Krowy biało-czerwone czyli nasze choć zagraniczne
Jeżdżąc na zakupy do Pułtuska czy Serocka mijam dzień w dzień pod Zatorami ogrodzoną łąkę na której pasie się spore stadko pięknego białego (czy raczej kremowego albo może szarego – kto to potrafi rozróżnić kolory) bydła. To charolaise – bardzo mięsna rasa o przyrostach wagi przekraczającej półtora kilograma dziennie. Rasa pochodząca z francuskiego regionu Masywu Centralnego dotarła aż tu na pogranicze Mazowsza z Kurpiami. Po drugiej stronie Narwi, tuż za Serockiem podziwiam piękne czerwone, wełniste i bardzo rogate krowy szkockiej rasy highlander . Te, w odróżnieniu od delikatnych francuskich kuzynek nie wymagają obory. Wystarcza wiata. Długie i grube futro pozwala im spędzać mroźne nawet dni pod gołym niebem.
A ja przyglądam się i jednym, i drugim marząc o wielkim, krwistym, dobrym befsztyku.
Mam nadzieję, że takie hodowle będą się u nas mnożyć. W tej chwili bowiem to niezły interes.Wołowina bowiem to dziś jedyny deficytowy produkt żywnościowy na rynku Unii Europejskiej. Unijni smakosze coraz chętniej kupują wołowinę i coraz częściej wybierają polską, posiadającą renomę mięsa zdrowego, bo produkowanego metodami w większym stopniu naturalnymi, niż mięso importowane np. z Ameryki Południowej.
Rozwojowi chowu bydła mięsnego w Polsce sprzyja sytuacja w innych krajach Unii, gdzie – i to w większości z nich – następuje redukcja stad bydła, której powodem jest zaprzestanie intensywnego wspierania produkcji wołowiny. Zanotowano również spadek importu wołowiny z Brazylii, w związku z wprowadzoną zasadą certyfikowania zakładów ubojowych, które chcą eksportować na rynek unijny.
Warto dodać, że koszty produkcji 1 kg żywca wołowego w Argentynie czy Brazylii wynoszą ok. 2 USD, a w Europie jest to już 4,5 USD. Jeśli jednak do mięsa zza oceanu dodać koszty transportu, to ceny znacznie zbliżają się do siebie i głównym argumentem zostaje jego jakość. A tu mamy sporo atutów.
Pierwsze stado krów rasy mięsnej trafiło do Polski dopiero w 1964 roku. Krzyżowanie krów mlecznych z buhajami ras mięsnych, rozpoczął się na dobre dopiero w latach 70. ubiegłego stulecia i był wykorzystywany głównie na potrzeby eksportu otrzymywanych tą drogą cieląt lub buhajów jako żywca. W latach 80. eksportowano takich zwierząt około 1 miliona sztuk rocznie.
Rolnicy, którzy zainwestowali w rozwój hodowli bydła mięsnego i produkcję żywca wołowego oraz uczynili z tego kierunku produkcji ważną gałąź swych gospodarstw, nie mają jednak beztroskiego życia. Głównym powodem jest jeszcze zbyt niska opłacalność tej dziedziny produkcji. Hodowcom brak poczucia stabilności i trwałej satysfakcji finansowej.
Jakiś czas temu opisałem mój udział w degustacji 12 rodzajów wołowiny dostarczonej z 8 krajów świata. Zwycięzcą degustacji została wołowina argentyńska ale drugie miejsce – jakże zasłużenie – zdobyło mięso z polskiej hodowli. Prawdę mówiąc w mojej ocenie to właśnie mięso z naszej krajowej hodowli było najdoskonalsze. Podobnie oceniali je i kucharze. Polędwica argentyńska znalazła więcej zwolenników i otrzymała o kilka punktów więcej. Tyle tylko, że mięso z pampasów w polskich i europejskich sklepach kosztuje znacznie więcej niż mięso z hodowli nadnarwiańskich.
I to jest dobra wiadomość dla smakoszy mięsożerców.
Komentarze
Dzień dobry.
Wczoraj na onecie i w „gazeta pl” można było przeczytać, że zgodnie z badaniami Polaków nie stać na jadanie wołowiny. Przeciętna spożycia w Polsce to 3 kg rocznie, średnia europejska to ok 30 kg. Różnica nie wynika wyłącznie z różnych nawyków żywieniowych ale z poziomu cen. Prawdą jest, że mięso to w Polsce nie jest droższe niż w Paryżu, czy Londynie ale polski konsument ma znacznie mniej pieniędzy do dyspozycji. Kto pamięta kartki z nadrukiem „woł/ciel”? Wydawało się wtedy, że jest tego mięsa niezbadana ilość. Nie ma. A Pyra lubi – cielęcina i wołowina to moje ulubione mięsa.
Mnie widok stada krów kojarzy się jednak z mlekiem, choć za nim nie przepadam/ wolę przetwory mleczne/. W każdym razie jest to widok przyjemny, przynajmniej z pewnej odległości. Bo z bliska to już niekoniecznie. A to dlatego, że w prawie każdym stadzie jest też byk, a ten reaguje bardzo niesympatycznie na każdą przechodzącą drogą osobę. Krowy pasą się spokojnie, a ten od razu zbliża się do ogrodzenia, a właściwie tylko rozciągniętego drutu podłączonego do prądu/ chyba ?/ i podąża w tym samym kierunku, porykując groźnie. Niedawno dwa byki wydostały się na drogę ,wprawdzie polną ale uczęszczaną. Na szczęście dwie dzielne rolniczki z sąsiedniego gospodarstwa zagoniły je na łąkę. Ale prawde mówiąc, wolę ogladać to towarzystwo z daleka.
Co do cen, to Pyra słusznie zauważyła, że ceny jej są bardzo wysokie. Zobaczę dziś, po ile jest polędwica wołowa, bo będę na hali targowej.
Po porannej mgle zapowiada się słoneczny dzień. Za tydzień o tej porze będę już w drodze do Żabich Błot.
Owernia słynie krowami rasy Salers :
http://www.elevage-salers.fr/photos.htm
Mimozy to nie są 😉 i na dodatek mają potężne rogi.Hodowane dla mleka,
a więc i serów (mamy też ser salers) oraz dla mięsa.
Jolinku- widziałaś już więc ostatnią komedię Woddy Allena „O północy w Paryżu” ? I Jak Twoje wrażenia ?
A o miasteczko Salers też warto zahaczyć :
http://www.villagesdefrance.free.fr/page_salers.htm
Stąd nazwa i krów i serów 🙂
I co by tu o krowach na dzien dobry?
O bykach juz predzej. Niezapomne, jak raz w poludniowej Francji zrobilismy przerwe w podrozy. Piekna okolica, przed nami lagodne wzgorze, dookola pastwisko, a tylko na wzgorzu zielona kepa. Przedarlismy sie ostroznie przez elektryczny plotek i dalej na gorke, bo tam dopiero chcielismy pofotografowac. Uszlismy raptem ze 100 metrow, a tu nagle z za krawedzi zbocza wyskakuje czarny diabel. Nie jakies byczysko, nie, taka mala zwinna cholera z identyczna sylwetka, jaka sie kiedys widywalo czesto w Hiszpanii, jako reklame dla Veterano Osborne. I daje w nasza strone. Na szczescie, mielismy tylko te 100 metrow, a on ze 300.
Przy wchodzeniu zastanawialem sie, czy tem plotek jest w ogole pod napieciem i ostroznosc moze zbyteczna. Okazalo sie, ze byl i walil dotkliwie nawet przez jeansy.
Nie wiem, czy bestia byla by lepsza na te 300 niz my na 100, bo w pol drogi dala sobie spokoj usatysfakcjonowana, ze dajemy pola. Stanela tak jak do sesji zdjeciowej, ale my zapomnielismy o tym, po co sie na ta lake wybieralismy.
Na razie ladnie i slonecznie, co z satysfakcja tu notuje.
W Owerni Salers a w Burgundii Charolaise, teraz też w Polsce 🙂
fr.wikipedia.org/wiki/Charolaise
Tutaj pogoda na porządne mięsne danie, może wołowina po burgundzku?
http://fr.wikipedia.org/wiki/Charolaise
Jeden z przepisów na to danie
http://www.pieceofcake.pl/Przepisy/Boeuf-bourguignon-czyli-wo..
