Zgadnij co gotujemy
Dziś nagroda niezwykła, bo książka której jeszcze nie ma w sprzedaży. To wywiad-rzeka z Danielem Passentem przeprowadzony przez Jana Ordyńskiego. Wiem, że na blogu jest spora grupa sympatyków Daniela więc jego spowiedź życia (jak sam określił tę książkę) i to opatrzona autografem, będzie chyba nagrodą atrakcyjną.
Na okładce Daniel Passent wyznaje: „Kiedy pięć lat temu urodził się mój wnuk, Kubuś, rozpłakałem się ze szczęścia. Dostałem od życia wszystko. Pora na rachunek. W gazetach pełno jest ludzi, którzy wystawiają rachunki innym. Własnych nie regulują. Ja uważam, że czas się pakować. Od pewnego momentu Agnieszka Osiecka miała w swoim pokoju małe zielone pudełko, a w nim najważniejsze dokumenty: metrykę urodzenia, zaświadczenie z banku, akt własności mieszkania. Ta książka to moje zielone pudełko.”
Drugi cytat to epitety i komplementy, którymi Passenta najczęściej obdarzali wrogowie i przyjaciele: ” Klasyk / legenda polskiego dziennikarstwa / publicysta stanu wojennego/denerwujący felietonista/ towarzysz Szmaciak / krętacz unio / najlepszy polski dziennikarz powojenny / najbardziej znany polski publicysta / żałośniak / będzie w podręcznikach i encyklopediach / najbardziej popularny autor „Polityki”
/ najlepszy autor Kabaretu Pod Egidą / koryfeusz felietonu / najlepszy felietonista w rankingu „Press” 2011″
Usłyszałem opinię, że ta książka to najbardziej szczere wyznania człowieka decydującego się na opowieść o swoim życiu. Aby ją otrzymać należy odpowiedzieć na trzy kulinarne pytania i je wysłać na adres internet@polityka.com.pl Oto pytania związane z krajami, w których mieszkał autor opowieści:
1. Co to za danie – pastel del choclo?
2. Z czego robione jest niemieckie danie zwane Himmel und Erde?
3. Czym wyróżnia się Virginia ham spośród innych szynek robionych w Europie (w tym i w Polsce)?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi i dzieło zostanie wyekspediowany pod wskazany adres.
Komentarze
Przyznaję, że nagroda mnie skusiła. Jednakże, znając możliwości Stanislawa i Asi, wcale nie jestem pewna czy byłam pierwsza 😉
Nagroda bardzo cenna, wyslalem, ale tak sie spieszylem (wiadomo – Stanislaw, Ewa, Asia i inni), ze chyba wyszlo bez sensu. Kto wygra z mlodymi? Ale i tak im gratuluje.
No i przegapiłam środowy poranek. Książkę jednak przeczytam w lutym, bo pożyczy mi Haneczka. Będzie operacja „machniom” – ja jej Broniewskiego, ona mi Pas – senta. Osobiście należę do fan – clubu p.Daniela, jakkolwiek był czas w okresie PRL i potem przełomu, kiedy miałam szczery zamiar pobić go ciężko i to wcale nie za poglądy, tylko za polemiki ze słowem drukowanym, do którego ja dostępu żadnego nie miałam. Duża część felietonów Autora składała się właśnie z polemik z publicystyką emigracyjną. Pas-sent spierał się, ironizował, walił cepem, tłumaczył, a ja nie miałam pojęcia z czym – nie znałam tekstów adwersarzy. A on pisał tak, jakby każdy z nas już przeczytał ten ostatni numer paryskiej „Kultury”, albo „Dziennika polskiego”. Nic, tylko dać w łeb. No, dobra. Może i nie darowałam dotąd moich zszarganych nerwów ale i tak kocham jego dziennikarstwo.
A ja i tak pomylilem adresy – zamiast internet@polityka, napisalem polityka@internet itd. Mowilem, ze gdzie mi do mlodych…
Nowy – Stanisław się bardzo ucieszy i jeszcze zacnym winem przy okazji podziękuje, żeś go między młodziaki zaliczył!.
Ja dziś spóźniłem się do pracy i na konkurs. Wysłałem jako ostatni, więc poza konkurencją. Poza tym nie jestem pewien, co Gospodarz uważa za istotę Virginia Ham, bo wiele się na to składa. Podejrzewam, że chodzi tylko o p[eklowanie na sucho. Ale może i o to, że prawdziwa Virginia jest zawsze z jednego całego kawałka, co u nas nie zawsze się sprawdza.
Amerykanie robią z Virginia ham dziwne rzeczy. Na Świeto Dziękczynienia podają glazurowaną, na Boże Narodzenie pieczoną z goździkami. Istota polega na sposobie peklowania.
Ciekawe, że amerykańska norma nie pozwala nazywać szynką (bez dodatkowych określeń, które brzmią ładnie a oznaczają lipę) czegoś, co zawiera poniżej 20,5% protein. Do tego w ogóle nie może zawierać wody poza wodą wchodzacą w skład mięsa. Jeżeli zawiera mniej protein, ale powyżej 18%, nazywana być może szynką z naturalnym sokiem 🙂
Jeszcze mniej protein to produkt szynkowo-wodny. U nas chyba w ogóle obecne krajowe wyroby stanowiące przedmiot powszechnego obrotu, w tym „delikatesowego” nie mogłyby nosić etykiety „szynka”.
Pyro,
Od dawna marze, zeby stanislawowa prawice uscisnac, pieczetujac to szklanica dobrego wina (wszak ze znawca mialbym ja wychylic), ale ze wzgledow zawodowo-organizacyjnych moze sie to odwlec w czasie. Ale… co sie odwlecze, to nie uciecze… W to wierze naprawde.
Stanisławie,
Wygląda na to, że mamy podobne wątpliwości 😉 .
Dzień dobry 🙂
Niech tylko się pojawi, zaraz kupię. Napastuję księgarnie odkąd zobaczyłam zapowiedzi.
Nowy, też mam takie drobiazgi, skarbczyki wspomnień 🙂
Haneczko,
One sa bezcenne. Przed soba mam srebrna obraczke – po mojej prababci. Wewnatrz wygrawerowana data – 28 maja 1871 roku. Czy oddlabym ja za zlota z brylantami. Nigdy!
Haneczko,
Właśnie sobie wyobraziłam „napastowanie księgarni” w twoim wykonaniu „lol” .
