Podróż znacznie dalsza, ale nie mniej ciekawa
To będzie podróż dwudniowa. Ale obowiązkowa. Uświadomiłem sobie bowiem, że nigdy dotąd nie byliśmy w Zamościu. A wszyscy nasi przyjaciele, którzy tam dotarli, rozsnuwali wspaniałe opowieści zarówno o zamojskim rynku, jak i okolicach, no i przede wszystkim o wspaniałościach tamtejszej kuchni.
Tym chętniej zaplanowaliśmy tę wyprawę, że z Zamościem wiąże się słynna anegdota patriotyczno-kulinarna o wydźwięku wręcz światowym. I jeśli nawet niewiele w niej prawdy, to i tak jest ona bardzo apetyczna. Oto podczas potopu szwedzkiego, gdy wraże wojska dotarły pod potężne mury Zamościa, Szwedzi niespotykający na naszych ziemiach zbyt silnego oporu tu zostali niespodziewanie zatrzymani. Po długim oblężeniu zaproponowali Zamoyskiemu negocjacje i wysłali odpowiednią delegację. Do miasta jednak nie zostali wpuszczeni. I to z kilku powodów. Zamoyski obawiał się, że gdy Szwedzi raz przekroczą bramy jego twierdzy, to już ich stamtąd nie wypędzi. Ważniejszym jednak powodem było to, że najeźdźcy zobaczyliby, że obrońcy miasta gonią resztkami zapasów i wkrótce pokona ich głód, a nie szwedzkie armaty. Wystawił więc polski wódz stoły poza mury, zastawił je obficie (uszczuplając dotkliwie resztki zapasów żywności) i zaprosił dowódców zza Bałtyku do negocjacji. I tak miał powstać nowy rodzaj ucztowania, czyli szwedzki stół.
A Zamość ocalał!
Nie będę podczas naszej wyprawy do Zamościa sprawdzał prawdziwości tej historyjki, ale na pewno będę kosztował tamtejsze potrawy. Takie np. jak ta:
Ogórki po zamojsku
4 duże i twarde kiszone ogórki, 20 dkg pieczonej polędwicy, 2 filety sardeli (anchois),
2 jajka ugotowane na twardo, musztarda, ostry żółty ser, bulion, pieprz
1. Obrane ogórki przekroić wzdłuż na pół i ostrożnie usunąć pestki.
2. Wnętrze wydrążonych ogórków posmarować musztardą.
3. Drobno pokrojoną polędwicę wymieszać z posiekanymi filetami i dodać 1-2 łyżki bulionu. Doprawić pieprzem i wypełnić farszem wydrążone ogórki.
4. Posypać posiekanymi jajkami na twardo i startym serem.
Po przekąsce będą pewnie kolejne dania z zamojskiego stołu. Wcale nie szwedzkiego.
Komentarze
Do Zamościa wybieram się od dawna 😎 I ciągle jest to czas przyszły niedokonany 😳
Miłego dnia 😆
Byłam kilka razy w Zamościu, ładne, spokojne miasto, jakby nieco zatrzymane w czasie.
A tutaj smaki zamojskie 🙂
Młodsze Pyry wraz z przybocznymi twierdzą uparcie, że tylko w płd.wschodniej Polsce karmią jak drzewiej bywało i za wcale niewielkie pieniądze. W tym roku Matrosy wybierają się w Bieszczady, a po drodze w jedną lub drugą stronę, obowiązkowy Zamość, gdzie jest zaprzyjaźniona rodzina sędziowska i grono pociotków tej rodziny. Na jednym dniu się nie skończy (nigdy się nie kończy). Tak się jakoś porobiło, że mimo tego, że Zamość od Poznania, a szczególnie Świnoujścia, leży ma krańcach świata, corocznie jedna albo i obydwie Pyry w tym Zamościu bywają. Kiedyś spotykali się na Ornaku, teraz z trojgiem drobiazgu wypady w Tatry zarzucili. W tej sytuacji towarzystwo ornakowskie zjawia się u nich, żeby nie odwykli od odrobiny szaleństwa. Myślę, że Gospodarz też wywiezie wspomnienia urody miasteczka i wspaniałych smaków. I – proszę pamiętać – o rzut beretem jest Zwierzyniec, a tam dopiero rozpusta stołu. Wina w zapasie lepiej mieć własne, inaczej ( o czym donosił Irek) będziesz Wodzu skazany na „białe – 6 zł kieliszek” i „czerwone – 6 zł.kieliszek”
W domu pierwsze czereśnie i oczywiście truskawki. Z reguły nie kupuję tych najwcześniejszych czereśni (skórka i pestka + radość szpaków) miałam taką w ogrodzie i czasem wcale nie obrywaliśmy. Te które dzisiaj kupiłam są duże, wybarwione prawie na czarno i słodkie. Zauważyłam, że drożeją szparagi ale w tym roku jestem nimi wypchana po czubek głowy. Może kupię na jeszcze jeden obiad, a może i nie (zaczęłyśmy już sezon fasolkowy). Zamiast obiadu dzisiaj gzik – czyli twarożek z zieleniną i czosnkiem do chleba żytniego z masłem. Może jutro będzie chłodnik – zawsze robię na 2 dni, bo nie umiem zrobić mało.
