Polska potęgą jest i basta! (herbacianą)
Od paru już lat sławię tu herbatę (prawie tak jak i wino). Jestem przy tym jawnie stronniczy, bo kieruję się własnym smakiem a ten jest całkowicie we władaniu cejlońskich herbat produkowanych przez rodzinę Fernando. Podziwiam ich za całokształt ale zwłaszcza za smak Uda Watte.
Dziś jednak nie o herbacie Dilmah będzie mowa ale o jej brytyjskim konkurencie czyli firmie Twinings. Przeczytałem bowiem w „Gazecie Wyborczej”, że lord Twinings przenosi swoją fabrykę herbaty z North Shields w północnej Anglii do wielkopolskiego Swarzędza. Nawiasem mówiąc to nie pierwsze takie przenosiny ponieważ producent czekolady Cadburry zamknął swój zakład pod Bristolem przenosząc go na Opolszczyznę.
Anglicy twierdzą, że w Polsce produkcja jest tańsza a jakość pracy nawet lepsza. Jeśli się doda, że herbata Twiningsa jest produkowana w Anglii od 300 lat i jest ona napojem rodziny królewskiej, to przenosiny do krainy nad Wartą nabierają niezwykłego wyrazu.
Skąd ta miłość do Polski ? – chciałoby się zapytać. Nie wszystko bowiem da się wytłumaczyć tańszą robocizną. Tym razem mam w zanadrzu jeszcze jeden argument przemawiający za tą przeprowadzką. To motyw uczuciowy, który w ekonomii rzadko jest brany pod uwagę. Żoną właściciela firmy czyli lorda Twiningsa jest Polka. Miałem okazję poznać obydwoje podczas ich wizyty w Warszawie (chyba przed piętnastu laty), gdy promowali swoją herbatę na naszym rynku. Jak się dziś okazuje była to wstępna wizyta przygotowująca rewolucję na angielskim rynku herbacianym.
I tak dzięki pięknej żonie angielskiego lorda nasz kraj leżący z dala od herbacianych plantacji wyrasta na potęgę tego rynku. A marce Dilmah przybędzie silny rywal, co jest dla dobrej firmy zawsze pozytywnym i dopingującym argumentem. A że zbliża się właśnie piąta po południu, to kierując się zaleceniami Anny Marii księżnej Bedford, zalewam moją Uda Watte odrobiną przestudzonego wrzątku a za trzy lub pięć minut doleję drugą porcję wody i napełnię filiżanki.
Komentarze
..et tu, felix polonia, nube!
Tego jeszcze nie było, godzina 10 z okładem, a na blogu pusto. Gospodarz zaparzył popołudniową herbatkę …a może to jest wczoraj?.
Eska-Jolinek na wywczasach,a Pyra bez internetu,to kto ma powitać porannie
blogowe towarzystwo ?
Niegroźna burza była,minęła,teraz wychodzi słońce.
Jedna herbata już dawno wypita,czas na kolejną.A dla nacji sródziemnomorskich pijących z upodobaniem kawę jesteśmy z całą pewnością herbacianą potegą !
ja jestem, melduję się.
Kalosze rano się przydały, bo na Mokotowie popadało.
Dilmah już w pracy wypita 🙂 chociaż nie parzona w tak finezyjny sposób, jak gospodarz podaje.
Kanada jest herbacianą potęgą i basta 🙂
W 1882 skromny, ale ambitny sprzedawca chleba wykupił od swego szefa jedną z tras dostawczych. Tak z $200 powstało spożywcze imperium rodziny Weston. Szczegóły opuszczam, bo sadystą nie jestem, dodam jedynie, że jedną z rodzinnych tradycji jest nadawanie synom imion rozpoczynających się od litery G. I tak George począł Garfielda, a ten począł naśladować ojca, tym razem w Wielkiej Brytanii.
Co ma chleb do herbaty? Otóż to, że od 1964 roku Twinings Tea należy do As-sociated British Foods, a ABF do Wittington Investments które z kolei jest własnością Garfield Weston Foundation kontrolowanej przez prawnuków Georga – założyciela.