Witam serdecznie i uprzejmie „donoszę”, że książkę można jeszcze kupić tu :
http://www.empik.com/szukaj/ksiazki?qtype=basicForm&q=Pas-sent&subQuery=&searchCategory=book&sort=&x=0&y=0
Miłego dnia. 😀 Ja niedługo przejdę na super-dietę, bo za często słucham p. G. Chlasty (TOKFM) a potem ganiam do księgarni. 😉
Link tylko jeden a nie chce mnie przepuścić – Eureka już wiem dlaczego – w linku jest nazwisko autora 😯 co za durny łotr. Jak w linku usuniecie myślnik dzielący 2 literki w nazwisku, to się pokaże.
Stanisław ma rację pisząc, że większość naszych szynek nie powinna się tak nazywać. 🙁 . http://virginiatraditions.com/virginia-country-hams.aspx
O szynkach, tych sklepowych – do innych nie mam dostępu, mogłabym gadać a właściwie 👿 się godzinami, szczególnie w okresie przed wielkanocnym. Od 20 lat nie jestem w stanie kupić normalnej, surowej, wędzonej szynki. Nawet z najlepszych, na naszym terenie, wytwórni wędliniarskich, po ugotowaniu woda jest mętnie mleczna bez ani jednego oka tłuszczu a smak szynkopodobny. 🙁
Zgago,
Przypomnij się przed Wielkanocą. I tak będziemy robić skok na nasz ulubiony sklepik – jedna wędzona szyneczka więcej różnicy nam nie zrobi 😉
W empiku, byłam wczoraj, nie ma 👿 Dzisiaj też będę 😎
Ewo, tym razem bezczelnie skorzystam. 😆
Haneczko, może w samym sklepie już wykupiono, ja sobie zamawiam na ich stronie a po odbiór i z zapłatą, zgłaszam się do pobliskiego Empiku.
Dziędobry na rubieży.
Nowy, dzięki za miłe wiadomości z Brooklynu!
Też lubię pana P. – jak wszystkich Przytomnych.
Zgago, zajrzyj:
http://www.lap-pol.pl/
– i zamów. Nie będziesz żałować. KOozystałam z ich usług, ale teraz mam prawdziwą szynkę, a zwłaszcza boczunio-malyna u siebie, więc nie muszę. Ale wspominam jak najlepiej.
Już po zabawie. Książka w drodze w wysokie Alpy. Wygrała Nemo. Gratulacje! A odpowiedzi są następujące;
1 Zapiekanka kukurydziano-mięsna;
2 Z kaszanki, ziemniaków,kwaśnych jabłek, słoniny i przypraw;
3 Pieczona z miodem, cukrem i goździkami.
Kolejny quiz jak zwykle w następną środę.
Zgago,
Przy okazji, będzie pretekst do szynkowego mini-zjazdu 😉 .
Mam w lodówce tackę z sercami z kurcząt. Nie wiem po co domownicy to kupili. Nie mam pojęcia jak przyrządzić żeby nie było mdłe.
Proszę o podpowiedź, co z tym fantem zrobić?
Zrób na tym krupnik.
Nisiu, już rok temu kontaktowałam się z nimi i niestety nie wysyłają surowych szynek, tylko już ugotowane (czy też parzone) a u nas w rodzinie jest tradycją wielkanocną, że na bazie wywaru z szynki robimy czysty czerwony barszcz. Jakiż to barszcz, bez ani jednego oka tłuszczu ? 🙁
Nemo – gratuluję 🙂 A jak Ty przyrządzasz najczęściej szynki z alpejskich świnek? 🙂
Nemo, już zaczynam myśleć jednotorowo. 🙁 Nie zauważyłam, że konkurs już rozstrzygnięty – gratuluję Ci wygranej. 😆
Ewo, już się cieszę na tę okazję. 😆
Zuzanno – może gulasz z dodatkiem pieczarek, papryki?
Nemo,
Gratuluję! 🙂 .
Huch! 😯
a to niespodzianka! Wysłałam odpowiedzi z przekonaniem, że i tak za późno. Ale skoro udało mi się obudzić tak wcześnie… Właściwie to musiałam być na nogach już przed ósmą, bo zapowiedział się jeden fachowiec, żeby coś pomierzyć. Miał być między 8 a 10 i pojawił się o 9:45 🙄
Mimo wszysto opłacało się wstać 😉
Dziękuję i się cieszę 😀
Nemo 😀
Zgago, jeszcze nie mieli. Wolałabym dorwać z lady, bo na zamówione trzeba czekać.
Z okazji drugiego śniadania, niechcący zagryzłam łososia papryką surową żółtą. Nie było dobrze 😕
Zuzanno,
Asia dobrze radzi.
Serca obrumienić na maśle, przełożyć do rondelka. Na pozostałym tłuszczu podsmażyć pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek, dodać do serc, sól, pieprz, tymianek, pomidory lub przecier, podlać wodą, dusić do miękkości (ca 60 min.)
Kto lubi gęsty sos, może zagęścić zasmażką. Na koniec doprawić śmietanką. Podawać z ryżem.
Na 1 kg serc – 3 spore cebule, 3 ząbki czosnku, 3 pomidory
Asiu,
szynki z mojej świnki są przyrządzane następująco:
Z tylnej części robiona jest szynka wędzona i gotowana, potem przekrojona na 4 części i zapakowana próżniowo. Dwie już zjedliśmy, a pozostałe są zamrożone.
Z łopatki powstały 4 szyneczki zrolowane (ze skórą) i uwędzone w siatce, następnie również zapakowane próżniowo. Te gotuję sama (parzę) i potem jemy na gorąco i na zimno. Smakuje jak „prawdziwa” 😉
Nemo zna się na
amerykańskich szynkach
i niemieckich kaszankach,
więc Pas-senta zgarnęła
dzisiejszego ranka.
Kotu chyba tych specjałów
w wiadomej misce nie daje,
na chrupkach i wątróbkach,
jak sądzę poprzestaje 🙂
Nemo – fajnie, że dostaniesz D. P. gratulacje
W dzisiejszej gazetce Tesco oferują „szynkę wędzoną ze starej wędzarni”za 26 z groszami kilogram. Na obrazku jest to szynka z nogą.
Ostatnio szynkę sobie gotuję albo piekę z ok 3 kg kawałka szynki z kością albo bez kości, zawsze ze skórą – najpierw 5 dni sobie ją pekluję, a potem przyrządzam. Natomiast surowiznę b.smaczną kupuje mi Inka gdzieś w Swarzędzu. Z pewnością dostała zastrzyki ze słonej wody ale i tak jest lepsza, niż to, co leży na półkach.
