Polska potęgą jest i basta! (herbacianą)

 

Od paru już lat sławię tu herbatę (prawie tak jak i wino). Jestem przy tym jawnie stronniczy, bo kieruję się własnym smakiem a ten jest całkowicie we władaniu cejlońskich herbat produkowanych przez rodzinę Fernando. Podziwiam ich za całokształt ale zwłaszcza za smak Uda Watte.

Dziś jednak nie o herbacie Dilmah będzie mowa ale o jej brytyjskim konkurencie czyli firmie Twinings. Przeczytałem bowiem w „Gazecie Wyborczej”, że lord Twinings przenosi swoją fabrykę herbaty z North Shields w północnej Anglii do wielkopolskiego Swarzędza. Nawiasem mówiąc to nie pierwsze takie przenosiny ponieważ producent czekolady Cadburry zamknął swój zakład pod Bristolem przenosząc go na Opolszczyznę.

Anglicy twierdzą, że w Polsce produkcja jest tańsza a jakość pracy nawet lepsza. Jeśli się doda, że herbata Twiningsa jest produkowana w Anglii od 300 lat i jest ona napojem rodziny królewskiej, to przenosiny do krainy nad Wartą nabierają niezwykłego wyrazu.

Skąd ta miłość do Polski ? – chciałoby się zapytać. Nie wszystko bowiem da się wytłumaczyć tańszą robocizną. Tym razem mam w zanadrzu jeszcze jeden argument przemawiający za tą przeprowadzką. To motyw uczuciowy, który w ekonomii rzadko jest brany pod uwagę. Żoną właściciela firmy czyli lorda Twiningsa jest Polka. Miałem okazję poznać obydwoje podczas ich wizyty w Warszawie (chyba przed piętnastu laty), gdy promowali swoją herbatę na naszym rynku. Jak się dziś okazuje była to wstępna wizyta przygotowująca rewolucję na angielskim rynku herbacianym.

I tak dzięki pięknej żonie angielskiego lorda nasz kraj leżący z dala od herbacianych plantacji wyrasta na potęgę tego rynku. A marce Dilmah przybędzie silny rywal, co jest dla dobrej firmy zawsze pozytywnym i dopingującym argumentem. A że zbliża się właśnie piąta po południu, to kierując się zaleceniami Anny Marii księżnej Bedford, zalewam moją Uda Watte odrobiną przestudzonego wrzątku a za trzy lub pięć minut doleję drugą porcję wody i napełnię filiżanki.