Ruszam do wędzarni
To inna szynka – pieczona w miodzie i musztardzie
Moja wiejska wędzarnia stała dwa lata całkiem bezużytecznie. Postanowiłem więc ją odkurzyć, oczyścić i uruchomić ponownie. Zachęcił mnie do tego pewien podarunek, który otrzymałem od sąsiada. Dostarczył mi bowiem pocięty na kawałki wielki pień gruszy, którą wyciął ze swojej miedzy. A grusza to doskonały materiał wędzarniczy. Mam zaś jeszcze w drewutni też przygotowane do wędzarni kawałki wiśni, która przestała kwitnąć i rodzić owoce.
A przecież Wielkanoc kojarzy się nam z zapachem i smakiem domowej szynki. Kupiłem więc w Pułtusku piękny kawał surowej szynki i zamarynowałem go w odpowiednim roztworze soli. Jeszcze dwa dni i będzie gotowa do powieszenia we właściwym miejscu, które u mnie stoi tuż za sauną, pod wielkim modrzewiem.
Tymczasem zajrzałem dla przypomnienia do książki omawiającej sposoby czyli technologię wędzenia.
?Drewno, które stosuje się do wędzenia, nosi nazwę drewna wędzarniczego. Do wędzenia mięsa i wyrobów mięsnych powinno się stosować wyłącznie drewno twarde. Drewno drzew iglastych (np. świerka, jodły, sosny) jest miękkie i zawiera zbyt dużo żywicy, której spalanie powoduje powstawanie smolistych plam na uwędzonych wyrobach oraz szkodliwych dla zdrowia składników dymu. Produkty wędzone dymem z drewna miękkiego posiadającego nieszlachetne aromaty, nie mogą konkurować także pod względem smaku z tymi, które były wędzone przy użyciu drewna twardego.
Jakie drewno jest zalecane? Najlepsze efekty uzyskuje się, stosując drewno bukowe, które daje doskonały aromat wędzenia i równomierną złotobrązową barwę wędzonki. Można jednak wykorzystywać także inne gatunki drewna twardego, np. z drzewa owocowego (jabłoni, gruszy, węgierki), olchy, jesionu, klonu itp. Każdy z nich nadaje wędzonym produktom niepowta-rzalny aromat. Mniej zalecany jest materiał wędzarniczy pochodzący z dębu lub kasztanowca. Zwłaszcza drewno dębowe wyróżnia się bardzo dużą zawartością garbników, które wytwarzają specyficzną, kwaskową nutę smakową.?
Jak widać mam więc właściwe drewno, więc szynka powinna być udana.
Komentarze
kiedyś Święta Wielkanocne trwały 3 dni i się jadło to co leżało na stole .. musiało wytrzymać te 3 dni i być zjadliwe dlatego dużo wędzonych mięs i kiełbas podawano ..
lubię zapach wędzenia ale pamiętam go z dzieciństwa tylko ..
a tu przepis na inne mięsiwo ..
http://lepszysmak.wordpress.com/2011/04/18/baleron-z-indyka/
Dzień dobry. Piotrze, zazdraszczam – ja moją szynkę tylko uparzyłam – upiekłam. Nie mam wędzarni; tzn mam jedną zaprzyjaźnioną, ale tylko kiełbasy zawsze mi wędzili. Tego roku nie robię, bo dla kogo mam wędzić (a najpierw sprokurować) 5 kg kiełbasy? Z kolei oni nie chcą wędzić wędlin trwałych w zimnym dymie przez kilka, kilkanaście dni. I tak zostaję z tęsknym posmakiem dymu gruszkowego z nutą jałowcową.
W domu. Trzecia nad ranem. Ide nie dospac, tylko sie wyspac!
Zapach wedzarni mam jeszcze w pamieci, ale niestety, zadnego juz dostepu do takiego ustrojstwa ? a szkoda. Pozostanie mi obejsc sie wspomnieniami.
Rodzaje drewna ktorym mozna wedzic wymienione sa skrupulatnie tak, ze moge w ramach moich pieciu groszy ostrzec tylko jeszcze przed pomyleniem drewna wisni z drewnem czeresni! Ale to (niestety) nie moj juz problem.
Laborujac nad moim ciezkim przeziebieniem i szukajac wczoraj mozliwosci jakiegos sensownego zajecia w murach mojego domu, postanowilem zajac sie nalewkami, tzn zlac, przelac, opisac i takietam. I co – i nic. Nic nie lapalem z tego co robie. Ani smaku, ani cuchu jakiegokolwiek. Przykladalem np nos do butelki z czyms czystym i nie bylem w stanie powiedziec czy to alkohol, czy moze co innego. No wiecie (powiedzialaby wczorajsza solenizantka)! Jezu, mam nadzieje, ze tak mi nie pozostanie, ze nie bede musial sie obejsc tylko jeszcze wspomnieniem o zapachach tego, czy owego, jak z tym dymem z wedzarni! Bardziej zdecydowane proby organoleptyczne potwierdzily moje przypuszczenia, ze mialem do czynienia z bardzo jeszcze przyzwoita grappa.