Nemo, szynkę na ciepło jemy, w towarzystwie chałki i chrzanu, na wielkanocne śniadanie – pychota. Fakt, że znika szybciej, niż na zimno. 😉
Dzien dobry,
Nemo – gratulacje!
Gratuluję Nemo.
Pepegorze, oczywiście, że jestem młodzieńcem. Na wino z Tobą bardzo bym się ucieszył. Może pojawisz się w Trójmieście?
Pomarudzę dzisiaj. Szynka Virginia jest zaliczana do szynek wiejskich (country ham).
Prawdziwa Virginia to szynka produkowana w okolicach hrabstwa Smithfield z miejscowego surowca. Peklowana na sucho i nie wędzona. W zasadzie na tym się kończy sprawa. Virginia style oznacza szynkę peklowana jak szynka Smithfield, ale produkowaną gdziekolwiek. W USA oznacza to szynkę przede wszystkim z Kentucky, Północnej Karoliny, Georgii i Tennesee. W niektórych z tych stanów, ale z zasady nie w Virginii pieką tę szynkę glazurowaną miodem. Na określone okazje z miodem i goździkami, albo tylko z goździkami. Ale używają do tego surowca w postaci szynki Virginia, którą jest ona już przed pieczeniem. Stąd moje wątpliwości, które dzieliła Ewa.
Stanisławie, to Nowy chciałby uścisnąć Twoją młodzieńczą prawicę 🙂
Stanisławie,
szynka Virginia (lub country style) różni się zasadniczo tym od europejskich (parma, serrano, krasowa), które też są peklowane na sucho, że europejskie jadane są w tej postaci, w jakiej trafiają do sklepu. Virginię moczy się w celu odsolenia, a potem przyrządza pieczoną, gotowaną, smażoną…
Nowy, jak nie znajdziesz tej książki w polskiej księgarni na Manhattanie, to już jest w sprzedaży tutaj, możesz zamówić. 26.80$CAD, koszta przesyłki 4$
Oczywiście w sznureczku wstawiłam myślniki, rozdzielające brzydkie słowo z dwoma eskami 😉
http://thepolishbookstore.com/search.aspx?searchterms=Pas-sa+%2b+daniel+pas-sent
Ostatnio zdziwiłam się niepomiernie, bo chciałam tam zamówić książkę Nisi dla przyjaciółki, sprezentować urodzinowo. Zamówiłam. Z Ottawy do mnie rzut beretem, więc za dzień-dwa dotrze, kalkulowałam. Dotarła po tygodniu, patrzę na opłaty i znaczek – a tam Deutsche Post 😯
A nadawca:
The Polish Bookstore Magic Solution
ul.Kościelna45E/11
60-537 Poznań
😯
Widocznie ci z Poznania nadają książki z terytorium Niemiec i jakoś im się to opłaca. Właśnie sobie zamówiłam.
Witam wszystkich i miłego dnia życzę 🙂
Widziałam kiedyś program kulinarny, który prowadziła Amerykanka, w towarzystwie dwojga swoich dzieci. Pokazywała proces przyrządzenia szynki tak, jak lubią jej pociechy. Szynkę ok 2-3 kg najpierw wyjęła z moczenia – jak długo ją moczyła i czy zmieniała wodę, to nie wiem. Potem ją gotowała przez ok godzinę w coca coli, a potem posmarowała mieszaniną miodu, syropu i soku pomarańczowego, wbiła kilka goździków i piekła. Gorącą kroiła potem w 2 cm plastry, nakładała na talerze, a dzieciaki polewały sobie jakimś sosem. Pałaszowały chętnie.
Alicjo – prosty rachunek: wysłanie książki z Polski na tamtą stronę kałuży kosztuje ok 10$ (40 zł) Jeżeli może wysłać z Niemiec za 4$ to jest o 6$ do przodu.
Himmel und Erde składa się właściwie z jabłek symbolizujących niebo (Himmel) i ziemniaków – symbolu ziemi (Erde), ale tradycyjnie podawane jest ze smażoną kaszanką, a nawet wątrobianką (inną niż polska) w towarzystwie smażonej cebuli i ewentualnie boczku lub słoniny. Danie popularne w Nadrenii, Westfalii, Dolnej Saksonii, ale także w dawnej kuchni śląskiej.
Jadasz to, Pepegorze?
ślunskie niebo(schlesisches himmelreich)
ma wiele wariacji (tak jak polski bigos) ale jego podstawa sa zawsze:
suszone owoce i wieprzowina…
nie moze tam zabraknac cynamonu i gozdzikow!
http://www.youtube.com/watch?v=FTC1Zus8YG8
Apetyczna szyneczka 🙂
Byku,
to są różne potrawy.
Nie wiem, dlaczego skojarzył mi się Pepegor. Szkoda. Bo z nowym wyiłbym wino chętnie o uściśnięciu prawicy nie zapominając. Najchętniej na jachcie. Pepegora spotykałem i jego opinia o mojej młodzieńczości byłaby miła.
Co do wina, to dałem tu plamę zachwalając Pata Negrę z Biedronki. Sprawa się wyjasniła nieco. Znalazłem niedawno karton z rocznikiem 2004. Wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że wino bardzo dobre. W międzyczasie próbowalismy 2005 i to było rzeczywiście świństwo. Ktos już tłumaczył tutaj, ze w Lidlu i Biedronce sprzedają wina butelkowane specjalnie dla nich. Może 2004, który pojawił się tam jako pierwszy, był jeszcze z normalnego butelkowania i zawierał, co powinien. Ale nie bardzo to rozumiem. Bodega Llanos robi dobre wina i jest ceniona. Bodegas los Llanos od bardzo tanich do bardzo dobrej gran reserva. W powszechnym obrocie w ogóle nie występuje pata negra reserva. Jest tylko gran reserva. Próbowałem znaleźć bodegas los llanos w internecie i stwierdziłem, że domena losllanos.com jest na sprzedaż.
Nemo, sposób obróbki domowej i spożywania może być ważny, ale ta szynka jest szynką Virginia jeszcze przed odsoleniem, a tym bardziej przed upieczeniem. A takie dodatki do mięsa zapamiętałem jeszcze z wczesnego dzieciństwa. Otwierałem usta ze zdumienia, gdy osoba dużo podróżująca z racji pracy w dyplomacji opowiadała, że w USA jedza wędliny z miodem i bakaliami. Teraz mnie nic nie dziwi i nie zarzekam się, że czegoś bym nie wziął do ust. Obecna moda np. na czekoladę z chill jest też całkiem oryginalna.
@nemo:
jawohl, frau kommandant!