Przepraszam, nie wyszło…
U nas słonecznie i upalnie. Doszłam do wniosku, że najlepszy będzie obiad niegotowany. Kupiłam twaróg (30 dkg) na leniwe pierogi Żaby, ale wykorzystam na krem twarogowy z truskawkami. Zmiksuję ser z łyżką cukru i 4 żółtkami, wsypię garść rodzynek i trochę skórki pomarańczowej, a osobno dam pokrojone w ćwiartki i posypane lekko cukrem truskawki; tak, żeby je sobie nakładać na wierzch twarogu. Dobrze schłodzone w lodówce bardzo dobre jadło na upały.
Jak wołki to wołki… 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=5F0kljoXwm0&feature=related
I takie wołki: http://www.youtube.com/watch?v=6UByYVyMH68
Asiu – pognali wołki na Bukowinę i już zostali i płaczą. Wołki nie wiedzą, że granice były ruchliwsze od nich. I co? „Tam szum Prutu, Czeremoszu, góralom przygrywa…?”
Ja, jak Krystyna, mam b.ostrożny stosunek do wielkiego zwierza. Nie zwyczajnam, ale doceniam.; Kiedyś, zachęcona przez gospodynię próbowałam doić krowę. Ogonem dostałam parę razy, a potem ńanda poszłaaaa, a Pyra zbierała się z ziemi i podnosiła stołek.
Danuśka tak .. a ponieważ w filmie deszcz gra pewną symboliczną rolę to po wyjściu trochę się poczułam w Warszawie jak w Paryżu, za którym tęsknię przeokropnie .. film polecam .. świetne zdjęcia .. świetne dialogi i gra aktorów .. wychodzi się z kina pozytywnie nastawionym nawet jak pioruny strzelają znienacka ..
Mój kolega był w zeszłym roku na Bukowinie Rumuńskiej. Wrócił zachwycony. Krajobrazami, cerkwiami, przyrodą i dobrymi drogami. Mieszkali w Domu Polskim w Suczawie. wynajmują bardzo ładne pokoje za niewielkie pieniądze.
a ja dalej eksperymentuję .. kupiłam ładne i tanie nektarynki i je wekuje jak kompoty w syropie ale w tym occie po śliwkach bo mi zostało sporo .. zobaczymy co wyjdzie ..
dziś octuje bo robię też ocet malinowy .. poprzedni już się kończy ..
Jolinku – dzisiaj w nocy są eliminacje skoku o tyczce. Musimy trzymać kciuki. Podobno forma jest, ale są problemy z aklimatyzacją i jedzenie nie smakuje 🙂
Asiu już widziałam program .. mamy 3 zawodników .. i eliminacje na 800 m … nocne czuwanie przed nami .. a nie mają własnego kucharza? …
Nie wiem. Tata Pawła mówił, że syn narzekał na jedzenie.
Jolinku-też się wybieram na ten film,może uda się jeszcze przed Zjazdem.
Widzę,że zabrałaś się ostro za uzupełnianie spiżarni na zimę.Trzeba będzie Cię odwiedzić w jakiś grudniowo-lutowy wieczór i pokosztować 😀
Ciekawy artykuł dla naszych żeglarzy.I nie tylko żeglarzy:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,10134711,Sila_nie_zwyciezysz_z_oceanem.html
Danuśka czuj się zaproszona .. na luty bo w grudniu zawsze coś mi wypada niespodziewanego.. idę pospać by być gotowa na nocne transmisje .. 😉
http://www.czarne.com.pl/?a=3376
Dziękuję Danusiu za ciekawy artykuł. To prawda, że rozmawia się z łódką. Po paru dniach samotnej żeglugi nie tylko się przemawia, ale łodka też mówi, więc się rozmawia. Moja najpiękniejsza miała na imię ULKA tak jak mama i wnuczka…
Ulka 🙂 http://www.sail-ho.pl/article.php?thold=-1&mode=nested&order=0&sid=2347
Ależ ten Cichal to „męski mężczyzna” za sterem, a i przy świątecznych okazjach.
A gdzie to Alicja? Jeszcze się nie wyspała?
Tfu! Tak źle, tak niedobrze.
Upał, że wytrzymać nie można, ale to podobno już tylko łabędzi śpiew lata, bo jutro ma być o 10° mniej, a jeszcze dzisiaj burza. Kto ich tam wie.
Gada facet do faceta
– W moim zawodzie nie jest się pewnym jutra.
– A co pan robi, rozbraja może miny?
– Nie, jestem synoptykiem.
Nie ma czym oddychać. Młoda zrobiła po drodze takie lepsze , niedzielne zakupy w PiP, a przy okazji po dzwonku łososia na dzisiejszą kolację. Żła była, jak nieszczęście, bo ,miasto remontowo rozkopane, musiała na trasie do szkoły zaliczyć aż trzy wahadła tramwajowe, jechała ponad godzinę, a delikwentka na poprawkę nie przyszła.
O mięsie nie chce mi się nawet myśleć, za gorąco.
Skończyłam roboty ziemne, hektary jako tako obrobione. Przez tydzień mogą się rozbestwiać, potem znowu dam im łupnia, a one mi oddadzą 😉
Dzisiaj panga (lubimy i już), ziemniaki i rzodkiew z ogórkiem. Na deser sernik na zimno z brzoskwiniami. Wieczorem zimny żubr albo i dwa 🙄
Blondyno, zaglądajcie tu częściej 🙂
Miodzio, Nowy – myślę o Was z całej siły. Nazwać huragan Ireną, to doprawdy czarny humor.
Haneczko – bo synoptycy nie tylko nie znają dnia, ani godziny, ale także mitologii. Można huragan nazwać spokojem – dla zmyłki; a nuż się zawstydzi?
Bardzo bym chciała, żeby siadł w kącie i wstydził się, z daleka od naszych i innych ludzi.
Pani Magda się oświadcza ..
http://www.facebook.com/notes/magda-gessler/o%C5%9Bwiadczenie-magdy-gessler-w-sprawie-akcji-fundacji-viva-sprzeciwiamy-si%C4%99-promow/251169698249464
Pyro prawdziwy Wilk Morski … 🙂
duchota przed burzą chyba …
Oświadczam, że podejrzewam iż Pascal Knapp, twórca Parady Krów marzy o czymś wielkim i dobrym, podobnie jak autor Byczka Fernando. Podobnie, a jednak zupełnie inaczej.
Ostatnie zdanie dodałem z zazdrości – tak się mówi w telewizji by złapać uwagę widza na haczyk. Podobnie 🙂
Nie chcę, ale muszę także naskarżyć na panią Magdę która zwie GMO świństwem. Czy naprawdę w języku polskim brakuje mocniejszych słów?
Czekając na odpowiedź informuję, że ceny pasz (kukurydza, soja) to świństwo. Rolnków zawsze podziwiałem, a Norwida uwielbiam. To przy Jego ulicy we Wrocławiu mieściła się Wyższa Szkoła Rolnicza.
Asiu,
Jesteś wredna 😉 .
Kilka dni temu robiliśmy z Witkiem listę miejsc które chcielibyśmy zobaczyć na naszej trasie i wyszło nam że 3 miesiące urlopu to byłoby mało…
Bukowina znalazła się na wysokim miejscu tej listy. Ale walczy o uznanie z deltą Dunaju i Transalpiną… A to poważna konkurencja. Sama jestem ciekawa co zwycięży 🙂 .
Żegnam Towarzystwo urlopowo i obiecuję sprawozdać po powrocie.
Gdzie ten padok,
niżej ten staw?
Gdzie te łąki
miękkie od tych traw?
Gdzie ten dom otwarty
gościom rad?
Gdzie zobaczyć można
zapomniany świat?
Gdzie te konie tabun, czy dwa…?
Gdzie te grzywy z wiatrem za pan brat?
Gdzie ta droga polna, niski płot
Już się cała rwę
do Żabich Błot!
Ukradłam rytm stylistykę i melodię Porębskiemu – pierwowzór wszyscy znają, możemy sobie pośpiewać.
Ewo – trasa rzeczywiście imponująca. Czekamy. Szerokiej drogi.
Haneczko,
Dzięki za dobre myśli, pomagają. Zabijamy okna deskami i wszyscy uciekamy z bezpośredniej bliskości oceanu, chociaż wieści pogodowe są bardziej optymistyczne.
Placku – ja też uwielbiam Norwida, dzięki 🙂 🙂 🙂
ewo wiele wspaniałych wrażeń urlopowych .. 🙂
Jeszcze jedna propozycja dla Ewy 😉 Jej imienniczka chodziła po Wyspie 🙂
„Wielka Brytania jest rajem dla piechurow. Wszedzie sa sciezki, na przelaj przez pola, tysiace tras, pusto, krajobrazy otwarte bo prawie nie ma lasow, za to sa wielkie i stare drzewa, ktore budza zachwyt i szacunek. Jak sie idzie przez te pola i pustkowia, torfowiska i gory porosniete paprociami, to sie czuje, ze sie zaraz spotka albo hobbita, albo cos podobnego. Nawet takie wielke nory widzielismy – nie wiem czy to hobbicie, ale na pewno nie krolicze.