Postanowilem wiec przerwac siedzenie w domu i pojechalem dzis normalnie do pracy, w domu i tak niczego nie wysiedze.
Dzien zapowiada sie ladny i bede dzis pracowal przy domu.
Pozdrawiam, pepegor
Ja wedze na na wymienionym wyzej drewnie ale o buczynie to mnie Szanowny Gospodarz zaskoczyl. I nie wspomniane zostalo o debinie i leszczynie kiedys tak popularnej.
No przynajmniej 25 lat temu jak mojemu Dziadkowi za wedzarnie beczka wystarczala.
pozdrawiam Towarzystwo Zebrane
Najprymitywnieszą wędzarnię widziałam u mojej Świekry, Stasi; służyła wyłącznie do wędzenia śledzi raz w tygodniu, jeżeli Stasię naszły takie apetyty. Nad dołkiem w ziemi na ogródku, stało wiadro bez dna, na nim 2 druty z nadzianymi śledziami, na tym wilgotny worek, a dym z obciętych gałęzi drzew owocowych. Śledzie normalne, z beczki starannie wymoczone i uwędzone w tym wiadrze. Bardzo dobre były.
No, Kochani: pora na spowiedź wielkanoconą – kto, co szykuje na świąteczny stół?
Już wiadomo, że Żaba w gości zabiera tort i mazurki no i jaja na pisanki.
Jolinek słodycze i napitki, a reszta?
U mnie w domu dzisiaj pasztet się produkuje. Tym razem bez mojego udziału w ogóle. Za wędzenie też się nie wezmę. Ale może za rok, jak dożyję. Kolega na wsi ma piękną wędzarnię. Osobną komorę do mięs, osobną do ryb czyli węgorzy. Palenisko wspólne, dym można przekierowywać. Własnej roboty murarskiej. Do tego wysoka estetyka. Można przy tym siedzieć i węgorze prosto z komina na stół. To jest frajda rzadka.
Nigdy niczego nie wędziłam, ale jak sobie teraz myślę o dobrych wędzonkach to od razu przychodzi mi na myśl łosoś i tuńczyk od sławetnej Pani Zosi,co to dzięki staraniom Nisi swego czasu miałyśmy okazję kosztować 😀
A Nisia rzeczywiście nam gdzieś przepadła.Zupełnie,jak te moje rolety 😉
Krysiade- ze sklepu to je przyniosłam, tylko potem zostały gdzieś skutecznie zadekowane.
Pyro- póki jeszcze nic nie szykuję 🙁
W zamrażalniku czeka kaczka,będzie tradycyjnie z jabłkami.W drugim rzucie przewidziany królik w sosie musztardowo-śmietanowym.
Latorośl ma zająć się ciastami,zobaczymy czym nas zaskoczy.
Święta przewidziane nad Bugiem,oprócz poniedziałkowego obiadu u przyjaciół w stolycy.Więcej grzechów nie pamiętam 😉
na wedzenie wystarczy beczka, ale trzeba wiedziec JAK i CO
Żaba ciągle się nie przyznała,ile czasu zostaje w Warszawie i czy będzie
mogła się z nami spotkać ?
Pyro,
spowiedź?! 😯
ja jeszcze nie miałam czasu na rachunek sumienia! 👿
Nie bijcie! Nie mogłam się powstrzymać i przyniosłam z zaprzyjaźnionego blogu 😉
obejrzałam na stronie GW fragmenty wczorajszego wieczornego pochodu na Wawel ?fanów? LK. Na czele Marta K.-D. z córkami. Teksty wykrzykiwane przez ?fanów? ociekają nienawiścią. Jaki obraz rzeczywistości będą miec te dzieci?
Kolejne pokolenie w tej rodzinie jest wychowywane toksycznie.
Nie wykluczam, że w przyszłości obie panienki będą zasypywac sądy wnioskami o zwrot Pałacu po ?ich dziadku??.
Pyro nic nie szykuje bo idę na dobre jedzenie .. w łapki biorę prezenty w postaci win, nalewek i różnych dobrych wyrobów czekoladowych oraz kupne paszteciki francuskie z gęsi i kaczki .. gospodarze tak dobrze gotują, że zrezygnowałam z przynoszenia czegokolwiek .. no i na wynos zawsze dają .. 🙂
Nisia nigdzie nie przepadła. Jest na spotkaniu autorskim w Krakowie. To znaczy wczoraj miała to spotkanie.
