Choć zimno to przyjemnie
Spędziliśmy zimny weekend na wsi. Wiało ale głów nie urywało. Nawet dało się połazić po łąkach (trochę jeszcze za dużo wody więc skakaliśmy z kępy na kępę) lecz znacznie przyjemniej było w lesie.
Zaczynają kwitnąć forsycje. Są fiołki, barwinek i zawilce. Biegają zające i sarny. Część gniazd bocianich też już zagospodarowane. Słowem – wiosna!
Dom przygotowany do świąt mimo, że to jeszcze ponad dwa tygodnie. Ale podłogi wymiecione, okna pomyte. Skończona też rozbudowa letniej kuchni i hydroforni ( widać wyżej). Teraz czekamy tylko na słońce i silne ocieplenie.
Planujemy, że w tym roku większość czasy spędzimy właśnie na wsi. Nowy internet bezprzewodowy działa idealnie, więc możemy wysyłać teksty bez kłopotów i rozmawiać z blogiem a także zarządzać witryną.
Będziemy wpadać do Warszawy, by wysyłać nagrody quizowe, nagrywać felietony do TOK FM i uczestniczyć w spotkaniach promujących nową książkę. Już wiemy, że na Targach będziemy dwa razy – 14 maja i na kolejnych czyli tydzień później.
I tak mamy zamiar przeżyć niemal całe lato.
W końcu sierpnia znów nas rzuca do Norwegii (tym razem Instytut Żywienia w Stavanger) a potem na trzy tygodnie do Ligurii, z przystankami w Modenie, Albie, Sirmione no i oczywiście w naszym ulubionym Poysdorfie ( w celu zrobienia zapasów białego wina).
Ale na razie wracamy na Mokotów.
Komentarze
A między Norwegią , a Ligurią V Zjazd (o czym przypominam z pewną taką nieśmiałością).
Dzień dobry. Czekam na Haneczkę, zajrzę po południu.
dzień dobry ..
super macie Piotrze na tej działce .. jak w domu 😉
dla Marka na zdrowie ..
http://www.sekretyzdrowia.com/?p=1054
Piotrze – w takim razie dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=JA7Ngxj6FG0
Ja też planuję być w Stavanger chwilę pod koniec lipca, bo tam jest etap Tall Ships’ Races. Jak więc na starego Wikinga (Wikinżkę???) przystało, zapłynę tam żaglowcem.Chociaż Wikingowie, o ile się nie mylę, fregat jeszcze nie mieli.
No proszę tyle się wczoraj wydarzyło, a ja dowiaduję się o wszystkim
dopiero dzisiaj 🙁
Dla Nowego oraz miłej A.(ni)
serdeczności, pomyślności,
wspólnych chwil jak najwięcej
i problemów ani, ani !
Alicjo-czy już odleciałaś ?
Baw się dobrze, a Twój balejaż wśród islandzkich wulkanów i gejzerów
będzie się z całą pewnością prezentował bez zarzutu 🙂
Małgosiu- odnotowałam w pamięci „La Table”
Menu owszem,owszem nęcące.Podrzucimy ten adres i ten pomysł komu trzeba, w odpowiedniej chwili 😉
Wczoraj z moim dorosłym dzieckiem (sztuka była tylko dla dorosłych)
byłam w :http://www.teatrprezentacje.pl/parlez.html
Lubię ten teatr bardzo, widziałam tam już kilka przedstawień (promują sztukę francuską) ale przykro mi było podczas wczorajszego wieczoru
wysłuchiwać całego steku wulgaryzmów rzucanych ze sceny.
Wprawdzie tekst sztuki to kłótnia małżeńska(och, samo życie),
ale po co aż tyle „mięsa” 🙁
Daję sznureczek teatralny raz jeszcze,gdyby ktoś chciał poczytać :
http://www.teatrprezentacje.pl/parlez.html
Przydałby się większy fotoreportaz z budzenia się wiosny na wsi.