To lezienie przez pusty kraj (nawet z plecakiem) daje takie poczucie wolnosci, swobody i spokoju, ze nawet okropnie bolace nogi nie sa w stanie zepsuc przyjemnosci.
Noclegi mielismy bardzo fajne i okropnie angielskie. Zwlaszcza pierwszy hotelik byl zupelnie jak z Fawlty Towers* (nie wiem jak sie to po polsku nazywa), na szczescie hotelarz byl troche spokojniejszy. Sniadania z boczkiem, kielbaska, jajkiem sadzonym i fasolka z w sosie pomidorowym robia duze wrazenie. Po tygodniu nie moglam patrzec na jajka w jakiejkolwiek formie. W domu prawie nigdy nie jemy jajek (chyba ze w ciescie czy innych przetworach). Ale jak sie jest w Anglii (czy Walii) to jest to czesc zabawy.
Na koniec zwiedzilismy jeszcze swiatynie nauki, czyli Oxford. Rewelacja. Nie przypuszczalam ze istnieje takie miejsce na ziemi, gdzie tylko nauka (a za nia oczywiscie ogromna forsa) sie liczy. Tak jak w innych miastach imponuja muzea, budynki rzadowe, palace i koscioly, tak w Oxfordzie imponuje UNIWERSYTET i BIBLIOTEKA.”
*”Hotel Zacisze”
Asiu! Jakżeś Ty znalazła te zdjęcia. Ja już je gdzieś straciłem. Ide zaraz szukać na Sail-Ho, bo to chyba tam. ULKI już nie ma. Zatonęła przed sześciu laty.
Pyro . Wyczytałem wstecznie i wydrukowałem Twoje przepisy na nalewki. Dzięki stokrotne w imieniu!!!
Zaśpiewałem Twoją trawestację Poręby i Ewa krzyknęła: Pyra jest…. no poprostu Ona jest!! I ją przytkał nadmiar superlatywów. Mnie już odetlkało i jestem pod wrażeniem. EWA SUPERSTAR!
Ten typ tak ma. Po dwuch obiadowych drinkach mylę subiekt z obiektem itd (Dymny) Pomyliłem Ewę z Pyrą. To Pyra jest SUPERSTAR, chociaż troszkę Ewa też, ale nie mówcie jej tego , bo mi się kobita zsuperstaruje…
Cichalu – podzielimy się z Ewą naszą sławą i chwałą.
nic o nas – bez nas;
moja rogata dusza jeszcze sie odezwie w tej sprawie ,
panie gospodarzu!
na razie: stypa(czwarta w ciagu szesciu miesiecy, uff…)
p.s.
poniewaz panieruje wlasnie kotlety
moja tuba:
„nie dla mnie sznur samochodow…”
No i przedobrzyłeś Cichalu; pochwaliłeś Pyrę na zapas, a tam rymnęło się rytmicznie w II zwrotce i żeby nie było wtopy (tak się teraz mówi) zamiast „czy” powinno być „albo” (2 sylaby) czyli wers
tabun albo dwa
UF
Nowy! Czuj duch. Z analizy wynika, że u Ciebie będzie z 70kts. Moja ULKA zerwała się przy 60kts. Na pociechę, wiatr będzie równoległy do brzegu w południe a potem nieco od lądu. To łagodzi szkwały. U mnie już spadnie do 50kts. Niemniej szukam miejsca dla samochodu na zawietrznej. U mnie bedzie wiało od północy. Dla podniesienia ducha proponuję rum z miodem i mleczkiem kokosowym!
Pyrenienieczko! Ewa dziękuje za wielkoduszność!
Pyro, nie zwracaj uwagi na metrum! Danusia się tym nie przejmuje a i tak Ją kochamy!
Ale Danusia jest jedna, jedyna, a ja zawodowy wyrobnik (były, psiakrew, były!!!)
Tak sobie dumam, Cichalu, że jakbyście z Ewą za rok na Zjazd zawitali, to moglibyśmy wspólnie pyszną szopkę zrobić albo inszy kabarecik. Każdemu napisać kuplety, kilka scenek, Ciebie na scenę na wabia i zabawa , że hej!
Ja, jako były…(dowcip „wojskowy”)
Pyro! Na wabia to Alain (Danuścyn) glizdę na haczyk zakłada! Ale pomysł przedni. Dwa dni wcześniej, litr nalewki (na głowę twórczą) i…hotove!
Jak dożyjem, to przyjedziem!
Witam, powróciłam na łono ojczyzny, a tu tak samo ciepło jak na Rodos
! 😀
To był bardzo miły i intensywny tydzień. Rodos zadziwiła nas bardzo dużą ilością soczystej zieleni, gdzie indziej w Grecji niespotykanej. Zachwyciła przepięknymi starówkami w mieście Rodos i Lindos, cienistą doliną motyli, a właściwie ciem. Bardzo smakowały nam lokalne wina i jak zwykle greckie jedzenie.
Małgosiu pomachanko .. 🙂
Małgosiu W. – tu nas straszono buntem polskich turystów w hotelach na Rodos (brud, karaluchy itp)
Najuprzejmiej proszę, żeby NIKT przy mnie NIE śpiewał KEI.
Już nie mogę Kei. Nie mogę. Jak wyjadę, to sobie pośpiewacie.
Alicja nie spała cały dzień, tylko byłyśmy w pobliżu ulubionego przez Pyrę Poręby. W dotąd dobrej smażalni w Międzyzdrojach dali nam żółtego antara. Alicja go dzielnie zjadła, ja odmówiłam. ANtar ma najbielsze mięso, jakie widziałam.
Smażalnia Złota Wydma w bazie rybackiej. Uwaga, dają stare ryby!!! i przesolone, musieli go wsadzić do solanki.
Pani Jola w Świnoujściu (smażalni Tropik, ostatnie wyjście na plażę z promenady) wciąż w porządku, tylko właśnie jutro kończy sezon. W Świnoujściu zostanie więc niezawodna Krewetka koło kościoła.
Herbatę jakąś zrobię czy cuś…
Nisiu – zażalenie przyjęte. Ja szukałam rytmicznej śpiewanki, którą wszyscy znają. No i Poręba. Nie musi być, ale Żabie będie miło, że tekst ma.
Donoszę z wiadomeJ Rubieży – jak wybyłyśmy w okolicach wczesno-poplłudniowych, tak przybyłyśmy o zmierzchu. Pojechałyśmy w różne okolice, przede wszystkim nad morze – w Międzuzdrojach ludzi jak mrówków, usłyszałam opinię, ze woda zimna, ale to nieprawda, bo jeżeli ja wlazłam po kolana do Bałtyku i mną nie trząchnęło, to znaczy, że woda przyzwoita. Pogoda wiecie, jaka – środek lata!
Poza tym owdiedziłyśm Artystę – Marku-Misiu, tego człowieka byś na pewno chętnie poznał, a pewnie o nim słyszałeś, Tadeusz Zieliński. Ikony, ikony, ikony…
Pięknie mieszka, nie będę opisywała, tylko pokażę na zdjęciach. No, nie każdy może mieszkać w bunkrach poniemieckich! Mieszkanie, pracownia i okoliczności bunkra po prostu cudne. Niestety, byłyśmy za krótko, ale może kiedyś się nadrobi – to dobry znajomy Nisi (Nisia zna tu chyba wszystkich, całe Pomorze Zachodnie!).
Rybkowałyśmy po smażalniach, ostatnim porcjom nie dałyśmy rady, flądry dwie i kawał dorsza przytargałyśmy do domu (od Pani Joli ci one były).
Idę na herbatkę.
Duchota, typowa moja pogoda kingstońska.
p.s.Alicja zapomina, że powinna zakładać OKULARY, bo jest ślepa. I literkuje.
Postaram się poprawić.
Pyro, nasz hotel był bardzo czysty, żadnego robactwa, nawet owady tępili. Jedzenie było w ogromnym wyborze i na prawdę bardzo smaczne. Mogę go z czystym sumieniem polecić każdemu. Jeździliśmy na wycieczki z ludźmi z różnych hoteli i nie słyszałam o żadnych buntach.
