Co jagnię jada na śniadanie i obiad
Nie wszyscy lubią baraninę. Nawet jeśli jest to mięso jagnięce, czyli z młodych sztuk, i niezwykle delikatne. A szkoda, bo to zdrowe i bardzo smaczne mięso. Zwłaszcza jeśli owce pasły się na bogatych i czystych pastwiskach.Nie jest obojętne, co zwierzęta hodowlane otrzymują do jedzenia. Na przykład mięso jagniąt z Pouillac, które pasą się w pobliżu wybrzeża, jest słonawe w smaku, podobnie jak mięso owiec wypasanych na nadmorskich groblach Szlezwiku-Holsztynu lub owiec z wysp północno- i wschodniofryzyjskich.
Mięso jagniąt z nadmorskich regionów określa się w handlu jako „jagnięcina ze słonych pastwisk”, a to znaczy, że przyrządzając je, należy ostrożnie dozować sól. Specjalnością Lineburger Heide są wrzosówki, których mięso zawdzięcza swój ostry, nieco podobny do dziczyzny smak aromatycznym ziołom porastającym wrzosowiska. Dzięki ziołom śródziemnomorskim mięso owiec z Sisteron w Prowansji ma także silny aromat.
Kupując jagnięcinę, powinno się wiedzieć, co to za mięso i czym różni się ono od mięsa owczego lub baraniego. Obecnie za jagnięcinę uważa się mięso owiec najwyżej 12-miesięcznych. Jagnięta mleczne nie mogą być starsze niż 6 miesięcy, a tuczone -12 miesięcy. Mięso zwierząt mających więcej niż rok jest obecnie nazywane mięsem owczym.
Jeżeli oferowana jest baranina, to mięso pochodzi albo od samic (tzw. maciorek) w wieku 1-2 lat, albo od kastrowanych samców w tym samym wieku. Jeszcze starsze samice owcy mają grubowłókniste, mocno przerośnięte tłuszczem mięso, które w naszej części Europy nie trafia do sprzedaży. Tak samo jest w wypadku ponadrocznych samców (baranów, tryków), ponieważ ze względu na swoisty zapach ich mięso nie jest popularne.
Jagnięta rzeźne dobrej jakości charakteryzują się pełną mięsnością, niskim stopniem otłuszczenia oraz równomierną, ale cienką okrywą tłuszczową, której grubość nie powinna przekraczać 3 mm.
Polskie tradycje owczarstwa sięgają XVIII w. Wówczas baranina często gościła na stołach szlacheckich i magnackich. Czasy świetności polskiego owczarstwa przypadają na lata 70. XX w. Pogłowie owiec w Polsce liczyło wtedy ok. 5 min sztuk, a głównym kierunkiem hodowli były rasy wełnisto-mleczne. Najliczniejsze stada hodowano na Podhalu, w Bieszczadach i Wielkopolsce. Po wprowadzeniu gospodarki wolnorynkowej sytuacja diametralnie się zmieniła. Obecnie (dane z 2007 r.) pogłowie owiec w Polsce wynosi ok. 300 tys. sztuk, a roczne spożycie jagnięciny osiąga poziom zaledwie 300 g na jednego mieszkańca.
Zważywszy że nasza rodzina zjada miesięcznie ponad kilogram jagnięciny, to wielu rodaków może sobie pozwolić na pomijanie tego smakołyku w domowej diecie, nie obniżając przy tym statystyk.
Komentarze
Dzień dobry 🙂
Jagnięcinę uważam za najlepsze mięso. Baraninę też lubię, kojarzy mi się z ładnymi i ciekawymi miejscami, gdzie jada się jej wiele, a specyficzny wyczuwalny zapaszek uważam za cechę charakterystyczną, nie za mankament.
Ale ostatnio coraz bardziej odchodzę od mięsa, mam coraz bardziej mieszane uczucia, szczególnie, gdy gdzieś w górach patrzę na owcze rodziny, czy w oczy cieląt… Takie tam dylematy drobne. Więc jagnięcinę zastępuję sobie owczym serem i też jest bardzo dobrze.
Istnieje niebezpieczenstwo, ze przy tak malym miesiecznym spozyciu baraniny, planeta w niektorych rejonach zbaranieje do konca 🙄
Z czteronogow jest baranina jednym z lepszych smakowo mies. Jestem zgodny co do faktu, ze srodowisko naturalne na ktorych stada wypasaja sie, ma przelozenie w aromacie miesa. Niekiedy jest ono o lagodnym innym razem o mocniejszym smaku. A na dodatek przy odpowiedniej obrobce termicznej, ma baranina fantastyczny kolor. Ze nie wspomne o dojrzewajacych kielbasach. To sa naprawde rarytasy z wysokiej polki.
Dzien dobry,
Dotarlem wreszcie do pracy, jest juz internet, a w zasadzie czas na nadrobienie blogowych zaleglosci.
Bjk, ostatnio gdzies czytalem, co jest jedna z przyczyn, dla ktorych owczy ser nie nalezy do najtanszych.
