Na ratunek polskiej kuchni

 

Trójka moich przyjaciół-smakoszy dokonała wielkiego dzieła. Napisali wspólnie wprawdzie cienką książeczkę ale to jest pierwszy więc niewątpliwie epokowy krok w kierunku ratowania czy jak kto woli podtrzymywania polskiej tradycji kulinarnej. Broszura (oraz cały projekt) – pięknie wydana – zatytułowana jest „Tradycyjne produkty, Nowoczesna kuchnia polska”. Autorami zaś są: Agnieszka Kręglicka, Zofia Winawer i Gieno Mientkiewicz (tak, tak, to nasz blogowy Brzucho, teraz rozumiecie jego milczenie, TWORZYŁ) czyli czyli dwie działaczki Slow Food a przy okazji dziennikarki oraz włóczykij polny i znawca serów zagrodowych oraz wszystkiego co się da zjeść (i wypić).

Całej książeczki nie będę tu streszczał, mam nadzieję, że będzie ona dostępna dla wszystkich smakoszy, ale chciałbym zatrzymać się na chwilę przy rozdziale napisanym przez  Giena a dotyczącym odkrywania produktów regionalnych. Zatytułował go Brzucho „Smaki bezdroży Giena Mientkiewicza” i roztacza przed czytelnikami smaki oraz aromaty które znaleźć można tylko wówczas gdy zjedzie się z autostrady a nawet z drogi wojewódzkiej, by podążać dalej krętą i wąską dróżką polną pełną wybojów i nierówności. Dopiero z tej perspektywy można wypatrzyć i wywęszyć plantację kaszubskich truskawek (kaszebsko malena), dokopać się do zachodniopomorskich niebieskich szwedów czyli ziemniaków rzucających swym smakiem na kolana każdego ich zjadacza, albo kaszubski ser kozi dymek.

Ponieważ Gieno przewędrował cały nasz piękny kraj w te i we wte, to jego przewodnik po produktach regionalnych nie omija żadnego zakątka Polski. Jeśli ktoś chciałby podczas swych wakacyjnych wycieczek pójść w jego ślady, to ma zagwarantowany bogaty program kulinarny na najbliższe dziesięciolecie.

Książeczka Agnieszki, Zosi i Giena powinna stać w biblioteczce każdego kto działa na gastronomicznej niwie. Polecam albo wręcz to nakazuję.

Na koniec dodam, że dziełko wydano dzięki fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej oraz stowarzyszeniu Slow Food Polska, ale też  dzięki grantowi na promocję wspólnej polityki rolnej UE, czyli daje się robić z takich  wydawałoby się „nudnych pieniędzy” rzeczy mądre, zabawne i pożyteczne.