Jakby ktoś nie wiedział, to na chleb, że nie wspomnę o pysznych wędzonkach trzeba pracować 😉
Co mnie już bokiem wychodzi 👿
Z zaproszenia posła Czartoryskiego nie skorzystałem. Na całe szczęście.
http://www.moja-ostroleka.pl/walczmy-o-polske-nadziei-bez-komuchow-i-zlodziei-zdjecia-i-wideo,1303159904,3.html
Za to Pyrze się dostało równiutko, jak walcem – w dyskusji pod artykułem Zaremby w RP wczorajszej Ucieczka przed koszmarem” – u żądaniach ekshumacji smoleńskich (portal rp.pl, kolumna opinie, str 2-ga) Pyra napyszczyła, bo zła była paskudnie na „narodowe wdowy” (opinia trzecia od końca) a tuż pod nią jest komentarz odsądzający Pyrę od czci i zdrowego rozsądku. Hej, ale mam radochę!
Rachunek sumienia zawsze warto robić. Gdyby wszyscy robili, może trochę inaczej by to u nas wyglądało. A Święta są uniwersalne. Każdemu warto dojrzeć jakieś zmartwychwstanie i wyzwolenie się z jakiejś niewoli, najlepiej własnych przywar.
Poseł Czartoryski nieco mnie zadziwia. Arystokraci, których miewałem okazję poznać, mieli na ogół otwarte głowy i zaszczepione działanie na rzecz ojczyzny. W dawnych wiekach bywalo różnie, ale teraz jakoś innych nie spotykałem.
Na temat książek Grossa raz się wypowiedziałem i dostałem po głowie. Al;e zdania nie zmieniam. Uważam, że książki są pożyteczne, ponieważ mówią o rzeczach rzeczywiście mających miejsce, a wstydliwie chowanych pod dywanem. Ale książki te nie są pisane z zachowaniem prawidłowego warsztatu historyka (chodzi o weryfikację tez i faktów), a autor ujawnia obsesje. Za te obsesje mi się głównie dostało. Ale nadal twierdzę, że pomimo swoich niedoskonałości książki te były bardzo potrzebne. Nasz doskonały i święty naród może popatrzeć trochę i na swoje nieco brzydsze cechy.
Czy cechy narodowe? Absolutnie nie. Każdy naród składa się z ludzi szlachetnych, przeciętnych i łajdaków z dziesiątkami w tym odcieni. A ilu było szlachetnych w jednym a wrednych w drugim. Czy to cokolwiek świadczy o narodzie? Jako dziecko słyszałem zewsząd (niekoniecznie w domu), że Polacy są wspaniali, a Ruscy i Niemcy całkiem be. Ale miałem okazję dorosnąć, czegoś się nauczyć i samemu zaobserwować. I każdy miał taką okazję. Myślę, że każdy z tej okazji skorzystał, ale niektórzy się do tego nie przyznają. Czy Nowak może naprawdę wierzyć, że Żydzi są jacyś nieudani. Nie może, jako katolik wie, że to Naród Wybrany. Dlaczego rozpowszechnia idiotyczne poglądy? Pewnie jego książki nieźle się sprzedają i jest z tego dochód.
Dzień dobry blogowisku,
Święta nadchodzą i mam zamówione 3kg prawdziwej, wędzonej kiełbasy – z Beskidu Wyspowego! Cóż to będzie za uczta! Jestem coraz bliższy zakupu zamrażarki.
Z innych rzeczy – wykonaliśmy placki marchewkowo – ziemniaczane. Nie powiem, bardzo przyjemne dziwadło. Zwłaszcza pomieszanie sosu sambal oelek ze słodkimi plackami daje ciekawe efekty.
http://www.naszamiska.pl/2011/04/18/placki-marchewkowo-ziemniaczane/
Czego to ludzie, a konkretnie Onufry, nie wymyślą. Bardzo ciekawy pomysł z tymi plackami. Myślę, że wersja z marchwi i ziemniaków utartych na drobnej tarce też byłaby dobra. A sambal oelek stoi sobie w słoiku do wykorzystania.
W sobotę przed południem jedziemy do siostry i szwagra na Mazury, wracamy wieczorem w niedzielę. Niby niedługo tam będziemy, ale zdążymy naświętować się wspólnie, nie zamęczając przy tym gospodarzy.
Wędzonki własnej produkcji sa przewidziane, bo siostra odpowiednio wcześnie kupuje mięso w sklepie, marynuje je, a potem zawozi do wędzenia na wieś. Muszę wypytać, jakiego drewna tam się używa.
W poniedziałek z kolei wpadną do nas synowa i syn na pieczoną kaczkę. Tak jak Danuśka dodaję do niej jabłka/ renety/ ale także suszone śliwki. Do tego żurawina własnego wyrobu oraz śliwki i gruszki marynowane. I oczywiście czerwone wino. Z ciast upiekę tylko sernik na kruchym spodzie. Żadnych więc szaleństw kulinarnych nie będzie, choć pewnie ugotuję jeszcze trochę żurku. Będą jakiej wędliny, w zamrażarce jest pasztet. Przychylam się do poglądu o wyższości Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem, bo w czasie tych świąt panuje znacznie większa dowolność w wyborze potraw. Obowiązkowe są jajka, żurek, biała kiełbasa, a reszta zależy od fantazji i chęci lub niechęci do zajęć kuchennych. U mnie tych chęci tym razem nie ma za dużo.
