Mistrz Campari pozdrawia nas z nieba
Mam nadzieję, ba – więcej, jestem pewien, że czekają nas słoneczne dni i upalne wieczory. I wówczas będziemy sięgać po ten napój, o którym właśnie opowiadam.
Pijące campari damy naogół nie mają pojęcia skąd wzięła się nazwa tego aperitifu. Panowie zreszta też, boć trunek zaliczany jest raczej do kategorii damskich. I łączy się z nim ciekawa historia sprzed ponad stu lat.
Zacznijmy więc tę opowiastkę od końca: 16 grudnia 1882 roku „Corriere della Sera” doniósł o śmierci Gaspare Campariego. Był on wówczas wielkim i bogatym przedsiębiorcą w branży spożywczej, liczącym się nie tylko w Mediolanie ale także daleko poza granicami Włoch.
A zaczynał z 60 lirami w kieszeni, z którymi przybył do Mediolanu po pierwszym bankructwie w rodzimej Novarze. W stolicy Lombardii i to za pożyczone pieniądze otworzył kawiarnię. Cała rodzina pracowała tu od świtu do późnej nocy. Gaspare zaś – niczym średniowieczny alchemik – wymyślał nowe i nowe przepisy łącząc smaki, mieszając trunki i wypróbowując to na swoich gościach. Gromadząc majątek (jego portfel puchł dosyć szybko) przybierał też na wadze. Pod koniec życia ważył 150 kg. Ale trudno się temu dziwić, bo przecież mistrz musiał próbować jak smakują wszystkie wymyślane i wyrabiane przez niego słodkości, np. lody. A to przecież tuczy.
Pomiędzy rokiem 1862 a 1867 goście kawiarni Gaspariego Campari poznali nowy smak łagodnego trunku, który – już wkrótce – otrzymawszy nazwę od nazwiska wynalazcy, przysporzył całej rodzinie majątku i wielkiej sławy.
I trwa to do dziś. Przed zakąskami i rozpoczęciem przyjęcia, w trakcie luźnej wstępnej pogwarki miłośnicy aromatycznej goryczki, odrobiny alkoholu i zapachu skórki pomarańczowej sięgają po ten aperitif. Parę łyków wyostrza dowcip, wprawia w dobry humor i dodaje apetytu.
Dobre campari – zwłaszcza w upalny wieczór – niemal gwarantuje udane przyjęcie. A Mistrz Gaspare temu przyklaskuje spoglądając na coraz weselszych gości spoglądając na nich gdzieś z obłoków.
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
campari – pluskwy w plynie
poprzez rzadkie zabawy w sieci wychodze z wprawy 👿
moze teraz zaskocza pluskwy w campari –> https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/Pluskwy#slideshow/5193100541326392434
Pluskiew nie dojrzałem, prawdopodobnie całkiem przypadkowo, Arcadiusa
Przypadkowo dojrzałem Arcadiusa
Wśród nauk pobranych w domu rodzicielskim znalazła się teoretyczna umiejętność rozpoznawania trunków po zapachu. Nic nie było o Campari. Pluskwy były zarezerwowane dla 20-letniej whisky, a mydło toaletowe yardley dla koniaku XO.
Jeśli campari soda, to tylko z pasującą linią lotniczą 😉
Dzień dobry Blogu!
Słonecznie, ciepło, pora siać, siać, siać…
Z moich obserwacji po ostatniej włoskiej podróży wynika,że najpopularniejszy aperitif na bazie Campari serwowany w tamtejszych barach to Americano.
http://spec.pl/kulinaria/drinki-i-alkohole/jak-zrobic-drink-americano
Lubię i smak i kolor 🙂
A Aperol,ten kuzyn 😉 Campari,to podstawa drugiego,równie popularnego włoskiego aperitifu:
http://kuchnia.it/napoje/aperol.aspx
G&T* plus jedno chlusniecie campari (tyle by drink zabarwil sie na rozowo) = Blush (rumieniec). Duzo lodu. Klasyka.
*G&T – gin and tonic.
