Smak wiosny to subtelne zupy
Wiele razy pisałem i potem dyskutowaliśmy o zaletach polskich zup. Nie będę więc powtarzał, że nasze rodzime zupy wzbudzają zachwyt i tubylców, i odwiedzających nas cudzoziemców. Zamiast kolejnych komplementów pod adresem polskiej kuchni przedstawię kilka przepisów, które sam bardzo lubię i często robię. I oczywiście będą to receptury zgodne z dzisiejszą modą, czyli wiosenne.
Smacznego!
Zupa z rzodkiewkowych listków
4 szklanki bulionu drobiowego z kostki, 2 marchwie, pietruszka, seler i por, listki rzodkiewek, cebula, pół szklanki śmietany, 2 łyżki masła, sok z cytryny (do smaku), sól, 4 łyżki ryżu, słodka mielona papryka.
1. Marchew, pietruszkę i seler obrać, pokroić na duże kawałki, dodać oczyszczony por i zalać warzywa bulionem i gotować 20 minut, po czym wsypać ryż i ugotować.
2. Liście rzodkiewek (najlepiej jeśli są to młode, dorodne liście) umyć, posiekać niezbyt drobno.
3. Na maśle podsmażyć na złoto drobno posiekaną cebulę, po czym dodać liście rzodkiewki i chwilę dusić.
4. Połączyć liście rzodkiewek z przecedzonym przez durszlak bulionem, zagotować, zaprawić śmietaną, dodać do smaku sok cytrynowy, sól i mieloną słodką paprykę.
Uwaga: zupę taką można przygotować także z kiełków rzodkiewki.
Zielona zupa
Pół małej różyczki brokułu, garść zielonej fasolki szparagowej, pół szklanki zielonego groszku, szklanka brukselki, 3 łyżki śmietany kremowej (30-proc.), kieliszek wytrawnego białego wina, 3 łyżki pokrojonego w kostkę sera gorgonzola, sól, świeżo zmielony biały pieprz, 2 szklanki rosołu (może być z kostki), łyżka posiekanej zielonej pietruszki lub listków kolendry.
1. Wszystkie warzywa po kolei wrzucać na wrzącą wodę i blanszować 3 minuty, po czym odsączać je i przekładać kolejno do garnka z rosołem.
2. Gotować do momentu, kiedy wszystkie warzywa zmiękną, po czym odstawić zupę, lekko ją ostudzić i zmiksować.
3. Do zmiksowanej zupy dodać wino oraz śmietanę, wymieszać i zagrzać, nie gotując.
Podawać zupę w filiżankach, posypaną pokrojonym serem i siekaną zieleniną.
Zupa z kalarepki z mlekiem
2 kalarepki, 2 szklanki mleka, marchew, pietruszka, por, kawałek selera, łyżka mąki, sól, cukier do smaku.
1. Marchew, pietruszkę, seler i por oczyścić, obrać i nie krojąc, włożyć do garnka. Kalarepkę obrać i zetrzeć na jarzynowej grubej tarce i dodać do włoszczyzny. Zalać warzywa 2 szklankami wody. Ugotować.
2. Ugotowaną włoszczyznę wyjąć, do pozostałej zupy dodać wymieszaną w 3 łyżkach wody mąkę i zagotować. Odstawić.
3. Mleko zagotować i gorące wlać do gorącej także zupy, doprawić solą i cukrem, jeśli ktoś lubi – kilkoma kroplami przyprawy do zup.
Tę delikatną zupę kalarepkową podawać można z ziemniakami, kluskami lub grzankami z bułki.
Zupa chrzanowa
4 duże ziemniaki, łyżka soku cytrynowego lub octu winnego, łyżka masła, łyżka mąki, szklanka słodkiej śmietanki 12-proc., sól, pieprz, ew. vegeta do smaku, łyżka startego chrzanu (może być ze słoiczka), łyżka posiekanego koperku.