Skandal spowodowany dotacją dla Twinings Tea od Unii Europejskiej (10 milionów funtów) spowodował to, że dotacji nie będzie.
W miłość pani Marzeny do Polski nie wątpię, ale jej mąż, Stephen Twining jest jedynie światowym ambasadorem marki na świecie. Cukier Srebrna Łyżeczka i chińskie zupki z Nowej Soli to także Weston, tak jak japoński jest Wedel.
Miast śmiać się i płakać nad naszą przyszłością, pożyczę $200 i napiję się herbaty 🙂
Herbata herbatą, a po wantach biegać trzeba.
O herbacie też będzie. Na razie obudziłam się jakby o godzinę później, niż zwykle.
Cichal – trening na Cygnecie sie przydał, jak widzisz, tylko skala trochę jakby większa 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3189.JPG
Jest Pan, Redaktorze bardzo naiwnym człowiekiem sądząc, że lokujący produkcję w Polsce Twinings kieruje się pozaekonomicznymi względami.
Jedyna pociecha, że przybedzie nam trochę miejsc pracy.
Z drugiej strony, obserwując politykę podatkową naszego „mądrego” rządu (zwolnienia podatkowe dla zagranicznych podmiotów gosp., dorzynanie fiskusem polskich producentów) jestem na 200% pewien, że Anglicy będą „bardzo, bardzo do przodu”.
Placku, ciekawe Twoje informacje. Ja straciłem sporo szacunku dla herbaty Twinning w ostatnich latach. Wydaje mi się, że to już nie to, co było kiedyś. Wplątanie w wielkie grupy na ogół tak się kończy. Nie twierdzę, że Twinning jest zupełnie do niczego, ale był naprawdę świetny kiedyś.
Dwa dni temu popiliśmy sobie herbatkę czarną po marokańsku, to znaczy z pękiem mięty świeżo zerwanej w ogródku. To naprawdę w upał służy fantastycznie.
Dzień dobry,
Witaj Janku.
Też wydaje mi się mocno wątpliwe, żeby Twinings kierował się sentymentem. Zysk i pieniądz jest jedyną motywacją. Możemy nad tym ubolewać ale taka jest niestety prawda, i to wszędzie, nie tylko w Polsce.
We Francji święto narodowe i wieczorem, jak co roku, zorganizowany bedzie spektakl sztucznych ogni. Na razie nie pada.
Alicjo, witaj po podróży 🙂
Nowy, Twoje zdjęcia są piękne, jak obrazy.
Alino- i oby nie padało do wieczora !
Francuzi z racji swojego święta organizują też bale i różne koncerty.
To naprawdę przyjemne być w tym dniu we Francji.
Pozdrawiamy zatem Slawka,Elap i wszystkich tych,którzy czytają nasz blog
nad Loarą,Sekwaną,w Burgundii,czy też innej Bretanii 🙂 Vive la France !
Miałam kiedyś okazję oglądać pokaz sztucznych ogni w Annecy,gdzie ten
spektakl jest wyjątkowo atrakcyjny,bo odbywa się nad jeziorem.Trudno to jednak pokazać na filmie :
http://www.youtube.com/watch?v=UBLgIBR6S2w
Nie mam złudzeń co do powodów robienia inwestycji. I nie ma w tej opowiastce ani odrobiny naiwności. To poprostu ładna anegdotka i tak należy ją traktować. Nie warto we wszystkim szukać na siłę racjonalnych przesłanek. Wtedy życie robi się smutne a nawet nudne.
Ja tam wolę historyjki o miłości. Może być i do… pieniędzy!