Ło Matko,cicho wszędzie,głucho wszędzie 🙁
Albo wszyscy intensywnie sączą to campari,albo oddają się pracom ogródkowym tudzież wszelakim innym.Najlepiej byłoby żadnej robocie się oddawać tylko zasiąść z jakąś chłodną szklaneczką pod gruszą.Z braku gruszy,bo tak circa about w promieniu 10 km żadnej nie widzę,oddaję się pracom kulinarnym.Na obiad była tarta pieczarkowo-kurczakowa z zimnym „Żubrem”,a na deser truskawki au naturel. Zmiksowałam też kolejne awokado,tym razem w towarzystwie jajek na twardo i tuńczyka w oleju.Wolę wersję z wędzoną rybą,bo bardziej wyrazista w smaku.Kuzynka Magda miksuje awokado z jajkami na twardo i szpinakiem,co daje zapewne wspaniały zielony kolor.Tę wersję też mam w planach.
tak,tak
zgadza sie
panowie G & T to klasyka. jeszcze lepiej jak do tak wspanialego towarzystwa dojdzie, wprawdzie juz przerżniętą ( extra dla Cichala poprawna pisownia, by nie mial problemow z wlasciwym odczytaniem ) i z lekka wycisnieta panienka zytryna. smakuje toto znakomicie w upalnych rejonach planety. z uporem maniaka szukalem w cumbucco (brazylia) w punktach sprzedazy. szesc tygodni –> 42 dni chodzil mnie po lepetynie ten trunek. nie byl do dostania nawet w burdelach.
nauczony doswiadczeniem, wyjezdzajac na cv –> sal zakupilem na lotnisku w lisabon w shopie przyslugujaca ludzinie dawke wywozowa panow G & T . panienki Z doszly juz na miejscu, byly rżnięte wedlug uznania. i , i zycie na slonej wysepce bylo verträglich z oczekiwaniami.
jakby nie smakowal, jest cos w tym trojkacie wyjatkowo szczegolnego i latwo przyswajalnego, i chetnie sie do niego siega, i klimatach ostrych, i suchych, i wyjatkowych. a moze tylko dlatego, ze od czasu do czasu, nalezy gebe zdezynfekowac zupelnie czym innym niz oceaniczna woda?
Danuśka –> miksowanie avocado z jajkami nie wychodzi na twardo 😆
Pojutrze w Warszawie rozpoczynają się Targi Książki.Tym razem nie w Pałacu Kultury, a na Stadionie Narodowym:http://www.targi-ksiazki.waw.pl/
Ani Gospodarzostwa ani Nisi nie znalazłam wśród autorów obecnych na tej imprezie 🙁
Danuśka,
Międzynarodowe Targi Książki zostały rozpieprzone (kulinarnie rzecz określając) 3 lata temu, co to pamiętasz…
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/WarszawaMaj2010
Impreza, o której piszesz, to chyba już nie ta impreza, bo nie Międzynarodowe, a Warszawskie.
Pogooglałam i takie wyczytałam:
http://www.targi-ksiazki.waw.pl/aktualnosci/art,287,przedsiebiorczy-czytelnik-na-warszawskich-targach-ksiazki.html
To nie są Targi z tamtych lat, nic, co mogłoby mnie zainteresować, to są targi nie dla ludzi ceniących beletrystykę.
Ooooops…wtrąciłam dwa sznurki, to mam 🙄
Danuśka,
Międzynarodowe Targi Książki zostały rozpieprzone (kulinarnie rzecz określając) 3 lata temu, co to pamiętasz?
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/WarszawaMaj2010
Impreza, o której piszesz, to chyba już nie ta impreza, bo nie Międzynarodowe, a Warszawskie.
(rozbiłam na dwa 😉 )
Impreza, o której piszesz, to chyba już nie ta impreza, bo nie Międzynarodowe, a Warszawskie.
Pogooglałam i takie wyczytałam:
http://www.targi-ksiazki.waw.pl/aktualnosci/art,287,przedsiebiorczy-czytelnik-na-warszawskich-targach-ksiazki.html
To nie są Targi z tamtych lat, nic, co mogłoby mnie zainteresować, to są targi nie dla ludzi ceniących beletrystykę.
