Ale jaja!
Lubię jaja. I to w wielu postaciach: w szklance z oliwą, sadzone, różne gatunki jajecznicy, faszerowane, na twardo, no i omlet z okruszkami trufli?
Nie przejmuje się też krzykami dietetyków ulegających wszystkim kolejnym badaniom szkodliwości jaj i ich złemu wpływowi na poziom mojego cholesterolu. Wiem, że za chwilę ukażą się wyniki kolejnych badań wykazujących dobry wpływ tych samych jajek na mój organizm. Jem więc na zdrowie.
Od lat jadam wyłącznie jaja od znajomych kur z sąsiedzkiego gospodarstwa na Kurpiach. Jedyne odstępstwo jakie robię w tej dziedzinie to – parę razy do roku – kupuję jajeczka przepiórcze. Są bowiem przepyszne i rzeczywiście inaczej smakują. Raz też – a eksperyment ten powtórzę chyba i w tym roku kupiłem wracając z Mazur i przejeżdżając obok hodowli tych wielkich ptaków, jajo strusie. Starczyło ono na posiłek dla całej rodziny, w tym i młodzieży z dużym apetytem.
Przepiórcze, kurze i strusie Fot. Flash Press Media
Postanowiłem więc przyrządzić propagandowy omlet właśnie z tych oryginalnych jaj: najmniejszych i największych. Zacznę od przepiórek.
Jajka przepiórcze – jak twierdzą dietetycy i lekarze – pomagają w leczeniu anemii, cukrzycy, bronchitu, choroby wątroby i nerek, amnezji i bólu głowy. Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam jak mówi dyplomatyczne sformułowanie. Ale nie doświadczyłem jak dotąd żadnej z tych przypadłości.
Jajkach przepiórcze zawierają 5 razy więcej potasu, 4,5 razy więcej żelaza, 2,5 raza więcej witamin B1 i B2, w porównaniu z jajkami kurzymi. Jajka przepiórcze są też szczególnie korzystne dla dzieci ze względu na mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia alergii. Podobno w Japonii każdy uczeń codziennie dostaje na obiad dwa przepiórcze jajka.
Są też te niewielkie jajeczka łatwe do przyrządzania. Aby ugotować jajeczka przepiórki na miękko wrzucamy je do wrzącej wody na jedną – dwie minuty i nie trzeba bać się, że pękną. Na twardo jaja przepiórcze gotujemy przez 5 minut. Smażyć je trzeba 3 – 5 minut.
A teraz przejdźmy na drugi jajeczny biegun. Jajo strusia waży ok. 1650 g i zawiera około 1000 g białka oraz 320 g żółtka (reszta to skorupa), stanowiąc dużą porcję cennych, potrzebnych składników odżywczych. Zawartość cholesterolu w żółtku jest porównywalna z zawartością cholesterolu w jajku kurzym.
Warto również podkreślić duży udział w żółtku jaja strusiego wielonienasyconego kwasu tłuszczowego. Jaja strusie w porównaniu z innymi jajkami są bardziej dietetyczne, wynika to ze stosunku występujących kwasów wielonienasyconych do wielkości kwasów nasyconych.
Pomimo tego, że jajko strusie posiada dużo walorów dietetycznych, niestety przyrządzane jest rzadko, głównie ze względu na brak tradycji oraz dość wysoką cenę. Kosztuje ono bowiem ponad 60 zł.
Kiedy nabędziemy już świeże jajo strusie musimy wiedzieć w jaki sposób należy go rozbić. Grubość jego skorupy jest 10-krotnie większa od jajka kurzego.
Należy więc bardzo ostrożnie zrobić małą dziurkę przy pomocy ostrego narzędzia np. dłuta lub wiertarki, wówczas będziemy mogli wydobyć białko i żółtko pozostawiając skorupę w całości. Potraw ze strusich jaj możemy spróbować w niektórych restauracji, zazwyczaj można zamówić jajecznicę.
Prawdę mówiąc jajo strusia smakuje podobnie do kurzego. Jego kupowanie i gotowanie jest bardziej teatrem kulinarnym niż wyjątkową i oryginalną ucztą.
Komentarze
Juz o tym bylo, ze jaja przestaly byc be 😉
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114377,11493479,Jedzcie_jaja__Na_sniadanie__na_obiad__na_kolacje.html
Dobranoc (u mnie)!
Ale jaja! Jajo jaju nierówne. Bardzo lubię jaja. Ab ovo…
Dzień dobry Blogu!
Ze wzruszeniem podziwiam co jakiś czas, jak się pięknie formuje front jedności narodu.
Pod warunkiem, że to nemo ośmieli się napomknąć, że jakieś wydarzenie w historii Polski (tu katastofa smoleńska) ktoś podciągnął pod pojęcie Polnische Wirtschaft.
Zaraz meldują się Polki z niebajzlowatych, padają oświadczenia „A ja Polskę lubię”, a w ogóle gdzie indziej to też Murzynów biją (czytaj: marnują środki) itd.
Ojczyzna w potrzebie, zwieramy szeregi i dajemy słuszny odpór.
I bardzo dobrze.
Jest okazja, dajmy ujście uczuciom.
Cóż pozostaje innego, jak zamilknąć i zagłębić się w dalszą lekturę Dostojewskiego.
Eeee…no tak.
Teraz wszystko jasne.
Zły wpływ lektury.
Przecież D. nie lubił Polaków 🙁
W jego książkach Polacy wprawdzie nie są wprost odrażający, brudni, źli, o nie!
To tylko postacie marginalne, których pojawienie zapowiada klęskę.
Powiadają, że to wynikało z obserwacji zesłańców polskich, którzy do Rosjan odnosili się z pogardą i wyższością.
Malkontent jeden.
Na indeks, a nie na intarsjowaną etażerkę 🙄 😉
Zima za oknem nie odpuszcza.
Najpierw odśnieżanie, potem do chłopa po jaja, a potem do roboty!
Dziś pączki.
Na wieczór zapowiedziane zebranie speleo i przyjazd Młodych.
Jutro jedni do jaskini, inni na narty, sanki etc.
dzień dobry …
jaja lubię bardzo i jem często bo lubię … 😉
nemo i co chciałaś nam powiedzieć tym wpisem bo nie zrozumiałam ..
Nasza Eska twierdzi, że nie ma jaj smaczniejszych, niż perlicze. W jej gospodarstwie jest ich zawsze za mało, biorąc pod uwagę domowych amatorów i trudności z pozyskaniem. Perliczki zachowały wiele cech dzikich pantarek i za czorta nie zniosą jaja w żadnym gnieździe w kurniku. Swoje jaja chowają po krzakach, dużych kępach trawy i po wszystkich możliwych kątach. Szukanie jaj perliczych co drugi dzień, stanowi dodatkową atrakcję.
Wracając do wczorajszej, wieczornej dyskusji – nie wiem czego się do mnie przyczepiliście, jak rzepy. Ja ani razu nie użyłam pogardliwego Polnische Wirtschaw, właśnie z uwagi na historyczne konotacje. Pisałam o :jakoś to będzie” i o bylejakości wykonania. To Nemo i Byk użyli PW a mnie się dostało. Łącznie z pouczeniem, że ja też jestem Polką.
No, to na temat :
Jacek Poniedzielski : „Nasz Kraj”
….Masz kraj
to kraj Wielkanocny
We świecie to rzecz niesłychana
By mogło być tyle jaj
z decyzji
jednego barana…..
Pyro,
nie przejmuj się, to wszystko moja wina.
Ale to Ty zaczęłaś z „jakoś to będzie”, prowokatorko 😎 😀
😯
Czy oswiadczenie, ze ja Polske lubie (a wrecz kocham, bo to moj „dom rodzinny”), to paskudztwo jakies?
Moja ulubiona potrawa z jajek to jajka mimoza. Nie lubie i nie jadam kogla – mogla.
Nemo, Alicjo – przecież wszystko w normie; ja zaczęłam, bo się zdenerwowałam, Nemo mnie poparła, bo też ją to i owo uwiera, Alicja podkreśliła, że jednak jest lepiej, niż było. I też prawda. Placek natomiast podejrzewał mnie o nędzny defetyzm – nic z tych rzeczy. Dopiero dzisiaj doczytałam i mnie zastanowio, czy ja to kalam to gniazdo, czy nie.
Ależ skądże, Alicjo!
Tylko to „A JA…” to jest dawanie do zrozumienia: „w odróżnieniu od przedmówcy” czyli insynuacja, tak przy okazji. Ot co.
Tylko nie rzucajcie jajami !
Najważniejsze, że już wiemy, iż Nemo posiada intarsjowaną etażerkę.
Strasznie dużo słów powiedziałaś, Nemo, żeby nas o tym zawiadomić.
Z pozycji czytającego lepiej czyta się o inkrustowanej etażerce , niż o zgadze 🙂
Intarsjowana etazerke ma Antek….
Etażerki, sygnety, Svarovski…, a potem przychodzi Pepegor i wali prosto z mostu 😉
Miodziu,
ani Antek, ani ja… 😉
Dzień dobry,
Miodzio napisała pierwsza – etażerka jest antkowa 🙂
Mieliśmy kiedyś w domu jajo strusia. Jajecznicę jadło 7 dorosłych osób i dziecko. Nie daliśmy rady 🙂 Przepiórczych jeszcze nie jadłam.