Nie przepadam za ich herbata, glownie zreszta sprzedawana w torebkach. Ja staram sie parzyc herbate lisciasta, a z torebkowych kilka miesiecy temu odkrylem w polonijnym sklepie „Kmicic” herbate o nazwie Yorkshire Tea produkowana przez Taylors of Harrogate. Nie potrafie, jak Placek, przesledzic do kogo to naprawde frima nalezy, ale herbata jest mocna i swietna w smaku dorownujaca lisciastej. Reklamuja sie jako dostawcy na dwor ksiecia Walii (czyli Karola). Na moj dwor sam sobie przywoze te herbate. W Polsce lubie kupowac Lipton’s Taste of London z lekkim aromatem bergamotu; to jakby lzejsza wersja Lady Grey.
Witam po malutkiej przerwie. Znowu przesiadłam się so sużej maszyny i jestem bardzo z siebie dumna, bo wszystko (prócz głpśników na razie) podłączyłam sobie sama, a Młoda tylko mysz do odpowiedniej dziurki. Teraz będę nalepiała literki na klawiszach. Ja należę do cywilizacji kawowej, herbata z cytryną w zimie na przeziębienie, z rumem na rozgrzewkę. Poczytam teraz do tyłu, co tu soę wczoraj działo, kiedy mój laptop pokazał mi plecy.
Jeszcze się nie pochwaliłam : dzisiaj kurki na obiad w maśle mącznym z koperkiem o młode „pyruszki” też z zielonym.
Gospodarzu, cudownie Pan splentowal dyskusje o herbacie !
Nowy, dzieki za propagowanie naszej przepieknej wyspy.Zdjecia bardzo urokliwe ! Gdybys jeszcze przyblizyl „gdzie to?”….
Tutaj lapiemy oddech po kilku skwierczacych dniach.
Jest cudnie!
Pozdrawiam wszystkich Panstwa!
Krystyno – ja mam kłopot z internetem, bo mam pokoik ekranowany, jak klatka prez. Kaczyńskiego do przesłuchań p. Sikorskiego. Nie oszczędzano stali w socjalistycznej „fabryce domów”, a mój pokoik dostał chyba potrójną porcję – każda próba zrobienia dziury w ścianie, kończy się wymianą wiertła, tyle prętów zbrojeniowych. Router jest przy Ani maszynie w linii prostej 6 m od mojego biurka, a u mnie nieodmiennie „niska” albo „bardzo niska” siła sygnału. Nie chciałyśmy dodatkowego kabla – i tak wyszło.
Byłam dzisiaj w aptece i w sklepie, kupiłam ogórki i zakisiłam, grzybki zjedzone do obiadu i pół torby trucizny w tabletkach i tubkach. Jestem lżejsza o sporą sumę. Że też żadna z Bliźniaczek nie poszła na farmację…
Kołysał nas zachodni wiatr,
brzeg gdzieś za rufą został…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7249.JPG
O kawie i herbacie będzie potem, ja jestem od zawsze herbaciana, ale dostosowuję się do zwyczajów gospodarzy, jeśli goszczę u kogoś, a i u siebie mam zawsze kawę dla kawiarzy, a nawet maszynę, w której się tę kawę zaparza – ja jej nie obsługuję, niech każdy parzy według siebie.
Dla siebie parzę mocną herbatę liściastą, najczęściej yunnan.
Panie Piotrze,
Aishea, moja kolezanka z pracy bardzo sie buntuje….nie Cejlon a Siri Lanka. Juz kiedys pisala do Pana o ichnich herbatach i jesli dobrze pamietam Alicja byla wiernym tlumaczem.
Buziaki,
Tak serwują kawę na Darze Młodzieży, to nie najelegantsze zdjęcie, ale akurat akurat wpadło mi w rękę (porządkuję zdjęcia). No i właśnie – okazało się, że na Darze jest godzina kawowa o 10-tej rano w mesie oficerskiej. Po prostu przeważali zwolennicy kawy. Natychmiast do nich przystałam 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7024.JPG
Wiem, Leno, wiem. Państwo to Sri Lanka ale herbata cejlońska. Nawet na pudełkach z liśćmi herbacianymi widnieje taka nazwa. I wcale nie chcę obrazić nikogo z obywateli tej pięknej wyspy.