1. Ziemniaki obrać, pokroić kostkę i ugotować z 2 szklankami wody, dodać do smaku sól.
2. Masło rozpuścić na patelni, dodać mąkę i smażyć do momentu, kiedy spieni się i zbieleje. Wtedy dolać małym strumieniem śmietankę i kiedy utworzy się jednolita masa – przelać do pozostałej zupy.
3. Doprawić zupę sokiem cytrynowym lub octem winnym, vegetą, zagotować i już po odstawieniu z ognia dodać chrzan.
4. Zupę posypać po wierzchu siekanym koperkiem.
Zupa jogurtowa
6 szklanek rosołu z drobiu, żółtko, półtorej szklanki jogurtu naturalnego, sól, pieprz, 2 łyżki siekanej zielonej pietruszki.
Jako dodatek – grzanki z 2 kajzerek z łyżeczką masła.
1. Kajzerki pokroić w kostkę i na suchej patelni podsmażać, a kiedy się zrumienią, wymieszać z masłem.
2. Rosół zagrzać.
3. Jogurt wymieszać z żółtkiem, po jednej łyżce dodawać gorący rosół. Na koniec wlać tę mieszankę do pozostałego rosołu, razem wszystko zagrzać, posypać siekaną zieloną pietruszką.
4. Podać zupy w filiżankach, a grzanki osobno.
Zupa z cukinii
Fot. P. Adamczewski
Zupa cukiniowa
Ok. 80 dag cukinii, łyżka masła, 4 szklanki wywaru warzywnego lub rosołu warzywnego z kostki, 4 łyżki dobrej śmietany, sól, łyżka posiekanego koperku.
Jako dodatek: grzanki z 2 czerstwych kajzerek i łyżeczki masła.
1. Cukinię obrać, pokroić w plasterki, włożyć do garnka, dodać masło i dusić, podlewając kilkoma łyżkami wody, aż cukinia stanie się zupełnie miękka.
2. Do cukinii dolać szklankę wywaru lub rosołu i dokładnie zmiksować. Dolać pozostały wywar i zagotować, doprawiając w miarę potrzeby solą.
3. Wymieszać śmietanę z paroma łyżkami zupy, dodać do całości i zagrzać, już nie gotując. Posypać siekanym koperkiem.
4. Kajzerki pokroić w kostkę, podsuszyć na suchej patelni, po czym dodać masło, wymieszać. Podać w osobnym naczynku.
Komentarze
Smaczny temat! Moją ulubioną wiosenną zupą jest intensywna szczawiowa z jajkami. Warto też przypomnieć zupę pokrzywową, już kończy się sezon na świeże pokrzywy, zaraz będą za stare, by je zjadać, a to doskonałe warzywo i kosmetyk.
Zupa z nich z czosnkiem, oliwą, parmezanem, gotowana na bulionie oczywiście, jest smaczna, zdrowa i wybitnie sezonowa. Można i warto dodać śmietany. Można włożyć inne dodatki, jajka na twardo, grzanki, groszek ptysiowy, co się nawinie.
Dzień dobry.
Oprócz szczawiowej, bardzo lubię zupę z młodych pokrzyw i młodej lebiody (zielony krupnik) i zupę z liści młodej kalarepki, z charakterystyczną nutką goryczki. Zupy z zielonych liści wymagają sporo tłuszczu do wydobycia smaku , więc niezależnie od zdania dietetyków – albo liście duszone w maśle i potem śmietana, albo na wywarze mięsnym, jak mój zielony krupnik i zupa z kalarepki.
Dzisiaj mam dużo zajęć (cały tydzień tak się zapowiada) więc będę odwiedzała nasz salonik w porach posiłków – rano w południe i wieczorem. Nie ma lekko.
Parzybroda albo jarzynowa z młodych warzyw! 🙂
http://youtu.be/jdLlJHuQeNI
Nie wiem jak w przypadku innych, wymienionych zup ale w przypadku np. brokułowej moim zdaniem śmietana zmienia smak tej zupy na gorsze.
