukiernikiem.
http://www.youtube.com/watch?v=KT-nSCa6VK8
Jolinek sledzi kalendarz 🙂 wiec wszystkiego najlepszego dla Alicji.
Alicjo – wielu smakowitych podróży i nieustannej radości z życia. 100 LAT!!
Hejże, hej! Alicja – oj, będzie zabawa, toasty, całusy na odległość i ściskania żeber. Wieczorem.
Alicjo! Na Twoją cześć ustanowiono dzisiaj Pierwszy Dzień Lata!
Stopy wody pod kilem w rejsie przez życie!!
W Polsce trwają prace nad nowym elementarzem „Ala ma Mrusię”
Dzien dobry,
Alicjo, najlepszego!
Alicjo, wszystkiego najlepszego 🙂
Zyczenia dla Alicji I dla wszystkich w pierwszym dniu lata.
Summer solstice jest co roku obchodzone w dzielnicy Fremont. Kilkaset osob przejezdza rowerami po glownej ulicy. Rowerzysci sa bardzo skapo ubrani lub jada rowerami bez majtek. Ciala rowerzystow sa pomalowane tak, jak wskazuje wyobraznia.
Zalaczam drugie video (2 of 2), ktore nagralam podczas summer solstice w Fremont kilka lat temu. W minucie 8:15 jada kibice druzyny Argentyny.
Jest rowniez pierwsze video z tego festynu (1 of 2). Google stwierdzil, ze to pierwsze video jest tylko dla doroslych wiec trzeba sie wpisac i potwierdzic, ze jest sie osoba dorosla. Nie wiem, co to znaczy, ale kto chce niech deklaruje swoj wiek.
Przyjemnego weekendu w pierwszy dzien lata.
http://www.youtube.com/watch?v=xxe5dY2T-us
Alicjo, wymarzonych podróży i wszystkiego najlepszego!
Alicjo, baw się dobrze, tylko może nie aż tak dobrze jak sąsiedzi na Pacyfikiem. Bo zmarzniesz. Sto lat!
Oh, albo jak kto woli, och!
Jak slodko jest dzis w …., nie w corleone, nie w berlinie, lecz w miedzykach 🙂 🙂 🙂
Klepie tylko i wylacznie o wlasnych doswiadczeniach. O wyprawach do miedzykow klepie tutaj juz od wielu lat. Dzis wpadlmi znaomity wiatr w kita, by na tyle dobry, ze moglem sobie pozwolic wykorzystac wiatr do wlasnych potrzeb i przemieszczac sie po rewirze w taki sposob w jaki najbardziej lubie. Spontanicznie lapac fale, podjazd na nia, zwrocik 🙂 i juz zjazd z wszelkimi mozliwymi figurami 🙂 🙂 🙂
Bylo tych fal dzis setki ale pomimo to, kazda jedna bralem chetnie i z zapalem 🙂 🙂
Wszystkie mialy taki sam smak, to byl doprawdy miod na moje skwasniale 🙂 od czasu do czasu usta 🙂
Nie byl to wyjatkowy dzien ale od czasu do czasu, bywaja i tutaj takie dni ktore nie pzwalaja umrzec z nudow.
Z wyczerpania tez sie nie da pasc, bo za poduszke robil dzis szpinak zblanszowany, nastepnie podsmazony na olivie z czosnkiem + zukier + pieprz + dwie lyzeczki grapy.
Na taka kompozyje polozony zostal w pierwszym pojejsciu dorsz, bez osci, skory i innnych niedogodnosci dla podniebienia.
To bylo preludium 🙂
Po przeplokaniu warg, dziasl oraz gardla wspanialym rose, nastapil akt pierwszy. : roll:
Filety sandacza z patelni: oliva, czosnek, koperek i na sam koniec calvados, calkiem spory haust i od razu deckel drauf. Niech przenikna zgnile jabluszka w biale, soczyste miesko 🙂
Do tego reszta szpinaq i pare, doslownie pare gnuczi na twarz.