Dziekuje Panie Piotrze, ide Ja ulagodzic, buzi dac , mam jeszcze ciasteczka, wszystko bedzie dobrze. Musze przyznac, ze moi wspolpracownicy z dawnych czasow kolonializmu sa bardzo czuli o nazwy, przynaleznosc kulturowa, jedzenie itp. My bylismy tez pod zaborami troche krocej…..
Buziaki,
Z miłości zapomniałem o manierach – witaj Alicjo, witaj Miodzio, witaj Janku, witajcie obywatele Demokratycznej Socjalistycznej Republiki Sri Lanki 🙂
Zakochałem się w torebce herbaty o czysto francuskiej nazwie „English Breakfast” firmy Les Jardins de Gaia. To do niej wzdycham, jak do korowaja.
Wsypać obiekt mych uczuć do wrzątku ? Przenigdy. Na szczęście herbata wspomniana przez ROMka jest naprawdę świetna, a do niej kawałek ciasta z Bettys (o jej romansie z Taylorem ani słowa, ale miłość to prawdziwa).
Wdychając aromaty śpiewam:
Nad sadkom soncie wiesit,
Sam Buoh korowaj miesit,
Anioly wodu nosiat,
Preczystoj Diewy prosiat.
Pogoda jest tak piękna, że moja francuska herbata sanskrytem szepcze, kusi i kwitnie.
Jak już pisałam, Haneczka pożyczyła mi kilka książek, w tym „Gotuj z Julią Child”. Przeczytałam jeszcze wczoraj – niejako „z marszu”. Pewnie większość zna, ale ja i tak parę zdań na temat (jak to gaduła blogowa). Czyta się to bardzo dobrze ale gotować wg p. Julii nie będę – no, może jakieś desery, jakiś sos – nic więcej. Child była miłośniczką i znawczynią tylko pkuchni francuskiej, ale dla potrzeb swoich programów adaptowała francuskie przepisy pod jankeski gust. Nie widzę większego sensu w tym, żebym ja z kolei dostosowała materiał do gustu i smaku polskiego. Nie odpowiada mi też układ książki, gdzie sensowne „dobre rady” mieszają się z przepisami. Znaleźć potem taką dobrą radę w chwili, gdy będzie potrzebna w innej sytuacji niesposób. Z pewnością wynika to z odbioru jej programów kulinarnych i sprawdzało się wśród jej publiczności. Dla czytelnika (i tylko czytelnika) dosyć trudne. Tu mój ukłon w stronę p, Basi Adamczewskiej – jej robota redakcyjna jest sensowniejsza. Tak sobie omarudziłam; pewnie z zazdrości.
Pyro,
widzę, że sezon kurkowy w Twojej kuchni rozpoczęty. Może kupię kurki w sobotę, ale tak naprawdę nie ciagnie mnie jeszcze do grzybów. Ale kurki mają szczególny smak.
Ciekawa jestem, czy tę herbatę, o której wspomina ROMek mozna kupić w Polsce. Jakoś nie rzuciła mi się w oczy. Od pewnego czasu pijemy w domu herbaty Ahmad Tea – liściaste czarne, zielono – jaśminowe, earl grey i w saszetkach. Są mocne i aromatyczne. Przyzwyczajam się do konkretnego smaku i trudno mi zmienić gatunek. Ale może warto poznać nowe smaki. Bez herbaty można by pewnie życ, ale bardzo by mi jej brakowało. Kawa może byc raz – dwa razy w tygodniu , ale dobrze zaparzona i oczywiście w kawiarni.
Pepegor,
to jednak jest dzika czereśnia. Wygląda jak zwykła czereśnia, tylko ma maleńkie owoce. A jest wielka jak stary dąb. Czeremcha wyglada jednak inaczej.
Pyro-natomiast Julia Child grana przez Meryl Streep to radość dla duszy.
Ale ja w ogóle uwielbiam tę aktorkę 🙂
http://www.filmweb.pl/film/Julie+i+Julia-2009-465594
Krystyno-no proszę,co za pokrewne z nas dusze herbaciano-kawowe.