Matura 🙂 http://repozytorium.fn.org.pl/?q=pl%2Fnode%2F7107
A niedługo wakacje: http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/btv1b9032530m
Na obiad placki ziemniaczane z młodych ziemniaków- cieniutkie, chrupkie, obficie potraktowane śmietaną.
Na maturze Wyspiański (rozmowa o Polsce i o poezji na Weselu) Sienkiewicz – z rozmową Kmicica z x.Bogusławem i językowa interpretacja wiersza Twardowskiego „Spieszmy się” Te zadania można wykonać na bardzo różnym poziomie – od przysłowiowego dukania na temat „wielkim poetą był”, do dysertacji naukowej. Ciekawe, jak wybrnęli abiturienci. Młodszej jeszcze nie ma – pilnowały we dwie, dwóch dyslektyków – w oddzielnej sali, pisali na komputerze, mieli o 30 minut dłuższy czas.
Aha, płacz i zgrzytanie zębów. A dlaczego? A dlatego, że Milusińscy nie czytają lektur. Wcale. Młodsza ma 31 wychowanków. Wypłakali wychowawczyni prawdę po maturze pisemnej – na tych 31 nieszczęśników, „Potopu” nie przeczytał ani jeden! Przyczyny? Za długie, nudne, tak napisane, że oni nic nie rozumieją, tak przecież nikt nie mówi. Nie chcą uwierzyć, że „sienkiewiczem” mówiły z upodobaniem 3 pokolenia Polaków, że przecież pseudonimy w Szarych Szeregach i AK i innych formacjach , pełne są Kmiciców, Skrzetuskich i Ketlingów, że Trylogia to klasyczny, polski western, powieść sensacyjno – przygodowa w kostiumie historycznym. Film widzieli? Widzieli, tv stale powtarza I co, nudne? Takie sobie. No, to coś tam zapamiętali na te 30%? O i wyszło na to, że klasa niehumanistyczna w większości wybrała wiersz ks. Twardowskiego. Przynajmniej tekst mieli przed oczami.
Dla mnie BOMBA – może powinni dostać analizę metamorfozy Spiderman’a, Bataman’a lub coś z klasyki – Bonda. A może Avatar’a. To chyba nie jest nudne!
Batman’a miało być
Echidna – tylko komiks albo coś.
Dzwoniła Eska – Żaba już poskładana. Dzisiaj już nie będę jej skołowanej głowy zawracała. Zadzwonię jutro.
Pyro, pewnie Cie to zgorszy, ale ten tu stary Kot tez nie przecztytal Potopu i raczej sie nie przymierza do lektury Sienkiewicza w przewidywalnej przyszlosci.. Nie przeczytal takze Przewiosnia, ani Nad Niemnem. Szkoda bylo czasu za mlodu, a dzis tym bardziej. . Jest tyle dobrych wazniejszych powiesci. Bardzo wspolczuje Mlodym, ktorzy musza „przerabiac” (to bardzo wlasciwe slowo) przebrzmialy „kanon”. Mozna znienawidziec literature na reszte zycia.
Kocie – co wolno kotu, to nie przystoi kociętom. I jak te dzieciaki podłapią kod kulturowy? Przy powiedzonku :Bar wzięty” trzeba będzie im dawać odnośnik? Bo to do tego się sprowadza. Takie przenośnie jak „darowanie Inflant” albo „Ojciec prać>” i dziesiątki innych nie będą wywoływały skojarzeń.
Dla tych paru bonmotow nie warto sobie lba zaprztac slaba literatura. Ona tylko psuje gust literacki. Kod kulturowy, cokolwiek to znaczy, warto czerpac z Norwida Mickiewicza, ,Gombrowicza, Kochanowskiego czy chocby Themersona (praktycznie nieznanego w Polsce, co jest wielka szkoda). No i jest oczywiscie literatura swiatowa, ktorej warto wiecej czasu w szkole poswiecac, miast czytac przebrzmiale dzis powiescidla. Bo przeciez nie chodzi zapewne o to, zeby zapamietali pare cytatow, tylko polubili czytanie i by lektury cos waznego opowiedzialy im o otaczajacym swiecie.
