Jedz dobrze i bądź szczupły
W ostatnich dniach sporo tu było dyskusji i porad dotyczących odchudzania i smukłej sylwetki. Nie tylko łasuchy zajmują się tym tematem. A nadchodząca wiosna nasuwa myśl, że wkrótce wynurzymy się z zimowej odzieży, zrzucimy kożuchy czy puchowe kurtki i wówczas…
W mojej ulubionej książce „Sekrety włoskiej kuchni” i na ten temat można znaleźć stosowne akapity. Przytoczę więc kilka zdań:
„Większość mieszkańców Włoch nie interesuje się dietetyką i chemią żywieniową, ma w domu pro forma jeden albo dwa poradniki poświęcone tej tematyce, przypomina sobie czasami o cholesterolu i jest świadoma związanych z nim zagrożeń, ale nie do tego stopnia, aby regularnie kontrolować jego poziom we krwi (jak robią to Amerykanie). Dobrze zakorzenione są dwa główne pewniki odnoszące się do żywienia, które nie zależą od przelotnych mód:
– *Należy unikać lichego jedzenia, takiego jak frytki, coca-cola, przekąski i podwieczorki, które szkodzą zdrowiu, a przede wszystkim powodują tycie.
– *Żadnej litości dla makaronu gotowanego choćby minutę za długo. Przegotowany makaron można tylko wyrzucić. Za to makaron ugotowany al dente (lekko twardawy) nigdy nie powoduje tycia.
Spaghetti dla solenizantek czyli Małgorzat
Fot. P. Adamczewski
Obecnie wszyscy pragną być szczupli, toteż walczą ze zbędnymi kilogramami. Nie można nie zauważyć, że w stosunkach społecznych we współczesnych Włoszech o korzystnej ocenie danej osoby decyduje zadbany wygląd, świadczący o dobrej formie fizycznej, stylowy ubiór, a przede wszystkim harmonijna figura. Minęły czasy Bandella, kultu pełnych kształtów i nieumiarkowania w jedzeniu (w jednej ze swych opowiastek Bandello chwalił „dostatek” Mediolanu, w innej zastosował to samo określenie do Bolonii). Minęły czasy, w których humanista i teoretyk sztuki kulinarnej, Platina, kierował do swych kolegów akademików, Scauria i Celia, rady, co mają jeść, żeby przytyć. Odległe są już szaleństwa tamtych obiadów, potępionych przez Kościół, który porównuje je z ucztami bogatego Epulona, podobnymi do biesiady przygotowanej w 1487 roku na zaślubiny Annibale, syna Giovanniego II Bentivoglio i Lukrecji d’Este, którą opisał w swej kronice Cherubino Ghirardacci. Przy tej okazji niezliczone potrawy przeznaczone dla nowożeńców i gości odbywały dosłownie triumfalną drogę, aby wprawić tłum w zdumienie swą wspaniałością.
Dzisiejszym Włochom nie tylko zależy na utrzymaniu linii, ale chcą też być w dobrej formie i aktywni, wolni od poobiedniej ociężałości. Można to dostrzec zarówno przy okazji rodzinnych obiadów, jak i oficjalnych przyjęć. Podczas międzynarodowego szczytu w listopadzie 1999 roku, w którym uczestniczyli Tony Blair i Bill Clinton, rząd włoski, kierowany wówczas przez Massima D’Alemę, przygotował bankiet w Sali Lilii we florenckim Palazzo Vecchio i jak zwykle premierowi pomógł w tym jego przyjaciel i osobisty kucharz Gianfranco Vissani. Ułożone przez Vissaniego menu utrzymane było pod sekretnym hasłem „lekkość”. Obejmowało krem z ziemniaków z langustami, lazanie w sosie z królika i trufli, ostrosza (Trachinus araneus) z pierożkami z koprem w sosie pomarańczowym oraz deser z dyni po florencku. Zauważmy, że niedługo przedtem na szczycie w Kolonii ci sami wielcy tego świata jedli obiad w Muzeum Sztuki Romańskiej, siedząc przy przezroczystym stole, pod którym widać było antyczną mozaikę. Niemcy przygotowali obiad tak ciężki, że zaraz po nim, na koncercie miejskiej orkiestry filharmonicznej Clinton spał, Blair ziewał, a D’Alema szczypał się, żeby głowa nie opadła mu na piersi, podczas gdy jego żona Linda od czasu do czasu dawała mu kuksańca.
Absolutnie lekki, wręcz pozbawiony wagi, wydaje się jadłospis przyjęcia, jakie wydał prezydent Carlo Azeglio Ciampi na cześć prezydenta Stanów Zjednoczonych, George’a Busha (2003): bulion w filiżance, gotowany ryż, kotlet cielęcy (saltimbocca), lekki krem z ananasa. Wina: Montecarlo, Refosco i Spumante Ferrari. Sądzimy, że po takim obiedzie nikomu nie groziłoby zaśnięcie na koncercie.”
Saltimbocca
6 płatów cielęcych , 6 listków szałwi, 3 plasterki prosciutto, 1/4 szklanki mąki, 2 łyżki oliwy z oliwek, 20 g masła, sól i pieprz, 1 ząbek czosnku, 1 łyżka pokrojonej natki, 2 łyżki bulionu, białe wytrawne wino
1.Pociąć cielęcinę na plastry i lekko rozbić tłuczkiem. Na każdy kotlecik położyć listek szałwii i plasterek cienko pokrojonego prosciutto. Złożyć delikatnie brzegi, tak żeby szynka znalazła się wewnątrz.
2.Wlać na patelnię oliwę z oliwek. Dodać trochę masła, dzięki czemu mięso zbrązowieje. Położyć oprószone mąką kotleciki na patelnię. Cały czas je przesuwać. Posolić, doprawić świeżo zmielonym pieprzem, dodać czosnek i natkę pietruszki.
3.Przewrócić kotleciki na drugą stronę. Dolewać odrobinę wywaru cielęcego. Polać białym wytrawnym winem.
4.Podawać z gnocchi alla romana.
Komentarze
Generalnie to ich problem, ja mieszkam w Polsce i co mnie tam Włosi obchodzą. mogą tyć, mogą się odchudzać. Każdemu bozia dała rozum i lusterko w domu. Jedno jest pewne, grubsi ludzie są sympatyczniejsi i pełni życia:)
Typowy stereotyp marudo. Sympatyczny charakter, wesołość i ogólnie radosne podejście do życia oraz życzliwość dla innych wypływają z charakteru, a nie z kształtów ciała.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Małgosiu – Wszystkiego Najlepszego!!!
Na rozgrzewkę 😀 :
http://www.youtube.com/watch?v=hPKpedWsutY
Dzień dobry Blogu!
Małgosiu,
pięknego imieninowego dnia i słonecznego nastroju bez względu na aurę!
Na wspomnianym wczoraj blogu doszły dalsze wyjaśnienia i już chyba nie ma wątpliwości:
„Sprawę misiów wyjaśniła mi kiedyś pewna urocza Włoszka:
– No wiesz – miś…
Ale nie taka, co w głowie… Nie taka miś, co je miód…
No wiesz – miś… Taka mały szczur!”
😀
Małgosiu – Być może marzysz o smakowitym ostroszu, ale parę razy w roku można sobie pozwolić na coś równie dobrego, a przy tym klasycznie odświętnego – Possano tutti i Tuoi desideri avverarsi in questo giorno 🙂
Małgosiu, wszystkiego dobrego imieninowo, samych radości i smakowitych odkryć 🙂
Co to jest ostrosz?
La vive araignee, taka rybka
Nemo, dziękuję 🙂 i za włoskiego misia 🙂
Alino, 🙂
Ta rybka jest niebezpieczna, bo zagrzebuje się w piasku i wystawia kolce jadowe.
Na dworze prószy lekki śnieżek.
Do „naszej” pary kosów dołączyła druga samiczka, bardzo jakaś z głodu zdesperowana albo znawczyni starych kotów. Najpierw głośno zwymyślała kocura leżącego na balkonowym stole, potem zabrała się za jedzenie w odległości 1,5 m od niego. Kot tylko zastrzygł uszami, zmierzył ptaka leniwym spojrzeniem i ani się ruszył…
Pora na przygotowanie kolejnej porcji płatków owsianych z olejem, rodzynki też już się kończą 🙄
Niniejszym głośno deklaruję :
Małgosia przez rok cały
żadnych diet nie potrzebuje !
Talerz gnocchi lub ravioli
bez żadnych obaw zdegustuje,
niemiecką kuchnią sylwetki swej
też absolutnie nie zepsuje.
Chleby piecze,szarlotki dogląda
i na kalorie w ogóle się nie ogląda.
Cypryjskie halloumi boczkiem oplecie
i poda nam z wdziękiem na kolację w lecie.
Wiecznej młodości Jej zatem życzymy
i pamiętajcie-tylko szampanem toasty
na cześć Małgosi dzisiaj wznosimy 🙂
Małgoniu – całuję i ściskam Cię serdecznie. Bądz zawsze śmiechnięta. 100 LAT !!!
Kochani, bardzo serdecznie dziękuję za tak miłe życzenia od samego rana. Nawet słonko nieśmiało przeziera przez chmury 😀
Placku,
ten Twój wczorajszy „Krzyk” jeszcze mi brzmi w uszach 🙄
Nie sądziłam, że niewinne misie tak Cię wyprowadzą z równowagi 😯
U nas jeden miś nie chciał w mateczniku siedzieć, obudził się i zaczął plądrować domki weekendowe, piwnice z ziemniakami, kurniki i kolejne pasieki, a nawet zawędrował na plac przed szkołą, aby sprawdzić zawartość kosza na śmieci.
Tego już było za wiele. Po dwuletnich próbach „wychowywania” za pomocą petard i gumowej amunicji nie uląkł się nawet krewkiej staruszki z laską, więc wyrok zapadł 🙁
Teraz zamieszka w Muzeum Przyrodniczym w Chur.
A było siedzieć spokojnie we Włoszech 🙄
Wiem, że Helwecja wielka obszarowo nie jest, ale że wysoko tu i tam pnie się w górę, to na stokach ma miejsca ponad mapowe. I nie mogli tolerować jednego misia? Nie mieścił się w schematach? Jestem z d e g u s t o w a n a! Tak, jak Francuzami, którzy wypisują petycje o ochronie polskich wilków, a sami nie byli w stanie współżyć z jedną, jedyną parą tych ślicznych stworzeń.
Małgosiu! Życzenia wcale nie zimowe ślę Ci w poudnie, a toast jak zwykle – wieczorową porą.
Małgosiu – serdeczności imieninowe, słoneczka i radości jak najwięcej!
„…Za górami, za lasami
Tańcowała Małgorzatka z Cyganami.
Przyszedł ojciec, przyszła matka:
– Chodź do domu, chodź do domu, Małgorzatka!
– Ja nie pójdę, idźcie sami,
Wolę tańczyć, wolę tańczyć z Cyganami
1.
„Za górami” to co? „Za lasami” to jak?
Że to góry, myślicie, że lasy?
Za górami – to dzwon,
Zaśpiew pieśni i ton –
Zaraz zagra zagóramizalasmi,
Hołubcami, podkutymi obcasami
W ziemię wyrżnie step-topot żelazny.
„Tańcowała” to co? Tańcowała, no tak…
Ale tańce cygańcami gędą,
Wywijała od Tater, od Beskid ku Węgrom,
(…)”
🙂
Wszystkiego dobrego, Małgosiu 🙂
A całość jest tu:
http://wiersze.duno.pl/wiersz,2015,Tuwim+Julian-Z+wierszy+o+Ma%B3gorzatce.html
Pyro,
całe mnóstwo Helwetów nie ma nic przeciwko misiom w Alpach, a i mieszkańcy tej okolicy, gdzie tego jednego ustrzelono, też by go tolerowali, gdyby grasował gdzieś na wysokich zboczach 🙄
Jednych irytują sarny na cmentarzu, innym przeszkadza niedźwiedź mordujący owce i ciężarne oślice… Granice tolerancji bywają bardzo względne.
Protestującym turystom z Zurychu mieszkańcy Poschiavo odpowiedzieli:
Napuśćcie sobie krokodyli do jeziora, to też przyjedziemy popatrzeć 😎
Na razie wywiązała się dyskusja, w której krytykuje się głównie rolę mediów rozpętujących histeryczną nagonkę na „drapieżną bestię” straszącą dzieci idące do szkoły 🙄
Jak się trochę zmieni mentalność i nastawienie do konkurentów w przyrodzie, to będzie szansa na współistnienie wilków i niedźwiedzi na jednym terytorium z człowiekiem helweckim 😉
Na razie sukces odniosły na nowo osiedlone rysie oraz dziki, które już się tak panoszą, że stały się szkodnikami.
Kiedy w latach 80. gdzieś w Mittellandzie pojawił się jeden dzik, to na polowanie ruszyło 40 myśliwych. Zdesperowane zwierzę wpadło galopem do sklepu odzieżowego, gdzie wyzionęło ducha.
Obdukcja wykazała zawał serca.
Teraz już całe pola w rejonie jezior u podnóża Jury są pustoszone i „orane” nocami przez watahy dzików, ale polować na nie wolno tylko w dzień 😉
Dzien dobry,
Malgosiu, najlepszego!
W radiu jeden pan ciekawie opowiada, jak zrobić perfekcyjne gnocchi, delikatne jak masło, a nie rozpadające się w gotowaniu.
Jego babcia z Padwy robiła tak znakomite, że postanowił zgłębić ich tajemnicę i mu się udało. Kilka sekretów zdradził słuchaczom:
Planować należy na 3-4 tygodnie naprzód.
Ziemniaki stare i podwiędłe nadają się najlepiej, bo zawierają mniej wody, zatem potrzeba mniej mąki do gnocchi.
Im więcej mąki, tym bardziej będą gumowate.
Na kilogram ziemniaków (plus 2 żółtka i jedno całe jajo) dodatek 100-150 g mąki byłby idealny.
Dodawanie mąki należy zacząć ostrożnie, zagniatać dosypując po trochu, aż do momentu, kiedy ciasto przestanie się kleić do rąk.