My pijemy w domu też Ahmad Tea,chociaż nie tylko.
Natomiast kawa-wiadomo,najlepsza w Orłowie z widokiem na molo
i morze 😉
Kurki są jeszcze dosyć drogie – za 0,5 kg zapłaciłam 19 zł, ale nam te 0,5 kg w pełni wystarcza i zawsze nowalijki są droższe. Ponadto miło poszaleć za niecałe 20 zł (często obiad jest znacznie droższy, a ani tego dreszczyku przyjemności, ani miłego poczucia kaprysu).
To ostatnia już dzisiaj historyjka o miłości. Przyrzekam.
Julia Child i jej mąż, Paul poznali się w czasie wojny. Oboje byli oficerami wywiadu, oboje byli na ganku posiadłości na plantacji herbaty w pobliżu Kandy, na Cejlonie. Tam się pokochali. Wnioski (za przykładem Miecznikowa) – miłość i herbata są niebezpieczne, a rzeczywistość bywa dziwniejsza od fikcji 🙂
Krystyno – można 🙂
Miłego wieczoru.
Placku, kopalnio wiedzy, opowiadaj tych historyjek jak najwiecej 🙂
Jak się okazuje, wszystko ma związek ze wszystkim.
Z herbat, tych zielonych, bardzo polubiłam podarowaną mi przez przyjaciółkę Japan’s Green Treasures z All Things Tea. Przywędrowała z daleka, bo aż z Kanady.
Danuśko (18:02), ja też 🙂
A czy można nie uwielbiać Meryl Streep? 🙄
Alicjo, witaj na memłonie 😉
Wszyscy lubimy Meryl Streep. Jedni wolą herbatę, inni kawę, a jeszcze inni inne napoje.
Na obiad jutrzejszy będę piekła pstrągi z zieloną poetruszką i cząstkami cytrynyb w brzuszkach, wysnamowane masłem i posypane skórką cytrynową. Do tego micha surówki. Potem lody z owocami na podwieczorek.
Kawa czy herbata.
Osobiście jestem kawiarz do południa, a herbata potem, czarna lub zielona.
O ile kawy napiję się nawet z byle kubka, to herbaty tylko z wyszukanego naczynia: https://picasaweb.google.com/pegorek/Tee?authkey=Gv1sRgCILalu369_X2tgE#5629281852142406642
To mój ulubiony set, wzór tzw. „wiśniowy”. Chińska porcelana, cieniutka jak szkło, prawie przeźroczysta.
Pepe, możesz wpaść na herbatę; dostaniesz w dobrej porcelanie. Dostaniesz nawet dobrą, zieloną herbatę. Mam, bo jej nie lubię i nie wyżłopałam.
Herbatka w Paryżu 14 lipca w pełnym słońcu tylko w towarzystwie :
https://picasaweb.google.com/Marek.Kulikowski/Nozyk?authkey=Gv1sRgCJTF_YmnhM2r3QE#slideshow/5629290188721943730
Vive la France!
Kirasjerzy, kirasjerzy
całowali, jak należy
A ciekawe jak ci potomkowie?
Wszystkim naszym Blogowiczom sfrancuziałym i 3 Francuzom „orginalnym”, czyli mężom Danuśki, Aliny i Elap najlepsze życzenia
Wrocilem wlasnie z obchodow 14 lipca u Francuzow, jedzenie smaczne i elegackie, rozowe wino z Andegawenii dobre, ale silny wiatr nieustannie przewracal flagi Francji i Unii Europejskiej, natomiast flagi Kanady i Ontario ani drgnely. Szalenie to bylo symboliczne – kryzys w Europie i spokoj w Kanadzie. W kazdym razie jedzenie i napitek (zwlaszcza to ostatnie) wprawily mnie w dobry humor. Teraz wiec czas na herbatke, domowa herbatke, taka o jakiej spiewali Starsi Panowie.
