Jaka smaczna szynka!
W na przełomie grudnia i stycznia wiele osób podejmuje tzw. noworoczne postanowienia. Jedni ogłaszają, że rzucą palenie, inni picie a jeszcze inni rozpustę. Po dwunastu miesiącach większość z nich może ponownie ogłaszać to samo postanowienie. Poprzednie bowiem nie zostało spełnione mimo najlepszych chęci.
Ulegając tej modzie i ja ogłaszam swoje noworoczne postanowienie. Inni zaczynają takie wyznanie od słów NIE BĘDĘ a ja wprost przeciwnie: BĘDĘ się uczył robienia różnych wędlin we własnym domu i wędzarni. Wprawdzie parokrotnie już robiłem szynkę i paprykowaną słoninę ale zostało jeszcze wiele gatunków, które uwielbiam lecz jadam tylko wówczas gdy je kupię. Np. taka wątrobianka wędzona, albo metka, lub surowa kiełbasa barania…
Kupiłem więc książkę austriackiego eksperta wędliniarskiego Franza Siegfryda Wagnera i zagłębiłem się w lekturę. Aby i Wam zrobić przyjemność to przytoczę kawałek tekstu o szynce:
„Produkty z najwyższej półki powstają tylko z najlepszego surowca, czyli z mięsa najwyższej jakości. Na jakość szynki wpływają: rodzaj paszy, którą karmione są zwierzęta, technologia produkcji oraz dojrzewanie mięsa. Zasadniczo wszystko wydaje się bardzo proste: udziec świni trzeba tylko zapeklować, ewentualnie uwędzić, a następnie powiesić do dojrzewania – reszta to czekanie: z reguły do 12 miesięcy.
„Wielki Leksykon Realny Wszystkich Nauk i Stanów” Zedlera podaje niezbędne wskazówki technologiczne wyrobu szynki Anno Domini 1741:
„Z szynkami postępuje się w następujący sposób; kiedy są już dobrze odcięte od reszty świni, pozostawiamy je na kilka dni, żeby trochę stężały, wtedy solimy, wcierając sól szczególnie dobrze przy kościach, gdzie mięso najpierw ma zwyczaj się psuć; w tej soli muszą one znowu poleżeć tydzień; następnie kładziemy je na desce i przykrywamy drugą deską, a na tę wierzchnią kładziemy kilka ciężkich kamieni lub ołów, by solanka lub atakująca wilgoć mogły z nich wyciekać. Kiedy już ta wilgoć wyjdzie, uwalniamy szynkę od desek i ciężarków, solimy ją jeszcze raz po mięsnej stronie, przeciwległej do twardej skóry, pozostawiamy znowu na trzy dni, a następnie wędrujemy z nimi do dymu. Jeśli do soli domieszamy nieco saletry, mięso nie tylko będzie od tego ładnie czerwone, lecz zyska także delikatny smak”.
Szynka surowa jest naturalnym produktem pierwszej jakości, także z punktu widzenia dietetyki. W przeciwieństwie do produktów gotowanych, są w niej zachowane w pełni liczne enzymy i witaminy. Przede wszystkim występująca w wieprzowinie, w szczególnie dużych ilościach, wrażliwa na temperaturę witamina B1 (tiamina). Szynka surowa wymaga określonego stężenia soli, jeśli ma być produktem o dostatecznej trwałości. Powinny to mieć na względzie osoby mające nadwrażliwość na sól kuchenną (NaCI). (…)
Jeśli chodzi o smak, to zdania są podzielone. Jedni uważają szynkę suszoną na powietrzu za szczyt doskonałości, inni cenią swoistą nutę wędzenia, silny i korzenny aromat. W obu przypadkach szynki jako-ściowe mają harmonijny zapach, który nie powinien być tłumiony kwaskowymi lub innymi obcymi nutami. Barwa we wnętrzu jest równomiernie czerwona, w niektórych szynkach raczej ciemniejsza, w innych jaśniejsza. Znaczną rolę odgrywa tu przede wszystkim rasa zwierzęcia. Ważny jest także zwarty, jędrny, biały tłuszcz, który wytwarza się u właściwie karmionych zwierząt. Nie powinien on mazać się po podniebieniu ani sprawiać wrażenia włóknistego. (…)
Smak szynki powinien być łagodny oraz aromatyczny, a jej konsystencja krucha i delikatna. Naturalny smak szynki nie powinien być zniekształcony nadmierną ilością soli.”
Tym razem tylko tyle lub raczej aż tyle. Za kilka dni zacytuję jeszcze jeden fragment, a za pewien czas zdam sprawozdanie z postępów realizacji noworocznego postanowienia.
Komentarze
Dzień dobry,
czy Sznowne Blogowisko zauważyło?
Tytułowa strona Blogu, pod „linki”
http://www.blogroku.pl/adamczewski,gwhrw,blog.html
… no to wiadomo co dalej …
http://www.youtube.com/watch?v=04854XqcfCY
O szynkach Gospodarz napisał już chyba wszystko, co można. Szczególnie o specku z Trentino i okolic, a także o parmeńskiej. Sporo się z tych tekstów nauczyłem. Zachęcony do specku spróbowałem i potwierdzam, że warto. Co ciekawe tę włoską (z naleciałościami austriackimi) szynkę kupowaliśmy w Hiszpanii i na bieżąco porównywaliśmy z Serano. Nie powiem, która lepsza, bo i smam serano bywa z różnych półek. Te lepsze są z dobrym trentyneńskim speckiem porównywalne jakościowo, ale sa zupełnie różne. Warto próbować jedne i drugie. Do tego w Hiszpanii znacznie tańsze niż u nas, choć na ogół z wyższej pólki. Co ciekawe, w Hiszpanii wydają się tańsze niż we Włoszech, ale to może być kwestia sklepu, bo przeciez między pomiędzy sklepami różnice cenowe bywają znaczne, a w Hiszpanii łatwiej znaleźć hipermarkety z towarem bardzo dobrej jakości, gdy we Włoszech znaleźć je trudniej i tam chyba kupowaliśmy takie rzecdzy głównie w halach targowych i na bazarach.
Szanowne, of course 😉 😳
Pozdrawiam Towarzystwo Zebrane i powiem krotko, ze lepsza kazda szynka, czy boczek uwedzony we wlasnej wedzarni niz sklepowe gie.
Chyba, ze ktos wybitnie zdolny dorwie sie do przypraw i macerat i zrobi z szynki konserwe turystyczna.
Bawie sie w wedzenie zupelnie amatorsko ale polecam te zabawe.
pozdrawiam i dziekuje za polecenie ksiazki
Pyra nie śpi.
Lubi szynkę, oj, lubi. Jako osoba wybitnie mięsna, książki o wędliniarstwie ma i czyta (a potem drepcze do lodówki). Był czas, kiedy produkowałam domowe wędliny w sporych ilościach, a już po zakupie 2 x w roku połowy świniaka, robiłam je pół hurtowo. Bo kto tam miał wtedy wielkie lodówki albo zamrażarki? Świnia szła w większości w przetwory, słoiki i na haki na strychu, gdzie boczki, szynki i niektóre kiełbasy obsychały sobie w workach z gazy aptecznej. Sama nie wędziłam – wędził sąsiad swoje, a moje przy okazji. Tu chcę powiedzieć, że te świniaki miały znacznie więcej słoniny i w ogóle były większe, niż odmiany hodowane teraz. Aktualnie preferowane są odmiany mięsne – słonina na palec grubo, a mięso chudsze, twardawe. Teraz tylko robię szynkę gotowaną i 2-3 razy w roku białą kiełbasę.
Nic nie ujmując szynkom domowym pięknie wędzonym uważam, że smak i aromat szynek suszonych z Włoch i Hiszpanii potrafi robić wrażenie, a wyczuwany w różnych potrawach jako swojego rodzaju przyprawa jest nieoceniony. Nasze szynki mogą być doskonałe, ale tamte są zupełnie inne, a różnorodność smaków jest tym, co może cieszyć przy jedzeniu.
Powiem tylko jeszcze, że szczególnie tęsknie wspominam domowe parówki, produkowane e świniny z dużym dodatkiem mięsa królika, jajkami w masie mięsnej i króciutko podwędzane w gorącym dymie.
Pyro- taką parówkę to,rzecz jasna,bym chętnie na śniadanie zjadła 🙂
Oczywiście z musztardą z Dijon !
Dziędobry na rubieży.
Boska plucha. Białe znika. Co do szynki, to wolę naszą polską, staroświecką, z warstwą tłuszczyku i pięknie uwędzoną. Z sosem tatarskim domowym.
I raphacholin.
Nisiu- też wolę 🙂
Kiedy smażysz frytki z ziemiaków z Auchan?Sprawozdaj koniecznie ,jak smakowały.
ziemniaków
Nowy, jak zwykle pokazał piękne zdjęcia okolicy, w której mieszka. Mój tata kilka razy w roku przygotowuje białą kiełbasę, suchą kiełbasę i szynki, ale gotowane. Niestety nie mamy wędzarni. 🙁 Przygotowywał też już kaszankę i wątrobiankę. Pyszne to wszystko i szybko znika 🙂
Danuśko, pewnie w weekend rzucę się na frytki, jak dzieci będą w domu, a z tymi młodymi zarazami to nigdy nic nie wiadomo.
Na dziś zaplanowałam wątróbkę kurczaczą z jabłkami i cebulką. I chyba uduszę kapustę pekińską z boczkiem (śladowo) i słoninką pana Łapota (jeszcze bardziej śladowo).
Ach, Asiu, kaszanka i wątrobianka – delicje, jeśli są dobrze zrobione…Wolę od szynki, ale gdzie znaleźć takie cuda? Niektóre z Piotra i Pawła są w porządku, ale ten domowy smak…
Byłam „przeczytać trawniki”; błota po kostki, ale dobrze, że ten śnieg spływa po troszeczku i wielką powodzią nie grożą roztopy. Pewnie jeszcze nie jeden opad będzie, ale to już nie to samo, co gromadzenie się kolejnych warstw na zlodowaciałym podłożu.