Pyro-wiem,że się narażę się i Tobie i zapewne wielu innym Blogowiczom,ale ja dzisiejszą młodzież rozumiem i wcale się nie dziwię,że nie mają ochoty czytać „Trylogii”,bo wydaje im się potwornie nudna.Tu popieram i jak najbardziej rozumiem Kota.
To zupełnie co innego zrobić atrakcyjny film kostiumowy oparty na tej literaturze,a co innego zmagać się w dzisiejszych tolkienowo-internetowo-komórkowych czasach z sienkiewiczowską narracją.Przed chwilą otworzyłam,tak na chybił trafił „Ogniem i mieczem” i przyznam szczerze,że gdybym dzisiaj miała czytać Sienkiewicza w ramach przygotowań do egzaminu to pewnie też byłoby mi nielekko 🙁
Mamy XXI wiek,młodzi ludzie żyją w kompletnie innej rzeczywistości niż ta,w której nam przyszło zdawać maturę.Rozmawiam z koleżankami i kolegami mojej Latorośli prawie codziennie i wcale nie uważam,że są mniej inteligentni niż my byliśmy w ich wieku.
Ich umiejętności są po prostu inne niż nasze,ich lektury są inne,co nie znaczy,że gorsze. Ich wiedza dotyczy innych dziedzin niż te,które były i są bliskie nam oraz naszym pokoleniom.Jestem jak najdalsza od tego,by dzisiejszą młodzież odsądzać „od czci i wiary”.Pokolenie Sienkiewicza przecież też czytało i kochało inne lektury niż pokolenie „Kolumbów”.A skojarzenia i bonmoty też zmieniają się w miarę upływu lat….i tak było
od zawsze 🙂
A z wiosennych zup bardzo lubię szczawiową i krem szparagowy.
Good, Danuska! 😈
Danuśko. Kocie – macie wiele racji, ale przecież jakoś tę szkołę skończyć muszą. I. Kocie , to jeszcze nie ten czas, kiedy przemawia do człowieka Gombrowicz, Norwid i Dostojewski. Eposy homeryckie, legendy arturiańskie czy Biblia, są znacznie starsze od Sienkiewicza ( i trudniejsze w warstwie językowej i poznawczej) a szkoły od 200 lat wymagają, żeby je czytały 15-latki. Niektórzy wrócą do tej lektury jako ludzie dojrzali.
Zapomniałam jeszcze o jednym: oczywiście, że są inteligentni i wiedzą bardzo dużo. Rzecz w tym, żeby tej wiedzy wymaganej starczyło do uzyskania „patentu”. Po to w końcu rodzice ich tam posłali.
dobijam się od paru godzin, ale kapcza mnie nie wpuszcza 🙁
Podpisuję się pod zdaniem Kota i Danuśki
Szkoła powinna w pierwszym rzędzie uczyć myśleć a w drugim rzędzie uczyć się uczyć. I trzeba to robić w oparciu o materiał dla uczniów zrozumiały i interesujący.
Kody kulturowe się zmieniają, bo takie jest prawo życia.
Pyro, no niestety, także nie jestem zwolenniczką obowiązkowej Trylogii. To już dawno przebrzmiała narracja, koncepty, język. I nie najwyższych lotów.
Nie martw się o „kody kulturowe”, bo te sienkiewiczowskie już się skończyły, teraz są inne. Wcale nie gorsze, choć innych rodowodów, niż powieści ku pokrzepieniu. Bardzo dobrze, że już na maturach nie będzie Potopu. Czasy się zmieniają, zmieniają się lektury.
Jagodo, łajza. Użerałam się z CAPTCHA, gdy napisałaś podobnie. Pewnie, ze powinna uczyć myśleć. Szkoła.
Jeśli chodzi o zupy, do mnie bardzo przemawia chrzanowa ze zwiększoną ilością chrzanu. Mój chrzan dopiero co wychodzi z ziemi, bardzo późno w tym roku, ale wszystko w tym roku zaspało.