Po czyms takim nabralem ochoty na akt trzeci i zapewne nie ostatni, ale ze bachory jeszcze nie spia i mogo podczytywac nie zdradze co w trzecim akcie bedzie grane 🙂 🙂 🙂 🙂
Oj, zdaje sie, ze juz sie nachwalilem na caly nastepny tydzien 🙂 🙂 🙂 🙂
Ciesze sie ze Jagoda bywa tutaj, milo czytac rozsadne klepanie 🙂 🙂 🙂 🙂
Placku jesli cie jeszcze to interesuje to za jednym zamachem moge klepnac jak wyszedl i turbot wprawdzie nie razem z dorszem i sandachem ale za to z piniennkerne w szpinaq 🙂 🙂 🙂
Bjki zapewnie w siedmiogrodzie skoro nie na blogu 🙂 🙂
Dziękuję za życzenia,
u mnie dopiero wczesne popołudnie. Pozałatwialiśmy kilka spraw na wsi, wstąpiliśmy do Baltic Deli, zakupiliśmy „sześciopak” Nałęczowianki, ogórki kiszone Od Tomka i Kozackie, smalec ze skwarkami, buraczki z papryką, kapustę kiszoną, zapomniałam o boczku 🙄
Poza tym już w innym sklepie piwo Leżajsk, znakomite, z goryczką na mój smak. Co gorsza, po drodze już głodni znacznie wstąpiliśmy do piekieł, czyli do Kentucky Fried Chicken, dzisiaj zwane KFC, bo przecież nie można się obnosić z tym, że coś jest smażone, smażone jest be!
I dlatego Kentucky Fried Chicken zmieniło nazwę na KFC – zakamuflowali się po prostu, żeby w oczy nie kłuło.
Przyjechaliśmy do domu, rzuciliśmy się na te Kentucky, frytki też były, następny grzech.
Ale co tam – nie zna życia, kto nie służył w marynarce 😉
…mówię… wstyd i obraza boska 🙄
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4520.JPG
Zdrowie Alicji spełniamy francuskim medoc, dwa łyki na cześć Alicji, 1 za szczęście Ali Danusinej d.c.a.f. To intensywny okres, bo w domu Ryba, imieniny Alicji, jutro Pauliny (wnuczka) pojutrze Wanda (nasza Echidna, Wanda TX i Kochana Synowa). Trzeba zachować umiar i zdrowy dystans do świat wszelkich.
Mówisz Alicjo wstyd i obraza… To Ci towarzyszę. Ewa wyjechała na dwa dni wspomóc chorą przyjaciółkę. Wykorzystałem niecnie! Nastawiłem klimatyzator na „pełny full” (Ewa nie znosi) Ukręciłem pasztet i upiekłem chleb (znosi) ale podstępnie warzę cynaderki (nie znosi – bo „pachną”)
Jak dobrze. Nikt nie mówi – „pijesz już drugie piwo!” – kiedy ja dyskretnie wypijam czwarte. Nikt nie mówi – „znowu zachlapałeś całą kuchnię.” Nikt NIC nie mówi!
Mija piąta godzina jak wyjechała. Cosik mi smutno…
Alicjo – wszystkiego najlepszego. https://www.youtube.com/watch?v=K5KAc5CoCuk
No, Cichalu… I jak Cię tu, niecnoto nie kochać.?
Alicjo – wszystkiego najlepszego sloneczna dziewczyno !!!
Byc moze spodoba Ci sie Love is a camera:
http://www.youtube.com/watch?list=RDFmPM-LZ-6y8&v=FmPM-LZ-6y8
Dziewanna – pani lasów i gajów: http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/10_Dziewanna_Sobotka.jpg
Nie wiem jak Alicji – mnie się walc Zosieńki ogromnie spodobał i nasza Królowa zieleni od Asi też.
Ja skromniutka – starych Trubadurów przesyłam
http://youtu.be/2d5N_M3iBR8
Alicjo – Oby Cię ktoś do siebie przywiązał i z samolotu lecącego nad Bora Bora wyrzucił. Pogody ducha i dewiz.
Szaraku – Turbotuj, ale jeśli to możliwe, w spodniach lub w spódnicy 🙂
Elap… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=dkutdwfZW0s
Szczęśliwy Placek – mnie się Bora – Bora kojarzy z nieszczęsnym US Gettysburg, a poa wszystkim nawet tylko oglądając film, rozglądałam się za avio-marin. Nie dla mnie takie przyjemności i nigdy nie były.
Pyro – Oddychaj – phu chi fa na uspokojenie, a za parę minut przymknij oczy i posłuchaj.
Nikt mnie nie przywiąże, nemo,
sama polecę, dewizy mam i wizy – za życzenia dziekuję serdecznie, oby dożyć.
Uff, nawet nie mogłem polecieć po piwo do lodówki.