Kupiłam kilogram okrawków od szynki i zmieliłam na piękne, czyściutkie mielone – raz w kapustę pójdzie, a raz w kotlety. Nabyłam też 2 polędwiczki wieprzowe i dałam się ograć, jak dziecko. Potrzebowałam otóż boczku wędzonego na owinięcie roladek schabowych. Patrzę – pisze „boczek farmerski” – poprosiłam o pokrojenie w plastry pół kg. Przyniosłam do domu, a to nie żadem boczek, tylko jakaś wędlina szynkopodobna – na kilometr pachnie różnymi E i wodą kroplami z tego wycieka. Sama chciałam.
Nowy, dziękuję za powitanie, pięknie mieszkasz, ach, zazdrość mnie pożera. Kiedyś też tak chcę mieszkać, do kompletu potrzebuję port rybacki, lokalną knajpę rybną (ku nauce, trzeba się spoufalić z chiefem, nasączyć go alkoholem i wyciągnąć wszystkie dobre recepty ) oraz naprawdę podłą budkę fish&chips. Żeby odstraszała przyjezdnych 🙂
Co do wędlin – zapachniało wspomnieniami, gdy to dziecięciem będąc nieomal, co czas jakiś kursowałem na południe, do Chabówki (służę adresem, jakby co), gdzie nad brzegiem rzeczki (nadal) znajduje się mały sklep mięsny, który ma rzeźnię na zapleczu.
Towaru wiele tam nie ma, więc trzeba być przed południem, wyboru wielkiego też nie ma – szynka, dwa rodzaje kiełbas, słonina, kaszanka i miód. Ale jakie to wszystko jest…
Można nawet półprodukty kupić, czyli np. szynkę do własnego gotowania – generalnie, można się dogadać. Tylko dlaczego to tak daleko.
Na pocieszenie własne, wrzucam zdjęcie wróbelka – chciałem zwrócić uwagę, że zdjęcie zrobione jest telefonem, a nie długą rurą, o co niektórzy mogliby mnie posądzać.
http://boringpic.wordpress.com/2010/12/04/for-the-birds/
Tak, mam pewną słabość do wróbelków. I innych zwierzów, szczególnie misiów.
(tu dwa słowa wyjaśnienia – wszelkie ptaki nazywam wróbelkami, tak jak wszelkie psy nazywam Azorkiem – dla ułatwienia)
Cudny wróbelek. On na drugie ma sikorka.
Wróbelki są przeurocze, bezsprzecznie. Kiedyś pokażę, co się u mnie na karniszu momentami dzieje.
Ten konkretny na trzecie ma modra (Cyanistes caeruleus syn. Parus caeruleus)
Z dedykacją dla Onufrego :
http://wiadomosci.wp.pl/gid,39921,title,Zdjecia-tygodnia,galeria.html
Też zdarzało nam się karmić sikorki w warszawskich Łazienkach,
że już o wiewiórkach nie wspomnę.
Dzień dobry Szanownemu Państwu,
Temat taki smakowity, że „pękłem” i muszę coś naskrobać.
Ostatnio niestety miałem czas tylko na sporadyczne podczytywanie i jakoś zabrakło go na bardziej aktywne uczestnictwo w życiu blogu.
Będę musiał sobie tę książkę przekartkować i wtedy zadecyduję o kupnie. Póki co jestem wyposażony w wiedzę z kursu w Szkole Domowego Masarstwa oraz kopię normy branżowej nr 16 z roku 1958r z przepisami na wędliny. To przepisy z czasów, kiedy wędliny robiło się wyłącznie z mięsa a jedynymi składnikami konserwującymi były saletra i sól (obecnie stosuję peklosól). Przynajmniej raz w miesiącu zajmuje się jakąś małą produkcją i w niektórych wędlinach dochodzę do powtarzalności kolejnych partii. Nie mogę, niestety, bawić się w to częściej, bo żona i córki nie należą do żarłoków i wędlina nie „schodzi” mi tak szybko, jak bym chciał.
Plusem takiej wędliny jest to, że można ją przechowywać w lodówce 2 tygodnie bez większego uszczerbku na jakości.
Na nasz balkon przychodzą tylko ubogie i bogatki; modrej nie widziałam. Słoninkę, a nawet kawał skóry ze słoniną kradną większe ptaki.
az strach pomyslec o short story kiedy na takiego wrobelka przyczailby sie kot – sadysta
ah, co ja klepie, przeciez innych kotow nie ma
Wiewiórki są wyjątkowo zuchwałe, to prawda. Przykład:
http://boringpic.wordpress.com/2010/06/04/twenty-years-of-training-and-look-at-that/
Kiedyś pokażę, jak się fotografuje wiewiórki – to jest dopiero trudna sztuka!
A jak dokarmia się ptaki, to koty to zło, to prawda. Karmniki mam powieszone tak, żeby te bydlęta miały jak najbardziej utrudniony dostęp. Na razie bez ofiar.
swinski wpis dzis. nie dam sie nabrac. po ostatniej probie przyswajania swininy swinskie mysli i czyny trwaly stanowczo za dlugo
stanowczo wolalbym zalozyc swince kaganiec na ryja, smycz na karczycho i wyprowadzic na spacer. niech szuka wsrod dwunoznych kuzynow swoich korzeni
ale zeby jej nozki obrzynac, sola zasypac, w wodzie moczyc a na koncu dymem osmrodzic
o nie. do tak haniebnych czynow ja sie nie nadaje. tkwie w postanowieniu od dawna. tez wazne choc nie noworoczne
jesli juz wsadzic cos miedzy zeby i dac przyjemnosc podniebienu to zdecydowanie przekladam nawet nad cala swinie kawalek wolu
dzis podgrzeje na olivie uprzednio ugotowana kasze z pietruszka obok ktorej na talerzu znajdzie sie cos takiego po obrobce termicznej
z radoscia za szyje zlapie hiszpana i bede go tak dlugo trzymal az wypluje korek. szklaneczka marquse de ballestar do wolu pasuje znakomicie, a poza tym wprowadza znakomicie w nastroj weekendowy. czego i wam oczywiscie …
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie na termometrze -21C 😯
Telewizja kłamie, wczoraj zapowiadali, że będzie -12C 👿
U Nowego zima cud-piękności, Nisia, takie białe podobałoby Ci się choćby z okna. U mnie dzisiaj śnieg skrzy w blasku słońca, które dopiero niedawno wychynęło. Ale ja chętnie oddam z 10 minusów…są chętni?
Szynkę lubię bez przesady, bo rzadko można dostać dobrą, ale chętnie kupuję wszystkie włoskie wyroby, niedużo potrzeba, a smak wyraźny i jakoś tak mi podchodzi w sam raz.
Wiewiór ci u mnie zatrzęsienie, a przy tym bezczelne są, kradną pożywienie ptakom. Kiedyś wzięłam się na sposób, wzięłam butelkę plastikową 2 l. po jakimś napoju, wycięłam dwa okienka akuratne dla wróbelków wszelkiej maści i powiesiłam to na środku długiego sznura do bielizny. Plastukowego takiego, więc śliskiego. Myślicie, że franca popuściła?! Próbowała, spadała, ale w końcu doszła, uczepiła się tej butelki i tak niąw wywijała, że w końcu wszystko wysypała na ziemię. I zeżarła wszystko.
Nasze wiewióry są aktywne cały rok, tylko chipmunki zaszywają się gdzieś po dziuplach i norkach, i przesypiają do wiosny. Aha, i zwracam uwagę, że nie pretenduję do miana mistrzyni obiektywu! jest zwierz pod ręką, to trzaskam fotkę.
http://alicja.homelinux.com/news/Wiewiory/
Alicja, nie chrzań. Dano temu zgodziliśmy się, że pokazujemy migawkę z życia, kawałek świata, urodę tego , co na ziemi, a nie kunszt i sprzęt. To też ważne, ale nie to oceniamy i podziwiamy. Wiewióry wszędzie są bezczelne i urocze, sikoreczki wzruszające, jak samba, a to białe u Nowego, to ja lubię tylko z oknem. Gradusów nie lubię wcale poniżej -5.
Dawno – nie dano; albo : nie dano mi rozumu, to muszę sprawdzać pisownię.
Onufry 14,03 koty-bydleta, protestuje w imieniu kic, sa tak samo sympatyczne jak wszystkie inne zwierzatka
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/KociaMagia#
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,8943178,Kulinarne_trendy_2011,,ga.html
Pyro,
akurat nie chrzanię (zabrakło, trzeba utrzeć), tylko pieprzę jajko na kromusze porannej.
Cośmy myśmy, tośmy, ale tu niedawno jakiś latajacy holinder* miał wątpia względem, toteż od czasu do czasu zaznaczam.
Z rurą by się tu ktoś przydał odpowiednią jakieś 1,5 godz. temu, bo moje świerki pod słońce wyglądały jak cudo, szadź na gałązkach, każda igiełka osobno, jak zatopiona w szkle. A ja spod prysznica właśnie, przecież nie wyjdę na zamróz 🙄
Teraz po ptokach, słońce stopiło szkło z igiełek. Sosny to już zupełnie ekstraordynaryjnie wyglądały 😯
Następną razą zanim się udam pod prysznic, spojrzę w okno i najwyżej się odzieję i zaryzykuję fotki. A co mi tam 😉
Onufry uwazaj bo zaprzyjazniony i nasaczony alkoholem chief moze cie do pala meczarni przywiazac 🙂
Jak Ci sie uda smierci meczenskiej uniknac to moze jakis chef nauczy cie jak robic fish & chips czy clam chowder w tej nadmorskiej knajpce gdzies na starym molo portowym w Cape Cod czy Nantucket Island 🙂
1973 <— Taki kod 😯
Pod wieloma względami bardzo ważny i „wytyczny” w moim życiu rok.
Asiu,
kimchi zdobyło moje serce już dawno (Chińczycy też to robią), ale to dla tych, co lubią potrawy z ogniem 😉
Kimchi wcale nie musi byc ostre. Robi sie tzw biale kimchi bez papryki i to jest zupelnie nieostre. Jak to kapusta kiszona jest czesto kwasne. Kimchi na ogol jest slone. Kimchi nabiera kwasnosci dopiero po 3 tygodniach a jedzone wczesniej nie jest kwasne. Listopadowe kimchi ma trwac przez nastepnych pare miesiecy ale w lecie robi sie letnie kimchi uzywajac ogorkow i innych warzyw oprocz kapusty. No to tyle na temat kimchi.
yyc,
Aaaaaaależ piękne miejsca pokazujesz, tak tak, dokładnie ten kierunek.
