Co jeść na Mazurach
W letnich wędrówkach czasem zawadzamy i o Mazury. Prawdę mówiąc mało kto wie, jak wygląda prawdziwa kuchnia mazurska. Dziś najczęściej atakują nas tu kebaby i pizze. Na szczęście wracają do łask małe wędzarnie i przetwórnie ryb oraz rodzinne knajpki, w których można zjeść to, co pochodzi z okolicznych pól, lasów i wód. A jak było dawniej – mało kto wie.
Znalazłem w ulicznym kiosku niewielką broszurkę z serii „Dobra Kuchnia”, redagowanej przez Ewę Ressel przy współpracy świetnego znawcy tematu Łukasza Fiedoruka. Są tu i niezłe przepisy, ale i parę zdań o historii mazurskiej kuchni.
Znaczenie mięsa na mazurskim stole potwierdza fakt, że w roku 1601, kiedy Europę pustoszyły większe i mniejsze konflikty, w Królewcu cech rzeźników ufundował piekarzom prezent w postaci kiełbasy długiej na 1005 łokci, ważący bagatela 805 funtów. Imponujący podarek przy wtórze orkiestry niosło 103 czeladników rzeźnickich. Znakomite wędliny produkowane z wieprzowiny, wołowiny, cielęciny i gęsiny to spuścizna kuchni polskiej, a właściwie Prusów litewskich, którzy doskonale opanowali umiejętność i technologie wytwarzania wędlin samodojrzewających oraz wędzenia mięsa.
Podobnie jak w innych rejonach Europy dziczyznę spotykało się tu głównie na bogatych stołach z tą różnicą, iż w mazurskich ostępach łatwiej było kmieciowi umknąć z upolowaną sarenką czy dzikiem. Z dań mięsnych należy wymienić karbonadę (pieczony schab) oraz specyficzną dla tych terenów, a tak pogardliwie potraktowaną przez Wańkowicza szynkę z kożuszkiem (Schmandschinken), czyli plastry wędzonej szynki w sosie śmietanowym. Ciekawym połączeniem niemieckiej potrawy mięsnej z pruskim gustem jest pieczeń wołowa z kwaśnym sosem śmietanowym doprawionym jagodami jałowca. Ogromną popularnością cieszyły się też klopsiki królewieckie. (…)
Zmierzch Królewca i dawnych Prus Wschodnich przetrwała dyskusja, czy sporządzać je tylko z mielonej cielęciny, czy też masę mięsną można wzbogacić o wieprzowinę bądź wołowinę. Faktem jest, że bez cielęciny klopsiki przestają być królewieckimi, ale i dodanie innych mięs jest wskazane, nie powinno to jednak spowodować, aby po ugotowaniu pulpeciki stawały się zbyt zwarte, a przez to twarde. Niezbędnym składnikiem kwaśno-korzennego sosu, z którymi sieje podaje, są kapary; niektórzy dodają też sardele.
Obecność kaparów i sardeli wskazuje na wpływ kuchni polskiej.
Jesienią na Mazurach przyrządzano czerninę, natomiast wiosną gotowano zupy rybne, najczęściej z jazgarzy, leszczy i okoni. Podawane współcześnie przepisy na zupę z węgorza należą raczej do kuchni wykwintnej, ponieważ dawniej rybę tę spożywano głównie po uwędzeniu lub usmażeniu.
Ryby to znak firmowy Mazur. Dawniej występowały obficie, były więc tanie, a świeżo uwędzone stanowiły smakowity kąsek nawet dla tak wybrednego smakosza jak mistrz Melchior. Sielawa z Mikołajek i Dąbrówna czy fladry z Koronowa cieszyły się sławą nawet poza regionem. W kuchni Warmii i Mazur znajdziemy także potrawy charakterystyczne dla Kaszub i Wielkopolski takie jak stynki smażone na maśle czy śledzie w śmietanie z jabłkiem i cebulą. (…)
Ryby faszerowane pojawiły się na stołach wyższych stanów społecznych za sprawą licznych na tych terenach Żydów, którzy zaadaptowali je z kuchni polskiej.
Wielkim powodzeniem cieszyły się też raki i to do tego stopnia, iż w umowach o pracę służba domowa gwarantowała sobie, że nie będą podawane częściej niż raz w tygodniu. W okresie międzywojennym raki były właściwie jedynym towarem wywożonym do Prus przez granicę w Grajewie. Na dodatek wolno było eksportować wyłącznie samce, co skwapliwie sprawdzała służba graniczna
No to teraz ruszamy na mazurskie raki, bo czerwiec to dla nich najlepszy sezon. Tyle tylko, że polskie raki już dawno znikły z naszych wód. Wyparły je raki amerykańskie.
Komentarze
Pyro odpowiadam z opóźnieniem, bo mam – jak to na wsi – kłopoty z zasięgiem. Pierś gęsi piekłem w temperaturze 150 st C niemal trzy godziny. Smacznego.