Otoz jedna owca daje bardzo malo mleka dziennie, w porownaniu z bardziej wydajna koza czy tez fabryka mleka, jaka jest krowa.
Bardzo lubimy jagniecine, czy to kotleciki na kostce, czy to udziec w miodzie i czosnku(lub tradycjnie z rozmarynem) czy tez wreszcie jako plow.
Nie mam na sluzbowym komputerze polskich znakow, obiecuje poprawe przy pisaniu z laptopa po pracy 🙂
Krzychu, co tam polskie znaki, przecież jesteś zrozumiały 🙂
Twoją tezę potwierdzają nasi górale, dlatego mieszają mleko owcze z krowim i trudno jest w przypadkowym miejscu dostać ser czysto owczy – ale u zaprzyjaźnionych baców jak najbardziej. Łatwo je rozpoznać po stopniu skrzypienia w zębach. Rozmaryn niezbędny do jagnięciny, czosnek wg mnie też, ale tutaj już opinie są podzielone.
Pssssssss…
Jak udała się wyprawa w góry, którą anonsowałeś przed weekendem?
Od lipca do września moje znajome owce jadają w winnicy.
Alicjo – nie wiem czy znasz to miejsce, ale niedawno miałaś łzy w oczach, dlatego polecam te piękne zwierzęta i winorośle.
(jack russell terrier nazywa się Bocci)
Kalifornia – tam owiec jest więcej, ale i liści. Tak mi się wydaje.
Krzych.
Ja nie bardzo wiem co to ,,plow,,
Dzieki za wyjasnienie.
Ja spróbowałabym chętnie po pierwsze jagnięciny, po drugie mając pewność, że robi ją ktoś kto wie co robi. Dotychczasowe próby były porażką, ale nie mam pewności co naprawdę jadłam tak do końca. 🙂
Moje ulubione danie z jagnieciny to Tajine – arabskie danie – z rodzynkami i suszonymi morelami.
Płów.
Lubie tez podsmazone kotleciki na patelni a pozniej zapiekane w piekarniku z plasterkami ziemniakow.
Raz na jakis czas, raczej rzadziej niz czesto, robie z jagnieciny, my to nazywamy ” korona „. potrzebny jest w calosci plaster zeberek wraz z lekkimi przyrostami. u dobrego nie tylko tureckiego rzeznika mozna cos takiego pozyskac bez najmniejszego problemu. ochlap formuje w walec i wiaze nicia. do srodka marchewka, fioletowa szalotka, male kartofle, ostra papryka i dobry ( nie azjatycki ) czosnek.
po wyjeciu z piekarnika wraz z czerwonym winem wypelnia korona znakomicie zimowy wieczor 😆
oddaje korone w wasze rece nie liczac na tantiemy 🙄
Dzien dobry,
Duze M,
Na jagniecine wpadnij do mnie, niezaleznie od postaci – szaszlyki, grillowana, filet z zeberkami, karkowka czy noga – wychodzi znakomita :). Do szaszlykow czy kotletow grilowanych wystarczy sol i cytryna (duzo!), do pieczeni czosnek, rozmaryn. Karczek w dlugo pieczony w niskiej temperaturze lubi kilka sardeli i marynowanie w miecie, czosnku, winie i kminku. A goloneczki w sosie mietowo-porzeczkowym, a curry wszelakie (rogan josh w szczegolnosci) :).
Mam wrazenie, ze jak Gospodarz, znacznie podwyzszam srednia spozycia jagnieciny :). Co prawda, wybor miesa jest znacznie prostszy: mozna kupic jagniecine nowozelandzka (relatywnie najmniej smaczna) angielska i walijska.
O, to ja pewnie też dociągam do średniej Gospodarza. Bardzo lubimy jagnięcinę, najczęściej ją piekę dłużej , ale w niskiej temperaturze. Przed pieczeniem leży sobie obłożona czosnkiem i rozmarynem dobę w lodówce. Właśnie taką miałam wczoraj na obiad.
Dużę M. jeśli mieszkasz w Polsce, to u nas warto kupować jagnięcinę podhalańską, oznaczoną certyfikatem, tu więcej informacji:
http://www.trzyznakismaku.pl/produkty/jagniecina-podhalanska
Jolly,
ja właśnie chciałam się pochwalić jagnięciną nowozelandzką a Ty mówisz że mniej smaczna 🙁
To może chociaż miejsce, w którym jadłam trochę zrekompensuje niedostatki smakowe? 🙄 😉
Jadłam w obrotowej restauracji:
https://www.google.pl/search?q=auckland+sky+tower&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=5CSYU6nBO8rg4QSwkIGwBA&sqi=2&ved=0CEUQsAQ&biw=1280&bih=603
I bardzo mi smakowało 😆
Czy mogę wpaść do Ciebie na jagnięcinę razem z Dużym M. ? 😉 🙄
No właśnie ja też miałam ochotę na jagnięcinę Jolly, ale nie byłam pewna, czy zaproszenie nie dotyczy wyłącznie DużegoM i nie miałam śmiałości się dopominać… 😉
Henryku,
Zapewne chodziło o „płow” czyli pilaw. Danie popularne w krajach byłego ZSRR. Próbowałam na Krymie.