Nawet zdarzyło mi się być w pobliżu parokrotnie, w drodze do Kitterey. Cóż za nieziemsko nudna jazda to była, las, las, las, potem jeszcze trochę drzew, znów las. I tak chyba z trzy godziny, a zły ranger czuwa. Nic tylko zasnąć za kierownicą, a niedźwiedzie czasem przechodzą na drugą stronę drogi. I co wtedy, ja się pytam, co wtedy.
Dorotolu,
Koty, jakkolwiek miłym futrzakiem są, zabijają dla przyjemności, są drapieżnikiem o całkowicie aktywnym instynkcie. Zmieniono im nawet nie tak dawno klasyfikację – z oswojonych zostały przesunięte do udomowionych. Nas nie zjadają wyłącznie ze względu na przewagę fizyczną oraz potencjalną łykowatość. Są sympatyczne i miłe w dotyku, ale trzeba wiedzieć, czym są i z kim ma się do czynienia. Miau miau i w ogóle, ale z oczu to im najlepiej nie patrzy.
Asiu, jakbys miala okazje to sprobuj bulgogi (wolowina). Bardzo dobre zwlaszcza na nasze europejskie podniebienie.
http://www.youtube.com/watch?v=LkO0xdD4ldU
Może będę kiedyś miała okazję spróbować
Zjadłyśmy placki ziemniaczane. Brzuch napchany w stopniu dostatecznym ale bez przesady Lubię koty i szanuję koty. Zauważam, że one traktują ludzkie mieszkanie, jak część własnego terytorium – czyli mogą przestrzeń dzielić z obcym gatunkiem, ale nie czują się zależne w najmniejszym stopniu.
Jakiś czas temu pisywał na blogu Alex z Korei. Pamiętam, że jako największy szok kulturowy podał zapach tych targowisk i marketów. Coś w tym musi być, bo i Echidna pisała o potwornym smrodzie, jaki we wspólnym mieszkaniu produkowała rodzina hinduska w czasie gotowania.
Tak problem z niedzwiedzxiami widze ogolno ludzki. To samo tutaj. W zimie ostanie sie pokazalu pumy i ludzi zra. Glodne jakies. Ostanio obronczynie pum zjadla puma. Obronczyni na nartach biegla sobie dla zdrowia. Puma czaila sie jak to puma. I zjadla. No nie zdazyla dokonczyc bo rangersi ubili (pume znaczy sie ubili). Potem krzyk, ze za duzo pum w miescie. Kojotow juz naliczyli 400. Myszy i pieskow preriowych nie nastarcza to koty i psy jedza.
W tym filmiku tam gdzie mowie o kimchi to oczywiscie nie kimchi tylko solona ryba 🙂
Pyro a nasze bigosy to pięknie pachną? 🙂
Wychodzi z tego, że bieganie na nartach wcale zdrowiu nie służy, wbrew obowiązującej propagandzie. Entuzjastom i początkującym narciarzom biegowym pod uwagę poddaję.
Taki targ to fantastyczne miejsce, chyba tylko na owady i ikizukuri byłoby mi się ciężko zdecydować. Chciałbym kiedyś w pobliżu takiego targu pomieszkać przez czas jakiś i przejechać przez całe menu, a przynajmniej tę część, na którą by mi odwagi starczyło.
A ja zone zachecam do biegania 🙂
Wando TX – chyba własny, ciepły smrodek mniej zwala z nóg?
Pytanie, co latem począć, kiedy śniegu brak 🙂
Są różne szkoły robienia kimchi (vide – przepisy na google), najpopularniejsze i tradycyjne jest jednak na ostro.
Ja kupuję kimchi w koreańskim sklepie u nas, robią to sami, kiszone i na ostro (niektórzy twierdzą, że bardzo ostro). Nieostrych nie jadam i nie miałam okazji, ani nawet nie chcę, bo to jest pyszne i akuratne na mój smak, bez *ognia* nie wyobrażam sobie kimchi.
Onufry,
koty zabijają instynktownie, nie pożerają upolowanej myszki czy ptaszka (chyba, że dzikie koty i nie mają podstawionej miseczki), tylko po udręczeniu łupu prawie na śmierć przynoszą łup do pani czy pana.
Potrafią dręczyć myszkę (i inne drobiazgi) przez długi czas, łapią, niby to wypuszczają, potem znowu cap, wszystko ponoć po to, że myszka w wielkim strachu wydziela jakieś tam coś, co odpowiednio „przyprawia” jej mięsko. Taka marynata.
To leży w ich naturze, zwierzyna łowna – i jak tu mieć do nich pretensje? Jak przetłumaczyć kotu? 😯
Ależ ja nie chcę kotów zmieniać, nic im tłumaczyć – wobec faktu, że stoję po stronie ptaków, nie dokarmiam dzikich kotów. Nie mam nic do kotów, bardzo je lubię za wygląd, motorykę, zwinność i niezależność – ale nie w połączeniu z ptakami. Są drapieżnikami, mam tego świadomość – to nie jest ich wada, tylko cecha, której jestem świadom. Po prostu. Nic piękniejszego niż puma (jak widać, pumy potrafią mieć również inne zastosowania) czy inny lampart – ale do domu to się za bardzo nie nadaje taki kotek.
Wszystkie kuchenne zapachy to perfumy dla podniebienia 🙂
Zastanawia mnie tylko osławiony islandzki harkl. Podobno niebo w gębie, ale nos protestuje stanowczo, twierdzi mieszkajacy tam od 12 lat kumpel.
Jest trochę takich potraw, których zapach nas nie pociąga, a smak przeciwnie wprost. Ale jak się raz spróbuje i smak trafi, to można się przyzwyczaić do zapachu. Bigos pachnie znakomicie, natomiast gotowanie bigosu, kapuśniaku, brokułów, kalafiora 🙄
Alexa pamiętam, pisał(a) też o kimchi, między innymi ciekawostkami.
Onufry,
ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że u mnie nie uświadczysz dzikich kotów, to tak se gadam z mojej łączki o działalności kotów.
Trzymają się swojego obejścia raczej, jak są wypuszczane z domu, a na wszelki wypadek (pisałam już, ale powtórzę) co jakis czas media przypominają, żeby ze względu na ptaki nie wypuszczać kotów przed 10 rano i „zgarniać je do chałupy przed 18-ta wieczorem. Te zalecenia są nadawane od wiosny po koniec jesieni.
Kot sąsiadów co najwyżej zajrzy zza płota na nasz ogródek 🙄
Już prędzej lisek-chytrusek przebiegnie, albo Józefina wdepnie z wizytą 😉
Latem to niedzwiedzie sie wlocza po okolicy to chyba tylko w domu siedziec? Kajak moze jest rozwiazaniem?
I tak dobrze, ze krokodyli nie ma…
Karmniki dla misiów wystaw, można się zaprzyjaźnić wtedy. A co do krokodyli – zależy który stan, ostatnio w NY jakiegoś widziano ponoć. Więc idą do góry.
Jeśli nie chcesz mojej zguby
krokodyla daj mi, luby 😉
Na naszym kontynencie tylko aligatory, ewentualnie ZOO.
😯 zajęcia wrzeszczą o uwagę!
No dobra, idę już, idę…
Krokodyl nilowy w Bow River…juz widze te naglowki gazet swiatowych. I ja z wedka i odlowionym krokodylem. W kajaczku krotszym od krokodylego ciala, w kapeluszu z siatka na komary (dla picu bo komarow tu nie ma). I w tym momencie kometa spada na Nowy York i sie koniec swiata zaczyna…. W Warszawie sejm sie zbiera ratowac co zostalo z Ziemi. Morza sie zagotowaly i homary tudziez krewetki mozna prosto z wody na talerz juz ugotowane w solonej wodzie. Ostatnia wiadomosc z tego jeszcze swiata, ze wodke jednak wymyslili Polacy nie Rosjanie…. zapada ciemnosc.
i biale stalo sie czarne, a oni dalej pija
Co piją, Sławku? Czy jest coś do picia?
…pija i steruja…
Jestem po stronie ptaków, ale widok kotów zupełnie nie reagujących na chodzące obok kawki, wydał mi się bardzo dziwny i nienaturalny. Koty były dokarmiane przez pracowników parkingu i widocznie zatraciły instynkt łowiecki. Teraz muszę niekiedy przywoływać do porządku kota z sąsiedztwa, o którym już wspominałam. Lubi siedzieć przed karmnikiem i wpatrywać się w niego. Raz próbował skoczyć w stronę ptaszka, ale że jest duży i ciężki, nie udało mu się to. Muszę przy tym stwierdzić, że ten kot okazał się dość inteligentny, bo szybko zorientował się, czego od niego oczekuję. Kiedy tylko uchylę drzwi , powoli oddala się, z widocznym niezadowoleniem . Do nastepnego razu…
tu prosze potrawy z zielonym groszkiem dla Krystyny
http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/1,110783,8908892,Na_cieplo_i_na_zimno_zielony_groszek,,ga.html
Ale mniejsza o koty i ptaki/ przynajmniej o tej wieczorowej porze/.
Zamówiłam sobie królika – oczywiście w celach konsumpcyjnych. Właściwie nie miałam takiego zamiaru, ale poszukiwane było mięso królicze dla naszego rodzinnego juniora, więc skorzystałam z okazji, zwłaszcza że cena była bardzo przystępna. Nie mam żadnego doświadczenia z króliczym mięsem, tymczasem więc podzieliłam go na części i zamroziłam. W całości nie bedę go piekła. Część wykorzystam do pasztetu, a część uduszę. Przeczytałam kilka przepisów i na coś zdecyduję się.
Napiszcie, proszę , jak przyrządzacie królika, jeśli w ogóle to robicie.
I czy wątróbkę można wykorzystać do pasztetu ?/ myślę, że chyba tak/
yyc, toż to wizja, w której brakuje wyłącznie przyznania się Rosjan do produkcji maszyn do produkcji mgły! Nigeria staje się nowym centrum finansowym świata, Korea Północna skupuje papiery dłużne USA od Chińczyków, co jeszcze – a, Polska jest od morza do morza. I ma spór z Japonią o Kuryle.