Zupę, a właściwie chłodnik z brokułów robię na gęsto. Brokuły rozbieram na cząstki, do tego 2-3 ziemniaki skrojone w kostkę, zalewam wszystko wodą tak, aby tylko przykryć warzywa, można dodać kostkę rosołową. Gotuję warzywa do miękkości, solę, schładzam i miksuję, dodaję kilka wyciśniętych ząbków czosnku.
Ten zimny krem na talerz i na to dopiero łyżka kwaśnej śmietany. Wymieszać i zjeść, polecam w gorące, letnie dni. Czosnek to podstawa, daje zupie ostrość.
Duże M, może taką spróbuj 😉
Z ulubionych letnich dodam botwinkę, szczawiową, pokrzywową i lebiodową. Te trzy ostatnie odpadają – lebioda i pokrzywa w moich stronach nie występuje, a zasiany w ogródku szczaw po kilku latach mi się wyszczawił 🙁
Moja mama nigdy nie gotowała pokrzywowej czy lebiodowej, to my z siostrą wprowadzałyśmy za młodu takie nowinki. Siostra robiła też lebiodę a la szpinak – poza nami nikt w domu się tym nie entuzjazmował.
Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli w programie Trylogię jako lekturę (mogę się mylić), jeżeli coś z Sienkiewicza do kanonu lektur, to bardziej pasowałby mi „Quo vadis”.
„Trylogię” czytałam w późniejszej podstawówce, podobnie jak „Hrabia Monte Christo”, „Trzej muszkieterowie” i tym podobne powieści. Mnie się podobał język i wartka akcja, wydaje mi się, że to był odpowiedni wiek na tego typu książki.
Przeczytałam wszystkie lektury, obowiązkowe i nadobowiązkowe (były takie), prawdopodobnie dlatego, że nie miałam nic ciekawszego do roboty poza czytaniem. W telewizji ze 3 programy w tygodniu z serialami typu Znak Zorro, Złamana Strzała, Robin Hood i tak dalej.
Nie mieliśmy komputerów, internetu i tych wszystkich zabawek, które dzisiejsza młodzież ma, pewnie dlatego pokolenia sprzed ery komputerów są oczytane.
Do niektórych lektur wróciłam po wielu latach i przeczytałam je z przyjemnością.
Bejotko – kto Ci powiedział, że nie będzie? Właśnie dzisiaj był. Dla współczesnych nastolatków i Lem i Nabokov i Huxley to też ramoty nie do czytania. Mnie tam ganze gal. Osoby , z którymi przebywam na co dzień, swego czasu zdobyły się na wysiłek przeczytania tego i owego, chociaż dzisiaj są dalekie od „kanonów”.
bjk
A co by moglo by dobre na maturze ?
Moze ,,Droga Wolokolomska,,
Zabieram się za obiadowe brokuły, będą z jajkami sadzonymi. Wczoraj cały dzień byliśmy w gościach gdzie wyżerka była gargantuiczna! Trza dzisiaj odpocząć.
Pyro żal mi naszych przyjaciół którzy „wyrośli” ponad Sienkiewicza. Jeszcze przed wojną mój wspaniały dziadek „czytał” mi z pamięci Trylogię. Potem czytałem ją wielokrotnie. Ostatni raz dwa lata temu w czasie rekonwalescencji pooperacyjnej. Piszę, że żal, bo ominęli świetną, dziecięcą przygodę. Teraz dzieci mają Harry Pottera (Placku, ilość liter się zgadza?) „ale to jest zupełnie inna historia”…
Zastanawiam się dlaczego jest ten egzamin I czemu sluży.