Zagniatać delikatnie, nie jak ciasto na makaron.
Metodą prób i błędów ustalić granicę między rozpadaniem się ciasta, a gumowatością 😉
U mnie na obiad był makaron, brokuły i mielone kotleciki wołowe (polpettine) w sosie śmietankowym.
Gratulacje!!
Byliście zakwalifikowani do otrzymania sumy kompensacji 80.000 Euro.
Numer referencyjny: CB83ABJ.
Aby uzyskać więcej informacji, wysłać numer referencyjny do:
ODSZKODOWANIE DEPARTAMENT
HM Treasury
Email: cwcs@live.co.uk
Tel: +447024069146
spiker
Henry Brian
List takiej treści przyszedł na mój adres mailowy 😎
Jakże się cieszę 😉
Gdyby to jeszcze był mój urząd podatkowy 🙄
Na razie deklaracja za poprzedni rok czeka na wypełnienie…
Przyszła też realna paczka, a w niej… trzy czekolady firmy Lindt „limited edition” 😯 i pisemne podziękowanie za gościnę od tego przyjaciela Geologa, którego Młodzi przyprowadzili w niedzielę na kolację po nartach.
Prawdziwy dżentelmen.
I jeszcze ma brata-technologa w firmie Lindt 😎
U mnie byla galette z szynka i serem; kapusta pekinska wg przepisu, ktory podala kiedys Nemo, salata i ser. Teraz pije kawe. U nas jest bardzo zimny wiatr.
Nemo, moja corka nadepnela na jadowity kolec tej ryby. To jest bardzo, bardzo bolesne.Aby zlagodzic bol trzeba wsadzic noge do miski z goraca wode. Tylko jak to zrobic ?
Pyro,
Francuzi szacują liczbę wilkow w ich kraju (Alpy, Wogezy, Pireneje, Jura) na ok. 90 sztuk. Wykazują to badania genetyczne z próbek zebranych poprzedniej zimy.
Elap,
wygląda na to, że najlepiej kąpać się w sandałach 🙄
Jeszcze dla Małgosi, chociaż to nie maj, ale luty 😉
http://www.youtube.com/watch?v=pRiMPy_JL6U
Jeszcze wracajac do wczorajszych komentarzy.
Otoz, nigdy nie napisalam ani jednego slowa na innym blogu, choc jest to szeroko praktykowane.Owszem, podczytuje czasem ciekawe wypowiedzi, wszak po to one sa.
I pomyslec, co moze z czlowiekiem zrobic nienawisc….
Alicjo, lubię tę piosenkę, chociaż to nie moja historia 😉
Jak robie saltimbocca to nie skladam miesa. Przytrzymuje mieso, plasterek szynki Parma i szalwie wykalaczka. Reszta robie tak jak napisal Gospodarz. To jest bardzo dobre danie. Inna rzecz, ze czesto mam problem z wyciagnieciem wykalaczki po usmazeniu.
Tutaj wietrznie, zimno i ponuro.
Ale zyczenia dla Malgosi bardzo cieple i sloneczne 🙂
Pyro,wiadomo,wilki w przyrodzie robią dobrą robotę,ale przez pasterzy lubiane nie są.Historii o współżyciu Francuzów z parą 😉 wilków nie znam.Zwiedzałam natomiast kiedyś w Langwedocji ogromny park-rezerwat oddany we władanie wilkom.Jest ich tam w tej chwili ponad 100 i pochodzą m.in. z Polski 🙂 Zresztą właśnie od pary wilków sprowadzonych z Białowieży zaczęła się historia tego rezerwatu.
Miejsce warte odwiedzenia.Kiedy jeszcze na dodatek uda nam się usłyszeć wycie całej wilczej hordy w trakcie naszego spaceru,
to wrażenia pozostaną niezapomniane.
http://wolfen.skynetblogs.be/archive/2008/11/25/loup-du-gevaudan.-1.html
Wilki całkowicie wytępione we Francji w latach 1920-1940 mają się w tym kraju coraz lepiej.Obecne szacunki mówią nawet o liczbie 250 sztuk:
http://www.lefigaro.fr/sciences/2012/08/09/01008-20120809ARTFIG00545-de-plus-en-plus-de-loups-en-france.php
Nemo – Miś mi się z Miodziem pomylił, a wyję tylko od czasu do czasu, by nie oszaleć. Mowgli także wył. Tak przypuszczam 🙂
Scena z bankietu który się tłumaczowi i autorce nieco z innym bankietem pomylił, od początku do końca. Dla mnie to jedynie ciekawy drobiazg, z pewnością krzyku niewart. Najbardziej zaciekawiła mnie dynia po florencku. Zuccotto im podano, czyli „dynusię” , babkę w kształcie kopuły katedry, polaną winnym sosem 🙂
(Przerwa na poskromienie gniewu)
Mój komentarz czeka na moderację, a to dowód, że ktoś to jednak czyta.
Hura 🙂
Małgosiu, najlepszego 🙂
i piosenka, którą aktualnie śpiewa nasz chór
http://www.youtube.com/watch?v=Y1hcc1QvM2Q
Małgosiu, nieustającej wiosenności 😀
„Małgorzatko godna uwielbienia…” była taka piosenka w czasach studenckich. Niestety nie mogę jej znaleźć a byłaby jak ulał! 100 lat Młoda Damo!
Podobno tekst Tuwima, melodia Dobrzańskiego
Małgorzatka
Piosenka staroświecka,
Ją każdy zna od dziecka,
A śpiewał ją stary dziad
Pięćdziesiąt temu lat.
To dla birbanckiej sfery
Szlagier jest nad szlagiery,
Niebieski każdy ptak,
Z przejęciem śpiewał tak:
Małgorzatko godna uwielbienia
Małgorzatko nie bądź że z kamienia,
Małgorzatko, miłość słodka rzecz,
Wysłuchaj mnie lub powiedz nie,
A pójdę sobie precz.
Nie lada była gratka,
Ta piękna Małgorzatka
Umiała w cnocie trwać,
Nie chciała panom dać.
Błagali, zaklinali,
Płakali i tak dalej.
Dziewczyna, jak ten głaz,
A oni cały czas:
(tango)
Małgorzatko godna uwielbienia
Małgorzatko nie bądź że z kamienia,
Małgorzatko, miłość słodka rzecz,
Wysłuchaj mnie lub powiedz nie,
A pójdę sobie precz.
Ciekawa to zagadka
Dlaczego Małgorzatka
W uporze głupim trwa
Choć tyle ofert ma.
Zgodziłaby się lepiej,
To wreszcie się odczepi,
Facetów cały hurt,
I tak to będzie furt.
(walc)
Małgorzatko godna uwielbienia
Małgorzatko nie bądź że z kamienia,
Małgorzatko, miłość słodka rzecz,
Wysłuchaj mnie lub powiedz nie,
A pójdę sobie precz.
Niech sobie w cnocie kiśnie,
I niech ją dunder świśnie,
Bo czego się tak bać,
Jak proszą ? no to dać.
A tak minęły latka,
I zwiędła Małgorzatka,
Młodości przeszły dni,
A echo piosenki brzmi:
(marsz żałobny)
Małgorzatko godna uwielbienia
Małgorzatko nie bądź że z kamienia,
Małgorzatko, miłość słodka rzecz,
Wysłuchaj mnie lub powiedz nie,
A pójdę sobie precz.
Małgorzatko 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Gne-9DvBVLM
„Nakarmić wilki” – niezła powieść Marii Nurowskiej. Polecam.
Małgosiu, przyjmij i tę dedykację muzyczną, moje dzisiejsze odkrycie, którym chcę się z Tobą podzielić 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=VdaAEbP4NDA
Witam, dla Małgosi.
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=EUQ3d0QvMf0&feature=endscreen
Dziewczyny! Dziękuję za przypomnienie! Odjęłyście mi ponad pół wieku! W półfinałach Pierwszego Konlursu Piosenki Ktudenckiej śpiewał to bodajże Edek Lubaszenko.
A propos tematu Gospodarza.
Jedz dobrze i bądź szczupły = jedz tyle, by zaspokoić głód. Proste jak świński ogon, ale jednak istnieją uwarunkowania genetyczne i różne takietam meno-andro, wiek, ruchliwość i tak dalej.
Wspominając lata do tyłu – do mniej więcej matury byłam wiecznie nienażarta dziecko/nastolatka, o czym już tu klepałam (podwójne obiady).
Widocznie taka była potrzeba, organizm się wydzierał, że to za mało. Nie dziwota – dziennie (tu ogólniak się kłania) robiłam ok.8km na piechotę, do pociągu, z pociągu i z powrotem, i to wszystko szybkim marszem, a w porywach biegiem. W podstawówce też trzeba było z Bartnik do szkoły – ok.4 km tam i z powrotem, a tu człowiek rośnie i ma potrzeby 🙄
Dorosłam, potrzeby się ustabilizowały. Łasuch ze mnie cieńki 😉
Za to skutecznie się wykręcam od roboty, która tam… 🙄
Bardzo dziękuję za kolejne życzenia i muzyczne dedykacje 🙂
A za mną chodzi od wczoraj
http://www.youtube.com/watch?v=x7PKeP6nQmU
Zrobiłam to
Wyszło nawet podobnie tylko mój miotacz płomieni trochę słaby 🙁 Zanim cukier zbrązowiał, to już mu się gaz skończył 🙄
Szalenie podoba mi się Maria Laforet – i jako typ kobiecości i jako wykonawca.
Danuśka, Nemo – ja przecież nie liczyłam osobiście francuskich wilków. Kiedy Brigit Bardot pisała petycje do polskiego rządu i zbierała pod nimi tysiące francuskich podpisów, tak podawała nasza prasa.(że niby para – młoda wadera i jej partner przeszli w Pirenejach na stronę francuską i Francuzi popadli w amok anty-wilczy). Jeżeli to nieprawda, to zwracam honor wilkom francuskim.
Zjadłyśmy bardzo smaczny rosół wołowy, jutro potnę wołowinę rosołową w kostkę i będę dusiła z suszonymi grzybami – potem śmietana, potem na kaszę wypiekaną. Jeszcze niczego nie upiekłam na niedzielę ale pewnie będzie to murzynek z jeżynami. Mam jeszcze całe mnóstwo owoców z nalewów i jakoś trzeba je wykorzystać.
Dacquoise (dakuaz) wywodzi się z miasta Dax – słynnej stacji termalnej w Gaskonii, ale ma jeszcze inną nazwę – „palois” od miasta Pau, podobno.
Tak jak meringues (bezy) od Meiringen, w mojej okolicy.
Spróbuję raz zrobić zielone z mielonymi pistacjami.
Takie coś jak wykonała i zaprezentowała nam Nemo (17:25) kojarzy… skojarzyć mi się mogło tylko z tym:
Caramels, bonbons et chocolats…
Małgosi – samych znaczących słów i wszystkich innych pożądanych dobrodziejstw, dóbr i dobrości. W tym oczywiście dobrego jedzenia i nie-tycia (chyba że woli inaczej)!… 😀
Małgorzacie z najlepszymi życzeniami 🙂
http://kartki.net.pl/kartki/13/53.gif
wpis znowu nie przechodzi
Nemo,zrobiłaś to cudo gruszkowo-karmelowo-czekoladowe!Szapo basy,ja na widok przepisu składającego się z 3 rozdziałów od razu zwijam
moje kulinarne skrzydła 🙁
Zielone,białe,żółte albo różowe bezy w cukierniach północno-włoskich na każdym kroku,ale nie próbowałyśmy.
Jagodo-skoro Wasz chór śpiewa też Eltona,to proszę mnie zawiadomić,kiedy będzie śpiewał pomiędzy Poznaniem,a Warszawą.Czym prędzej przyjadę posłuchać 🙂
Małgosiu,
imieninowe uściski i życzenia wszystkiego najlepszego http://img.interia.pl/koneser/nimg/Niebieskie_roze_2303122.jpg
Danuśko,
dzięki za uznanie, ale to żaden wyczyn. Zajmuje trochę czasu, bo trzeba się wczytać, potem jest zupełnie łatwe. Przepis jest klarowny i dokładny, proporcje się zgadzają, można zaufać.
A że miałam akurat 5 białek w lodówce…
Najgorsze było to chodzenie z kuchni do komputera i z powrotem, bo moja drukarka nie działa, a ręcznie nie chciało mi się przepisywać 🙄 😉 Raz się pomyliłam i dodałam za dużo kakao (zamiast 20 g dałam 30), ale błąd spostrzegłam przed wymieszaniem z cukrem i migdałami. Odbierałam ostrożnie łyżeczką, aż waga pokazała -10 😉
Potem już samo poszło.
No i chłodzenie jest proste – na balkonie.
Jutro może zrobię lepsze zdjęcie, bo dziś tylko zjedliśmy krzywy brzeg 😉
nie wchodzi, wpis;
wkleilem go wiec, jakby kto chcial wiedziec, na blog pana kowalczyka
(mam nadzieje, ze sie nie obrazi 😉 )
lazanie z kalafiorem a´la byk
500 g lazanie ( zblanszowac),1 dorodny kalafior(podzieic na drobne rozyczki)
250g twarogu + 100g rokpolu + 2 jaja + galki muszkatolowej, mielonego bialego pieprzu + 10g proszku zmielonej i suczonej sowy(grzyba 🙂 ) (zmieszac)
zaroodpo-rne naczynie wysmarowac tluszczemi ukladac warstwami powyzsze,
na koniec posypac swiezo utartym peccorino (moze byc kazdy normalny ?zolty? )
i piec (180°, ca 40 min) podawac ze swiezo posiekana pietruszka i vino bianco secco
smacznego, nie tylko malgosiom, zycze!
Byku,
„żaroodp-orne” nadal nie przechodzi.