Ściskamy imieninowo Alinę!
Droga młodzieży – mimo kłopotów z zasięgiem państwo Adamczewscy ściskają Alinę, byś za Ich przykładem ściskać poczęła. Do dzieła.
Ściskanie na skrzyżowaniu
Dziękuję, Gospodarzu; jeszcze w tym tygodniu nie będę piekła dopiero na „uroczyste podsumowanie rodzinne” roku szkolnego, za tydzień.
Było takie dziesięciolecie w moim życiu, kiedy to na Mazury jeździłam często i na dłużej. Jadałam najczęściej w zaprzyjaźnionych domach (kuchnie kresowe : podolska, litewska, żmudzka, albo kuchnia kielecka). Często też jadałam przy obozowym ognisku i potem po kilku latach w kuchniach kasynowych. W domu mazurskim nigdy nie jadłam, natomiast korzystałam wędzarni i smażalni ryb, a te były w całym kraju takie same. Nic dziwnego, że Mazury wiążą się dla mnie z serdeczną, aż męczącą gościnnością kresową – ogromnymi leszczami duszonymi w maśle, linami w czerwonej kapuście, misami z grzybowymi potrawkami, kiszonymi rydzami i domowymi piwami zaprawionymi miodem, kazionną sarniną i wiszącymi w spiżarni wędlinami już nieźle podsuszonymi. Jednym słowem kulinarna rozpusta ale ja na co dzień z nimi nie jadałam, więc wrażenie mogłam wynieść mylne.
byłam na bazarku … bób tylko 9 PLN …. truskawek wysyp po 3 PLN … i są już jagody po 25 PLN ..
na Mazury ciągle mi nie po drodze ….
ostanio ekspermentowałam bo miałam ostatki masła klarowanego i puszkę anchovies z terminem bliskim przedawnienia … podsmażyłam oba składniki na patelni … przelałam do słoiczka i potem używałam między innymi do młodych ziemniaków z koperkiem … całkiem dobre jak ktoś lubi takie smaki…
Pierwsza dekada mego życia trwała wieczność, a obecna jest podobna do chińskiego czosnku – niby to samo, ale tylko z nazwy. Najgorsze jest to, że wtedy narzekano na mnie, a teraz ja marudzę. Jeszcze niedawno nikt nie miał porządnych kąpielówek, ale raki były szlachetne.
(Chrząknięcie, machnięcie ręką, płytkie westchnienie)
Opowieść o suchym prowiancie
Placku – dzięki za wycieczkę (dla mnie rok przed maturą)
Nawiążę do dzisiejszego tematu Gospodarza tylko sardelami, bo korzystając jeszcze z obfitości szparagów, podsmażyłam je na maśle z anchois. Towarzyszyły one pieczonym piersiom kurczaka nadzianym Lazurem. Przypadło nam do gustu takie zestawienie.
Przed dzisiejszym meczem Belgia ? Algeria google upamietnil osmiornice imieniem Paul. Paul, za zycia, trafnie wskazywal na zwyciezcow meczow. Dzisiaj, juz w niebie, Paul z aureola nad glowa, zastanawia sie, kto wygra. Belgia czy Algeria.
To video jest umieszczone na glownej stronie google.com. Kazdego dnia, podczas mistrzostw google umieszcza inny film na temat pilki noznej. Przypuszczam, ze google przedstawia te same lub podobne rysunki na swojej stronie dla uzytkownikow serwisu na calym swiecie. Nie znam szczegolow.
Dla informacji – „Pacific giant octopus” jest pod ochrona. Nie wiem skad pochodza przodkowie Paula.
http://www.youtube.com/watch?v=6xz9JGp0cZc
Podoba mi się pomysł obiadowy Małgosi iW i wierzę, że rezultat też był znakomity. Sama jutro będę piekła warzywa (szparagi marchdwka, kalafior, ziemniaki, papryka) które dam z dwoma dipa,i – czosnkowym i serowym właśnie z Lazuru
Orco – w mojej wyszukiwarce też jest ośmiornica i już wytypowała zwycięzcę – Algierię
Jestem żaden kibic, interesują mnie tylko wyniki i mecz finałowy, i to tylko na wydarzeniach najwyższego kalibru, jakim są Mistrzostwa Świata.
Po wczorajszym podeprę Pepegora i będę trzymać kciuki za Niemców, ostatecznie sąsiedzi Polski, której na MŚ nie ma.
Ciekawe, jak powiedzie im się w następnych meczach 🙂
Wczoraj Jerzor wyczaił w sklepie w dziale mrożonek nieduże opakowanie (250gram), podpisane jako homar w sosie curry na sposób jamajski.
Po rozmrożeniu i zagotowaniu rzuciłam to na ryż. W pysznym, ostrym sosie 4 mikroskopijne kawalątka homara, ale nie ma się co krzywić, tanie było, jakieś 3.50$
Sos znakomity i ostry jak należy, z powodu znikomej ilości homara dodałam do tego trochę krewetek i było niezłe danie.