Ewo – życzę samych przyjemności urlopowych 🙂 . Ciekawe co zwycięży? Delta Dunaju i Transalpina czy Bukowina? Może zrobimy zakłady? 🙂
Miodzio i Nowy – mam nadzieję, że Irena „złagodnieje”
O grożbie Ireny niech świadczy fakt, że z Norfolk (Baza Marynarki Wojennej) 64 okręty wyszły w ocean w ucieczce przed huraganem!
Małgosiu – jak się nazywa ten hotel?
http://www.youtube.com/watch?v=NpVkgllZl_U
Małgosiu – trafiło na grupę dziennikarzy. Nie wiem w którym hotelu, bo całego materiału nie czytałam, tylko tytuł i wytłuszczony druk. Dobrze, że nie na Ciebie.
Pyro, to był hotel 5* z oferty dużego biura na I…, Prezes tłumaczył, że już w zeszłym roku mieli problemy z pokojami i kwaterowaniem swoich turystów w tym hotelu. To po co znowu podpisywali umowę w tym roku?
http://www.faliraki-info.com/food/
Pewnie dostali dobrą cenę na te pokoje w piwnicy 🙁
Asiu, ten hotel to Kalithea Mare Palace, nie tylko ja mam o nim dobrą opinię
http://www.wakacje.pl/opinie/hotele/kalithea-mare-h11667.html?gclid=CIOU9KTy7aoCFZIH3wodLSU2OQ
Nowy, Miodzio – odezwijcie się. Cała jestem tam 🙁
Piękny widok na zatokę. Czy woda była tak błękitna jak na zdjęciach? 🙂
http://www.kalitheamare.gr/english/gallery.html
Zatoka była piękna, a woda miała różne kolory w zależności od pory dnia i głębokości.
Haneczko – w jakim mieście mieszka Twoja córka? Pozazdrościłam jej tej wyprawy z plecakiem po Anglii i Walii. Oxford też mi się bardzo podobał, ale byłam w nim zdecydowanie za krótko.
Nowy pewno do ostatniej chwili stara się uchronić ile można. Na szczęście zapowiedział ewakuację. Miodzio wydaje się nie wierzyć w kataklizm.
Witam. Ciekaw tylko jestem gdzie trafia ta wołowina. Bo w hipermarketach to chyba najgorsze odpady sprzedają. A osobiście tylko u jednego sprzedawcy na jednym z bazarów udaje mi się dostać naprawdę dobrej jakości wołowinę.
Myślę, że ewakuacja to dobry pomysł
Woda:
https://picasaweb.google.com/Malpiszka/Rodos_2011?authkey=Gv1sRgCMfjldye8b7JsAE#5645282510781687970
U nas w sklepach wołowinę często mają tylko na zamówienie
Asiu, córasek mieszka w Aberystwyth w Walii. Gościła naszą wieloletnią przyjaciółkę, Ewę, i jej męża. To oni zdobywali per pedes Wyspę. Zamieściłam fragment entuzjastycznego maila Ewy 🙂
Różne odcienie błękitu
Dobra wołowina nazywa się w Polsce „kulinarna” i jest średnio 80% droższa od zwykłej. W poznaniu jest w niektórych delikatesach.
No właśnie, imię nie pasowało – Ewa 🙂 .
Wołowinę i inne mięsa kupuję w Gzelli. Pokazuję (palcem 🙄 ) i jest dobrze, a nawet jeszcze lepiej.
Jolinek pewnie czeka na nocne eliminacje. Ja chyba nie dam rady i poczytam rano, w internecie czy naszym udało się zakwalifikować.
Racja – nawet mnie, do Poznania ekstra mięcho przywoziła, a kotlety z Gizeli dadzą się nawet rozklepywać.
Idę spać. Do jutra.
Bartek. najtańsza poledwica wołowa tutaj jest po ca.8dol za funt. Średnia, już nadąjaca się na file mignon – 16dol. Naprawdę dobra „krajana widelcem”, 30 -40dol za funt! Pomnóż przez dwa…
Prognoza zmieniła się na baaaaaardzo złą, huragan zmienił też kategorię z III na I – szą. Cała ulica musi być ewakuowana, nikt nie może tu zostać. Wszyscy w odległości 0,5 mili od brzegu muszą się wynieść. Podają drogi ewakuacji itd. w razie czego.
Ma spaść 12 cali deszczu, każdy cal to 2,5 cm, plus huragan.
Cichalu, tutaj ok. 40 zł za kg. i chwalę, droższej nie spotkałam, ale ja prowincja.
Nowy, szlag by to. Wiszę na serwisach.
Haneczko. Cen nie zazdroszzczę, bo dzięki naszym cenom jadam czerwone mięso b. rzadko. Zdrowiej! Nieprawdaż?
Nowy, jak tylko ten kataklizm się przetoczy, daj znać, dobrze ? Będziemy myślami z Tobą i wszystkimi z zagrożonych terenów. Nie zapomnij wziąć najważniejszych dokumentów.
Miodzio też powinna się ewakuować
Trzęsienie ziemi, teraz huragan 🙁
I pomyśleć, że 2/3 mnie ( 1/3 się dziś wytopiła) się marzy chłodny wiatr. Dziś mój termometr o 11:00 pokazywał 50 st. C w słońcu. 🙁 Powietrze „stało”.
Nareszcie jest ciut chłodniej, czyli 26 st.C i wreszcie mogę kiwnąć palcem.
Haneczko a u Ciebie też był taki żar ?
U mnie polewa, była krótka burza przed ósmą, a teraz raz tak, raz tak. Kropi i pogrzmiewa. Powietrze nareszcie takie, że tylko wchłaniać.
Szkoda, że Pyra się pożegnała bo chciałbym zapytać jak się nazywają te wołowiny, co nie są ?kulinarne?
Zgago, powalający. Teraz w domu 25.
Pastewne.
W sensie: wołowiny pastewne.
http://zielinski.swinoujscie.pl/Ikony.htm
Mistrza od ikon już chyba kiedyś prezentowałam. Ale co tam, dobrego nigdy dość.
Napisalam juz 3 repotarze i nie mam sily juz wiecej sie powtarzac, zwlaszcza ze boje sie przeokropnie. Komputer chyba tez, bo wszystko polyka.
Dziekuje wszystkim za wsparcie i zainteresowanie.
W tv strasza. Poludnie wyspy; ludzie, szpitale w trakcie ewakuacji. Ja mieszkam na srodku.
Boimy sie zalania bo od jutra ma lac, a Irena w niedziele po poludniu.
Nowy chyba sie ewakuowal na bezinternecie.
Cichalu, troche mnie pokrzepiles wiadomoscia, ze pojdzie rownolegle…
Poszlo, wiec dopisze, ze mam radio na korbke i latarke tez na korbke + jeden telefon nie wymagajacy pradu. Do tego wanna wody i inne zbiorniki pitnej. Zalecaja aby sie zabezpieczyc na 5 dni.
Najgorsze, ze „czerwona droga” przechodzi dokladnie przez srodek wyspy. Brrrrr!
A, Nisiu, to do mnie? Niech będzie i pastewna.
Ja słomiany wdowiec, więc się szwędam po nocy, bo moja LP wyjechała gdzieś tam w Twoje okolice, by wreszcie wypocząć przez tydzień.
No i masz, długo zapowiadane złe moce jednak się zebrały i będzie bryndza pogodowa i moja znowu będzie przyklejała nosa do szyby i sięgała za winoroślami i szkle.
A mnie jest jeszcze fajnie.
U nas w telewizorni kiedyś pracował oświetleniowiec o ksywie Tygrys. Jeden kierownik produkcji twierdził, że on jest Tygrys Pastewny. Może być pastewny tygrys, może i wołowina!
Dobranoc Waćpaństwu.
Kochanieńcy!
Ledwo co doturlałam sie do domu. Wszystko przez Małą Alę. Chciałam dziecku zrobić siurpryzę i drugi raz zawiozłam ją do Karolewka (www.karolewko…itp, Wujek Google znajdzie). Pierwszy raz było w środe. Dziecina na koniu zrobiła piorunujące wrażenie, pokazywano ją jako model do nasladowania, jeździła na kucach i na bardzo dużych koniach, a stara ciotka puchła z dumy. Jak jeździ w Żabich, to też puchnę z dumy, więc właściwie nic nowego, ale zawsze miło jak obcy chwalą.
Dzisiaj tak wypadło, że zaczeła jeździć wieczorem i zeszło nam prawie do północy.
Po jeździe była kolacja, podawano m.in. carpaccio z polędwicy z daniela. Otóż jeden hodowlany daniel (z wybiegu za domem) wsadził drugiemu róg w bok tak, ze ten uszkodzony skończył jako danielina, niezwykle wprost smaczna 🙂
Teraz jeszcze naładuję pralkę i lulu.