Marie Laforet to oczywiście „Viens,viens” 😀
Pamiętacie,że odwiedziła z tym przebojem Warszawę?A wcześniej,w roku 1964 nagrała też piosenkę o Warszawie,słodko i niewinnie myląc Polskę z Rosją.W piosence wspomina bowiem o Iwanie,Borysie i Nataszy spotkanych na warszawskich ulicach 😉
http://www.youtube.com/watch?v=CO4E12zMdss
A muzyka do tej warszawskiej piosenki też jakaś
mocno rosyjska 🙂
Dans les rues froides de Varsovie
J’ai croisé quelques visages amis
Ivan, Natacha et puis Boris
Tristement m’ont souri
I tak dobrze, że w tej zimnej Warszawie najgorsze lody już puściły i białe niedźwiedzie powędrowały bardziej na północ 😉
Iwan, Natasza i Borys jechali z Moskwy do Paryża, Marie – z Paryża do Moskwy. Wszyscy wysiedli w Warszawie przekonani, że dotarli do celu.
No a potem zaprzyjaźnili się na dworcu 😉
… a latem tańczyli na stołach 😀
Tylko kto to jest „le Comte Palewski”? 😯
Od czasu rewolucji Dzieci Kwiatów Marie wielce wyszlachetniała. Szkoda tylko, że jest aż tak patykowato szczupła, bo poza tym : piękne dłonie, klasyczne rysy, nienaganny i nie narzucający się makijaż; ma kobieta wielką klasę. A Warszawa moi mili dosyć daleko z Łabą – czyli tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.
Marie Laforet śpiewała w Warszawie z Danielem
http://www.youtube.com/watch?v=TXIMA6gTxkE
Danuśko 🙂
Nemo, to chyba książę Walewski ( może chodzi o syna Marii Walewskiej i Napoleona? )
A tu młoda Marie Laforet i Aznavour ( też młody ) 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2k3MMD0febU
hrabia nie książę
Jest w tym prawda – człowiek jest tym co zje. Jeśli je więcej niż potrzeba wówczas sobie szkodzi, jeśli je źle tak samo… jeśli do tego nie widzi potrzeby by się trochę poruszać.
Nie powinno być jednak jedyną metodą na szczupłą sylwetkę by kurczowo trzymać się diet. Lepiej zjeść i cieszyć się doznań, a później spalić nadmiar kalorii podczas biegu na 10 km 🙂
Małgosiu zdrówko … 🙂
Małgosiu-100 lat !
Dzięki za Daniela z Marie 🙂
Piękne dzięki! Wasze Zdrowie!
Dzisiaj o 20:25 pokażą pierwszy odcinek rosyjskiego serialu o Annie German
na TVP 1
https://www.youtube.com/watch?v=j6cCHuc3aOA
Przepis na ciasto Nemo według Google 🙂
Pear pudding, karmel i czekolada
(W oparciu o receptury Demarle)
Dacquoise Chocolate:
5 białek jaj
50 g cukru
120 g cukru pudru
120 g migdałów ziemi
20 g gorzkiej kakao
Rozgrzej piekarnik do 180 ° C.
W ślepej poule, wymieszać cukier puder, mielone migdały i gorzkiego kakao.
Zamontować białka aż do sztywne zawierające 20 g cukru od początku. Dodaj pozostały cukier na końcu dokręcić biały.
Wlać mieszaninę cukru, migdałów, kakao Whites beza i delikatnie wymieszać szpatułką.
Rozprowadzić mieszaninę do Flexipat.
Piec 15 minut.
Ostudzić przed unmolding. Book.
Pear Mousse:
4 g żelatyny (2 arkusze)
100 g gruszek w syropie
1 łyżka likieru gruszka
2 żółtka
20 g cukru
200 g puree z gruszek
150 g ciekłego bitej śmietany
Żelatyna rehydratacji na 10 minut w zimnej wodzie.
Odsączyć, wysuszyć i pokroić gruszki w kostkę. Book.
Sparzyć żółtka i cukier.
W rondlu, ciepła (bez gotowania) gruszka przeciery i likier. Zapłacić kilka razy w ciągu żółtek, mieszając dobrze.
Połącz wszystko w naczyniu żaroodp-o-r-nym i piec w temperaturze 85 ° C, mieszając.
Dodaj zmiękczoną żelatynę. Chłodzi się do temperatury 25 ° C w naczyniu.
Tymczasem, whip śmietany w dobrze schłodzonej bitej śmietany.
Delikatnie krotnie przygotowania chłodzony.
Dacquoise pocięty na dwie połowy, rozmiar małej ramki prostokątnej.
Umieść dolną część ramy, uważając, aby nie przerwać, ponieważ jest nietrwały.
Rozłożyć mus nad gruszek i gruszki podzielić kostkę.
Umieść drugą połowę dacquoise powyżej (zawsze delikatnie).
Umieścić w zamrażarce przez cały czas, aby więcej.
Mus Karmel:
3 g żelatyny (1,5 liść)
200 g mleka
30 g wody
60 g cukru
1 żółtko
10 g cukru
20 g mąki kukurydzianej
150 g ciekłego bitej śmietany
Żelatyna rehydratacji na 10 minut w zimnej wodzie.
W małym rondelku, mleko ciepła. Kiedy zadrżała książkę.
W innym garnku, ciepła woda i cukier do karmelu brązu.
Zdjąć z ognia, wlać mleko do karmelu kilka razy. Uwaga do prognoz. Wymieszać.
W ślepej poule, sparzyć na żółtka i cukier. Dodać mąki kukurydzianej.
Wlej mleko karmel kilka razy, mieszając dobrze ..
Włóż wszystko do garnka i gotować na małym ogniu, mieszając, aż mieszanina zgęstnieje.
Dodaj zmiękczoną żelatynę i pozostawić do ostygnięcia w misce.
Tymczasem pokonanie krem ??do bitej śmietany.
Smooth whip cream caramel chłodzi, potem bitą śmietaną.
Rozprzestrzenianie mus karmelowy przez.
Umieść deser w zamrażarce, przez co najmniej 2 godziny.
Włącz ciasto (z pomocą suszarki).
Przechowywać w lodówce.
Kiedy podaniem posypać lekko cukrem, a następnie szybko spalić pochodnią, tak aby posiadać cienką karmelizowaną skórkę.
Wypiłam zdrowie Małgosi, posłuchałam jeszcze raz wszystkich piosenek – i zrobiłam się leniwa, jak kot, który napił się śmietanki.
Małgosiu, dużo, duuuużo zdrówka!!!
Nemo – wydaje mi się, że pisałaś coś o zrozumiałym, przejrzystym przepisie? Nie martw si; poczekam, aż mnie poczęstujesz.
Pyro 😀
Poczekam razem z Tobą 😀
Zdrowie!
http://zabieblota.info/index.php?option=com_content&view=article&id=54&Itemid=55
😆 😆 😆
Kto według tego przepisu wykona owo ciasto, zasłuży na dyplom w prostokątnej ramce przez cały czas aby więcej 🙂
O psiakość…ale niech się liczą intencje, chwilowo nie mam czasu sie zastanawiać nad „co tu do cholery…zawsze działało jak należy 👿 ”
To nasza urocza solenizantka w wiadomych Błotach 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/-4.jpg
Wracam do zajęć.
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums?banner=pwa&gpsrc=pwrd1#photos/100894629673682339984/albums/5847801028520171345
Na górze obrazki z Anny Marii będącej na końcu wyspy – glisty, czyli Longboat, ciągnącej się wzdłuż Sarasoty w kierunku płn-zach. Jechaliśmy wzdłuż pięknych, zapewne b.bogatych domów. Na końcu plaże z molami zakończonymi barami. Tamże pyfffko i rybki oraz inne morskie robactwo. Po południu spacery po plażach i ciekawych pomostach widokowych. Po zachodzie słońca (Yurek pokazał za mnie) koncert ze znakomnitym wirtuozem grającym na banjo, instrumentem amerykańskiego południa. Dobry, stary jak w Nowym Orleanie, jazz.
Dla Alaina „Owcza głowa” (sheepshead) ryba złowiona przy mnie.
Cichalu – ta sałatka wygląda apetycznie 🙂 Plaże i słońce.
Podobno u nas będzie cieplej od poniedziałku i słońce też do nas zajrzy 🙂
Cichalu – nie wiem, czy Cię nadal tak bardzo lubię… Czy można bardzo lubić człeka, któremu się z całego serca zawiści? No, nie można! Pocieszam się, że zanim do nas przyjedziesz, już mi trochę żółć odpuści. Nie zazdroszczę Nowemu jego miliarderów i ch posiadło0ści, ani wycieczek do City – może troszkę oceanu przed progiem. Nie zazdroszczę Alicji Wielkich jezior, ani YYC – prerii, a Ewie i Tobie zazdroszczę – ciepłego morza, dojrzewających cytryn i słońca kiedy u nas szaro, buro i ponuro.
Ibis piękny i pelikan…
O sałatce nie napomykam
(mniam-mniam-mniam!)
A tutaj zima 🙁
Nie chciałabym mieszkać na takim osiedlu: http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85298,13270057.html#BoxSlotIIMT
Pyro, kiedy sie to ma na co dzien, to nic do pozazroszczenia. Goraco i wilgotno, slonce dokucza, trzeba sie chronic albo smarowac… Wycieczki owszem ale nigdy pomiedzy 12 AM i 4 PM. Jest cudownie na 2 tygodnie z gora! Wiem cos o tym.
Przepraszam, ze znow „splaszam”, sprowadzajac sobie na glowe „champions”!!!
Malgosiu, Twoj/ Nemo przepis przekaze mojej Corci, ktora jest od slodkiego…
Czekam na moje „gosciowy”, ze znakomitym chili i rosolkiem w/g Nemo, czyli zaciagnietym rozbeltanym jajkiem.
Yurku, sorry nalesniki a’la makaron sie nie przyjely. Wersja dietetyczna juz lepiej.
Nie mniej bardzo dziekuje za podpowiedz.
Pyro,
Ty zawiszczasz Cichalu? 😯
Od zawiszczania i zazdraszczania jestem ja, dyżurna blogowa podłota.
Cichalowi każdy męcizna może zazdrościć Ewy. Kto Ewę poznał, ten wie, o czym mówię.
U mnie też paskudnie 🙁
Dobra, słonecznie, ale ZIMA! I nic nie wskazuje na to, żeby sobie poszła. Ma swoje dobre strony (chciałam znaleźć zdjęcia Józefiny, ale wsiąkły gdziesik), zwierz przychodzi i zagląda
http://alicja.homelinux.com/news/Zwierz/
Danuśka,
jutro w Poznaniu! Po południu. Zdążysz? 🙄
Asia (22:11)
ja też – ani w żadnym bloku, które jego jest. Nigdzie.
Mieszkałam w domu z ogrodem, w kamienicy, teraz w bloku i na starość sobie mój blok chwalę: ktoś śnieg odgarnie, ktoś o windy zadba, ciepło, ciepła woda w kranie, trawniki regularnie strzyżone, sklepiki wszędzie dokoła. Mnie już więcej nie potrzeba.. Sąsiedzi na piętrze nieliczni, dobrze znani, a awanturujące się małżeństwo z V-go już się od nas wyniosło. Spokój i cisza.
Pyro – ale kiedy wyjrzysz przez okno to widzisz ten trawnik, drzewa. A na tym chińskim osiedlu sąsiad będzie widział okna sąsiada. Domy są duże, ale zapomniano o odrobinie przestrzeni wokół. A może mieszkańcom to nie będzie specjalnie przeszkadzać. Będą się cieszyć z komfortowych warunków wewnątrz domu.
To prawda, Asiu. To chińskie osiedle wygląda, jak rząd baraków w obozie. Całe szczęście, że mają spore tarasy.
Pyro,
taki jest plan na przyszłość, jak już sił nie starczy – Jerzor narzeka, że odśnieżać trzeba, że trawę latem przycinać, ale póki co nie pali się do bloku. A przemieszkaliśmy 12 lat i sąsiedzi byli różni, a ściany cienkie jak tektura.
Alicjo – nie wiem jak w nowych blokach – nasze budowano kiedy nie oszczędzano terenu ani materiału. Dlatego każdy blok stoi jakby w parku, a mieszkania (szczególnie po wymianie drzwi, okien i ocieplaniu zewnętrznym, są naprawdę nieźle izolowane. Ja sąsiadów słyszę co najwyżej nocą (woda w łazience) albo kiedy sąsiadka rozedrze się na domowników w korytarzu. Latem też słychać dzieciaki, jeżeli bawi się nie na placu zabaw, a na trawnikach. Kiedy Ryba mieszkała w apartamentowcu, słychać było nawet jak ktoś po schodach wchodził.
Nasz plan podobny do Alicjowego. Ściany tutaj nie takie cienkie, a poza tym będę już pewnie głucha 😉
To chińskie osiedle wygląda jak z koszmarnego snu … W małej skali trafiają się niestety podobne potworki u nas.
U mnie było słychać, jak sąsiad z góry robił siku, a nasza serdeczna sąsiadka miała napad kaszlu nocą – nasze ściany sypialniane sąsiadowały. My staraliśmy się nie rozrabiać w tej materii 😉
Ale jest wybór – są apartamentowce nowoczesne, dla seniorów, a zanim będę całkiem seniorką, to trochę minie.
https://www.youtube.com/watch?v=nrpJ6_aR06Y
Dobranoc
https://www.youtube.com/watch?v=n8fyb9vpIc0
🙂
Haneczko…
Małgosiu, pijemy Twoje zdrowie, bo akurat pora!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2402.jpg
Wolę, żeby się mury pięły do góry, aczkolwiek czterdzieste piąte piętro to też nie moja bajka.
Od kilku godzin popijam zdrowie MałgosiW – miałam wielki kubek herbaty z cytrynówką. Nie ma mowy, żeby to wypić jednym toastem (nawet tak miłej solenizantki). Teraz kubek już pusty – idę spać.Małgosia z pewnością odnotuje bardo dobry okres, bo została uczczona wyjątkowo solidnie. Dobranoc.
To był bardzo miły dzień 🙂 Serdecznie dziękuję!
Małgosiu, a ja dalej Twoje zdrowie!
Cichalu – my możemy, wszak dopiero wieczór 🙂
Zdrowie Małgosi po raz pierwszy!