Kryzys je, Danuśko…
U mnie również tfurczy.
ale jest za to o 14:30 antonii libera. wyjatkowo ciekawie pisze pod wzgledm konstrukcyjnym calosi opowiadan, jak rowniez noweli. ma cos w sobie, jego pisanina , z oskara wilde. tresc rozlozona na czesci, w miare rowne i dopiero na samym, samiutenkim koncu, wylozenie kawy na lawy. jedyny mankament to to ze jest niesamowicie jego klepanina zakotwiczona religijnie 🙁
podobnie dawniej odbieralem andrzeja szczypiorskiego. na przynajmniej wtedy, kiedy czytalem go w przekladzie na tutejszy, calkiem zrozumialy jezyk. mial dobrych tutaj czytelnikow. rowniez i sluchaczy. nie cierpial buraka z byka porannej przegladarki u mleczki 😆
a skoro juz przy jezykach sie krece 😆 to klepne jeszcze, ze ciesze sie z mojej znajomosci slow ( dwustupiedziesieciodziewieciu ) w hiszpaaanskim jezyku. to ilosc, ktora nie potrafi umrzec smiercia glodowa, zdechnoc z pragnienia, a zarazem przezyc bez zrozumienia pierdolenia trzy po trzy na kazdym kroku. podobnie jak w polanowie 🙁 tyle tylko, ze tam jeszcze kumam kazdy przecinek
A i owszem, Libera. „Madame”.
Lajares vel Arcadius albo odwrotnie
mnie mierzi, gdy ktoś z pogardą mówi/pisze o Polsce „polanowo”, bo nie da się ukryć, jest to pogardliwe określenie.
A z pragnienia można „zdechnąć”, skoro już o językach i ich znajomości mowa.
wcale nie przecze, ze moze byc odwrotnie. jestes dorosla i masz prawo sie wyslawiac, klepac, tak jak czujesz –> Alicjo, subiektywne odczucie. a zatem nie podlega dyskusji 😆
ale nie o tym chcialem, sa na planecie znacznie przyjemniejsze rzeczy o czepiania sie czy to o jest klepniete kiedy powinno tam akurat znalezc sie a
Nemo, nie chce tutaj zadnego werbungu –> http://www.youtube.com/watch?v=ued-lMSNkow robic. wytrzymaj jedynie 65” reklame i dopiero bedzie odjazd. to tak na marginesie lini lotniczych 😆
byku –> tez popatrz, szafniesz bez mojej pomocy über atlantick. jesli masz nadal obiekcje, to szukaj mnie na tempelhofie. jutro tez tam jestem 😆
🙂
Blue Aeroplane ” Jacket Hangs” & Wojtek Dmochowski – taniec
http://www.youtube.com/watch?v=oWF09T_62Bk
milego wieczoru
ozzy, a moze tak franeka zappe? bo to u gory –>
Dieses Video ist in Deutschland nicht verfügbar, weil es möglicherweise Musik enthält, für die die erforderlichen Musikrechte von der GEMA nicht eingeräumt wurden
🙁
albo oplac gebühren za rozpowszechnianie 😆
Nie wiedzialem, ze nie dziala w BRD@lajares.Lubie Zappy wczesne nagrania , np z ‚Absolutely Free”.
Mam prośbę o pisanie zrozumiałe dla wszystkich posługujących się językiem polskim. W innym przypadku to dzialalność bezsensowna i irytująca. Nawet najcenniejsze myśli – jeśli są – giną bezpowrotnie. Zapewne ze stratą dla czytelników.
Alicjo-zamieszanie wokół targów książki oczywiście pamiętam.
Jednak dla mnie maj to od zawsze;
zakochani,
szparagi,
bzy,
kwitnące kasztany 😀
I oczywiście targowe książki!Jeszcze dziecięciem będąc z Tatą odwiedzałam.
Zerknęłam zatem,co tam słychać w tym targowo-książkowym świecie i zapodałam.
A maj 2010 to naprawdę fajne wspomnienia 🙂
No właśnie,a Zgaga naprawdę i na serio postanowiła się nie odzywać?