BRA!
Poza tym duszno i wieje
Chyba jakieś pociotki Ireny szwendają się po Europie.
Do wczoraj powietrze stało nieruchomo, mieliśmy ponad 38 Celsjuszy.
Teraz jednak duje, a prognozy straszą gwałtownym ochłodzeniem o 10 stopni. Ja już się cieszę!
Trzymajcie się tam za Wodą. Najlepiej czegoś nieruchomego…
Dobranoc!/Dzień dobry! (niepotrzebne skreślić)
http://www.nytimes.com/projects/hurricanes/#!/2011/Irene?hp
O! Witaj paOlOre!
Wtajemniczeni mówią, że naszość-polskość gładkoczerwonych krów jest jeszcze intensywniejsza… — nawet Unia dopłaca ponoć do ich obecności w trudnych terenach górskich*…
(Podczas wszystkich tegorocznych objazdów „cerkiewnych” widziałam wielkie mnóstwo różnokolorowych stad i jeszcze bardziej wypasionych cystern „ekomleko”…)
*******
Jeśli zaś w wyższe góry (już nie mlekiem a ‚tylko’ krystaliczną ochłodą płynące…) — to najlepiej o wczesnym poranku (jak teraz!!! 😉 :D)
— Tydzień temu właśnie objeżdżałam Tatry „od Wysokiej strony” by w trzech dniach zaliczyć wreszcie niektóre z cierpliwie czekających zachodniości:
– Trzy długie i puste doliny (Kamienista, Raczkowa, Jamnicka)
– Trzy najwyższe górki Tatr zachodnich z ich towarzystwem (Bystra, Jakubina, Baraniec… okej, druga powtórkowo, ale bisy też nie zrobią się same… ;))
– Trzy dni cudnej pogody: od zimnego (ba – z silnymi mroźnymi podmuchami!) przedpołudnia sobotniego po duchotę poniedziałkowej końcówki
– …I Otargańce — rewelacja wyjazdu!
Kto ciekaw – trzeci (=przedostatni) link tutaj lub bezpośrednio w a cappella reservata 😀
_____
*Owszem, jeśli nie podlegają udojowi — pozostają całą noc na pastwisku… czasami bardzo wysoko (+ blisko rysi, wilków i niedźwiedzi, przed którymi kierowców podróżujących przez Beskid Niski ostrzegają zarządcy dróg…)
…Niech zagrożeni żywiołem będą bezpieczni…
dzień dobry ..
Asiu nasi wszyscy przeszli dalej … 🙂
za tych co za morzem trzymam kciuki …
Żabo tylko nie pękaj od tego puchnięcia .. 😉 .. Ala super dziewczyna …
Małgosiu mnie też się bardzo podobało na Rodos .. tylko plaży brak a zejście do morza bardzo kamieniste … byliście w tym wodnym parku? …
ja dziś w przerwach od tv robię śliwki i jabłka z majerankiem i jak kupię paprykę to moze też zrobię ..
upalne lato aż miło bo i wieczory i ranki ciepłe … 🙂
ta Irene wygląda naprawdę groźnie …
http://www.flickr.com/photos/gsfc/6083128930/in/photostream/
yurek Ty też jesteś zagrożony?…
Te kciuki od zaciskania, to mi aż ścierpły. Niech będą bezpieczni wszyscy.
Jak dotąd dalszy ciąg upału; za to prognozy na zjazd niekorzystne. Dzisiaj w domu sprzątanie. Miało też być pieczenie, bo w poniedziałek zaczyna się u mnie czas zjazdowy – przyjeżdża Zgaga. Nie wiem, czy będę piekła w taką pogodę.
na temat i dla panów .. i pań też … 🙂
http://piotrweresniak.com/2011/08/20/przepis-na-gulasz-wolowy-wersja-dla-mezczyzn-inspirowana-francja/
jakby kogoś interesowało w Realu czerwona, zielona i żółta papryka po 2,99 zł …
Dzień dobry Wszystkim,
Dziękuję za wsparcie.
Tutaj w tej chwili jedynym tematem jest Irene. Wczoraj cały dzień trwały przygotowania. Był piękny słoneczny dzień i nie odczuwało się, że coś się może wkrótce zmienić. Dopiero wieczorem niebo wskazywało, że to może okazać się prawdą. Ja wciąż mam nadzieję, że cała wczorajsza praca była niepotrzebna. Zobaczymy.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Irene#slideshow/5645495028890840242
W takich chwilach człowiek czuje, że nie jest panem tego świata, że natura wciąż o sobie daje znać, a my mamy niewielki wpływ na to co się stanie. Trzymajcie się!
Myślę Nowy o Twoich ogrodach
http://www.youtube.com/watch?v=wpcj2Ye15L0
Witam,
w Szczecinie popaduje, powiewa i jest chłodno. Gdyby wczorajszą i dzisiejszą temperaturę dodać, a następnie podzielić na pół, byłaby idealna pogoda na dwa dni.
Leniuchujemy.
No nie, osobiście zamiotłam podłogę (Rumik zjadł papierowy wachlarz i część nogi od stylowej szafki), umyłam talerz i dwie filiżanki ze spodkami (nie licząc sztućców), a teraz zabieram się do ciężkiej pracy umysłowo-fizycznej (paluszki się zużywają).
Wypiłam piwo, wymyłam szklankę i napisałam kilka maili – też robota 😉
Jak dotąd sprzątnięte jest pół mieszkania (z oknami i balkonem). Dwie cytryny leżą w cukrze i czekają na rum (Jolinek!) jak dotąd cukier się kiepsko rozpuszcza, chyba mało soku było.
Pyro, może wyciśnij z dodatkowej cytryny sok i dolej go ?
Ja, jak na razie jestem w takim stanie, jak zegary S.Dali :
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/thumb/d/dd/The_Persistence_of_Memory.jpg/300px-The_Persistence_of_Memory.jpg
Zachmurzyło się, zawiało, temperatura spadła do 28 stopni, ale znowu słońce wychodzi zza chmur.
Zgago – nie mam więcej cytryn w domu. Kupuję ostatnio po 1-2 szt bo te muszki obrzydłe, a z cytryny lodówkowej żaden pożytek przecież. Poleciłam kupić 2 i obydwie zużyłam (wołowinę natarłam połówką pozostałą z poprzedniego dnia.
Pyro, dlaczego z cytryn lodówkowych żaden pożytek ? Z tego co wiem, to witamina C ginie w temp. dużo powyżej 5 st.C.
To samo, co z pomidorem, Zgago – mało soku, mało aromatu.Tylko jak nie ma innego wyjścia wkładam do lodówki, a tak wolę w pojemniczek na wierzchu.
Dziękuję, znowu się czegoś nauczyłam. 🙂
im wiecej krowow w kraju tym mniej oborowych 😥
a swoja droga,
biale krowy daja biale mleko
z laciatych mamy mleko laciate
z czerwonych sa krwiste bewsztyki
Della, a skad ty sie tu wziela?
http://youtu.be/3ClJ0RR2rs4
Ogonek,
Della to Alicja a poleciala do Polski na zjazd, wszelakie odwiedziny hulanki i swawole.
Buziaki,
Od razu mówię – nie miałam pojęcia (dopiero po zdjęciach) że piosenka jest mocarstwowo -koszarowa. Wydawało mi się, że to piosenka o miłości i tęsknocie – a tu patrzę: sierp i Młot, i tow.X na Pl.Czerwonym i tanki – no, o taj, jak do słuchacza dociera tylko „pozowi mienia, po imienju”
Przepraszam, posłuchać możecie, bo to ładne; na obrazki nie patrzcie, bo nie chcę mieć nikogo na sumieniu.