A więc ja to Małgosine zdrowie specjalną tinkturą; sok pomarańczowo – cytrynowy (dlatego, że nie bardzo wiemy ki diabeł. Wzrost pomarańczy a kwas cytryny. Mutanty jakoweś) dodaję miodu, żeby łyknięcie ułatwić. Do tego dla zdrowotności rum karaibski, żeby żołądek nie pomyślał, że jest w żabie zainstalowany!
„zdjęcie bardzo szybko zaczęło wiralować” – to z prasy polskiej.
http://deser.pl/deser/1,111857,13354414,Stewardessa_stracila_prace_przez_zdjecie__Pokazuje.html
Pora umierać, albo co 🙄
WIRALOWAĆ!
Nie ma polskiego odpowiednika? Naprawdę? Idę powiralować, cokolwiek to znaczy 🙄
Małgosi zdrowie w gardło nasze, Kapitanie – u nas czerwone italiańskie popijamy 🙂
Stęskniliśmy się za Wami. Za Jerzorem poliglotą i rowerzystą nie mówiąc, że genialnym geologiem. Za Tobą, rewelacyjną artystką dziergań i fajna kobitką!
Czasem mewy układają się w Twoje sploty a kamienie błyszczą Jerzorem…
Zachody zachodami, pora na świt
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/RPA2009KrugerParkMarch1719Th#slideshow/5372440769808055490
Oj, Kapitanie…
poezyjnie zajechałeś!
Ja na zawsze zapamiętałam Jerzego T. słowa – jak się nie pozabijacie po tygodniu…
Żeśmy się nie, i co gorsza, zaprzyjaźniliśmy bardzo przeokrutnie 🙂
czego to w radiu po nocy nie puszczają…
własnie słucham „larks tongues in aspic”, king crimson, 1972
@nemo:
merci, dziękuję!
ciagle zapominam w jakiej galaktyce mieszkam…
..a w kominie szurum-burum ,
a na dworze wiatr do wtóru…;)
http://www.youtube.com/watch?v=Jl1CoQS2yz8
To też, ale dla tych, co ewentualnie…
http://www.youtube.com/watch?v=YQWszrZHBPI
O…i jeszcze RAZEM na chwilę
http://www.youtube.com/watch?v=jySUpMqmzd4
Dlaczego ludzie, których ulubiewam mają inne preferencje muzyczne?
Małgosiu,
Chociaż bardzo późno i Ty od dawna już śpisz, ale rano przyjmij jeszcze ostatnie życzenia – swoim uśmiechem zwalczaj wszystkie przeciwności losu, a zostaną tylko powody do pełnej radości – tego Ci serdecznie życzę.
https://picasaweb.google.com/takrzy/22Lut2013?authkey=Gv1sRgCPSg4pCw4dPrCg#slideshow/5847990266296221522
U mnie od rana.
http://tunein.com/radio/The-1920s-Radio-Network-903-s51173/
Na mnie już pora.
http://www.youtube.com/watch?v=Tg0w7j6BhCo
dzień dobry …
napadało i jest biało …
Asiu ciekawe jak po pijaku wracał by chłop w Polsce do domu na takim osiedlu? ….
Dzień dobry 🙂
Jolinku, na trzeźwo też sobie nie wyobrażam 😯
Ale trzeba wziąć pod uwagę różnice kulturowe. W chinach wiejskie domy nigdy nie miały ogródków kwiatowych – nawet takich mini, jak na polskiej wsi – 3 malwy, stary bez i kępa ostróżek. Ponadto intymność domu to wymysł europejski – Chińczycy dobrze i bezpiecznie czują się w tłumie i blisko innych ludzi. Im się tam może podobać, szczególnie jeżeli wziąć pod uwagę (pokazywane w tv) powszechnie używane mieszkania, a nawet domy : małe to, ciasne, prawie bez mebli, bez wygód higienicznych, a jeszcze w kuchni zbierają się kobiety z kilku rodzin na wspólne gotowanie. Przeciętny Europejczyk dostałby cholery po 3 dniach i zabrał za remont kapitalny.
Przepraszam Chiny i Chińczyków – te małę litery to nie chęć lekceważenia, tylko gapiostwo.
Skoro o Chińczykach- to niech żyje kaczka po pekińsku 🙂 Ich pierożki na parze też uwielbiam !
Jagodo-obawiam się,że nie zdążę 🙁
Cichal-dzięki za rybę dla Osobistego Wędkarza 🙂
Jak wróci z tych swoich Targów Sztucznej Muchy to mu zaprezentuję Twoje zdjęcia.
Używane codziennie w kuchni:
http://njarbstatic.com/wp-content/uploads/2012/11/C0074167-saltpepperSEM-SPL.jpg
Pyro,
jak wygrałaś te 28.8 mln. to się nie krępuj, tylko zgłoś po wygraną, bo już nawet w prasie o tym trąbią 😉
Alicjo – nie wygrałam, ale odebrać mogę, byle zechcieli wypłacić.
Hm…tylko 60 dni na podjęcie wygranej? U nas jest cały rok. Z 10 lat temu była wielka kumulacja, 45 milionów. Dopiero parę dni przed upływem terminu zgłosił sie pan, który wygrał. Media oczywiście rozkłapały wszystko, bo mają prawo, także do opublikowania zdjęcia, czy pokazania szczęśliwca w tv. Wygrywasz, to jednocześnie godzisz sie na upublicznianie tego faktu, takie prawo. Pan (o polskim nazwisku) chciał, żeby było cicho, bo akurat był w separacji z żoną, a podzielić się z nią nie chciał. Kobieta żyła z czwórką ich dzieci – a on taki chytry 😯
Przecież było się czym dzielić 🙄
Moj wczorajszy obiad przeciagnal sie do baaardzo pozna i zrobil sie brydzowy wieczor, ze smazeniem plackow ziemniaczanych o 10PM! Dzisiaj z trudem otwieram oczy, ale zobowiazania rodzinne wolaja babcie.
Milej reszty dnia dla Panstwa.
O kurczę…no to jednak nie mamy tych melonów 🙁
A tak na Ciebie liczyliśmy, Pyro 👿
Wypchnę dzisiaj Jerzora, niech kupi bilecik, a co – kto nie gra, ten nie wygra!
U mnie pogoda okołozerowa i pada drobny mokry śnieg. Spacerów czy marszów nie przewiduję, zresztą mam inne zajęcia pod ręką.
Kominek 24/7 stanowczo nie służy mojej hoi, która rozrosła się przez cały pokój, czepiając się belki sufitowej. Ta belka jest blisko kominka – kiedy „chodziło” tylko centralne, hoi to nie przeszkadzało, równo rozłożone ciepło. Ale teraz najcieplej właśnie tam. Protestuje ona, gubiąc liście 🙁
A takiej pięknej się dochowałam, od 1984 roku jest u mnie, w tym domu rozwinęła skrzydła, no i masz ci los…Może sie przyzwyczai? Do wiosny blisko…
Oczywiscie mam dwie inne „córki”, ale matka nie za stara jeszcze, co to jest, te trzydzieści + lat 🙄
W tym roku w lipcu do Hamburga, stamtąd jakąś bryczką do Bremerhaven, zamustrowanie i w sierpniu albo Szczecin, albo Rostock na zejście z pokładu. Z Rostocku mi bliżej do portu lotniczego w Hamburgu…Jeszcze pomyśle, mam czas.
Niech sobie jest pogoda jaka jest, ja myślami jestem zupełnie gdzie indziej 🙂
O, to ja w tym tygodniu już nie gran, Liczę na Ciebie, Alicjo!
No dobra, Pyro – jak trzeba, to trza 🙂
Wydaje mi się (być może jestem w mylnym błędzie, ale po optymistycznej stronie), że większość ludzi oddaje znalezione. Nie ma bowiem nic cenniejszego, niż oddać do ręki zgubę i widzieć szczęśliwą twarz tego, co zgubił. Pieniądze – rzecz nabyta, ale dokumenty odnowić to katorga. Mnie się zdarzyło zostawić w Polsce portfel z dokumentami i ok. 1000zł. Pani Kasia nie musiała ujawniać tego faktu, mogła schować portfel pod ladę i już.
Owszem, znała mnie z corocznych doskoków do wsi, ale to nic nie znaczy, nie byłyśmy ze soba nawet zaznajomione dobrze, ot, pani Kasia sklepowa, a ja klientka przychodząca coś zakupić. Za cholerę nie chciała przyjąć znaleźnego, ale ją przechytrzyłam – zostawiłam siostrze kopertę do przekazania już po moim wyjeździe.
„Zachęcona do podzielenia się życzliwą historią, pragnę opowiedzieć swoją, niewiarygodną. 8 lutego zgubiłam torebkę w tramwaju linii 6 na trasie Podleśna – Metro Marymont. Załamana stwierdziłam, że oto jestem w drodze do lekarza bez dokumentu, bez karty miejskiej i karty bankowej. Poza zwykłą zawartością damskiej torebki miałam w niej pieniądze i małą kartkę z terminem wizyty przy ul. Elbląskiej. Na niej była pieczątka z telefonem przychodni. Jakiś niewiarygodnie uczciwy znalazca podał moją zgubę pani motorniczej Marioli (?), ona potrafiła odczytać numer telefonu poradni i dała znać do recepcji, gdzie zostawiła swój numer telefonu. Nie muszę pisać o swoim ogromnym zaskoczeniu, że znalazłam taki łańcuszek ludzi najlepszej woli. Podbudowało mnie to moralnie, że mamy uczciwych, solidnych i bezinteresownych rodaków. Najserdeczniej pozdrawiam panią motorniczą!”
Dzień dobry Blogu!
Widać cuda się zdarzają 😉
Tak dla równowagi – inny cytat:
„W niedziele na parkingu pod wyciagiem gość pakowal narty do wnetrza samochodu chociaz to niebezpieczne. Okazało sie, że wczesniej woził na dachu, ale „wyparowały” razem z bagażnikiem.
Mój osobisty szwagier na szlaku w Tatrach na chwile zostawił poza zasiegiem wzroku kijki trekingowe, oczywiscie znikneły.
W schronisku w Beskidach w kolejce po posilek odpadły mi od plecaka okulary w pokrowcu. Kiedy wnuczka podniosla je, pani stojaca za nami stwierdzila, że to sa jej okulary, niestety nie potrafiła powiedziec jakiego koloru sa oprawki. Juz nawet kraśc nie trzeba, wystarczy być cwaniakiem i bezczelnym.
Na przełęczy Maditschjoch (3123m), pomiędzy dolina Sulden a Marteltal, można przebierać w plecakach, które czekaja w „przechowalni” na swoich włascicieli, ktorzy poszli na Schontauspitze (3325m).”
To nie moja relacja.
U mnie podwieczorek: herbata i to ciastko
24 godziny na mrozie zrobiło mu znakomicie, smakuje fantastycznie. Zwłaszcza że my też byliśmy na mrozie, na 2-godzinnej przebieżce narciarskiej w dolinie Lauterbrunnen, połowa drogi pod wiatr z północy, dawno mi tak twarz nie zamarzła 🙄
Dziś kompozycja na przegryzkę na działce. Wiejska kaszanka podgrzana na oliwie i posypana kiełkami rzodkiewki i brokuła oraz młodym szczypiorkiem z tzw. „ruskiej cebuli”*. + kiszone jabłka /kupiłem na targu z beczki z kiszoną papryką – rewelacja/
* i tu proszę o wyjaśnienie Szanownych Blogowiczów . Dostałem cebulę, która dzieli się na ząbki jak czosnek. Szczypior z niej jest wąski, łagodny, podobny do trybulki. Sierżant Google melduje,że to cebula piętrowa. Ale mam wątpliwości 🙄
Może będziecie mieć okazję obejrzeć ten film, piękny i dotyczący nas wszystkich. Nazywa się „Amour” a Emmanuelle Riva otrzymała wczoraj Cesara, francuską statuetkę a jest też nominowana do Oscara. Pamiętacie być może „Hiroszimę moją miłość” sprzed wielu lat. Pani Riva ma 86 lat, chciałybyśmy chyba wszystkie tak się starzeć jak ona, jest wciąż piękna i elegancka. Filmik jest trochę długi, pani Riva pojawia się w 3 minucie.
http://www.canalplus.fr/c-cinema/c-ceremonie-des-cesar-sur-canal/pid5021-videos-cesar-2013.html?vid=822554#pid5021-videos-cesar-2013.html?vid=822554&_suid=136162169412306783733113702792
Witam.
Kiedyś, to byli złodzieje , w latach 70 zgubiony (ukradziony) portfel znajdowałem w skrzynce na listy oczywiście bez gotówki. W latach 90 ukradziono mi teczkę z dokumentami, zgłosiłem na policję z nadzieją, że złodziej będzie honorowy. Policjant mnie wyprostował, tamci złodzieje są już na emeryturze.
Kobieta dzwoni do radia:
– Dzień dobry, chciałam powiedzieć, że znalazłam dziś rano portfel. W środku było trzy tysiące złotych w gotówce, oraz czek na okaziciela opiewający na sumę 10.000 euro. Było też prawo jazdy na nazwisko Stanisław Kowalski, zamieszkały przy ulicy Koszarowej 15 m 6 w Warszawie. I mam w związku z tym gorącą prośbę:
– Proszę panu Stasiowi puścić jakiś fajny kawałek z dedykacją ode mnie!!
Irku,
może to rodzaj szalotki? Tajska dzieli się na ząbki jak czosnek, ale jest czerwonawa.
Co to jest trybulka? Trybula ogrodowa z rodziny selerowatych?
Kilka lat temu przywiozłam sobie z Polski cebulę siedmiolatkę i teraz mam wiosną szczypior jak w dzieciństwie 🙂
Klasyczny szczypiorek też mam w ogrodzie. Panoszy się niesłychanie, aż trzeba go redukować co roku.
Na razie wszystko zasypane, zebraliśmy dziś tylko brukselkę.
Alino,
akurat o tym filmie i nagrodach dla niego słuchałam w drodze powrotnej z nart. Brzmiało interesująco. Haneke był tu już chwalony przez Byka 🙂
Dziś w telewizji obejrzę „Białą wstążkę” tego reżysera.
Dobry!
To jest odcinek pierwszy poradnika: Kuchenny sawuar wiwr.