Nawiązując jeszcze do wczorajszego wpisu – Nisia i Antonina przypomniały mi, że janowiec znany jest częściej pod nazwą żarnowiec. Wiedziałam, że istnieje ta druga nazwa, ale uciekła mi z pamięci.
Orca,
u Ciebie roślinność jest o wiele bujniejsza z powodu klimatu, co zrozumiałe. W każdym razie żarnowiec jest bardzo podobny do tej scotch broom.
A w Zamościu byłam kilka lat temu i zachęcam do wizyty w tym mieście. Szkoda że rynek pewnie i w tym roku obstawiony całkowicie tzw. ogródkami restauracyjnymi , przez co nie można w pełni podziwiać zamojskich kamieniczek.
Myślę, że dobrze zjeść można już nie tylko w Polsce południowo – wschodniej. Ja akurat nie mam szczególnie dobrych wspomnień kulinarnych z tamtych stron, ale wynika to pewnie stąd, że nie szukałam informacji o takich miejscach, zdając się na to, co los przyniesie.
Kupiłam dziś kobiałkę truskawek, bo zamierzam zrobić trochę dżemu. A truskawki dziś były całkiem tanie – 3,90 zł za kg.
Pochichotałam ze Starą Żabą, aktualnie rozpieszczaną przez Inkę. Pytam : komputer masz? Mam mieć. Internat masz? No, mam. To czemu nie piszesz Żabo przebrzydła? A, bo nie mam o czym. O życiu wiejskim nie mogę, bo tu jakaś stwora lata co to ma za złe. O rodzinie nie mogę, bo rodzina dzisiejsza silnie podejrzewa rodzinę historyczną w jej belgijskim wydaniu, że majątek zrobili na handlu niewolnikami i jeszcze jakiejś zakazanej działalności. Brzydko przodków sprzed 300 – 350 lat obszczekiwać. O własnej młodości nie mogę, bo wyjdzie na jaw, że pierwsze dorosłe, porządne buty do końskiej jazdy dostałam od Komendanta Komendy Głownej MO, generała, który buty wyfasował do bryczesów, a konno nie jeździł. Wyleciał ze stanowiska i ze służby, bo podpadł tow Wiesławowi po napadzie na bank, na Jasnej. Miał pięknego psa, z którym spacerował i Żaba wyprowadzała swojego, tak się poznali i tak Żaba weszła w sortowe buty. Wydawał jej się dosyć sędziwy – w wieku 20 lat każdy, kto się zbliżał do 50 tki to była sędziwa osoba. Kiedyś na tym spacerze dwóch mijających ich młodzianów rzuciło „Ober=glina” Pan się rozpromienił „Oni tak o mnie, panno Ewo”. – No i rozumiesz, zupełnie nie mam o czym pisać. Przyjęłam zdanie Żaby w pokorze.
O czym nie chce pisać Stara Żaba ,to napisze Pyra 🙂
Pani Żaba poprosiła panią Pyrę o zamieszczenie tych plotek na wirtualnym słupie ogłoszeniowym. Wyrazy współczucia dla obu starszych Pań.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi wyrazami współczucia wobec starszych pań, Jagodo.
Może wyjaśnisz?
Dziś na obiad naleśniki ze szpinakiem ledwo sparzonym, do tego pieczarki podsmażone na boczku i ser feta. Złożyć w chusteczkę i zapiec na patelni.
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Przepisy/00.FOTO_PRZEPISY/Nalesniki/
Hej, gdzie się wszyscy podzieli? W końcu nie po to przez 8 lat budowaliśmy sobie (przy aktywnej i aprobującej pomocy Gospodarza) miejsce do pogaduszek, anegdot i obrazków obyczajowych, mini-reportażyków i śmichów-chichów, żeby teraz rejterować przed samozwańczą ulicą Mysią.
Nad Poznaniem przeszła spora burza, może będzie się lżej oddychać.
Dzien dobry
Masz racje Pyro. Nie widze niczego niewlasciwego w Twojej relacji rozmowy z Żaba. Tez nie wiem o co Jagodzie chodzi.
Pod wczorajszym wpisem napisano, ze to blog kulinarny. Jest to blog kulinarny ale jedyny w swoim rodzaju. Nie wyobrazam sobie by zamienil sie w blog przepisow tylko.
Wypichciłem pasztet z kurzych wątróbek. Dodałem czarnych oliwek. Jak się przegryzło, wyszła pycha! Masła dałem połowę. Bez szkody dla mastkości i smaku, a dla zdrowia? Chiba tak!
Jagódko, co Ci to?
Stanowcze NIE ograniczaniu treści wypowiedzi – za nic nie oddam możliwości „podglądania” wypowiedzi wszystkich życzliwie nastawionych do świata i ludzi rozmówców. NIE dla prób zamienienia blogu w zbiór przepisów kulinarnych (takich są w internecie tysiące). Jak mówią młodzi: Please, please bardzo!