Raz poleciam, przed wielu laty, gdy Bayern München po długim prowadzeniu 1:0 nad Manchesterem U. stracił bramkę w dziewiędziesiątej minucie meczu. W uszach miałem jeszcze szum ze stadionu, a wracając z otwartą butelką piwa szum trwał nadal i widzałem piłkę wpadającą do bramki. Myślałem, że to tzw. powtórka bramki bramki, która spowodowała moje pójście do lodówki. A psińco, to Anglicy strzelili właśnie drugą bramkę i wygrali mistrzostwo europy. Tak i teraz, nie miałem śmiałości pójśc do lodówki, kiedy kończył się ten mecz, w którym w każdej chwili mogła paśc bramka.
Ci z Gahny będą mieli ciężko, ale mają i tak lepiej niż Anglicy, bo ci jadą do domu.
Gahna ma ten materiał że wierzę, iż pokona Portugalię.
Nie żebym miał coś przeciwko Portugalii, ale narcyz C. Ronaldo może już komuś iść na nerwy i wolno puścić wodze. A teraz? Mam nadzieję, że Gahnaańczycy jemu pokażą!
Alicjo, pójdę za każdą dozę tego, co Tobie inni byli skłonni życzyć.
Życzę więc: WSZYSTIEGO NAJLEPSZEGO!
Pepe – gratulacje (zostawiłam w szklaneczce jeden łyczek, żeby z Tobą wypić po zwycięstwie. Łatwo nie było. Ja i tak uczestniczę „tylko ze słuchu” – nie da rady odciąć się w domu od Mundialu.
Dobranoc
Pepegor,
ja za Kostaryką na razie i za Niemcami.
Portugalię też kocham. Na wszelki zapadek nie oglądam, czekam na finały.
Wredota taka jestem, wtedy się ustawię 😉
„Piłka jest okrągła, a bramki są dwie”.
http://www.youtube.com/watch?v=GTmlWdXr_44
O, Pyro!
Nie idzie!
Niemiec nie wygrał, a ino zremisował. Niemcowi starczy chyba.
Mimo wczorajszych atrakcji wstałam raniutko, popatrzyłam na szaro – bury świat (brrr) zjadłam śniadanie czyli dwie grzanki z dżemem truskawkowym roboty mojej Ryby (pychota) i obrałam fasolkę szparagową do obiadu. Na moje oko nie jest tak delikatna, jak te pierwsze, cieniutkie złotka, od strony szypułki już kawałek łyka można było ściągnąć. Ryba wyjeżdża w porze obiadowej, ale ja jej i tak nie karmię – teraz jest Samosią i je tylko to, co dietetyk przepisał (wszystko przywiozła ze sobą, dołożyłyśmy jej tylko odrobinę świeżych warzyw). Zaburzenia metabolizmu bywają równie kłopotliwe, jak choroby somatyczne. Taki los.
Alicjo Kochana, wszystkiego najlepszego. Wybacz Piękna Istoto Chodząca Do Góry Nogami, że dzień później, ale wczoraj pracowałem od 5 rano do 23 i mi z głowy wyleciało. Teraz zajrzałem do komputera i mi się wstyd zrobiło, bo zobaczyłem podpowiedź. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że moja siostra też ma na imię Alicja i też dostała dzisiaj życzenia ode mnie.
Mnóstwo lat zdrowia, uśmiechu, wspaniałych wyjazdów, pozytywnego myślenia. I przepraszam wszystkich za wszechnieobecność, ale jestem tak zapracowany, że nie mam czasu nawet na własny blog. Wybaczcie.
Witaj, Seniorze nasz. Miło Ciebie, Torlinie spotykać na blogu (choćby i raz na pół roku).
Alicję, Alinę, Haneczkę, Jolinka i Misia ściskam hurtowo, serdecznie i szczerze. Pojedyncze święta mi jakoś przemknęły, więc chociaż tak uzupełnię własne braki. Wszystkiego najlepszego, najsmaczniejszego, najweselszego i tak pogodnego oraz energetycznego jak drugi koncert Beethovena, który właśnie leci w Mezzo, wprawiając świat w lepszy nastrój.
Pomacham Wam spod Karkonoszy, gdzie właśnie jadę.
Blogowisko pewnie na wyraju albo po przyjęciach chadza.
To i ja na wycieczkę pojechałam, imaginacyjną, muzyczną, daleką
http://youtu.be/eYTyM_mhz4Y
SOLEZNIZANTKI,jUBILATKI ORAZ WSZYSTKICH ŚWIĘTUJĄCYCH CAŁUJĘ I ŚCISKAM
BARDZO MOCNO !!!
Dziękuję 🙂 za życzenia dla Latorośli.
Veni,vidi,vici.