A czy Pan Piotr zdradzi jakies potrawy/przepisy na wielkanocny stol, tak zeby mozna się było zainspirowac? 🙂
Zanim opiszę nasz stół wielkanocny (a robię to co roku) zapraszam do witryny czyli http://www.adamczewscy.pl i wpisanie hasła Wielkanoc w okienku poszukiwań tj. w prawym górnym rogu. Ukaże się dużo naszych stałych przepisów. Smacznego.
Ja natomiast od Gospodarza chętnie się dowiem, który internet bezprzewodowy działa na nadnarwiańskiej wsi bez zarzutu ?
Może na wsi nadbużańskiej też hulałby na piątkę ?
Danuśko, zamieniłem Plusa, który odbierał fatalnie (zmuszał mnie do wciśnięcia się pod łóżko lub do wdrapania na drzewo) na Erę. I teraz mam pełny zasięg w każdym miejscu domu a także ogrodu. Wysyłam do redakcji i wydawnictwa duże teksty i ilustracje. Odbieram pocztę bez kłopotów. Pracuję w witrynie i na blogu. Tyle tylko, że musiałem wyrobić w sobie więcej cierpliwości. Bezprzewodowy jest trochę wolniejszy niż stacjonarny.
Witam wszystkich serdecznie.
Melduję, że już wróciłam z wojaży. Przejechaliśmy „tylko” 3 250 km. Podróż była bardzo udana. Wiosna w Europie na całego. Forsycje. magnolie. żonkile i inne wiosenne kwiaty w pełnym rozkwicie. No i oczywiście ciepło.
Wczorajszym Jubilatom – Żabie, Nowemu i A. najlepiej i najserdeczniej życzę.
Teraz muszę poczytać do tyłu.
Piotrze-dziękuję bardzo ! To cenna informacja szczególnie dla mego Osobistego Wędkarza,który chciałby mieć kontakt ze światem w miejscu,
gdzie biorą ryby i czekają inne przyjemności wiejskiego życia 😉
Panie Piotrze, dziękuję. Na pewno poszperam i w tym roku zrobie jakąś nowość na nasz stól wielkanocny.
Krysiade-witaj znowu na blogowym łonie 😀
Witam Szampaństwo.
U nas burze dookoła, na szczęście nie po drodze do Ottawy, a poniżej nieco. Za jakieś 4 godziny wyruszamy na lotnisko – Pyro, na tę awanturę zabieram Jerzora, natomiast on nie chce sie zapisać na dwie inne planowane.
Nie – to nie, nie nalegam, potrafię sama się awanturować 😉
Krysiade,
zdaje się, że masz sporo do sprawozdawania z tych kilometrów. Sakwojaże gotowe, teraz tylko oblucje, sniadanie, podlać kwiatki.
Nowy – urodzinowe serdeczności i uściski. Mój wczorajszy wpis z życzeniami i nie tylko wpadł w czarną dziurę.
A wczoraj zahaczylismy o Gdańsk – Oliwę. Wypiliśmy kawę w sympatycznym zajeździe „Olivka” koło zoo. Wprawdzie stoły i krzesła z letniego ogrodu były jeszcze schowane, postanowiliśmy wypić kawę na świeżym powietrzu. Wyniesiono nam krzesła, a za stolik posłużyły nam szerokie poręcze płotka. A widok na bukowe lasy jest piekny. Przy okazji zajechaliśmy do pobliskiej Kuźni Oliwskiej, zabytku z XVI wieku. Jest to kuźnia wodna, największa na Pomorzu. Postanowilismy, gdy tylko się ociepli, zrobić sobie długa wycieczkę po tych okolicach. To całkiem niedaleko od nas. Sprawdza się, niestety, przysłowie : Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Na dziś zaplanowałam sobie chyba trochę za dużo zajęć kuchennych. Zrobiłam pasztet/ właśnie się piecze/, przygotowałam farsz mięsno – kapuściany na pierogi/ zrobię je jutro/ i jeszcze farsz na gołąbki. Ponieważ do wszystkiego używałam elektrycznej maszynki do mięsa, więc nie musiałam jej każdorazowo myć, składać i chować. Ale przy takim zamieszaniu pomyłkowo dodałam do farszu pierogowego czosnek, przeznaczony do gołąbków. Ale chyba nie zepsuło to smaku. Dobrze, że na obiad będa kotlety od wczoraj, bo gotowanie całego obiadu to byłoby już trochęza dużo. A rano umyłam jedno okno, więc dziś jestem bardzo pracowita.
Chcę zauważyć, że chesel prowadzi bardzo ciekawy blog kulinarny. Z całością jeszcze się nie zapoznałam, ale widzę, że warto tam zaglądać.
krysiude,
jak radzą sobie wegetarianie w zagranicznych podróżach ? Ciekawa jestem Twoich relacji.
Alicjo,
udanych wojaży 🙂
krysiude,
sprawozdanie, sprawozdanie, sprawozdanie!!!
W Stavanger byliśmy w sierpniu ’09. Krzyżują się nasze Blogowe drogi tu i ówdzie 🙄
Wielkanoc, Wielkanocą a ja rozsmakowałam się w ośmiornicy. Gdzie ją kupić? Jak przyrządzić?
Brak nastroju do blogowania po tym wszystkim. Szczęśliwie cały weekend, łącznie z całą nocką z soboty na niedzielę upłynął przy pracy urzędowej. Ale dzisiaj wrażenia, które docierały ułamkowo, zlały się w logiczną całość i trudno przejść nad tym wszystkim do porządku.
Ale widze, że termin zjazdu ustalony. Kiedy?
Ja kupuję Jotko piekne ośmiornice w działach rybnych Auchan lub Carrefour. A przepis krążył po blogu od dawna. Ale proszę, oto on:
Ośmiornica 75 ? 95 dag, 1 kg kartofli, duża cebula, 5 ząbków czosnku, rozmaryn, 10 łyżek oliwy extra vergine, kieliszek białego wytrawnego wina, sól, pieprz lub papryczka peperoncino, natka pietruszki
Umytą i sprawioną ośmiornicę posolić i ułożyć w brytfannie z oliwą. Obłożyć pokrojoną w ćwiartki cebulą i obranymi, umytymi kartoflami, posypać roztartym rozmarynem, przykryć folią aluminiową i piec w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C przez 60 minut. Po tym czasie odkryć, polać winem posypać świeżo zmielonym pieprzem lub pokruszoną papryczką oraz wyciśniętym czosnkiem. Piec jeszcze kwadrans. Po wyjęciu ośmiornicę pokroić, posypać posiekaną natką i podawać z białym winem.
Smacznego!
Chesel – gratuluję! Prowadzisz piękny blog. I masz podobne motywacje do moich. Pisałem parokrotnie, że nasz stół świąteczny zawsze jest zastawiony tak jak za czasów mojej Mamy a wcześniej Babci i Pra…
Dzięki temu czujemy ten sam smak i łączymy się w pamięci z poprzednimi pokoleniami. Taka odrobina metafizyki jest bardzo przyjemna. I przydatna w procesie integracji rodziny.
Cieszę się Chesel, że dołączyłaś i do nas.
Piotrze,
dziękuję! Może nie na śniadanie wielkanocne, ale na pewno niedługo ośmiornicę przyrządzę 😆
Zapowiada się wspaniała wiosna i lato Piotrze. Przyroda i technologia mogą chodzić w parze i nie przeszkadzać sobie. I o to chodzi, o to chodzi.
Proszę przygotować aparat, kartę i pstrykać co pikantniejsze „kawałki” ze stołu, podwórka i dzikiej (poniękąd) natury za płotem.
Alicjo – mam nadzieję, że poczta do Ciebie dotarła z mojego zakątka.
Udanego wypadu i nie poparzcie sobie stópek w gejzerach.
Pyro – ogródek to obraz nędzy i rozpaczy. Wdarło się jakieś paskudne zielsko i nijak nie mogę sobie ze szkaradą poradzić. Dzisiaj zastosowałam nowy środek. Może pomoże.
Generalnie niekoniecznie czas pozwala na działalność rozrywkową w przydomowych zielenościach. Tam przytnę, gdzie indziej wyrwę lub przesadzę. Do konkursu piękności orodowych na naszym osiedlu nie zamierzam startować. Musi wystarczyć to co jest. I oczywiście wyrugować paskudę. A potem zobaczymy.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
PS – na obrazu wyszło 8 Ew. Ciekawe jakie to Ewy…
Errata
*ogrodowych…
E.
Echidno,
dotarła, dziękuję – nie rozpisuję się pocztowo, tylko tutaj z doskoku to i owo.
Minely urodziny Markusa, bylo po wlosku, rodzinnie i wesolo. Moje sery wypadly wspaniale (8 gatunkow), przybrane koktajlowymi pomidorkami, orzeszkami, figami, orzeszkami i jeszcze cos, ale juz nie pamietam.
Patrze dzisiaj co sie porobilo w kraju…smutne.
Buziaki,
Jotko- w sklepach rybnych lub w supermarketach bywają też małe ośmiorniczki w puszkach,na sałatki.Ale broń Boże kupować zapuszkowanej
ośmiornicy po galicyjsku.Zgroza! Kauczuk w czystej postaci !
Stanisławie- zjazd ma się odbyć 3-4 września.
Danuśka,
🙂
Mam pytanie a propos osmiornicy, ktora bardzo lubie kiedy nie jest gumowata jak opona (Patrz wpis Danuski etc). Jaki jest sekret przyrzadzenia owej na miekko? Dlugotrwale gotowanie? Nigdy nie trzymalem zadnego morskiego stworka 75 minut (!) w piecu. Czy ktos bije biedna osmiornice jak kotlety?
Greccy rybacy zaraz po dopłynięciu do portu walą ośmiornicami o betonowe nabrzeże. Widziałe (i słyszałem) to na Paros. Moim zdaniem nie zmienia to gumowatości ośmiornicy po obróbce w kuchni. Niektórzy proponuja najpierw ją krótko obgotować a dopiero potem piec. Nie stosowałem nigdy tej metody. Poprostu piekę tak jak w podanym przepisie. (Zwłaszcza, że to wielkie egzemplarze.)I jedna jest gumowata a druga miękka. Widocznie zależy to od osobnika.
.Odmeldowuję się – zamelduję się już z Wyspy.
Trzymajcie się!
Ahoj, Alicjo – Admiralicjo!
😆
Jotko, a jakbyś tak podała ośmiornicę z pisanką w pysku – nie kusi Cię taki wielkanocny eksperyment?
😆
Echidno, jak wygląda Twoje zielsko?
Po wczorajszych gorach trzeba bylo zjesc. Piers gesia kolejna poszla na ruszt. Winko kalifornijskie Beringer. Borowki, brokula, kartofle pieczone w rozmarynie. Pycha 🙂
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/GesNumeroDuo?authkey=Gv1sRgCMrStd2Vh9Og6wE#slideshow/5594149952320652370
„Greccy rybacy zaraz po dopłynięciu do portu walą ośmiornicami o betonowe nabrzeże. Widziałe (i słyszałem) to na Paros. ”
Wlasnie tak! W Meksyku tak samo – pulpo al mojo de ajo – aaah, paluszki / ssawki lizac.
Krystyno – wegetarianin w podróży ma bardzo ciężko. Z reguły jadamy jakieś przystawki i robimy kombinacje sałatek z frytkami. No, jest trudno. Ale za to po powrocie do domu – sama pycha – chleb własnego pieczenia, pasty do chleba i inne pyszności warzywno ryżowe. Nie ma jak domowe proste jedzenie.
Niestety sprawozdania z podróży nie mogę zrobić, bo zbiesiła mi się picasa. Już miałam problem ze zdjęciami z ostatniego mini-zjazdu. Muszę pokonać opór materii i wówczas wyślę. Cierpliwości.