Cóż, Nowy – przepisów od metra pod „dobra kuchnia.pl” i na każde hasło potrawy. My jesteśmy blogiem inspirowanym biesiadą. Biesiada, to rozmowa przede wszystkim. Zawsze mówię, że jak nie umie ktoś wytłumaczyć młodzi co to była gawęda szlachecka, to nic trudnego – trzeba posłuchać, albo poczytać Żabę. Osobę z żywą świadomością kilkusetletniej tradycji rodzinnej, pani gościnnej, u której twaróg i chleb mogą wystarczyć za ucztę, a rozmowa za terapię. Fajni ludzie budują tkankę blogu. Na szczęście do świętości nie aspirują.
Jeszcze na powyższy temat, bo mnie coś gryzie. Jak to jest, że ktoś przysiada do naszego stołu, bo ciekawie i zabawnie, fajna atmosfera i już po tygodniu łapie wielką miotłę i usiłuje sprzątać, bo inaczej sobie salonik blogowy chce umeblować. A, kochanie! Wielka smuta, to nie u nas bo to miejsce natychmiast straci ten wabik, który cię tu przyciągnął. Zawsze mówię że blogosfera ma tysiące stron, portali i blogów. Każdy może znaleźć dla siebie to, co mu odpowiada. Mnie odpowiada nasz blog i tego pilnuję, chronię i uśmiecham się do wszystkich.
Cichalu, ja mam po prostu czułe i dobre serduszko 😉 w przeciwieństwie do niejakiej Marysi D. 👿
http://www.youtube.com/watch?v=E22lkDZx0AY
😉
http://www.youtube.com/watch?v=bTCKmGqQtvI
@Pyra
czyzby tym komendantem byl gen. Ryszard Dobieszak, organizator ZOMO (zbrojne ramie partii do tlumienia niepokojow spolecznych) – w 1965 musial uustapic na rzecz gen.Pietrzaka, pacyfikatora z Wybrzeza 1970.
Zachecona naszymi rozmowami o ziolach zrobilam w parku kilka zdjec w czesci, gdzie sa rozne ziola (herb garden). Przy wiekszosci roslin mieszcza sie napisy o pochodzeniu i zastosowaniu danego ziola. Z tych zdjec mozna sie dowiedziec, co i jak mozna wykorzystac w kuchni i w apteczce domowej. Mozna rowniez sie przekonac, ze ja nie jestem tlumaczem. I prosze nie pisac, ze jestem w bledzie, bo i tak nie uwierze.
Nie musze chyba pisac, ze pracownicy parku nie ponosza zadnej odpowiedzialnosci za skutecznosc lub jej brak przy leczniczym stosowaniu wymienionych ziol.
Prosze nie szukac w ‚herb garden” sadzonek cannabis (konopie indyjskie). Sadzonek cannabis nie ma w parku i rowniez nie mozna ich kupic w sklepie ogrodniczym. Na razie trzeba otrzymac specjalna licencje, aby w ogrodzie chodowac cannabis. Suszone cannabis mozna kupic jesli ktos chce wydac $200.00 za uncje. Palic rowniez mozna. Sprzedaz odbywa sie w specjalnie licencjonowanych miejscach.
Niektore ziola z parku I ich zastosowanie kulinarne I medyczne.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/Ziola?authkey=Gv1sRgCPe2mO_a9KOV_QE#6021982244300175954
Jagoda – dzięki; mądraś Kobieto, ani słowa.
A dla wszystkich p.Edyta na cygańską nutę (tekst Jonasza Kofty)
http://youtu.be/narMCNe-TSo
Mnie nikt nie wymiecie, miotła za mała, albo ja za duża, przykleiłam się do ławy i koniec!
Magdaleno,
(to do Twojego komentarza z wczoraj)
nie, ja nie zwracam uwagi na brak polskiej czcionki – teksty na ten temat były na początku blogu, ja też pisałam bez czcionki, ale z pomocą znajomego – komputerowca zainstalowałam je i bardzo mi to pasuje. Nigdy nikogo nie „ganiałam” za brak czcionki, tym bardziej, że wiele osób pisze z zagranicy i niekoniecznie z własnych komputerów.
Niuni uwagi pomijam – przecież możesz tak samo pomijać moje wpisy, sznureczki i tak dalej? Nikomu nic nie wciskam, kogo obchodzi to obejrzy i przeczyta. NIE MA MUSU!
Sto razy to podkreślam. Kiedyś napisałaś, że ode mnie „należy wymagać więcej”. Przepraszam, ale niby dlaczego ode mnie można wymagać wiecej i Ty sobie przypisujesz to prawo, żeby ode mnie wymagać więcej?
I proszę, niunia, bez kolejnego „diagnozowania” mnie. Ja tego nie robie w stosunku do nikogo.
Do Magdaleny jeszcze jedno – owszem, to blog kulinarny.