Przykład prośby :
– Nemo, bardzo proszę, gdy już odsapniesz po śnieżnych wędrówkach, po tej przebieżce narciarskiej w dolinie Lauterbrunnen i znajdziesz jakąś wolną chwilkę w to zagonione, miedzy fotelem a barkiem, sobotnie popołudnie to bądź tak uprzejma i to przypomnij mi jaki stosujesz przepis na ciabattę pieczoną w żeliwnym garnku??
To prośba w wersji grzecznej.
– Te, nemo, dawaj tu recepte na ciabate z garnka, ale juz!!!!
Ta wersja jest niegrzeczna.
Stosujemy według potrzeb, zależy jak pytającemu się spieszy.
Odpowiedzi poproszę, o ile to możliwe, również w dwuch wersjach, nie spieszy mi się, poczekam. 🙂
W początkach tego miesiąca zgubiłam portfel – portmonetkę, a w nim 160 zł i dwie wizytówki : swoją i Ani. I piszę pewnie – zgubiłam, nikt mi nie ukradł. Między sklepikiem spożywczym, a wejściem do naszego domu jest ok 50 m. Wzdłuż bloku trawnik, chodnik, jezdnia – w takiej kolejności. W dużą lnianą torbę włożyłam zakupy i wrzuciłam tam portmonetkę, bo w drugiej ręce miałam smycz i trudno mi było odpinać zamek w kieszeni. Torba duża, portfel bezpieczny. Pogoda była fatalna i pies pociągnął mnie w głąb, na trawnik, owinął siebie i mnie smyczą, więc położyłam torbę i odplątałam chuligana. W domu zanim się wydyszałam, rozebrałam odetchnęłam, z 10-15 min. minęło. Okazało się, że brakuje 1 kostki masła i portmonetki – musiały się zsunąć kiedy odplątywałam psa. Jak raz wpadła Inka i poleciała szukać – miejsce znane i nie duże. Kostka masła leżała, portmonetki nie było> Ktoś, kto zabrał doskonale wiedział kto zgubił (wizytówki) pieniędzy żal, ale najbardziej żal mi portfela – bardzo elegancka wiśniowo – brunatna skóra, dostałam na Gwiazdkę, Ja zgubiłam, ale znalazca ukradł.
🙂
http://alicja.homelinux.com/news/gd8woTS.jpg
Dzisiaj taka jedna nam urządziła spektakl przez okno sypialni, skakała po drzewie jak zwariowana.
Nazywana jest wiewiórka czerwoną, ale tak naprawdę to nie jest wcale czerwona. Szarawa, tyle, że ma rudy ogon. Bardzo agresywny drań i duże wiewióry uciekają przed nią. Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że jak czerwone się uaktywniają, to znaczy, że wiosna blisko. Dodaję, że nasze wiewióry, tak szare-czarne jak i czerwone, nie zasypiają na zimę, pojawiają się, ale jak juz zaczynaja się ścigać i przejawiaja nadzwyczajna aktywność, no to wiosna za rogiem!
Kochany Radziu – z okazji Twoich urodzin, życzę Ci wspaniałych wycieczek w górach, udanych i bezpiecznych „gigantów’ na równinach, smakowitych kości do ogryzania i ogromnego tortu wołowego – ciocia Krystyna.
Mój portfel jest czarny, podługowaty, bardzo poręczny i bardzo zwykły, żaden tam piękniś. Dostałam go w prezencie od kumy szkolnej, chodziła do klasy z moją starszą siostrą, potem wyszła za Niemca, co to dla niej nauczył się języka polskiego (brał lekcje u Jana Miodka!) i wyjechała do Niemiec. Miodek wykładał na slawistyce w Munster, więc Michael tam biegał na wykłady, pogłębiając znajomość języka polskiego.
Portfel (1987 rocznik) jest okropnie sterany, poklejony przeze mnie taśmą klejącą – nie potrafię się z nim rozstać. Jola zmarła na raka w 1994 roku 🙁
yurek (17:52)
🙂
Antku,
już daję.
Jako miarki używam plastykowej filiżanki wojskowej o pojemności równo 2 dl, to tak dla orientacji.
Do dużej miski stalowej wsypuję po 2 filiżanki mąki pszennej i orkiszowej (może być sama pszenna, wtedy 4 filiżanki), dolewam 2 filiżanki wody o temp. ok. 40 stopni. Wkruszam 10 g świeżych drożdży, dodaję łyżeczkę miodu i 1,5 łyżeczki soli, wszystko mieszam drewnianą kopystką, aż zrobi się ciasto (nie będzie widać mąki luzem), przykrywam miskę folią polietylenową i stawiam w ciepłym miejscu (parapet nad kaloryferem) na parę godzin albo i na noc. Ciasto będzie fermentowało i na koniec wygląda jak na bliny albo racuchy, pełne pęcherzy, rzadkawe i niezdrowo lśniące.
Nie przejmując się zgarniam je łopatką do centrum miski, a potem wyrzucam na umączoną powierzchnię. Palcami chwytam za brzegi i zawijam je do środka próbując uformować coś w rodzaju miękkiej kuli.
Na boku przygotowuję kawałek papieru do pieczenia, taki duży, aby dał się włożyć trzymany za rogi do gorącego garnka bez oparzenia paluchów.
Papier smaruję oliwą (takie kółko o średnicy 18-20 cm) posypuję czarnuszką i umieszczam na nim kulę z ciasta.
Trzymając za rogi umieszczam papier z ciastem w mniejszej misce lub salaterce, posypuję ciasto również z wierzchu czarnuszką, przykrywam jakąś pokrywką, aby nie wysychało i jeszcze raz stawiam w cieple. Włączam piec na maximum i wstawiam do niego żeliwny garnek z pokrywką. Kiedy piec osiągnie nastawioną temperaturę, wyciągam garnek, zdejmuję pokrywkę, szybko przenoszę papier z podrośniętym ciastem z salaterki do garnka, przykrywam pokrywką i wstawiam do pieca na 30 minut. Temperaturę pieca zmniejszam nieco do 230 stopni. W moim to wystarczy.
Po 30 minutach zdejmuję pokrywkę i piekę jeszcze 15 minut.
Wyjmuję na kratkę do ciasta, niech wystygnie.
Powinno wyglądać tak
Najlepiej smakuje świeży, maczany w dobrej oliwie z dodatkiem odrobiny czosnku, paru kropel cytryny i niewielkiej ilości dobrej soli morskiej (kwiat soli z Guerande albo coś w tym stylu)
Dobry też na kanapki z szynką na piknik w górach 😉
Radkowi wszystkiego najlepszego, a zwłaszcza wolnego dostępu do wszystkiego, co dla psa ważne 😎 😀
Nemo, trybulka to taki kresowy regionalizm. Patrz zwrotka 7. Oczywiście chodzi o szczypiorek.
http://www.kresykedzierzynkozle.home.pl/Pulpit.php
Ale to co rośnie mi na parapecie nijak mi nie pasuje do szczypiorku i szalotki 😯
Radencjo – smakowitej kości do obgryzania!
I stosowna piosenka 😉
http://www.youtube.com/watch?v=aHUuUjuo2XI
OK, Irku, pojęłam 😉
A nie mógłbyś zrobić zdjęcia temu, co rośnie i pokazać?
To jest to zdjęcie. Nie wygląda mi na szalotkę, cebula piętrowa też mi nie pasuje, miejscowi mówią ” ruska cebula” i wszelkie próby dowiedzenia się czegoś więcej nie skutkują / bimber się kończy/. A szczypior jest świetny, łagodny, soczysty
https://mail-attachment.googleusercontent.com/attachment/?ui=2&ik=4b6d973dfb&view=att&th=13d082caac54dfcb&attid=0.1&disp=inline&realattid=f_hdj2alxn0&safe=1&zw&saduie=AG9B_P8DuilhxYNF386Ph3xkqmkP&sadet=1361642399072&sads=womlUIf-xRtu5fXRkJ0tMhneoxU
Piekę taką ciabattę od pewnego czasu, ale czarnuszka w tut. sklepach nie występuje. Prawdopodobnie nazywa się „black cumin”, ale nie jestem pewny.
Irek – spotkałam te cebulkę, a nawet kilka lat miałam w ogrodzie; niezastapiona w sloikach z marynatami – równe, nieduże cebulki. Nazy jednak nie pamiętam.
W imieniu naszego wychowanka dziękuję za życzenia i dedykacje.
Czarnuszka (blackseed, black caraway, Roman coriander) znakomicie podnosi smak chleba.
Black cumin oznacza właściwie indyjską przyprawę „kala jeera” – czarny kmin lub czarny kminek (Bunium persicum) niespokrewniony z czarnuszką (Nigella sativa), ale jest też używany jako synonim czarnuszki, więc lepiej się zawsze upewnić, zanim się kupi i zastosuje.
U mnie to się po prostu nazywa Schwarzkuemmel 😉
Irku,
ja tam nie widzę żadnego zdjęcia 🙁
Białą wstążka, tak, tak, koniecznie!!
Mnie ta opowieść unieruchomiła w fotelu już od samego czarnego początku, miałem wrażenie że przeglądam album pełen starych fotografii, kiedy ciekawość pyta a wyobraźnia podpowiada, kto to był, co robił, czy kochał, czy był kochany, jak żył, czy był szczęśliwy, czego doczekały te dzieci??
Ten film był dla mnie takim ożywionym albumem, takim niespiesznym przeglądaniem, gdzie takie postacie jak z fotografii opowiadały o sobie, udzielały odpowiedzi na wszystkie możliwe do zadania pytania, pokazywały swoje życie, wciągając jednocześnie w mroczną, kryminalną zagadkę.
Film fascynuje, hipnotyzuje, straszy, wzrusza, przeraża, był dla mnie dokumentem z epoki, został w pamięci.
Dla mnie film z półki : obejrzę zawsze.
Tak jak przykładowo Amelia, Forrest Gump czy Ziemia obiecana.
Nemo, dziękuję za przepis! Wykonam.
Nie mam tylko wojskowej plastikowej filiżanki. 🙁
Irek, mnie pokazało coś co nazwano
cebulą zrośniętą.
Ale takiej nazwy Gugiel gdzie indziej już nie znajduje.
A my właśnie zjedliśmy tartę z porami. Mniam…
Antek, teraz zdjęcie cebulek. Może i to ta zrośnięta https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/RuskaCebulka#5848220054089175762
Irku, to takie? jesli tak, to swiezo z Brazylii
https://picasaweb.google.com/slawek1412/20130223#5848219135586167202
moderacje z czekaniem polecam na weekend, smacznego
A tak to jeszcze raz ze szczypiorem
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/RuskaCebulka
Irku,
gdybyś tak jeszcze jedną obrał i pokazał…
Łuk-szałot
Dla mnie to szalotki ( ruskie) 😉
Idę oglądać.
Nemo. Zgłupłem kompletnie. Na Googlu znalazłem:
Ajenuz, Aranuel, Baraka, Black Cumin, Black Caraway, Charnuska, Cheveux de Vénus, Cominho Negro, Comino Negro, Cumin Noir, Fennel Flower, Fitch, Graine de Nigelle, Graine Noire, Kalajaji, Kalajira, Kalonji, La Grainer Noire, Love in a Mist, Mugrela, Nielle, Nigelle de Cr?te, Nigelle Cultivée, Nutmeg Flower, Poivrette, Roman-Coriander, Schwarzkummel, Small Fennel, Toute Épice, Upakuncika.
O co pytać. Dotychczas używałem tylko nazwy „black cumin” oczywiście bez rezultatu
Cichalu,
u mnie czarnuszka występuje w ilosciach na ogródku – i co roku zbieram nasiona, również w ilościach. Nie zapomnij mi przypomnieć!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5106.JPG
Tyle jeszcze mam w słoiczku, na deczku napisane, ze „do pieczenia chleba”, ale ja chleba nie piekę, tylko dwa razy mi się zdarzyło, albo ze cztery.
Chleb trzeba lubić, żeby piec, a mnie kromka dziennie wystarczy. Jest tu taki jeden, co lubi chleb, ale nie chce, żeby go kusiło, więc lepiej, zebym nie piekła, powiada. No i nie kusi go – codziennie wchrzania bagietkę i kilka kromek 🙄
Jego brzucho, jego sprawa.
Czarnuszka samosiejka – ja mam taką:
http://www.google.ca/search?q=czarnuszka&hl=en&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=zRcpUaqAAoXxrAHSp4CQBw&sqi=2&ved=0CEQQsAQ&biw=1485&bih=798#imgrc=RE8cN1Qea2dmAM%3A%3BMqTfCv4NJ1U19M%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.sklep-nasiona.pl%252F378-773-thickbox%252Fczarnuszka-damasceska.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.sklep-nasiona.pl%252F378-czarnuszka-damasceska.html%3B600%3B600
O rany, ale sznur 🙄
Wielokolorowa, ładnie wygąda wczesnym latem, kiedy kwitnie.
Wracajac do czarnuszki, miałam i mam w zbiorach (gdzieś tam) jej zdjęcie, bo taka wdzięczna z wyglądu – o ile dobrze pamietam, kupiłam opakowanie nasion ziół przeróznych, zasiałam i nawet nie za bardzo wiedziałam, co to jest. Podałam to moje zdjecie na blogu i nemo, rozszyfrowała, co to za ziółko i do czego służy.
Wiki powiada, że to roślina jednoroczna – moja pojawia się rok w rok sama, nieproszona, a ja zbieram nasiona. Kwiatki są piekne, wdzięczne, delikatne i kolorowe.
No to masz zabezpieczone nasiona czarnuszki, Kapitanie 🙂
Irek, wrzuć sobie : Allium cepa var. proliferum,
cebula wielopiętrowa 😉
Może to?
Ta z Twojego zdjęcia….wygląda jak szalotka.
Stawiam że to coś na kształt tego :
http://www.gadar.pl/nasiona-krajowe/2352
Czyli nie muszę pisać po po krakowsku: dejże troszku, nie być żyła
To zbieraj, zbieraj. Przy okazji mi dasz!