Witam wszystkich serdecznie.
Pyro – jesteś wielka!!! A komentarz, który Cię krytykuje żałosny.
Danuśko – nie znam Twojego domu, ale nieustannie dręczy mnie, gdzie zapodziały się rolety. Myślę, że mogły wpaść za jakiś mebel.
. Ewentualnie pod. Może masz miejsce w którym kładziesz rzeczy do wywiezienia na działkę i tam się one zakałapućkały? Nie dziw się mojemu zaangażowaniu, ale ja lubię szukać zgub i rozwiązywać supełki (im bardziej zasupłane, tym lepsze). Trzymam kciuki za znalezienie.
Mieliśmy w PGRze rzeźnię, potem nawet dwie, wędliny robili wspaniałe, głównym degustujęcym był dyrektor Kamiński, a jako, ze wywodził się z ziemiańskiej rodziny z okolic Kalisza, wszystko musiało smakować „przedwojennie”.
Do wędzenia używano drzewa bukowego, nawet kije wędzarnicze były bukowe.
Pepegorze, dlaczego wiśnia tak, a czereśnia nie? A dzika czereśnia?
Do Warszawy wiozę jeszcze żurek. Sylwia ma za zadanie kupić białą kiełbasę, wydzwaniam do niej ciągle i zamawiam jeszcze coś. 🙂
Danuśko, tak do końca nie wiem ile będę 🙁
Czy ktoś słyszał, ze w tym roku ma nie być MTK?
Żabo – słyszałam, a nawet czytałam o tym. Impreza zawieszona; będzie tylko WTK.
Ja na święta gotuję żurek i tego żurku sporo, żeby na święta i ew. dla gości starczyło, przewiduje jajka z sosamii i jeszcze faszerowane szynką a drugie wędzoną ryba, szynkę pieczoną własnej roboty i boczek pieczony, kiełbasę białą podpiekaną i surową polską, szynkę dojrzewającą, kolacyjne sałatki jajeczne, porcyjne na liściach sałaty, galaretę mięsną, mieszaną wieprzowo-cielęcą, na ciepło (albo zimno – jak się trafi) kurczak nadziewany i polędwiczka w sosie koniakowym a’la Nemo. Na deser sernik na zimno z truskawkami i baba; ew lody z owocami. Kiedy się wymienia to wydaje się dużo, ale tak naprawdę nie jest tego zbyt wiele.
W sobote do wieczornego filmu zamiast obiadu bo i glodni nie bylismy zrobilem male co nieco. Domowe (kupione od Meksykanki na targu) kukurydzine czipsy z guacamole, talerz z kielbasa wiejska, szynka parmenska, serami stilton plesniowy i naszym salami pokrojonym w plastry bo byl zakupiony do nalozenia na mieso i talerz z wedzonym lososiem i malosolnymi ogorkami. Film byl dobry 🙂
Nastepengo dnia czy w Niedziele Palmowa poszlismy ze znajomymi do knajpki w parku ktory kiedys byl farma (100 lat temu) a teraz dom sluzy za restauracje. Dom z 1896 roku, restauracja dobra ale wszyscy wzieli to samo z wyjatkiem jednej osoby i to samo na deser wiec tylko pare zdjec 🙂
Na talerzach bagiel z jajecznica z mascarpone, krewetkami i wedzonym pstragiem plus dodatki. Grilowana poledwica wolowa z jajkiem z wody (poached) polanym hollandaise wszystko w zageszczonym sosie ze slodkimi ziemniakami (wygladaja jak marchewka), kukurydza i pieprzem. Na miesie „arugula panacetta butter” milo sie rozplywalo. Na koniec „Frangelico Creme Brulee”.
Wino biale toskanskie, butelek dwie poszly (6 osob), za oknem snieg wiec bardziej byla jak Boze Narodzenie niz Wielkanoc i to tyle.
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/SobotaNiedziela?authkey=Gv1sRgCI-H64rmvsy8qgE#slideshow/5597118962438545938
3z87
Calgarczyku – ja dla mnie Twoje przekąski „filmowe” wyglądają apetyczniej, niż to nieco podejrzane w restauracji; natomiast sama restauracja w ślicznym budynku Szkoda, że połączono 3 pomieszczenia w jedną „stodołę” Takie otwarte wielkie sale zawsze robią na mnie wrażenie stołówki, jadłodajni czy innej poczekalni z bufetem.
Pyro,
Gotujesz dla calego bloku?????
Ja zakupie troszke wedlin, sery, do tego bedzie zurek, jajka w sosie, nowalijki i ciasto (jakie to jeszcze nie wiem).
Witam.
Oj, wczorajsza dzisiaj jestem. Ani wyspana, ani wypoczęta i na dodatek nic mi się nie chce, a wy o przygotowaniach świątecznych 🙄
Żurek mam zakiszony, a o reszcie pomyślę.