Jeszcze tak nie było, żebym z podróży nie doniosła kulinarnie, zawsze to robię, ZAWSZE. Opisuję, co jemy, co pijemy, co w danym kraju jest tradycyjną kuchnią i tak dalej.
Pisałam i o tym, co jedliśmy na Wyspie Wielkanocnej – ja sewicze przede wszystkim, no i ryby, ryby, ryby!
Wydaje mi się, że jestem usprawiedliwiona.
I nie, nie zamierzam się zmieniać, bo komuś coś sie nie podoba w moich wpisach. Malkontentów jest od groma.
Ozzy – nie mam pojęcia; nie pytałam, rozbawiła mnie sama sytuacja: świeży „podpadnięty” emeryt i studentka, co to przegadują kilkanaście minut (Danuska dzisiaj tam mieszka) na obowiązkowych spacerach z psem. I w efekcie studentka wzbogaciła się o niepotrzebne panu buty.
Danie ze szwedzkiego stołu
Pyro,
„mieczów ci u nas pod dostatkiem, ale i te ….” 😉
Nowy,
a co tu jest do rozumienia 🙄
plotka, plotunia, ploteczka kusi, wabi hipnotyzuje 😉
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plotka
chciałoby się ją wyszeptać, wykrzyczeć, wyskandować, wydeklamować, a tu konkurencja okrutna, słupów mało 🙁
A życie starszych pań, wiem coś o tym, bo sama liczę się w poczet starszych pań 😎 biegnie dwa razy, co ja plotę, stokroć razy szybciej 🙁
A tu chciałoby się młódź pouczyć, drogi cudze wyprostować, uśmiechem chcianym i niechcianym obdarzyć 😎
A czas zapieprza (kulinarnie) 👿 To i jak tu starszym paniom nie współczuć? 🙄 😯 😉
A wszystko to piszę w ramach nieredukowania blogu do przepisów kulinarnych 😎 😉 Ty najlepiej, jako ogrodnik, wiesz, że nie ma nic gorszego dla życia, jak monokultura 😉
Jagoda – Ty nie bądź taki Jagiełło. Ja Cię wolę w babskiej odsłonie. Na wojnę chodzić nie będziemy.
Pyro,
a kto tu mówi o wojnie? 🙄 😯 😉
Choć z drugiej strony, Ty mi odsłon nie limituj 👿 bo Cię dżenderem poszczuję 😉 😆
jak wurst może, to ja też, a co 😉
Alicjo,
juz uzasadnialam dlaczego od Ciebie wymagam wiecej. NIE OCZEKUJE, ze bedziesz komentowac moje wpisy.
Kto czyta uwaznie Twoje wpisy, wie ze nie o ogonki Ci chodzilo tylko o obcojezyczne wtrety.
Spodobalo mi sie streszczenie rozmowy Pyry z Zaba. Poprzednie takze.
Takie wpisy ubarwiaja bloga I przyjemnoscia sie czyta, nie szkodzac nikomu. Brzmia nawet lepiej, nizby Zaba pisala sama, bo wzbogacane dygresjami….
Przepisy mozemy sobie „wyguglac”.
Jeśli można, proszę o głos.
Blog nie jest monolitem. Nie ma jednego wielkiego stołu, przy którym wszyscy powinni mówić zgodnym głosem, a najlepiej śpiewać w chórze, a jeśli nie – to do widzenia lub reprymenda.
Pyra pisze o „wabikach”. Każdego wabi coś innego. Oczywiście mogę pisać we własnym imieniu. Lubię relacje z podróży, z miejsc dla mnie egzotycznych, skarbem dla mnie są liczne poznane tutaj „patenty” żywnościowe, lubię czytać o właściwościach roślin. Natomiast kompletnie nie interesują mnie plotki, czy mówiąc bardziej elegancko – sprawy personalne. Mam do tego prawo, tak samo, jak Pyra ma prawo pisać, co się jej żywnie podoba. Oraz dokładnie tak samo, jak Jagoda ma prawo do swobodnej wypowiedzi, także krytycznej. Sama wybieram, co chcę czytać, a pomijam to, co mnie nudzi. I wszyscy mamy jednakowe prawo do „stolika”, a jedynie Gospodarz jest władny narzucać tematykę i ograniczenia – tak sądzę.
Życie zweryfikuje. Czyli, jeśli temat przez kogoś podany okaże się interesujący, zostanie ochoczo podjęty. Jeśli nie, umrze śmiercią naturalną i spotka się z milczeniem.
Jagodo,
jest jak piszesz I nie ma tutaj zadnego powodu do wspolczucia. To, czas nam za szybko biegnie I nie rozliczajmy sie ze sposobu jego spedzania.
Orce bardzo dziekuje za przewodnik po ziolach! Jestes niezastapiona!
Ja obawiam się tylko, czy Żaba życzy sobie by o niej tak szczegółowo na blogu. Znów jakaś krajanka jej wyliczy ile razy spadła czy nie z konia itd. Informacje podawane przez Pyrę różni ludzie w różny sposób mogą wykorzystać w różnych celach niekoniecznie dobrych dla Żaby czy innej osoby o której akurat jesteśmy informowani. Już parę osób o tym pisało.