W Szkocji bardzo chciałam spróbować szkockiej jagnięciny. Nie było o nią łatwo w restauracjach w Edynburgu i Glasgow. Inna rzecz, że byliśmy z chórem na koncertach i na chodzenie po restauracjach mielimy czas dość ograniczony.
Ostatecznie zjedliśmy jagnięcinę w greckiej restauracji w Glasgow. Smaczna była 😎
Australijska również nam smakowała. W sieciówkach można dostać jagnięcinę już przyprawioną, przeznaczoną do bardzo wolnego duszenia. Pycha 😉
Gdzie w Polsce najlepiej kupować jagnięcinę?
Jagodo,
Na pewno nowozelandzka jagniecina w Nowej Zelandii smakuje najlepiej, w Anglii po transporcie w stanie mrozonym jest nieco jak jesiotr u Bulhakowa ;). Do curry w sam raz :).
Wpadajcie wszystkie Panie i (na wszelki wypadek) Panowie na jagniecine, dajcie tylko znac ile nas bedzie :).
ewa.
Dziekuje.
Ewa,
fajnie, że jesteś 😆
Czy mogłabyś napisać o Waszych doświadczeniach z zakładaniem łąki kwietnej?
Właśnie zamówiłam nasiona.
Bardzo lubię pilaw. Czasem nawet uda mi się zrobić całkiem smaczny 😉
Jolly,
masz rację, transport wiele zmienia 🙁
Uważaj z zaproszeniem, bo możemy je potraktować na serio i zadzwonić do Twoich drzwi 😉 😯
Jagodo, u nas w Małopolsce można kupić jagnięcinę podhalańską na zamówienie, w Nowym Targu był sklep (pewnie jest jeszcze) specjalizujący się w baraninie i jagnięcinie… wiem, że w Warszawie też nie ma trudności, a jak jest w innych miastach, nie wiem.
Oczami wyobraźni zobaczyłam tłum ludzi u wrót Jolly: dzień dobry, przychodzimy na obiadek 😀
Ewo, jadłaś na Krymie pilaw tylko z mięsem baranka, czy i z rybą?
Henryku,
Ależ proszę 🙂
Jagodo,
Wszystko zależy od nasion. Za pierwszym razem łąka była piękna. https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/LetniMiszmasz#
Teraz ostał się ino kąkol polny.
A propos „ino”, nasza polonistka bardzo tępiła to słowo. Przekorni uczniowie natychmiast zaczęli mówić „Nie mów INO ino TYLKO” 😉
Bejotko,
Tylko z barankiem.
Zaproszenie jak najbardziej seriozne :), ja i tak zawsze za duzo gotuje :). A co do tlumow, juz dawno stosuje metode Jeffrey Archera w nieco zmodyfikowanej formie – nomen omen blachy zapiekanki pasterskiej (mielona jagniecina!) i dobre prosecco :).
Czy ktos mi moze powiedziec jakie licho mnie podkusilo i piekny dzien spedzac porzadkujac biblioteke? Mialo byc pracy na dwie godziny, a tu kazda ksiazka jak stary przyjaciel, i zdjecia, suszone kwiaty, listy i inne drobiazgi miedzy kartkami …
Jolly,
czyli jesteśmy umówieni 😎
Co do licha namawiającego o sprzątania biblioteki, to mam pewną teorię 😉 może w perspektywie była praca, na którą baaaaaaardzo, ale to baaaaaardzo nie miałas ochoty 😉
Ewo,
wygląda to rewelacyjnie 😎
Z jakich nasion korzystaliście? Czy sialiście w gołą ziemię czy w istniejący już trawnik?
Czy możesz pokazać ten ino kąkol? 🙄 😉
Dziękuję pięknie za wszystkie informacje i zaproszenia 🙂 No właśnie Jagodo, zdradź w której to sieciówce do duszenia, bo widuję tylko takie niezbyt dobrze wyglądające kotleciki z kostką, jeśli już trafię. Nic w jednym kawałku, ani innych części. Musze się pilniej rozglądać. Wiem gdzie kangury, rekiny, krokodyle, owoce morza najdziwniejsze, a jagnięciny nie ma 🙂
Jadłam do tej pory parę razy baraninę lub jagnięcinę „od chłopa”. Ale chyba była źle przyrządzona – bardzo twarda i miała mocny, niezbyt ładny i dziwny zapach. Zaniżam w ten sposób bardzo jagnięcinową średnią w takim razie, ale zawyżam drobiowo 🙂
Przypomniało mi się, że czasami jadam w tureckich knajpkach z pysznym sosem miętowo jogurtowym, ale to baranina.
Nie znałam nazwy porcelanka 🙂 i nie wiem co to za piękny bordowy kwiat na 52 zdjęciu.
Duże M.,
chodziło o sieciówki w Australii 😉
W Polsce też szukam dobrego źródła. Bejotka pisała o Podhalu, ale to dla mnie za daleko 🙁
Ewo, a na lekcji pani polonistka pewnie poprawiała Wyspiańskiego na: ostał ci się tylko sznur 😉 Piękne kwiatki masz.