Źle odwróciłam obraz i zrozumiałam inaczej 😀
Eksportowe jaja: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91830/bb0ed6ad56f41c6de469776171261226/
Baba z jajami: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/128110/bb0ed6ad56f41c6de469776171261226/
a ja przepiorcze jaja jadlem juz za „ludowej”;
gdzies, na poczatku lat siedemdziesiatych pojawily sie one wraz roquefortem
(ktory szybko musial zmienic nazwe na rokpol, bo francuzi w sprawie serow na zartach sie nie znaja 😉 ), coca-cola i papierosami marlboro….
Dzień dobry 🙂
Czy to źle, że mam etażerkę? 🙄
Sie porobiło. Środa Popielcowa ściśnięta między Zapustami a Walentynkami.
Jajowy śmugus dyngus w Wielkim Poście. Grad metoorytów uderzył w Czalabińsk, albo okolicę. Niekończący się koniec świata 😯
Nie baba, ale pani dostarczyła mi rano kolejną partię jajek. I nie w koszyku, ale w wytłoczkach. A jajka bardzo mi były potrzebne – i do sałatki, i do ciasta cytrynowego. To moje trzecie podejście do tego ciasta : pierwsze znakomite, drugie zakalcowate, a dzisiejsze też chyba udane, choć lekko pęknięte.
Zatelefonował syn z pytaniem, czy jest u nas śnieg, bo w Gdyni go nie ma. Oczywiście u nas jest i w związku z tym wraz z wnuczkiem mogą przyjechac też sanki. Różnica kilku kilometrów odległości i ok. 140 m wysokości powodują, że klimat trochę się różni.
To fakt, przepiórcze jajka zawsze były w delikatesach, ale ja ich nigdy nie kupowałam.
Przepiórcze są bardzo dobre, ale ich tu nie kupuję, bo nadzwyczaj drogie. Po dwóch dostawach rzędu 60-100 sztuk od moich gości zaspokoiłam apetyt na jakiś czas 😉
Na wiosnę strusie w bazylejskim ZOO będą znowu miały nadmiar
@placek:
masz oczywiscie racje, ze powinienem przeprosic za idiote i cymbala,
co tez niniejszym czynie…
prosze rowniez aby niektorzy pirates of carribean
(z sygnetem czy kastetem, a nawet intarsjowanym bidetem) takze dali sobie na wstrzymanie…
zdjecie z ubieglego wieku, czarnobiale,klasa c,
zabawa gwiazdkowa w sali gimnastycznej szkoly podst. im. maj. sucharskiego:
kupa ksiezniczek, jedna czarownica(polonistka),dwoch milicjantow, siedmiu czterech pancernych, dwie sanitariuszki marusie, cala banda indiian w pioropuszach z dzidami i tomahawkami i jeden kowboj; a kto jest tym kowbojem. nie powiem 😉
Ojoj, nieuważnie czytałam i pomieszałam stany posiadania…
Ubolewam.
Byku, 😀
Troszkę byczej poezji
Przejaśnia się, śnieżyca minęła, na weekend zapowiadają słoneczko.
A w tym Czelabińsku takie rzeczy 😯
Na obiad pasta z sosem z gorgonzoli – Dan kiedyś podawał, jak to się po włosku nazywa, ale oczywiście wyleciało Pyrze z dziurawej pamięci. Mam w planie nastawić dzisiaj likier farmaceutów i jeszcze jakąś cytrusówkę – niewiele, ot po 0,5 l spritu . To żeby zaoszczędzić szlachetne nalewki i żeby coś na wieczorne toasty było.
Młodsza jutro cały dzień na uczniowskim, dorocznym festynie rockowym „Garaż”, a ja kupiłam małą, włoską kapustę, mięso, które mi w sklepie zmielono i będę robić gołąbki – sos mam od papryki faszerowanej. Zamroziłam sobie.
W odpowiedzi na wczorajsze zapytania
zupa rybno-robakowa była oczywiście improwizacją
warzywa jakie wzięły udział w tej zabawie:
marchewka, seler, pietuszka, ziemniaki, por, ibmir
czosnek, mała papryczka, siekana kolendra jako przyprawy
ryba tołpyga (najpękniej wyglądała), krewetki, mule
mleczko kokosowe, śmietana, masło
z 5 słoiczków ocienianych na węch
bo sam już nie pamiętam co to za mieszanki
pieprz, słodka papryka w proszku, sól
(dostałem kiedyś od kogoś z Indii)
:::
a co do gruszek, to życzeniem
mojej pani było odtworzenie przepisu z programu
http://www.kuchniaplus.pl/przepisy/przepisy-kulinarne-kuchni-plus/gruszki-pod-oscypkiem-z-zurawina_8390.html
co oczywiście z radością uczyniłem
Brzucho – dziękuję
Z „pi, pi” jajowym powitaniem.
Nie strusie lecz emu – takie sobie jajeczka:
http://www.youtube.com/watch?v=eL-r3KjSouA
Czy wiecie, że to pan emu wysiaduje jajka i dba o potomstwo? I że jajka nie pochodzą od jednej tylko samiczki?
Podrowiątka od zwierzątka
Echidna
No, jeśli byk przeprosił za idiotę i cymbała, to i ja odpuszczam…
aaa! i rada do gruszek
raczej prawie twarde niż prawie miękkie
i tak się dosmażą, a nazbyt miękkie byłyby …nazbyt miękkie w potrawie
echidno,
chyba nam tu nie podrzucasz potomstwa z, za przeproszeniem, „związków partnerskich”. W dodatku rozszerzonych 😯 🙄
filmik cudny 😆
Jogoda –
Mono, stereo, kwadro… do wyboru do koloru. Co ptak to obyczaj, co kura to jajko.
E.
byk, 12:07
ok, konczymy klotnie, sciskam prawa racice. 🙂
Witam, Nowy masz rację, kto się smuci ten jest smutas, kto się kłóci ten jest ku…..
Som kury! Moja Mama je karmi – to przelom lat 50-60, sadzac po spodnicy Mamy (zmasakrowalysmy ja lata pozniej z siostra, usilujac cos uszyc, zeby starczylo na nas dwie).
I dumny kogut, ktory je z boku obchodzi. Moja Mama byla eksperymentatorka w ogrodkowej i kurzej branzy, lubila nowosci, ktorych w tamtych czasach na wsiach nie bywalo. Tu akurat wszystkie kury biale, ale miewalismy kury rozne, liliputki, i te nakrapiane przepiekne perliczki, i jeszcze co tam – nie zapisalam wtedy, i teraz nie ma jak kogo zapytac 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki-Mama%20karmi%20kury.jpg
Kury byly u nas w domu popularne, jajka tez.
No i jak to ja – ujawniam 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Basia-karmi%20kury.jpg
http://alicja.homelinux.com/news/img_5661.jpg
Widelo do powyzszego obrazka
O, to….
http://www.youtube.com/watch?v=26ob2IFEKZQ
Bywały kury rasy leghorn – to te Alicji; były rasy s -u – s – e – x (poprzednio przepadło) – kury znacznie większe, czarno – białe, piękne czerwono – brązowe „włoszki” , zielononóżki – a innych już nie pamiętam.
Nie tylko śmichoty z Sarasoty
Selby biblioteka. Wejście jest obramowane akwarium! Czego to ludzie nie wymyślą!
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/ZSarasoty#slideshow/5844965393979261922
Alicjo, masz te kury z Key West?
Cichalu,
jasne, ze mam – podobny kogut, ktorego draznilam, jak to smarkata, ganial mnie naokolo domu na Bartnikach i wbiegal na te schody dosc wysoko, ale ja zdazylam sie na werande…i zamknac drzwi.
Z diakrytykami potrwa, bo Jerzor orzekl, ze musi nowa wersje linuxa zainstalowac, uaktualnic to i owo i tak dalej.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Marzec2010FloridaRejs#5457318057980125954
Cichalu,
w jakims tam centrum handlowym we Wrocawiu (Oporow) juz od lat dziala dwupietrowe akwarium, gdzie nawet sa rekiny! Ale rekiny osobno, dlatego dwa pietra – rybki tu, a rekiny tu. Zamieszczam zdjecie, paskudne bo paskudne, ale nie jestem perfekcyjna pani, co od zawsze podkreslam – postaram sie nastepna raza zrobic lepsze (jak mi sie uda).
http://alicja.homelinux.com/news/img_2986.jpg
O, widzisz, Pyro – leghorny! Sas-eksy jakies mielismy i co tam jeszcze, w porywach bywalo tego setka, ale z tego co pamietam, nigdy nie mieszalo sie jednych z drugimi, tylko jedna rasa.
Zielononozki pamietam, wloszki tez, i tego cholernego koguta brazowo-czerwono-jakiegos, ktorego draznilam, a on mnie ganial, i slusznie 😉
Ten kogut to „karmazyn”. Panie tez byly „karmazyny”. A pamietacie panstwo kury z golymi szyjkami. Nijak sie chyba nie nazywaly, albo po prostu „goloszyjki”.
O i jeszcze „siemieniate”.
Miodzio – te siemieniate, to te, które Alicja nazywa „perliczkowe”. One miały pół na pół jasno i ciemnoszare pióra i wyglądały, jakby je ubrano w samodział chłopski.
Przed chwilą uśmiałam się ogromnie, bo nie tylko w polskim Sejmie są „Macierewicze”; otóż pan Żyrinowski z wielką energią głosi, że meteoryt z Czelabińska to nowa broń amerykańska. Jankesi połapali meteoryty i teraz przekierunkowują na matuszku – Ras – siju! O! i armia nie potrafiła obronić. Na to minister obrony z kamienną powagą oznajmi, że jeżeli czcigodny poseł do Dumy, Żirinowski, zgłosi na piśmie wniosek formalny, armia od jutra zacznie chętnym do samoobrony obywatelom wydawać siatki – na wyłapanie amerykańskiej nowej broni własnymi rękami.
asteroida szepcze raz do astra – per vaginam ad astram…
a na to aster (ten ma szpan 😉 ) bien, madame!