Orco – wymyśliła go dawno temu Francja, a szlify kontynentalne nadały mu Prusy. Ten system oświaty (szkoła elementarna, szkoła – nazwijmy tak – półśrednia przygotowująca początkowo niższych funkcjonariusz publicznych i dawała wstęp do seminariów duchownych, kolegiów nauczycielskich i szkół wojskowych, szkoła średnia, najczęściej 6-letnia albo bez stopnia pośredniego 8-letnia, zakończona maturą. Tej matury wcale wszyscy nie zdawali, tylko ci, którzy podejmowali studia akademickie. Reszcie nawet do niższych karier urzędniczych, wystarczało 6 lat i tyle samo dziedzicom ziemskim i mieszczańskim. Po I wojnie ta matura stała sie obowiązkowa w szkołach średnich. Czemu służyła? Wyłanianiu elit. Studia były traktowane jako wyższe szkoły zawodowe (z małymi wyjątkami dla filozofii) Wykształcenie ogólne, języki, kultura, antyczna podstawy nauk ścisłych – dawała wtedy szkoła średnia taka sama w całej Europie. Tylko historia poszczególnych krajów była różna. Na, a teraz się wszystko zdemokratyzowało i matura niewiele znaczy i dyplom większości uczelni niewiele znaczy. Wszystko jest dla wszystkich.
Alicjo, dzięki za przepis, chętnie spróbuję 🙂 Lubię brokuły surowe albo w sałatce. Zupa w porównaniu z nimi nie wypadła dobrze. Może inny przepis będzie lepszy.
O Sienkiewiczu napisałam rano ale mi zjadło internet. Nie czytałam Trylogii nic ( jakieś fragmenty Potopu tylko) i nie przeczytam. Nie byłam w stanie przebrnąć i w ostateczności też wolałabym Wesele czy Twardowskiego.
Żaden ze znanych mi maturzystów nie przeczytał, bo nic nie rozumiał, zresztą jak i np. Pana Tadeusza. W pustyni i w puszczy już bardziej 🙂 Kot ma rację, że jest dużo ciekawszej i lepszej literatury polskiej i światowej, której się u nas kompletnie nie poznaje.
Dzisiaj pogoda na oko cesarska (słońce), ale ciagle chłodnawo.
Jak zwykle o tej porze roku wykluwają się na nasypie kolejowym żółwie, to stałe miejsce – żwirek się tam nagrzewa po słonecznej stronie. Co roku żółwie składają tam jajka, a z nasypu do jeziora tylko żółwiii…eee tempo, niestety. Małe żółwiki usiłują przekroczyć tę drogę i wskoczyć do wody, ale wiele z nich ginie pod kołami samochodów.
Jerzor na rowerze, to je zbiera i przenosi, ile mu się uda:
http://alicja.homelinux.com/news/%C5%BC%C3%B3%C5%82wik.JPG
Teraźniejszych maturzystów oczywiście, bo za tzw. moich czasów to może jakieś 50 % jednak Trylogię przeczytało.
No dobrze, Sienkiewicza czytałam z przyjemnością, znacznie wcześniej nim stał się moja lekturą, Harrego Pottera i Tolkiena również, jak czytał to mój syn i tysiące najróżniejszych innych książek również. Miałam to szczęście, że moi Rodzice zebrali ogromną bibliotekę, gdzie oprócz „bonmotów” Sienkiewicza był również Ulisses, Kotarbiński, Saul Bellow, którego na polski tłumaczyli przyjaciele moich Rodziców. Ja sama mam również mnóstwo książek, ostatnio staram się je kupować w wersji elektronicznej, bo brakuje mi miejsca, a względy ekologiczne mają też w tym swój udział. Tragedią jest to, że 60% Polaków nie czyta ani jednej książki w ciągu roku, a tylko 11% więcej niż 6.
Polonista podsumowuje tegoroczna mature z polskiej literatury:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2014/05/05/matura-z-polskiego-2014/
Małgosiu – czytałyśmy te same książki. Tylko”Ulisses” okazał się książką poza moją percepcją. Ja miałam szczęście mieć przez kilkadziesiąt lat „przez ścianę” wielkie biblioteki – najpierw szkoły, w której pracowałam – 18 tys.vol – konik dyrektora, potem biblioteka WL – 38, 5 tys vol.. Współczesnej literatury czytuję mało i jeżeli już, to anglosasów, i tzw literaturę faktów. Nie interesuje mnie ani słownictwo barwne, jak tęcza, ani uzależnienia, ani fantazje seksualne, ani wyobcowanie, na które bohater pracuje z poświęceniem przez 3/4 książki. I żadnej więcej martyrologii.