Stanisławie,
no chyba tym się właśnie różni – koniecznością odsolenia i przyrządzenia. Virginia jest o wiele bardziej słona niż parmeńska, serrano czy inna europejska. Jej się chyba nawet na surowo w ogóle nie jada.
Po kolei wiec,
Nemo, gratuluje wygranej! Nie jadam tego i nie znam, a gdybym startowal to i tak bym pomylil z tym Himmelreichem.
Stanislawie, biore za slowo i zglaszam chec do wspolnej wypitki z zastrzezeniem, ze to nie Nowego obgadywalismy, a chyba Cichala, bo z Nowym, niestety, jeszcze nie mialem przyjemnosci.
Będzie z 10 lat temu albo i więcej, jak mnie p.Kuroń z okienka szklanego namówił do nabicia szynki albo schabu goździkami – wypisz, wymaluj jak na tym filmie tylko bez glazury, gęsto polewane sosem. Pachniało pięknie – i nikomu nie smakowało. Serio. Te goździki wytłumiły smak mięsa, a same nadały mu piernikową, gorzkawą nutę. Mąż narzekał, że mi się przepisy pomyliły i zamiast ciasta albo kompotu użyłam mięsa, panny – córki też nosami kręciły. Teraz od czasu do czasu wbijam maks 4 goździki w to czy w owo Może nie pachnie tak i nie jest takie dekoracyjne ale już nikt w rodzinie nie mówi, żebym kompot dawała osobno i na koniec.
Pyro,
czy to mięso miało też taką grubą warstwę tłuszczu jak ta amerykańska szynka? Może właśnie ta glazura z imbirem, kardamonem, cukrem lub miodem na geubej warstwie tłuszczu jest konieczna, aby goździki harmonizowały z tak peklowanym mięsem?
grubej
Nemo – nie miało. Szynka miała trochę tłuszczyku, a schab praktycznie wcale i dlatego to ciągłe podlewanie sosem. Pamiętam, że glazurę i to na pomarańczy i cytrynach opartą z 1 łyżką miodu, Kuroń zastosował do udźca cielęcego; do tej szynki nie.
Wróciłam z empiku na poznańskim Piątkowie- książka , o której dziś mowa jest już tam.
A propos szynki. Tu jest fragment wspomnien mojej tesciowej, ktora byla sanitariuszka w Powstaniu (z 18 IX 1944 r).
Kiedy spadl kilkadziesiat metrow ode mnie, nie baczac na strzaly pobieglam i odnalazlam zrzut. […] kiedy odpakowalismy te paczke, ukazaly sie wspaniale smakolyki – czekolada, szynka z rodzynkami (na sposob zachodni), anansy, jakies dzemy, konserwy
Zawsze frapowal mnie fragment na sposob zachodni. Dopiero po przyjezdzie do Kanady przekonalem sie, ze pieczona szynka jest rzeczywiscie prawie zawsze z dodatkiem miodu, czy innej slodyczy. Zrzutow rzeczywiscie dokonali Amerykanie.
PS Skorupy juz chyba musze odpuscic. Ten blog jest za szybki dla emerytow 😉
Za szybki? 😯
Przecież nie musimy cały dzień o szynce 🙄
To ja i o szynce i o skorupach.
Nemo – przypomniałam sobie o sprawie pewnie zasadniczej: otóż na filmiku szynka ma zrywaną skórkę i jest niemalże upieczona i wtedy ją glazurują i dostaje goździki. Moje mięsa były tylko zblanszowane i od razu nacinane i wpinane goździki. Ta przyprawa miała znacznie więcej czasu żeby przejść całość. Ot, człowiek uczy się całe życie ale i tak nie będę ryzykowała. Aktualnie glazuruję tylko drób.
A teraz jeszcze o skorupach. Znam dwie osoby, obydwie o „rodowodzie” blogowym, które mają zastawę stołową nie kompletowaną, a złożoną z pojedynczych sztuk, albo z grup po kilka naczyń, a mimo tego, naprawdę dobrze to wygląda. Kiedyś już pisałam o stole Dorotola i o wnętrzach u niej nieco teatralnych, nieco scenograficznych ale bardzo gustownych. Podstawą jest nienaganny biały obrus i płaskie białe talerze Maria Teresa. Talerze głębokie najróżniejsze, kieliszki do czerwonego wina po 2 albo każdy inny, a wszystkie dużej urody. Drugi stół zastawia pisująca tu niegdyś Marialka. W odróżnieniu od Doroty nie ma sprzętów starych, kupuje nowe. Preferuje oszczędne, nowoczesne formy, natomiast działa kolorem. Kupuje metodycznie pojedyncze sztuki. Śmieje się, że do kompletów jeszcze nie dojrzała. O dziwo – całość robi bardzo dobre wrażenie, choć wszystko od Sasa do Lasa. Ma wyczucie harmonii.
giacomo rossini słynał nie tylko z dobrego słuchu i smaku, ale i z dobrego humoru…
mówi sie, ze płakał w życiu tylko trzy razy:
po raz pierwszy – gdy wygwizdano premiere „cyrulika sewilskiego”;
po raz drugi – gdy usłyszał arie michele carafy*);
po raz trzeci – gdy podczas pikniku w łódce wypadł mu przez burte indyk nadziewany truflami.
———————————————————-
*)współczesny mu kompozytor wloski.
Witam. Jest 26!!!
@alice:
a wiesz, ze „TWOJA” krolowa,
ktorej urodziny niedlugo bedziesz hucznie obchodzic,
jest z „moim” frycem spokrewniona?
Nemo,
Gratulacje :sile: !
Alcjo,
Podwiesilam sie i zamowilam ksiazke P.Daniela P. z Magic Satution….
Zamawiam w Canadzie, place do Polski, a wysylaja z Germany. Az strach podawac numer karty. Chyba rzeczywiscie jakis megic salution.
Nie mniej dziekuje pieknie .
Nemo
🙂
Asiu, Nemo, dziękuję. Gulasz z serc był bardzo smakowity.
Nisiu, nie miałam właszczyzny. A bez niej krupnik byłby nijaki.
A „Virginia Ham” nie znosze. Slodkawy smak, brrr.
Podobnie nie smakuje mi okrzyczane i drogie proscciuto. Z posmakiem wiatru… pewnie taka technologia. Moje podniebienie kocha
polska szynke z tluszczykiem, tradycyjna. Moze byc nawet „napita”.
WYGRALIŚMY./
Yurek, YES! YES! YES!
Jeszcze Dania-Szwecja istotne!!!
Wychodzę z pracy . Nareszcie !