Nie na temat, znalezione w sieci
W szkole, na przerwie pobili się pracownicy. Nauczyciel wuefu i woźny. Wygrał woźny. Karate co prawda super sprawa, ale młotek to młotek…
🙂
@byku
Czy ja tez mam cie troche poglaskac?
Miedzy rogami czy po ogonie? 😆
Ma ktos recepte na rekiny, dzisiaj ponownie byly na molo. Po ostatnim zatruciu mam lekkie obawy co sie tyczy tego typu plywajacych gadow. W kazdym razie im wiecej rekinow na mole to mniej ich na rewirze ktowym 😆
Pyro ja juz nie mam urlopu 🙁 i dalej tutaj na wysepce jestem.
Nowy – młotek jest argumentem z gatunku „skuteczne”. Też mam młotek, ale zanim go znajdę w razie potrzeby, to mi złość przejdzie.
Lajares – co Ty pleciesz o rekinach na molo? To jakiś nowy gatunek? Z ryb chrzęstno-szkieletowych preniósł się wstecz, do gadów?
Pyro,
perliczki byly prawdziwe u nas, o , takie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Helmet_Guineafowl.jpg
Jejku, lece do kuchni, bo goscie Krakowiacy sie zapowiedzieli (przed chwila telefon!), sto lat ich nie widzialam, a po drodze do piekiel im jest, na sekundke wpadna, juz ja im dam sekundke 👿
Swoja droga lubie takich gosci – za dwie godziny bedziemy 🙂
Jaja kocham w kazdej postaci, a najwspanialszy rosol jest podobno z perliczki.
Nigdy nie sprobowalam i pewnie tak juz zostanie…
Miodzio – w poznańskich sklepach mrożone są zawsze (Wielkopolska słynie z hodowli) i nie są zbyt kosztowne. Za ostatnią płaciłam ok 17.00. Trzeba uważać z pieczeniem – są chude i łatwo przesuszyć.
http://peterfaberge.post.my/
Na podwieczorek – Pasteis de Nata, do przyrządzenia których potrzebne są jajka:
http://kalejdoskopkulinarny.blogspot.com/2009/07/portugalia-od-kuchni-pasteis-de-nata.html
Alez Pyro.
Jesli nie widzialas jeszcze na zywo rekina to zareczam cie, ze ma on ogon podobny do liguana tyle ze z pletwa na koncu. Po polskiemu moze toto odpowiadac jaszczurce. Liguany sa jak najbardziej uzyteczne. No przynajmniej ichnia skora. Jak sie mnie rozpieprza do konca moje lacze, to mam juz zaklepane nowe, z liguana. Jak by nie patrzal sa rekiny tutaj szarobrazowej masci. Bez jaj 😆
Dotarlem juz nawet cene laczy o 50%, ale sprzedawca jeszcze nie wie tego co ja wiem. Kazda cena jest zawsze do zbicia. Mam jeszcze dwa tygodnie czasu 😆 i stare lacze jeszcze caly czas wplywaja na cene nowych 😆
@ogonek:
nie myl mnie z babcia @pyra, chociaz gotuje nie gorzej…
jak juz, to wrzuc mi raczej monete do kapelusza;
kompot z wegierskich czeresni(rocznik 2005, same zbierane i wekowane)
otworzylem i…nadal poezja;
ile trzymaja n.p. powidla? jedne po 10 latach otworzylem i byly wyborne…
dzisiaj same grzechy, fasolka po bretonsku z puszki!
Jajeczne pingwiny 🙂 http://pinterest.com/pin/398357529509694344/
Czyzbys dodal do fasoli wlasny ogon by nie mozna bylo cie za niego ciagac byku?
Jakby nie patrzal zawsze pozostaja jaja 😆 pociete na kopiejki raz zulem w Presowie.
Nemo, alez ty masz dlugi proces trawienny. Juz dawno zapomnialem, tobie nadal sie jeszcze odbija powietrznymi huzarami
🙁
Rozgrzewająca, marokańska potrawa (z jajkami, a jakże 🙂 ) na mroźne zimowe dni. Kefta Mkaouara:
http://restauracjadomowa.blox.pl/2012/11/Kuchnia-afrykanska-fascynowala-mnie-od-dluzszego.html
Asia (22:23) 🙂 🙂
Pikne! Jak nic pasuje do mojego komputerowego ustrojstwa 🙂
@ogonek:
myslałam raczej o kłobukowskim…
Pingwiny? 🙂
Pingwiny, bo ja mam taki linux, do ktorego jestem przywiazana serdecznie:
http://alicja.homelinux.com/
😉
Pasują.
Musisz kiedyś zrobić taką sałatkę z jajecznymi pingwinami 🙂 Trochę zieleniny, jajka, czarne oliwki, a jaki fajny efekt.
Ja robię na Wielkanoc „staw z kaczuszkami” do ubrania stołu. Kaczuszki to – jajko kurze, jajko przepiórcze, odrobina czerwonej papryki albo marchewki, zielony listek w kuperku – no i 2 pieprze „oczne” i pół wykałaczki żeby główkę w korpus umocować – 3-4 na niewielkim lustrze albo szklanym półmisku i trochę zieleniny jako szuwary.
Wool! Pyro! Jestem pod wrazeniem, dla kogo to? Ja chyba nawet dla moich najwspanialszych pod sloncem wnukow sie bym nie porwala..
Jakieś tu zaistniały nieporozumienia, wszystkim zainteresowanym – Nisi, Staśce, Miodziowi, Asi…tak od góry wpisów poleciałem wyjaśniam więc, to nie była moja etażerka!
Nemo też nie właścicielka.
Jagodo, etażerkę mieć jest bardzo w porzo!
Jeszcze lepiej ją śnić…oj, powiedz kochaneńka cygance co ci się dzisiaj śniło, połóż cygance na ręce 5, albo lepiej 10 złoty, a cyganka ci powie co twój sen znaczy!! Oj, dobrze dobrze, 10 kładziesz kochana, a może jeszcze daj monetę na ten papierek to sen wyraźniej zobaczę i wiatr go nie zdmuchnie bo szczęście wtedy odleci, nie, nie tą, tą większą daj a prawdę ci powiem, tak teraz dobrze, teraz czuję w ręku siłę, to co ci się kochaneńka śniło? Co? Etażerka? A, etażerka , oooo! to musisz jeszcze jedno pięterko, albo i dwa jak była wysoka z monet dołożyć, bo sen to wysoki i cyganka na palcach musi stanąć by zobaczyć co cię spotka, oj tak, to daj jeszcze te mniejsze, zgrabnie się cygance ułożą na rece, a jak się rozsypią to tylko szczęścia więcej oznaczać będzie, młodym przecież na ślubie dużo się rzuca by szczęścia dużo mieli to i ty swojemu szczęściu nie żałuj i połóż cygance jeszcze jakiś papierkowy bo słońce w tych drobnych się odbija i cyganka słabo twoją przyszłość widzi, oj słabo, taak taki mieszko dobrze przed słońcem kryje, wyraźnie teraz widzę i na palcach już stać nie muszę, a nie masz kochana papieroska bo cyganka taki głód przez twój sen poczuła, nie palisz? o, to dobrze, zdrowa będziesz bardziej i bogatsza, to podziel się z cyganką tym co dzisiaj nie wydałaś…..oj, kochaneńka nie denerwuj cyganki bo widzieć przestanę i szczęście cię minie, a wtedy nawet kazimierz ci nie pomoże.
A ty kochana to wysokich wież wypatruj, takich z których ciepłe morze widać, ale nie tych nad samym morzem, bo te to nie wieże tylko latarnie, a pod latarniami to szczęścia się nie szuka tylko czego innego, tylko te dalej stojące wieże bo jak kiedy na taką wejdziesz to tam swoje szczęście spotkasz, a jak chcesz wiedzieć jak to szczęście wyglądać będzie to połóż cygance pieniążek jeszcze jaki, byle wysoką miał jak ta wieża cyferkę.
Idę śnić!
ogonkiem w kolebce, kto łeb urwał hydrze…
,ale ja otwieram wlasnie jam brzoskwiniowy (jahrgang 2002)
…no, na granicy, postepujaca juz karmalizacja- mozna zuzyc do ciasta 😉
Moje psiapsiolki wpadly po robocie. Byla zupa z soczewicy a’la grochowka. Juz druga w tym tygodnbiu, Amerykanie nie znaja klasycznej polskiej grochowki. Od razu musza wszystko zblendowac…. brrr!
Na jutro bedzie jeszcze dla moich skarbow. Z chrupiacymi grzankami, co uwielbia moj wnuczek.
Dobranoc Panstwu.
W czasach gdy popularnym był japoński film o potworach, pewien kolega zarecytował przed tablicą : dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hedorze.
Dobranoc Miodzio!
Antek – mój Brat (młodszy o 7 lat) uparcie mówił zamiast „ksiądz po kolędzie”, „Ksiądz po kolanach”. Tato burknął „nie po kolanach, tylko po kopertę”. Przyszedł ksiądz, a nasz Jędruś, dobrze wychowany chłopczyk, zapytał „A ksiądz to po kolanach chodzi, czy po kopertę?” Miło było.
Któras z Pań wspomniała, że kumkwaty mogą lecieć do mięś. Miałem dzisiaj kurze wątróbki. Do tego obowiązkowa cebula a potem zaeksperymentowalem; sos śmietanowo…kumkwatowy. Luuuudzie! Zrobiło się bosko!