Jolly, dzięki, kto wie, co się zdarzy w życiu. Przy porządkowaniu książek zawsze znajduję coś, o czym zapomniałam, że mam, lub myślałam, że zginęło, albo czego pilnie szukałam i nigdzie nie było… i zasiadam do czytania.
Polska jagnięcina, pewnie bieszczadzka, bo firma nazywa się Połonina.
http://alma24.pl/kategoria/433936139/mieso–wedliny–ryby-/jagniecina
Bardzo smaczna i delikatna. O wiele lepsza od nowozelandzkie (dla mnie).
Ach Nisiu, wygrałaś dzisiejszą nagrodę 🙂 Powiedz tylko czy jest dostępna stale czy co jakiś czas. Uwielbiam zakupy w Almie, ale tam zawsze mam najdalej.
Nie nie wiem czy lubisz, ale ja mam akurat do tego utworu sentyment bo jeszcze ze starej kasety 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WiFi-XpIoZM
Najlepszą jagnięcinę jadłam w Albanii, grillowaną, a wcześniej marynowaną w jogurcie. Tam właściwie wyłącznie nią się żywiłam, tak bardzo mi smakowała. W sąsiedniej Grecji i Macedonii już nie taka dobra… zastanawiałam się, dlaczego. Macie jakieś jagnięce doświadczenia z Turcji? Podobno tam marynują ją na jeszcze inny sposób, co powoduje specyficzny smak.
Nisiu,
kiedy byłaś w Nowej Zelandii? Na obu wyspach?
Bjk, w Turcji nie byłam, ale jak pisałam jadam od czasu do czasu u rodowitych Turków. Cóż sos pyszny, a baranina nie różni się specjalnie od innych rodzajów mięs tam serwowanych. Jeśli ma więcej czasu wybieram baraninę, jeśli mniej kurczaka. Ale nie jest to coś wspaniałego.
Dużę M, ja też nie byłam w Turcji, słyszałam od znajomych, którzy podróżowali tam rowerem o jagnięcinie, że inna od innych, to podobno kwestia marynaty, nie sosu. Na pewno też wiele zależy od regionu, oni jeździli bocznymi drogami i poznawali kraj dosłownie od kuchni, więc może to jakiś lokalny sposób. Podobno mięso jest kwaskowate i bardzo aromatyczne, rozpływające się w ustach.
Może odezwie się jakiś blogowy turkolog 🙂
Ja, jak w tym dowcipie: nie na placu czerwonym, ale …, nie w Moskwie a w Leningradzie, nie samochody, ale rowery, nie rozdawali, ale ukradli 😉
Nie byłam w Turcji i nie o Turcji, ale o Bułgarii i nie o jagnięcinie, ale o tarator 🙂
Przygotowywałam dzisiaj na obiad tarator i przypomniałam sobie pierwsze z nim spotkanie.
W czasach kiedy samochodem rodzinnym był w Polsce fiat 126 a wyjazd na wywczasy do Bułgarii stanowił marzenie wielu rodaków, pojechaliśmy czteroosobową rodziną w okolice Złotych piasków. Doświadczenie na granicy survivalu 😯
Pierwszą osobą, jaką spotkaliśmy, po dwóch dobach podróżowania, była pani z Polski.
Pani natychmiast zaczęła nam opowiadać: „jak tu strasznie”. Że Bułgarzy traktują nas źle, w przeciwieństwie do Niemców z kieszeniami pełnymi marek. Jako koronny dowód na złe traktowanie, pani podała to, że na prośbę o zupę, kelner podał jej mężowi … kwaśne mleko 👿
Nie były to dobre wiadomości 🙁
Tymczasem wakacje należały do bardzo udanych. A osławione „kwaśne mleko” okazało się przepysznym taratorem, który na stałe wszedł do naszego letniego nemu 😉
Jagnięcinę kupuję zwykle w Auchan. Można poszczególne części lub cały udziec (Połonina). Jeżeli ktoś ma dostęp do Makro to tam też jest.
Ja zawyżam statystyki, ale u siebie. Sama zwykle robię udziec jagnięcy, marynowany dobę, rozmaryn, dyżurne i duuuuuużo czosnku, sok z cytryny rozbełtany z oliwą.
Na kotleciki i inne greckie specjały chętnie do Greckiej restauracji, w której naprawdę gotują Grecy, a nie jest to grecka restauracja z nazwy. Bardzo lubię jagnięcinę, męska połowa też się przekonała, że jagnięcina nie „śmierdzi capem”.
W naszych sklepach najpopularniejsza jest jagnięcina nowozelandzka – nie natknęłam się na inną, chociaż gdzieś musi być, bo widuję stada owiec w okolicy.
Pochmurno, pada, ciepło (+23C).
Jagodo,
wyjaw prosze co to „tarator”? Pewnie jakis chlodnik tylko jak go przygotowac?