Ślubuję, już ostatnie ciekawostki dla cebularzy :
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=590
Sławek podesłał w innym formacie. Znalazłem na stronie u gościa . Niech mi kto powie że wszystko sfotografowano i wymyślono :
http://www.photoshop.com/spotlights/carl-warner
Koniec swiata, slawek zamoderowany!!!
Siemasz!, zyjesz? 🙂
http://www.carlwarner.com/image/foodscapes/lettuce-seascape_1/#&panel1-1
Antek, dzięki za ciekawostki. 🙂
W rewanżu nalewka z mąki. Już zagniatam
http://alkohole-domowe.com/alkohole/nalewka-z-maki.html
Marek,
tak mi się nawinęło – „czy to jest miłość, czy to jest kochanie”?
Chyba kombinowanie 🙄
No proszę, miałem zaczynić ciabattę a tu taka propozycja…nalewka z mąki!!
Jestem w rozterce.
Zaraz, zaraz, pączki brzozy potrzebne, poczekam więc, a dzisiaj bułka!!
Kolejna ciekawostka, piłeś? 😉
Sławek, to co pokazujesz, to bardziej czosnek niż cebula, ta łodyga tak sugeruje.
…bo fotografia to jest fotografia, a nie jakieśtam…
Mój przyjaciel z Polski zawsze mnie pyta, dlaczego nie ulepszam swoich zdjęć via jakieś tam, co picasa oferuje. Nie ulepszam – i nie mam zamiaru. Jak wyszły, tak wyszły, nie jestem profesjonalistką i zdjęcia robię dla siebie, rodziny i zaprzyjaźnionych. Także na blogu, który mi wybacza, a może nawet miłosiernie nie widzi potknięć 😉
Idę podsmażyc pierogi.
Kiedy Panowie będziecie popijali nalewkę mąki, Pyrze wystarczy kusztyczek dzikiej róży. Przede wszystkim na polepszenie nastroju.
Moje dorosłe Dziecko znowu nie jadło obiadu, okazując dyskomfort, obrzydzenie i pewną dozę zawstydzenia, że to Matka gotuje, a ona wyrzuca. Słowo daję – im dłużej żyje, tym mniej potraw jada. Mnie wołowina w gęstym , prawdziwkowym sosie ze śmietaną – pachnąca i dobrze przyprawiona do kaszy i surówki, smakowała i pachniała nadzwyczaj – jej nie. Z kilku cierp-kich uwag dowiedziałam się, że nie lubi mięsa gotowanego, bo jest za miękkie, sosów zepsutych śmietaną i9 czy może przynajmniej mięso dać psu. Może. On zjadł i nie marudził, za kaszę z sosem podziękował – za ostre chyba było.
Antek, lodyga niejedno sugerowac potrafi, ale sie nie upieram, Rude mowi, ze dziwna cebula,
Alicja, te foty, to chlop porobil, zeby dzieci zachecic do jedzenia zielonego opowiadajac im bajke obrazkowo nawiazujac do swiata ich wyobrazni, niebo z kapusty kazden zezre
Alicja
23 lutego o godz. 21:24
Jak by przyjaciel znał Picasa to by sobie sam dostosował do swojego wzroku.
Alicjo.
Jak chcesz pokazać , jak było u cioci na imieninach to zdjęć możesz nie poprawiać.. Wtedy jak jest u cioci niech każdy widzi. Żeby stworzyć takie kreacje fotograficzne z warzyw , owoców, chleba mięsa i ryb trzeba mieć wyobraźnie, wiedzę fotograficzną i znać się doskonale na programach graficznych. Chłop wymyślił kreacje na talerzu dla swoich dzieci niejadków, potem poszło dalej. Dla mnie chłop jest wybitny artysta i zdejmuję czapkę. Bez takich ludzi świat byłby znacznie uboższy. Tobie może się nie podobać.
Nalewka z mąki? Czy nie warto zaraz z destylatem kartoflannym zacząć?
Powrócę jednak do motywu popołudniowego, czyli uczciwości.
Z dwadzieścia lat temu, będąc zagadanym pobierałem z automatu 500 DM. Wyciągnąłem z automatu kartę, ale na wydanie pieniędzy już nie czekałem. Gdy po kwadransie zauważyłem co się stało, wróciłem, bo uważałem jeszcze tylko za mój zasadniczy obowiązek wrócić do banku i ew. zakomunikować, co się stało, ew. opowiedzieć jakieś okoliczności, które mogłyby moją durnotę usprawiedliwić, jakoś załagodzić. Jakie było moje zdziwienie, gdy człowiek za okienkiem powiedział mi, że była dziewczyna, co oddała te 500 marek.
I tu – jakbym nadepnął deskę ze sterczącym gwoździem – doznałem szoku, bo tego się nie spodziewałem. Nie spodziewałem się, czego bym po sobie nie oczekiwał. Gdybym w automacie bankowym zastał plik pieniędzy nie wiem, jak bym się zachował (to były czasy, gdy kamera jeszcze nie była obligatoryjna). Czułem się jakoś przyłapany.
Człowiek za okienkiem dał mi namiary na tę kobietę i przekazałem na jej konto 100 DM.
Podaje dla Antka bardzo prosty przepis na ciabatte. Robilam wielokrotne i jest to przepis od Cichala, /ktory sie tego wypiera bo zmienili wyglad stronki/. Byl tam takze przepis z NY Times’a, ale zginal.
Pyro, ilez Ty musialas nazbierac tych prawdziwkow, skoro co i rusz robisz potrawy z borowikami! Pogratulowac!
http://www.kuchniaplus.pl/przepisy/przepisy-kulinarne-kuchni-plus/ciabatta-bez-wyrabiania_5386.html
Marek ,czepiasz sie Alicji . I po co ?
Miodzio – to nie ja zbierałam, to przyjaciele nazbierali (Piotr, Pepegor, JollyR. z Mamusią)
Pozazdroscic! Ja marzylabym chociaz od swieta…
Film był długi.
I jak to w życiu, nie wiadomo, co się stało z położną, gdzie przepadł doktor, kto był odpowiedzialny za te wszystkie przestępstwa, etc.
Mam niedosyt.
A propos uczciwości, to przypomniała mi się historia z dzieciństwa.
Moja ciocia posłała mnie (miałam jakieś 7-8 lat) do sklepu GS zwanego „spółdzielnią” z poleceniem zakupienia proszku do prania i jeszcze paru rzeczy. Dała mi na te zakupy 50 złotych. Sklepikarz wydał mi resztę i w roztargnieniu też ten 50-złotowy banknot. Zaniosłam cioci te zakupy i oddałam wszystkie pieniądze, na to ciocia poleciła mi zanieść te 50 zł z powrotem do sklepu.
Wiecie, jak zareagował sklepikarz, który straty wcale nie zauważył?
– Jeszcze tak durnego dziecka nie widziałem 😯 Żeby odnosić pieniądze… 🙄
Zaśmiał się z politowaniem, pieniądze skasował i nie dał nawet lizaka 🙄
Marek,
od tych kreacji na talerzu mnie „zeby bola”.
Jolinku (7:56) – 🙂
Nemo – dzisiaj upiekliśmy roladę z wiśniami według Twojego przepisu. Podobnie jak u Jolly wszyscy byli zachwyceni i też żałowali, że tak szybko zniknęła 🙂 Oczywiście nie była zbyt zgrabna 😀 , ale następna na pewno będzie lepiej wyglądała.
Marku – mnie się podobają zdjęcia z warzywami i owocami w roli głównej.
przy tarantino i hanneke notorycznie zasypiam,
ale bandyci wiedza jak budzic ostatnie rzędy 😉
Henryku,
ja i Marek znamy się sto lat – i ja nie odbieram tego, co pisze pod moim adresem jako czepianie się 😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/ZabieBOta2012#5790608409024244274
Byku,
ja nie zasnęłam, Osobisty też nie, a to o czymś świadczy. Czekaliśmy na rozwiązanie zagadki 🙄
Asiu,
cieszę się, że Wam smakowało 🙂
Tymi Foodscapes zajmowali.my się już parą lat temu 😉
Alicjo ! Wybacz nietakt ,Marku Ty tez.
making of
Na duuużym talerzu 😉
zajmowaliśmy się parę lat temu…
Ta klawiatura mojego Maca (maka?) ma słaby klawisz shift. Jak nie przycisnę z całej siły, a potem nie sprawdzę, to w miejscu ę jest ą itp.
Moja siostrzenica, która jeszcze nie śpi 😯 , obejrzała ze mną zdjęcia i też jej się podobały 🙂 .
I jeszcze – nie, że mnie się nie podoba. Gdyby nie było podpisane, że sól i pieprz, w życiu bym się nie domyśliła osochozi.
A domyśliłby się ktoś z was?
jesli kogos interesuje sytuacja polskich pracownikow najemnych w niemczech na przelomie XIX i XX w. to polecamznakomita powiesc josepha rotha
„das spinnennetz”, zostala nawet sfilmowana, jak przerzuce obornik,
to zajrze do archiwum…
Nie ma co wybaczać, Henryku, drobne nieporozumienie, wyjaśnione 🙂
Bez zbednych dociekan, dla mnie to kicz niemilosierny! Mowcie sobie co chcecie.
Asiu, moim wnukom tez napewno bardzo by sie poodobalo.
Dobranoc.
Nie z takim stopniem artyzmu i takimi bajkowymi rezultatami, ale z podobną idę robiłyśmy kanapki – obrazki dla córki mojej Koleżanki. Mała Asia była zupełnym niejadkiem, koszmarnym bachorem do żywienia, a jej Matka świeżo owdowiała nie miała siły żeby się z drobiazgiem użerać. Wykoncypowaliśmy obrazeczki – małe żytnie albo inne bułeczki cięte w poprzek na dwa plastry, smarowane masą orzechową albo czekoladową, oczy z rodzynków, buzia z czerwonego owocu i nosek z czegoś jeszcze innego – to jedna wersja. Inna to tło z masy twarożkowej a na niej łódeczka z części jajka i płatkiem szynki jako żaglem. Taka kanapeczka musiała mieć mnóstwo treści, bo z góry było wiadomo, że zje jedną, w porywach 1,5 i to wystarczyć musi na parę godzin.
Pyro,
i tak nie jedza. Smieja sie z tych podjazdow….
Dobranoc – ja nie mam kłopotów z apetytem na szczęście, tylko ilościowo już nie jadam zbyt wiele.
po pierwszym filmie, zarowno hannckego jak i tarantino,
bylem kompletnie rozbity i nie moglem spac pol nocy, ale to juz prehistoria,
nie tylko filmowa, @nemo 😉
Tarantino – nigdy więcej po jego pierwszym i drugim! Ale filmy, książki i jedzenie to kwestia gustu – nieprawdaż?
Pyro,
nie o naszych apetytach lub ich braku byla mowa.
Pisalam, ze takie podpuszczanie nie dziala na nasze maluchy
http://www.youtube.com/watch?v=HWqKPWO5T4o
grecy filozofowali spacerując;
rzymianie – stojąc;
a gotując -polki
Nie należy podpuszczać maluchów do jedzenia i latać za maluchami z łyżeczką „za mamusię, za tatusia…”
Będzie głodne, samo przyjdzie. Wierzcie mi!
Pulp Fiction, Jackie Brown, Kill Bill, Bękarty wojny, Wściekłe psy…
Bardzo lubię filmy Tarantino i aktorów, którzy u niego grają.
niech głowe ocuca mokra onuca!
a teraz leci „salome” ryszarda straussa;
karajan dyryguje amsterdamską orkiestrą symfoniczną ,nagranie mono, 1943;
(na cmentarzu niedaleko mnie lezy prawie cala holenderska druzyna hokejowa;
zgineli podczas walk o berlin, w kwietniu czterdziestego piątego,..
.a, za nimi, niedaleko, rzad kanadyjskich pilotow.
nestle to tez dobry temat na horror
Alino-na”Miłość”,którą u nas grają już dosyć długo nareszcie się dzisiaj wybieram.
Jeszcze o dzieciach niejadkach-moja Latorośl w wieku ok.3 lat jadła głównie kanapki z konfiturą i jogurty.Jakoś przeżyliśmy,teraz jada wszystko i jeszcze sama gotuje 😉
Na koniec o uczciwych znalazcach-dwa razy zgubiłyśmy telefony komórkowe:raz Ala,a raz ja.Przy telefonie Latorośli znalazca odszukał w kontaktach „Mama” i powiadomił mnie o zgubie.W przypadku mojego telefonu zadzwonił pod numer”Dom”.Różnica była jedynie taka,że znalazca telefonu Latorośli był młodym człowiekiem w jej wieku i przy okazji chciał umówić się też na kawę ;-),a mój telefon znalazła pani z sklepu (wypadł mi z kieszeni o na chodnik w pobliżu) i żadnej kawy nie proponowała…
znalazlem…
uwazam, ze to jeden z najlepszych filmow konca XX w.
http://en.wikipedia.org/wiki/Spider%27s_Web_(film)
Dzień dobry 🙂
Danuśka,
koncert odbył się w Rialto. Wprawdzie nie w Wenecji i nie na moście, ale jednak w Rialto 😉
Koncertowaliśmy na rzecz wyjątkowych ludzi. Dawców szpiku.
Organizatorem koncertu „Wygraj życie” były Regionalne Centrum Krwiodawsrwa i Krwiolecznictwa i Ośrodek Dawców Szpiku. Tytuł koncrertu nawiązywał też do Kolejarskiego Klubu Sportowego „Lech”, wspomagającego i promującego dawstwo. Nowa twarz kibica 😉
Poza naszym chórem, dla dawców śpiewał rewelacyjny chór Dysonans- między innymi Michelle. I gość specjalny Eleni.
Koncert zaczął się krótkim filmem ? rozmowa ze studentką, która w samym środku aktywnego życia, właśnie wróciła z półrocznego popbytu w Chinach, dowiedziała się że ma białaczkę. Dawcy, którzy byli wczoraj honorowani, razem z rodzinami, to ludzie młodzi.
W ramach koncertu odbyła się też premiera gry ?Leniwi do szpiku?, promujacej dawstwo
https://www.facebook.com/LeniwiDoSzpiku?filter=1
Gra została wykonana nieodpłatnie.