Mam nadzieję,że może jednak któregoś dnia zmieni zdanie…
Subiektywne może być, ale skoro klepiesz o tym „polanowo” publicznie, to podlega dyskusji i mogę wyrazić swoje zdanie, prawda?
Mnie się nie podoba, dla mnie to jest pogardliwe określenie. Podobnie jak „polaczki” i tym podobne. Moim zdaniem, ale to tylko MOIM, pewnym sprawom, rzeczom itd. należy się szacunek. W przeciwnym razie – nie masz szacunku dla samego siebie.
Panie Piotrze, nie zniesiemy takiej małej poprzeczki?
A czy jest poprzeczką wartą wysiłku i prób zrozumienia zestawianie słów bez ładu i składu? Wydaje mi się, że dość dobrze znam język polski a czasem nie mogę zrozumieć co autor miał na myśli. I tylko to miałem na myśli prosząc o pisanie zrozumiałe i z sensem.
Nisiu-kryzys tfurczy ?
Weź Blog na tapetę,
od tematów,aż furczy 🙂
Gospodarz uprzedził mnie, bo też chciałam wystapić z podobnym apelem. Uważam, że jeśli ktoś coś tu pisze, to z tym zamiarem, aby ktoś inny to przeczytał i zruzumiał. Ale czasami ani jedno, ani drugie nie jest możliwe.
Alicjo,
zgadzam się z Tobą.
Targi książki pokazują tylko część naszej obecnej literatury. Rzeczywisty stan polskiego pisarstwa jest o wiele lepszy niż można by sadzić na podstawie listy obecności autorów.
Danuśko…
Ja Cię ajlowju.
Piotra popieram obiema ręcyma, bo, poza innymi aspektami, jest to masakrowanie języka polskiego. Już wolę jędrny i zabawny (acz czasem nieprzyzwoity) język młodzieżowy, bo młodzież tylko zaśmieca język, ale nie kaleczy go bezlitośnie.
To jest blog – powiedziałabym – z górnej półki, a noblesse oblige.
Alicjo, Krystyno, oczywiście z Wami też się zgadzam – entuzjastycznie!
http://www.youtube.com/watch?v=aU4l5pHkrnA
Krystyno,
ja mam skrzywienie na czytanie polskiej literatury współczesnej, ciekawi mnie, o czym piszą, w końcu to jest jakieś odzwierciedlenie ducha czasów czy jak to nazwać. Czytam recenzje, znajomi też coś podpowiedzą, no i potem wysyłam z Polski do Kanady te „szesnaście i pół kilograma książek”, wśród znajomych Polaków funkcjonuję jako biblioteka polskich książek, ale oddawanie książek egzekwuję bez miłosierdzia. Nie ma „zapomniałem”, to moja biblioteka!
Bardzo sobie cenię podpowiedzi znajomych, mam swoich ulubionych autorów, przybywa ich. Z Twoich okolic – Paweł Huelle i Stefan Chwin, Jacek Dehnel ostatnio, młody, bo w wieku mojego dziecka 🙄
Drodzy Państwo. Kiedyś próbowałem handryczyć się o jakość polszczyzny pisanej, ale i tak blog pod tym względem zepsiał (a może zbyczył się) Nawrzucano mi od upierdliwych staruszków i nietolerancyjnych „chamów”, bo nazwałem idiotę po imieniu! Nisia, moja miłość, też mi dołożyła. Mój ukochany lajares zaczął jak trza (17:44) ale nie strzymał…
Piotrze! Jako Gospodarz masz nie tylko prawo prosić, ale i żądać!
PS. Ewa teraz śpi. Dzisiaj miała operację katarakty i ja siedzę jak mysz pod miotłą i czekam na ewentualne wezwanie jak się obudzi. Była bardzo dzielna i nie marudzi, niemniej czuwam!
prawde klepiac, nie mam pojecia –> ozzy jakie sa wczesne, a jaki sa juz pozne nagrania f. zappy. gral i spiewal niesamowicie excytujaco i porywajaco. przynajmniej na tamte czasy byl to z pewnoscia muzyczny orgazm. odkrylem go zo posrednictwem, we wczesnych latach siedemdziesiatych, panienki na ktora –> f.z. dzialal, nie wiem dlaczego, rownie porywajaco jak i na mnie. nie wiem do dzisiejszego dnia dlaczego pokazala mi wlasna erogenna zone 😮
domyslasz sie gdzie mogla ta zone lezec?
