Po co są kozy w oliwnym gaju

Wśród ulubionych moich przegryzek znajdują się oliwki. Ich spożycie w naszym kraju rośnie. W 2010 roku polscy importerzy sprowadzili i sprzedali 8 milionów kg oliwek. W kolejnym roku liczba ta przekroczyła 10 mln kg. I nadal rośnie. Niemal 90 procent sprowadzanych oliwek pochodzi z Hiszpanii. Polska jest w pierwszej dziesiątce krajów kupujących ten produkt na Półwyspie Iberyjskim. Zaledwie 9 procent sprowadzanych oliwek pochodzi z greckich gajów a jeszcze mniej, bo zaledwie 3 proc. z włoskich. W tej chwili rynek oliwek w Polsce jest wart 70 mln zł i rozwija się w tempie 15 procent rocznie. Stale przybywa polskich konsumentów. Jeśli zbiory oliwek na świecie będą rosły tak jak w ostatnich latach, to ich ceny zapewne spadną. A przynajmniej nie będą rosły. W ciągu minionych dziesięciu lat statystyki zanotowały wzrost zbiorów oliwek aż o 3 miliony ton. Największym producentem jest Hiszpania, która w sezonie 2009/10 rzuciła na światowy rynek 475 tysięcy ton tych owoców. Na drugim miejscu w tej statystyce znajduje się Turcja – 390 tys. ton, a na trzecim Egipt – 300 tys. ton. Na kolejnych plasują się Syria, Maroko, Grecja, Algieria, Peru, Argentyna i Włochy, które zebrały 67 tys. ton oliwek. W ostatnim okresie moda na uprawy ekologiczne obejmuje coraz więcej produktów spożywczych. Dotarła więc i do gajów oliwnych. Wymaga ona od producentów znacznie więcej trudu, bo różni się i to znacznie, od uprawy konwencjonalnej. I tak np. drzewa muszą mieć dla siebie więcej wolnej przestrzeni. Jest więc ich w gaju mniej, co powoduje oczywiście mniejsze zbiory. Nie stosuje się żadnej chemii – ani w nawożeniu, ani przy likwidacji chwastów czy szkodników. Wykorzystuje się więc nawóz zwierzęcy, co powoduje, że gleba jest bardziej żyzna i bogatsza w azot. W momentach suszy drzewa podlewa się czystą, nieskażoną wodą. A do walki z chwastami „zaprasza się” kozy. Na koniec, zbiory prowadzone są ręcznie z zastosowaniem siatek, powodujących, iż spadające oliwki delikatnie zatrzymują się nad ziemią i nie obtłukują o kamienie, co mogłoby spowodować ich niepożądana fermentację. Taki oliwki są oczywiście droższe niż te produkowane metodami tradycyjnymi. Ale mimo to w pięciu krajach aż 93 proc. gajów to uprawy ekologiczne. Te kraje zaś to Grecja, Hiszpania, Tunezja, Portugalia i Włochy. Jako szósty kraj można by wymienić także i Polskę. Jest bowiem wśród producentów oliwek i oliwy jeden warszawiak – Marek Szałowski, właściciel gajów oliwnych… na Krecie. Posiada on wszystkie stosowne certyfikaty potwierdzone przez europejskie instytucje wymagane właśnie przy ekologicznej uprawie oliwek i produkcji oliwy. Olivabio – tak nazywa się produkt Szałowskiego – można kupować więc w całej Europie. Na szczęście także i w naszym kraju.