W międzyczasie – miska. Dziś grane są schabowe z musztardą. Dokumentacja w toku.
Dorotol,
dziekuję za groszkowy link. Groszku używam do zwykłej sałatki jarzynowej i do marchewki duszonej z groszkiem. Nie przepadam za taką marchewką, ale mąż bardzo ją lubi, więc mu ją czasem gotuję. Tylko że sam groszek mrożony dość trudno kupić – tylko w dużych sklepach. Widocznie nie jest popularny.
Wątróbka o wykorzystania, Krystyno, w pasztecie, w jajecznicy, w farszach. Dusi się comber i tylne nogi – można potrzymać ze 2-3 dni w różnych marynatach, albo tylko kilka godzin w jarzynach. Z przypraw lubi jałowiec (robiony na dziko) a duszony do białego sosu, zielony koperek To jest mięso dietetyczne – nie uczula, nie dorzuca złego cholesterolu. Bardzo smaczny jest rosół z przodka króliczego.
Krystyna, sprobuj z musztarda, najlepiej gruboziarnista, jest w guglu, no prosze Onufry tez dzis musztardowy,
Pyro, pija, co jest, w tym scenariuszu zostal tylko bimber z pumy z lekkim posmakiem biegowek
http://www.gotujmy.pl/smakowity-krolik-w-musztardzie-,przepisy,30717.html
nieco inny, ale z jezykiem, polecam
http://www.750g.com/fiche_de_cuisine.2.123.1446.htm
😆 to nie tylko mnie wzielo dzis na musztardowe przyprawianie. cztery pozostale porcje rolad wypelnia zamrazarke. jak znalazl na leniwe dni
Onufry,
i nie zapomnijmy o Inflantach 👿
Nasze ci one, nasze!!!
OK. Pozostało poodkurzać. W realu, czyli w chałupie 🙁
Krystyno, ja nic nie chce mowic ale ze wzgledow humanitarnych ja bym jednak udusil calego krolika albo darowal mu zycie.
Onufry, to oni sie do tej mgly jeszcze nie przyznali? Co do wysp to moze daloby sie zamienic Kuryle na jakies Seszele czy inne Tahiti. Zawsze cieplej i kokosy z nieba leca same. Wystarczy sie schylic. Ze nie wspomne naszego latawca co mialby gdzie pofruwac bez ubierania futra z foki i Nisi zyc bez „painkillera” nieumiejacej strojnisi o ktorej plotkuja juz mnisi 🙂
Na te mrozy i zawieje…ciekawe jak posmakuje cos co sie kojarzy z palmami i morzami poludniowymi. Dla przypomnienia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=iTowbOom2KQ&feature=related
Pyro, Sławku,
dziekuję za podpowiedzi. Podoba mi się ten przepis z musztardą i sosem z wina i śmietany. Od tego chyba zacznę.
No jeszcze jeden przepis lepszy dla nie znajacych angielskiego.
„Painkiller” albo „Nelson’s Blood”:
– Jedna czesc soku pomaranczowego, jedna czesc mleczka kokosowego, 4 czesci soku ananasowego i 1,2,3 albo 4 czesci rumu. Mozna posypac swiezo stara galka muszkatolowa. Czyli dla latwosci 25ml, 25ml, 100ml, rum + galka.
http://www.youtube.com/watch?v=fAfpGIS3row&feature=related
Onufry, jako osoba mieszkajaca z czterema kotami (w tym z jednym tak pieknie sfotografowanym przez Dorotola) upraszam o niepisanie, ze kotom zle z oczu patrzy
bo Ty nie widziales oczu mojego Melchiorka np, ktory jest takim drapieznikiem, ze nawet przed pajakiem ucieka…
chcialbym tego pajaka za kumpla
YYC – nie to, że można! Gałka muszkatołowa jest NIEZBĘDNA.
I ten rum…
http://www.youtube.com/watch?v=4SljgOXkO5c&feature=related
Wreszcie doczytałem, zacznę od tyłu, od królika:
– nie wiem dlaczego królik się kojarzy (tu) wyłącznie z pasztetem. Z domu pamiętam, że króliki (z własnego chowu) należały do regularnego uzupełnienia jadłospisu i występowały wyłącznie w formie duszonej, lub jako pieczeń i to – jako główne danie. Pisząc widzę, że Sławek nadaje alternatywy, doczytam.
– Onufry, witam tutaj. Wizja w rzeczy samej śmiała i dalej tak. Wracając do Twojego Nicka to ktoś tu pytał, czy występuje on jeszcze poza Sienkiewiczem. Występuje owszem. W mojej szkole podstawowej, w gabinecie fizyczno-chemicznym wisiał portret sędziwego Onufrego Dawego, kogoś, kto w realu nazywał się Humphry Davy. Od tego czasu wiem, że dobry nasz Humphry, z tego kultowego filmu, po polsku zwany był by Onufrym. Inna sprawa, dlaczeogo ten Davy tam wisiał? Tu pytam blogowisko (zaznaczam, bez nagrody)
– Koty boją się kawek. Przynajmniej te domowe, a nie może te zdziczałe, co muszą wykarmić potomstwo. Mieliśmy w domu kawki (chyba już o tym nadawałem) i koty. Kawki rządziły kotami, gnębiąc je wręcz.
A szynki, to dobre przyjaciółki człowieka.
a wszystko te piekne oczy
http://32.img.v4.skyrock.net/323/chynadu30/pics/1815750042_small_1.jpg
mam Goscia, wprawdzie po turecku, bo smieszniej, aje wiem przynajmniej, ze wisial nie bez sensu 🙂
http://tr.wikipedia.org/wiki/Humphry_Davy
Kropla krwi Nelsona – proszę uprzejmie.
http://www.youtube.com/watch?v=U_8REP4OFbk&playnext=1&list=PLAABB225D587AAAFD&index=17
hajery, mu powinny jakis posazek
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lampa_Davy%27ego
Sławku, o Twoim Humphry nie mam piosenki, a może być o innym Davy?…
http://www.youtube.com/watch?v=fOy8da5QULY&feature=related
O hajerach mam, bardzo ładna, ale smutna, niestety. Może robić za kołysankę.
http://www.youtube.com/watch?v=bxA8xxDqAfM
strasznie filigranowo 🙂 piszczy, pewnie mi brakuje ze siedmiu guinessow
Nisia, jestes szybsza od deszczu, nie zdanrzam ! z percepcja spojna z przestrzenia wszechby(i)tu
ale i tak powolutku slucham, chlonac
fakt, smutnie pieknie kolyszaca
mam pedzel i whisky, gdzie jest ASzysz?
kurki mozemy sobie wyobrazic,
ale dalem, piec pod rzad,
przepraszam, juz mnie nie ma
Wlasnie wrocilem ze sklepu i mam soki, rumy w domu i galke tez. Jak niezbedna to niezbedna. Pusser’s rumu to u mnie nie uswiadczy ale co zrobic. Nastepny jaki mam to rum z Bahamow i bacardi kokosowy (nie Malibu). Cos sie wymysli 🙂
piecze sie z rzedem 🙂
z rzadem
Krystyno mam nadzieje, ze ta Twoja dostawa miesa to nie miala pod reka takich kroliczkow
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/AlbumSalci#5403982401974119426
przeciw rzadu
Jeszcze nie wypilem a juz bol usmierza…. 🙂
Slawku, zostan jeszcze…
Witajcie,
Dołączam do grona tych, co mają mało drapieżne koty. Moje oba futra najchętniej spędzałyby czas na kolanach mojej mamy (z przerwami na michę) a myszy jak były na ogrodzie, tak są.
byla mowa o karmnikach dla ptaszkow a tutaj karmnik dla zyrafy
http://serwisy.gazeta.pl/swiat/55,34174,3811136.html
Sławku, tego to ja nawet nie wiedziałem. Jeśli Davy jest ten od lampy metanowej – przerabiałem to jako elew górniczego stanu – to mnie rozożyłeś.
no popatrz Pepegor, niby kuchnia, a fedruja, moc sympatii 🙂
Magdalena, widzisz jestem, ale makaron cierpi, bo pale, kicne wiec znow
Odpoczynek przed obiadem… o kotach, no to macie koty:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/Bez komentarza.jpg
W całym sznureczku jest więcej.
Chcieliście koty, to macie koty
Skumbrie w tomacie pstrąg 😉
http://www.youtube.com/watch?v=EPEGheZL-9w&feature=more_related
eeee… lepiej tak, bo nie mam czasu poprawiać pojedynczego sznurka, przyszłam odpocząć po zadaniach.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/
no to prosze pozdrowic ode mnie makaron 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Vl_iGbuWu_o&feature=related
Ja mam jeszcze gorzej, mam tylko whisky.
Ani pędzla, ani kurek , ani Ani.
ASzysza tysz.
Przez watę w lejku sączy się do butelki cytrusówka. Jest mało klarowna, nie wiem czemu i nie wiem kiedy się sklaruje – może za 3 dni, a może za 3 miesiące. W nalewie w słoju wyglądała czysta, jak łza, a tu proszę, siupryza. I mało jej coś – no dobra, ze 100-120 ml mogłam rozlać, bo to się zawsze nachlapie… Jednak owoce (1 kg mieszanych cytrusów) 1 l spritu, 600 ml wody i 300 g cukru, powinno dać ok 2 l likieru. A nie ma tyle; brakuje ok 300 – 350 ml. Radek nie wypił i my też nie.
Za Radka pięciu groszy bym nie dała. Przecież to jamnik!
Sławku, co tam percepcja… kiedyś się nadrobi. 🙂
…jeśli ktos zerknie na całość sznurka o kotach – niektóre tłumaczenia są dosłowne, a inne mniej więcej dowolne, żeby było krótko.
Sporo komputerowego slangu tamże.
Cała prawda o królikach
Miałabyś, Nisiu, rację, gdyby to stworzenie umiało latać. Słój stał w górnej szafce. Radek ma cechy wybitnie męskie i gdyby tak niżej, to kto wie?
Koty psoty, co Ty co Ty.
http://boringpic.wordpress.com/2009/09/04/evil-3/
Cała prawda o królikach jest najprawdziwszą z prawd! Ni! Ni!
Niektóre koty mają inne zainteresowania niż uganianie się za ptaszkami 😎
albo nie sa tak intelektualne jak Don Alfredo i bawia sie w klatce krolika
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/LatoMikolajka2009#5378722915295314370
😉
http://www.youtube.com/watch?v=qkXY87bV6ek
kroliki maja tez zmysl kulinarnego zejscia z wyobraznia, kot, to tylko ze starosci, albo sie strul, zupelnie, jak ludzina, zupelnie niepragmatycznie
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1401112304?pli=1#
Sławku, 😯 😆
Polskiej wersji językowej nie znalazłam.
http://www.youtube.com/watch?v=M9s1-mn50o4
Sławku, jest tego więcej?
Lekko trąci Far Side Garego Larsona – http://www.thefarside.com/
Zdzwoniła Żaba :
– Biedny Glemp tej wymarzonej świątyni pewnie nie wybuduje…
– Skąd taki smutny wniosek?
– Bo Rydzyk będzie budował kościół „papieski”, a na szczycie jest coś, jak wyciskarka do cytryn.
– No to co?
– A to już Glempowi żadna Babcia na Wilanów nie da.
http://www.cartoonstock.com/newscartoons/cartoonists/bro/lowres/bron1397l.jpg
Larson w temacie
http://echopen.files.wordpress.com/2009/09/gary-larsons-farside-cat-and-fish.jpg
Onufry,
to jest to
Onufry, jest tego pelno, okladka , mowi, kto zacz, to juz ktoras generacja, co popelnia samobojstwo, tu jeszcze pare kulinarnych na dobry sen:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1401112305?pli=1#
Uff, kotom nie darują i króliki pognębią, znęcacze okrutne 🙄
Haneczko, to tylko cytaty, Arkadiusz, to dopiero byl wredny 🙂
Haneczko, podeślijmy im pireanię, co?
Do jutra; idę produkować moją truciznę, a potem lu-lu.
Dziękuję 🙂
Czy jakaś dobra dusza wytłumaczy mi, jak się zaklina słowa w linki, żeby się tak ładnie czerwonym kolorem mieniły?
Onufry,
tu znajdziesz wszystko 😎
tak się maskuje linki
Też umiem być wredna 😀 a kotów jak niepodległości albo i bardziej 😉
spytaj jej ” wlasciciela”
spoko, to tylko jaja, Aszysz jest w tym dobry, ale nie jest, Nemo wie, ale czy powie? 🙂
a ja stukam, zeby nic nie wystukac, taka pora,
przepraszam
http://www.dinosoria.com/serpents/charmeur_serpent_09.jpg
Sławek, jak Cię dorwę to zamorduję 👿 Potem wskrzeszę, ale zamorduję na bank 👿
Moja wina, serpent stoi jak byk 🙁 ale i tak masz przechlapane 👿
Haneczko, a po co? czlek kotowi do niczego niepotrzebny, to relacja jednokierunkowa, ale juz taki krolik jest w stanie dowaloryzowac siersciuchy, rozwaz, z cebulka, czy bez?
no dobra nie mam spadochronu pod reka, wiec przemykam przy scianie
Przepraszam, ale nie jestem w stanie znaleść fragmentu „Finding Nemo”, gdzie Dory mówi: „Nemo? That’s a nice name…”
Bardzo dziękuję za pomoc 8)
Haneczko, 23.54 bylo do Onufry’ego, moze stad ta niechec do gada?
🙂
ps jestem niesmiertelny, ale troche sie boje, ze nie
Za to ja jestem jak najbardziej śmiertelna. Mam globusa i ani kropli okowity 🙄
Haneczko, czy chodzi o globus Warszawy? Jakże tak, bez okowity? Frajdej najt jest, tak?
uff smutny film ogladam
# Before Night Falls
# USA 2000 ? 134 Min. ? span.O.m.U.
# Regie: Julian Schnabel
Haneczko, globus sluzy do omijania,wczesniej byli tacy, co oplywali, ale deski z zaglem nie istnialy, wiec murzyni zjedli Cooka, nie ma sie co pchac, krople nie sluza niczemu, oczywiscie poza walerianowymi dla kota, jesli sie ktos uprze, ze nalezy sie kotu sluzacy z perwersja, ilosci istotne na parke stanowia cos na ksztalt Jéroboam, nalezy unikac aperitifu i digestifu 🙂
krewetki i truskawki mile widziane, moze byc tez kawa
Onufry, ostał mi się jeno pracujący spirytus 🙁 Ja jutro też pracująca… Dobranoc 🙂
nie moglas ustalic ze spirytusem, zeby na Ciebie tez troche popracowal?
freidej bys miala i wolty,
ok nie cwaniacze wiecej, szychta tez u mnie za niedlugo, i zaden spirytus mnie nie zastapi,
spijcie cieplo i skutecznie
kto przechwyca lampke?
http://www.youtube.com/watch?v=1hYV-JSjpyU&feature=related
ja, niestety…
z góry przepraszam.
http://www.youtube.com/watch?v=mLXQltR7vUQ&feature=related
O szkoda, że nie mogę wam puścić calego albumu video, na cały ekran…
ale będę was gnębić 😉
http://www.youtube.com/watch?v=-1pMMIe4hb4
Nasi goście z Montrealu, co to mieli do Toronto jutro, a popasać u nas dzisiaj na noc, zrezygnowali przez przebijanie się przez śniegi (mieszkają na obrzeżach), i przyjadą jutro rano około południa. Oh Kanada! http://www.youtube.com/watch?v=irp8CNj9qBI&feature=related
Za moich czasów to była muzyka… plus parę innych z tego albumu. Mnie pasowała ta.
http://www.youtube.com/watch?v=RN9QuAiI7vQ
Montrealczycy zadzwonili, czy przyjmę dwa bananowce i dwa figowe drzewka, jakby co, to jutro przywiozą. O, zadali pytanie, jakby nie wiedzieli, że ja wszystko zielone biorę!
http://www.youtube.com/watch?v=qtivSTZrezc&feature=related
A tu akurat warto zerknąć na video też…
http://www.youtube.com/watch?v=3W4cRHTiJ2g&feature=related
A to też tak, googlując, znalazłam przypadkiem, wywiad z Cześkiem.
http://www.youtube.com/watch?v=hBhkxyhl8mI&feature=related
Montrealczycy przed chwilą zapytali, czy mała (raczej średnia) palma może tez być?
Jak im się zmieści do samochodu, to u mnie się zmieści na pewno!
O, tak mnie wzięło też.
http://www.youtube.com/watch?v=DesfJLPG-5o&feature=related
Nisia…;)
http://www.youtube.com/watch?v=jpyAd74H0Vg&feature=related
Wszyscy śpią, a ja rozrabiam 🙄
no to na dobranoc (już było kiedyś).. stary i mądry… haha…
http://www.youtube.com/watch?v=s8PEEvODG7c&feature=related
Idę spać, więc stosownie…
http://www.youtube.com/watch?v=Iwy4p-Bsl3A&feature=related
Tak zaraz nie idę spać, telefony się odezwały, przy okazji wyszukałam:
http://www.youtube.com/watch?v=uVTGx2-MiZ4&feature=related
I teraz spadam, bo muszę, bo muszę i chcę, gęba mi się drze, (ziewam), i w ogóle (i w szczególe, i pod każdem innem względem!).
A szynka ? Ma byc srednia czy duza?
Wszystko zalezy od wielkosci tylka,
tej swini co ,no niestety,co dala,
d..y
Młodsza poleciała robić maturzystom wodę z mózgu, wracając dokona ostatnich zakupów (m.in. kapusty włoskiej do gołąbków) – gołąbki mają być na jutro, dzisiaj zjemy mielone kotlety. Dzisiaj też mam zamiar poeksperymentować na Radku. Ta zaraza je tylko mięso i wyraźnie znudziły mu się skrzydełka; przecież nie będę jamnika karmiła wołowiną! Wątróbki kurze lubi, ale częściej niż co dwa tygodnie nie może ich dostawać, bo jest w nich i to, co psu nie służy. Kupiłam pół kg serc indyczych i mam zamiar ugotować serca z ryżem i warzywami i zobaczyć – może”ahystokrata” zje. Jak nie będzie chciał – to ma zawsze w miseczce suche kulki. Niech je. U Żaby, kiedy konkurował z innymi, znacznie większymi psami, żarł to, co one i jeszcze je odganiał od miski. Przyjechałam do domu, kupiłam tę samą karmę – ani w pysk nie chciał wziąć.
Witam Blogowisko i życzę wspaniałego dnia. 😀
Pyro, tak się dziwisz Radziowi, jakbyś nie wiedziała, że w towarzystwie wszystko smakuje. 😆
Nowy, pięknie jest w twoich okolicach, najbardziej Ci „zazdraszczam” jednopiętrowych horyzontów. 😉 Ja mam same 10-12 piętrowe. 🙂
Alicjo, obejrzałam na pełnym ekranie. 😀
Będziecie mieli okazję ode mnie odpocząć, bo od jutro rana, na prawie 2 tygodnie, zabawię się w stróża mieszkania i 2 kotów mojej siostrzenicy. 😉
Zgago – Krewetko dwumianowa; wcale mu się nie dziwię, tylko się złoszczę, bo nie mam go czym karmić, przy tak kosztownym guście kulinarnym. Tylko czekam, kiedy mi warknie, że zjadłby piesio kawioru, żeby tylko grzanki były ciepłe i chrupiące, a kawior na lodzie! Będzie żarł kulki i finał.
Ja tam nie muszę od Ciebie odpoczywać, a nawet nie lubię!
Dzień dobry, choć zapłakany deszczem i szary w kolorze. U mnie dzisiaj jak u Pyry – gołąbki z kapusty włoskiej 😀
Zgago, ja też nie lubię jak się gdzieś wybierasz za dalego od naszego stołu!
Nowy – pięknie wygląda Twój ocean, bardzo by mi się podobały takie spacery, myślę o tym drepcząc z moimi psami po ursynowskich chodnikach 🙂
Miło powitać Onufrego – lubię Twoje zdjęcia 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
Znaki zodiaku się przesunęły, a ja ciągle jestem Baranem 🙁
A Jerzor z Panny zamienił się w Lwa 😯
I komu to przeszkadzało?!