…?
…?
…?
… na gornej polce w lodowce. wyciagnela poszke znakomitego rosyjskiego kavioru. to bylo pierwszy raz, kiedy poczulem, ze taka mala puszeczka moze dac tak duzo zadowolenia. w tle rozbrzmiewal nie rossini, nie bach, nie wagner lecz frank zappa. kompozycja, aranzacja, scenografia, no i fantazja. takie chwile zdazaja sie jeszcze dzis pod roznymi szerokosciami geograficznymi.
oczywiscie ze zycze wszystkim tak milych wspomnien, nie tylko z poprzednich lat.
jak by ludz nie patrzyl, to tylko przyszlosc ma przyszlosc …
Pytanie do lajaresa – co to jest „ludz”?
http://www.youtube.com/watch?v=ZUq_T_Bhau8
@lajares
wczesny Frank Zappa to jego album „Freak Out” 1966, a nastepnie kolejne albumy w roku nastepny wspomniany „Absolutely Free” az po „Uncle Meat” 1969 – oczywiscie jest to tylko kropla w morzy tworczosci muzycznej tego geniusza.
Ta piosenka jest bardzo zabawna 😉 http://www.youtube.com/watch?v=LmXMy4p5Mto
milych snow,
ozzy
Alicjo, gratuluję Chrisa Hadfielda. Profesjonalista a poczuciem humoru!
Lajares,
a już miałem pewne obawy co do erogennej zony, którą Tobie pokazała.
Franka Z. pamiętam głównie z posteru, który tu, na początku lat 70-tych (zaznaczam, że nie mam zamiaru i tym razem dodać: ubiegłego stulecia!) wisiał w szędzie prawie i – który go pokazywał na „kiblu”, z opuszczonymi do kostek gaciami. Nie wiem, do jakiego stopnia ten przekaz przeniknął granice. W każdym razie, wskazówka Twoja na kawior przegnała moje obawy.
Brawo Pepe. Ty mosz recht!
Cichalino! Ja? Ja Ci dołożyłam??? No co Ty opowiadasz, musiałeś mnie pomylić z kimś innym. Albo dokładałam Ci w innej sprawie, ale NIGDY w językowej!
Albo mam sklerozę.
Albo byłam w mylnym błędzie.
Przecież ja bardzo, ale to bardzo lubię Twój styl!
Ewunię usciskaj. Tylko ostrożnie!!!
I dlaczego jesteś 07? Zaangażowałeś się do wywiadu???
Jest takie przysłowie: jak grochem o ścianę.
Dobranoc.
Cichalu,
podoba mi się sposób, w jaki Chris przybliżył Kosmos Ziemi (ojczyźnie ludzi), to nie należało do jego obowiązków. Zrobił to z pomocą synów, do których dzieciaki nadsyłały pytania o zwykłe rzeczy, o których nie myślimy na Ziemi, bo grawitacja, wiadomo. A tam wszystko fruwa 😉
BARDZO sympatyczny człowiek, poczucie humoru i łatwość wytłumaczenia skomplikowanych spraw dla takich, co się nie znają na kosmosach i tych tam okołoziemskich (ja na przykład!).
Kapelusz z głowy…wzruszyłam się, kiedy śpiewał tę piosenkę, a i też, jak wylądowali, cali i zdrowi.
O, właśnie, Cichalu!
Ewuni mi pilnuj, a właściwym czasie, uściśnij delikatnie – i ode mnie.
Bo moze powienienes, Gospodarzu, nieco mocniej walanac piescxia w stol? Deliktne upomnienia nie na wszystkich dzialaja tak samo.
?a we właściwym czasie? miało być.
Idę spać, jutro mam angaż już o 6.00.
Dobranoc
Uściski dla Ewy Cichalewskiej – delikatne bardzo. Czuwaj cichutko nad nią, Kapitanie!