Pyra dzieki. Sztuczne ognie u mnie byly wczoraj i zalapalam sie na koncowke. Dzisiaj mimo swieta byl targ i pierwszy raz od lat nie musialam ogladac defilady wojskowej. Poszlam na targ i wyciagnelam Bernarda ze soba. Bedzie mial defilade w przyszlym roku. Wlasnie wypilam filizanke herbaty.
Uściski dla Żabojadów z okazji święta:)
http://www.youtube.com/watch?v=t0Q8NjtwO6w
Zadzwoniła Ryba – dzisiaj z Gdańska (zwiedzili skansen i muzeum we Wdzydzach) wjechali Gdańska dość późno; najpierw noclegi, później trzeba zjeść i właśnie rżą ze śmiechu. Na Długim Targu knajpka „Tri miedwiedi” – kuchnia rosyjska. Zjeść nie zjedli, bo za późno ale dostali jadłospis do wglądu : ucha, solianka, pielmieni z jagnięciną, jagnięcina pasterska (?) szaszłyki z jesiotra, bliny z kawiorem. Najlepiej bawi się Matros, bo 2 lata pływał Św. – Gdańsk – Kaliningrad – Hamburg i abarotno, a w portach rosyjskich sprzedawano piwo „tri miedwiedi”, Był to zajzajer straszliwy, z wyraźnym posmakiem wódki, mocny „Trzy piwa i po ptokach”. Pyta teraz w Gdańsku, czy mają – Mają. Zamówił żeby Rybie pokazać – a tu Francja – elegancja – butelka kryształowa, napis firmowy w szkle, zakręcane, w środku piwo lekkie, znakomite, z dobrą pianą. Zgłupiał chłop kompletnie i mówi, że on inne pił. A, bo, to jest wersja eksportowa – lux, oznajmił barman i skasował, jak za guinesa
W „Wprost” z 3 lipca Pani Ges_slerowa zachwyca sie „Butchery & Wine” czyli „Rzeznictwem i Wodeczka”. Zachwyca sie stekami ale woli przegrzebki i szpik 🙂 Pisze o przeuroczym Rib Eye z „polskiej sezonowej wolowiny” (pamietacie w karcie byla „sezonowana”) a ja sie zastanawiam co to jest ta „sezonowa” vel. „sezonowana” wolowina? Moze ktos pomoze? Jakby nie bylo pisze to pierwsza dama polskiej kuchni! Fanatycy diety proteinowej i czerwonego miesa moga zjesc „Portherhouse” (prawidlowo Porterhouse) stek. Konca zachwytow „Rzeznictwem i Winem” nie ma i tak sie zastanawiam ile razy P. Ges_sler tam byla bo pisze, ze jedyne miejsce w ktorym steki sa absolutnie zawsze wspaniale i w ogole jest fantastycznie i ze sie domyslila, ze kucharz musi byc Hiszpanem bo tylko Hiszpan moglby polaczyc (tak brawurowo) przegrzebki z kaszanka i ogony z dorszem. Restauracja „poraza i zniewala”. Restauracja nie zaskakuje wnetrzem bo sie go nie zauwaza. Wnetrza jakby w ogole nie bylo. To zreszta jest bez znaczenia po zajrzeniu do menu. No, odsylam do Wprost jesli ma ktos ochote poczytac i jeszcze tego nie zrobil. Ciekawe kto bedzie nastepnym gosciem energicznego Rzeznika i Winiarza 🙂
Nie znoszę baby. W jednym jest specjalistką wybitną – w autopromocji
Nie znoszę baby. Nawet nie jest specjalistką w autopromocji. Kalka i tyle.
W byle czym.
Kupiłem dzisiaj wino. Białe, było gorąco więc można je było wypić na zimno. Gdy przycisnąłem korkociąg do korka, ten wpadł w głąb butelczanej szyjki!!! I cóż było robić, wepchnąłem go dalej, był pewien kłopot z nalewaniem, pływający korek zatykał szyjkę butelki, ale mus to mus, dałem radę, tylko musieliśmy wypić do dna, bo jak zakorkować butelkę skoro korek jest wewnątrz?? A drugiego korka nie ma w domu?