Małgosiu,
dziękuję. Do Almy mam daleko, ale Auchan w rozsądnej odległości 🙂
Niunia,
to jest bułgarski chłodnik. Ja robię tak, minus orzechy. Bo po raz pierwszy jadłam bez orzechów. A jak wiadomo: „pierwsza miłość nie rdzewieje” 😉
http://kuchnialidla.pl/product/Tarator-bulgarski-chlodnik
Polecam, smacznego 🙂
Pieknie dziekuje Jagodo! 🙂
Jagodo. Oryginalnie jeszcze dodają czubricę, bałkańską przyprawę. Nad tarator przedkładam jednak szkembe czorba.
Jest to zupa z jagnięcych flaczków w mleku z olejem oraz wielką ilością czosnku i czerwonej czubricy. W lepszych restauracjach nie podają ze względu na „nieeuropejski” zapach. Moją ulubioną jadłodajnię w Burgas, czuło się już z kilkudziesięciu metrów!
Kwiatki są już tylko wspomnieniem a „ino kąkol” wygląda tak:
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/LetniMiszmasz#5494200124782668802
Bejotko,
Zapewne masz rację ale w podstawówce jeszcze nie przerabialiśmy „Wesela”. Za to w Liceum wszyscy się pilnowali… 😉
Duże M,
Na moje oko to malwa pełna.
Jolly. A propos Twoich zaprosin na jagnięcine. Widziałem tak dowcip rysunkowy. Pani domu otwiera drzwi wejściowe, a tam kłębi się dziki tłum
„Zenuś – woła do męża – właśnie przyjechali wszyscy ci, których zapraszałeś w czasie wakacji”…
Jagodo, nie byłam na żadnej nowozelandzkiej wyspie, ale swego czasu w sklepach dostępna była jagnięcina wyłącznie stamtąd.
Duże M, nagroda skonsumowana, dzięki. Bardzo ją lubię, a na pewnym (rzewnym) etapie przyjacielskich spotkań zazwyczaj ją śpiewamy, z dużym uczuciem.
W ogóle się nie przejmuj, że Alma daleko. Nie jedź do nich, niech oni przyjadą do Ciebie. Przy zamówieniach powyżej chyba stówy (a może piędziestki?) dowożą zakupy za darmo. I już nie musisz taszczyć ziemniaków, kapuchy, proszków do prania, ciężkich butelek z róznymi lenorami itd. Osobiście korzystam z ich usług i jestem kontenta, a poza tym z Piotra i Pawła oraz Tesco. Precz z noszeniem ciężarów!
Cichalu, swietne i prawdziwe :),
A moje zaproszenie jak najbardziej szczere, nie takie imprezy juz tu bywaly. Rekord pobil moj maz przyprowadzajac radosnie i niezapowiedzianie do domu jedenastu Szkotow.
Alicjo, zajrzałam do linka z Twoimi swetrami/płaszczami, który wczoraj podałaś. Piękne są, gratuluję. Z jakiej wełny robisz? (skoro o owcach mowa). Ja też troszkę drutuję, najchętniej entrelac.
PS. Duże M, pytałaś, czy jagnięcina w Almie jest stale. Ostatnio tak. Pojawiła się parę tygodni temu i jest.
Jeszcze co do Mew: rewanżyk.
http://www.youtube.com/watch?v=nCPvJ82xaUk
Kilka razy płynęłam przez „szary Skagerrak” i tupały mi te mewy stale.
Jest szansa, że w sobotę Andrzej z Dominiką zaśpiewają to u nas na Dniach Morza.
Cichalu, samo życie 🙂 Bywało, że miałam przyprowadzane „na obiadek” tzw. całe podwórko.
A propos imprezek, u mnie padł rekord rok temu, podczas finału Tolszipów. Około 30 osób, w tym kilka mi nieznanych.
Bjk,
To ‚na obiadek’ zywo p. Musierowicz przypomina :).
A nie wiem, czy Geniusia nie była inspiracją, Dzieć czytywał te lekturki dosyć wcześnie. Z tym, że u MM na obiadek przychodziło jedno dziecko, a do nas dowolnie.
Nisiu, wszystko inne już chyba było, że nie chciałam się powtarzać i tak mi sie przypomniało. Masz racje, że rzewnie 🙂
Jeśli chodzi o dowóz to do mnie nie dowożą niestety, bo mieszkam dalej niż sklepowe założenia 🙂 Ale już parę rzeczy jak się okazało jest głównie tam, więc mam dobry pretekst do wycieczki. Uwielbiam Almę 🙂
Jolly R. jedenastu Polaków mógłby mąż nie zdzierżyć 🙂
Cordero a la Estaca – zapachy…jesion to krewny oliwki.