Kurczę blade, zimno u nas 🙁
Straciłam ochotę do ogródkowania, ale pocieszam się, że jutro, pojutrze…
Nisiu. O7 jestem za sprawą Pawła wiedeńskiego. Wyczerpało mi się konto Picasy i Paweł aktywując następne (ja nie wiedziałem jak), wpisał mnie jako cichal07. W imieniu mi odebrał końcowe zet, a w nazwisku „i” zamienił na „y”. Wyszło trochę pretensjonalnie, ale to nie o to chodziło. Kto mnie zna, to wie, żem nie bu. sorry, żem nie bufon a kto nie zna, to i tak nic nie znaczy.
Obsobaczyłaś mnie kiedyś tam, ale Tobie bym i gorsze zbrodnie wybaczył, bo z kim bym się tak zażarcie mógł kłócić?
Nie tyle kłócić, ile dyskutować. Kocham rozmawiać z mądrzejszymi od siebie. Napisałem już to Nowemu.
Cichalku, wzruszyłeś mnie. Kiedy tylko zapragniesz porządnie się pokłócić, wal do mnie jak w dym. Nie zawiodę Cię!
To do Ciebie mozna teraz mówić Yanusku?…
Jak się dobrze przyjrzeć, to nawet troszkę podobny…
http://www.zengardner.com/janus-illuminati-god-of-chaos-and-deception/
Noblesse oblige czyli szlachectwo zobowiązuje, ale do czego? 🙂
Moim zdaniem do pomocy tym którzy błądzą, a nie do gratulowania sobie i obrzucania innych wyzwiskami i domagania się by każdy człowiek był tak doskonały jak my. Nazywanie byka idiotą za niemczyznę lajaresa to pewnie niewinna pomyłka 🙂
Gospodarzowi nie sugeruję by pięścią w stół walił, wręcz przeciwnie – bierzmy z Niego przykład i miast walić i żądać, ograniczmy nasze rozmowy do jednego „chama” czy „idioty” tygodniowo, a skrajnych wylgaryzmów unikajmy jak języków obcych, chyba że zwroty typu „pierdoli trzy po trzy”, jako wyborna, jędrna polszczyzna, tylko dla mnie są na każdym blogu obce 🙂
14 maja o godz. 21:03
„zepsiał (a może zbyczył się)”
– zrob z bosmana kapitana.
A jam zwruszona. Przypominam sobie, kiedy Jurij Gagarin uletieł w kosmiczeskoje prastraństwo w ’61 roku, a za chwilę, parę lat później chłopcy z Apollo postawili stopę na Księżycu.
Lubię podróże, nie lubię latać, ale latam, bo lubię podróżować 🙄
Słuchając Hadfielda, poleciałabym w kosmos, to musi być niesamowite przeżycie. Dotychczas nikt z astronautów o tym nie mówił tak jak Chris. Ot, polecieli i coś tam gdzieś tam, czasem jakieś meldunki.
Chris – urodzony reporter i potrzeba podzielenia się z tymi, których to interesuje. Świetne reportaże z przestrzeni kosmicznej.
Ja też chcę TAM!!!
Raczej nie mam szans ani pieniędzy na wycieczki z Virgin Bransona 🙁
Alicjo – Oto przepis na bardzo tani lot w przestrzeń kosmiczną – Negroni. 1/3 gin, 1/3 Campari, 1/3 wermut 🙂
Cichalu – Handryczyć się pochodzi od niemieckiego słowa oznaczającego nie rozmowę, a kłótnię. Może w tym jest pies pogrzebany. Podziwiam Cię za poprawną pisownię tego słowa, bo dla mnie kłótnia to chandra 🙂
Placku,
nie „otake” loty mi chodzi 🙄
Chandra mnie żre, ale dam radę, nie mam szans na kosmos, ale po locie samolotem w lipcu będę pod znajomymi żaglami 😎
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/GrotNaDMLipiec2011#slideshow/5633896112098586370
Placku. Bingo! W latach 1953-54 byłem bosmanem na przystani AZS Gdańsk Politechnika. Kapitanem zostałem wiele lat później. Współczuję Twojej chandrze. Też czasem ją miewam. Niewinnymi pomyłkami Cię nie obarczam. Proszę, jak sam mówisz, „nie pierdol trzy po trzy”.