Jeśli ktoś chce wykonać podobny eksperyment, informuję że wino było hiszpańskie, stołowe, półsłodkie, w doooobrej cenie……6,99 zł.
Lidl, środkowa półka, tak bardziej po prawej, oooo. o! TU!
Wino ( Espania ) było brawurowo połączone z kiełbaską grilową ( Mościbrody ) zapieczoną na chrupko w piekarniku ( Amica ) + warzywa z patelni ( mieszanka azjatycka z Lidla) dosmaczone rosołkiem pho ( Wietnam )+ bułka małgorzatka z makiem ( z Polnej ) Jestem więc jak Hiszpan, czy tylko ukrytą opcją?
Póżniej obejrzałem spot prezesa i oczom nie uwierzyłem!
Ale to już pewnie wpływ wina Tuska.
http://www.youtube.com/watch?v=Ju3EG7gPx4A
A kurek już nie ma, część poszła jako darowizna, resztę zjedliśmy.
Były sadzone z kurkami, zapiekanka z kurkami, pierogi z kurkami, takie prosto z wody omaszczone domowym smalcem ze skwarkami i posypane natką pietruszki a nastepnego dnia odsmażane… na chrupko i rumiano, też ze skwarkami.
Nie napiszę jak smakowały.
Pepegorku, nie wypiję z Wami tej flaszki, mam na wrzesień jak zwykle inne plany. Ale tak jak kiedyś klasa robotnicza szampana, wypiję ją ustami blogowych reprezentantów. Byle to tylko nie było Ouzo!!!
Taką Ćwierciakiewiczową to ludzie znosili, co prawda ze schodów, ale znosili.
Antek – Ty lepiej pomyśl o tych, którzy Lucynę na to II piętro….
A sznurowadlo z petelka i korek wyciagnac to co? Stare dobre harcerskie metody jak korek przy odbijaniu wpadl do srodka czyli odwrotnie polecial do zamierzonego kierunku odbijania.
Łoj tam. Unikać diet, a zwłaszcza promocji takowych. G…slerowa ma swoją wagę… lepiej niech nie promuje, czego sama nie używa, bo to przecież widać.
Wiotka gidyja to ci ona nie jest.
Dla Echidny… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7601.JPG
Anglicy twierdzą, że w Polsce produkcja jest tańsza
Na mój dusiu! To cemu na przykład tako herbata „PG” w polskim sklepie jest drozso niz w angielskim? Duzo drozso! A skoda straśno. Bo ta „PG” to tako pikno herbatka. Hauuuuu! 😀
…i jeszcze taki landszafcik morski… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7199.JPG
I wracajac jeszcze do Julii Child.
Jako, ze jestem fanka programow o gotowaniu, wiem co gdzie i kiedy.
Otoz pojawil sie program Julii Child. Nie wiadomo czy ta jej nieporadnosc jest wynikiem naduzywania, czy wrecz wyrezyserowana, ale na jej sztuce kulinarnej skupic sie nie mozna.Ciagle czekam kiedy sie cos wychlapie albo kiedy sie poparzy….
Nie mniej dostalam w prezencie jej ksiazke z poradami /przepisow nie ma/ i jest bardzo pomocna .
Widzialam Meryl, moja ukochana, w Jej roli. Byla wspaniala.Oczywiscie Meryl!
To do jutra chyba…. dobranoc reszcie ktora jeszcze czuwa.
O życiu Julii we Francji czytałam na pokładzie „Daru”, Monika miała książkę, nie zdążyłam przeczytać całej książki, ale polecam.
Jej programy oglądałam w sobotnie przedpołudnia na PBS (Public Broadcasting Service) lata temu, i powtórki tychże, z przyjemnością wielką.
Kawał serdecznej, dobrej kobiety, radującej się życiem. Nie wyglądało mi to na wyreżyserowane, miodzio, Julię trudno byłoby reżyserować… 😉
To tylko moje przypuszczenia, ale tak ją „widzę”, znając ją z programów (te programy są siłą rzeczy stare), książki do połowy z plusem przeczytanej i nielicznych wywiadów, jakie udzieliła.