Słońce, zimno, przez ten tydzień coś zielonego powyłaziło naokoło domu. Idę na inspekcję.
Leno- przecież to jest to samo, tylko u mnie zamiast serów jest galareta, a dwie pozycje „obiadowe” to na wypadek gdyby wnuczka z rodziną i Synuś (Synowa się na okrągło odchudza) Jeżeli nie przyjda i nie zjedzą, to zamrożę polędwiczkę, a kurczaka przez 2 dni zjemy z Radkiem spokojnie.
Babka, sernik, mazurki, sałatka, żurek, wędliny będą kupione w sklepie ekologicznym, kaczka albo biusty kacze …
Alicjo spoznione: Wszystkiego Najlepszego 🙂
Pyro to nie sa polaczone pokoje. Z boku od poczatku byl tzw. „Grand Salon” z mysla o imprezach. Wlsciciel owczesny to bogaty przedsiebiorca i ranczer miejscowy (William Roper Hull). Zakupil posiadlosc i zbudowal „Bow Valley Ranche House”. Wlaciwie lezy w dolinie Fish Creek (teraz Fish Creek Provincial Park). Pierwsza zirygowana farma w okolicy, etc. Mial roznych gosci takze rzadowych (z premierm wlacznie) i tu na farmie ich przyjmowal. Dom mial odzwierciedlac jego pozycje oczywiscie i salon niejako „dobudowany” z boku na wystawne obiadki i kolacje. Bracia Hull urodzeni jeszcze w Angli byli jednymi z najwiekszych businessmenow w oklolicy. Do miasta wtedy bylo ok 2 godzin jazdy :-). Koncowe lata XIX w. i poczatki XX w. sa tu w Albercie nazywane: „The golden age of ranching”. Dom byl uznawany za nawspanialszy przyklad resydencji tego okresu w calej prowincji. No chyba starczy 🙂
Moze dodam, ze co kiedys bylo dwie godziny jazdy do miasta teraz lezy blizej centrum niz rogatek miejskich 🙂
Nie napiszę, co robię na święta. W porównaniu z Pyrą wypadłoby to jak ciąg dalszy Wielkiego Postu 😆
Znalzlem na ich stronie pokaz slidow i male video jesli ktos ma ochote zobaczyc. Zdjecia u gory video pod spodem i sie samo otwiera zdjecia trzeba chyba klikac na numer. W lecie lepiej widac park (farme kiedys)
http://www.crmr.com/theranche/photo-gallery.php#gallery
No, zieleń zdecydowanie bardziej do mnie przemawia 🙂
Haneczko – kurczak szt 1, polędwiczka szt 1, 4 białe kiełbaski, 4 polskie, 1 op surowej szynki a 120 g, szynka pieczona – ok 2 kg – zostanie do chleba, codziennie ugotuję 5 jaj, z tego 2 (4×0,5) przysmaczę na talerzu, 3 pozostałe pójdą w sałatkę kolacyjną. Pozostaje ciasto. Goście zjedzą albo będzie do dyspozycji cały tydzień – wtedy 0,5 baby się zamrozi. I to już wszystko niee licząc żurku, nie tak zapchanego różnościami, jak normalnie, tylko takiego do popijania z kubeczka. Oj, zapomniałam o galarecie – dla siebie robię poełną formę babki, dla Synowej sporą miskę. To wszystko. Jeżeli to jest rozpuista…?
YYC – Może kiedyś otworzysz śniadaniarnię do której można zaprosić miłość swego życia.
Paradoks – Tuż po wyjeździe Nisi zacząłem się dusić, a teraz z ulgą wdycham owocowy zapach dymu.
Przypomina mi to rozmowę przyjaciół – nieboszczyków – Któż mógł przypuszczać, że papierosy i wódka są dobre na zdrowie?
yyc-faktycznie biało u Ciebie.Ty może zamiast żurek szykować zabierz się lepiej za lepienie uszek z grzybami 😉
Krysiade- za meblami też był sprawdzane.No,nie ma nigdzie.
Wcięło 3 rolki rolet.Może się odnajdą za pół roku zupełnie przez przypadek.Tak często bywa.
Żabo-jak Ci się program wyklaruje (pamiętaj-klarowanie za pomocą ubitych białek,Pyra zna szczegóły) to daj znać.Chętnie zrobimy zjazd pt”Remanenty poświąteczne”.Jeśli Pyra dojedzie ze swoją wałówką
to zjazd może się nawet przeciągnąć do 2-3 dni 😉
A serio mówiąc to kilka osób bardzo chciałoby Cię poznać!
Pyruniu, przecież wiem, że jesteś rozpustnicą na wydaniu, bo większość tego pójdzie do ludzi 😉
Danuska, chyba tak bedzie trzeba zrobic.