Udaję do obowiązków, jak mówi Alicja!
A propos żarcia – Campari nie używa już barwnika uzyskiwanego z czerwca kaktusowego, a zatem jest obecnie wegetariańskie i koszerne. Nadal jednak obowiązuje zasada „z czerwonym uważaj” – jogurtem, szminką, kapturkiem.
Kolorowy Sir Richard Branson
Placku, w moim przekonaniu szlachectwo rozumiane tu (przeze mnie) jako przynależność do grupy czytającej i rozumiejącej Politykę, a więc pismo dla inteligentów – zobowiązuje do zachowywania się i wysławiania charakterystycznego dla inteligencji.
Chyba że pojęcie inteligencji jako grupy społecznej upadło i słowo „inteligencja” (wciąż jako grupa) oznacza już zupełnie kogoś innego.
Jednym z podstawowych standardów tak pojmowanego (przeze mnie) bycia inteligentem jest uprzejme oraz jasne wysławianie się. Osobiście kiepsko się czuję, kiedy nie rozumiem, co do mnie mówi mój równolatek, a co najmniej ktoś zbliżony do mego pokolenia.
O, Cichal powie, że to mercedes, ten Dar, ale ja zawsze doceniam to – moje pierwsze zetknięcie się z żaglami. Z Cichalem, którego wcale nie znaliśmy, dopiero z blogu Gospodarza, i masz ci, to była bardzo krótka znajomość internetowa via blog, a potem rejs.
Cichalu, zawsze Ci będę wdzięczna za to, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Marzec2010FloridaRejs
Alicjo, Dar to nie mercedes – to autokar! Absolutnie nic nie mam przeciwko rejsom statkiem żaglowym, ale lubię w koji czuć ocean 2 cale koło policzka…Mercedes to Cygnet, na którym spędziliśmy prawie 3 tygodnie!
@cichal:
a kto tobie trawniki strzyże, daniele?
Cichalu – Mylisz moją wypowiedź ze słowami byka i lajaresa, zacietrzewiasz się i obrażasz mnie w sposób który sam potępiasz. Nie jest to zbyt przyjemne, ale nie zmusi mnie to do rewanżu w podobnym stylu.
Nisiu – Czy wspomniane przez Ciebie standardy nie obowiązują nas wszystkich? Jeśli nie, to mamy do czynienia z hipokryzją.
Proponowałem by każde z nas liczyło się ze słowami, czarno na białym 🙂
Zgadzam się, dla mnie było to niesamowite przeżycie, na Cygnecie!
Wszystko mi się podobało, dla mnie pierwsze i nowe i w ogóle nie zz tego świata.
Dar Młodzieży nie jest autokarem – to jest statek szkoleniowy Akademii Morskiej i niewiele pasażerów może się nań załapać. Ot, kilku. Reszta to załoga i studenci.
O matko… 🙄
Poczytałam do tyłu
faraon wszystko moze, @placek 😉
nota bene:
dzisiaj mija 150 rocznica wojna o jaja
http://en.wikipedia.org/wiki/Egg_War
pozwole sobie zacytowac wypowiedz jednego z owczesnych dyskutantow
?The egg season is the month of May and June and the profit is [?] quiete an item [?] if I could have the privilege of this egg business for one season, it is all I would ask [and] the government might then kiss my foot”
Alicjo – Pozwól, że spytam; co Cię tak zbulwersowało?
Placku,
standardy – ustanowione przez kogo i gdzie, obowiązują kogo (i gdzie?).
Być przyzwoitym człowiekiem, nie czynić komuś krzywdy. Tyle.
p.s.
Ja już jestem tak stara, że mało co mnie bulwersuje.
Dobranoc
Alicjo – Tak, niezależnie od grupy społecznej do której się zaliczamy i tego czy kogoś bardzo lubimy, czy nieco mniej 🙂
na marginesie hodowli danieli przypomne, ze przyczyna wypedzenia z raju
było „bezprawne przywłaszczenie” 1 (słownie: jednego) jabłka;
a w arabii saudyjskiej do dzisiaj obcina sie za takie przestepstwo prawa reke
(zeby bylo zabawniej, korzystaja szejkowie, czasami, z prawa amnestii)
Placku, na litość… gdzie ja się wykazałam hipokryzją?