A Niunia to chyba nie czytywała Żaby – jej wpis o umaszczeniu koni to drukiem powinien być wydany 🙂
Duze M
czytala, czytala I wie jak obrazowo I ciekawie pisze Stara Zaba, ale coz poradzic jesli „reka Jej nie pojdzie”……
Niunia
Sama dowiedzialam sie o wielu zastosowaniach roznych ziol. Dziekuje za komentarz.
DużeM. My tak pisujemy od ośmiu lat. Nie bój Żaby – nikt by tak o niej nie napisał, bez jej woli. A zauważ ile w tym „wiedzącej” przekory – o czym pisać nie może, bo…Nie takie rzeczy się na blogu pisało i owszem: ktoś czasem próbował złośliwie wykorzystać. No i co? Dawny nasz kolega, Okoń, powtarzał dosyć często : „Spokojnie. Nie takie rzeczy już zmyślałem.”
Ja bardzo czesto sie lapie na tym, ze zbyt otwarcie pisze o swoich sprawach, ale wynika to stad, ze znam wiele osob z blogu i pisze jakby tylko do nich, zapominajac, ze zaglada tu mnostwo ludzi, o ktorych nie mam pojecia. Ale szybko sie usprawiedliwiam, ze tak naprawde czesto mi niezbyt zalezy czy ktos obcy bedzie wiedzial jakie mam talerze lub jak jadam. Bo w koncu jaka to tajemnica?
Dla mnie zadna. Staram sie nie opowiadac o innych.
Pyro, czytam od początku więc wiem, natomiast cały czas się zastanawiam. Co innego gdy ktoś sam pisze o sobie.
Bejotko,
lejesz miód na moje serce 😆
Jestem spod znaku: równość, wolność, braterstwo 😎
I kompletnie jest mi obce noszenie na rękach żab a wdeptywanie w ziemię myszy 👿
Pieczołowite hodowanie pyr a traktowanie jagód ogniem i randapem 🙁
To szalenie zubaża nasze życie, narzuca mu sekciarskie ramy 😉
Pyro,
osiem lat to w dzisiejszych czasach więcej niż epoka 😎
Kto nie idzie do przodu, ten się cofa 😉
„A nawet papier toaletowy wie, że aby być przydatnym, trzeba się rozwijać” 😳
Och! Jagodo!
Jestes taka zdroworozsadkowa. Nie dziel wlosa na czworo, to niczemu nie sluzy.
Jagodo
jesli Pyra, blogowa weteranka nie moze juz pojezdzic ani pochodzic, to niech sobie chociaz popisze, a robi to ciekawie I fajnie. Piszesz, ze masz dobre serduszko, no wiec….
Juz spadam, dosyc tego dobrego.
I jeszcze dwa slowa /nie zaczyna sie zdania od „I”!/, mnie bardzo brakuje procz Nemo – w calej krasie, Slawka z Alberty. Twojego Brata Slawku takze zarowno jak to mawiala drzewiej Alicja.
Nowy, też tak trzymam. Możliwie bez osobistych danych!
Czasem jednak ma się tu ten przywilej znać kogoś tak dobrze, że można założyć pewien stosunek zaufania. Tak pozwoliłem sobie już raz nazwać naszą Pyrę kwoką blogową, a to z respektem i w uznaniu jej tu (niewątpliwych w moich oczach) zasług, a ona mnie w tym wypadku rozumie i nie ma z tym najwyraźniej problemów. Cichala np, pozwoliłbym sobie ew. ustawić bo go znam i wiem, że on wie co jest nieco bardziej szorstkie wzięcie.
Smutne tylko, że kiedyś sprawozdawaliśmy sobie nawet o weselach naszych dzieci, ja przedstawiałem moje wnuczki, a dziś bym tego nie zrobił – chociażby już ze względu na to, że gdzieś na zdjęciu mój kot mógłby być akurat na stole.
Nowy, czas się spotkać osobiście, a wtedy może napiszę o Tobie z luzem!
Ło Jezu – ile czasu minęło i co z tego?
Wolność, równość, braterstwo świetnie to rewolucja wymyśliła. Natomiast nienawidzę współczesnego wynalazku zwanego poprawnością polityczną. Ja tam lubię wiedzieć co siedzi w człowieku pod glazurą poprawnych komunałów. I lubię wyraziste, barwne postacie, albo osoby z sercem na dyżurze, jak nasza Nisia. Już nie mam czasu dla polityki personalnej.
