Skarby Korsyki

Najpierw oczywiście to wszystko przeczytałem. Lektura spowodowała przypływ apetytu. A kolejny krok to było przygotowanie podróży. Teraz właśnie dojeżdżam do tych rarytasów. A przyjaciołom polecam właśnie tę inspirującą lekturę:
„Gdyby Korsykanom przyszło do głowy zwabić smakosza do najbardziej zapadłej na wyspie dziury połączonej ze światem najbardziej karkołomnymi drogami, szepnęliby mu do ucha: salumu, coppa, lonzu, fitjatellu, prisuttu, sangui. Oto prawdziwy skarb korsykańskiej gastronomii, który trzeba odkryć: szynki, kiełbasy i inne wyroby wędliniarskie. Świnie i ich najważniejszy tłuszcz – słonina – odegrały w izolowanym życiu Korsykanów zasadniczą rolę. Nie była to jednak jakaś tam blada rasa, ale korsykańska, która pozostała tym. czym były dawniej świnie: szybkonogimi mieszkańcami lasu, swobodnie się przemieszczającymi. Latem pasterze pędzą czarną lub różowo nakrapianą trzodę w chłodniejsze góry, ale gdy tylko w październiku dojrzeją kasztany i żołędzie, sprowadzają stado z powrotem na dół, zęby zwierzęta odżywiły się w lasach i odbudowały warstwy tłuszczu. Do dzisiaj świnie hoduje się w sposób tradycyjny, ponieważ hodowlą wciąż zajmują się wieśniacy, mający na uwadze przede wszystkim wyżywienie własnej rodziny. Istnieje wprawdzie niemal dziewięciuset wyspecjalizowanych hodowców świń, ale ci nigdy nie zasilają oficjalnych rynków. Sprzedają mięso i wędliny prywatnym klientom albo prowadzą wiejskie gospody przy gospodarstwie, gdzie goście mogą na miejscu delektować się domową kuchnią.
Prosięta przychodzą na świat w lipcu i styczniu. Moment ich rozstania się z prosięcym bytem przypada na Świętej Łucji, czyli 13 grudnia, lub później. Wówczas mają one przynajmniej 15 miesięcy i ważą około 130 kg. Według szacunków na Korsyce bije się 25 000 świń rocznie. Dokładnie nikt tego nie wie. W gospodarstwach i małych rzeźniach pod nadzorem weterynaryjnym bije się tyle zwierząt, ile dana rodzina wraz z pomocnikami jest w stanie przerobić. Schab przeznacza się na coppa, polędwicę na lonzu, krew, mózg i słoninę na rodzaj kiszki, czyli sancjui, wątrobę i podroby na fitjatellu, najlepsze kawałki mięsa i tłuszczu na suszone na powietrzu salumu, z reszty wyrabia się surowe kiełbasy, salcicetta. Pekluje się panzetta, czyli boczek i prisuttu, czyli szynkę. Ta ostatnia jest ozdobą korsykańskiej sztuki masarskiej. Wyrób szynki jest zadaniem delikatnym, mniej tłuste i mniej udane szynki przerabia się na salumu. Współcześnie czas peklowania szynki określa się następująco: 1 dzień na każdy kilogram plus 5 dni. Po skończonym peklowaniu przewozi się szynki do górskich chat, gdzie w zimnych piwnicach spędzają gorące lata, schnąc na powietrzu. Najlepsze szynki dojrzewają 12, 18 lub 24 miesiące. Zanim trafią do sprzedaży, ich jakość ocenia się, nakłuwając szynkę w trzech punktach zaostrzonym szpikulcem z kości końskiej, która, jak żaden inny materiał, doskonale przenosi zapachy. Po samym zapachu specjalista jest w stanie orzec, czy szynka jest dostatecznie dojrzała.”
Staram się właśnie zasłużyć na miano specjalisty w tej dziedzinie. I dobrze się odżywiam: