Bez wina nie da się żyć
Tytułu chyba nie muszę uzasadniać. Chyba wszyscy mamy w tej mierze podobną opinię. Czasem opisuję tu swoje przygody z winem podczas gotowania. Polecałem np. słodkie wina (także miód pitny) dodawane do smażonych piersi kurczaka czy duszonej w oliwie cykorii. Dziś chcę się wesprzeć autorytetem profesjonalnego kucharza i to z tzw. pierwszej ligi czy też ekstraklasy jak mawiają znawcy piłki. Oto fragment tekstu Konrada Birka (syna Stefana czyli szefa klanu) z książki „Birkowie od kuchni”:
„Ze względu na złożoność smaków i aromatów skoncentrowanych w winie moglibyśmy pokusić się o przypisanie mu miana szlachetnej przyprawy w płynie. Szlachetność będzie tu wyznaczać gatunek wina użyty do przyrządzenia potrawy. Jednak w kuchni powinniśmy mieć pod ręką wino raczej średniej klasy. Wina najwyższej apelacji pozostawmy do bezpośredniej degustacji, a z „najniższymi półkami” nawet nie eksperymentujmy. (…)
Niemal każdej zupie świetnie zrobi dodanie kieliszka
wina. Taką zasadę wyznają francuscy kucharze, którzy nie
wyobrażają sobie nawet bulionu consomme bez dodania
wina, (choć nasz rodzimy rosół obchodzi się bez tego
rarytasu z powodzeniem). Spod tej reguły należy wyłączyć
zupy… mleczne. (…)
Pamiętajmy jednak, że wino zawiera kwasy, które sprawiają
że niektóre składniki potrawy „głównie warzywa” mimo
gotowania mogą pozostać twarde. Zatem wskazane jest,
aby poddać je wstępnej obróbce termicznej bez wina.
(…)
Musimy uważać, aby wino nie zawierało zbyt dużo garbników,
które podczas gotowania, przy redukcji płynu koncentrują się
i powodują, że potrawa staje się ciężka, niestrawna.
Z ciężkich win lepiej unikać szczepów shiraz, cabernet sauvignon
z Nowego Świata czy francuskich win bordeaux.
W tej loterii lepiej postawić na młode wina, które mają mniej garbników, są natomiast odpowiednio kwaśne i bogate w aromaty. Możemy eksperymentować z chianti, pinot noir, valpolicella. Z białych win bezpieczne będą pinot grigio, sauvignon blanc z Australii lub Chile czy alzacki gewurztraminer.(…)
Przygotowanie soczystej i kruchej pieczeni wymaga odrobinę kulinarnej wprawy. Dlatego samo pieczenie, a nawet dodanie najbardziej wyszukanych przypraw, nie zastąpią zbawiennego procesu marynowania. Sprawia on, że nawet łykowate mięso dojrzałych zwierząt czy charakterystyczne smaki dziczyzny lub nieco mdłe mięso królicze, w marynacie nabierają nowych właściwości i charakteru. Mięso staje się delikatniejsze, kruszeje, nabiera aromatu. Spośród różnych marynat, które nadają smak, to właśnie marynaty winne pozwalają najkorzystniej przedłużyć żywotność mięsa. Możemy je pozostawić w marynacie nawet do kilku dni, choć rybie wystarczy moczenie przez godzinę.
Oprócz cebuli, czosnku, liścia laurowego, ziela angielskiego, tymianku czy rozmarynu w marynacie powinno znaleźć się odpowiednie wino. Białe lub czerwone – najważniejsze, żeby było aromatyczne i, przede wszystkim, kwaśne. Duża zawartość garbników jest tu mile widziana. Te cechy wina zadecydują o konsystencji, kruchości i smaku naszych mięsiw.
Marynaty na biatym winie idealnie pasują do ryb, drobiu i dzikiego ptactwa. Doskonale sprawdzą się w tej roli takie gatunki jak riesling czy sylvaner.
Marynaty na czerwonym winie zastosujmy do ciemnych mięs i dziczyzny. Możemy śmiało do nich użyć win szczepów shiraz, klasycznego cabernet sauvignon czy też win bordeaux.
Do mięs o delikatnej strukturze, jak jagnięcina czy cielęcina, dobre będzie delikatne, niekoniecznie garbnikowe beaujolais czy rioja, choć i biały wytrawny riesling też powinien sprawdzić się w tej roli. (…)
Francuscy mistrzowie kuchni (…) nie zapominają o swoich winach. Najlepiej widać to w produkcji sosów, które dopracowali do perfekcji, a specjaliści od sosów stali się we Francji odrębną grupą zawodową. Do sosów świetnie nadają się półwytrawne i półsłodkie wina. Cukier podczas obróbki termicznej karmelizuje się, zagęszczając sos, choć można go także zagęścić, używając słodkiej śmietany. Kwaśna wymaga pewnej czujności i zachowania równowagi z kwasem pochodzącym z wina. Białego wina najczęściej używamy do jasnych, aksamitnych sosów stanowiących dodatek do ryb i drobiu. Pamiętajmy o dobrodziejstwie win musujących, które są idealne do orzeźwiających, lekkich sosów, zarówno zimnych, jak i gorących. Idealną bazę do sosów czerwonych stanowi wywar po duszonym mięsie – najlepiej marynowanym w winie. Wytrawne wina wzmacniane, takie jak porto lub sherry, stanowią idealne uzupełnienie sosów będących dodatkiem do potraw podrobów.”
I tyle mądrości szefa kuchni. Warto je zapamiętać, zwłaszcza gdy szykujemy domowe przyjęcia lub świeta.
Komentarze
Potwierdzam.
Krótko, bo za chwilę wyruszamy na sniadanie, a potem w drogę. Świt blady jest tu dość wcześnie, ale śniadanie hotelowe sserwują dopiero o 7. Trzeba się posilić. Za oknem słoneczko i jakby mniej wieje. Idę się ogarnąć i na śniadanie – tutaj dość bogaty stół szwedzki króluje, co bardzo mi pasuje.
Do wieczora zatem.
bardzo dobry tytul na dzis 🙂
zdrowie Dorotola wypije dzis najlepszym, jakie mam – barolo
Dorotolu – nie zmieniaj sie! i wszystkiego najlepszego tez 🙂
Dzień dobry.
Stosuję wina do marynat, chociaż w bardzo ograniczonym zakresie – czerwone, wytrawne do nerek duszonych, do kaczki, do dziczyzny, do wołowiny i do baraniny; białe do królika. Innych mięs najcęściej nie marynuję w winie. Nie wszyscy lubią sosy z dodatkiem wina, więc z tym raczej ostrożnie. Kiedyś moja pierwsza Bratowa wykrzyknęła oburzona „sos ci sfermentował, a Ty ludziom dajesz”
Ale jak żal wlać połowę chianti do gara z bolognese….
No właśnie – Dorotol z dniem dzisiejszym dorośleje o kolejny roczek. Toasty wieczorem, dobre i najlepsze życzenia nieustająco.
Witam wszystkich serdecznie.
Dorotolku – czcigodna Jubilatko 100 lat – radości i spełnienia wszystkich marzeń.
Małgosiu – dzięki bardzo za wspaniałą wycieczkę po Kenii. Czy te parówki z drzewa parówkowego nadają się do jedzenia? Czy tylko wzbudzają apetyt?
Dorotola –
ściskamy,
pozdrawiamy
i o stosownej porze
toast wypijamy !
Małgosiu-cieszę się, że nareszcie ukazał się Twój fotoreportaż !
Szczególnie piękne te ożywione okoliczności przyrody 😀
Jolinku- i co ja na to ?
A ja na to, jak na lato 🙂 Żabo daj znać, czy rzeczywiście odwiedzasz stolicę.Na Twoją cześć bankiet obowiązkowy !!!
Milo mi. Dziekuje wszystkim przyjaznym za zyczenia. Dzien co prawda uplynie glownie na pakowaniu, gdyz sama „feier” bedzie przeniesiona do Wa-wy.
Jedno z moich ulubionych dań, które długo i namiętnie dusi się w winie
to wołowina po burgundzku.Przy okazji bonjour dla Aliny 🙂
Wczoraj wieczorem zaniosło nas na degustację win chilijskich do takiej
trochę zaprzyjaźnionej piwniczki.Sporo sobie po tej degustacji obiecywaliśmy,bo wina z Chile to często przyzwoity trunek za równie przyzwoitą cenę.No cóż, rzeczywistość odbiegała mocno od naszych wyobrażeń.Jakoś nic nas nie wprawiło nas w zachwyt,a panowie prowadzący degustację mocno się tłumaczyli,że wino zaledwie 2 dni temu zostało rozładowane i zapewne jeszcze nie odpoczęło po podróży. Skoro wiadomo,że powinno jeszcze trochę odpocząć,to może degustację należało zrobić w innym terminie ?