Podczas takich spotkań czuje się, że świat wciąż kręci się tak, jak powinien 😆
Pada deszcz i wieje. Śnieg nadal leży na trawnikach, ale długo nie poleż.
Byku – żałuję, że nie słyszałam R.Straussa pod v.Karajanem. Lubię kompozytora i dyrygenta też. W Poznaniu, na stokach Cytadeli leżą w zgodnym ordynku żołnierze różnych nacji oprócz Niemców – dla nich utworzono cmentarz wojenny w innym miejscu i jest to cmentarz, który sukcesywnie się rozrasta w miarę, jak przy budowie dróg i pracach budowlanych odnajdywane są kolejne, dotąd nieoznaczone mogiły wojenne (np kilka lat temu odkopano ponad setkę mogił przy szpitalu w Rawiczu – to zmarli z ran i chorób w ostatnich miesiącach II wojny, Mieli „nieśmiertelniki” więc wreszcie rodziny mogły się dowiedzieć o losach bliskich. Nawet im powtórny pogrzeb na tym cmentarzu wojennym przy Gnieźnieńskiej urządzono – niektórzy krewni przyjechali).
Jagodo-jakoś mam od kolebki przekonanie,że na świecie jest jednak więcej dobrych ludzi niż złych.Dwa dni temu stałam w niewielkiej kolejce do kasy w sklepie spożywczym,przede mną młody człowiek,a przed nim pani na wózku inwalidzkim,która miała sporo zakupów. Młodzieniec ów zaoferował natychmiast swoją pomoc i bardzo sprawnie spakował wszystkie sprawunki,uzgadniając z ową panią jedynie,gdzie i jak umieścić siatki.
Bo ludzie w większości przypadków są dobrzy, Danuśko Dlatego tak bolesne jest „potknięcie się” o złego człowieka Tych złych nie jest zbyt wielu – więcej obojtnych. A to też bywa oblicze zła.
Dużo nas,dużo nas do pieczenia chleba….:-)
Upiekłam kolejny chleb z różnych mąk,na drożdżach.Jest smaczny,ale ma dosyć twardą skórkę.Pogryziemy 🙂 ale ciężko kroić.
Czy macie jakiś patent na dobrą,ale nie za twardą skórkę od chleba ?
Danuśka – dobre zęby 🙂
A gdybyś wstawiła do piekarnika jakieś naczynie z wodą na czas pieczenia? Nie wiem, czy to dobry patent, bo jestem cienka w sprawach piekarniczych.
Czarnuszkę dla Cichala wystawiłam z szafki przyprawowej na zaciszną, zacienioną półkę w kuchni, żeby była na widoku.
Pochmurno u nas, okołozerowo.
Zerwałam sie skoro świt o 7:30, bo dzisiaj mamy tzw. sunday brunch, czyli późne śniadanie o 10-tej ze znajomymi.
Brunch powstało z połączenia dwóch słów – breakfast i lunch, coś pośrodku. Bo ani to śniadanie, ani to, jak Gospodarz mówi, drugie śniadanie w porze okołopołudniowej.
Kapciowi zaraz przywalę w ucho 🙄
dzień dobry …
Farmers’ markets jest już w Warszawie … ten na Saskiej Kępie na ul. Królowej Aldony dość mały, ale podobno świetny … tak mi koleżanka melduje …
Alicjo smacznego spotkania …
a Pan Daniel Olbrychski reklamuje sklepy „Biedronki” … 🙂
Danusiu,
Wiele różnych czynników może mieć wpływ na twardą skórę. Możliwe przyczyny: zbyt mało wody w cieście, zbyt wyschnięte ciasto w czasie wyrastania, zbyt wysoka temperatura pieczenia, zbyt długi wypiek, zbyt dużo pary (wilgoci) podczas pieczenia, włączony termoobieg?
Na obiad były kotlety mielone, ziemniaki i marchew tarta z jabłkiem. Deseru nie ma, bo ciasta w końcu nie piekłam – zaraz otworzę jakieś pudełko z gotowcami i już.. Lenię się, czytam wywiady Torańskiej, rozmawiam z Przyjaciółmi przez telefon. I tu kłopot, który zgłasza Zgaga : nie ma od miesiąca internetu. Być może dlatego, że jej zięć wymienił laptopa na inny. Pan, który załatwiał grupowo jakiś tani internet jest ciężko chory i Zgaga nie wie, co robić i z kim rozmawiać. Mówi, że być może kłopot w tym, że teraz ma inny adres IP. Co ona może z tym zrobić”?
Małgosiu-dzięki,to będę miała trochę roboty,by te wszystkie przyczyny posprawdzać i ewentualnie wyeliminować.Na pierwszy ogień idzie termoobieg,który rzeczywiście uruchamiam.
Tak,Jolinku,widziałam dzisiaj tę reklamę przed moim seansem.”Miłość”znakomita,a aktorzy rzeczywiście najwyższej klasy.Teraz na poprawę nastroju przewidziana zwykła komedia romantyczna „Miłość w Sorrento”.Do obejrzenia na kanapie,ze szklaneczką włoskiego wina 🙂
Scusi,film nazywa się oczywiście „Wesele w Sorrento”.
Takk, takk, lewa, prawa, takk, takk…
Rytmiczny odgłos wbijanych w śnieg kijków, narty bezszelestnie suną po świeżym puchu, w powietrzu wirują białe płatki zanim bezgłośnie zalegną i ubielą drzewa, ludzi, psy… Jest -10°C, las trwa w białym milczeniu, w skroniach szumi pulsująca krew, endorfiny szaleją… 😉
Samotny narciarz z naprzeciwka rzuca w przelocie „Dobry den!”
Aha, to pewnie ten gość z czeskiego samochodu na parkingu.
Na 6-km trasie tylko on i my, i nieliczni wędrowcy, dwa psy.
Na koniec cel – Bodenalp, nic nie widać, gęsta mgła, śnieg, zasypany ślad, ale narty suną jak po szynach, koniec, odkopać ławkę, piknik.
Gorąca herbata, chleb z chudym gotowanym boczkiem, plastrem brie i musztardą dijon, czekolada – przywracają nadwątlone siły.
Mgła rzednie i znowu gęstnieje, słońca dziś nie uświadczymy 🙁
W tamtą stronę droga głównie pod górkę, za to z powrotem – na pazurki 😉
To nagroda za wysiłek.
Dzień dobry Blogu!
Mój czarno-biały dzień od tego miejsca
Odtajałam już, zjadłam zupę miso z wodorostami, czosnkiem, peperoncino, imbirem i szczypiorkiem. Na deser dacquoise.
Nemo przy takim widoku to az chce sie przypiac narty. U mnie rano bylo troche sniegu, ale juz go nie ma.
Witajcie,
Wczoraj w Marsylii padał śnieg. Nie było tego za wiele ale w połączeniu z Mistralem wymroziło mnie doszczętnie, tak że dzisiaj odpuściłam sobie Aix (i tak odwiedzone w zeszłą niedzielę). W Marsylii dałam się skusić na navettes (rodzaj ciastek o łódkowatym kształcie – stąd nazwa), bardzo zachwalanych przez pana z informacji turystycznej jako miejscowy specjał. Owe „nawetki” zakupiłam w „Four des navettes” – najstarszej marsylskiej piekarnii, założonej w 1781. Na opakowaniu czytam że owe nawetki zdobyły złoty medal Międzynarodowej Wystawy w Paryżu w 1900, kilka innych francuskich nagród związanych z francuskim dziedzictwem narodowym (patrimoine), ostatnia nagroda z 2004 roku – prix de l’image de Marseille. Na pudełku jest wypisane, że sekret produkcji jest zazdrośnie strzeżony od dwustu lat przez 3 rodziny właścicieli tejże piekarni i przekazywany z pokolenia na pokolenie. Brzmi nieźle.
W smaku ciastka niespecjalnie mnie zachwyciły (jak dla mnie przeperfumowane), ale de gustibus… Na koniec przeczytałam sobie skład wypisany drobną czcionką na spodzie pudełka: mąka, cukier, margaryna, E471 (emulgator), E322 (lecytyna sojowa), E330 (kwas cytrynowy), E202 (Sorbinian potasu), E160a (beta-karoten), aromat cytynowy i aromat kwiatu pomarańczy. Ręce opadają… Czyżby kolejna wydmuszka marketingowa w stylu beaujolais nouveau?
policzyli jaki film dostanie nagrodę Oskara ..
http://data.huffingtonpost.com/2013/01/oscar-predictions
ewo ja też ostatnio czytam różne etykietki i zaskakuje mnie, że znana i dobra firma stosuje różne E i prawie wszystko proszku no i tłuszcze zmutowane … a reklamują się jako zdrowa żywność … robisz zdjęcia i kiedy wracasz? ….
nemo samotni wśród gór … u nas niestety lawina przy Morskim Oku zabiła jedną osobę …
Ewo – ja zawsze bardzo nieufnie do „cudów kuchennych”. Najczęściej bywałam rozczarowana. Przysłał kiedyś Pepegor świąteczny keks niemiecki: pięknie opakowany, w ozdobnej puszce, znany w świecie – metka ze składem, jak u Ciebie. A jak ma być kiedy ciasto ma 3 lata gwarancji? Spróbuj w domu upiec keks i jeść go po 3 latach…! Bywa, że zapodzieje się jeden pierniczek albo kruche ciastko i daje się zjeść po roku, ale ciasto drożdżowe? Muszą tych „E ileś” wpakować od metra.
Zrobiłam miskę sałatki jarzynowej z różnych resztek, miało być kilka łyżek, wyszła micha jak na kompanię wojska. I z czego, pytam? 1,5 średniego ziemniaka, 2 marchewki, 2 pietruszki, kawałek selera, 1 jabłko, 2 ogórki kiszone, zielenina, puszka groszku i słowo daję micha pojemności 2 l,.
Lekkie sniadanko niedzielne, pozne, na styl miejscowy, kowbojski robione w domu z nudow. Tortilla, salsa, guacamole, jajeczka dwa, za boczek robi parowka i ziemniaczki zasmazane. Ot, male co nieco 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/BreakfastAtYyc02?authkey=Gv1sRgCMjOu-W6ofmNTg#slideshow/5848577800091234194
Wróciliśmy ze śniadania i sapiemy, popijając wino dla trawienia. Co zjadłam? To, co poniżej (już wtrząchnęłam większość bekonu), odstapiłam Jerzu parę frytek, dwa kawałki bekonu, chleb i jajo. Wzięłam podwójny bekon (18 kawałków) i wtrząchnęłam 16, łaskawie zostawiając Jerzu dwa. W kanadyjskim śniadaniu co mi sie podoba, to właśnie ten chrupiący, wysmażony bekon, reszta może nie istnieć.
To sobie daję ze dwa razy do roku – sama nie potrafię tak świetnie wysmażyć bekonu, tu mają specjalne urządzenia do tego.
No to się „zbydliłam”, jakby to powiedział mój znajomy, który takiego wyrażenia używa, kiedy mu się zdarzy za dużo najeść lub napić procentów. Żadnego obiadu, ani nawet kolacji – tak jestem tym bekonem upasiona.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5108.JPG
Oprócz mnie jeszcze Al zamówił podwójny bekon, ale mr.Hemingway nie dał rady i resztę zapakował w torebkę „dla pieska”.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5109.JPG
Nieziemsko piekna jest ta zima w szwajcarskich gorach….
Tak, Kocie – zima nieziemsko piękna, ale wolę ją oglądać za pośrednictwem Nemo.
Alicja – nie wierzę, że zjadłaś 16 plastrów bekonu.; Tam jeszcze jajko i kiełbaski? Gargantuiczna porcja.
Kocie, 🙂
Nieziemsko zimno też tam było i tylko ruch uratował mnie przed zamianą w siny sopel 🙄 😉
U mnie na kolację dwa ziemniaki (400 i 350 g) obrane i pokrajane w grubą kostkę, reszta jak zwykle – czosnek, oliwa, sól, rozmaryn. Do towarzystwa mają w piecu kurczaka utytłanego w mieszance papryki, czosnku, soli, kminu, tymianku i oliwy.
Jak się upieką, to dołożę im sałatę i coś do picia (malbec z Argentyny i białe z Sycylii) i to będzie godne podsumowanie dzisiejszego dnia 😉
Pyro,
kanadyjski bekon jest cienki jak papier.
Antku, ta lodyga, wracajac do nieistotnego, rzeczywiscie zbila Rude z panalyka 😉 jest w stanie przyznac sie do czosnku, tez dziwnego, za niedomyslnosc zostalem nagrodzony lista zakupow: zabnica, kalamary, malze, krewetki i biala czesc pora, ma byc po brazylijsku, karnawal zaczalem, czym mialem, juz nawet mam dla siebie przedwiosnie wspolczucia, bo przeciez, nie cytryna
poza tym przepraszam za niebo z kapusty
a snieg pada, bynajmniej nie kapusniak, bez kolendry, tfu kozyry, tfu, pewnie o jakims serze myslalem, alem go zjadla, wiem rosomak, nie? rumianek? ROZMARYN, co go zawsze myle z majerankiem, tfu, ulani, czyzby jakas rocznica?
bylem na ponoramie raclawickiej i mnie osteplowalo, te halabardy rozpiete pod szyja, i taki jeden, co czapka armate popsul, ciekaw jestem, co oni jedli?
Witam, parówką dałem STOP!!!( yyc
24 lutego o godz. 18:56)
Naszła mnie kiedyś jak pannę w ciąży ochota na parówki, kiedyś gotowałem tym razem zrobiłem na grillu,
http://ecx.images-amazon.com/images/I/41SAZ71NB4L.jpg
w tej białej rynience tłuszczyk się zebrał, będzie przydatny do czegoś tam. Po ostygnięciu można było z niego świece robić. Parówki cielęce z wyższej półki. Przerzuciłem się z „ochotą” na śledzie w śmietanie.
Yurek, 🙂
grill ?
parowki na nim?
truskawki i ogorek kiszony, ledwo podgrzac, pamietam moja przygode z ciaza
Sławek jak go zwał nie ma znaczenia tylko ta steryna!!!