Chodziło tylko o „Łajza Minęli”.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4128.JPG
Niunia
ja też jestem za tym żeby każdy mógł sobie popisać 😎 Dotyczy to również Julki, jeżeli na serio potraktujemy wyeliminowanie „samozwańczej cenzury z Mysiej” 😉
Obsry ….e Julki mi przeszkadza ze względów czysto estetycznych 😎
Jeżeli bawimy się w malowanie portretów, to Julka ma takie samo prawo do machania pędzlem, jak każdy inny konsument blogosfery 😉
Ponadto uprzejmie proszę o nie limitowanie mi prawa do dzielenia włosa 😉 Ty masz fan z czytania plotek a ja ma fan z dzielenia włosa 😉 i na tym polega demokracja 😎 😆
Pyro,
być może inni ” lubią”, bez oglądania się na „poprawność polityczną”, napisać co widzą w barwnej, wyrazistej postaci blogowej „kwoki” 😎
Czy wolno im? Czy mają do tego prawo? Czy też w tym przypadku działają inne prawa? I obowiązuje „samozwańcza cenzura z Mysiej” 🙄
Jagodo, ja nie mam przyjemnosci z dzielenia wlosa na czworo ani z plotkowania, ale jesli ktos je ma, to „niech tam”…. nie dzieli I gledzi piate przez dziesiate. Przeciez kazdy sie na tym pozna.
Ale pewnie nie znam szczegulow bo dawno mnie tutaj nie bylo.
Swego czasu nemo zwróciła mi uwagę, bardzo być może słuszną, że „zbyt dużo ujawniasz, Alicjo”.
Ujawniam, ile ujawniam, jestem gaduła. Nie rozsiewam plotek, piszę o tym o czym chcę pisać i dzielę się swoimi wrażeniami z kazdej podróży, bo podróże to jest coś, o czym zawsze marzyłam i mogę to teraz realizować (zawsze kulinarnie podsyłam 😉 )
Pyra nie przekazuje plotek, przesyła wiadomości od znajomych i za to jej dzięki.
Wszystkim życzę spełnienia marzeń.
Nowy, Pepegor,
tak mamy i dobrze nam z tym 🙂
Ja wierzę w człowieka!
https://www.youtube.com/watch?v=U025GZqLZOg
Nic groźnego. Jagoda ma kolejne wzmożenie. Przejdzie jej. Zawsze przechodzi. Dobranoc.
Mysle, ze Jagode dotyka I drazni, uzurpowanie sobie statusu „matki przelozonej” przez Pyre. I to Jej nadawanie tonu!!!. Nikt tego nie lubi. A wiec zarzuc Pyro te nieprzyjemna maniera – please.Twoj staz I osobiste kontakty nie maja noc do tego.
„maniere”
„nie maja nic dotego” gdy sie czlowiek spieszy….
…. no I jeszcze raz sie potknelam : do tego
sorry
Pyro,
co to za „wzmozenie” w stosunku do Jagody, ze sie zabawie w adwokata. To jest bardzo niegrzeczne. Bardzo nie na miejscu i bardzo nie elegancko.
Z ust takiej nobliwej damy?
Niunia,
dziękuję 🙂
Pyro,
wybaczam Ci 😎
Kto potrzebuje kwoki mateczki ma do tego pełne prawo, ale takie same prawa przysługują tym, którzy sobie „kwokowania” i matkowania nie życzą ❗
Dobranoc i wszystkiego najlepszego 🙂
Ja sobie życzę matkowania i Pyrowania. Lubię, po prostu.
Jeśli ktoś nie lubi, niech omija, musu nie ma.
Jagoda,
psychologiem jesteś… Zdrowy rozsądek – a blog jest dla wszystkich.
Alicjo, Twoje święte prawo życzyć sobie a innych święte prawo nie życzyć sobie 😎
Chyba, że zaakceptujemy „samozwańczą cenzurę z Mysiej” 😉
Jeżeli chodzi o mnie, to odmawiam Ci prawa do publicznego przywoływania mojej profesji. Ja i tylko ja mam prawo o tym mówić 😎
A poza tym masz moją sympatię i szacunek tam, gdzie ją masz 😉
Dobranoc 😆
Alicjo, jak Ci pasuje to fajnie ale jak „against” to juz nie koniecznie, ale nie bede brala na powaznie tego co wypisujesz. Z wiadomych wzgledow.
Jagodo,
toż Ty sama mówiłaś na blogu o swojej profesji! Ja tego nie wymyśliłam!
I nie mów, że mam Twoją sympatię i szacunek, to jest takie ple-ple – z Twoich wpisów widać, że nie mam, o co zresztą
nie zabiegam, jak o nic zresztą.
Żeby przypomnieć, parę lat temu Jagodo chciałaś pisać pracę naukową o blogu, prosiłaś nas o pozwolenie użycia wpisów i w ogóle o pozwolenie na. Ja byłam za, ale większość chyba nie za bardzo. Pamietasz to? No właśnie.
Alicjo,
„za” był Gospodarz tego blogu. Jego i tylko jego pytałam o zdanie.
Ty byłaś „za a nawet przeciw”, kiedy Nisia,, bezpodstawnie, zarzuciła mi zachowanie nieetyczne.
Wiele osób chciało, żeby opracować naukowo fenomen tego blogu. Główną przeciwniczką była Pyra.