Zima cos w tym roku wyjatkowo sie trzyma. Do tego temperatury tez zimowe nieco. Noc -11*C dzien -1*C. Dzisiaj slonce i nareszcie ma sie ocieplic wiec kolejny potop. Wszystko zwalaja na Dziewczynke (La Ni?a). Ciekawe czy znaczek sie ukaze nad n czy jakis znak zapytania 🙂
Haneczko – Napisz, proszę, co robisz na święta i porównaj to ze mną – nic nie robię 🙂
U mnie żagiel.
Haneczko,
Ja robie na Wielkanoc typu „minimum”, bo mam takie szczescie, ze jestem ten ludz ktoremu donosza. Uwielbiaja do mnie wpadac, a kazdy ma zpakowana reklamowke wiec my siedzac pijac lulki palac, mamy ucieche….a po swietach mam 2x wiecej wiktualow po niz przed (czego zycze naszej Pyrze).
Na sniadanko zajade do moich mlodych, a maja zapotrzebowanie na jajka w sosie, jajka do podzielenia sie, pyszne pieczywko i tyle. Wyjde z walowka na 100%. Juz wiem dlaczego Pan Piotr uwielbia Wlochy….
Buziaki,
Oj, Oj, Przepraszam!
Haneczko,
Ja robie Wielkanoc typu ?minimum?, bo mam takie szczescie, ze jestem ten ludz ktoremu donosza. Uwielbiaja do mnie wpadac, a kazdy ma zapakowana reklamowke wiec my siedzac pijac lulki palac, mamy ucieche?.a po swietach mam 2x wiecej wiktualow po niz przed (czego zycze naszej Pyrze).
Na sniadanko zajade do moich mlodych, a maja zapotrzebowanie na jajka w sosie, jajka do podzielenia sie, pyszne pieczywko i tyle. Wyjde z walowka na 100%. Juz wiem dlaczego Pan Piotr uwielbia Wlochy?.
Buziaki,
Bo jajkami sie dziela?
No dobrze, jutro się wyspowiadam 😉 Dzisiaj lecę jeszcze kursować 🙂
Jerzor podchodzi do wieloryba jak kot do jeża 😯
Kiepskie zdjęcie, ale zamieszczam ze względu na tę minę 😉
Zbliżenie (taki sam sznureczek, tylko końcówka 3) jest lepsze. Dzisiaj nic nie robię, tylko przepatruję zdjęcia, część wyrzucam, resztę zmniejszam do uczciwszych rozmiarów, bo mi to całą picasę zajmie. Ogólnie – ładna pogoda, niezłe fotki. Kiepska pogoda – fotki do bani, ale trzymam, bo wiem, gdzie byłam, gdzie lało, gdzie wiało, gdzie była zamieć śnieżna, a gdzie tęcze. Wrzucę na picasę i podpiszę, ale na razie jeszcze selekcja.
Placku,
ze szpiegowskiego obowiazku donoszę, że oprócz instytucji, które znajdują się na terenie byłej baziy amerykańskiej w Keflaviku (wymieniłam je wczoraj), jest tam też spora filia Atlantic Studios. Niestety, akurat nic nie kręcili i nie szukali statystów 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6341.JPG
No dobra. Prostszego przepisu nie moze byc. Koreanskie „dockbokki” czyli placki ryzowe w ostro slodkawym sosie. Wystarczy 4 szklanki wody, 7 wysuszonych anchois, placki ryzowe z azjatyckiego sklepu, ziolona cebulka, ostra pasta z papryki (2 lyzki) i lyzka cukru. Mowilem, ze prosto. Tutaj sznureczek jak zrobic. Bardzo dobre. Obiadam sie co roku na dniach koreanskich 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=QUmBqvMv89E
Placku,
ja mam ogromną ochotę nic nie robić na święta. NIC! Ale mam ten żurek, to wykorzystam. Ćwikłę z chrzanem uwielbiam, więc zrobię, to samo rolmopsy, jak dostanę gdzieś śledzie. Żadnego szaleństwa poza tym – dziecka się wybierają do Montrealu, ja nic nie planowałam, no bo wiadomo, dopiero z podróży, bardzo chętnie sobie spokojniutko i samotnie posiedzimy.
Tej islandzkiej wełny nakupiłam dwa kilogramy. Boskie kolory! Właśnie sobie zdałam sprawę, że tam było do wyboru o wiele więcej kolorów, pomijajac majtkowe róże i niebieskości, zebrałoby się jeszcze ze 2 kg. Wracać?
yyc
dzięki za życzenia! Przenieś się na Islandię, tam cieplej, niż w Calgary 😉
Alicjo,
bardzo dobry pomysł. Dla dwojga niewiele potrzeba do jedzenia. Bedziesz miała czas na wspominanie wyprawy, segregowanie zdjęć i oczywiście prezentowanie nam ich.
A Pyra spodziewa się wizyt rodzinnych, więc musi być przygotowana kulinarnie. I nic na pewno się nie zmarnuje, bo Pyra tak jak ja, lubi zamrażać. Lodówki i zamrażarki to naprawdę wspaniałe wynalazki.
A ten łosoś na zdjęciu YYC przypomniał mi, że w piątek będę miała świeżo wędzone pstrągi spod Wieżycy na Kaszubach.