Jak kogoś niechcący cholera TRAFI, TO MOŻE ZNAJDZIE (JA NIE MOGĘ) „lance do boju, szable w dłoń! Bolszewika goń, goń, goń”
ojjojjoj!
hulanki i swawole! nic mi w zyciu lepiej nie wychodzi niz hulanie i swawolenie. szkoda tylko ze ten Alicjowy chlop to kawal byka. nic z hulanek i … 😥
mam taka laczke na ktorej od czasu do czasu bywam. dzis odwiedzilem ja w godzinach dopoludniowych i przed i po obiadowych. byla niezle zaminowana przez rogacizne. nie jest to w gorach, lecz mimo wszystko przejscie przypominalo slalom. na sam koniec, tuz przed droga bita, musialem byc juz zupelnie rozluzniony zapatrzylem sie w cwiergolace ptaszki i …
stalo sie. nie byl to pierwszy i z pewnoscia ostatni raz kiedy stanalem na tak podlym placku
cichalku, rozumiem i nie dziwie sie ze rozmawiasz z lodka. mam tez pare zabawek z ktorymi utrzymuje kontakt slowny. prowadzimy nawet czasem konwersacje. one wprawdzie wydaja dzwieki, przeroznej tonacji, nieraz jest to nie do wytrzymania i ja jestem bliski zalamania. ale swiecie wierze ze to pomaga. i gdyby nie te rozmowy to juz dawno by mnie olaly te moje zabawki
a jak mnie kregoslup napierdala to tez z nim rozmawiam. i tez pomaga 😆
http://www.youtube.com/watch?v=TNdy0ea6gc4
😉 😉
Pyreńko, żurawiejka Pułku Ułanów Poznańskich :
15 Pułk Ułanów Poznańskich[edytuj]
A kto wroga krwią zbroczony?
To piętnasty pułk czerwony.
Skąd piętnasty jest czerwony?
Bolszewików krwią zbroczony.
Ostróg brzęk w Poznaniu dzwoni,
To z piętnastki są czerwoni.
Lepiej zginąć na dnie sracza,
Niźli służyć u Kiedacza.
Wciąż gotowi do kochania,
To ułani są z Poznania.
Ogonek,
Jerzor zostal w domaszku…..
Buziaki,
Pyruniu, piosenka wcale nie jest mocarstwowo-koszarowa. Ktoś niemądry dołożył do niej nie te obrazki. Mnie z nastroju przypomina słynne wojenne „Słowiki”.
A o co tam chodzi (mniej więcej)i:
Wezwij mnie cicho po imieniu,
źródlaną wodą napój mnie
odezwie się serce bezbrzeżne
niepowiedziane głupie namiętne
Znowu przychodzi bezsenny zmierzch,
znowu (…) mnie okienne szkło
tam (pachną, rosną?)bez i smorodina
wezwij mnie cicha ojczyzno
wezwij mnie o schyłku dnia
wezwij mnie, smutku, tęsknoto moja
wiem, zdarzy się nasze spotkanie
przeciąga się rozstawanie z tobą
błękitny księżyc za miastem (świeci?)
nie tęsknię i nie płaczę
czy to daleki dzwoneczek czy echo
dopiero minęliśmy się ze sobą
(całej linijki nie rozumiem, bo chłopaki bełkocą)
a drogi nie widzieli(śmy?)
wezwij mnie o schyłku dnia
wezwij mnie, smutku, tęsknoto moja
wezwij mnie cicho po imieniu
źródlaną wodą napój mnie
wiem, nadejdzie nasze spotkanie
wrócę, wytrzymam, obiecuję
Zgaga – znam, oczywiście (jeszcze 6 psk to Poznań). Ja, to tak ekspiacyjnie, żeby YYC nie zginął przeze mnie marnie albo i parę innych osób. Młoda się ze mnie śmieje, że ona wiedziała; to tylko matka słucha i na obrazki nie patrzy.
Najsłynniejsze żurawiejki:
Hej, dziewczęta, w górę kiecki,
jedzie ułan jazłowiecki!
Lance do boju…
Mają d..y jak z mosiądza –
to ułani są z Grudziądza.
Mina tęga, a łeb pusty,
oto pułk ułanów szósty.
Jedzie ułan z dziesiątego,
wyją psi na widok jego.
Zawsze dzielni, często wlani
to (…) są ułani.
I tak dalej.
Nisiu – teraz też jestem mądrzejsza, bo uważnie wysłuchałam kilka razy. Mnie się też kojarzy ze „Słowikami” i z „walcem w lesie przyfrontowym” Poprzednio coś tam robiłam i wOłałam do Mlodej „WŁĄCZ lUBE, „POZAWI” ALBO TO ALBO ŚMO – znowu cabs lock trąciłam – piosenka sobie leciała, podoba mi się, a tekst dolatywał do mnie po kawałku. Dopiero dzisiaj…. popatrzyłam, przeraziłam się reakcji „społeczeństwa”, a potem odtworzyłam tekst. Rzeczywiście niezbyt marszowy, ale te obrazki…
Pyro, tak chyba tęsknią wszystkie te młode chłopaki rzucone na wojnę.
Nienawidzę wojny.
Tak tęsknią wszyscy ci chłopcy w wojsku; nie musi być wojny. Oni czują się zniewoleni, nawet, kiedy doceniają to, co robią.
Prze ostatnią godzinę miałam wyłączony komputer, bo była burza z „pieronami” Była i przeszła, juz nawet nie pada
U mnie nareszcie wieje (dość mocno) chłodem. 😆 Na wszystkie okna na oścież otwarte – niech mi tę „łaźnię turecką” przewieje.
errata; zamiast „Na” ma być „Mam”. 😳
Kod sprawiedliwy :22am
Widzę, że pogoda wszystkich rozgoniła na przysłowiowe 4 wiatry. A ja właśnie myślę co mi jeszcze pozostało do zrobienia, oprócz porządków przy grzesznym cielsku. Wygląda na to, że tylko produkcja paliwa na jutro. Irena okazała się (jak dotąd) bardziej kłopotliwa, niż zabójcza i niech tak zostanie. Zerwane sieci energetyczne można dość łatwo naprawić.
„Irene” z tego co mowia, moze byc niestety zabojcza.
Nie huragan jest w tym wszystkim grozny, lecz masy wody ktore
wkreca. I podobno nawet niedobrze, ze opadl na sile, bo wiecej wkreca… niezbyt sie orientuje, ale sledze uwaznie co mowia.
A mowia, ze skutki moga byc gorsze od Katriny. Nie bez powodu milion osob i kilka szpitali zostalo ewakuowane.
A taka bylam morowa….!
Pozdrawiam tych, ktorzy jeszcze czuwaja i dzielnie nam sekunduja.
Czuwam i trzymam. Niech to świństwo wreszcie się przetoczy. Najgorsze jest czekanie.
Witam.
Filadelfia, spokojnie, deszczyk powiększa kropelki, wietrzyk taki sobie. Paniki nie ma. Sklepy działają, pełne półki, golonki nie dostarczyli takiej co do mojego garnka by się zmieściła, nic to schabik na kotleciki kupiłem i kawałek rybki prosto z Alicji rejonu.
http://www.pandora.com/#/stations/play/553440818905009522
ja też właśnie włączyłam maszynerię po burzy. Burza była, co prawda, ze trzy godziny temu, bardzo solidna, pioruny waliły nim zdążyłam trzy sekundy policzyć, błyskało w pionie i w poziomie.
Siedziałam na dole, prałam i gotowałam, w oczekiwaniu na rajd i moje starsze dziecko.
Rajd dał znać, ze dojedzie jutro, bo jednak na ten upał nie dali rady tak szybko jechać, dziecko razem z p.o. synowej zjawili się mokrzy jak chluszcz(-e???).
Idę już spać, BRA!
Skończyłem szychtę. Przez pół dnia walczyłem z generatorem elektrycznym. Trzeba go było uruchomić bo na bank będzie potrzebny. Musi paść sieć. Jak ogladacie kochani, amerykańskie filmy, to w małych miasteczkach widać zwisające zwoje przewodów z lichych, drewnianych słupów, Ameryka nie może pokonać technologii przesyłania prądu! Jak tylko powieje to całe ustrojstwo się zrywa i: „Znowu milion domostw zostało pozbawionych prądu….
Niestety nie śmieszne. Najpierw dostanie się Yurkowi, ale jest dość daleko od oceanu i Irena majtnie go tylko kuchenną ścierą. Gorzej będą mieli Nowy i Miodzio (pozdrawiam). Wiatr ponad 150km/godz. U mnie będzie już spokojniej, bo tylko stówa. Jesteśmy przygotowani. Woda, latarki i oczywiście generator. Ja też. Mam „ucho” (1,75) rumu (Virgin Island) trzy puszki mleczka kokosowego i słoiczek miodu akacjowego, który się świetnie w rumie rozpuszcza. Czuj duch! Nie wymiękaj!
ton orginalny z fejsbuka(he,he…):
Magda Gessler Ja …. Spojnie ale ja:)))p. Anno owiadczenie w sprawie naturalnie przetluszaczajacej sie watrobki gesiej … Juz w krotce od osoby z najwiekszym aytotytetm w tym kraju ktora ocalila wraz z moim poparciem naturalny chow gesi owsianejz jedyny w Europie..!!!!!
p.s.
czekam, co powie teraz na to bardotka…
p.s.p.s.
