Lody nie tylko dla ochłody

Najmilszym wspomnieniem  z dzieciństwa jest dla mnie wspomnienie skromnego zielonego kiosku przy ulicy Puławskiej, niedaleko Madalińskiego. To był mój wymarzony raj, miejsce gdzie kupowało się znakomite lody w waflu: ZIELONA BUDKA. Trudno mi dzisiaj rozsądzić, czy to wspomnienie smaku dzieciństwa, czy istotnie lody były świetne. Według mojej opinii i wielu osób, które tamte lody i tamte czasy pamiętają, to b y ł y  pyszne lody. Ani zbyt słodkie, ani wodniste, czuło się w nich mleko i jaja, wanilię i słodycz – akurat tyle, ile potrzeba, aby lody były pyszne. Lody w czasach mojego dzieciństwa, zwłaszcza   te z Zielonej Budki jadało się tylko w sezonie letnim lub choćby ciepłym, zimą kupowało się tam piękne i smaczne jabłka, duże, dorodne, takie klasy lux. Może dlatego były tak oczekiwane. Kupowanie w upalny dzień (jednej lub dwóch kulek!) było wielkim zdarzeniem.
Moja nadzieja na powtórzenie smaków z dzieciństwa, kiedy pojawiły się na rynku  lody  pod tamtą marką okazały się kolejnym życiowym zawodem. Nigdy już nie poczułem  tego smaku. Lody obecne przypominają jedynie konsystencją tamte. Wszystko się zmieniło. A smak najbardziej. A może moja pamięć?
Ale przecież lody awansując na najpopularniejszy  obecnie deser weszły  pod strzechy, stały się popularne, dostępne nawet w najmniejszej miejscowości, dla wszystkich. Może warto było zapłacić tę wysoką cenę jakim była strata tamtego smaku?
Lody nie są  teraz moim ulubionym deserem. Robię jednak wyjątek dla lodów domowych. W moim repertuarze są lody wspaniałe czyli sorbety. Doskonały deser na gorący, letni czas. Z pewnością  w wielu domach robi się lody domowe. Jakie i jak?