Ja przeczytałam oprócz tej nieszczęsnej Trylogii nawet Lalkę, która mnie wcale nie zachwyciła. A wcześniej dzięki babci przeczytałam nawet wszystko Orzeszkowej 😯 . Naprawdę nie byłam wybredna i czytałam chyba wszystko ale np. Ulisses w tym samym czasie ciekawił mnie jednak znacznie bardziej.
MałgosiaW,
od czasu do czasu czytam na ten temat w prasie, że współczesna młodzież nie czyta.
Młodzieży trzeba zacząć czytać jeszcze w powijakach. W domu powinny być książki nie na pokaz, ale powinny być czytane. U mnie, podobnie jak u Ciebie, książki zawsze były i czytanie weszło w nałóg całkiem naturalnie. Nasz syn też tym nasiąknął i mimo komputerów i innych zabawek – nałóg czytania pozostał.
Myślę, że ten zwyczaj wynosi się przede wszystkim z domu, szkoła być może zachęci, ale dzieci częściej naśladują rodziców i kontynuują to, w czym wyrośli. Tak mi się wydaje.
Pyra,
Dziekuje za wyjasnienie. Koszty tego egzaminu musza byc bardzo wysokie.
Alicjo, ogromny wpływ na czytelnictwo wśród dzieci maja oczywiście rodzice, ale niestety u nas nawet ludzie z wyższym wykształceniem coraz mniej czytają.
Pyro, obiło mi się o uszy, ze Trylogię wycofają z kanonu lektur, ze to ostatni jej rok w szkole.
Hanryku47, chciałbyś na maturze ,,Drogę Wolokolomska”, przypuszczam, że chodzi ci o „Szosę Wołokołamską” – Beka, czy Millera? Jeśli chodzi o mnie, to oczywiście przemęczyłam w swoim czasie Sienkiewicza, Orzeszkową, a nawet Żeromskiego, który przyprawiał mnie o największe drgawki. Ale znacznie bardziej wolałam inne lektury.
A teraz wracając do pytania, co zamiast Potopu na maturze? Eco, Brodski (eseje), Mann, Kafka, Krall, Konwicki (świetne świadectwo czasów powojennych), Krzysztof Rutkowski (oczywiście ten od Mickiewicza, a nie detektyw 😉 )
Nie wiem, czy obecnie jest Bruno Schulz „w lekturach” – na pewno on, skamandryci, romantycy i Norwid, Mrożek i Herbert.
Mrowie, a mrowie jest książek lepszych, bardziej wartościowych i skłaniających do głębszych, niż Trylogia przemyśleń. Zostawiłabym Prusa i Reymonta, o ile są „w lekturach”.
Kocie Mordechaju, dzięki za link, polonista dobrze pisze.
Jeszcze o tej maturze.
„Uczniowie mieli do wyboru dwa tematy. Pierwszy: ?Żołnierskie emocje bohaterów Potopu H. Sienkiewicza. Na podstawie przytoczonego fragmentu powieści omów stany emocjonalne, zachowania i sytuacje ukazanych w nim postaci?. ”
Nie mogę wyjść z zadziwienia, dlaczego akurat „żołnierskie emocje”? Czy one są jakieś głębsze, niż cywilne? Zadziwiające. To może powinien być tu Szwejk, dobry wojak, też miał swoje emocje. Żołnierskie.
Jeśli już koniecznie z Potopu, to można było zrobić: porównaj język Trylogii ze współczesnym, co jest archaiczne, a co z niego przetrwało, albo: porównaj sposób obrazowania HS ze światem przedstawionym w innych znanych ci lekturach dotyczących kresów, omów system wartości bohaterów Potopu w oparciu o znane ci systemy etyczne.
Przeciętny osiemnastolatek jest w stanie to wszystko wiedzieć i wyartykułować, jak sądzę.