@nisia:
zapomnnialas o poznaniu!!!
dzień dobry ..
wczoraj był piękny ostatni dzień lata ..
a susły już śpią ..
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/426952,Susly-zapadly-w-sen-zimowy-Obudza-sie-w-kwietniu
Trzymam uczciwie za naszych jankesów, za nieznajomych też. Narzekamy na nasz stary kontynent, a on przecież jak oaza spokoju (z wyjątkiem południa, gdzie trzęsie) Spore zachmurzenie u nas ale słońce też chwilami świeci, powietrze rześkie. Byłam z Radziem i nie całkiem załatwił swoje ważne sprawy, bo trawa mokra. Niewygodnie mu chyba?
U nas trzymamy sie dzielnie. Na Long Island najgorsze ma przyjsc ok. 8AM. Ja jeszcze mam prad ale to kwesta krotkiego czasu, bo juz zanikal i 33 tys.mieszkancow jest bez. Nie wiadomo na jak dlugo.
Jest groznie, bo procz huraganu wystepuja tez tornada…
No i ta woda z nieba, ktore przestalo nas chyba lubic.
Jesli bede miala lacznosci ze swiatem to c.d.n.
errata: kwestia /jeszcze nie kwestuje, jeszcze…/
Dzięki, że się odzywasz, Miodzio. Żeby tak jeszcze Nowy mógł dać głos.
Dzień dobry,
Jestem, jestem. Dochodzi szósta, na zewnątrz nic nie widać, jeszcze ciemno, słychać tylko, że leje i wieje. Wciąż mam prąd, może nie będzie tak źle.
Nocne spotkanie z szaloną Irenką na razie u mnie bez strat.
Też będę się odzywał. Do później.
Uff 🙂
Miodzio, Nowy, oby „Irena” okazała się jednak łaskawa, czego życzę z całego serca.
Mimo pakowania, ucho mam „w radiu” i nasłuchuję.
Pozdrawiam Blogowisko i życzę spokojnej niedzieli.
Witajcie!
U nas pogoda wygląda na wypogodzoną.
Cieszy, że Amerykanie trzymają się mocno, miodzio dała cynk, wczoraj yurek i cichal – oby tak dalej. Czy Nowy zamierzał zostać, gdzie mieszka, czy ich ewakuowano? Bo jeśli był o tym jakiś komunikat, to mi umnkął. Mam nadzieję, że wszystko dobrze.
Zdążyłam przeczytać książkę, którą Gospodarz polecał w poprzednim wpisie, teraz ja dodaję swoje polecam wszystkim, szczególnie malkontentom szczególnie, ale malkontenci po taką lekturę nie sięgają chyba. Jeszcze by się oduczyli malkontenctwa, i wtedy co? A przecież to też jest jakis sposób na życie, wieczne narzekanie.
Z historią Magdy skojarzyła mi się inna historia, bardzo podobna, tylko tam nie było Igora (golden retriver), a malutka małpka. Nie pamiętam szczegółów, to był reportaż z amerykańskich „60 minutes” czy jakiegoś podobnego programu (może i kanadyjskiego).
Małpka była malutka, ruchliwa bardzo i w mig obsługiwała człowieka całkowicie niemal sparaliżowanego po jakimś wypadku. Miał dochodzacą pomoc (był samotny), która robiła wszystko, czego małpeczka nie potrafiła zrobić, ale większość doby spędzał sam z małpeczką. Nie pamietam wszystkiego, ale utkwiły mi w głowie szczegóły – zwinna małpka nalewa jakiś napoju do szklanki, hyc-na specjalny fotel, w którym siedział ów sparaliżowany, podstawiała szklankę pod nos niemal – ze słomką, którą wtykała mu w usta. Trzymała tę szklankę w łapkach i pilnowała, zeby się nic nie gibnęło.
Generalnie była od przynieś-podaj-pozamiataj, robiła wszystko niezwykle zwinnie. Oczywiście też była trenowana w tym celu, ale widać było, że jest zżyta ze swoim „właścicielem”(nietrafna nazwa chyba…) i nawet sama odgaduje jego życzenia.
Leje. Irenka zaczyna coraz bardziej huraganić, ale na razie wszystkie okoliczne drzewa zostawiła z korzeniami w ziemi. Prąd też mi zostawiła, to bardzo uprzejmie z jej strony. Jeśli tak dalej będzie, to zupełnie nieźle.
Do później.
Niech ona spada w odludne plenery 👿
Popieram Haneczkę – niech zawróci na ocean i tam przepadnie (na dnie – rymnę sobie). Jak to dobrze, że Nowy, Miodzio, Yurek i Cichal – wszyscy na sucho, w jednym kawałku i nawet przy świetle. Irena – do domu!
Tak, niech Irena zginie w otchłaniach oceanu! Paskuda 🙁
Irena do domu: http://www.youtube.com/watch?v=I0OBxIA7wcE
Tak, nie jest zle. Jestem mile zaskoczona, ze ciagle mam elektrycznosc, zwazywszy na drewniane slupy zaplatane w krzakach, o ktorych pisal Cichal, a ktore wprawily mnie w zdumienie kiedy przylecialam do Stanow.
Dmucha bardzo, leje mniej, ale w dzien wszystko wyglada mniej groznie.
Wszak wiadomo, ze „w nocy wszystkie koty sa czarne”.
Bedzie dobrze, dzieki Waszym kciukom i dobrym wspomagajacym myslom.
Tak, nie jest zle. Jestem mile zaskoczona, ze ciagle mam elektrycznosc, zwazywszy na drewniane slupy zaplatane w krzakach, o ktorych pisal Cichal, a ktore wprawily mnie w zdumienie kiedy przylecialam do Stanow.
Dmucha bardzo, leje mniej, ale w dzien wszystko wyglada mniej groznie.
Wszak wiadomo, ze „w nocy wszystkie koty sa czarne”.
Bedzie dobrze, dzieki Waszym kciukom i dobrym wspomagajacym myslom.
Przedobrzylam, jednak nie mozna klikac 2x
Trzymamy kciuki i myślimy 🙂
Byku, no faktycznie, napisałam, co miałam na wierzchu w głowie…
Dziędobry na rubieży.
Pogoda jakaści dziwna u nas, słońce niby jest, a chłodno i rąbią mnie stawy.
Alicję oddałam właśnie w dobre ręce Tereski Pomorskiej i chyba popracuję z rozpaczy.
Od naszego sosu grzybowego wczorajszego została mi kasza, machnę jakiś krupczyk na zamrożonym ziobrze…
Na cześć gości zapodałam drinka z winka – nie wiem, kto mi je dał, ale wspaniałe się okazało, bułgarskie jakieś cabernet sauvignon z merlotem, Tracja cośtam-cośtam. Szlachetne!
Zmywarka od tygodnia zepsuta, nieszczęście. Pan serwisowy w towarzystwie części przyjdzie w środę… Podobno prawda, co mówią w reklamie, o tych calgonach i finiszach.
Och, życie!
Za wszystkich w NY trzymam kciuki. Do mnie Irenka nie dojdzie bo bedzie skrecala na wschod. Ide poogladac reportarze e tv.
Buziaki,
Witam.
Słoneczko świeci, wiaterek powiewa i przerażająca pustka w mieście, jak major krzyknął siedzieć w domu to siedzimy.
Dla Leny wpisz zip, będzie wszystko jasne.
http://www.stormpulse.com/hurricane-irene-2011
To już nie jest huragan. Co za szczęście; już tylko sztorm.
Żaba zakisiła już dla nas ogórki. Rajd konny na który czeka i który miał do przejścia 100 km w 3 dni kręci się w kółko gdzieś o ok 40 km od Żaby. Jak znajdą drogę, kierunek i nauczą się korzystania z mapy, to zajadą. Grill czeka. To rajd Memoriał bitwy pod Krojantami. Współczesna jada nie może trafić w Krojanty nawet z GPS
errata – nikt nie jada, tylko jazda nie umie korzystać z mapy.
Yurek, bardzo fajna stronka. Puknąłem na Manchester (jestem tuż obok) i wszystko wiem. U mnie ściana wody, ale wieje umiarkowanie. Daj Boże, że bedzie „z dużej chmury mały deszcz”
Polecam.
http://weather.weatherbug.com/
W Polsce działa tez.