Ja z you tubem ma ten problem co Jolly R. z biblioteką ( której w ogóle nie ruszam na wszelki wypadek) i teraz przez Nisię usiłuje przypomnieć sobie, które szanty usłyszałam jako pierwsze 🙂
Dawno temu, kiedy jeszcze syn był w liceum, dzwoni do domu i pyta czy mógłby zaprosić paru jego rówiesników z poznanej wycieczki z Japonii. Nie ma sprawy – powiedziałem. Przyszli. Okazało się, że nie bardzo mają na hotel, więc zostali u nas dwie noce. Było wesoło, bo spać musieli pokotem a mieścili się tylko w salonie, chociaż to (na szczęście) nie za wysoka rasa. Było ich 28…
Bajaderko,
wełna stuprocentowa, mieszanki jedwaniu z wełną, mohery o największej zawartości wełny. Nie przepadam za bawełną, bo jest mało „malująca i dość sztywna w robocie.
Najbardziej mi pasują angielskie wełny znakomitej firmy ROWAN, mieszaniny różnych kolorów, które się składają na piękne tweedy i melanże. Są to znakomite wełny malujące, podobnie jak wełna od naszego producenta z Nowego Brunszwiku, Briggs & Little.Żeby uzyskać taki efekt, jak widzisz, trzeba robić „na lewą stronę”, ja w dodatku robię od boku do boku, a nie „po bozemu” od dołu do góry.
Praktycznie już nie robię od dobrych paru lat, bo na obu łapach „dorobiłam” się zespołu cieśni nadgarstka właśnie przez intensywne drutowanie.
Nisiowi chirurdzy ortopedzi chcieli mnie ciąć, ale się zawahałam. Po drugie, mam dobrą wymówkę emerytalną 😉
Ale coś z tym chyba trzeba będzie zrobić, bo ja mam jeszcze tyle wełny do przerobienia 🙄
Nigdy nie miałam okazji próbować entrelac, chociaż tam też jest wiele do powydziwiania.
Nisia,
Pozdrowienia dla Dominiki i Andrzeja, właśnie słucham „Byle dalej” 🙂
Była dzisiaj pierwsza potężna burza letnia, dla mnie burza jest potężna. Kicia wdała się w panią personel – ukryła się pod łóżkiem w najdalszym końcu i kącie, dopiero szelestem opakowania z kocimi „cukierkami” wywabiłam ją stamtąd.
Rabarbar gotowy do zebrania, miałam zamiar dzisiaj, ale jest tak mokro, że odpuszczę. Padać ma do soboty 🙄
Wszystko rośnie, najszybciej chwasty między porzeczkami i jagodami 🙁
Bajaderko, na przykład takie coś – fajne, nie? O takie mniej więcej wełny mi chodzi, mówiąc „malarskie”.
http://images1.fanpop.com/images/photos/2100000/entrelac-stole-knitting-2140302-1536-2048.jpg
Alicjo, ja też lubię Rowan, a wełny kupuję tutaj: http://www.amiqs.pl
a także w e-dziewiarce i Biferno.
Bawełny także nie lubię, ani bambusa, tylko wełnę, najwyżej z domieszkami, świetne są włóczki japońskie z jedwabiem, tylko te ceny 🙁 lubię też nieco rustykalne estońskie i chilijskie… Entrelac rewelacyjnie się robi, czysta przyjemność, można z zamkniętymi oczami 🙂
Hehe, Alicjo, ja z takich właśnie robię, najbardziej lubię ciepłe, ogniste kolory.
I tak mamy nastepna co zna sie na wszystkim.
Cichalu, masz rację z czubriszką.
Szkembe czorba jest dla mnie za mocarna 😉
Ewo, czy te kwiaty, które widać za ino kąkolem w tym roku nie kwitną? 🙄
Nisiu, Nowa Zelandia wprost wymarzona dla Ciebie! Koprów skolko ugodno 😆
Alicjo, zajrzyj do poczty, proszę 🙂
Kobiety, co to jest entrelac???
Andrzeja z Dominiką chętnie pozdrowię, mogę też uściskać Siurawę, Porębę i mnóstwo innych przyjemnych śpiewających.
Siurawę nocuję: już ma fanaberie. Życzy sobie prania w pokoju (kiedyś wisiało jak spał), i żeby było płukane w fioletowym lenorze! Wąchacz jakiś. Nie dam mu jeść i poszczuję Rumikiem, to się ograniczy w żądaniach.
Nie wiem, czy pisałam, że ulubioną rozrywką moich przyjaciół (nie kryję, że i moją) jest dzwonienie z różnych imprez do Siuraweńki (oczywiście, jeśli przebywa on daleko od danej imprezy). Obowiązuje zasada, że można zaczynać o północy, nie wcześniej. Druga, trzecia są najlepsze. Zgodny chór śpiewa Marusiowi jakąś piosenkę, najlepiej jego własną, a on – cóż – on jest zachwycony.
Kiedyś do mnie zadzwonił po drugiej w nocy, z radosnym komunikatem, że Starym Dzwonom fajna nowa piosenka wyszła. Po czym usłyszałam Dzwony w pełnym składzie, wykonującym utworek do telefonu.
Żiwot je cudo.
To śpiewamy Siurawie:
http://www.youtube.com/watch?v=Q-44gpDN8qE
Tu solówkę spiewa Siurawa, na trąbie gra Jurek Porębski.