Szkoda, że się temu sprzeciwiłyście, bo wiele ciekawych rzeczy można było o blogu napisać. Niepodzielanie wszystkich opinii nie jest równoznaczne z negowaniem wartości blogu. Z przykrością stwierdzam, że wzięłaś udział w zatupaniu mojego pomysłu. Ale szanuję Twoje prawo do własnego zdania.
W momencie, kiedy upadła sprawa naukowej analizy blogu, piszę tu tylko i wyłącznie jako osoba prywatna. W związku z czym podtrzymuję moje życzenie o niewypowiadaniu się na temat mojej profesji.
Pozdrawiam, życzę dobrej nocy.
Jagodo,
sprawdź jeszcze raz – ja byłam ZA!
Alicjo,
To samo chciałem napisać.
Jagoda – Jotka byłaś tak zachwycona blogiem, Gospodarzem, Pyrą i w ogóle, że za zgodą Gospodarza prowadziłaś nad nami badania i ankiety. Na pierwsze nawet odpowiedziałem, ale gdy w następnych pytania były już bardziej osobiste niż księdza w konfesjonale – zrezygnowałem.
Nie wiem dlaczego alicja nie ma prawa mówić o Twojej profesji, a Ty o mojej mówisz tak często (nawet ostatnio kilka razy). Czy Ty masz do tego prawo, a innym tego prawa odmawiasz? Po co podkreślasz tak często mój zawód? Nie przypominam sobie bym Ci kiedyś takiego prawa udzielił.
Padały tutaj zarzuty, nie wiem już czyje, że sprawy osobiste nic nikogo nie powinny obchodzić. Kilka dni temu podałaś do światowej wiadomości, że Ty swojego ślubowania z Mężem odnawiać nie potrzebujecie. Trudno o bardziej osobiste wynurzenia. Co chciałaś przez to podkreślić, powiedzieć, nie wiem!. Że tak i tylko tak jest dobrze i tak być powinno? Nie wiem. Po tysiąckoroć ważniejsze dla mnie jest uczucie niż ślubowania.
Do później:)
Potem okazało się, że to nie jest takie proste i prawnie ktoś się mógłby przyczepić, ale dokładnie pamiętam, że pytałaś o to, czy się zgadzamy i ja jak najbardziej, bo w końcu co mi zależy, z daleka jestem i ciekawiło mnie takie coś. Nie mów mi, że ja to zablokowałam – na 150% nie ja!
Alicjo,
jeżeli się mylę, to przepraszam.
Moją profesję, bez porozumienia ze mną, ujawniła publicznie Pyra. Co więcej ujawniła ją moim studentom. To wszystko jest w archiwum blogowym.
Najgorsze jest to, czym Pyra się trudni, o czym pisała na blogu i o czym Wy wszyscy, matki i założyciele doskonale wiecie. Ja tego nigdy nie zaakceptuję. Jeżeli Wam odpowiada matkowanie kogoś takiego, to Wasze prawo. Ale uprzejmie proszę o uszanowanie mojego odrębnego zdania.
A teraz już naprawdę dobranoc. Pozdrowienia dla Ciebie, Jerzora i Mrusi 🙂
e tam… sewicze na Rapa Nui 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4002.JPG
Nowy,
nigdy nie była zachwycona Pyrą. Nigdy nie akceptowałam tego co robi. I nigdy nie prowadziłam badań „nad” kimkolwiek. Gotowa byłam poświęcić swój czas i wiedzę na opisanie fenomenu blogu, za zgodą Gospodarza i przy współudziale Blogowiczów.
Przyznaję, byłam głupia i naiwna chcąc to zrobić, więcej tego błędu nie powtórzę. Życzę ci wszystkie najlepszego. Dobranoc.
Zapiekła jesteś trochę , Jadwigo, niepotrzebnie. Profesję ujawniłaś Ty – i nic w tym gorszącego, naprzeciwko wręcz.
Pyra nie mogła ujawnić Twojej profesji Twoim studentom – o ile mi wiadomo, jeśli studiuję jakiś kierunek, to coś o profesorach wykładowcach muszę wiedzieć, anonimowi oni nie są.
Każdy ma tutaj ordębne swoje zdanie, swój styl, i niech tak zostanie.
Nie ma się o co siepać, jak mawiał Stefan Kisielewski 🙂
Alicjo,
zajrzyj o archiwum bloga. Jeżeli potrzebne są Ci bardziej szczegółowe informacje napisz na priv..
Nowy
przepraszam, że pisałam o Twoje profesji. Nigdy więcej tego nie zrobię.
Nie usnąłbym jednak, gdybym do Niuni chociaż jednego słówka nie rzekł.
Niunia – Ty tyle miodzia na moją tkankę wsołości ciągle wylewasz, że rano kawy nie potrzebuję pić. Twoje wpisy naprawdę mnie ożywiają, powodują bardzo tolerancyjne, a przez to bardziej przyjazne podejście do ludzi i świata. 🙂
Pepegor,
Też uważam, że najwyższy czas się spotkać i omawiać nasze sprawy i sprawki do samego rana przy szklance czegoś szlachetnego. Tak kilka razy robiliśmy z Cichalem, z Alicją i Jerzorem. Mam nadzieję, że wkrótce nam się to uda.