Co się ta książka nalata, to się nalata 🙄
Ja też sobie zamówiłam, bo na pewno będzie to ciekawe. A z firmą już miałam do czynienia, więc polegam na nich.
Miałam gołąbkować w poniedziałek, a wyszło, ze dzisiaj. Robię Teresko-pomorskie z kaszą gryczaną i suszem prawdziwkowym, a drugie z ryżem i mięsem.
Zajrzałam Za Róg 0 a tam suszone smardze – 10 gr za 3.50$, czyli 350$ za kg 😯
Piękne kotlety jagnięce z kością – 45$ za kg.
No to się biorę za gołąbki głąbki…
Ewo z Poznania, znaczy Haneczka już siedzi i czyta. 😉 😆
Yurku, radość wielka z kropelką goryczy, że jak zwykle Polacy liczą na P.B. – jak w starym dowcipie. 🙁
Poczekajmy do końca meczu. Może najazd szwedzki będą chcieli zrehabilitować? Duńczycy są lepsi Szwedzi szkoda pisać.
Czytam tego Broniewskiego w przerwie zajęć pospolitych i coraz bardziej mi głupio. Nie wiem kiedy i czy w ogóle my, Polacy potrafimy stworzyć społeczeństwo bez obcego bata nad grzbietem. Frakcje, koterie, rozróby, donosy po wszystkich stronach politycznego sporu. W Moskwie już trwały procesy polskich komunistów, a tu jeden z drugim jeszcze wykazywał „czujność rewolucyjną”. Polecieli towarzysze naskarżyć na Broniewskiego – towarzysze w Warszawie z nim współpracują, wiersze mocne pisze ale przecież to wróg klasowy i do partii nie chce wstąpić, a Wy, towarzysze radzieccy znowu chcecie jego wiersze wydawać? Tym sposobem o ile w poprzednich, wydawanych w Rosji zbiorkach przeważały wiersze Broniewskiego, to w 1937 wydrukowano już tylko dwa. Ci, co byli tacy „czujni” też się potem wrogami ludu okazali ale podobnie było potem, w wojskach II korpusu. Po namiotach w Palestynie i Iraku kazano wieszać patriotyczne wiersze WB, a jego samego karano za prześmiewcze fraszki i psotne satyry. Nie awansował ani stopnia p.kpt Broniewski, kawaler VM za wojnę 1920, za to skargi na niego pisali najrozmaitsi patrioci. Co było dalej wszyscy wiedzą. No i głupio mi, bo z ludem Fritza i Ludem Władimira całkiem nieźle jak na takich bałaganiarzy sobie radzimy ale sami ze sobą, już nie. Jesteśmy swoimi najgorszymi wrogami. Dzisiaj ludzie też piszą donosy na sąsiadów, są pełne szafy po urzędach tego. No i gdzie ten narodowy Anioł Stróż?
Nemo – Gratulacje 🙂
Jedyną logiczną odpowiedzią na pytanie „Czym wyróżnia się Virginia ham spośród innych szynek robionych w Europie (w tym i w Polsce)?” jest – Wyróżnia się tym, że nie jest robiona w Europie, a w stanie Virginia ” 🙂
Szynka ta jest przyrządzana na wiele sposobów, a zatem nie w tym jej virginowatość. Ale to przecież drobiazg bo to co mnie naprawdę martwi to wyznanie Nowego – wino szklanicą chce pić. W związku z tym ogłaszam akcję „kieliszek dla Nowego bo piękny talerzyk już ma, a Dorotol ma zbyt dużo kieliszków”.
Daniel P. nie jest mi wrogiem, przyjacielem także nie, ale nie traktuję jego wyznań o pakowaniu się i spowiedzi poważnie bo ślepy nie jestem – na zdjęciu trzyma ręce na głowie czyli kontynuuje swą pa-ssę.
Historia szynki z Wirginii jest piękna jak porcelana Żaby ciekawa i z duszą 🙂
Dania wygrała. 31:24 Nasi jadą do domu 🙁
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/166695/35e602fadf8cb4224abb609c0cd858a4/
Placku,
jesli chodzi o D.Pas. mamy podobnie. Nie mniej, /pewnie podobnie jak wielu na tym blogu/ czytam go od chyba 1974 roku?
Taki nawyk.
Lo „matko z corko” jaka stara jestem !!!
Ale teraz czekam, aby przeczytac co ma nam do powiedzenia.
Tak na ucho to mysle, ze pozbiera roznosci, ktore juz niejednokrotnie ekspoloatowal….
Moje porzednie komentarze zawieraja bledy literowe… sorry ze bylam taka niedbala..!
Placku,
no coś Ty, Nowy kielichów ma wystarczajaco sporo 🙄
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/SylwesterAsuchow2011#5693459523165222962
Szklanicami też można 😉
A nawet z gwinta, jak nie ma żadnego innego naczynia. No, z miseczki czy talerza bym nie piła – wolałabym już z gwinta 😉
Idę dalej gołąbkować. Może wpadniesz, Placku? Z Toronto niedaleko 😉
poprzednie!!!
Asiu do olimpiady!
Yurku myślisz, że się uda?
Pietrek
25 stycznia o godz. 16:07
18 IX 1944 r?.
to byla szynka z kanady.
Moje zas golabki wg. „Teresy Pomorskiej” czekaja na wedzona slonike, ktora na moje zamowienie ma byc jutro.
Dzieki Nowy.
W Copiaque na biezaco nie maja, ale jak sie okazuje dla chcacego nic trudnego. Uwedza. Dziwi mnie to, bo przeciez duzo Ukraincow mieszka w okolicy, a oni uwielbiaja sloninke wedzona.
No jakkolwiek golabki beda, tylko nie gotowane, a tradycyjnie duszone w malej ilosc warzywnego rosolu i we wloskiej kapuscie.
Mniam, mniam
Asiu, Yurku,
poslugujecie sie monosylabami,a przeciez
ja, a moze nni takze, chcieliby wiedziec czym sie emocjonowac?
Miodziu,
Szwedzi przegrali z Danią i choę Polacy wygrali z Niemcami, to i tak przegrali. W szczypiorniaka.J akieś mistrzostwa. Nie wejdą do półfinału.
choć
Kanadyjska szynka (i pewnie amerykańska także) bardzo często jest traktowana syropem klonowym. Nie jest to mój ulubiony zestaw, kupuje polska w Baltic Deli i taka mi naprawdę smakuje.
Musiałam zajrzeć, gdzie trzeba, bo po pierwszych komunikatach myślałam, że gdzieś jest ciepło. +26 🙄
Nemo,
dobrze Cie mamy !!!