Nisiu, na przykład to:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/035738f0af78f94d.html
Jagoda,
prosz bardzo, zaraz walnę drugie, które podesłałaś.
http://bartniki.noip.me/news/Owca.jpg
Nisiu,
to są takie kwadraciki zawijaste. Nie wiem, czy jest jakiś odpowiednik polski, za moich czasów w Polsce może to było, ale ja nie pamiętam, moze bajaderka coś wie na ten temat.
http://bartniki.noip.me/news/Od_Jagody.jpg
Nisiu, pozdrawiaj jak najbardziej, w końcu sobie przypomniałam, że zaczęłam słuchać ( a raczej zaczęto mi puszczać 🙂 ) od Starych Dzwonów, których zna osobiście i uwielbia mój tata ze szczególną atencją dla Jurka Porębskiego 🙂 🙂 🙂
A że ja też wąchacz i uważam , że fioletowy lenor rządzi 🙂 to i Pana Marka Siurawskiego też 🙂
Ja też nie wiem co to entrelac 😯 .
Też bym się chętnie zaprosił do Jolly R., bo baranina smakuje mi tylko kiedy bywam w gościnie.
Doczytuję blog i jestem dopiero gdzieś około godziny 14°°. Obawiam się wiec, że gdy doczytam, miejsc już nie będzie. Nie poddam się i poczekam na inną okazję. Zapytam np o kalendarzyk rozgrywek rugby zaprzyjaźnioną z nami Haneczkę.
Co do mięsa owczego z Nowej Zelandii nie odpuszczę sobie zapodać tego, co mi opowiedział dobry kiedyś znajomy. Ten, dobre 40 lat temu wybrał się na tzw. wtedy tu popularny Indiantrip, tzn autostop przez przeraźliwy wtedy autoput na Belgrad, potem (podobno już luźniej) przez Turcję, Iran, Afganistan itd. Strasznie wprost dziś myśleć o tym, że to było kiedyś możliwe i nic sie nie stalo. A, że nie był z tych co to tylko dla taniego haszu tam pojechali, jechał dalej, zarabiając na życie z ofert, jakie były po drodze. Dotarł na koniec aż do Nowej Zelandii i tam dorobiał na akcji owczej która polegała na tym , aby ca 20 tys. owiec farmera wysłać do rzeźni, do dalszego przerobu.
Jego robota polegała na tym, aby brać owcę jedną po drugiej okrakiem między nogi, złapaniem owcy za grzywkę i przeciągnięciu krzywym nożem, podobnym do bumerangu (azjatycka specjalność, ogólnie znana, ale nie zagooglam) tak pojej gardle, aby czuć było zgrzyt, a potem obrócić głową tak daleko, aby usłyszeć chrzęst łamanego karku. Wszystko to trzeba było powtórzyć tak szybko jak się dało na następnych objektach. Inna ekiba zbierała to co leżało i rzucała na ciężarówki. Po tygodniu na łące był wg niego smród i muchy nie do opisania.
Nie wyobrażam sobie, aby ten proceder dalej tam tak uprawiano. Dziś owce dowozi się z pewnością do samej rzeźni. Jak to wygląda wiemy chyba wszyscy, bo to zunifikowane.
Dobranoc.
Bjk,
Wycieczka w gory z kategorii udanych, dotarlismy w duzym gronie koreanskich turystow w roznym wieku(starszy pan z radyjkiem u pasa pobil wszystkich, on nie chial sluchac dzwiekow natury) do wodospadu, tam wszyscy zgodnie zaliczyli przekaske na kamieniach, co kto przyniosl, to chrupal. Wytrwalsi udali sie na szczyt, a my zeszlismy inna droga do buddyjskiej swiatyni na obiad za „co łaska”.
Potem juz szykowalem sie do wyjazdu do pracy, naznosilem do domu ciezkich zakupow typu woda, kocia karma i zwirek, zeby Malzonka nie musiala dzwigac i w droge.
Ewo, dziekuje za pomoc i udzielenie odpowiedzi Henrykowi. Wczoraj juz nie dalem rady usiasc przy komputerze.
Krzychu, dzięki lokalizacji masz dwa dni w naszym jednym jeśli dobrze liczę, świetna sprawa 🙂
DuzeM,
Ja też to sobie cenię, rano wstaję i przed pracą mam przegląd z dnia poprzedniego, rzadko tylko udaje mi się załapac na wieczorne pogaduchy 🙂
Duże M, uwielbiam ich pozdrawiać.
Dzięki za kratkę. Chyba nie w moim stylu, w przeciwieństwie do Alicjowych liściorów i kolorów.
Nisiu,
Dotarlas do swojego reportazu o lotnikach z Darlowa?
Mozesz podpowiedziec, ktory to wpis na tamtym blogu?
Krzychu, zrobiłam se zakładeczkę…
http://morskieskrzydla.blogspot.kr/2014/05/skrzydlaci-wadcy-swiata.html#more
Uczciwie mówiąc, reportaż o ratownikach z tej samej jednostki wyszedł mi lepiej. Mam więcej serca do ratowania niż do bombardowania kogokolwiek pod wodą. Tyle że sobie polatałam i usiadłam z nimi na wodzie.