Gorąco polecam!
Piotrze, muszę spróbować Twojej propozycji dodania do jajek w szklance, oleju. Zawsze to robię z masłem.
Cichalu – wątróbki doskonale pasują do każdych owoców, a najlepiej chyba do jabłek. Kumkwaty też mogą być.
Dobranoc pt Blogowisku
Moja ulubiona etażerka:
https://www.google.pl/search?q=po2&hl=pl&client=firefox-a&hs=BUB&tbo=d&rls=org.mozilla:pl:official&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=nMUeUdG_DMKFtQbV6YCoCg&ved=0CAoQ_AUoAQ&biw=1440&bih=726#imgrc=_kck7f5SA14mpM%3A%3BDh86iFII1g6xkM%3Bhttp%253A%252F%252Fyoyosims.pl%252FObrazki%252FFS2004%252FPo-2_2.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fyoyosims.pl%252FFS2004_Po-2.html%3B410%3B308
26 sztuk z pół kilograma mąki, 100 g cukru, 6 żółtek, 100 g masła itd.
Antek prawdę ci powie, uraduje ci serce.
Dołóż sygnet, nieważne, czy herbowy, czy nie.
I na wszelki wypadek trzymaj rum w etażerce,
Może trochę posiedzi, zanim powie: – Adieu! 😉
Biorę blogowy urlop, mam robotę, a pokusy internetowe za duże na moją słabą silną wolę.
Jakby ktoś chciał, to prywatnie jestem przy kompie cały czas.
Pa!
Nisia urlopuje? Szkoda 🙁
Za to Asia pingwinuje 🙂 Asiu,pingwiny super !
Pomysł Pyry z kaczkami z jajek też do wzięcia.
Wakacje,ale spać jakoś nie mogę.Pomysł,by w hotelu zrobić podłogi z terakoty na pewno cieszy pokojówki,bo łatwo utrzymać je (te podłogi,
a nie pokojówki) w czystości.Natomiast,jeśli ktokolwiek idzie korytarzem sunąc za sobą walizę na kółkach albo wraca o 2 w nocy z imprezy stukając o tę pięknie wymytą podłogę buciczkami na obcasach,to budzi niestety skutecznie okoliczną klientelę.No cóż damy radę,bo już za chwilę sweet home 🙂
Nadal mam w głowie te wszystkie freski,mozaiki,obrazy,katedry i inne pałace.Wyznam Wam jednak w sekrecie,że jedno co zapamiętam z całą pewnością z tej podróży to….Włoszki w wieku już nawet mocno pobalzakowskim, ubrane w swoje eleganckie futra z norek (nawet przy +8oC) i mknące w tych wytwornych,DŁUGICH futrach na rowerach.
Cudny wynalazek 😉
Danusiu. Podłogi w korytarzach wyłącznie dywanowe (carpet) W pokojach można płytki.
Wykładzina na barku winna być miękka, bo szkoda łokci i czółka. Szafki nie muszą być intarsjowane, raczej intorsjowane…
Dzisiaj pogoda spacerowa. Byliśmy w marinach Ceny na dokowanie łódki astronomiczne. Oczywiście przy keji. Na mooringu do przyjęcia. Ja najbardziej lubię na kotwicy, bo za darmo. Tylko do baru daleko.
Parę fotek, jak kogoś obchodzi.
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/15Lutego2013#slideshow/5845325753923931922
@antek muzykant:
oj uwazaj, bo cyganka urok na ciebie rzuci i dostaniesz KURZAJEK,
albo i pypcia na jezyku, a mleko jesli ci sie nie zwarzy, to wykipi na amen 😉
Pozdrawiam SzPaństwa serdecznie! 😀 😀 😀
Jajka? Tydzień temu o tej porze ruszaliśmy w zapustno-walentynkowe tany (i cusz, rze pszed) z Naprawy, w której szaleje albo szalała… (rybeńka za wodą*) na Luboń Wielki (taki pagór z przekaźnikiem).
Śniegu było w bród… przeczystego. Lecz nie odpuściliśmy i dokopaliśmy się aż do samej góry, gdzie żurek z jajkiem… nno… półjajkiem czyli całojajkiem na dwoje, za to wsadem więdlinkowym obfitym i ogólnie nie tylko parujący rewelacyjnie (odtajać musieliśmy), ale i pachnący, ale i smakujący. Choć brązowawy, nie białawy, jak normalnie żurki bywają.
Ci, co się kopsną po naszych śladach (rozrobionych potem skiturami i rakietami aktywnych zapustnie-rozpustnie) — powyobrażają i posmakują nie tylko tego… 😀 😀 😀
______
*czytaj – mało-odmieciony parking, ale kto wcześnie przychodzi – zajęciem ostatniego wolnego miejsca innym szkodzi 😉
…A gdyby zimy było komu mało (białe niknie za oknem, czas na podsumowania ;)) — w styczniu były u nas przez tydzień takie efekty niecoroczne… 😀
Dzień dobry.
Dzisiaj ręce po łokcie w zajęciach, więc na blogu tylko doskokiem, wieczorem za to siądę przy maszynie już kamieniem.
Danuśka – te futra na rowerach – cudne.
dzień dobry …
Danuśka wracaj i przywieź wiosnę …w Irlandii już kwiatki kwitną …. 🙂
zrobiłam sobie do kanapek pastę jajeczną z sardynkami … świeży razowy chlebek, pasta i kiszony własny ogórek i jestem happy … 😉
Nisiu pisz … pisz … my poczekamy …. 🙂
Danuśko, szczęśliwego powrotu!
Wracam ze Strasburga, gdzie elegantki też przemieszczają się rowerami ale gdzie im do Włoszek w długich futrach 🙂
Poczytałam tygodniowe wpisy i zamarzyło mi się, że powróci Aszysz (wspomniał o nim Nowy) i z właściwym sobie taktem przypomni: byle nie o polityce i religii.
ciekawe czy np. placuszki też wyjdą z tego prostego przepisu …
http://www.matkawariatka.net/?p=3980
Alino czy u Ciebie widać wiosnę? ….
Nemo,
Twoje pączki przypomniały mi, że mam zapytać o to, w jaki sposób umieszczasz konfiturę w środku. Pytanie na pozór banalne, ale w praktyce sprawa jest ważna, bo nasze pączki/ synowej i moje/ , nadziewane konfiturą uparcie odwracały się na już upieczoną stronę i otwierały się w miejscu włożenia nadzienia. Myśmy na rozklepany placuszek ciasta kładły konfiturę i formowały pączek. A skutki były jak wyżej opisane. Mimo tego smaczne były bardzo. Ale estetyka pozostawiała sporo do życzenia.
Krysttyno – zanim Nemo – to ja odpowiem. Tak, jak pisałaś – na placuszek konfitura , zwinąć i chwilkę toczyć na dłoni. Lubią się odwracać, bo ta strona upieczona ma więcej powietrza, jest lżejsza. Mnie się nie rozklejały, ale przewracania pilnowałam.
Jak dotąd byłam z pieskiem i w sklepie, zrobiłam tygodniową przepierkę, ugotowałam psu ujedzenie na 5 dni, wyprodukowałam 19 gołąbków i teraz się duszą w sosie. Za chwilę pójdę robić keks.
Chyba dosyć na starszą panią? O, jeszcze mnie jeden psi spacer czeka.
Pyro bardzo dzielna jesteś … 🙂
a ta książka może być dobrym prezentem …zażyczę ją sobie na Dzień Mamy … 😉
http://pszczolkowegotowanie.blox.pl/2013/02/Slow-kilka-o.html
bardzo lubiłam też programy z autorką książki w kuchniatv+ …
Dzień dobry Blogu!
Wróciłam z sanek, zjadłam pączka i jest mi dobrze. Moje pączki, choć wczorajsze, smakują o niebo lepiej od jakichkolwiek świeżych, kupowanych czy to w Polsce, czy u piekarza na mojej ulicy.
Zaznaczam, że od Bliklego nigdy nie jadłam, ale przypuszczam, że nie daje on kogla-mogla z 15 żółtek na kilogram mąki 😉
Krystyno,
palcami zanurzonymi w topionym maśle urywam kawałek ciasta, starając się, by nie był większy niż 40-45 g (rzucam na wagę dla sprawdzenia), robię kulkę, rozpłaszczam, na środek kładę łyżeczkę galaretki lub powideł i zaklejam starannie ściągając wszystkie brzegi w jeden punkt, kulka formuje się sama. Nadziany pączek kładę miejscem zlepienia do dołu na ściereczkę oprószoną mąką. Kiedy urosną, wrzucam na gorący tłuszcz również tym zlepieniem do dołu i przykrywam pokrywką na ok. półtorej minuty. Odkrywam, obracam drewnianą szpilką i smażę przez następne 1,5-2 min. po drugiej stronie. Żaden się nie odwraca.
Wczoraj jeden miał tendencję lekko przechyłową, ale go szpilką przymusiłam i się usmażył 😉
Do ciasta dodałam kieliszek spirytusu i kieliszek rumu Bacardi, lukier zrobiłam z cukru pudru, kirschu i soku z cytryny.
W „Kuchni Polskiej” zalecają formować pączki po 4 dkg, wykonałam i wyszło 26 sztuk.
Na sankach byłam z moją pociechą. Osobisty z Geologiem i jeszcze paroma innymi są w jaskini.
Pojechałyśmy autobusem pocztowym do wsi położonej 800 m wyżej, a potem kolejką linową na 2000 m. Stamtąd zjechałyśmy długą trasą przez las znowu do tej wsi i wróciłyśmy autobusem.