Dobranoc 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=-3aHpiuizrs&feature=kp
https://www.youtube.com/watch?v=0PZxFpRxz9U
Spałam, a Wy pisaliście.
Konkluzja zdaje się, jest jedna i prosta: ludzie są różni, więc może warto to uszanować i nie starać się narzucać swojego widzenia świata, przynajmniej blogowego. We własnym domu każdy ustala swoje reguły, podobnie w zamkniętych grupkach znajomych, a tutaj, w miejscu otwartym dla każdego i publicznym jednak mnie odpowiada znienawidzona przez Pyrę „poprawność polityczna”, czyli szanowanie uczuć innych. Każdy pisze po swojemu, ale i każdy ma prawo wybrać sobie to, co chce czytać. Personalne przytyki świadczą wyłącznie o przytykającym.
Co to znaczy, że Jagoda ma wzmożęnie”?
Też uważam, że najwyższy czas się spotkać i omawiać nasze sprawy i sprawki do samego rana przy szklance czegoś szlachetnego. Tak kilka razy robiliśmy z Cichalem, z Alicją i Jerzorem. Mam nadzieję, że wkrótce nam się to uda.
Dobranoc
Nowy, Ty to dziecko jesteś!
Toż na kilometr czuć, że dyskutujące tu Panie już „po niejednej szklance”. Może nawet samego „czerwonego”.
Bejotko,
to znaczy, że rzeczona J. znowu rżnie głupa i udaje, że nie wie „kto tu rządzi”, obrażając tym samym para religijne uczucia co poniektórych 😉
Radzę Ci szczerze: „ni idź tą drogą” 👿
Rzeczona J. robi tu za heretyka. Durak, ale swój 😎
Generalnie z tego paragrafu wylatuje się z blogu. Ostatnio został wyproszony @ROMek. Najbrutalniej wykopano, przed laty @Sarenkę 🙁
Ruki pa szwam, Bejotko ❗
„Nie idź tą drogą”? Jagodo 😀
https://www.youtube.com/watch?v=4Hx5nl7Jcf8
Tu mnie znajdziesz 😉
http://www.youtube.com/watch?v=dpcDE5d7K7I
Tylko taką mnie ścieżką prowadź – Maryla Rodowicz
1. Trzeba mi wielkiej wody;
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej.
2. Trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów.
Na wszystkie moje złe bogi,
niebogi z moich snów.
3. Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych.
Czarnych głębin niepewnych
i opowieści rzewnych.
4. Drogi biało srebrzystej,
dróżki nie uroczystej,
piachów siebie niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych.
Ref.: I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra…
Nie daj mi Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości.
Dopóki życie trwa, póki życie trwa.
5. Trzeba mi wielkiej wody;
tej dobrej i tej złej.
Na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej.
6. Trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty – hej!
Na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej.
7. Wielkich wypraw pod Kraków,
nocnych rozmów rodaków,
wysoko-nogich lasów
i bardzo dużo czasu.
Ref. (…)
Jagodo , a czym takim strasznym Pyra się trudni? Chętnie się dowiem co takiego strasznego robi ?
Alicjo nie zgadzam sie z Twoim stwierdzeniem, że Pyra nie plotkuje a informuje znajomych. Owszem często są to niegroźne informacje ąle mi utkwiła np. ta o córce Starej Żaby bodajże Agnieszce i jej mężu przemocowcu, który wbrew woli chyba rzeczonej Agnieszki zrobił jej olaboga pięcioro dzieci i z ostatnim zostawił w połogu samemu gdzieś wyjechawszy. Mogliśmy sie tez dowiedzieć, że reszta rodziny nie toleruje owego męża itd. Zebrałoby sie wiadomości tego typu więcej. Z biesiadą ma wiele wspólnego, ale nie w znaczeniu w jakim chciałaby to widzieć Pyra. Ja przepraszam to jest magiel, a nie informacje. Wydaje mnie się, że powinniśmy sie trzymać jednak w miarę tematu wpisu Autora blogu. Podróże, zdjęcia wszelakie, zakupy, targi, świeta blogowe to ciekawe i miłe, ale jednak nie bardzo to co pisze Nowy, że przepisy to wszędzie a on ma w nosie umie bo umie gotować. I o D… Maryni Jednak Pan Piotr nie prowadzi bloga typu Hyde Park, tylko blog kulinarny a i tak daje ocean wolności w dziedzinie komentarzy.
Ja ze zgrozą czytam informacje o tym, gdzie kto wyjechał a potem wstawki o tym gdzie mieszka. Jeżeli robi to osoba której to dotyczy, to jej sprawa. Ale publiczne informowanie o tym że cudzy dom będzie w tym a tym czasie pusty, to zachęta dla włamywaczy. A tacy również penetrują sieć.