Alicjo, jak najbardziej przychylam sie do Twojej koncepcji.
Jej nie mozna wyrezyserowac, choc jak wiesz komus sie udalo.
Ale ona sama jest autentyczna i jedyna w swoim rodzaju.
No i przede wszystkim – prekursorka francuckiej kuchni. Ale czy tylko francuckiej….? Przeciez to od Niej wlasnie rozpoczely sie kulinarne programy. Smakowite zreszta bardzo.
Hallo , hallo, wschodnie wybrzeze, czy Wszyscy juz sie pokladli…
A gdzie piekne kawalki?
Czyzby Echida byla z Antypodow? Pytam,bo jestem swieza.
A o Antypody sie troche otarlam….
Alicjio – saiadko mila – przybliz prosze troche temat.
„Echidna” ma sie rozumiec. Sorry!
Sezonują się 🙂
James Beard, Dione Lucas – oni byli pierwsi, ale to nieistotne. Dobrze, że byli.
Herbata PG Tips jest produkowana w Katowicach, ale tylko z przeznaczeniem na rynek brytyjski. Eksport, import i jest droższa w polskim sklepie. Bledsza, ale jest.
Sezonowanie wołowiny to jej dojrzewanie, w ciszy i chłodzie, na sucho, na mokro. Opis przytulania się pani Gessler do przegrzebków godzien pióra pani Gretkowskiej – nie tyle recenzja co erotyka współczesna. Beef aging and beef seasoning – mortyfikacja i przyprawianie. Kaszanka przytulająca się do przegrzybków to boudin noir, a zatem nie Hiszpan, ale Francuz. Ubój na modłę hiszpańską odbywa się przy stoliku i nie wymaga sezonowania.
Pięć lat temu przegapiłem życiową okazję– herbatę dla dwojga ale na szczęście nie miałem na to pieniędzy 🙂
Antek zjadł wszystkie kurki, ale muszę się podnieść, otrzepać i istnieć w tej bezkurkowej rzeczywistości.
Sąsiadka „sąsiadkom”,
miodzio, się udawam w pielesze i nie przybliżam tematu, bo nawet nie wiem, co mam co przybliżać.
Chyba pójdę się zasezonowć, albo co?
dzień dobry,
Miodzio,
na wschodnim wybrzeżu dochodzi pierwsza w nocy, więc niektórzy dopiero na Blog zajrzeli. Już Ci kiedyś wspomniałem, że nikt mi w nocnym markowaniu nie dorówna, no, może Placek, ale On jest w ogóle wyjątkiem wyjątków.
Wyspę staram się pokazywać i chwalić od dawna, ale robie to przeważnie jako ostatni wpis przed nowym dniem, więc nie wszyscy zaglądają.
Cóż mogę powiedzieć na dobranoc – może to
http://www.youtube.com/watch?v=xdCrZfTkG1c&feature=related
Dobranoc 🙂
Mówiłam, że kołysał nas zachodni wiatr? To osobiście zrobiłam z góry, wspiąwszy się, wpiąwszy i wszedłszy 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7316.JPG
Nowy,
ja też bywam o dziwnych porach, nawet zdiagnozowano mnie pod tym względem, ale ja mam to w głębokim poważaniu 😉
Niby miałam iść spać ze dwie godziny temu, ale bo to muszę?
Witam.
Alicjo więcej o zdjęć proszę, prosimy.
Wyznanie australijskiej herbaty
Tak, więcej:)
Macie tu kulinarnie…i to wszystko dzieło Szefa Kuchni! Obszerne sprawozdanie nastąpi, specjalnie dla Łasuchów robiłam, ale te zdjęcia są porozrzucane i właśnie powoli je zbieram.
Po raz ostatni tej nocy wyrzucam się do wyrka, bo za chwilę będzie rano.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7510.JPG