Na szczycie było zimno i snuły się chmury, z których co chwilę wynurzały się inne fragmenty krajobrazu, oszronione drzewa, ludzie na sankach i nartach, dzieci, psy, lotniarze… Fajnie było.
Ta trasa
Zdjęcia są zeszłoroczne, bo Osobisty zabrał aparat do jaskini, a moja komórka robi zdjęcia beznadziejne 🙁 Ale właściwie to tam tak prawie każdej zimy wygląda i dzisiaj też 🙂
O, zadzwonili, że wyszli z jaskini i zaraz przyjadą na pączki 😉
Potem chcą iść jeszcze raz, bo zobaczyli dwa nietoperze i potrzebny jest ten duży nikon. Było brać od razu 🙄
Krystyno – moja Mama, robiła pączki wyciągając ciasto /jak jęzor lodowca/, nakładała marmoladę, końcówką nakrywała i wycinała pączek małą szklanką / prawdopodobnie tzw. „literatką”/. Zostawiała do wyrośnięcia tak jak zostały zrobione i tak też kładła do smażenia. Zawsze były pyszne i nadzienie było w środku.
U mnie w nocy -15C, teraz -8C. Szykuje sie sloneczny dzien, ale lutowy.
Wczoraj podejmowalam starych, dawno nie widzianych znajomych, a dzisiaj jade do stolycy na urodziny fana pingwinow. Na ktores, bodaj 45-te urodziny dostal ode mnie to, co ma na sobie. Pasuje, prawda? 😉
I znowu nic nie robie, zaraz pod prysznic, a potem tylko posilek dla kierowcy przed wyjazdem.
Nadal nie mam czcionki polskiej, ale to dzisiejszy solenizant, profesor od komputerow, zainstalowal mi dobrych pare lat temu co trzeba, pewnie bedzie wiedzial, co z tym balaganem zrobic. Po ostatnim resecie komputer przestal mnie sluchac w sprawie czcionki i udaje, ze nie wie, osochzi, chociaz ja wpisuje odpowiedni rozkaz. Sie zbiesil byl 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Pingwiny.jpg
ale jaja…. 😉
fanatyczni wielbiciele poezji Juliana T. wracajac z „25 Spotkania z Poezja” zdemolowali
trzy wagony pociagu relacji W-wa – Kielce: sciany wagonu pokryte zostaly strofami autora „Kwiatow Polskich”
Jolinku, dzisiaj jest prawdziwie wiosenna pogoda i nawet hortensje zaczynają wypuszczać pączki 🙂 Zamów na prezent książkę, którą pokazujesz bo autorka pisze barwnie i wydaje się być sympatyczną osobą. Z ostatniego pobytu w Warszawie przywiozłam jej autorstwa „Apetyczną pannę Dahl”. Podzielona na pory roku, zawiera sporo przepisów i ładnie wydana jest ozdobą biblioteczki.
Skoro tematem są jajka, omlet w wykonaniu apetycznej panny Dahl 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hJFufGa8upk
Nadal jajka 🙂 : https://www.youtube.com/watch?v=8hku_87B14Q
Rano można zjeść jajecznicę 🙂 : https://www.youtube.com/watch?v=tnxpc3acy8s
Rzeczywiscie – jaja 😯
This video contains content from IODA and EMI, one or more of whom have blocked it in your country on copyright grounds.
I’m putting all my eggs in one basket 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=sCoN-_OH8IE
Kury rasy brahma dawniej chittagong
Po pączkach pozostał ślad lukru na tacy, zgłodniała zgraja (8 osób) uprzątnęła wszysto migiem. Nie dowiem się, jak smakują czerstwe 😉
Teraz towarzystwo się ulotniło, jestem sama.
Pora szykować kolację dla czworga. Ugotuję tradycyjną soczewicę 😉
swietna jest nowela michaila bulhakowa „fatalne jaja”,
cos miedzy karolem capkiem a crichton´em…
a swoja droga szkoda, ze prezydentem czech nie zostal kompozytor…
Jolinku-wiosnę przywiozłam i dla Ciebie i dla wszystkich innych jej spragnionych.
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/WOskaWiosna?authkey=Gv1sRgCMCNn4CewoWYfg&feat=email
Ale u nas też już powoli ją widać 🙂
W warzywniaku młoda,polska marchewka,a kwiaciarki sprzedają tulipany.Wprawdzie jeszcze na klombach ani na balkonach nie ma bratków,ale skoro Włosi już się nimi cieszą to my też już za chwilę.No dobra,za parę chwil 😉
Mój psiak by na gigancie. Serio – na chwilę odpięłam smycz, bo zakręcił ją beznadziejnie w zabawie ze szczeniakiem; jak tylko się zorientował, że jest wolny, to poszeeedł… Godzinę latał jak pershing, aż wreszcie poprosiłam pana z sąsiedniej klatki, żeby po niego poszedł (do mnie za nic nie podejdzie, bo wie, że na sznurek i do domu).
Keks upieczony i nie mam pojęcia jak wyszedł, bo : przez pomyłkę otwarłam pojemnik z mielonymi orzechami. Ciasto zrobiło się za gęste; to dolałam alkoholu i syropu ze skórki pomarańczowej;n do tego z ostrożności resztkę proszku do pieczenia z torebeczki. W rezultacie ciasto trzeba było podzielić na dwie średnie keksówki i teraz stygnie. Mam dosyć zajęć na dzisiaj, a Młodsza zapowiada, że w środę znowu nie będzie jej cały dzień.
🙁
Widze ze nie znajde tutaj zadnej recepty na rekina. Zatem dam wam spokuj z dalszymi pytaniami i wybiore sie do tubylcow. Mam w lodowce na wszelki wypadek flaszke cubanskiego rumu ktory rozpuszcza nawet wszelkie tesknoty.
Jakiej recepty?
@ogonek:
jamas at first, pamietaj, ze osiemnaste mgnienie wiosny ma zeby rekina!
bardzo ciesze sie, ze nie wypiles szwajcarskiej mikstury i zblzasz sie obecnie ofensywnie do kolejnej kolonii tubylcow…
u mnie po staremu.kobiety rozbieraja sie na ulycach,
ale po twoim odjezdzie juz nikt nie zwraca na to uwagi…
Pyro-nie frasuj się i tak z całą pewnością wyjdzie lepsze niż te weneckie ciasteczka.
Mocno suchawe były niestety 🙁
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/WOskaWiosna?authkey=Gv1sRgCMCNn4CewoWYfg&feat=email#5845647570220835826
W Wenecji smażą również pączki na karnawał. W smaku bardzo podobne do naszych,
ale wygląd mają zdecydowanie gorszy,
bo cokolwiek zapadnięte w sobie.
Obyczaj faworkowy też i zarówno obecny we wszystkich cukierniach od Parmy po Rawennę.
melone z rekina a´la byk
na kilo ryby, 2 jajka, 4 suche bulki(namoczyc najlepiej w mleku),
2 cebule, 2 zabki czosnku(posiekac, podsmazyc), posiekany filet anchovis,dobrze kaparow, garsc ziol(pietruszka, koperek,oregano,pieprz, papryka,sol etc.)
razem zmielic wszystko (najlepiej dwukrotnie),, formowac klopsy wielkosci dloni,
i piec, jak „normalne melone”…
smacznego!
Danuśka – ciasto wyszło znakomicie, tylko w rezultacie stanowczo za mało słodkie ( a ja nie lubię zbyt słodkich) muszę polukrować. I te mielone orzechy – co najmniej z 15 dkg – zmieniły smak ulubionego mojego keksa. Upiekło się dobrze, ale powtarzać tego eksperymentu nie będę. Zrobię lukier i w tej postaci zjemy keks orzechowy.
tam zamieszki, tu demonstracja, a obok strzelanina…
tym razem kolejka sie nie spoznila i nawt ja bylem, raz na dzien, zadowolony 😉
…a co najgorsze:;
tabuny turystow!
Wiecie przecież,że ja od zawsze,i po pierwsze,
i przede wszystkim,i nad życie kocham Francję i Francuzów :-),ale Włochy to moja miłość numer dwa.To może być Toskania we wrześniu,tudzież Sycylia porą majowo-czerwcową albo,jak teraz Emilia-Romagna w lutym.Ten ichniejszy luty bardzo przypomina nasz marzec,bo słońca już naprawdę dużo,ale śnieg jeszcze może się zdarzyć.Z jednej strony owe eleganckie Włoszki w swoich obowiązkowych futrach,a z drugiej kelnerzy tylko w koszulach i lekkich kamizelkach podający espresso na tarasach kawiarni.
Pyro-orzechy samo zdrowie !
Niech zatem będzie keks orzechowy,ciekawe co na to Krystyna 😉
A taki na przykład tort orzechowy toż to nadzwyczajna pyszota 🙂
historia w jednym zdaniu?
tako rzecze dzielnicowy.
Ech, nie dalam za wygrana… Pojechalam do koreanskiego sklepu, gdzie zawsze sa przepiorcze jajeczka i zrobilysmy z wnuczka „pyrowe” kaczusie. Okazaly sie bajecznie proste i bajecznie piekne!Nie mamy tylko zadnej tafli na ktorej moglyby poplywac….
Pyro, dziekuje za pomysl!
Za 20 szt. $5. Chyba drogie, ale czego nie robi sie dla urody i dla dzieci.
Nemo, Twoja zima zachwycajaca, zyjesz jak w basni!