Wieczór jednak przekuliśmy w sukces robiąc sobie naszą osobistą
degustację na wygodnej kanapie u przyjaciół,bo uznaliśmy,że warto wspólnie poprawić sobie nastrój 😉
Dorotolu – serdeczności urodzinowe, smakowitego życia 🙂
Krasiade, witaj po romantycznej wyprawie, mam nadzieję, że po chwilowej niemocy już wracasz do formy, czego Ci bardzo życzę 🙂
Małgosiu, z przyjemnością podreptałam Twoimi afrykańskimi śladami, piękna podróż. I mnie zadziwiło to drzewo parówkowe 🙂
Małgosi podróż b.piękna w fotografii. Mnie najbardziej podobają się sylwetki samotnych drzew na tle nieba i ziemi. I ta sama myśl, co po reportażach Alicji z Meksyku – niewiele zieleni, dużo rudości. Człek najpierw naczyta się o zielonym piekle, o skłębionych pnączach, o sawannie rozfalowanej trawami, jak morze i nie bierze pod uwagę, że istnieje pora sucha. Teoretycznie to ja to wiem, ale i tak odrobina rozczarowania pozostaje.
Sausage tree – Kigelia africana to właśnie moje drzewo parówkowe. Z tego co wiem owoce nie są jadalne, ale zawierają cenne składniki, o działaniu sterydów, używane w maściach, a także podobno w przemysłowo produkowanych szamponach.
Przepraszam, ale przy przesyłaniu część zdjęć zmieniła kolejność, a cześć zgubiła podpisy.
To rzeczywiście piękny kraj, pełen kontrastów. Warto to obejrzeć na żywo, ale trzeba zachować ostrożność. Niektóre osoby już wiedzą, że spotkała mnie tam niemiła przygoda ze skorpionem. Ból po ugryzieniu jest rzeczywiście dojmujący, a wizyta w kenijskim to wielkie przeżycie.
…wizyta w kenijskim szpitalu…
Dorotol, najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Ciebie. Sto lat!
Dziekuje, dziekuje wlasnie dziecko uraczylo mnie poznym sniadaniem, na ktor zrobila min. smazony camemebert z borowkami oraz jeszcze z sosem z pomaranczy
Musimy uważać, aby wino nie zawierało zbyt dużo garbników,
które podczas gotowania, przy redukcji płynu koncentrują się
i powodują, że potrawa staje się ciężka, niestrawna.
Z ciężkich win lepiej unikać szczepów shiraz, cabernet sauvignon
z Nowego Świata czy francuskich win bordeaux.
Marynaty na czerwonym winie zastosujmy do ciemnych mięs i dziczyzny. Możemy śmiało do nich użyć win szczepów shiraz, klasycznego cabernet sauvignon czy też win bordeaux.
troszke to dla mnie zapetlone,
wytrawnosc porto i sherry to tez troche na dwoje babka wrozyla, poszlam na przeciwko i zadalam temat, na pieciu pytanych po degustacji, dwoch mowi, ze wytrawne, pozostali, ze przeciwnie
jestem jak sosna
Dzień dobry blogowisku,
Trudno nie zgodzić się z gospodarzem – dzień bez wina, to dzień stracony. Wychodzi z tego, mądrego skądinąd powiedzenia, że większość dni ostatnio tracę bezpowrotnie 🙂 Młyn mam taki, że siła by opowiadać – ale dobre to, bo zapewnia to stały dopływ wrażeń do miski.
A Nasza Miska rozwija się w najlepsze. Pragnę donieść z dumą, że dorobiliśmy się własnej domeny, jesteśmy na znacznie szybszym serwerze i cały czas wrzucamy nowe przepisy 🙂
Od kilku dni zapraszamy na http://www.naszamiska.pl – czyż to nie piękny adres?
ukłony dla Blogowiska,
Onufry Dewliński
Dorotolu!
Wszystkiego najlepszego w tym pięknym dniu! Dopiero doczytałem 🙂
Samych dobrych wieści życzę – i zdrowia. Człek jak nie jest w pełni zdrowia, to i apetyt nie dopisuje 🙂
Onufry, nie dosc, ze piekny adres, to jeszcze smaczna strona, tak trzymaj 🙂
Na obiad drożdżowe racuszki z truskawkami. Mimo sporego dodatku plastrów truskawkowych, powiedziałabym, że całość nieco mdła. Chyba za sprawą dodatku mąki kukurydzianej do ciasta – zabrakło jakieś 4 łyżki mąki i dodałem kuku. Więcej tego nie zrobię.
pamietam, ze tez kiedys dodalam kuku, fajnie bylo 🙂
U mnie w kuchni stoi podstawka pod gorace garnki, z inskrypcja:
Gotujac lubie uzywac wina. Czasami troche nawet trafia do garnka. 🙂
Chyba nikt nie wspomnial bigosu, tudziez wielu deserow, ktore bez win nie moga sie obyc.
Slawek pisze „jestem jak sosna”. Rozdarta?
Sławek jako Sławek, jest jak wiadomo kochany; jako Sławka – tajemnicza metamorfoza?
Pyro zaczęło się od Ciebie- napisałaś „dodałEM kuku ”
A kuku ! To ja Danuśka konsekwentnie w rodzaju żeńskim.
Się porobiło- albo składniki placków zaszyfrowane
albo towarzystwo zmienia płeć 😉
Mea culpa – płeć chciałam zmieniać kiedy miałam 14 lat i nie pozwolili mi włazić na drzewa bo „dziewczynkom w twoim wieku nie przystoi”. Potem przyzwyczaiłam się do własnej płci i nawet ją polubiłam.
Pyro – mąka, jak się domyślam kukurydziana nie zmienia smaku potraw. Można ją stosować jako zamiennik jajek. A nieodżałowany Aszysz nauczał stosować jako panierkę do ryb. Spróbowałam. Bardzo smaczne i chrupiące.
Krysiade – stosuję w panierce i jako część mąki w kruchych spodach pod owoce – ciasto nabiera rzeczywiście kruchości ale i nieco dodatkowej słodyczy. Ta cecha kukurydzy wydaje mi się nie posłużyła dzisiaj moim racuszkom. Zjeść, zjadłam ale nieco mdłe były, a truskawki przecież wyraźnie kwaśne.
Make kukurydziane uzywa sie tutaj jak w Kraju make ziemniaczana i chyba wielu Polakow jak ma w przepisie kartoflana to bierze kukurydziana. Do zageszczania sosow stosowana jesli sie chce sos klarowny a nie metny. Tyle wiem.
Reszta jest wiedza tajemna Aztekow.
Wczoraj 20 cm sniegu. Dzisiaj sie topi. Jutro ma padac. Kwiecien plecien…..
Kupilismy namiot taki zeby mozna w nim stac i z duzym przedsionkiem (cos jak Kadaffi ma) na niektore wypady weekendowe gdzie nie zawsze jest jakis hotelik motelik. Pierwszy wypad w czerwcu (Basia wylatuje na pare tygodni za 10 dni) i pewnie w kraj wina w Brytyjskiej Kolumbii. Okanagan Lake stalo sie najwiekszym winnym regionem Kanaday. Juz sie ciesze 🙂 W planie Yellowstone i Grand Teton, wybrzeze Oregonu no i Gory Skaliste ktorych pare tysiecy kilometrow pod bokiem to jest gdzie jechac. Czeka nas gotowanie kampingowe. A gdzie ksiazka kucharska o takim gotowaniu???? No wlasnie, nie ma….. Trzeba bedzie wiec cos zrobic. Wszyscy kampingujacy zrzuca sie po przepisie, dwa i voila, mamy knige. Co wy na to? Onufry, zadnych torebek o szesciu smakach 🙂
yyc,
mogę zaproponować wyłączonie torebki o pięciu smakach :))
(przypominam, to wpis z dnia pierwszego kwietnia!)
http://www.naszamiska.pl/2011/04/01/chinska-zupka-blyskawiczna-z-torebki-w-pieciu-smakach/
🙂
Dorotol,
urodzinowo życzę Ci dużo pogody ducha, optymizmu i jak najmniej przeciwności losu, ale za to zdrowia jak najwięcej.
Małgosiu,
z wielką przyjemnością oglądałam kenijskie zdjęcia. To chyba wielkie przeżycie ogladać z bliska tak egzotyczne zwierzęta. Nie wiem dlaczego,ale wydawało mi się, że ta wycieczka miała być na Zanzibar.
yyc- taka książka już jest i to nie jedna :
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e1be27417dad1a2e.html
Są też książki o potrawach z grila,zapewne Gospodarz oraz pozostali przypomną jakieś tytuły.
Krystyno-Małgosia była i w Kenii i na Zanzibarze.
Jak ten czas leci – Dorotolu, życzę Ci takich obiadów i kolacji jak dzisiejsze śniadanie 🙂
…bo nie zna życia kto nie służył w marynarce, czyli ten, który nie zna smaku ostryg z champagne mignonette. Szlachetnej przyprawy w płynie nie musi się gotować. Rozdarte sosny nie muszą być sklejane papką z kukurydzy, liczy się spontaniczność, podejście leśnika do drzewa, kucharza do zupy.
A propos kucharzy do zupy – żadne wino ich nie zbawi. Uskrzydlony kucharz zachwyci winem z kartonu, jeśli tylko karton ma pod ręką. Tak już jest, od zarania czasów.
Małgosiu – Dziękuję i bardzo proszę o Zanzibar. Bez Zanzibaru także nie da się żyć 🙂
Sławku – gotuj coś z tlenem, szybciej się słoje zagoją.
szybciej sie slonie zgnoja, niz ja ugotuje cos na takim gazie, wziales mnie za pletwonurka?
podwodne ognisko phi,, chociaz? wlasnie Zanzi wyszedl z baru spytam
No to trzeba bedzie kupic ksiazke. Dzieki Danuska 🙂
Najpierw na kuchenke sie musze jakas zdecydowac bo moj maly kocherek to byl dobry jak sie namiot na plecach nosilo. Teraz jak mamy cyrkowy to i kuchnie trzeba solidna. Najlepsza byla by taka:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/42/Kuchnia_polowa.jpg
Albo taka z kolem zapasowym bylaby idealna i mysle dla nas dwojga by wystarczyla 🙂
http://www.otwock24.home.pl/wp-content/gallery/v-piknik-forteczny/kuchnia-polowa.jpg
Sławku – Biorę Cię za Sławka da Vinci, zrób
chabrot.
Polacy nie mogą żyć bez zupy, Francuzi bez wina, a tak piękna tradycja ginie, zanika, blednie…gdy w talerzu widać już dno, gdy smutny koniec tuż, tuż, dolewamy do zupy to, co zawsze powinno być pod reką – wino czerwone i prekrasnoje. Mieszamy, siorbiemy. Jest to francuskie podkarpacie, radość pijana jak górski kozioł. Chabrot-moi, kochanie, lets do the chabrot, szabrotuj mnie miły, do utraty tchu.
YYC – Grizzly uwielbiają zupu, miej się na baczności 🙂
Byłam w Zanzi Barze na Zanzibarze 😀 był tam taki!
Zdjęcia z Zanzibaru też się kiedyś pojawią 😉
Krystyno, Onufry i Placku (ladna zegarynka) serdecznie dziekuje za mile slowa.
Chabrot – Sorbonne 2011
Zdrowie Doroty!
Zdrowie wzniesione i wypite
Dorotol,
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, uśmiechu na co dzień.
Dzieki my to z dzieckiem w ten desen:
https://picasaweb.google.com/100200631489841242724/15042011?authkey=Gv1sRgCIDl76anhNyNSQ#5595864660350694450
krysiude, mowilas, ze papierosy niekonserwuja
https://picasaweb.google.com/100200631489841242724/1504201102?authkey=Gv1sRgCOXV3eL24_HgEg#5595876919037711554
Dorotol, Mloda jest dobra, za Twoje
Najlepszego !!!
Placku, dzieki, chabrot na Sorbonie nie znalem, bez Sorbony tez nie,
lalem wprawdzie kiedys piwo do flakow w Labiryncie, ale to brzmi znacznie mniej dumnie, choc tez dech zatracic idzie,
idzie jest sfilcowanym nawiazaniem do Zbaru:
przed, srod i zadzidzie
jednostka nieistotna
Dorotolku jesteś urocza MIMO palenia, a co by było gdybyś nie paliła?
100 lat raz jeszcze!
Doroto, ściskam jeszcze raz i wznoszę imbirem i miodem na Twoje 100 lat i na powodzenie.
Przydybało mnie ostatecznie i teraz ani rusz i pozostał mi tylko jeszcze imbir i antybiotyk.
Oddychajmy pełną piersią!
Witam z knajpy w centrum Akureyrei.
Jemy grillowanego wieloryba, Jerzor długo się opierał, że jakże to, ale ja musiałam spróbować. Rewelacja to nie jest, Jerz mówi, że wygląda jak stek barani – ale nie wyglada, moim zdaniem. Wygląda bardzo mięsiście. I ciemno-czerwone mięso, ale takie w brąz trochę…mam nadzieję, że udały mi się zdjęcia.
Popijamy carlsberga, bo miejscowego nie ma z beczki. Wino mamy w pokoju, stosowne chyba do takiego walenia 🙄
Zdrowie wszystkich!
Psiakość, Jerz zajechał do pierwszego lepszego hotelu (200$ za dobę), kazałam sie wycofac, znaleźliśmy za chwilę coś o połowę tańsze, ale po raz pierwszy – internetu tam nie ma 😯
No, zdenerwowałam sie trochę raczej bardzo, ale co zrobić. Łapię sygnał internetowy z tego drogiego hotelu, bo oni za rogiem.
Na szybko, okoliczności przyrody były przepiękne, cos ok. 500 km dzisiaj – i znowu refleksja, ze tutaj podrózuje sie na sposób amerykańsko-kanadyjski. Od miejsca do miejsca ciekawego etc. a po drodze sie po prostu podziwia i przejeżdża, bo innej rady nie ma. Zobaczycie na zdjeciach, jak juz „oprawię” i pokażę.
Straszny ruch w restauracji sie zrobił – po godzinie 18-tej, wszyscy przychodzą zjeść, a w weekendy podobno później zaczynają się tańce, hulanki, swawole. My jutro mamy do przejechania ok. 400 km, zaden problem, na pewno beda okoliczności przyrody do zdjęcia – byle tylko pogoda dopisała. Jak dotychczas – kooperuje nieźle.
Jerz zażera deser, tradycyjny islandzki Skyr.
O reszcie jutro, bo piwo czeka!
Zdrowie!
Slawek, dzieki Ci za „Twoje”, a ja pije Wasze zdrowie!
Pepegor – odpuść jedną dobę i po prostu porządnie się wygrzej. Możesz raz robić za inwalidę i niech Żonusia Ci herbatki imbirowe donosi. Powinno pomóc (tzm imbir + Żonusia)
Alicjo – mamy rozumieć, że wielorybina nie jest warta wzdychań i zachodu?
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1504112222?pli=1&gsessionid=MxedUhaCdqI20QQZ8uEswQ#
🙂
Sławek – piękny portret Dorotola. Co Ty robisz przy zdjęciah paszportowych, Artysto?
?
?
to byl symbol euro, ale maszyna ma swoje wzdecia
Super!
no to przynajmniej jestem udana ofiara wzdecia…
?
Łoj, dopiero sie do maszyny dosiadłam.
Zdrowie dorotola po raz pierwszy!
Zdrowie dorotola po raz pierwszy!
I tak przez najbliższe sto lat 🙂
Oj, ma!
to wszystko przez Placka, kazal dlubac przy tlenie i wzielo i wzdelo
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1504112246?pli=1&gsessionid=Lliuo5HGKtjlCkVv_7jOdQ#5595914538086799426
Sprzątanie kuchni uważam za wstępnie zakończone.
Biorę się za kruche ciasto.
Rankiem jadę do stolarza po miód, albo do pszczelarza zrobić półeczkę pod trzy słoiki ozdobne, co to je w prezencie dostałam (będą/są w nich drożdże suche, cukier waniliowy i proszek do pieczenia) i co by stały na podorędziu, i jeszcze zabieram ze sobą deskę na próg (między kuchnią i spiżarnią).
Żabo – Ty lepiej przyłóż łebek do poduchy. Wstępne sprzątanie zabrało Ci 3 dni.
a zdjecie kuchni bedzie?
Kalumnie i potwarze, to nie ja warholę, poza tym kto teraz pali w palcie?
Przepraszam, zapomniałem – Kapitan Ahab, bo w Islandii bez palta ani rusz, nawet wieloryby…powinniśmy przestać palić, bo to nie wino i nie chcemy by za rok Dorotol wyglądała jak niemowlę.
jak będzie półeczka, to będzie zdjęcie
Zagniotłam z dwóch kilogramów mąki na niemieckim cukrze. Musi wystarczyć. 🙂
Bra! Tym na Islandii też! 😀
Placek, może nie warholisz, ale na pewno andy’ujesz 🙂
A toż Żaba błysnęła dowcipem…. na dobranoc.
Pyro! Spać!
Ja już dawno śpię!
napisałam o 3 Dniach Ułana w Poznaniu (bo Żaba powinna wczoraj rajdem szczecińskim dotrzeć na święto 15 p.uł.pozn. zamiast kruche ciasto robić) Żżarło – błąd, miałam skopiować – mysza nie skopiowała, więc już nic na ten temat nie napiszę. Wściekłam się.
Dwunasta w nocy,a Zaba zagniata ciasto z 2 kg maki.Wiem,to nic nadzwyczajnego.Ja lece zaraz do Obi(dla niewtajemniczonych wjasniam,
ze to market budowlany),bo nieoceniony Pan Wiesio bedzie za chwile zagniatal ciasto na fugi.Kolor nr 110,podobno potrzeba,az 15kg tej specjalnej maki.Na wsi,na tarasie kafelki juz ulozone,teraz trzeba tylko wykonczyc robote.Pogoda sprzyja!
Czego i Wam zycze 😀
dzień dobry …
Danuśka ładna pogoda Wam (i nam) się zapowiada .. ale rano było tylko 2 stopnie ciepła ..
dzisiaj w planach sprzątanie balkonu … wesołego weekendu .. 🙂
Od 10 dni podrozuje nie zagladajac do komputera. Szkoda, bo tekst o restauracji Platter przydalby sie, jako ze bylem wczoraj w Warszawie. Poniewaz mieszkalem w Hiltonie to az dwa razy odwiedzilem pobliski lokal o nazwie „Ferajna” na ul. Wroniej. Podobal mi sie wystroj – umiejetne polaczenie nowoczesnosci i stylu dawnej Warszawy. Kuchnia polska, bo inne jadam u siebie w Toronto. Bardzo smaczne w kolejnosci (dwa obiady): 1. zimne nozki, 2. sandacz w sosie koniakowym, 3. tatar, 4. poledwiczki wieprzowe w sosie kurkowo-serowym. Do tego mala wodka do zakasek i piwo do dan glownych. Wprawdzie na ogol pijam wina, ale juz dawno doszedlem do wniosku, ze do lokalnych potraw potrzebne sa lokalne drinki. Wino i tatar zupelnie do siebie nie pasuja. To tak a propos dzisiejszego tematu bloga. Acha, ceny w normie ok.30-50 PLN, a za watrobke nawet mniej. Pisze z lotniska w Amsterdamie wiec nie wiem czy tekst w ogole sie ukaze. Za pare godzin bedzie kuchnia bliskowschodnia.
Dziędobry.
Bratkowski mnie zdenerwował. Tym, że ma rację.
http://alfaomega.webnode.com/products/stefan%20bratkowski%3a%20bez%20niedomowie%C5%84/
Też jestem pod wrażeniem…
http://www.pis.org.pl/article.php?id=18254
Nawet tytuł brzmi dziwnie znajomo:
http://www.youtube.com/watch?v=8D7axhUzN-U
Prezes ma wzór do naśladowania :
http://www.youtube.com/watch?v=8D7axhUzN-U
Polsko obudź się …
Świetlana Postać z gipsu. Bardzo się wzruszyłem . Bardzo …
http://www.youtube.com/watch?v=Ebohs_fjRug
Przepraszam ale musiałem wkleić… Kolega miał kiedyś fabrykę odlewów z gipsu.
Dostałem kiedyś JPII tej samej wielkości co Świetlana Postać.
bez wina nie da sie zyc, ale dlaczego z buraka i gipsu?
najpierworodniejszego,heil!
no dobra, darujcie, po soku pomidorowym czasem tak miewam
…a wsio taki zal, ze na naszych cokolach stoja piedestaly wieksze od naszych zwyciestw…
http://pilsudczyk.wrzuta.pl/audio/0d5Ssln5wZE/edmund_fetting_-_a_jednak_zal
to nie bylo to http://www.youtube.com/watch?v=_2JvoQkkIkk ale ostatnia zwrotka jest zle przetlumaczona
nie moge znalezs originalu ale za to
http://www.youtube.com/watch?v=xoRjh-pf5C0&feature=related
NO PASARAN
Witam z Reykiaviku.
Zacumowaliśmy na dwie doby w hotelu, w samym centrum. Jutro zatem centrum, bo dotychczas mało tego było.
Nie referowałam wczorajszego dnia, a był ciekawy, jechali,smy przez takie pustkowia, że głowa boli, góry, płaskowyże, sniegi, wulkany, odwiedziliśmy samego diabła – słowo daję, poczęstował nas siarczystą siarką! Widzieliśmy islandzką Niagarę i inne okoliczności przyrody, a okoliczności pogody były jak zwykle wszystkie, oprócz lata. Kto lubi rozległe przestrzenie i pustkę – temu Islandia sie na pewno spodoba. Zilustruję to i owo zdjęciami, ale to już z domu. Mnie podoba się bardzo, podejrzewam, że latem jest tu przepięknie i zielono. No, biało na lodowcach 😉
Pyro,
faktycznie, wieloryb to nic nadzwyczajnego. Naszego popieprzyli, posolili, ugrilowali, sosik z borówek pyszny do tego, ale w sumie zadna rewelacja. W razie klęski głodu – owszem, może być smakołykiem 😉
Stara Żabo,
wyobraź sobie, jako członkini KSD* zwracałam uwagę na tutejsze hale i owce. Co znalazłam w zdecydowanej , ale to całkiem zdecydowanej większości? Otóż KONIE!
Wszędzie pełno hodowli koni, stada po dobre kilkadziesiąt sztuk, a i więcej. Zrobiłam dla Ciebie zdjęcie jednego stada – nie sa to konie typu pod wierzch, ani też do roboty, czyli pociagowe itd. Są to dosyć małe konie różnej maści, natychmiast przypomniał mi się ten Twój mały siwek, chyba szkockiego rodu?
Te konie, które zdybaliśmy przy drodze, mają dosyc długą sierść i taką ostrą. Zaskoczyło mnie, ze tyle tu jest hodowców koni, a na tylu kilometrach (dobrze ponad 1600) natknęłam się bodaj na 4 czy 5 niewielkich stad owiec 😯
Wełnę zakupiłam, a jakże 🙄 ale chyba jeszcze dokupię, jak natknę się na sklep.
Właśnie…trzeba się udać na wieś, coś zjeść, dzisiaj przebyliśmy ponad 400km.
Niezłe tempo, Alicjo 😯 lecieliście galopkiem, w symbiozie z naturą 🙄
p.s.Poczytałam o koniach islandzkich – interesujace!
Lecę coś zjeść.
La cucaracha, la cucaracha,
Ya no puede caminar ;
Porque no tiene, porque le falta
Marijuana que fumar
na rybke:
karaluch, karaluch
nie moze juz chodzic
bo juz nie ma, bo mu brak
marichuany do palenia
W rosyjskim folklorze karalucha… szanowano. Uważając za dowód… dostatku w domu. Właściwie jest to logiczne. Musi być dostatek, skoro jedzenie się poniewiera. Dlatego też z karaluchami związana jest w Rosji duża ilość przysłów.
Karaczan wschodni (Blatta orientalis) uważany był za jeden z symboli Rosji przez samych Rosjan. Endemiczny karaczan czarny został wyparty z rosyjskich domów przez przywleczonego jeszcze w XVIII wieku, podczas wojny z Prusami, karaczana rudego. Zwanego prusakiem w Rosji i we Francji. A w Niemczech – jakoś nie.
Teraz zaś na skraju wymarcia jest również prusak. Do tego stopnia, że w niektórych regionach Rosji rozważa się… objęcie go ochroną.
Mam !
Lampa, obrazek, biurko, minister propagandy przemawiający do narodu głosem dobrodusznej owieczki … Skąd my to znamy?
Proszę bardzo:
http://www.youtube.com/watch?v=rjfUm6mbBv4
ja to tylko sie zastanawiam, kto to swiatlo robil?
swieczki zostaly z placu?
reszta jest poza komentarzem na tym blogu
mieszkalismy z Przyjacielem jakis czas temu ( w zeszlym stuleciu ) w takiej wspolnocie, gdzie karaluchy byly wielkosci dzisiejszego szpargelu w magdeburgu ( spitzenspargel 5 euro/ 2 kg ).
karaluchy na dobre slowo i na insze dyrdymyly nie reagowaly. byly paniskami i spogladaly sie jedynie swoimi pieknymi oczkami na ludzia.
odnosilo sie wrazenie ze mowia:
odwal sie ludz! to nasz revir na zapelnienie brzucha.
zal mam bylo wielonoznych stworzonek i zostawialismy co mielismy.
one rosly w sile i zyly dostatniea, a my po kwartale nie moglismy usiasc na posladkach bo uwierala nas kazda jedna tapicerka na siedliskach.
http://kacpersaw.wrzuta.pl/audio/0RQdHT8m4YY/proletaryat_-_karaluch
A u nas, między Katowicami a Gliwicami karaluch nazywał się szwob, a ten niby prusak, po prostu rus.
A najbardziej imponujące widziałem w Lisbonie, pod 10cm długie i lśniące i czarne jak smoła.
Już mi trochę lepiej,
życzę dobrego wieczora!
Alicjo, członkini KSD* więc jesteś – a co to za klub?
A ROMek znowu do piasków pustynnych. Hej, szkoda, że nie podajesz jakieś obrazki z jej roboty,
Pyra działała dzisiaj w branży mięsnej. Chłodni nie mam, zimnej piwnicy nie mam, w lodówce rózności i miejsca mało, a tu się wiosna robi, ciepełko, słońce i tylko patrzeć, jak pierwsze muchy na łowy wyruszą. Marynowałam mięso szynki i boczek w wielkim garze na balkonie i dzisiaj doszłam do wniosku, że szlus, koniec, fertig – coś trzeba z tym zrobić. Związałam boczek w roladkę, szynkę zesznurowałam w pakunek, nastawiłam warzywno – przyprawowy wywar i parzyłam w nim szynkę godzinę, boczek 40 minut, a potem kolejno w piec, – nie powiem, trwało to w sumie do popołudnia. Teraz stygnie i tężeje; jutro pokroję, owinę w alufolię i do zamrażarki. Dziecko zabierze swoją część w czwartek, moja zostanie. W piątek będę robiła galaretę.
Przepraszam, szukam blogu kulinarnego Pana Piotra Adamczewskiego. Czytałem, że On sam schronił się nad Narwią, bo to człowiek łagodnego serca, a tu karaluchy, kawaleria, barykadą stół na boku leży, poeci w bagnety przekuci.
Czy mogę Państwa poprosić o szklankę wody? Może być z kranu, a filiżanka dobrej kawy byłaby szczytem marzeń.
Hamlet jest tak przerażony, że sam nie wie czy być, czy nie być, nalałbym mu nieco kawy na spodeczek, a Poloniusz także drży jak osika, ale jeszcze szepcze coś po angielsku.
This above all: to thine own self be true,
And it must follow, as the night the day,
Thou canst not then be false to any man.
Farewell, my blessing season this in thee!
Puszkina spotkałem, ale zostawił kwiaty i miłość w biurze, wykrzykiwał coś o dufnych Lachach.
Alosza, nie wygłupiaj się – byłeś na zesłaniu, karaluchy i odwszalnie to nie symbole sytości i kulturowych wyżyn, to brud, smród i ubóstwo, a z bagnetem nikomu nie jest do twarzy. Nikomu. Przynieś swoje kwiaty, porozmawiamy. Nie dąsaj się, skosztuj szarlotki, Poloniusza po polsku.
Slowem, rzetelnym badz sam wzgledem siebie,
A jako po dniu noc z porzadku idzie,
Tak za tym pójdzie, ze i wzgledem drugich
Bedziesz rzetelnym.
Jeśli masz ulubiony przepis babci, wal śmiało, ale jeśli masz kryształową kulę i wszystko już wiesz, to mam dla Ciebie smutną wiadomość od Maryli Rodowicz – prawdziwych kryształów już nie ma, jest niepewność, przyszłością zwana. Pożyjemy, zobaczymy, stawiam na to, że jednak jedynie śmierć i podatki mam zagwarantowane.
(także proces sądowy z rodziną Szekspirów, za szarganie)
Placku
Na całe szczęście są jeszcze zwyczajne dziewczyny śpiewające zwyczajne piosenki. O polityce więcej nie będę.
http://www.youtube.com/watch?v=nL49yZNE4yk&feature=related
Kawy nie robie ale herbate podaje dobra, wywiozlam krolika, krolik powiedzial, ze zdecydowanie nie zamierza jechac do stolycy
Placku – rozmawiałam z Szekspirami – nie mają nic przeciwko (nie tak bywali szargani) Porządna rodzina aktorska jest zwyczajna niezwyczajnych reakcji. Co prawda ostatnio pojawia się osobnik, który znacząco szepcze, że „posiada wiedzę” ale oni znają kata z Tower, więc mają w pompce.
Marku – Dziękuję Ci z głębi serca. Wierzę, że kiedyś przetłumaczysz nam każde słowo tej cudownej piosenki na swe zdjęcia. Mam nadzieję 🙂
To, że wybrałeś jedyną piosenkę na świecie która do tego wszystkiego idealnie pasuje wcale mnie nie zaskoczyło. Tak już z poetami jest, skaranie boże 🙂
Dziękuję.
Pyro – Dzisiaj urodziny obchodzą królowa Danii i luksemburski ksiązę Sebastian, a ja muszę się napić – jaką nalewkę proponujesz ? 🙂
Placku, mam taką półwytrawną jeżynówkę, które mi służy przy ważniejszych okazjach.
Placku
Jutro udaję się na emigrację. Do Pułtuska …
A nawet za…
I’ve been walking in the same way as I did
And missing out the cracks in the pavement
And tutting my heel and strutting my feet
„Is there anything I can do for you dear? Is there anyone I could call?
No, and thank you, please madam, I ain’t lost, just wandering”
Round my hometown, memories are fresh
Round my hometown, ooh, the people I’ve met
Are the wonders of my world, are the wonders of my world
Are the wonders of this world, are the wonders and now
I like it in the city when the air is so thick and opaque
I love it to see everybody in short skirts, shorts and shades
I like it in the city when two worlds collide
You get the people and the government
Everybody taking different sides
Shows that we ain’t gonna stand shit
Shows that we are united
Shows that we ain’t gonna take it
Shows that we ain’t gonna stand shit
Shows that we are united
Round my hometown, memories are fresh
Round my hometown, ooh, the people I’ve met
Are the wonders of my world, are the wonders of my world
Are the wonders of this world, are the wonders of my world
Of my world, yeah, of my world, of my world, yeah
Placek,
proponuję Icelandic Glacier Water. Ewentualnie Two Oceans z Południowej Afryki, cabernet sauvignon, które uskuteczniamy z Jerzem. On przy swoim komputerze, ja przy swoim, bo to sjesta.
HA!
Z kulinariów była knajpka malutka w centrum, bar rybny. Monkfish polecił nam pan, i dobrze polecił. Trochę kojarzy mi się mięso tej paskudnie wygladajacej ryby z lobsterem vel homarem. W dodatku jako lunch było to w ilościach dla mnie do zaakceptowania 🙂
Pięknie podane (będą foto), a pan poradził sangiovese, jako że dobrze komponuje się z. Czytał w moich myślach, czy co? 😯
Stara Żabo
Tereska Pomorska (ta od mojego Szwagra, z którym nie takie my…) będzie do Ciebie dzwoniła w sprawie. Idzie wiosna, potrzeba tego i owego, żeby glebę użyźnić 😉
Na zdrowie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vpi9h3ZEtSs
A propos jedzenia. Sniadanko jak zwykle jajeczka. Dzisiaj prosto, jajecznie i malosolnie.
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Sniadanie3?authkey=Gv1sRgCLqLmZmhkpuQcg#slideshow/5596279419831447490
Te, yyc… nie szalej 😉
yeah,
Placku, jesli czymkolwiek karaluch Cie zniechecil, to mocno sie zwijam ze wstydu, Pancho Villa mi swiadkiem , Pyra mnie wpuscila w Dolores i samo poszlo,
mam taka nalewke, ze nazwy nie ma, ale lagodzi, ze trudno lepiej, wpadaj kiedy chcesz, tlenu sie wpusci w materac i odgarne m kw obok powiekszalnika b&w, wszak sny i tak masz z pewnoscia kolorowe, potem Rudy zrobi ( jesli sie przewinie ) pomidorowke na sniadanie, Mlody pociagnie Purpli na drutach np.:
http://www.youtube.com/watch?v=C0mc5TX_Fo4&feature=related
reszta w rekach watroby
Nemo, Nemo,!!!
mam prywatna, drobna prosbe i nie umiem odkopac Twojega maila,
jesli sklonnosc Ci mowi, daj cynk na bmphoto@wanadoo.fr
plz, dzieki
Dello vel Alicjo uwazaj na vikingow i ich wieloryby. Ponoc oscia wielorybia sie mozna zakrztusic najgodrzej 🙂
Pepegor, ROMek dzisiaj to lecial do Doha na zaproszenie szejka wiec pierwszoklasowo i piaski to pewnie zobaczy z okien hotelu (chyba, ze mu dali penthouse suite to w dole piasku moze juz nie widac). No ale sie w pustyni dosyc nasiedzi na codzien to niech mu 🙂
Moze ktos podac numer tel. radio taxi w Warszawie bo bedziemy ppotrzebowc zadzwponic za tydzien. Czy szukac w sieci i czy jakies firmy lepsze od innych?
Dzieki
yyc,
nie zachwyciłam się wielorybem, ale spróbowałam. No bo trzeba 😉
http://www.youtube.com/watch?v=HgV2EMS1Pjs&feature=related
Sławku – Ależ skąd, zero cenzury, zmartwiłem się tylko, że tam gdzie tyle rozpaczy, tam alkoholizm, a wtedy wina dla mnie zabraknie. Cyniczny egoizm.
Za opis raju dziękuję, bo to jest raj, kolorowy i b&w, a gdybyśmy jeszcze Dolores z Poznania i Pana Niedźwiadka z chandry ściągnęli, zawsze możemy pospać na stojąco. Nawzajem, ale mam tylko ćwiartkę metra kw, ale za to powietrze jak oddech świeżego rekina. Balsam.
http://www.youtube.com/watch?v=u1v60FITAfY&feature=related
…i dobranoc z Reykiaviku.
http://www.youtube.com/watch?v=QPuDLs8vxDA
Dyskoteka z Reykiaviku. A co 😉
http://www.youtube.com/watch?v=stlCklT71Ow
Cholerka,lampki/Swieczki nikt nie pali?! 😯
Alicjo – Jolinek to wschód słońca a zachód to Nowy. Wikingom noc bez lampki niestraszna – Dobrej nocy 🙂
Gusławek Caillebotte
Bez wina moze kwitnac,
bez nie dziewczyna,
gdy podasz pannie jesc,
nie zapoiminaj,
ze to na jej czesc.
A gdy juz sie naje,
biedna zglodniala,
pewnie bedzie
pic chciala
z twojego ciala
z twojego ciala..
dzień dobry ..
taxi Eurolux – 19662 – tanio i solidnie ..
Niedziela Palmowa ..
to ..
http://mojeekspresjekulinarne.blox.pl/2011/04/Rozki-marcepanowe.html
to jeszcze pascha trochę inaczej ..
http://lepszysmak.wordpress.com/2011/04/16/sernik-na-zimno-pascha/
i lecę w cug bo mnie niesie w dal ..
Witam.
http://www.youtube.com/watch?v=LUrKojD_KG4&feature=related
Jadą goście jadą….
Będą na obiedzie, więc do garów trzeba. To będzie wczesny obiad między 13.00 a 14.00 i bez długich pogaduszek przy stole, bo goście przejazdem. Będzie firmowa, pyrowa zupa grzybowa (reszta borowików Piotrowych) kluski drożdżowe na parze z pieczenią wołową i z świńskiej szynki z sosem pieczeniowym, pomidory, ogórki kwaszone, sałatka z czerwonej kapusty, a na deser lody. Kluski, sos i ogórki są na zamówienie gości – reszta dopasowywana.
No, na pierwszą to ja nie zdążę 🙁
A propos, Icelandair uruchomił połączenie lotnicze z Warszawą. LOT-owi się nie opłacało? W Islandii mieszka i pracuje przeszło 20 tys. Polaków…
Dzień dobry Szampaństwu ze słonecznego Reykiaviku, piękny poranek i BEZWIETRZNY póki co, aż mnie zatkało z wrażenia, po raz pierwszy nic nie wieje 😯
Zjedliśmy śniadanie, Jerzor poleciał biegać.
W planie zwiedzanie miasta, a wieczorem idziemy do pubu na pożegnalny wieczór z Marcinem (w Islandii 12 lat, Wiking importowany z Polski) i Sindrim (w Islandii od urodzenia, Wiking prawdziwy).
Pepegor,
żebym nie zapomniała, otóż KSD = Klub Starych Druciar (kilka osób z blogu już należy, Byłe Druciarki oraz Sympatycy też mile widziani 😉 )
w prusiech mowi sie na karaluchy – francuzy(sic).
Być może Della nie wie, ale „druciara” w młodzieżowym slangu wcale nie oznacza koleżanki, która z upodobaniem dziarga sweterki.
Co kraj, to obyczaj…i nazywanie 😉
Jeszcze coś – póki pamiętam (pamięć mam dobrą, bo krótką). Za porada rodowitych Wikingów piję wodę z kranu. Znakomita w smaku, zimna. Woda gorąca? O, też znakomita, pachnie zgniłymi jajami, prosto ze źródła diabła z piekieł 😉
Nie wszędzie tak jest, bo owe źródła muszą być w pobliżu. Tu akurat tak jest.
Pochwaliłam dzień przed zachodem słońca – mgła jak mleko. Ale ciągle jeszcze nie wieje!
Prosiłam Jerzora, że jak leci biegać, to w kieszonkę aparat…przyleciał po biegu ponad godzinnym i stwierdził, że było sporo okoliczności, i miałam racje, ale nie wziął aparatu, bo mu z kieszeni wyleci. Ciekawam, jakim cudem, kieszeń zamykana na suwak 🙄
Sławku,
jeśli sprawa jeszcze aktualna, to stoję do dyspozycji. Adres posłałam. Sorry, że tak późno, ale nie było mnie i nie zaglądałam 🙁
Alicjo,
Przywiez mi jednego wikinga, ma byc ladny, muskularny i robotny. Bilet w jedna strone place.
Ciesz sie, tutaj jest zimno i pada.
Buziaki,
Leno,
tego Wikinga to z łapanki? Bo nie mam czasu na casting 😉
A mówiłam do siebie w duchu, nie chwalić…popaduje śnieg 😯
Żadnej akumulacji nie ma, bo zanim spadnie, to się rozpływa albo co, niemniej jednak szyki nam namięszało. Nie chce się wychylać nosa, gnijemy na dowolnie wybranym boku przed laptopami 🙄
W zasadzie jesteśmy uprawnieni, zmęczeni tygodniową wędrówką.
Dzień dobry,
Yyc,
W Warszawie korzystałam z taksówki 22 811 11 11.
Moja siostra korzysta regularnie i jest zadowolona 🙂
Kulinarnie – bardzo podoba mi się pomysł podawania wody (w knajpach) w butelkach, takich jak po białym winie albo woda marki „wódka cysta z cerwoną kartką”, żadnych tam wymyślnych, no i bez gwinta.
Pierwszy raz widziałam to w Szwecji, tutaj podobnie, tylko że we wczorajszym grillu rybnym butelka była trochę wyszukana, taka z zamykaniem, jak to sto lat temu kupowało się oranżadę, ceramiczne cosik itede. Dzisiaj też tam idziemy na późny lunch, zapytam, spróbuję wyłudzić, ewentualnie zakupić jak najbardziej.
No masz… świeci słońce, śnieg *se* poszedł 🙄
U nas wodę podaje się w szklanicach i z lodem – bez proszenia o wodę, po prostu taki zwyczaj. Ze względu na ten lód nie wiem, czy butelkowy pomysł by przeszedł. Zauwazyłam, że tutaj owe butelki trzyma się w lodówkach. Ale o wodę trzeba poprosić, sami z siebie nie podadzą. Co kontynent/kraj – to obyczaj.
Ja tam bez wina juz dwa tygodnie i wciaz zyje.
ka,
przyjmij wyrazy 😉
Wino czerwone piłam do obiadu. Goście zjedli, trochę pogadali i pojechali. Lodów na deser nie jedli tylko ciasteczka. Późno przyjechali i późno wyjeżdżali, a do „stolycy” ponad 300 km jeszcze.
Alino dzieki 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1704111652?pli=1&gsessionid=yTfFF_gs_UO2dGl9cSWKMg#
http://fr.123rf.com/photo_6856441_caillebotte-d-licieux-dessert-avec-du-chocolat-r-p-sur-serviette-sur-un-fond-blanc.html
a potem to juz tylko:
http://www.youtube.com/watch?v=w9TGj2jrJk8
Pisanie książek to poważna rzecz
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-04-17.html
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-04-16.html
Marku – nie tylko poważna ale i przygnębiAjąca nieco. Piotr na tej fotografii wygląda, jakby wszystkie problemy tego świata nosił na barkach.
Widzę Marku, że szczęśliwie dojechałeś. My też. A moja ponura mina wynika z pojawienia się obiektywu. Przyznasz, iz podczas wyprawy na bobry i lisy nie byłem taki ponury.
A przy okazji dziękujemy Ci za miłą niedzielę, choć niestety nie słoneczną.
I do zobaczenia w pełnym słońcu.
Wszystkie Pyro to nie. Ale niektóre napewno! Zwłaszcza, że za mną 90 minut szybkiego wędrowania po łąkach i wale nad Narwią. A Marek chodzi całkiem bez zadyszki.
Pyro
To nie przygnębienie, tylko szeroko rozumiana odpowiedzialność za słowo drukowane. Jutro będzie bardziej optymistycznie bo z łabądkiem co to my go na spacerze nad Narwią.
Deser wspomniany przez Sławka a zainicjowany przez Placka 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=PB80Mq9eZAQ
Bo najlepsze zdjęcia wychodzą znienacka…a nie pozowane (ten obiektyw!).
Człowiek się spina i stąd powaga straszliwa, albo odwrotnie wręcz 🙄
OK. Słońce. Udajemy się do rybnego grilla, a potem do pubu na spotkanie.
Lena,
ten mój znajomy Wiking ma 30 lat – no, co by na to Twój syn powiedział, gdybym Ci go przywiozła?! Poza tym robotny to on był z 5 lat temu, a teraz studiuje i studiuje 🙄
może ktoś przeczyta ..
http://wyborcza.pl/1,75248,9398464,Jerzy_Pilch_udlawiony_z_milosci.html?as=1&startsz=x
Oszczędzajmy nasze barki, a nagłych przypadkach i tratwa wystarczy. Wpadajmy do okolicznych barków, nośmy sensowne obuwie w niebie, a teraz boso, pezez szuwary, jak te łosie barczyste, z rozdętemi chrapami…Przepraszam, trochę mnie świeżę powietrze odurzyło 🙂
Rok dwa w tyl. Dwie minuty z niedzwiedziem… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=fd-KxGPnkUk
robota jest .. 🙂
http://yfrog.com/hs3w5jnj
Wróciłem ze spaceru, bo pięknie słońce świeci.
Zamówiłem wreszcie przez internet kamerę – po długim we wte i we wte. Po tym, jak całe lata obywałem się tymi maleństwami, chciałem mieć nareszcie coś, czym się ma przynajmniej szansę, zrobic jakieś porządne zdjęcie. Moja wybrana to Panasonic Lumix DMC-G2K, za 498,- euro plus koszta przesyłki. Piszę o tym tak szeroko, bo nemo ostatnio tak rzewnie wspominała ich dawną Nikon D 4000 S. To mi nasunęło myśl, porównać Nikon z Panasonikiem. Nikon D 5000 kit mogę dostać za podobną cenę, jednak po porównaniu całego szeregu parametrow zadecydowałem przeciwko. No to, tylko czekać na przesyłkę.
Inna sprawa. Źięć przywiózł z Polski ze 150 od podwórkowych jajek (podwórko znamy). Robił sobie raptem drugi raz jajecznicę i nadział się na zbuka. Teraz panikuje i przywiózł wszystko to albo część dopiero, do nas. Głupie pytanie ciska się wprost aby się zapytać, co można z takim dobytkiem zrobić? Moja zrobiła test pod wodą w zmywaku i jedno faktycznie wypłynęło na wierzch. Zjedliśmy po dwa na miękko i nic, bez zarzutu. Ale co to jest w obliczu tej masy.
Kokieta Pilcha przeczytałam, z jajek Pepegora pochichotałam (jaja w Dawson?) na technice się ie znam, wiec w 100% polegam na zdaniu specjalisty.
Alino – trochę wyrozumiałam, ale z pewnością kremu z tego przepisu nie zrobię; trzeba by na kurs francuskiego, czy jak?
Pepegor mam Lumix DMC-FZ18 od paru lat i jestem bardzo zadowolony. Cena wtedy byla ok $450.oo. Maly poreczny, bawic w ustawianie mi sie nie chce za wiele i tylko jak jest wielka tego potrzeba. Reszta robi sie sama. Do filmikow nie uzywam (poza probami) Do tego mam kamerke. Zycze milej zabaway i spodfziewamy sie pepegorowych zdjec zatrzesienie wna blogu… 🙂
Lecimy na lunch. Sniegiem sypie od wczoraj.
Pyro, dużo tam paplaniny, to prawda 🙂 Gdybyś naprawdę chciała ten deser zrobić, chętnie przetłumaczę. Sama tego nie próbowałam a film umieściłam wyłącznie ze względu na nazwę 🙂
Yyc, to znaczy wiosna w pełni 🙂 Oj, nie zazdroszczę.
Alino – przetłumacz proszę najkrócej, jak się da; w kilku zdaniach streszczenie. Sławek też nas raczy takimi filmikami. Człek obejrzy, poduma, czasem coś podłapie. Wolałabym w każdym wypadku 2-3 zdania komentarza, żeby się zorientować.
A Pilch właśnie.
Do niedawna zaglądałem na strony PRZEKROJU i czytałem sobie jego cotygodniowe felietony, a teraz nic z tego. Oni chcą za to kasę! Wejście za opłatą, no wiecie.
Jak pisał do Polityki, to należal do śmietanki, od której zaczynałem ostatnie strony (zawsze zaczynałem Politykę od końca). Potem zmuszałem się do kupna Dziennika z piątku, aczkolwiek nadziwić się nie mogłem, czgo on w tej gazecie szukał, bo mnie odrzucało, ale ostatnio, ze wskazówki Pyry, znowu wiedziałem gdzie go znależć. No i na tym chyba koniec. Jedyna nadzieja w tym, że będzie sobie musiał szukać nowego pracodawcy, bo rozpaczliwe pociągniecia Przekroju nie rokuja niczego dobrego dla tego tygodnika.
Pepegorze – Świetny aparat, gratulacje, i wybrałem mój ulubiony model – H-as-s-leblad – co prawda z tektury, ale właśnie taki idealnie pasuje do moich zdolnośći.
Masa jajek – wydmuszki i ogromny, osiedlowy omlet.
yyc,
piszesz o Twojej, że mała, to chyba nie kompakt, bo moja to już lustrzanka, zwymienialnymi obiektywami. Niechby tam, zdjęcia robisz wyśmienite, a gotujesz jeszcze lepiej – jeśli tylko wnioskować z aranżacji dań. Dalej tak!
A brata ROMka chciałbym zanimować, by też czasem, coś tu wstawił, bo nie wątpię, że ma całkiem sporo uchwyconego klimatu z tej jego roboty.
Tak Placku, dobra marka, zwłaszcza od tego czasu, jak została zastosowana w księżycowym programie Apollo.
Pepegorze to świetny aparat, ale nie lustrzanka, tylko kompakt w wymiennym obiektywem
http://www.komputerswiat.pl/testy/sprzet/aparaty-fotograficzne/2010/09/test-3-aparatow-kompaktowych-z-wymienna-optyka,3.aspx#content
Pepegorze,
nie wiem, skąd czerpiesz swoje informacje, ale ja nigdy nie wspominałam Nikona 4000s, nie wiedziałam nawet o takim modelu 😯 To Osobisty opłakuje swojego analogowego Nikona z kompletem świetnych obiektywów, których mógłby używać w dalszym ciągu nawet w cyfrowej lustrzance…
Teraz się przymierza do Nikona 300s. Namyśla się i namyśla, a kamery drożeją 🙄 Zanim zarezerwowaliśmy lot do Afryki, to też zdążył podrożeć 🙁 Ale decyzja zapadła – lecimy do Kigali i wracamy z Mombasy, w sierpniu.
Pepegorze – Przepraszam, z wrażenia poprzestawiałem blaty z e i i – przed Tobą nic tylko radość 🙂
Transmisję na żywo z Lądowania na Księżycu pamiętam jak dziś. Nakręciliśmy ją w Łodzi, scenariusz napisał KTT, a Wunderlich z Eureki dał się na to nabrać. To były czasy…
Wcześniej, jeszcze przed wojną, była moja pierwsza miłość – lustrzanka Lubitel 166+ Universal – pierwsze zdjęcia.
Komentarz dla Pyry:
To nieprawda, on MNIE kocha
Kocham Cię
Powinnaś być całowana często, i to przez kogoś kto umie całować
Wojna, jaka wojna?
(Wybuchy, pożar)
Skończyła się, skończyła się! (wojna)
Możesz to odnieść do kuchni, nie przełknę ani kąska
Ależ Scarlett…
Kotka jest lepszą matką niż ty
(Heathckiff, Heathcliff…)
Wygląda na to, że pozostała nam tylko bawełna, niewolnicy i arogancja
After all… tomorrow is another day
Fin
Mój sąsiad zza płota przylatuje z Kigali 8 maja. Na czteromiesięczny urlop…
Może kiedyś go odwiedzę, tylko bilet kosztuje powyżej 1000$ i szczepienia na wszystko…
No właśnie, jeszcze te szczepienia 🙁 I moskitiery…
Przeczytałem wywiad z Pilchem i już wiem co będę robił następnym razem wyjmując aparat z plecaka. Będę wołał z całej siły : Szeroki uśmiech …
Tylko niech mi ktoś się nie uśmiechnie !!!
phi, tektura, taniej mozna miec prawdziwszy,
http://www.bank-zdjec.com/foto/2795
skalary w technikolorze, nie moja bajka,
Placek, nieco pdobnys do Clinta
8 maja, zwyciezca jakis?
Pyro one to mleko, zeby skislo jakims takim z apteki, a poza tym gadaja, jakby urodzily 150 jaj na raz,
ps kiedys z takimi z polibudy wymyslilismy takie sitko, co jak sie jajo przez nie pod cisnieniem przecislo, to samo suche zostawalo i mozna bylo w sloiku trzymac na pozniej, moze Pepegoru sie przyda?
a Malgosia slusznie prawi o nie lustrzance
http://www.bank-zdjec.com/foto/27956/
prawdziwszy
a i ot co, zanim zapomne, eh te papierosy; barka zahaczyla o Dinant, gdzie robia znajome i najulubiensze piwko:
http://www.abbaye-de-leffe.be/-Biere-
Witam!
Rzuciłem palenie!!!
Nemo, pewnie Geolog wie znacznie więcej, ale oprócz moskitier to chyba jeszcze leki przeciwmalaryczne 🙁
Nemo, tak myślałem, to jeszcze stary kostur analogowy.
Jak tak to powiem, że u mnie jeszcze Canon A1 i Leica…winder do odebrania. Ja ich już nie użyję. Missiu! Interesuje Cię to!
Sławku – Z domu wyjść nie mogę, nic tylko Clint to, Clint tamto
Szok I – sami przegrani, a teraz nawet cegieł nie ma tylko płyty pilśniowe i eternit.
Szok II – Prędzej wielbłąd przez sitko przejdzie, niż strusie jajo
moje klimaty
Placek – nie wiem, nie wiem, czy nie zdradzę Sławka dla Ciebie. Korci mnie. Zresztą niewiastą jestem w starości „przytulną” – starczy mnie dla wszystkich.
W tzw międzyczasie mieliśmy ekstra rozrywkę rodzinną. Młodsza z Synusiem pojechali z kwiatami i świecami do Taty, żeby na święta porządek jakiś tam hył. Wrócili strasznie podekscytowani i szepczący po kątach. To się nazywa „po co Mama ma się denerwować” i – oczywista oczywistość działa jak czerwona płachta na byka. Z licznie wydzwanianych wieści wynikało, że Synusiowi albo rąbnęli torbę postawioną koło samochodu, albo postawił ją na masce i zgubił. Poszły się bujać 2 telefony (w tym służbowy) komptet dokumentów w tym uprawnienie do prowadzenia pojazdów szynowych, przepustki, książeczka wojskowa, ubezpieczeniówka itd. Młoda wpadła na pomysł, żeby zadzwonić na jeden z tych zgubionych telefonów. Został odebrny. Pan w stanie silnie wskazującym twierdzi, że znalazł; znalazł wszystko. Tu chcę powiedzieć, że Synuś też znalazł – pustą, wybebeszoną torbę. Młoda w słuchawkę śpiewała uwodzicielsko „Panie, przyjdź Pan, ja Panu zapłacę”. Synuś nerwowo zbiegał na dół, po 40 minutach przyszedł człowiek, nie chciał wejść do mieszkania „Pani jestem cały brudny” – rzeczywiście kloszard przed świąteczną kąpielą. Dostał od Młodej 100 zł i był szczęśliwy – oddał jej komórki, dokumenty, portfel. Synuś pyt – a moje słuchawki? Osobnik mamrocze słuchawki, a nie wim, zobocze. Jak mam to dom. Miał w worku. Synuś „Nie mówcie nic Wandzie” – jeszcze nie skończył, kiedy rozdzwoniły się telefony : Zona, Córka, Synowa – facet obdzwonił rodzinę z listy w telefonie. Popijam wino i dochodzę „du sie”
jak sie dobrze ogoli, ad I azbest juz nie ma legitymacji
ad II sitko ma czujne dziurki,
najwyrazniej klimaty sa drutoprzenosne,
Yurek, zdjalem beret, tez bym chcial, ale to podobno kwestia woli, tu mam wyraznie niedostatki, niemniej zoliboz tez mnie nie inspiruje, bede cierpial z ochota
a propos Klimta, to mnie sie Egon przypomnial, tez niezle pokrecony:
http://amanilauriston.blogspot.com/2010_11_01_archive.html
niestety taki chudy, ze do kuchni sie nie nadaje
…to był najgorszy kwadrans w moim życiu.
Pyro – oczywisty wniosek jest jeden, jedyny, a Clint nigdy nie zdradził, ale to pewnie dlatego, że nie było mu jeszcze dane skosztować Twych drożdżowych klusek – zdrowie kloszarda 🙂
Jeśli tego kloszarda interesuje urząd premiera Kanady, udam się do urn wyborczych, na skrzydłach entuzjazmu.
Pyro, nie masz pojecia, jak lubie takie opowiesci 🙂
zycie potrafi byc smaczne,
ps zdrada z Plackiem, to jak order orla bialego dla mnie, zdradz i rzadz
Yurek, zdjales mi wielki ciezar, 15 min tez umiem nie oddychac, zaciaglem beret z ulga, ze moje czterysta podejsc jest nie wszystkim obce
a ty, to co?
http://www.linternaute.com/cinema/diaporama/07/films-pleurer-lecteurs/20.shtml
ty, tu, tu, ty, to wszystko od tego dymu
Dobranoc
Sławku – Wiesz wszystko, tu czy tam, to przemoczony do ostatniej suchej nitki fotograf.
Dobrej nocy.
Dobranoc 🙂
Dobranoc!
Dzień dobry! 😉
Alicjo, ponieważ się urodziłaś w środkowoeuropejskiej strefie czasowej, to pozwól, że w dniu Twoich urodzin, złożę Ci najserdeczniejsze życzenia nieustającego zdrowia, szczęścia, pogody ducha i wielu, wielu wspaniałych wypraw. 😆 😆 😆 😆
Dobrej nocy Wszystkim. 😆 Muszę dziś wstać o świtku. 🙁
Alicjo! Żyj wiecznie! Na Twoją cześć uwarzyłem kapusty na białym z cebulą i czosnkiem oraz z parówkami, które kupiłem przed rejsem (tzn over 6 tyg temu) w Walmarcie. Podobno atomowy koniec świata przeżyją tylko dos cucharachos i parówki z Walmarta! Sądzę, że Ty się kwalifikujesz na trzecie miejsce, boś niespożyta…
Los cucarachos (Nemo no tocar, por favor:))
Alicjo, wszystkiego najlepszego!!!!!
Tereska Pomorska miała być w sobote po obornik, ale się rozmysliła i bedzie po świętach
Nie bardzo ją skojarzyłam na początku, bo mówiła, ze była u mnie z Alą i Jurkiem. Chryste Panie, kto to jest Ala? Do tego telefon odebrała najpierw Sylwia, więc ogólnie zamąciło się. Ale już wszystko wiem.
Wczoraj pojechałam świtem do stolarni. Mam próg i półeczke. Oczywiście jak sprawy mogą pójść źle to pójdą najgorzej jak tylko mogą. Przygotowałam sobie na karteczce jak ten próg ma być powycinany i jeszcze do tego zrobiłam szablon z tektury. Drugi szablon do półeczki. Sylwię poprosiłam, zeby wszystko zaniosła do samochodu, czyli deski, ściągawki i jeszcze kuchenne krzesło (do sklejenia). Rano wskoczyłam w samochód i dziarsko pojechałam. W stolarni okazało sie, ze nie ma szablonu od progu. Jakoś policzyliśmy z danych na karteczce. W domu okazało się, ze całkowita długość jest dobra, ale jest wycięty 2 x po 1cm za dużo, bo długość/szerokosc między futrynami liczyliśmy od połowy. Do tego jest nieco za wysoki. Wziełam heblarke i zaczełam go spłaszczać. Nawet mi się udało, tylko cała kuchnia we wiórkach. Potem się okazało, ze półeczka miała mieć 50-60 cm długości, ustaliłam, że 55. Trzy razy Janek się mnie pytał, ale zrobił 65. Że ja bywam nieprzytomna, ale on? Obciełam półeczke wyrzynarką. Troche krzywo, ale ten bok przylega do szafki, więc nie widać. Wygładziłam polerką. Kliny podpierające półkę też nieco zreformowałam. Przytwierdziłam kliny do listwy, do tego półke i pozamiatałam kuchnię, potem odkurzyłam. To jest to, co teściowa Eski zwykła określać: leniwy z przepracowania pęknie.
Tego gryzącego i kopiącego konia, co go byli przywieźli tydzień temu, jutro mają zabrać. Była właścicielka oddała go nowej, która się uparła zwierzątko leczyć. Niby z kulawizny. Zabiera go/ją, bo to klacz, do jakiejś kliniki koło Pucka. Ciekawe. Na razie zwierzątko gania po pastwisku, nie kuleje, ale za to pokopało kilka moich koni. Może lepiej, ze sobie pojedzie. Mają być rano, zdaje się, żeby przewieźć konia ode mnie do Pucka ciągną za sobą dwugi samochód z Trailerem. Mam wrażenie, ze koszty wożenia i leczenia przekrocza cenę młodego zdrowego konia, ale to nie moja działka. Swoją drogą ciekawa tej kliniki jestem.
Nie mogę znaleźć maszynki do mielenia orzechów, a miałam ją w ręku nie tak dawno, po kafelkowaniu kuchni wszystko myłam i układałam na miejsce, a tego ni ma. Wszędzie ład i porządek a maszynki ni ma i już. Nie pojmuję. Może jutro sie znajdzie.
Ogólne Bra i czołgam sie na górę, Kum!
Lotr przeszedł sam siebie: dopiero za piątym razem tekst mi „wszedł”. Dobrze, ze skopiowałam.
Alicjo,
Wszystkiego, wszystkiego najlepszego, samych radości, dużo podróży, żadnych kłopotów. Twoje zdrowie!!
W środę w nocy wróciłem do Stanów.
Wszystkich, z którymi w czasie pobytu w Polsce nie byłem w stanie się skontaktować telefonicznie lub osobiście, do czego nie miałem „głowy”, bardzo przepraszam. Z pewnością zdarzą się jeszcze okazje, by to nadrobić, może w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Wszystkim też jeszcze raz bardzo dziękuję za ciepłe, jakże przyjazne słowa, które tu znajdowałem.
Odwiedzam Kraj dosyć rzadko, dlatego wydaje mi się, że niektóre rzeczy odbieram nieco inaczej niż ci, którzy widzą to codziennie. Pomijając polityków i politykę w Polsce naprawdę jest coraz lepiej – dużo ludzi uśmiechniętych, zadowowlonych, świetnie ubranych. Przybywa dobrych samochodów, w Warszawie komunikacja miejska działa zupełnie sprawnie. Oczywiście do ideału jeszcze daleko, ale ja zauważam bardzo dużo pozytywnych zmian.
A lokale, kawiarenki, a w nich prawdziwa kawa w filiżnkach, z pysznymi ciastkami – tego tu nie ma, jak USA długie i szerokie.
Wstąpiłem raz do kawiarni przy MDM-ie, kiedyś były tam biura KLM. Dziewczyna zza lady poradziła mi wziąć ciastko bezowe – wspaniałe. Amerykanie mogą się jedynie uczyć.
Oczywiście nie wszystko jest różowe – na drogach wciąż chamstwo i brawura, niestety samochodami jeździć nie umiemy, a do tego uwaga kierowców ciągle jest rozpraszana, na wszelkie możliwe sposoby, chociażby tak https://picasaweb.google.com/takrzy/ZnakDrogowy?authkey=Gv1sRgCPeemLiEkYSEsQE#slideshow/5596726591950669778
Dobranoc 🙂
dzień dobry …
Alicjo niech Ci wszystko się udaje .. 🙂
Nowy to pocieszające słowa nasze roztargane emocje .. 🙂
cichal a gdzie zdjęcia? …
mnie Pilch przypomniał o starości a tak staram się by o tym nie myślec bo to dołujące jest … 😉 .. mój rówieśnik prawie ..
Alicji pożyczę pod nowym wpisem. Ranek wstał słoneczny, uśmiechnięty, a ja też mam słoneczny nastrój. Jolinku – starość to stan umysłu; to , że ciało nam rdzewieje i się sypie z czasem, to najmniejsza przykrość. Póki nas życie bawi, jest pięknie.
dla kobiet dobrych dla swoich panów .. kupiłam córce .. 😉
http://ksizkakucharska.blox.pl/2011/04/Gotuje-tak-aby-moj-mezczyzna-byl-szczuply-Schierz.html
Pyro myślałam raczej o tym, że już bliżej niż dalej …