Jestem zmartwiona.
Cichal, tym razem nie dam się sprowokować. A Ty wiesz, że kiedy nazywasz Dar pogardliwie autokarem, sprawiasz przykrość Alicji i mnie. Zwłaszcza że doskonale orientujesz się co to za statek. Przerabialiśmy to już kiedyś… w drodze z Połczyna do Waszego domu, o ile nie pamięć nie zwodzi.
Nisiu! I to są drożdże naszej dyskusji! Taż właśnie o TO biega!
O co, Cichalu?
Jak wstanę, to przeczytam wyjaśnienie, teraz dobrej nocy życzę.
Dzień dobry,
Zamierzałem się wczoraj wpisać, ale zagadałem się z Yurkiem na Skype i już czasu nie wystarczyło. A jak bardzo wczorajszy dzień blogowy różnił się od dzisiajszego!
Asiu – dziekuję bardzo za Wierzyńskiego! No właśnie – nie „trzy po trzy” jak w niektórych dzisiejszych komentarzach. Ale może ja nie rozumiem mądrości i delikatności dzisiejszych sformułowań. W końcu zarzucono mi tutaj czytanie bez zrozumienia tekstu…
Tak czy siak, wolę brać przykład z blogowej Młodzieży, którą Ty tutaj reprezentujesz.
Danuśka – pewnie, że są miejsca, gdzie ptaków i robactwa nie brakuje (i niech tak zostanie, naprawdę!), ale zatrważająco rosną połacie ziemi, gdzie życie biologiczne zamiera lub jest coraz bardziej ograniczane. W mojej, pięknej skądinąd okolicy, niedawno tętniącej życiem wszelakiego rodzaju, znika to, co zniknąć nigdy nie powinno.
Alicjo – wiem, że u Was tego pełno, ale problem w tym, że i tutaj do niedawna tak było. Tylko ginie!!!!
Z przykrością czytałem niektóre dzisiejsze komentarze, które ukazały się po prośbie Gospodarza.
Ludzie, nie róbcie Mu tyle przykrości!!! Ten Blog istnieje dzięki Jego wpisom, a jesli ktoś chce zrozumieć pracę, jaka została w to włożona, niech spróbuje napisać niemal codziennie tekst, wymyślić tytuł (wcale nie takie proste!), śledzić komentarze, reagować, wysłuchiwać ciągłych krytyk, itd. To jest praca!!!! I to jest JEGO BLOG!!!!
Starajmy się to uszanować!
A teraz z innej beczki. Około godziny 8:30 PM (chyba to była ta godzina) odebrałem telefon – z drugiej strony zapytano jak sie mam, po czym nastapiły głupawe, szczeniackie śmiechy, już bez żadnych coś znaczących słów. Po prostu coś tak głupiego, jak tylko definicja głupoty sięga. Znowu pokłonił się zacny Noblista – Wszechświat i głupota ludzka nie mają granic.
Dzwoniono z numeru 631 297 3735, którego właściciel, APS, mieszka lub pracuje w Brentwood… Zaraz, zarzaz…. Brentwood to przecież miejscowość naszej blogowej Koleżanki. Oczywiście Koleżanki o nic nie podejrzewam, tak tylko mi się skojarzyło.
Od razu przypomniał mi się komentarz Nemo, czy aby mnie ktoś nie śledzi…
No, ale to przecież niemożliwe, by to była Koleżanka … 😉
Ktoś kiedyś napisał maila do A., o moim złym prowadzeniu się. Po dokładnym sprawdzeniu adres nadawcy również krążył w okolicach Brentwood….
Takie skojarzenia, pewnie zupelnie nieprawdziwe….
Możesz Nowy z tego skorzystać.
http://www.whosenumberisthis.us/lookup/order.php?number=6312973735
Nisiu – Bardzo jednoznacznie dałem do zrozumienia, że pokusa stosowania podwójnych standardów drzemie w nas wszystkich 🙂