Miodziu,
czasami jak w baśni, czasami jak w thrillerze, różnie bywa, ale jakoś da się wytrzymać 😉
Po kolacji (tortille meksykańskie z fasolą, guacamole, sałatą, dla Osobistego soczewica z boczkiem, „Bratkartofle” i sałata) chciałam obejrzeć ostatniego Indianę Jonesa, ale połowę przedrzemałam 🙁
Teraz towarzystwo poszło spać przed jutrzejszą wczesną wyprawą na narty (młodzi na 3-tysięcznik, my o połowę niżej), a ja jestem rześka jak skowronek, więc wstawiłam do pieca pavlovą z tych białek, co zostały po żółtkach do pączków. Jutro sobie zjemy na deser z bitą śmietaną i kiwi, prawdziwie po nowozelandzku. Kiwi są z ogrodu rodziców Geologa.
A ja dosłodziłam keksa rzadkim lukrem – takim, żeby część wsiąkła w ciasto. Teraz jest znacznie lepszy, a ja nadal jestem lekko rozczarowana, bo byłam zwyczajna innego smaku.
Danuśka – czy jadłaś coś nowego? Czy ograniczałaś się do pizzy, pasty i ravioli? Wiemy już, że ciasta nie były nadzwyczajne, a reszta?
Chodza za mna paczki. Nigdy jeszcze nie robilam. Uwazalam, ze i tak niedoscigne
„maminych” z jasna obwodka i sliwkowymi powidlami.
Chyba sie ukorze i kupie jutro Donaty. Moze mi przejdzie….
Taka „pavlova” tez i owszem, ale moim ukochanym bezowym od lat jest Dakoise
/napewno pisownia niepoprawna – Danuska wie jak byc powinno/ od Sowy w
naszej Bydzi.To moje pierwsze kroki po cos slodkiego, chociaz slodkosci sa u mnie na dalekim miejscu.
Dobranoc wszyskim milym wspolblogowiczom.
To może być dobre
Pavlova upieczona, zostanie w otwartym piecu do wystudzenia.
Dobranoc!
Nemo,
dziekuje Ci za DACQUOISE! Bardzo to mile i taktowne.
A teraz juz spijcie Panstwo dobrze.
Miodziu,
to wcale nie było a propos pisowni 😉
Ten przepis mi się spodobał i nie jest wcale taki trudny do wykonania w domu. Mam jeszcze 5 białek, puder migdałowy też mam i te inne ingrediencje.
Nemo
🙂
dzień dobry …
Danuśka niestety wiosna u nas jeszcze czyha za rogiem …. -4 …
a dziś nasze kotki mają święto … 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowy_Dzie%C5%84_Kota
No, to dzisiaj świętujemy z mruczkami, a w wielu naszych rodzinach mruczki zajmują najlepszy fotel i najwygodniejszą kanapę. Haneczki Aura potrafiła mi urządzić awanturę, bo siedziałam przy komputerze zamiast w fotelu, jak kocica przywykła drzemać na kolanach ludzkich; piękne, puchate, czarne stworzenie. Ma Pepegor zwariowaną kotkę i Nisia – stworka, który umie przeżyć z Rumikiem i Szantą i u Nemo z trzech tenorów został już ostatni. Lubię i szanuję koty.
Dzien dobry,
U mnie tez rzadzi kotka o wdziecznym imieniu Dave (Dawid). Znaleziona piec lat temu w drugi dzien Bozego Narodzenia w kontenerze na smieci. Komus sie prezent nie spodobal… Pogrzebie w komputerze i zdjecie wrzuce pozniej.
Pyro!
Rozejrzałam się po kątach i sprawdziłam. Donosy o odejściu drugiego tenora są przedwczesne 🙄
Ma on wprawdzie 18 lat i jest głuchy jak pień, ale nadal uzurpuje sobie prawo do jeszcze ciepłej poduszki w moim łóżku 🙂
Dzień dobry Blogu!
Pogoda wymarzona na sporty zimowe, Młodzi już dawno w drodze, pora i na nas.
Pięknego dnia życzę wszystkim 🙂
Dzień dobry 🙂
Antku, bardzo mi się podoba Twoja wróżba. Gdzie mam przesłać należność? Wróżba niezapłacona może się niesprawdzić 🙁 A mnie ta wysoka wieża nad ciepłym morzem bardzo, baaaardzo się nęci 😆
O święcie kotów proszę ciszej 😉 Nasz Sokrates i Szaman codzień mają święto 🙄
Nie wiem jak moglibyśmy bardziej dopieścić Ich Kocie Moście 😯
nęci bez „się” 😳
Dzisiaj u Pyr najprostszy obiad – schabowy na ryżu i ogórki. Pogoda jest tak nieprzyjemna, e wcale nie chce się wychodzić. Danuśce jednego zazdroszczę – że „nałykała” się słońca
Ulubiony tort Miodzia – http://www.mojewypieki.com/przepis/tort-dacquoise-z-orzechami-i-daktylami
Taki sam tort jest w cukierniach Sowy. Natomiast kawałek torcika pokazany na zdjęciu zamieszczonym przez Nemo ma te samą nazwę, ale to zupełnie inny wypiek. Jak widać, panuje dowolność w nazwach.
Pyro, Nemo, Krysiude,
dziękuję za pączkowe rady. Skorzystam w przyszym roku. Myślę, że ważne jest ułożenie uformowanego pączka zlepieniem na dół.
Pyro,
eksperymenty przynoszą różne efekty. Ale cieszę się, że wersja klasyczna najbardziej Ci odpowiada. Mnie też. 🙂
Byk pisze: ” na poczatku lat siedemdziesiatych pojawily sie one wraz roquefortem
(ktory szybko musial zmienic nazwe na rokpol, bo francuzi w sprawie serow na zartach sie nie znaja ”
Nie do konca tak, jesli chodzi o rokpol.
Zywa kultura rokfortowa wraz z technologia produkcji sera zostala sprowadzona do Poski przez polskiego komuniste powracajacego z francskiego Ruchu Oporu zaraz po wojnie. Nazwe zmieniono na rokpol, aby ukryc ten fakt przed Francuzami i nie bylo sie do czego przyczpic. Rokpol byl w sprzedazy juz wkrotce potem, od konca lat czterdziestych przez caly okres PRL, byl latwo dostepny, nader tani i jesli dobrze rozumiem jest produkowany do tej pory, choc nie wiem czy zachowala sie nazwa rokpol. Nie byl tak dobry jak francuski, ale ujdzie z braku laku.
Z pewnoscia nazwa „rokfort” jest zastrzezona.
ser rokpol dalej jest produkowany w kilku rodzajach i jest bardzo dobry … i tańszy (choć nie tani) niż inne zagraniczne …
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rokpol
Kocie – Mruczku nasz honorowy – najlepszego w kocim dniu.
Prócz rokpolu – o pleśni nitkowatej, gęsto przerastającej masę łezkach”serową produkowany jest też lazur – ten ma pleśń w owalnych „łezkach” – kiedy się rozrasta też zajmuje dużą przestrzeń. Nie jest bardzo tani, ale jak się kupuje np 0,5 kg, a do tego jest sałata, pomidory, wędlina, to starcza na dość długo. Ja się nauczyłam właśnie kupować w większym kawałku.
Errata – przepraszam – te pierwsze „łezki” wpisały mi się przez pomyłkę; ważne są te drugie.
Obejrzałam spokojnie zdjęcia z wędrówki a capelli i oprócz tego, że napawałam się pięknem zimy, stwierdziłam, że w sprawach śniegowych znów zapanowała normalność, czyli że o wiele wiecej śniegu jest na południu kraju niż na północy. Poczas ostatnich zim sytuacja była odwrotna. Tymczasem mój przydomowy śnieg został zadeptany, przekopany, słowem : zdemolowany przez małe dziecię, które stwierdziło, że sanki nie są interesujące, natomiast zakopywanie samochodzików jak najbardziej. A tak było ślicznie. Pocieszam się, że w nadchodzącym tygodniu spodziewane są spore opady śniegu.
A propos kotów : w Gdańsku powstał problem : czy koty mogą mieszkać legalnie na cmentarzu ? Bywały tam od jakiegoś czasu, ale społecznicy/ tak nazywa się ich w mediach/ zaczęli je dokarmiać .Koty muszą mieć jednak domki. Zarząd cmentarza na domki się zgadza ,ale poza terenem cmentarza, na co ci społecznicy / wlaściwie społeczniczki/ absolutnie się nie godzą. Miejski weterynarz potwierdza pożyteczną rolę kotów, które mają odstraszać szczury. Osobiście nie mam w tej sprawie zdania, zresztą ono i tak w tej sprawie się nie liczy. Skłaniam się jednak raczej ku domkom za ogrodzeniem. Kot i tak przyjdzie na cmentarz , kiedy będzie chciał. W zasadzie jestem ciekawa tylko jednego : czy gdańskie media/ o sprawie słyszałam w radiu/ powiadomią w ogóle, jakie decyzje zapadną w tej sprawie. Bo przeważnie bywa tak, że nagłaśnia się początek jakiejś sprawy, zapominając o dalszym ciągu.
Dostałam zaproszenie do Żabich Błot w kwietniu, jak już będzie ciepło. Zawiezie mnie sama dziedziczka : mogę zabrać psa i pozwolą mi palić. Światowy Dzień Kota, a Pyra dostała wspaniały prezent (chociaż nie kot).
No i jeszcze świętuje dzisiaj mój kot Hannibal, który 14.III. ukończy 19 lat.
Wikipedia gleboko sie myli, piszac, ze rokpol na kulturze rokfortowej zaczal byc produkowany w koncu lat piecdziesiatych. Byl produkowany wczesniej, choc nie mam pewnosci co do nazwy uzywanej od poczatku. Nie wykluczam natomiast, ze po jakiejs interwencji Francuzow zaczal sie nazwywac rokpolem.