Chle,chłe,chłe 😉
Że przybyliśmy i że widzieliśmy to i owszem,ale z tym zwyciężaniem to nie koniecznie
i nie do końca.Ale opowiadam od początku i po porządku:
Sławek Paryski,znany osobiście niektórym Blogowiczom,a innym znany jedynie z opowiadań jest do polubienia od pierwszego wejrzenia.Sławek zaprosił nas na swoją cudnej urody,atlantycką wyspę.Że ona cudnej urody,to wie o tym doskonale nasz Ulubiony Kurpiowski Marek,bo jeździ tam już od paru lat oraz Pepegor,bo zwiedzał wyspę rok temu.I miało być tak-Sławek z Osobistym Wędkarzem codziennie na rybach(na kiwającym na oceanicznych falach kutrze rybackim),Marek ze sprzętem fotograficznym na zdjęciach(średnia waga fotograficznego plecaka 7-8 kg),a ja na spacerach lub na rowerach po wyspie.Do miłego towarzystwa Marek albo/i bardzo sympatyczny kolega Sławka,z tych co i do tańca i do różańca.Wyszło cokolwiek inaczej,bo fale podobno nie były wielkie,ale jednak kołysało i Osobisty Wędkarz,pierwszy raz w życiu(sic!)wolał spacery niż łowienie ryb na rozkołysanym oceanie.Tym niemniej ryby,te złowione przez Sławka,były codziennie na śniadanie,obiad i kolację 🙂 Kwasy omega 3 i te inne tam takie,mam zabezpieczone w organizmie na dzisiaj,na jutro i ….no może nie końca świata,ale co najmniej do końca najbliższego kwartału 😉
Oprócz powyższego Marek,przy mojej drobnej pomocy,wykonał,na życzenie gości,tak średnio circa biorąc około 200 sztuk pierogów,które jedliśmy na zakąskę,przekąskę i na deser.Tak po prostu,jak komu wypadło.
CHŁOPAKI,DZIĘKUJĘ,pięknie było 😀
Będzie fotoreportaż jak ogarnę:
zdjęcia,dom,rodzinę,szarą codzienność i jeszcze parę innych problemów po drodze.
Od razu weselej, Danuśko. A Marek tylko jedną fotkę pokazał i więcej nic. Trzeba go pogonić.
Miło, Danuśko, było mi czytać krótkie sprawozdanie.
Wyspa naprawdę piękna, ale było Was tam dosyć.
„Jeszcze tylko ciebie tam brakowało” słyszę jeszcze w uszach.
Nie od Was, naturalnie! Tak z dawna.
Może jeszcze raz, kiedy indziej.
Pyro-Marka mogę oczywiście zaraz i natychmiast pogonić 🙂 ale człek zapracowany,
więc co by nie było,usprawiedliwiam 🙂
Blogowe opowieści jeszcze nie do końca mam poczytane,zatem nawet nie wiem,którąż to
fotkę Marek zamieścił.Tak,czy inaczej mamy zaplanowany mini (albo midi,czy maxi) zjazd w Ostrołęce 😀 To będzie zjazd fotograficzno-artystyczno-kulinarny.
Marek,nie odpuścimy !!!
Pepegorze-na tej rozkołysanej łódce Osobisty Wędkarz przeżywał chyba dokładnie to samo co Ty 😉 Przynajmniej tak Chłopaki sprawozdawali,ale to wszystko nieważne,bo liczy się
atmosfera,towarzystwo i ……dobra kuchnia 😀
Danuśko, jeszcze raz ściskam!
Do ostatniego wpisu muszę uzupełnić, że ostatnio to ja byłem na wyspie z Markiem i Sławkiem, oczywiście. A Sławek oferował mi przez Marka i tym razem, ale nie pasowało mi jakoś z wielu powodów.
Wyspy to Wam zazdroszczę. Pewnie, że nadaję się tylko do siedzenia na ławce i zjadania/smażenia ryb, ale pomarzyć można…Tak ze 20 lat temu… hej, hej!
I prawdę mówili, jeśli to ta sama łajba.
Ja za Portugalią!
Piękny dzień był dzisiaj, rześki słoneczny dzień, komary odpuściły,
mielone po polsku smakowały, do nich mizeria – Roger to zna, ale jego przyjaciółka nigdy czegoś takiego nie jadła, była zachwycona. Były też buraczki marynowane z papryką („sklepowe” z Baltic Deli, ale znakomite) i ogórki kiszone. Na deser był mrożony jogurt z toffi i kruchymi ciasteczkami oraz czereśnie.
Żivot je cudo 🙂
Jutro poniedziałek 🙄
dzień dobry ….
Nisiu i Danuśka dziękuje … 🙂
Wandom słoneczka i zdróweczka …. 🙂
test