W Tunezji rybacy też znęcają się nad ośmiornicami. Nie lubię tego widoku.
Leno,
Moze oprocz tego wszystkiego byly jeszcze orzeszki?
Nisiu,
patencik kupuję, wystaw rachunek 😆
Z ta osmiornica i betonowym nabrzezem to troche tak,jak z kotletem schabowym i tluczkiem do miesa- chodzi o to,by mieso skruszalo.
Ten sam efekt mozna uzyskac zamrazajac owe miesne kawalki (osmiornicze,wolowe czy tez zajecze).Po odmrozeniu mieso jest bardziej kruche i jego obrobka jest latwiejsza.
Pyro,Haneczko-jak,tam mini-zjazd wielkopolski ?
Dzień dobry z lotniska w Ottawie.
Lekko pochmurno, duszno i 20C. 1.5 godz. do odlotu nach Boston. Przyjaciele z połludnia tak przetrzepują wszystkich pasazerow, że zastanawiam się, co to za przyjaźń. No ale niech im bedzie, lepiej zapobiegac, niz załowac.
Jak milo, internet na lotnisku darmo, to juz rzadko gdzie sie zdarza. W Bostonie 4 godziny, więc pewnie coś sprawozdam. Ide poszukac jakiegoś wodopoju, bo na calkiem sucho podróżować nie lubię.
Alicjo miłej przygody .. 🙂
Alicjo – pięknego lotu i wspaniałych wrażeń.
krysiude pomachanko .. czytam, że podróż się udała ale w domu najlepiej .. 🙂
Witom „u Wos”. 😉
Alicjo, dziękuję za spełnienie mojej prośby i życzę Wam obojgu „niemania” problemów lotniskowo-samolotowych a na miejscu samych wspaniałych wrażeń. 😀
Gospodarzu, piękne włości. nie wiem dlaczego, gdy czytałam w różnych powieściach i wspomnieniach o „letniej kuchni”, to wyobrażałam ją sobie, jako przestrzeń otwartą, choć w całości zadaszoną. A Pan ma pełny komfort i żadne brzydkie wietrzne zawieruchy nie przeszkodzą w przyrządzaniu pyszności. 😆 😆
Mój nowy sąsiad…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-04-11.html
Misiu, Antoś jest piękny a jak już posiadasz sąsiada w tak młodym wieku, to możesz też go wychować na bardzo dobrego sąsiada. 😉 😀
Zgago,
upiekłam na sobotę i niedzielę ciasto cytrynowe wg Twojego przepisu. Jest to porcja na małą keksówkę, muszę następnym razem przeliczyć proporcje na dłuższą blaszkę, bo w zasadzie udało mi się tylko spróbować ze dwa kawałki. Mąż stwierdził, że ciasto jest bardzo zjadliwe i tak sobie podjadał ze smakiem. Ja oprócz soku z cytryny dodałam jeszcze skórkę otartą z cytryny, ale soku można dodać jeszcze wiecej. Na pewno upiekę je jeszcze nie jeden raz.
Raczej ” niejeden”.
Krysiu, bardzo się cieszę, że smakowało. 😆 😆
Antoś z mamusią:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-04-10.html
W domu, jak już podrosłam na tyle, żeby bez przeszkód wdrapać się na półkę w spiżarni i podjadać ciasto, to Mama (niestety 🙁 ) wpadła na pomysł i dzieliła „szczególnie wrażliwe” ciasta na 4 i każdy dostawał swoją porcję. Można było swoją zjeść „na jednym posiedzeniu” albo oszczędzać – Ona zawsze oszczędzała. Teoretycznie powinno to było zadziałać ale w tym przypadku Mama zapominała o rygorach i zawsze udało mi się wycyganić (wyprosić, wyjęczeć) połowę z Jej „przydziału”. Jeśli chodzi o słodkości, byłam jakoś mało honorowa o ambicji już nie wspominając. 😉
Misiu, Antoś ma „obłędne” oczka a doskonale widać dumę mamusi. 😆 Żeby Antoś rósł na pociechę rodzicom i …… sąsiadowi. 😉
Ka,
Orzeszki + winogrona + truskawki + figi + pomidorki + oliwki. Najwieksze wziecie mialy sery plesniowe z figami.