Koziorożec: 20 I – 16 II
Wodnik: 16 II – 11 III
Ryby: 11 III – 18 IV
Baran 18 IV – 13 V
Byk: 13 V – 21 VI
Bliźnięta: 21VI – 20 VII
Rak: 20 VII – 10 VIII
Lew: 10 VIII – 16 IX
Panna: 16 IX – 30 X
Waga: 30 X – 23 XI
Skorpion: 23 XI – 29 XI
Wężownik: 29 XI – 17 XII
Strzelec: 17 XII – 20 I
Ech, zapachy-smaki domowych wędlin!
— Cokolwiek by nie powiedzieć o moim obecnym podejściu do mięsa* – trzeba przyznać, że wspomnienie Taty znoszącego do domu (z wędzarni znajdującej się na posesji Sąsiadów) pęta wędlin, boczki, polędwice… wszystko czasem lekko okopcone, pachnące (wędzenie wymaga użycia specyficznego drewna… i różnych wilgotności), jeszcze gorące lub ciepłe, nieco ociekające tłuszczem…
…te wspomnienia są synonimem komfortu, bezpieczeństwa, atrakcji (nie tylko w menu)… Niech trwają!
[A u mnie Komentatorzy z okazji 750-tego wpisu ‚zorganizowali’** bal maskowo-kostiumowy w rytmie trzy czwarte… – wszyscy miłośnicy karnawału są serdecznie zaproszeni (udział: stosowny nick, wymyślona poczta i link do jakiegoś walca – jak maskarada to maskarada! 😉 ) albo do posłuchania walczyków — ‚Tańczyć może każdy’ (tytuł książki mojego guru, Mariana Wieczystego)… a drugi raz nie zaproszą nas wcale… nie na ten bal w każdym razie… 😉 😀 ]
_____
*jak najmniej, za to perfekcyjnej jakości-pochodzenia (dalsze racjonalizacje w tym względzie to jedno z postanowień noworocznych 😉 )
**że też sama nie przewidziałam tego pola skojarzeniowego?!… 😮
P.S. Ten bal… 😉 😳
Ładna była kocio-królicza dyskusja, czegoś się nauczyłem.
Ot choćby, jak odróżnić kota od królika?
Nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak który kończy.
Co zgrabnie ujął, bardzo nadaktywnie sympatyczny wczoraj slawek, pragmatycznością zejścia. 🙂
A Onufry miech uważa, Niewidzialna Ręka Blogu może za takie wywalić w niebyt.
…znaleść??
Oj, zgubiłeś się.
Smacznego na cały dzień!!
krolik z ziemniakami:
sprawionego i podzielonego krolika zamarynowac na noc
w oliwie z cytryna,rozmarynem i bialym pieprzem;
polozyc na wysmarowanej tliuszczem blasze
funt ziemniakow, dwie duze cebule obrac, pokroic w osemki
i wypelnic nimi blache z krolikiem;
wsadzic do rozgrzanego piekarnika(180 st) i piec ca 45 -60 min.
podlewajac bialym winem
p.s.
bzdura z tym zodiakalnym przesunieciem
Goście, którzy mieli przyjechać wczoraj wieczorem, przyjadą dzisiaj rano około południa. A ja nie śpię od 2 godzin, bo mnie katar złapał 🙄
Na różne przypadłości są remedia, ale na katar? Jak znacie, to zapodajcie,
proszę.
Siedzę więc przed komputrem i używam chusteczek wiadomych, zajrzałam na stronę Starej Żaby i zrobiło mi się *lyrycznie*, wspominając ostatni zajazd na Żabie Błota…
http://www.youtube.com/watch?v=nDZ6VOLIuBs
Witaj A capello, miłeo Cię ponownie widzieć!
Znaczy, wróciłaś już z Festiwalu Chórów Ziem Górskich.
a cappella – już wdziewam maseczkę i domino. Tylko linku do walca nie umiem wysłać , więc potańczę przy lustrze, a nie u Ciebie
Miło mi, Antku… 🙂
O tak, zeszłotygodniowy powrót był atrakcyjny: gołoledziowa topiel, deszcz i nocna mgła w wyższych rejonach zakopianki. Na szczęście jechałam na fotelu pilota* 😐 , nie kierowcy… 😀
_____
*z tyłu było za ciepło, nie do wytrzymania, zwłaszcza dla mnie (wskaźnik 19 p kierowca zredukował po nagabywaniach na… 18 🙄 ). przesiadłam się więc na wolne miejsce, co oznaczało ponad 4h gadanie z zawodowcem o aktualnych warunkach drogowych w całej Polsce, harkorowych przeżyciach zimowych krajowych i europejskich… odpalaniu diesli w różnych stylach gdy temperatury spadają poniżej -30C, umiejscowieniu akumulatorów w różnych pojazdach (i awaryjnych dojściach do nich), etc., etc.
— słowem śpiewanie ubogaca!!! 😉 😀
Niezmiernie mi miło, Pani Generał! 😀
Nb, cała jestem w… literaturze i muzyce rosyjskiej – po wczorajszym Onieginie z Mariuszem Kwietniem!
Oł nooooooooooooooł!
Antku, mea maxima culpa, pamiętajmy, errae humanum est i niech homo nie będzie hominiemu lupusem!
Obiecuję daleko idącą poprawę!
Za karę idę smażyć kiełbasę na cebuli, po porannej dyspucie ze sprzedawcą bułek na temat tornad w Kanadzie i wszechobecnych ruchach tektonicznych, zwiastujących rychły koniec świata i przyszłych pokoleń. Propaganda Ala Gore robi swoje, o zgrozo.
Dziędobry na rubieży.
Już mnie Alicja wystraszyła, że zostałam jakimś Wężownikiem, ale zdania uczonych są podzielone.
http://astrofaq.blogspot.com/2007/11/13-znak-zodiaku.html
No i dobrze, życzę sobie nadal być Strzelcem!
Pyro, walc pur Wu.
http://www.youtube.com/watch?v=kTlhKpgHsQ0
Mam nadzieję, że wykonanie Szanpanią zadowala.
A cappello – zazdroszczę.
Nisiu, czy dobrze się domyślam – opery? 😀
A ja lubię tego poloneza. Przejrzałam kilka wykonań i o dziwo, najbardziej polski i zamaszysty jest chyba Abbado z Berlińczykami…
http://www.youtube.com/watch?v=iwZF0JIRFqA&feature=related
Choć scenografia najpiękniejsza, oczywiście, w Bolszym…
Nisiu,
ja i tak jestem Baranem, żeby nie wiem, co. W dodatku Baranem, któremu leje się woda z nosa i zużyłam już całe pudełko tych tam, dobrze, że są jeszcze 3 na podorędziu.
Może horyzontalnie zniosę lepiej? Chociaż nie, zbudził mnie katar właśnie.
I gości mam przyjmować w takim stanie łez i zasmarkanego nosa 🙄
Witam, chyba nie wiem gdzie pieprz rosnie i gdzie rosnie dziki ryz tez nie, bylam w sklepie u Azjaty, u takiego co ma wszystko, no przynajmniej wszystko i chcialam kupic dziki ryz. Rozmowny to on nie jest: „nie ma , za drogi” ???? ryz za drogi???? przeciez jest sprowadzany z Azji (jak to ryz), „nix Asien, Australia i USA” wrocilam do domu z podkulonym ogonem (kupilam sobie za to czarny, klejacy ryz, ktory po ugotowaniu robi sie czerwony) i do wiki a tu rzeczywiscie, jeszcze Wegry tez go produkuja.
Alicjo, ja SIĄPIŁAM DWA DNI, ALE ZWALCZYŁAM GADA W ZARODKU COLDREXEM.
Te duże zrobiły się niechcący.
Na razie udaję się horyzontalnie, toz u mnie po 7-mej z ranka. I donoszę, że śnieży.
Matko jedyna…mój nos, i głowa 🙄
Dobrze mam z Wami; z różnych przyczyn podobają mi się obydwa wykonania, a ten polonez to mi utkwił w pamięci pod Wiłkomirskim i tak mi już zostało.
A Cappello – kto śpiewał Tatianę? Jej partia wydaje mi się ciekawsza, niż Lenskiego, eh, ten Oniegin – nieudacznik (życiowy)
Pies wyjadł serca – każde na 4 części wdłuż, warzywa i ryż zotsały sierotami w miseczce.
Chichalu – odezwij się do Pyry na j.kodyniak@wp.pl
Dobry jest ten czarny ryz, pachnie dobrze a czuc to sie czuje glownie „mulistosc” sokrupek absolutna natura pur, przypomina mi to moje wycieczki na laki jako dziecko, gdzie czasami zrywalam jakas rosline i probowalam jak ona smakuje ale wtedy to byly wycieczki w celu wchloniecia natury a nie odzywiania sie.Jezeli te ceny takich produktow jeszcze bardziej beda drozaly to widze nowe zastosowanie dla zwierzecia typu krolik, krolika na smycz i na lake, on pokaze co jadalne a ja bede miala „zdrowy obiadek”
Jeszcze do Oniegina – słuchajcie, ja muszę już być naprawdę wiekowa, bo pamiętam jeszcze realizację Bierdiajewa (on w Poznaniu dyrektorował ładnych parę sezonów) Bardzo był Wala konserwatywny, ale każde wystawinie było perfekcyjnie przygotowane, a lekcje z chórem , baletem i orkiestrą ciągnęły się w nieskończoność.