Wzruszyło mnie zaproszenie Alicji – dziękuję 🙂
Kolejny donos Pyry na Polaków zbywam milczeniem – ma się tę anielską cierpliwość 🙂
Za zdrowie Jacka Żakowskiego – z wdzięcznością i szacunkiem.
Alicja – kiedyś pisałaś, że ta amerykańsko – kanadyjska szynka jest b. słona. To ile czasu trzeba ją moczyć? I czy to pomaga?
Placku – tylko, że jak p.Doda straci część dorobku przez „wolność” to jeszcze z głodu nie umrze; ale jak ze swoich zarobków zostanie obrabowany Konwicki w imię „wolności”, to będzie niedobrze. Pisarzom zgodnie z ich rangą to płacili komuniści w taki czy inny sposób; nie tam gdzie mierzy się „słuchalność”, „oglądalność” itp.
Nie krzycz na mnie. Ja tego nie wymyśliłam.
Pyro,
w przepisach każą tę szynkę moczyć 24 godziny, potem szorować szczotką i płukać zimną wodą. Zalać znowu wodą i powolutku gotować 4-5 h, wystudzić w tym wywarze. Potem piec bez jak w tym filmie od Asi 2-2.5 h.
Przepis dotyczy szynki 5-6-kilowej.
bez przykrycia
Pyro,
pojecia nie mam, bo kanadyjską szynke kupowałam sto lat temu i zwykle krojoną, taką co to walnąć na kanapkę. Znajomi (Bonnie) kupowali w całości i jakoś tam ją gotowali, ale dla mnie to i tak było słone cuś tam. Od lat kupuję w polskim sklepie i nigdy w całości, tylko plasteryzowane, kto by miał to zjeść 🙄
U Bonnie często była kanadyjska szynka słono-klonowa, dla mnie dziwna kombinacja i sól mi przeszkadzała, za dużo tego! Ową szynkę Bonnie robiła na gorąco, w towarzystwie ziemniaków, plus jakaś sałata – i to robiło za obiad, zwłaszcza zimą.
Placek,
se żałuj, gołąbków będzie a gołąbków! Zamrożę trochę, więc ciągle masz szansę 🙂
DP lubiłam zawsze (Politykę regularnie czytywałam od początków lat 70-tych, była prenumerowana u mnie w domu). Lubiłam go za styl, z wielkiej polityki mało rozumiałam, ale i tak zaczynało się czytać Politykę od ostatniej strony.
Pyro, do czasu miałam pretensje o to, że nie wiem, osochozi, bo media przecież blokowały większość wiadomości ze świata, ale jak już się Jerzor ponaumiał tych swoich języków, to szedł najpierw do Empiku, poczytał Newsweek, Le Monde, El Pais i ulubiony Der Spiegel, i wtedy wiadomo było, co je grane.
Ale to druga połowa lat 70-tych. Przedtem człowiek czytał – i czasami ni cholery nie było wiadomo.
Mam Pas-senta 😀 Ostatniego dorwałam 😀
To czytaj, Haneczko, a potem sprawozdawaj.
A gdzie to się Cichal szlaja?
Cichaly się szlajały w kierunku Miami, już powinien dać głos.
Haneczko,
nie daj Boże sprawozdawaj, bo ja czekam na książkę! Jak posprawozdawasz, to musztarda po obiedzie. Poczytamy – pogadamy 🙂
Alicjo, ani pisnę 😆
Pas-senta jeszcze nie mam.
Poczekam,aż Haneczka oraz Nemo sprawozdają 🙂
Po gruzińskim winie i wirtualnej szynce z Virginii nadszedł czas na andaluzyjski wieczór z flamenco.Niedawno wróciłam, pięknie było! Gospodarzu spektakl był w Twoich okolicach, na Łowickiej.Następny 26 lutego.
Być albo nie być…
sprawozdawać albo nie…
Haneczko- hamletowski dylemat 😉
byk napisal
„18 IX 1944 r?. to byla szynka z kanady.”
Czy to bylo w rzeczywistosci lotnictwo kanadyjskie, czy amerykanskie tego nie wiem. Tesciowa napisala „amerykanskie” wiec wiernie powtorzylem.
W rzeczywistosci samoloty mialy czesto obsade miedzynarodowa. W sierpniu 44 roku rozbil sie, mniej wiecej w obecnym parku Skaryszewskim czyli Paderewskiego, samolot RAFu,
Obsluga samolotu skladala sie z Brytyjczykow (jeden przezyl), Poludniowo-Afrykanow i Kanadyjczyka, ktory byl kapitanem samolotu. Na piecdziesieciolecie Powstania mialem pogadanke w szkole (w Toronto) o Powstaniu itd. Udalo mi sie odnalezc rodzine tego Kanadyjczyka (trzy siostry) ktore zaprosilem na te akademie, oraz tego Brytola, ktory w miedzyczasie przeniosl sie do Kanady. Musze powiedziec, ze to byl dla tych ludzi niezapomniany, wzruszajacy moment – ze ktos jeszcze pamieta.
Żadnego dylematu, Danuśka 🙂 Przecież gadaniem zepsułabym Alicji przyjemność 🙂
Pietrek – o , właśnie. Przez ponad 25 lat pracowałam z weteranami. Dla tych ludzi było to b.trudne – jako młodzi w czasie wojny marzyli, jak to będzie po wojnie. Oni przeżyli, świat będzie sprawiedliwy (bo nie może inny być po takiej rzezi) oni, zwycięzcy, będą królami życia: będzie dla nich praca, śliczne panny itp. Tymczasem dziewczyny znalazły sobie często innego (albo postarzały się o 5 lat, co też było paskudne) dekownicy wzięli dobre posady, a oni stracili kilka lat w wyścigu. I z każdym rokiem coraz mniej o nich pamiętano, życie szło w przód. I niczego nie zmieniają tego coroczne parady, dni weterana, dni zwycięstwa… ładne to ale nie wróci kilku lat tułaczki i strachu, bólu i poniewierki i właściwie tego, że dla młodych są nudnymi starszymi panami, którzy wciąż od początku starają się przekonać, że zrobili naprawdę coś wielkiego.
A ja sobie czytam ACTA, czyli po naszemu Umowę handlową dotyczącą zwalczania obrotu towarami podrobionymi, chcę zrozumieć ten cały szum.
Im bardziej czytam i staram się zrozumieć, tym więcej wątpliwości. Po pierwsze mylimy pojęcia.