POlski rokpol w czasach PRL byl bardziej slony od autentyxznego rokfortru o czym sie przekonalem po wyjezdzie zagranice. Zapewne mialo to cos wspolnego z warunkami produkcji, wymnagajacymi wiekszego zasolenia albo warunkami przechowywania. Ale naprawde zly nie byl w porownaniu z innymi serami dostepnymi wowczas na rynku.
Teraz pewnie jest lepszy niz kiedys, jesli nie dodaja do niego koniny oraz soli przemyslowej.
Krystyno,
dziekuje za przepis na tort daquoise. Wychodzi na to, ze bede wczesniej musiala sprobowac upiec paczki, aby bialka wykorzystac.
Jeszcze raz pieknie dziekuje, bo jest rzeczywiscie fantastyczny i jak dotad u Sowy jest #1. Dla mnie przynajmnie.
…. przynajmniej
Krysiade – a w jakim stanie jest Twój kot? Nemo miała starszego kota, a ten, który teraz ma 18 lat jest głuchy. Helena miała 2 koty – jeden już nie żyje, a drugi ma chyba z 20 – 21 lat. To naprawdę bardzo podeszły wiek u kota.Koty Pana Lulka, wychowane od małego dożyły 16 lat. Ja też miałam kota, żył 13 lat – pewnego dnia wyprowadził się z domu do ogrodu i tam umarł.
Kocie na dole jest informacja, że od 1953 r. do dzisiaj inny producent w Kamiennej Górze też robi taki ser .. może to ten z „przemytu”? …
Pyro – grałaś w lotto? Podobno w Poznaniu padła szóstka 😀
Rodzinka: http://pinterest.com/pin/483855553685536307/
Asiu – grałam za 4 zł – pojedynczy zakład; ani jednego trafnego! Dorzuciłyśmy się do puli.
https://www.youtube.com/watch?v=qCRO964l_nE
Witajcie z Prowansji,
Tydzień był ciężki ale weekend jeszcze bardziej intensywny. Wczoraj zaliczyłam Marsylię ( a właściwie jedną z dzielnic: le Panier, oraz les calanques) a dzisiaj wychodziłam kilometry w Aix. Dużo by opowiadać. W kolejne wolne dni powtórka z rozrywki. Pomału zbieram wrażenia a i zdjęcia wrzucę po powrocie.
@Danuśka,
W Prowansji zima, tzn. panie chodzą w eleganckich kozaczkach, panowie czasami zakładają czapkę na głowę i wszyscy rano zdrapują szron z szyb samochodów ;-). Dla mnie wiosna, bo irysy pomału wyłażą z ziemii.
Nieśmiało planowałam zrzucić parę kilogramów, ale we Francji to niemożliwe – za dobre tu robią 🙁
… desery, miało być.
Idę nabyć nowe kalorie 😉
Jolinek – a to juz bardziej prawdopodobne! Hehe.
Pyro, dzieki za zyczenia – ja w tej chwili prowadze kampanie na rzecz ogloszenia Swiatowej Dekady Kota z roznymi okioliczosciowymi imprezami.
Sery mam teraz w domu prawdziwe, czyli z Francji przywiezione przez Kume z Gdyni, prosto z Paryza. Jeden podobny do tutejzego brytyjskiego „cuchnacego biskupa” (stinking bishop), drugi kompletnie genialny dojrzaly kozi w popiele – oba z dobrego bazaru pod Paryzem. No i dostalem tez ukochany moj przysmak – andouille (gruba wersja andouillettte). . Cale mieszkanie smierdzi capem. Zyc nie umierac. 😈
Pyro – mój kot jest w formie ogólnej dobrej. Pani wet. twierdzi, że będzie żył 100 lat. Oczywiście ma przypadłości wieku starczego. Zaćmę, jakieś kłopoty z wdawaniem głosu /czasami jest niemy/ i ma bardzo słabe nogi, bywa, że nie może wskoczyć na fotel, lub traci równowagę. Ma natomiast w dalszym ciągu piękne futro i znakomity apetyt. Nie wygląda na swoje lata.
Polecam Panstwu artykul, mily kazdemu polskiemu sercu..
http://www.tvn24.pl/kuchnia-polska-dla-brytyjczyka-taka-jak-prowansalska-ale-z-burakiem,306792,s.html
Nalałam smorodinówki, szykuję się do toastu, za zdrowie
Aurory i Szarego,
Mordechaja,
dwóch tenorów,
Sokratesa z kumplem,
Hannibala,
Nisiowego (u mnie bez imienia?)
i wszystkich innych futrzaków domowych, zagrodowych i9 gdyńskich – cmentarnych też.
To ja poproszę jeszcze o zdrowie schroniskowych – zwłaszcza takiej jednej siedmiomiesięcznej… 😉 😎
Pyro,
Sokrates i Szaman ślą ukłony 🙂
Tymczasem w Bolesławcu radni zarządzili: w domach wielorodzinnych dopuszczalne tylko dwa koty i dwa psy. Pod rygorem kary pieniężnej.
Tak a cappello p- schroniskowych przede wszystkim. I żeby te młode znalazły dom.
Jagodo – nie pamiętam już w której miejscowości radni uchwalili (też pod rygorami) że psom nie wolno szczekać od 20.00 do y6.oo rano. Jestem ciekawa kto to wiejskim psom tłumaczył.
Krystyno,
z tą pokrywą śnieżną bywa różnie i dziwacznie – nawet w obrębie jednego województwa, nawet w obrębie jego pagórlandu.
Tydzień temu poszliśmy na pagór 1022m npm tuż po sporym opadzie, więc może się wydawać sporo tego białego, ale nie jest to wcale dużo jak na te wysokości o tej porze roku. Efekty bajkowe, owszem, ale to suchy opad (i dobrze! – nie przemokliśmy.)
Z kolei zeszłego roku, pod koniec kwietnia i rzekomo (faktycznie, statystycznie rzecz ujmując!) mało śnieżnej zimy górskiej, podczas trzydniowej wędrówki po tzw. „Worku Raczańskim”, cały czas szłam w upale i po topiącym się śniegu (spektakularne zwł. w okolicach W. Raczy, Przegibka, Romanki) – jeszcze w połowie kwietnia dosypało akurat tam tak bardzo, że w wysoko położonych przysiółkach nie dało się rozpoznać linii (wysokich) żywopłotów (tak mi mówiono).
W 2008 poszłam w Gorce w niedzielę palmową w połowie marca (w mieście żadnego śniegu nie było na pewno od mojego powrotu z Londynu czyli od 3. dekady stycznia)… i bardzo się zdziwiłam widząc w górze znaki szlaków turystycznych na wysokości 20 cm a czasem ledwie wystające — w lecie są na poziomie wzroku ludzkiego (raczej męskiego)…
Jeśli idzie o miasto — również tej zimy miałam wrażenie (na podstawie porównań doniesień medialnych z sytuacją na klombach, ulicach, etc.), że śniegu mieliśmy mniej, niż np. Warszawa. (Ciekawe, co powiedzieliby fachowcy od opadowych milimetrów?)
Różnorodność i zaskoczenie przyprawą nie tylko życia (i blogowych dyskusji :)), ale nawet pagórzątek, które na dobrą sprawę można wszystkie czapką nakryć?… 🙂
Ewo-o chudnięciu we Francji zapomnij 🙂
W czasie moich pierwszych studenckich,prawie trzymiesięcznych wakacji w tym kraju przytyłam
4 kg.Po moim powrocie do domu Mama na mój widok,już w drzwiach krzyknęła-
Dziecko,ale przytyłaś….No cóż,miała rację.
Po tygodniu spędzonym we Włoszech mieścimy się nadal w nasze spodnie 😉
Tym razem naszym bardzo sympatycznym kulinarnym odkryciem była „instytucja” aperitivo:za niewielką sumę od 4 do 6 euro na głowę zamawiasz dowolny aperitif i zyskujesz nieograniczony dostęp do bufetu drobnych przekąsek,a są nimi:niewielkie kawałki pizzy, grzanki na rozmaite sposoby,sałatki,różne drobiazgi mięsne albo ziemniaczane itp,itd…
W Bolonii nasza meta mieściła się w dzielnicy uniwersyteckiej,zatem barów serwujących aperitivo,dla na ogół mało zamożnej braci studenckiej,było sporo i do wyboru.Fajna rzecz!
Poza tym,jako fanka wszelakich ravioli,gnocchi i innych takich makaronów miałam oczywista, prawdziwy raj na ziemi 😀
Pyro,masz rację nałykałam się słońca,bo przecież wypadało łykać owo sole mio i na zapas 🙂 Dzisiaj za to łykam domowe kurze,tak dla wyrównania bilansu 😉 Nie dosyć,że po powrocie trzeba było ogólnie ogarnąć mieszkanie,to jeszcze zabraliśmy się za porządki w bibliotece,bo pogoda za oknem jakoś sprzyjała takim zajęciom.
Pyro,
bywają też koty (i psy) schroniskowe w podwójnym sensie… 🙂
A propos ciszy – totalna, grobowa cisza zawsze mnie uderzała w podmonachijskich „dobrych dzielnicach”, często śródleśnych. Ci ludzie na pewno mieli zwierzęta (widziałam sporo choćby na spacerach nad Izarą), ale albo jakoś je specjalnie tresowali, albo one same intuicyjnie dostosowywały się do wymogów niemieckiej sterylności i imperatywu „niezaśmiecania akustycznego”… 😉 … … …
W Pyrogrodzie – gdyby zebrać wszystkie „białe dni” tej zimy razem, nie wiem czy by 2 tygodnie uzbierać – chyba mniej.