Cudownie bylo.
Goscie lazikowali z talerzami, dzieciaki biegaly, nikogo sie nie dalo usadowic tak po naszemu przy stole.
Ja dostalam mojego Markusa pod opieke i lazilam za nim jak kwoczka gotowa (jak by co) do skoku.
Antoś wg mojej oceny ma ok.4 miesiące. Podobieństwo do mamy jest już bardzo widoczne. Jeszcze nie potrafi się uśmiechać, ale wkrótce zacznie. Ciekawe, czy daje swojej mamie pospać w nocy ?
Antoś w piątek skończy dwa miesiące…
Alicjo, uważajcie na tego tam, Ejaflatla…, bo rocznica, jak zawiało prochami.
Poza tym: Harkal niuch!
Idę spać, życzę Wszystkim dobrej i spokojnej nocy. 😀
Do jutra. 🙂
Przed chwilą dostałam SMS od Haneczki, że nadal żyje, czyli obiad u mnie jej nie zaszkodził. Nie, żeby w ogóle nie miała do mnie zaufania.. ale zdarzyło się takie coś – Ja z Haneczką zjadłyśmy po porcyjce polędwiczki z warzywami z patelni i ryżem i sensacji nie było. Haneczka pojechała, wróciła Młodsza, zjadła, poszła na spacer z psem. Wróciła już po 15 minutach i biegiem do toalety. Krzyczała, że skręciło ją po obiedzie. Jezusiczku – obiad zaszkodził? A tu Haneczka w podróży wagonowej… W panice dzwonię, czy żyje i jak się zuje, gotowa byłam lecieć do Gniezna z kroplami żołądkowymi. Haniś, że nijakich sensacji nie ma, żyje i właśnie dojechała. Ja też nie odczułam skutków swojej patelni – jednym słowem coś Dziecku zaszkodziło, ale nie matczyny obiad.
Zjadłam dziś jakiś prastary zamrożony bigos i oczekuję teraz śmierci w konwulsjach.
Chyba żeby nie.
Alicja nam się przepoczwarzyła w Delicję, znaczy podróżna z niej kobieta. Szczęśliwej drogi!
Zgago, czy mój hotel się sprawdził?
Nisiu – ja podobny pokaz bohaterstwa bigosowego też dałam niedawno. Dobry bigos ponoć kiedyś w podróżach i 3 tygodnie wytrzymywał; to jak może zaszkodzić kwartalny z zamrażalnika? Tak się pocieszałam. I przeżyłam.
Pyro, zaświeciłaś mi jutrzenką nadziei.
Jotko, tylko sfotografuj tę ośmiornicę z jajkiem!!!
Nisiu – podejrzewam Cię o diabelskie łypanie oczkiem.
Tak czy siak ja idę spać. O tej porze, po emocjonującym dniu i po sporej dawce przeczytanyuch „newsów”, jest mi wszystko jedno gdzie „pod tym znakiem” aktualnie odmawiają różaniec różni, smutni, smuteczkowi i kto ich uprzątnie z „pasa drogi” Przeczytam o tym jutro, a w południe zadzwoni pewnie Stara Żaba pytając gdzie można kupi kałacha -ona już konia dosiada więc partyzantka (w razie czego) będzie mobilna. Bym też akces zgłosiła, ale czy to człeka z jamnikiem przyjmą? Dobranoc
dzień dobry ..
Marek szykujesz się na ojca chrzestnego? … 😉
dobry jamnik jak znienacka zaatakuje to miłe nie jest ..
od soboty ma być 20 stopni ciepła .. już się cieszę ..
a dzisiaj zwykły rosołek z lanymi kluseczkami i makaron z pesto pietruszkowym i łososiem .. a teraz owsianka z truskawkami z własnych mrożonek ..