Alicjo – Najważniejsze, że kot przeżył, ale taka już jest potęga miłości 🙂
Co do Atlantic Studios – Zgadnij kto im ten pomysł na zagospodarowanie opustoszałego hangru podrzucił, wieloryb? Nota bene – Asbru Enterprise Park (brzmi dumniej niż była baza) potrzebuje kolejnych inwestorów – co powiesz na Druciarnię-Wędzarnię, zysk dzielony po przekątnej?
W Islandii nie ma Puszczy Białowieskiej (idealna do wędzenia dziczyzny), ale może Gospodarz załatwi nam drewno, a Cichal zbuduje z niego tratwę?
Pomysł jest tylko pozornie idiotyczny.
Bo u nas kreca filmy o Islandii, Alicjo 🙂
Szukaja statystow co tam byli i rekina na sniadanie a wieloryba na obiad jedli nie tracac wechu bo rozumiem, ze to strasznie pachnacy rarytas? Jak bylem u miejswcowych Eskimosow to nawet foki nie mieli. A taki np. wol pizmowy musi byc smaczny, rosol z ptarmigana czy ostatecznie leming w sosie koperkowym, o pieczeni z rosomaka nie wspominajac, dopelnilyby wytworna kolacje. Jakie wina do tego. Moze lodowe? 🙂 A oni nic nie mieli tylko pizze i hamburgery. Duch w Eskimosach upada.
Placku,
Oj, nie ma, nie ma na Islandii puszczy…oprócz resztek karłowatej brzozy oraz lasu, składającego się z kilku swierczków, które jakoś tam wyrosły w silnie osłonietym miejscu. Zrób jakiś biznes plan, może zagospodarujemy tę byłą bazę?
yyc,
wspaniale pachnie harkl, czyli zgniły rekin. Nie, tego w knajpach nie serwują, jeszcze im zależy na klientach 😉
Zakupiłam oczywiście, a sprzedawca opakował mi plastikowy pojemnik (szczelny) kilkoma warstwami folii. Nie otwieram, chciałabym to przywieźć na Zjazd. Nie będę się nikomu chwalić, że mam taki smakołyk w zamrażalniku.
Z innych smakołyków zakupiłam Icelandic Schnapps, taka nalewka na ichnim mchu 😯
Nie obiecuję, że do Zjazdu dotrwa, chociaż kto wie. Poza wełną, rekinem i sznapsem zakupiłam stosowny album, bo zdjęcia zdjęciami, ale co album io album. Przecież nie będę kupowała swetra (najbardziej popularna „pamiatka” z Islandii), bo takich się nadziergałam w swoim czasie dziesiątki na zamówienie 🙄
To dla Starej Żaby.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6373.JPG
Alicjo – Nudny film, w oczekiwaniu na ciekawe zdjęcia. Pracuję też nad podobnym planem dla mej Ojczyzny, być może uda mi się przekonać Pyrę by przekuła swą wiedzę i doświadczenie na ciężkie dla nas pieniądze i niezłe pensje dla bezrobotnych żołnierzy, np. w Legnicy. Fundusze na rozruch to też nie problem – profesorom i dziennikarzom wyraźnie się nudzi, a nawet niezbyt grube książki są bardzo drogie.
Jamie Oliver zaplanuje menu dla załogi za przysłowiowy frajer 🙂
Pyra zawsze gotowa przekuwać; jasne. Legnica to pikuś, zawsze miasto ale takie Czarne? Interior odległy, zadupie kompletne i najbardziej pechowy garnizon – poligon PRL-u. Najwięcej i najgłupszych wypadków (np żołnierz odpoczywający między zmianami służby wartowniczej tak nieszczęśliwie położył broń w pobliżu piecyka (zamiast powiesić tam, gdzie należało) że w rezultacie podpalił skrzynię z granatami, rozwaliło wartownię, a pożar był widowiskowy. Dlaczego? A, bo zobaczył przez okno oficera dyżurnego, więc rzucił się zamiatać, a broń ciepnął, bo mu w zamiataniu przeszkadzała. No i co z takim Czarnym dzisiaj? Wojsko poszło, nawet ofermy, a znerwicowana kadra została.
Przed Wielkim Piątkiem planuję recytację jednego z wierszy Baczyńskiego.
Z góry prosze o wyrozumiałość.
Nie wiem, czy uwierzysz Placku, ale ja co najmniej raz w miesiącu czytam wiersze KKB. Takie mam skrzywienie osobiste. Częściej czytuję tylko Marię Pawlikowską, KIG i Broniewskiego. Zostały mi z młodości.
Ja też. O wyrozumiałość.
„Ciało mojego ciała i blasku moich pragnień…”
http://alicja.homelinux.com/news/Lodowce_Grenlandii.JPG
Ekskjuzże mła?! Toż ja Baczyńskiego znam prawie na pamięć, co mogłaby Alsa potwierdzić, ale zaraza nie zagląda na blog 👿
Z miłości do K.K.B popełniłam przestępstwo w wieku nastoletnim, ale się nie przyznam, co to było.