Tam jest rozróżnienie na prawa autorskie, również w środowisku cyfrowym (mowa o tym dopiero w atrykule 27, cała ACTA ma 42 artykuły, nie ma tam słowa „internet”), ochronę towarów, znaków towarowych, oraz co bardziej według mnie ciekawe o ochronę własności intelektualnej, również taką w realu, co jest więcej niż tylko prawa autorskie. Pisząc o ochronie własności intelektualnej, ACTA odwołuje się do porozumienia TRIPS – Porozumienia w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej ( nie ma w nim mowy o przestrzeni cyfrowej) które obejmuje m.in. i prawa autorskie i znaki towarowe, oznaczenia geograficzne ( to również rejestracja produktów spożywczych np. szynka parmeńska, alkohole ), wzory przemysłowe ale i patenty!
Patenty, to już są poważniejsze sprawy niż to czy jakiś koleś ściągnie sobie na komórkę, jako dzwonek piosenkę pana Stinga.
Patenty, opatentowane towary, produkty, to się będzie chronić a ich nielegalne wykorzystanie i podróbki ścigać w realu. Są nawet zalecenia jak niszczyć skonfiskowany towar.
Tu wspomniało mi się omawiane tu kiedyś GMO- to też strzeżone jest patentami, Monsato świnię też chce opatentować, ciekawe co z lekami odtwórczymi?
A patent kumie, to na prosiaka macie? takie będą gadki na wsi.
Na granicy będzie można skontrolować nie tylko TIRa podejrzanego o przewóz pirackich Kubusiów Puchatków, ale i małą paczkę pocztową, dopuszcza się też kontrolę bagażu podróżnych, też tam jest.
Mam wrażenie że w ACTA bardziej chodzi o real niż internet.
Przepraszam że nie na temat, ale to Placek podsunął. 😉
Ciekawe to jest i skomplikowane, nie dziwię się po co istnieją potężne kancelarie prawne, one muszą to wszystko ogarniać i ubierać w słowa.
Śpijcie słodko!
Zgadnij, co gotujemy?
No, to śmiało, kto zgadnie, co dzisiaj gotowałem?
W przeciwieństwie do Gospodarza nagród nie przewiduję, bo nie przewiduję też, aby ktoś zgadnąć mógł 😀
Dla utrudnienia dodam, że Starsza dzisiaj kalendarzowo i matematycznie, definitywnie i nieodwracalnie przestała być nastolatką.
Dla ułatwienia zaś dorzucę, że dziecko baluje na jutubie.
Zróbmy tak: jesli ktoś zgadnie moje dzisiejsze menu, to ja zdradzę, która to moja Blondyna. Ale można też na odwyrtkę: kto mi znajdzie moje dziecko w tłumie, temu opiszę w szczegółach, od czego dzisiaj przytyłem. 😉
Poza tym nie dzieje się nic… Ciekawe tylko, jaki procent elektoratu Donaldowych stanowią internauci i jaki ładunek arogancji są gotowi „przyjąć na klatę”… Wolność albo bezpieczeństwo, oto jest pytanie!
Antek, mnie (i Ciebie pewnie też) bardziej martwi ubieranie w czyny. Słowa są bardzo elastyczne, coraz elastyczniejsze. Im bardziej tracą na znaczeniu, tym więcej mogą znaczyć. Bardzo dziwne rzeczy można z nich skroić. Na zdecydowaną większość z nich nie mam wpływu.
Nie śpię słodko. Śpię do rana i biorę się za popychanie mojej kulki, starając się nie rozpieprzyć (kulinarne) po drodze innych kulek.
O, to-to!
Pogadamy, jak poczytamy.
Pietrek (23:10)
Nie wątpię, że byli wzruszeni, że ktoś pamięta. W Polsce wspomina się tamte czasy, bo przewaliły się po narodzie ciężko. Tutaj – wspominają tylko weterani i ich rodziny, bo wojna była daleko.
Antku – Toast za zdrowie Jacka Żakowskiego wzniosłem prawie szeptem 🙂
Pamiętam, że sam musiałem płacić za książki, a teraz się dwiaduję, że za innych czynili to komuniści. Aż krzyczeć mi się chce bo to niesprawiedliwe.
Temat ACTA dotyczy każdego blogowicza, każdego wpisu, na wszystkich blogach, a zatem nie może być bardziej na temat. Co do Twej nadziei na to, że ACTA nie dotyczy internetu, oceń to sam 🙂
Artykuł 2, paragraf 4
Nie wiedziałem, że jestem tak krzykliwy Pyro, ba, nawet nie pamiętam kiedy na Ciebie krzyczałem 🙂
Przepraszam, artykuł 27, ręce mi drżą 🙂
Antek, pogadałbym z Tobą o ACTA, ale po przestudiowaniu wybranych fragmentów przerażenie mnie sparaliżowało nieco. Oczywiście, że nie chodzi tu li tylko o internet, internet występuje tu tylko przy okazji, jako jedna z form dystrybucji własności intelektualnej.
Nie było konsultacji, mało kto wiedział, o co chodzi. A gdy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi.
Najbardziej przeszkadzają mi zapisy odnośnie procedur skróconych, gdzie nie tylko nie potrzeba będzie sędziego, ale nawet tego, kto popełnia wykroczenie, też nie potrzeba. Bo np. procedura nie przewiduje złożenia wyjaśnień przed zniszczeniem towaru. Importy równoległe to będzie przestępstwo. Nie kupię sobie kalesonów od Fitch & Abercrombie w internecie, ani nie poproszę Cichala, żeby mi kupił trzy sztuki w New Yorku, bo mi je prokurator może ściągnąć z tyłka, jako że nie wolno mi korzystać z innych kanałów dystrybucji, niż przewidział to właściciel marki. To samo dotyczy leków, które często za sąsiednią granicą są tańsze, ale będą to seriee przeznaczone tylko na tamten rynek. Producent może o tym decydować, że tylko określone numery seryjne jego produktów będą legalne w danym kraju. Toć to jest przedsionek do paranoi.
To mam dla Was „lepszy” kawałek :
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11031787,NIK_ma_nowe_uprawnienia__Pozna_wszystko___wyznanie_.html?lokale=katowice
Jak sobie to przeczytałam, to mnie zatkało – żal mi naszych dzieci.
PaOlOre, mogę Ci pisać od czego dzisiaj nie przytyłam 😆
To nie jest pytanie. To wahadło, które w przystępny sposób opisał Bauman.
Piotrze, bardzo przepraszam, że niezgodnie z linią, bardzo przepraszam. 🙁 Więcej się to nie powtórzy.
paOlOre – Twoja Blondyna to ta najpiękniejsza.