Okoliczności przyrody. „Obrodzone” drzewa dające cień.
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums?banner=pwa&gpsrc=pwrd1#photos/100894629673682339984/albums/5848597954702104097/5848597959876495762
Cień się przydaje szczególnie osobnikom, które weszły na wyższy stopień cywilizacji i utraciły część futra…
Ktoś pisał, że na Florydzie ludzie cierpią od gorąca i wilgoci. Racja, ale to dotyczy tylko farmerów i tych co mało czytają, czyli niegramotnych. Pierwsi muszą a drudzy nie wiedzą, że na Florydę tylko w zimie! Tu teraz jest raj. Alicja z Jerzorem są świadkami. Jeden mój znajomy twierdzi, że dżentelmeni w lecie są na północy…
Parówki – nie mam z czego zrobić, a kiedyś robiłam. Teraz mięso cielęce, króliczyna są poza moim zasięgiem. Kiedy robiłam ostatni raz, a Jarek pilnował podwędzania – były takie dobre, że całe 5 kg rozeszło się w parę dni. Był zresztą taki czas w latach 70-tych, że w domu robiłam praktycznie wszystkie zjadane przez nas wędliny. Zakup połowy świniaka z połówką cielęcia naprawdę się opłacał finansowo, a jeszcze rodzina wiedziała co je. Na te święta zrobię tylko białą kiełbasę – jakieś 3-4 kg , część zjemy w święta, część si zamrozi.
Pojawiły się u nas „Parówki z szynki” 93% i jak się je gotuje to w wodzie nie ma nawet oczka tłuszczu.
Dziś na obiad była polędwica Wellington w towarzystwie brokuła:
http://www.mojegotowanie.pl/przepisy/miesa/poledwica_wellington
Jolinku,
Wracam szóstego, zdjęcia się robią ale na starym aparacie (bo lżejszy). Będzie Aix i Marsylia.
Alicjo,
Ja tu się bydlę codziennie dobrymi deserami. W la Duranne, od pierwszego lutego otworzyli nową knajpę. W zasadzie jest to włoska pizzeria. Ale właściciel i kucharze francuscy. Jedzenie w porządku i po umiarkowanych (jak na Francję) cenach. Za to te desery od Pascala… Tego mi będzie brakować w Polsce.
Jako ostatni, zamykam liste skladajacych troszke słonawo i zawsze cieplo, zyczenia MałgosiW 🙂
Nie mam silz wiecej klepac. I tak juz zdarzylo mnie sie usnac z glowa w talezu. W przyczyny nie chce wnikac, moze wplyw mialy zbyt wolne ruchy dloni z lyzka pomiedzy miska a otworem chlonacym 🙂
Dzień dobry,
Nemo znowu podesłała dawkę obrazków od których budzi się we mnie zazdrość, że mnie tam nie ma.
Podziwiam też aktywność Nemo i lajares. Im się wszystko chce.
yyc – bardzo smakowite Twoje śniadanie, na Twoich fotkach wszystko zawsze wygląda apetycznie. Też tak lubię.
Kupiłem dzisiaj ładny kawałek wołowiny – wieczorem powstanie z tego pieczeń, mam nadzieję, że się uda. Ostatnio była bardzo dobra, dodałem trochę grzybów, piekłem bardzo długo na wolnym ogniu.
Teraz jeszcze muszę wyjechać kupić program do obliczania podatków – w Polsce można ściągnąć za darmo, tutaj trzeba wydać 50 – 60 dolarów, ale to i tak dużo taniej niż dać komuś do obliczenia.
🙂
Niemniej pięknie jest tutaj.
http://alicja.homelinux.com/news/Z%C5%82oty_Jar-luty2013.jpg
Zdjęcie podesłała mi kuma par dni temu, droga, która znam na pamięć i w ciemnościach egipskich, a takie tam bywają czasami 😉
Nowy-> mnie chcialoby sie placic milion euronow podatku.
Niech bedzie ze nawet co miesiac.
Uzupelnilem plyny w organizmie i zaczynam dochodzic do normy. Rekina zjadlem, wprawdzie nie z baczego przepisu lecz podsmazanego na olivie. Uczudzie dziwne z uwagi na poczynania tego stwora, niemniej strawny 🙂
Z moich doswiadczen wynika, ze im brzydsza ryba tym smaczniejsza 🙂 . Wszystkie bez najmniejszych klopotow daja sie robic w galarecie. Wystarczy zagotowac cztery marchewki w towarzystwie pora, dolac odpowiednia ilosc dobrego octu winnego i zamoczyc pozbawione skory oceaniczne stworzenia. Z przypraw uzywam z racji pobytu jedynie sól 🙂
Mam jej tutaj pod dostatkiem 🙂
Ewa,
jam niedeserowa, więc mam to z głowy, ale lubię inne przyjemności kulinarne;)
O rany…jeszcze czuję ten boczek! Ale znakomity był.
Wracając ze śniadania, wstapiliśmy do sklepu – kupiłam sobie znakomitą torbę podróżną, taka, która w samolocie liczy się jako bagaż podręczny. Nie chce mi sie czekać na odprawę bagażu, a co gorsza – czekać po przylocie na bagaż. Juz umiem sie pakować tak, zeby zabrać minimum, niechby i to była podróż dookoła świata.
A propos podróży dookoła świata, syn mojej kumy z Vancouver ( Polak) wybiera się z żona w podróż naokoło świata, na pół roku.
Jak ja miałam 30 lat, mogłam sobie pomarzyć tylko…bo tu się człowiek musiał urządzić jakoś, zainstalować. Amerykę północną mamy już dawno „zrobioną”, poza Alaską, i najpółnocniejszą Kanadą (Yucon, Northwest Territories) + North Dacota, Meksyk też.
Teraz jest czas na realizację, może nie całe pół roku, ale po kawałku, to tu, to tam. Marzy mi się to i owo jeszcze.
Słucham,
http://www.rockin626.com/
Chciałam napisać – Meksyk też zrobiony 🙄
I Dakota. Południowa.
Chyba mi klawiatura wysiada, bo jak nie walnę mocno, to mi się niektóre litery nie wbijają, ogonki też się nie ogonkują.
Cichalu 🙂 wprawdzie baltyk to nie morze polnocne. Mimowszystko przyszlo nam spotkac sie na polnocy 🙂 🙂 🙂
A do dzisiejszych naszych polozen to nawet na dalekiej polnocy 🙂 🙂 🙂
Przekaz Ewie i pozdrowienia i zarazem zaproszenie do miedzykow w dowolnym terminie.
Alicjo też zazdraszczam synowi który wrócił z rowerówki. Death Road cały!
http://sphotos-a.xx.fbcdn.net/hphotos-prn1/58435_4326676616260_1953419947_n.jpg
Dzisiaj Peru na motorach.
Zima pod Sobótką (Dolny Śląsk), kumpel podesłał zdjęcie z dzisiejszego dnia. A niedawno się chwalił, że już prawie wiosna 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Zima_w_Barysiowce.jpg
Podroze powinny miec cel. W przeciwnym razie jest to wluczegostwo, badz jak kto woli popularny bigos, wszystko w nim a zarazem zadnego przyjemnego smaku, troche kwasne pieprzne slone by blugo mozna bylo trzymac i odgrzewac. W celowych wyjazdach nic nie traci na qwalitecie.
Zaczynam myslec o indo. Perfekcyjne do przesady fale. Miodzio dla mnie 🙂
O rany Yurek!
To coś pod Jerzora, chociaż nie jego typ roweru, bo tu widzę górski.
A w Peru to gdzie będzie szarżował?
Skoro przy takich ekstremalnych sportach, nasz maratończyk (już o nim opowiadałam niejeden raz, Boguś Kulik) w tym roku 3 marca startuje w ekstremalnym 80km maratonie w Death Valley.
Trzymajcie kciuki!
Zaczyna dostrzegac klepanego byka za bykim. Czas najwyzszy by i w polanowie zreformowano pisownie jezyka. Niemcy zrobili za jakis czas temu i nikt muz sie nie myli. Nie ma umlautow nawet na najnowszych klawiaturach lifetabow.
Nie sadze by jezyk stracil na tych cieciach, a zyje sie z nimi znacznie przyjemniej 🙂 🙂 🙂
Jeszcze tylko pomiedzy gorna piatka i gorna szostka czuje lekkie zasolenie. Znajac siebie to dam rade i z tym problemem 🙂 🙂 🙂
Zdrowie MalgorzatyW!!!
MalgorzatoW-> do zyczen dolacza sie jedzacy dobrze i bedacy szczuplym ( jak w zaleceniach Gospodarza 🙂 🙂 🙂 ) Christoph U. Rzniemy tutaj razem nie tylko tutejsze fale 🙂 🙂 🙂 , od czasu do czasu cos o innej konsystencji 🙂 🙂 🙂
Na cieciach to nie wiem co i kto by stracił. Warto znać swój język i go szanować, takie jest moje zdanie.
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wybierał się w podróż BEZ CELU 🙄
Lajares,
czy Ty się czasami już nie urżnąłeś? 😉
Pozdrowienia dla Ciebie i Christopha U. i duzej fali!
A swoją drogą, gdzie jesteście w tej Ameryce Pd.?
Panie Lyku (19:59) łodygi tak mają, sugerują i zrzucają.
Cały wpis jak zwykle mocno niezrozumiały, zagmatwany i zamącony, mnie szczególnie zaintrygowała ta halabarda rozpięta pod szyją.
Jak to u Ciebie, jest to zapewne jakiś skrót myślowy.
Czy dam radę? Rozłożyłem na części : halabarda ->
hala+barda, co to hala i co bard, każdy wie.
Znaliśmy wielu bardów występujących w wielu halach, wielu z nich było w trakcie śpiewania rozpiętych pod szyją – Kaczmarski, Wysocki, Okudżawa, czy ktoś ich widział nierozpiętych?
Czyli: halabarda, to hala w której występuje bard rozpięty pod szyją.
Idąc dalej: panorama też jest w hali, piewca ( ten co coś przedstawia) czyli bard tam namalowany, w ręku jego halabarda, na nim rozpięta w bitewnym amoku koszula, Racławice w tle.
W skrócie : rozpięta pod szyją halabarda.
Trudne było, piętrowo zagmatwane!
Pytasz co oni jedli? To już jest dziecinnie proste.
Bartosz i koledzy jedli proste, polskie, chłopskie jadło od Kościuszki z Głogoczowa.
A reszta wpisu jasna, dla nierozumiejących : to takie karnawałowo – gastronomiczno – meteorologiczno – patriotyczne Sławkowe reminiscencje.
Mój chleb z garnka.
Antek – chleb imponujący. Mąk mam, drożdże mam, garnek żeliwny – mam. Tylko kto ten rozgrzany, gorący, a ciężki jak nieszczęście garnek ma wyciągać z piekarnika? Jak i czym?
http://www.tokfm.pl/blogi/instytut-obywat/2013/02/bauman_strach_to_uczucie_poddanych_nie_obywateli/1#Cuk
Lajaresowi i Christoph-owi U. dziękuję. Wasze Zdrowie 🙂
Antku, piękny chlebek!
Nieprawda, że kanadyjski bekon jest cienki jak papier. Proponuję wziąć kartkę papieru i porównać.
Owszem, Pyro – wtrząchnęłam 16 tych „papierków” i kilka frytek (też lubię!), resztę podsunęłam Jerzoru.
Dobrze wysmażony plasterek bekonu ma ok.2 mm grubości. Jest smakowity, chrupiący i mniam-mniam….Co jak co, ale Kanadyjczycy wiedzą, jak to robić. Nie jem nożem i widelcem, bo się łamie – biorę w rękę i pogryzam.
Kanada jest znana z bekonu, a najlepszy produkują w prowincji yyc, w Albercie. I pewnie yyc będzie miał więcej do powiedzenia na ten temat, bo smakosz i się zna.
No i nie dowiedziałam się jak się z tym garnkiem obchodzić (a ja mam kłopoty nawet z używaniem go na piecyku – ma dużą wagę, potężną dozę bezwładności, a jest gładki od spodu i przy nieostrożnym przesuwaniu może zlecieć na podłogę, czyli spełnić funkcję gorącej bomby). Zupełnie nie wyobrażam sobie wyciąganie go z piekarnika (zamiast uszu ma płaskownik półokrągły)
Pyro,
to przeciez nie musi byc koniecznie zeliwny ciezki garnek. Ja cabatte pieke w bialym zaroodporym pojemniku ktory sluzy mi do zapiekanek i ma szklana pokrywke.
Pyro, żeliwne garnki są rzeczywiście ciężkie, ale dobrze się w nich gotuje. Do wyciągania z pieca trzeba się zaopatrzyć w solidne, długie rękawice. Ciężar garnka z chlebem nie jest dużo większy niż pustego garnka.
Cichalu,
znamy te brody z Savannah, pierwszy raz widziałam lata temu.
Antek rozsypał czarnuszkę dookoła pięknego chleba, w chlebie też ona ci jest. Prawie czuję zapach i chętnie bym piętkę… choćby malutką.
Okrągły chleb ma ten plus, że małych piętek może być kilka 🙂
Ha, ja w nim robię gulasze i inne podobne potrawy. Może się i na chleb skuszę kiedyś.
A teraz ju dobranoc wszystkim po tej stronie wielkiej wody, a przyjemnego wieczoru Koleżeństwu za kałużą. Nowy – czekam na sprawozdanie z włóczęgi po City , plaży i atrakcjach.
Dobranoc Pyro.
Nowy. Zadzwoń do najbliższej library. Oni razem z AARP wypełnią to za darmo. My nie należymy do AARP, ale nikt o to nie pyta. Robimy to już od ładnych paru lat!
dzień dobry …
Pyro musisz piec ten chleb razem Pyra Młodszą .. pomoże w dźwiganiu …
nic złego nie robiłam i się przeziębiłam … 🙁
Pyro jak Zgaga ma nowy sprzęt to trzeba na nim na nowo zainstalować dostęp do internetu .. nowe IP nie przydziela komputer lokalny tylko operator a operator jak rozumiem ten sam …
miało być z Pyrą Młodszą … tzn. to pieczenie chleba …