Podziękowanie

Dziękuję wszystkim za wczorajsze życzenia. Poczułem się zdrowszy (choć nie narzekałem na brak zdrowia), bogatszy (mimo, że nie utyskiwałem na niedostatek), weselszy (choć uważam, iż życie często przynosi wiele radości) i pożyteczny, bo czasem udaje mi się sprawić radość innym.

Wczoraj otrzymałem mnóstwo dobrych życzeń ( w tym wiele poza blogiem czyli mailem lub przy pomocy telefonu) i czuję się dzięki temu szczęśliwszy.

Dziś ruszam na wieś gdzie będę  pracował i przy komputerze, i w drewutni, i … co oczywiste w kuchni. 

W  następnym tygodniu po powrocie do Warszawy zaczynamy promocję książki  i oczekujemy na zakończenie zmagań z maturą najmłodszego pokolenia. Została do pokonania jeszcze prezentacja na temat roli konwencji w literaturze i rozszerzony hiszpański. A potem czekanie na wynik i przyjęcie na studia.

W czerwcu (dokładniej 3 czerwca) blogowiczów z okolic nadnarwiańskich zapraszamy do Pułtuska gdzie będziemy jurorami w konkursach kulinarnych (dla zawodowców i amatorów) oraz będziemy podpisywać nową książkę.

Nie będę dziś dłużej się rozpisywał co chyba jest zrozumiałe. Mogę tylko dodać, że obiad rodzinny był udany. Głównie ze względu na młodych gości, którym – na szczęście – wszystko smakowało. A wszystko to: krewetki piri-piri, sałata nicejska, łosoś z chrzanem, zupa-krem szparagowy i kaczka luzowana słodko ostra.  Na deser tort orzechowy.

Toasty – oczywiście dorośli – wnoszone były tym co na zdjęciu.
Do zobaczenia w poniedziałek.