Podobnie tutaj. Psy nie szczekają. Kwestia ułożenia. Jeśli by się zdarzyło, że po 23 cóś zaszczeka, dzwoni się na policję!
Kupy też WSZYSCY zbierają. Kwestia ułożenia…
Cichal – tu też się zbiera – kto ułożony; gorzej ze szczekaniem – nasz prawie nie szczeka (tylko pod sklepem, bo nad sklepem mieszka wróg). Na wsiach jednak burki na uwięzi drą mordę na wszystko, co się rusza.
Pyro,
trafnie to ujęłaś. Przy czym burki obszczekują swoje domostwa gdzieś na obrzeżach wsi, natomiast w samej wsi drą się/ szczekają, wyją, piszczą, ujadają/ także psy bardzo rasowe. Zwykłych kundelków też nie brakuje. Nie wiem doprawdy, czego one pilnują. Nie spotkałam nigdy właściciela psa, który uciszałby swojego pupila. A układanie psa czy nawet jakieś domowe wychowanie to niesłychana rzadkość. Zacząć więc trzeba by było od wychowania właścicieli. Policja do szczekającego psa nie przyjedzie, bo w małych miejscowościach jej nie ma, a w ogóle policja nie zniża się do takich dupereli./ Pardon za wyrażenie/ Zatem perspektywa amerykańska czy niemiecka w psich sprawach to dla nas zupełna utopia.
No dobrze, to jeszcze apel do właścieli kotów chodzących swobodnie poza domem. Pilnujcie ich, gdy wjeżdżacie lub wyjeżdżacie autem z garażu. Właśnie niedawno kotka mojej znajomej weszła pod koła samochodu w swoim garażu. Skutek opłakany – dosłownie, bo kotki, podobno uroczej, już nie ma. Rodzina zasmucona, a małą wnuczkę trzeba było okłamać, że kotek gdzieś sobie poszedł.
To jeszcze jeden ciekawy artykul nie liczac wszelkij zywizny celebrowanej dzisiaj.
Mysle, ze to wazne tak dla emigrantow jak i osiadlych.
Dobranoc milym Panstwu.
http://facet.onet.pl/warto-wiedziec/tu-mowi-londek/gb3se
antek kapcie rychtuje, ogonek daje popalic tubylcom,hej!
ale tylko, o tempora, o mores! @pyra, niczem latarnia wskakazuje
– kierunek – nalewki!
@mata hari:
a pamietasz serek „fromage”, w trojcy jedyny?
Tak jest – na wsi, skoro tylko zmierzch zapada, zaczynaja sie nocne psow rozmowy i trwaja bardzo dlugo (ja pozno chodze spac). Mieszkancy sa do tego przyzwyczajeni, wiec nie zwracaja uwagi.
U mojej mamy sa dwa piesy – Mis(z kreseczka)ka jest jakims mieszancem, a Jaga bokserem. Miska jest psem „budowym”, a Jaga jako arystokratka ma swoje krolestwo w domu i nawet swoja wlasna kanape, takie cos, gdzie dwie osoby moga sobie usiasc. Miska rzadko daje glos, bo jest juz starsza, ale niech tylko kot pojawi sie w poblizu, daje glos. Kot bywa zlosliwy, siedzi na galezi jakiegos drzewa, a Miska go nie moze dosiegnac i ujada.
Mama miala kiedys Kubusia – papuge. Kubu zamieszkiwal w klatce, ktora stala przy onkie z widokiem na ogrod. Kiedy Miska zaczynala szczekac, Kubus jej „odszczekiwal”, jak to papuga – staral sie nasladowac. Bylo to przezabawne 🙂
Pyro,
Zorro ze stolycy pozdrawia Twoje Radyjko 🙂
Jak zwykle wycalowal mnie po rekach – nie wiem, co to jest, ale ile razy tam jestesmy, natychmiast wskakuje mi na kolana i rozpoczyna lizanie moich dloni 🙄
Krystyno,
u nas nie ma psow bezpanskich, wszystkie maja wlasciciela i musi byc obroza z danymi osobowymi, ze tak powiem.Nie ma czegos takiego, ze pies jest muszczony luzem – chyba, ze jestes w lesie albo gdzies tam, gdzie nie ma ludzi, albo masz ogrodzony kawal terenu i tam sobie piesek moze rozrabiac. Wlasciciel jest odpowiedzialny za piesa. Czasem spotykam psy nie na smyczy, ale towarzyszy mu zawsze wlasciciel i moge byc pewna, ze nic zlego mnie nie spotka, bo wlasciciel wie, ze panuje nad psem. Czesto bywa, ze jak nadchodze, to pies siada na skraju chodnika i czeka, az przejde. Dobre wychowanie 🙂
Moja siostra jest straszna psiara i ma dwa piesy – labradora i owczarka. Ale jak te psy sa wychowane! Baska twierdzi, ze psa wychowac to zaden problem, nalezy sie tylko do tego przylozyc od poczatku i pies bardzo szybko opanuje, co mu wolno, a co nie.
Mowie do takiej – Figa, przynies jablko! A figa myrg, pod jablon i mi przynosi 😯
Ale sie zdziwilam! Dopiero pozniej Baska mi wytlumaczyla, ze labrador to pies bardzo rozrywkowy, lubi sie uczyc, dla zabawy kiedys ja nauczyla biegac po jablko czy gruszke. Figa potrafi liczyc (do czterech, bo ona nie lubi szczekac) oraz jezdzic na deskorolce 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=1NOHN7fSRzg
Hannibal czuje się uhonorowany toastem. I dziękuje.
Alicjo – on Cię leczy.
Radyjko też lubi polizać, tylko ja nie lubię i normalnie reaguję „Nie liż mnie po nogach, nie lubię”. Nie wskakuje na kolana – nie jest nauczony, pod dłoniach poliże jak się go głaszcze (inaczej nie dosięgnie). Ankę liże po uchu, kiedy go bierze na ręce (ja bym oknem wyskoczyła). U nas ludzie idą do pracy i psa zamykają na balkonie w lecie. Psy się nudzą i gadają między sobą, a czasem regularna pyskówka odchodzi. U nas inaczej – pies na balkonie, ale cały czas mieszkanie dostępne; znudzi się, to pójdzie do koszyka. Jeżeli próbuje szczekać, bierze się w rękę zwiniętą gazetę – boi się jej panicznie.
Z ta gazeta to mi Baska mowila – pies nie znosi tego „szelestu”, a krzywdy mu sie zrobisz, jak pacniesz takim czyms.
Krysia, byc moze masz racje – przeciez mam chore lapska!
Dobry wieczór Blogu!
Jak rozpoznać w jakim nastroju jest nasz kot? 😉
Jaki piękny był dziś dzień.
Słoneczko, -8°C, śnieg jak marzenie. Weszłam na biegówkach w głębokim śniegu na pagórek z szałasem i zjechałam potem w dół diretissimą. Na żadne manewry i tak nie było szans, kiedy ze śniegu wystawały zaledwie czubki nart, a jechało się miękko jak po poduszkach puchowych. Narty sunęły z cichym szelestem, a warstwa śnieżnych płytek błyszczała brylantowo, jak w bajce…
Trzeba tylko było uważać, aby nie stracić równowagi, bo bym się długo wygrzebywała z tego puchu 🙄
Ledwo wróciliśmy do domu, a już Młodzi meldowali, że też wracają i pytają, czy mogą przyprowadzić na kolację gościa-kolegę, z którym spotkali się na nartach…
W ten weekend już mnie nic nie zaskoczy 😎
Zrobiłam więc kolację dla pięciorga, gość okazał się sympatyczny i interesujący, historyk pracujący w gazecie „Schweizer Bauer” i mający brata – fachowca od pralin w firmie Lindt. Ta znajomość może być interesująca 😀
Na kolację zrobiłam zupę miso z imbirem, czosnkiem, peperoncino i glonami, na drugie była wczorajsza soczewica po indyjsku, ryż basmati, sałata, na deser pavlova z truskawkami i malinami z Liebherra oraz świeżym kiwi. Do picia piwo, wino, woda.
Potem Osobisty odwiózł ich z nartami i plecakami na pociąg i zalegliśmy na kanapie 😉
Jutro w Bazylei słynny karnawał. Młodzi mają wolne 3 dni, jak wszyscy bazylejczycy i będą świętować. Rodzice Geologa nocują u nich , rano o 4:00 będą razem oglądać rozpoczęcie czyli Korowód oświetlonych „latarń” (wielkich kolorowych pudeł obrazujących satyrycznie aktualne wydarzenia polityczne i kulturalne w kraju i na świecie) przy dźwiękach bębnów i piszczałek.
Tradycyjne potrawy w tym czasie to Mehlsuppe (rodzaj polewki na przyprażonej na brązowo mące) i ciasto cebulowe i serowe.
To sie nazywa „miec oko”! No i zdolnosci malarskie…
http://imgur.com/gxYihNa
Diakrytyki zdalnie mi się naprawiły via Ottawę, wczoraj było imprezowanie.
Jakos Jolinka nie ma, dlatego zastepujac nasza Pobudke – Dzien dobry 🙂
Znalezione w sieci:
„…- Synku? Brałeś może nasz podręcznik Kamasutry?
– Noo…
– Dorysowałeś może w nim coś?
– No trochę… hyhy!
– To idź to teraz matce wytłumacz…”
Milego tygodnia Wszystkim zycze, ja mam wolne bo Prezydencki Dzien… 🙂