Nisiu,
Dziekuje, niestety na burcie filmiki na YT sa zablokowane, obejrze w domu, a na razie poczytam sobie, ile prawdy jest w ksiazkach Toma Clancy’ego 🙂
Siadanie na wodzie to prawie jak Jezus 😉
No I dalej nie wiemy co to jest „entrelac”
http://en.wikipedia.org/wiki/Entrelac
Niunia,
Jam nie ekspert w drutowaniu welny, ale pamietam, ze Ciocia mojej Mamy, do ktorej tez zwracalem sie per Ciociu, robila takie wzory w romby, ktore wygladaly jak przeplatane pasma jedne z drugimi, cos jak koszyk wiklinowy i ten wzor nazywala entrelac.
To tyle z meskiego(a w zasadzie wtedy dzieciecego) punktu widzenia na robotki reczne 🙂
Sam sie dziwie, ze w ogole ten fakt pamietam, moze dlatego, ze Ciocia robila swietny sernik 😉
Młody jesteś, Krzychu 😉
Za czasów, kiedy Ciotka Janka uczyła mnie robienia na drutach, było tylko prawe lewe dla kilkuletniej praktykantki 🙂
Ciotka Janka była bardzo dumna z moich późniejszych dokonań. „Entrelac” w latach 50-tych to dla mnie nieznane określenie.
Alicjo,
Jam tak samo mlody jak Ty :), a ze w rubryczce „data urodzenia” ktos wstawil nam inne cyferki?
W starym dowodzie w rubryce „wzrost” mialem wpisane”wysoki” i do dzis uwielbiam urzednicze poczucie humoru 🙂
Innymi slowy, za panem Rybinskim-„odmierzam czas lisci kolorami” 🙂 i uwazam, ze age does not matter. Unless you are a cheese 😉
Uważam, że czujesz się na tyle, na ile się czujesz – młodo czy staro.
Ja zazwyczaj młodo. Chociaż czasem mnie nogi bolą i to i owo nie dopisuje, ale co tam 😉
Byle dalej, byle dalej, byle dalej…. 🙂
Dziekuje Krzychu, to by sie pokrywalo z tym co pokazuje Nowy. Dziekuje obu Panom.
Otoz to, byle do przodu 🙂 Zeby miec potem co wspominac przy kominku, z wielbladzim pledem na kolanach 🙂
Alicjo,
jak zwykle jesteś niezawodna, dziękuję 😆
To zdjęcie pokazuje jedną z owiec, jakie zblokowały nam drogę wysoko w górach Norwegii, na trasie z Lillahammer do Lysefjord. Owca włożyła głowę w okno samochodu i nie odeszła, dopóki nie dostała … batonu zbożowego 😯
Najwyraźniej mają to nieźle przećwiczone, bo po zjedzeniu batonu odeszła a z nią pozostałe 😉
http://bartniki.noip.me/news/Owca.jpg
A my mogliśmy pojechać dalej, ostrymi serpentynami w dół do Lysebotn. Skąd za jakiś czas popłynęliśmy przez Lysefjord do Stavanger
http://bartniki.noip.me/news/Od_Jagody.jpg
Z Lysebotn można urządzać wycieczki do sławnego wiszącego kamienia – Kierag czy na równie sławną półkę widokową – Preiketolen.
Preikestolen
Alicjo, Krzychu 😉
http://www.youtube.com/watch?v=oft53xTlDyw&feature=kp
Nisiu, dzięki ale kratka nie mój pomysł. Ja myślałam,że ten entrelac to taka strzyżona wełna z tego zdjęcia z poduszki. 🙂
DM to jest to
https://www.google.com/search?q=entrelac&client=firefox-a&hs=ipz&rls=org.mozilla:pl:official&channel=rcs&tbm=isch&imgil=whObHLxsKqLOwM%253A%253Bhttps%253A%252F%252Fencrypted-tbn3.gstatic.com%252Fimages%253Fq%253Dtbn%253AANd9GcQSX9wSvqbY1lRImqVrVPn6Rfjas9jQ4OCKARvwy6cxLRnb5kgz-Q%253B823%253B875%253BD38CVis0P6sYtM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fwww.deramores.com%25252Fentrelac-the-essential-guide-to-interlace-knitting&source=iu&usg=__TLImXZ_7kajg5rruB9VJ1XIOFqQ%3D&sa=X&ei=aUKZU-WlMs-byASB3YKABQ&ved=0CCwQ9QEwBA&biw=1064&bih=874#facrc=_&imgdii=_&imgrc=whObHLxsKqLOwM%253A%3BD38CVis0P6sYtM%3Bhttp%253A%252F%252Fcdn.deramores.com%252Fmedia%252Fcatalog%252Fproduct%252Fcache%252F1%252Fimage%252F9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95%252Fe%252Fn%252Fentrelac-front_1.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.deramores.com%252Fentrelac-the-essential-guide-to-interlace-knitting%3B823%3B875