(Pytanie tak łatwe, że aż strach)
Ciekawe kto będzie miał prawa autorskie do tego cudownego balowania. Dlatego jestem przeciw ACTA 🙂
Zgago – kolejna okazja by wznieść toast za niezależność reporterską „Polityki”, tym razem z musztardówki.
Najbardziej martwi mnie to, że Alicja zamrozi dla mnie parę gołąbków, a Jej mąż i tak je wytropi i skonsumuje. Na wszelki wypadek opatentuję słowo „Jerzor”, bo bronić się to nie grzech 🙂
Plackaniem mając obrzękłe prawice…
Oj, najadłam się ponad moją miarę prawie.
Jerzor powiada – po cholerę zawijać gołąbki i przy-tego tam w piekarniku.
Ugotować kapustę w główce, potem nadzienie jak do rzeczonych. Pokroić ugotowaną kapustę możliwie drobno, przesmażyć z nadzieniem. Podzielić na porcje, część zamrozić, część zjeść. Faktycznie… równie dobre!
A szczęście było tak blisko…gołąbki kaput.
Placku, faktycznie, wygląda na to, że kaput. 😆 😆
Placku,
w kuchni i lodówce to ja rządzę 😉
Jerzor jest leniwiec pospolity i nawet jak mu nagotowałam i zamroziłam, udając się w podróże, to jego nie strzyknęło, żeby wychodząc do pracy wrzucił coś do lodówki, żeby się na wpół rozmroziło, a potem tylko podgrzać.
Piję zdrowie czerwonym. Książki kupuję, albo dostaję od Przyjaciół i zaprzyjaźnionych Autorów. Od tych ostatnich – z autografami 🙂
Zdrowie!
Oooooooo….gołąbków jest do licha i troche 🙄
Wcale nie kaput, bo zamrożone i czekają. Paćka kapuściana planowana na zaś. Szkoda, że ta Kałuża taka wielka. Dawno nie jadłam cudzych gołąbków 🙄
Porządziłam się gołąbkami Alicji i zaraz mnie łajznęło 😆
Alicja ( 0:23) – przerabiałam ten wariant – i niezbyt mi to wyszło- bo się nie chciało trzymać.
Wyobrażałam sobie soczyste klopsiki spulchnione drobno pokrojona kapustą i nawet próbowałam obsmażyć takie klopsiki na gorącym tłuszczu. Rozpadły się w drobny mak. Jedliśmy łyżką.
Gdzie był błąd ? nie wiem i nie będę więcej pewnie z tymi gołąbkami z kapustą w środku eksperymentować.
A w sprawie ACTA , to nie mam zdania – ale jako człowiek „od lat robiący w pieniądzach ” potwierdzam to , co powiedziano tu powyżej – jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo o co chodzi…. 🙂
Alicjo, to dobrze, że Ty rządzisz w kuchni – Placek może się cieszyć. 😆
Haneczko, po dzisiejszych sportowych przeżyciach, pewnie już się relaksujesz z książką w ręku. 😀
Dobrej nocy i dobrego jutra – wybywam rano „na chałupy”. 😉
Z wdzięczności i za darmo oferuję opowieść o szynce.
Wirginia, rok 1797, mieszkańców miasteczka Wight, w hrabstwie Wight budzi zapach dymu z drewna hickory (orzechowca?). To miejscowi Indianie coś wędzą. Słyszą też stukot obcasów – to kapitan Mallory Todd z piękną i mądrą żoną, w sumie cztery obcasy. Znudziło im się na Bermudach i poszli w Wirginię jak w dy
m, to znaczy popłyneli, bo Bermudy to część Indii Zachodnich.
Kapitan postanowił połączyć swą wiedzę o peklowaniu szynki na sucho z wędzeniem i presto (presto jest zastrzeżonym przez Berlusconiego słowem oznaczającym presto) tak powstała legendarna Virginia Ham. Pierwsza wylądowała na wyspie Świętego Eustachego. Statek na którym podróżowała ta historyczna szynka nazywał się Parnelia, a zapłatą za nią była jedna mała armata i kapelusz. Nie wiem, ale podejrzewam, że ten ostatni był prezentem dla pani Todd.
Szynka pachniała tak pięknie, że armata była koniecznością – złodzieje szynek byli plagą Wirginii. Wkrótce eksport osiągnął poziom 40,000 szynek rocznie. Bycie świnią w Wirginii równało się samobójstwu. No i w dodatku wybuchła wojna domowa, a gdy pokój nastąpił, w Smithfield pojawił się podejrzany typ o przepięknym nazwisku – Pembroke Decatur Gwaltney, konfederat. Przypuszczam, że był to Polak bo kto miałby tyle fantazji by się tak nazywać? Pembroke został królem orzeszków ziemnych, a miał ich tyle, że i on zaczął szynki produkować. Świnie jadły nadmiar orzeszków, a unikalne w smaku szynki stały się rewelacją, nawet w Europie. Królowa Wiktoria też jej kosztowała. W tym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że być może książę Albert był uczulony na orzeszki ziemne. No cóż, bywa i tak. Syn pana Gwaltney, Gwaltney Młody czynił z firmy międzxynarodową korporację. Na szynkowe targi jeździł z walizką w której spoczywała szynka z „kołnierzem” z mosiądzu, z napisem „peklowana przez Młodego w 1902 roku. Ubezpieczył ją na sumę $5000. Z czasem biedactwo zaczęło się kurczyć, ale i tak Młody wykazał się marketingowym geniuszem – szynka ta została uznana za najstarszą na świecie. W 1966 roku Zgromadzenie Generalne stanu Wirginia usunęło przepis nakazujący karmienie tych dzielnych świń orzeszkami. Tak, przed potężnym ramieniem sojowego lobby nie ma ucieczki. Tyle na temat pytania numer trzy 🙂
Jadłam kiedyś amerykańską dużą szynkę pieczoną w piekarniku, nabijaną artystycznie goździkami, oblożoną plasterkami ananasa i polewaną czymś słodkim z piwem. Wrażenie? Szkoda szynki.
Nemo – gratulacje, mowilem, ze z mlodymi nikt nie wygra!
Placku 🙂 🙂
Miodzio, Zabo – tez nie jadam szynki na slodko, zadnycvh takich wynalazkow.
Pepegor – kiedys nadrobimy straty, moze nawet z Cichalem.
Dobranoc Wszystkim, ile mozna nie spac! 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Vzo3XmW35C0&feature=related
Placku – 🙂
Mnie się wydaje, że to nie była armatka, tylko aparat fotograficzny marki canon 😉
Dobranoc!