Ewa już pewnie w drodze, huragan to sztorm, Zgaga jedzie do Pyry. Wkrótce wszyscy zjazdowicze zaczną gotowanie i pieczenie potraw i ciast na zjazd. Pepegor przygotuje nalewki 🙂 . A ja znalazłam w internecie przepis na tartę porowo-ziemniaczaną z bryndzą. Upiekłam – farsz z ziemniaków, bryndzy i porów bardzo mi smakuje, ale ciasto nie wyszło mi za bardzo 🙁 . Następnym razem chyba spróbuję z ciastem francuskim. Jolinku – czy przestawiłaś sobie pory dnia – śpisz w dzień, a w nocy oglądasz mistrzostwa? 🙂 . Bolt sprawił niespodziankę 🙂 największą koledze z drużyny
Asiu,
piekłaś tę tartę na kruchym cieście ? A może piekłaś zbyt krótko lub w za niskiej temperaturze. Osobiście tarty nie piekę, bo u mnie w domu nie jest popularna, ale z kruchym ciastem mam spore doswiadczenie.
Prognozy pogody na koniec przyszłego tygodnia dla Polski północnej są niezłe – raczej bez opadów i temperatura pk.18 st. C. czyli podobnie jak dzisiaj, więc podczas zjazdu oprócz degustacji będzie mozna sobie pospacerować po okolicy.
Dziś obejrzałam ten nowy film W. Allena ” O północy w Paryżu” . Bardzo przyjemna rozrywka – półtorej godziny z uśmiechem na ustach.
Irenka sflaczała. I nie ma dzisiaj lepszej wieści. NYC, jedno z najbardziej magicznych miast, jakie widziałem, pozostał sobą.
Nowy Orlean po Katrinie nigdy nie odzyskał dawnej magii i świetności i nie odzyska. Nie mówiąc o prawie 2000 ofiar.
Haneczka, Pyra, Zgaga, Asia i wszyscy, którzy słali dobre myśli w naszą stronę – dzięki. Pomogły. Miło wiedzieć, że ktoś gdzieś myśli i pamięta.
Krystyno – na kruchym, ale to był trochę inny przepis niż zwykle, chyba było za dużo masła. Może mogłam dodać więcej mąki? Piekłam już kruche ciastka i proporcje były trochę inne.
Nowy 🙂
Cielaczek 🙂 https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/Cielaczek#slideshow/5645972145753861394
Ulżyło wszystkim, bo najgorsze jest poczucie bezsilności – nic nie można przeciwko takiej sile. Jednocześnie jednak można tę Irenę potraktować jako ostre ćwiczenia służb i społeczeństwa – już mniej więcej wiadomo jak się organizować i na co zwracać specjalną uwagę.
Aż się dziwię, że nikt jeszcze tego nie zapodał…
Może tylko ja mam sto lat na tym blogu!
http://www.youtube.com/watch?v=C4cAukl9_P0
Nowy,
dzieki za dobre wieści. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy trzeba ewakuować się z własnego lokum .
Asiu,
cielaczek uroczy, ale na krótko. Teraz wszystkie krowy od takiego malucha po te byki olbrzymy noszą w uszach kolorowe klipsy i to chyba nawet po dwa w jednym uchu. Żaden zwierzak w hodowli nie może pozostać anonimowy. Dziś krowy widziałam tylko z daleka, bo zmieniły miejsce wypasu i juz żaden byk nie patrzył na mnie groźnym okiem.
Nisiu – Ireny słuchałam tydzień temu ale w wykonaniu M.Święcickiego. Mówiąc nawiasem Wertyński wydaje mi się nieco kabotyński – zmienił się nam gust w ciągu tego stulecia.
A o Święcickim plotkowaliśmy z Cichalem z 1,5 roku temu (jak to przyjechał do Cichala na 3 dni i po dwóch miesiącach dziwił się, że już te trzy dni minęły i o różnych innych dziwnych przypadkach „rozkosznego Miecia”)
I może inny romans Wertyńskiego śpiewany przez p.M?
http://youtu.be/g0-Xpfnm2PE
Yurek,
Dzieki, popatrzylam, poogladalam i widze, ze moge spac spokojnie.
Buziaki,
ja tak samo jak edith nienawidze niedziel
z powodu hipokryzji
z powodu obludy
…..
i dodatkowo za to, ze kazdej niedzieli, w przepieknym nadwislanskim kraju, podsumowuja ilosc wypadkow smiertelnych wyniklych … bez winy ireny
posluchaj jeszcze tego zanim pojdziesz spac Leno
edith piaf – nienawidze niedzieli ?
i to spiewala kobieta ktora zyla w paryzu! tekst napisal dla niej aznavour. oj! gdyby on tak nad wisla mieszkal, to dopiero by powstac musialy teksty?
A mnie jest dobrze w krainie łagodności
http://youtu.be/075Ar7xTTnE
Swoją drogą jaką trzeba mieć technikę śpiewu, żeby w wieku grubo po siedemdziesiątce tak lekko śpiewać piano (o wiele trudniej niż dziarskie forte)
Nikogo? To ja dla siebie
http://youtu.be/jw62lFgn2tw
Gdzie on kraina łagodności!
http://www.youtube.com/watch?v=UXf4g8YTZFI
I jeszcze w romantycznej wizji Kofty :
http://youtu.be/p2QeFZ4sZ2w
Przypomnienie Mietka budzi we mnie nostalgiiczne wspomnienia. Siłaśmy wspólnie nabroili…
No i NY ma już po ptokach. Irenka obeszła sie z nimi dobrotliwie. Oby i u nas! Za ca dwie godziny zawita u nas. Deszcz ustał. Czekamy na wiatr Na wszelki wypadek samochód ustawiłem na zawietrznej domu. Będzie dobrze!
Cichalu – nie mój dom i nie mój samochód ale moje nerwy… Teraz odpuściły i jak widać po wybieranych pieśniach i piosenkach, jestem w babcinej euforii.
Siedzę i powtarzam to, co każde z nas kiedyś uczyło się na pamięć:
„Jeden wiatr – w polu wiał.
Drugi wiatr – w sadzie spał.
Cichuteńko, leciuteńko
liście pieścił i szeleścił ,
mdlał”
Nie pamiętam interpunkcji, tak z pamięci mi wynika. Cichal – będzie dobrze. Babie (Irene) zabrakło wigoru.
Będzie dobrze, ja to czuję 🙂
Konni zdążający pod Krojanty zwieruszyli się w lasach na zachód od Świdwina i musiałam szukac im noclegu. poruszyłam znajomych i znalazłam dla nich i koni. Ciekawe, czy jutro dojadą. Na stu kilometrach mieć dwa dni spóźnienia? Dobrze, ze telefon komórkowy mieli, bo inaczej słuch by po nich zaginął 😀
Młodzi grillują (po sutym i późnym obiedzie), ja idę spać, jutro wczesna pobudka.
BRA!
Dobrej Nocy, Żabo
Niesamowite, mam reisefiber gigant. 😯 Nawet nie pamiętam, czy kiedyś takiego giganta miałam. 😉 Ciekawe, czy uda mi się zasnąć. Może te kusztyczki wypite w intencji „Irenki” mi pomogą. 😉 😆
Pyreńki, do jutra. 😆
Dobrej i spokojnej nocy życzę Blogowisku – szczególnie Cichalowi, Nowemu i Miodzio. 😀
Śpij, Zgago, bo rano nie wstaniesz.
Zgaga już wstała, bo wątpię, czy się położy 🙂
Za to ja wreszcie zasnę spokojnie, bo nie wierzę, żeby Cichal nie dał rady osłabłej Irence. W odwodzie jest jeszcze Ewa, która wredną babę namaluje, a model ma siedzieć spokojnie i nic a nic się nie ruszać 😉
Zgaga jest niesamowicie młodzieżowa. Czuję się przy niej jak mastodont, osobnik zblazowany i pewnikiem zepsuty do szpiku kości.
A zeby nie bylo za wesolo, to pradu nie mialam juz od 10 AM. do teraz.
Ale, aby pousuwac takie zniszczenia to trzeba bylo wylaczyc.
Krajobraz po bitwie.
Dziekuje wszystkim na wspol – przezywanie! Jestescie kochani!
To takie potrzebne w takich trudnych chwilach.
Dzis juz bedzie spokojna nic, choc wiatr dalej porywisty.
Dobranoc, klade sie wczesniej by odespac i odreagowac.
Nowy, widze ze bardziej dzielnie znosisz takie meteorologiczne psikusy.
dzień dobry ..
hura NY uratowany …
Zgago baw się dobrze … 🙂
Asiu trochę się przestawiłam na weekend a teraz obowiązki babci zmuszają do regularnego trybu życia .. po tym falstarcie muszą chyba zmienić przepisy ..