No to mogiła – już się ściąga 🙂
http://itunes.apple.com/us/app/bunnycides/id391479198
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Kroliczek#slideshow/5562400480069975586
Bedę gryzła! Napisałam dość sporo i sama sobie wszystko skasowałam, własną dłonią! Wrrrrrr
http://medias.lepost.fr/ill/2010/04/23/h-20-2044882-1272013393.jpg
tak wygladaj moje dzisiejsze starania ryzowe, nie udalo mi se tego ryzu uformowac, wlozylam do filizanek, wstawilam do piecyka i nic rozpadl sie
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Kroliczek#5562409182389062290
Onufry, Antek juz cie uczulil, wczoraj tez zauwazylem ale smialosci mi nie stalo, a potem zasnalem nad kulfonem
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1501111449?pli=1#
http://www.youtube.com/watch?v=TRSKFBpaNnQ
Jużem uczulon, jakem Onufry!
http://www.youtube.com/watch?v=i1fOZjiDaw4
Dorotol, ladnie wyszlo, a ta para w obiektyw potwierdza, ze cieple, smacznego
dowcip udany
byla mowa o szynce
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Kroliczek#5562414609616729010
owszem, ale nie z Playboya 🙂
Żabo – odpręż się!!! A jeśli chcesz powarczeć –
http://www.youtube.com/watch?v=iTfmXrPFbRE
normalnie czarna seria, poszedl Mlody do sklepu i chcial mi zrobic przyjemnosc:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1501111525?pli=1#
itam, czarna
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Kroliczek#5562421681281335106
Bretońskie ciasteczka! Na bretońskim masełku zapewne… 😆
A tu dla Zaby
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Kroliczek#5562417704569623074
dosyc tego jade po gitare
Dorotolu – może być stalowa?
http://www.youtube.com/watch?v=pJhLvXcQxTg
Gdzie się podziały tamte prywatki???!!!
http://www.youtube.com/watch?v=zLkCWT2neuI&feature=fvw
Ależ chłopaki miały głosy. Teraz takich nie robią.
http://www.youtube.com/watch?v=9r2pEdc1_lI&feature=related
Wasze nieutrudzone wysłanniczki -Małgosia oraz tu obecna Danuśka udały się dzisiaj w samo południe na Slow Foodową imprezę poświęconą serom i ich polskim producentom.Warto było 🙂 Dowiedziałyśmy się wiele ciekawych rzeczy o produkcji serów,poznałyśmy niektórych polskich serowarów,popróbowałyśmy serów doprawdy różnorakich i tęsknym wzrokiem, z dala spojrzałyśmy na Piotra Adamczewskiego,który słów kilka zamieniwszy z Agnieszką Kręglicką zginął w niebycie 🙁
Piękną opowieść o swym serowym losie przedstawił producent z Sorkowit-
Pan Rusłan Kozynko,ex pianista,który od 6 lat poświęca swe życie owcom i serom z ich mleka wytwarzanym.
Jedną z serowych ciekawostek było skrzyżowanie sera i jakby chałwy.
Znakomity słodkawo-orzechowy smak.
Przy okazji zaznaczę,że serowe spotkanie odbyło się w pięknym miejscu-
nad Wisłą,u podnóża Zamku Królewskiego,w Arkadach Kubickiego.
Tam,gdzie ulokowała się „Piąta Ćwiartka” wspominana już na blogu.
Ha. Za oknem zawierucha, gości nie ma jeszcze, nos przetarłam utartym chrzanem, to znaczy – tarłam chrzan i się przetrał, chrzan i nos.
Ten ostatni trochę, ale na tyle, że oddychać się da. Z braku gości idę naparzyć herbatę.
Dziś byłam na niedużych zakupach, w sumie nic ciekawego, takie zwykłe produkty. Zamierzałam kupić kawałek sera bursztyn, ale obok leżał ser carski także w wytwórni w Hajnówce, z wyglądu bardzo podobny do bursztyna,więc tym razem wybrałam ten jeszcze mi nieznany.
Poza tym musiałam kupić nowy młynek elektryczny. Stary służył 35 lat, chociaż nie przemęczał się zbytnio, bo używałam go do mielenia siemienia lnianego i przypraw. Ten nowy jest czarno – srebrzysty i przypadkowo bardzo pasuje do czajnikja elektrycznego.
Na obiad były dziś żeberka duszone. Pierwszy raz kupiłam żeberka w postaci czystego mięsa, bez żadnej kostki i chrząstki. Pokazywane były tu jakiś czas temu żeberka amerykańskie – z grubą warstwą mięsa. Okazuje się, że nasze są jeszcze lepsze. 🙂 Myślę, że było to po prostu mięso pomiędzy boczkiem a żeberkami. Dla osób, które lubią tzw. czyste mięso to bardzo dobra propozycja.
Alicjo, A gdzie zapodano o zmianach zodiaku??? Pierwszy raz slysze o takowych zmianach. Wyglada, ze ja juz prawie nie jestem BYK… a szkoda.
U mnie pada tym bialym, juz 2 razy odsniezalam a wyglada na to, ze trzeci raz trzeba pogonic z szufla. Dla babci to dobra gimnastyka!
Alicjo,
jeśli chodzi o katar, to gdzieś czytałam, że dobrze jest włożyć do nosa/ niezbyt głęboko/ ząbek czosnku .Czy to nie Ty o tym wspminałaś ? W każdym razie na noc i przynajmniej raz w ciągu dnia użyj też kropli do nosa, aby go udrożnić chociaż na jakiś czas. Spanie z zatkanym nosem jest bardzo męczące. Są też takie sztyfty o silnym zapachu mentolowym. Trochę ulgi to daje, ale niestety, musisz trochę się pomęczyć.
Danusia już dokładne sprawozdanie przedstawiła. Sery rzeczywiście dobre, tylko jedzenie ich solo, bez choćby krakersa było kiepskim pomysłem. Dotąd czuje je w żołądku 🙁
A i żadnym WĘŻOWNIKIEM nie będę i już!
Cał życie byłam Koziorożcem, a tu chała – Strzelec wychodzi. Natomiast moje dzieciaki jeszcze wczoraj wszystkie spod Panny, teraz rozdzielone – dziewczyny zostają Pannami, Staś niby kończący się Lew. Ja się nie bawię.
Lena,
było w mediach parę dni temu, że te ciała niebieskie czy coś tam, i że powinno być inaczej. Ale żeby było inaczej, trzeba przeinaczyć, a chyba nikomu sie nie chce. No i dobrze – po cholerę naprawiać to, co nie jest zepsute? 🙄
Gości nadal nie ma, zawierucha coraz większa, zaczynam się martwić.
@lena:
zmiany dotycza tylko „swiezo urodzonych”;
u „starych”(przepraszam) bykow( wodnikow,panien etc.)
zostaje wszystko po staremu…
Tu dzisiejsze…
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,8952011,Nie__twoj_znak_zodiaku_sie_nie_zmienil__Naukowcy_o.html
innowacja a`la adamczewski do mojego krolika z ziemniakami
(patrz wyzej):
blache oblozyc plastrami szynki.
Jestem, jestem. Nigdzie nie zniknąłem. Sprawozdanie z serowarskiego spotkania napisałem i będzie tu w poniedziałek. A Agnieszkę wyciągnąłem z sali, bo byłem z ekipą niemieckiej telewizji, która robiła ze mną materiał o polskiej kuchni z okazji targów żywności, które będą w Berlinie. Cały ranek siedzieli w mojej kuchni, potem w „Piątej Ćwiartce” i w końcu odlecieli.
P.S.
A Bursztyn Krystyno jest z Radzynia Podlaskiego a nie z Hajnówki.
O Gospodarz się znalazł 🙂
Bursztyn ruszył na podbój Europy ! Małgosia mi wyznała,że wyeksportowała ten znakomity ser do Anglii.Mój eksport do Francji został niestety unicestwiony gdzieś w europejskich przestworzach(z racji zagubionej walizki),ale co się odwlecze to nie uciecze!
A Małgosia bardzo słusznie zauważyła,że degustowanie całego talerza serów,bo każdy uczestnik imprezy został takowym poczęstowany,bez odrobiny chleba albo krakersa,że już o winie nie wspomnę,to ciężkie zadanie dla żołądka.
Z napitków zaproponowano kawę oraz soki.Soki też były jakieś zagrodowo-ekologiczne.My z Małgosią piłyśmy nieekoligiczną kawę na deser.
nieekologiczną
Danuśko i Malgosiu, chetnie bym z Wami podegustowała te różne sery, ale bez chleba? bez wina? Byłyście dzielne 🙂
Danuśka,
niniejszym mianuję Cię na Zagubioną Walizkę, tym samym przestając być Torbą Zagubioną (ja jak gubię, to w teatrach 🙂 )
O ile pamiętam, to Osobisty Danuśki zgubił tę walizkę… 🙂
martwi mnie ten kroliczek u Krystyny.
wbrew powszechnej tu opinii nie jestem wredny i podpowiem jesli nie jest jeszcze zbyt pozno ( zostal zjedzony? ) jak mozna rozpoznac, czy czasami nie kupilo sie kota w worku zamiast krolika.
jesli nie ma on na skokach milego futerka charakterystycznego dla krolikow, a jest golas, to jest jeszcze ostatnia mozliwosc sprawdzenia zakupionego zwierzaka. tylnie skoki w stawach kroliczych zginaja sie w przeciwna strone niz sadystow.
trzymam kciuki Krystyno by goscie chwalac potrawe nie mialczeli
Udaję się do kuchni na degustację sera carskiego. Przy okazji pozmywam naczynia.
Przepraszam za omyłkę co do pochodzenia sera bursztyn
Ryśku,
mój królik pochodzi z bardzo pewnego i znajomego źródła. Na pewno nie podszywa się pod niego inny stwór. Także na hali targowej, gdzie można kupić czasem tuszki królicze, mają one pozostawione skoki z futerkiem – dla identyfikacji. Zawsze lepiej wiedziec, za co się płaci i co bedzie się jadło. Swoją drogą 50 złotych za tuszkę królika na hali targowej to dość drogo. Mój był znacznie tańszy. Tymczasem podzielony na części mrozi się w zamrażarce.
Dziękuję też za przepis na królika z ziemniakami.
Cichalu – zaliczyłam liebensbrief
Zwracam honor Danuśce, tytuł się należy Alainowi 🙂
Za oknem nie powiem co, miałam gości przywitać kanapeczkami, a potem na odjazd ( bo mają jechać do Toronto) podać chili gorące, ale myślę, że raczej nastawić się na chili o tej porze.
Tylko niech wreszcie przyjadą 👿
w takim razie jestem spokojny Krystyno i moge zabrac sie do zajec typowych dla tej pory roku/dnia, tym bardziej ze nie jestesmy sami.
robie wampa
wrocilam, oj wielka przyjemnosc Nisiu sprawil mi ten Paul Anka, przypomnialo mi to wakacje w domciu rodzinnym, polowa mlodziezowej populacji z Warszawy u nas na wakacjach, ciagle sluchajaca tej muzyki i przygotowujaca sie na wieczorek taneczny, lazienka zablokowana (tatus wywoluje zdjecia) i ja miedzy nogami tych wszystkich cwiczacych krok taneczny.
