Truskawkowa pora

 

Zacząć trzeba od poziomek, bo przy mojej ścieżce prowadzącej z parkingu do domu znów pojawiły się piękne czerwone, małe kulki. A jak one kusząco pachną. To oczywiście leśne poziomki.

Te ogrodowe powstały w wyniku mutacji  poziomki leśnej. Pierwszą taką roślinę znaleziono w rejonie Alp i nazwano alpejską. Smakowite i dorodne odmiany uprawne uzyskano w wyniku prac hodowlanych.
Większości z nas jednak te niezwykle słodkie i aromatyczne owoce kojarzą się z lasem. Jednak we własnym ogródku warto uprawiać nie tylko poziomkę leśną, ale również jej odmiany hodowlane. Poziomka leśna (Fragaria vesca) owocuje w czerwcu tylko przez kilka tygodni i takie też były jej pierwsze odmiany, np. sansousi. Na grządki lub na rabaty warto wybierać poziomki  rugia lub baron Solemacher. Może też być francuska odmiana regina. Główną zaletą tych odmian jest to, że owocują przez całe lato, z krótką przerwą w końcu lipca. Zatem sadząc w ogrodzie kilka różnych odmian, można zrywać świeże owoce od czerwca aż do jesieni.

Poziomki w Europie przez długi czas rosły dziko, zbierano je w lasach; a stan ten zmieniono dopiero za sprawą króla Francji Ludwika XIV.

Król ów wysłał swych szpiegów do Ameryki Południowej by podejrzeli fortyfikacje budowane tam przez Hiszpanów. Wśród szpiegów był inżynier Amédée-François Frézier, który opisywał rośliny jedzone przez Indian. Gdy na terenach dzisiejszego Chile znalazł poziomki znacznie większe niż te znane Europejczykom, postanowił kilka roślin przywieźć w prezencie królowi Francji. Zasadzono je w królewskich ogrodach, ale nie przynosiły bogatych zbiorów. Król Ludwik XIV polubił smak poziomek, zatrudnił więc botanika, by ten postarał się o większe plony.

Botanik Antoine Nicolas Duchesne, skrzyżował dwie odmiany poziomek – chilijskie i wirginijskie. Otrzymał znakomity efekt – duże, smakowite owoce, które dziś nazywamy truskawkami. I tak truskawka ananasowa – bo taką nazwę noszą te czerwone owoce, narodziła się w XVIII wieku w Wersalu. Pod koniec wieku XVIII truskawki zaczęli uprawiać również Anglicy, a jeden z nich, Thomas Andrew Knight, opracował techniki krzyżowania poziomek, których używa się do dziś. Pierwszy raz w sklepach truskawki pojawiły się w Londynie około roku 1830, wcześniej natomiast jadano je właściwie tylko na europejskich dworach, gdyż były bardzo drogie. Podawano je na maleńkich talerzykach, z dodatkiem szampana – były niezwykle cenione.

Truskawki różnie są nazywane na świecie. Włosi używają słowa „fragola”, Niemcy słowa „Erdbeere” – czyli jagoda ziemna , Francuzi słowa „fraise”. Anglicy używają nazwy „strawberry” – co oznacza dosłownie „słomiana jagoda”, a pochodzenie tego słowa tłumaczone jest na dwa sposoby: klimat wysp brytyjskich jest wilgotny, więc truskawki należy izolować od ziemi słomą.

Drugie tłumaczenie związane jest z tym, iż truskawki pochodzą od poziomek, a dawniej – kiedy poziomki rosły dziko, osoby zbierające je miały zwyczaj nawlekania ich na źdźbło trawy i w ten sposób sprzedawane były na targach.

W ciągu lat wyhodowano wiele odmian truskawek, dziś jest ich ponad 2000. W Polsce do najpopularniejszych w czasach mojego dzieciństwa czyli w latach 50 i 60 należały –  „malinówka” zwana też „purpuratką” lub „murzynką”. To właśnie z „malinówki” najczęściej robiono przetwory. Wielce popularne były też: „ananasowa z Grójca”,  „regina, „senga precosa”, „Genewa”, „midway” i wiele innych.

Dziś podobno królują takie: „Madam Poincaré”, „Maria”, „Everest”, „Promise”, „Laxton’s Utylity”, „Królowa Luiza”,  „Sensation”,  „Sonata”, „Dukat”, „Louis Gauthier” i ? znana od dawna  „Senga Sengana”.

A ja prawdę mówiąc  kupując owoce na targu w Pułtusku nie pytam truskawki o nazwisko, tylko wącham, kosztuję i biorę najpiękniejszą kobiałkę.