Zastanawiam się, po co homara traktować takim sosem, homar (jak dla mnie) z masłem, roztartym czosnkiem i ewentualnie kilka kropel cytryny. Sos curry bardzo świetny, ale czuje się tylko ten sos, zdecydowanie za ciężki i dominujący.
Znowu idzie front burzowy, ledwie zdążę ogarnąć jedne chwasty, następne rosną 🙄
Chyba zasieję trawę między porzeczkami i jagodami i dam sobie spokój z utrzymywaniem tej przestrzeni bezchwastowo.
Krysiade
Czy ta osmiornica ma na imie Paul?
Orco – ta ośmiornica się nie przedstawia. Wygląda dokładnie tak jak ja opisałaś. Można przyjąć, że to Paul. Ale tym razem się pomylił. Wygrali Belgowie.
Orca – tak, czy owak ośmiornica źle dzisiaj typowała (na Algierię, a wygrała Belgia) Mnie wsio ryba ale kibice niezadowoleni. Grożą ośmiornicy patelnią. Ja też na ostateczne rozgrywki potrzymam za Niemcy. Patrzeć i tak nie będę – nie mam cierpliwości i męczą mnie stadionowe ryki. Podobno wielki sport współcześnie zastępuje ludziom wojnę… Też sobie znaleźli zastępstwo.
Krysiade,
Spojrzalam na wynik meczu. Tajemnicza osmiornica jest chyba troche rozczarowana swoja prognoza. 🙂
Pyra,
Ryki byly, kiedy kibice mieli wuwuzele (jak to sie pisze?)
Dla uspokojenia nerwow przed meczem Brazil – Mexico przedstawiam nasza osmiornice imieniem Ophelia.
http://www.youtube.com/watch?v=KseI5pB7Ai0
Ophelia jeszcze swietuje po wczorajszym meczu z Ghana. 🙂
I co?
Prawda, że od autentycznego Mazuraka dowiedziałem się, że szczczupaka rzędu 1.20 m i tak można tylko zjeść w formie przemielonej i wzbogaconej tym akurat, co kucharzowi wpadnie do głowy. Pytanie, czy kucharzowi starczy czasu, sił i fantazji, aby ten miks potem wtłoczyć z powrotem w „pończochę”, tzn w skórę szczupaka, jeśli się ją przedtem skrupulatnie z ryby sciągnęło. Nie mam doświadczenia. Nigdy nie złowiłem szczupaka rzędu 1.20 m.
Königsbergerklopsy też nie należały oczywiście do mojej górnośląskiej kuchni. Pamiętam, jak mama próbowała za namową znajomej raz to zrobić. Nie wiem co z tego naprawdę wyszło (watpie, czy byla cielecina, a za sardele musial ,robis poczciwy sledz), bo mama tylko rozpaczała w temacie, jak mogła się na to napuścić . Z tego co pamiętam, zrobiła dla nas szybko jakiś standard.
To były czasy, gdy mieliśmy jeszcze prosiaka a ten, miał już wtedy dobre czucie na taką kombinację i wcinał, że ho, ho!
Pepe – nie całytydzień temu pisałam, że ja nie lubię łączenia smaku ryby i mięsa (wyjątek, to sałatka świąteczna ze śledziem i kiełbasą). Tak, jak zrobiła MałgosiaW. – warzywa, sardeka i ser, to jak najbardziej, natomiast mięso i sardela – raz spóbowałam i dziękuję.
Ośmiornicom nie ufam od dziecka – mają tendencję to typowania ośmiu wyników jednocześnie, a ich dzioby pasują jak pięść do nosa.
Wiem, że osoby tolerancyjne i dobre nie zwracają na to uwagi, dlatego tylko ja tak myślę. Podobno Paul z Oberhausen miał sobowtóra, a przepowiednie z zaświatów godzą w rozdział kościoła i państwa, ale taka właśnie jest FIFA.
Może za cztery lata to Polacy wszystkich skopią, a Google wylansuje prosiaczka Pepegora. Marzę także o ośmiornicy warmińsko-mazurskiej w w sosie modestowym.
Chiny, Arabia Saudyjska i inne gniazda miłości bojkotują Paula, a bazgraniny – doodles Google dzielą się na lokalne i globalne.
https://www.youtube.com/watch?v=6km7phBQRF0
Napisałem piękna i długą opowieść jak to zrobiłem Ewie obiad w 7 min, bo miała 18min do autobusu i wcięło! Nie autobus, opowieść…
Cichalu,
pilnujta się, jak coś wpisujeta, i kopjujta na wszelki zapadek!
Leniwym jest…
BURZA!!! (bojąca jestem!)
I jakieś tornada latają naokoło 🙁
Mrusia ma to w głębokim poważaniu, śpi, chociaż wokół grzmi.
Jerzor – burza to burza, przejdzie.