Dlaczego nikt się wcześniej nie przyznawał, nie do mojego przestępstwa, a do miłości do K.K.B?!
Albo przynajmniej silnej sympatii 😎
Jak się nie przyznawał, Alicjo? U mnie tuż za pudłem. Do przestępstwa zaś przyznałaś się kiedyś Blogowisku, a my wzruszeni bożyiśmy się, że nie nakablujemy do PKP (zresztą dawno przedawnienie nastąpiło).
Oj Placku,
nie o to przestępstwo mi chodzi;)
Ja normalnie do paki powinnam na dożywocie za moje przestępstwa 🙄
Tak, to było do przewidzenia – moja wina 🙂
Za karę, lektura obowiążkowa, przed pójściem spać.
Ten:
„spłynąć wykwitem płatków zmiodniałych na wiosnę”
lub ten:
„Zaplątały się ulice przędzą
bez wyjścia…
a kroki stukocą i pędzą…
dopadli…”
Pozornie rozkaz, a jednak wolny wybór. Spocznij 🙂
W Rzepie, w dziale publicystyki ukazał się teraz, wieczorem wywiad A.Michnika dla „Komsomolskiej”. Interesujący; tłumaczy Rosjanom fobie polskie i tłumaczy się za naszą głupotę, jest w bardzo swobodniej formie i anegdotyczny nieco. Warto zajrzeć.
Wszystko zniosę, ale ostrożnie z PKP, mieszkałem tuż za dworcem, papa kolejarz, pies kolejarz, kolejowe powietrze.
Zdrowie konduktora wagonu kuszetkowego Frankfurt-Wrocław. Za uratowanie mi życią gorącą herbatą z aluminowego czajnika, zimą 1982 roku, Bóg zapłać.
Idę otworzyć tę nalewkę islandzką, co to na mchach przeczystych, i tak dalej. nooooo! Poczytałam, to tym bardziej idę spróbować!
To je dokładnie to, ale w piersiówie (jest tam na zdjęciu solidna pierwś).
Zaraz zapodam wrażenia.
http://www.iceherbs.is/en/vorur/vara/1
Te same kuszetki jezdzily tez z Kalisza do Paryza. Restauracyjny poprawial humor. Granica psula. Szkopy wschodnie wpadaly jak gestapo z wilczurami i „Bitte aufstehen!!” sie wydzierali lapiac za ramie. „Pa_ss controlen” z 1o razy sie wydarli a pies zeby pokazywal. Potem ci zachodni zaspani, ziewajacy zajrzeli i poszli. W drodze powrotnej trzeba sie bylo prosic o stempelek bo sie potem wadza ludowa denerwowala, ze sie wrocilo a w paszporcie nie ma, ze sie wrocilo. Bez stempla to jak by sie nie wrocilo. Potega intelektualna wadzy ludowej byla powalajaca 🙂
Myślałam, że to będzie coś „naokoło” żubrówki, ale zapach nie tak intensywny, smak też nie. Smak kojarzy mi się z ziołami, ale raczej łagodniejszymi w wyrazistości. Jerzor wychylił swój kieliszeczek bez smakowania i stwierdził, że nic nie czuje, oraz ze alkoholu w tym chyba nie ma. Rzeczywiście, 20 gram to kielich że ho-ho 🙄
Miał smakować! I zdać sprawę z kubeczkowych wrażeń!
Właściwie…gdyby tak się przytulić do kamola porośniętego mchem…cusik chyba w tym jest, zapach na pewno. Nie piłabym tego schłodzonego. Bardzo przyjemny kieliszeczek.
dzień dobry ..
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=RP4abiHdQpc#at=70
Jolinku, wspaniały filmik.
Czy to Pyra, śmiejąca się z reakcji na zamieszczone przez siebie komentarze w „RP”?
Ekskjuz mi, pliz: mam cos dobrego na swiateczny stol ale chyba w przyszlym roku: Jest to sos lub zupa do wedzonek: przygotowuje sie z serwatki z prawdziwego mleka. Serwatka po oddzieleniu od twarogu dojrzewa ok 3 tygodnie w cieple. W dzien kosumpcji podrzac prawie do wrzenia, dodac jajko gotowane na twardo, chrzan, smietane gesta. Dodac do wedzonek, mnie bardzo smakuje. Mozna kosci strawic , doskonale wplywa na trawienie. w moim domu , babcia, mama a teraz ja. Smacznego i wesolego Alleluja!
Witam, przy pomocy jakiegos dziecinnego linka podrzucam Pyrowe salony, przejachalam przez Poznan i nie zaluje, bylo bardzo milo, smacznie i bylo co podziwiac
http://www.abload.de/gallery.php?key=rrTAQeRJ
Witam Państwa…proszę o informacje gdzie mogę uwędzić mięso w Warszawie lub okolicy?????