A swoja droga to czas najwyzszy na romyntyczna prywatke z tylko taka muzyka
rysiu tylko nie rob na wampa
file:///F:/salcia%20wakacje.JPG
cos pochrzanilam, sorry
Alicja pewnie z gośćmi. A ja wracam jeszcze do tytułowej szynki i proponuję kanadyjski przepis . Miałam okazję spróbować takiej szynki, która była dodatkowo naszpikowana goździkami. Pyszna 🙂
Alino – trochę rozumiem ale nie wszystko – jaka ta szynka? Wędzona? Świeża?
Wiem, że powinienem napisać „przegrzebki”, ale nawet jamnikowi przegrzebki nie smakują. Przedsmak nieba , w ziołach marynowany, Parmą otoczony.
Pyro! Dostałem i odpisałem. Nie piszę o czym, bo Nemo zaraz by dała instrukcje a reszta by zazdrościła! Powiem tylko, że z radości spiekłem raczka. Takoz i Ewa. Z tejże radości przydzieliłem sobie kawał sera i duuuży kielich wina. Ser to moje ostatnie odkrycie. Duński ASIAGO. Bardzo intensywny z orzechową nutą. Rodzaj parmezanu czy też Romano. Wino dostęne dla emeryta z dolnych poziomów stanów średnich, kalifornijski Mountain Burgundy. Korespondują wspaniale, tak jak Pyra z moją skromna osobą!
Pyro! Żyj wiecznie!
Placek, ostro idziesz z omega,
Alina, 227ml sosu z czeresni, co to?
szynka rozumiem zywa?
Sławku – Czy uważasz, że to rozkoszne zwierzątko myśli o kaczce w czereśniowym sosie czy o miłości do latawców ?
Dwa Michały (jeden duży, drugi mały) wpadli, zjedli, pogadali i wyjechali.
Warunki drogowe jeszcze gorsze, ale według radaru mają być za chwilę lepsze. Zobaczymy.
Tata Michał (ten mały) to Słowak, który mówi przepiękną polszczyzną.
Ten duży, dziecko małego Michała, mówi bardzo ładnie po polsku, ale troche pomięszany, bo urodził sie w Kanadzie, mama Polka, Tata Słowak, a naokoło Kanadyjczycy 😯
Mimo wszystko radzi sobie bardzo dobrze, a ostatnio prawie rok spędził w Warszawie (studiuje) – wrócił na chwilę do Kanady, bo sprawy do złatwienia i tak dalej.
Młodego poznałam na tak zwanej sieci jakieś 10 lat temu. O tem potem.
http://alicja.homelinux.com/news/Dwa_Michaly/img_5435.jpg
Na kolację carpacio z marynowanej, podwędzanej i cieniuteńko pokrojonej polędwicy(sprzedają takie cudo w paczuszkach po 150 g – pychota) wędlina dojrzewająca + gruszka + świeży chleb z ziarnami + masło gostyńskie + tunezyjskie białe wino półsłodkie. Tak, to mogę jeszcze trochę pożyć.
ten juz padl
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/UnbenanntesAlbum#5562515516865774642
Placku, obstawiam latawce z myszka w tle, zielen oczu nie pozwala na wiecej precyzji, drapiezna zachlannosc budzi respekt az do omijania, buraki dochodza, ide odcedzic
Dorotol, mowilem, ze z zielonym jest klopot,
Alicja, ale wielki, trzy razy jak ja
Car carski rewelacja jest i basta, należy tylko dać mu przeschnąć, obrawszy uprzednio z brązowego. Jak tylko mam okazję, poluję nań.
Sławek – do kąta!
Placek – na wycieraczkę!
Co ja z Wami mam, Chłopaki….
ten sie schlal
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/UnbenanntesAlbum#5562520079878969858
Tak się koty prowadzą, o! Żeby nie było, to tylko takie pluszate i futrzate miłe mru mru i miau miau.
http://www.youtube.com/watch?v=saqI4RMtLtA
Pyro – zamiast tranu. Nie denerwuj się, zdrowie to skarb 🙂
a potem konczy sie tak
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/UnbenanntesAlbum#5562522867321162514
dobra dosyc, „stroim gitare”
Pyro, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteś. Chodzi o świeżą szynkę.
Sławku, pewnie chodzi o wagę puszki z wiśniami. Sformułowania w przepisie są takie trochę egzotyczne…
Pyro, a gdzie w Poznaniu takie cudo, to smacznie brzmiące carpaccio.
Napisz gdzie kupić , zamówię sobie!!
Jakiś lokalny produkt?
Karpaczio wielkopolskie.
A ser carski używamy zamiast parmezanu, jest bardziej słodko-delikatny,
do spagetti pomodoro
jest ok.
Mam w lodówce, jest podeschnięty, wtedy nabiera kruchej struktury, wpadaj Onufry, byle nie za szybko, bym to brązowe zdążył zdrapać.
W taką zawieruchę wyjechali 🙄
Zima trzyma…
http://alicja.homelinux.com/news/img_5438.jpg
Skasowałam sobie tekst.
Antek – w sklepach Piotra i Pawła, paczkowane, krojone wędliny białostockiego PMB. Kresowa, boczek dojrzewający, kindziuk, carpaccio. Niby drogo za kg, ale na tacce niewiele, za to świetnie pokrojone, więc podzielne. To pczuszki z kartonową obwolutą PMB. Doskonałe, mogą leżeć w lodówce nawet otwarte; prędzej wyschną, niż się zepsują. Polecam z serca.
Do czereśni można dodać wina o dowolnym kolorze, octu balsamicznego, a nawet nieco kawy. „Bez czereśni + konkluzja”.
Wiec jednak nie wielkopolskie…Białystok znamy, ale z ręką na sercu przyznam Pyro, że wolę taką żywą pokrojoną cienko poledwicę wołową, sól, pieprz, oliwa tak od serca polana, można sypnąć parmezanem, bagietka lub ciabatka , tak jeszcze rukola i dobry sierpniowy pomidor….. jakieś czerwone….mniam….
Mają też słoninę
w cenie luksusowej, 4;50zł za 100 gram.
Wojskowa, peklowana była zdecydowanie lepsza.
Antoś – święta racja, tylko ani tak nie pokroję, ani sierpniowego pomidora, resztę mam z rukolą włącznie.
A kiełbasy do zgrzania lepszej niż „wojskowa” (z odbioru przed poligonami – odwodniona i etc) to nigdy w sklepie nie widziałam. Sporo pomysłowości wkładałam w cotygodniowy zakup wojskowej, bo dla mojego Ślubnego jeżeli nie było zgrzanej kiełbasy, to „w tym domu nie ma co jeść”. Obojętnie jak była zapchana lodówka i czym.
..nie tak, jak było w książkach.
http://www.youtube.com/watch?v=2Ba6Hqxnwbo&feature=related
Wpadłam, nie od dawna.
http://www.youtube.com/watch?v=cIdus3Iv220&feature=related
Alino, no wlasnie o tej wisnio-czeresni kpilem nieco, cerise, to niby jedna i druga, moze w Kanadzie nie rozrozniaja?
wisnia, to raczej cerise ( i owszem ) ale de Montmorency ( tam gdzie m.in. Norwida zagrzebali ), tudziez griotte,
Placek, Ty sie prosisz o jesiotra, ale jak ja z kata dam rade?
Antku, tu jakis fluid chodzi, pomodoro bylo wczoraj, jak ktos mi powie, ze dzis jadl buraki, to sie zetre
„kwiaty w zielonej porcelanie…”
Grechutki tez lubia zielone?
Alicja – rzuć jeszcze coś p. Demarczuk – kończy jutro 70-tkę. Może „Groszki i róże”?
errata – Demarczyk spostponowałam
http://www.youtube.com/watch?v=CmY6i1uZQnE&feature=fvw
http://www.youtube.com/watch?v=I7UliuywsT4
Z krojeniem polędwicy jest pewien problem, ale jak ją tak troszkę podmrozić jest bardziej uległa, byle nóż był ostry. To wtedy gdy ma być bardziej elegancko 😉
A jeśli tak dla siebie, natnę takich skrawków, byle cienkie były.
Jeśli zdarzy mi się kupować krojoną wedlinę, zawsze proszę o cienkie pokrojenie, niech się poszarpie, niech się rozlatuje ale ma być cienko.
Dwa cienkie plasterki smakują lepiej niż jeden gruby. Czemu tak jest??
Nie mam pojęcia, ale tak zdecydowanie lepiej mi smakuje, czy to szynka, czy salceson.Może jakieś wiązania molekułowe drobniej podzielone wydzielają smaczniejsze dla mnie feromony?
Panie krojące wolą zdecydowanie odwrotnie, ciachnąć jeden plasterek o wadze moich ulubionych trzech cienkich, ale prośbą zazwyczaj się spełnia, choć opór też się zdarza… wie pan ile razy na takie cienkie ja muszę ręką namachać?
Wiem, przykro mi, ale bardzo poproszę.
Ładna u Ciebie Alicjo zawierucha, u mnie śniegu ubywa w postępie geometrycznym, z każdym litrem spadłej wody ubywa dwa litry śniegu leżącego. Ostatnio tylko deszcz i deszcz ,jakby to jakiś listopad był, śnieg więc w zaniku prawie zupełnym.
Smuta taka jesienna, bez słońca, błoto, kupy psie, śmiecie tylko widać
i dziury w asfalcie.
Tak dziury mamy piękne, godne stolicy.
ps. nie jadłem buraka, całe szczęście!!
http://www.youtube.com/watch?v=byoYcp2qUn8
A za Demarczyk dałbym się cienko, w plasterki.
Sławku – Jesiotr nie dla mnie, a do ugłaskania Pyry.
Miała być Demarczuk, jest Demarczuk 🙂
feromon tkwi w powierzchni wydzielania przypadajacej na mase wydzielajaca, reszta jest geometria i Pania Plaserkowniczka,
Placek, ujales mnie rosyjska wersja, Pyra juz pewnie tez ryczy?
Do krojenia w plasterki cieniuśkie to jam przygotowan:
http://boringpic.wordpress.com/2011/01/15/weather-report-for-today/
Obecnie uczciwego kamienia do ostrzenia poszukuję, ale to już artykuł niedostępny nieomal poza krajem pochodzenia, do którego obecnie mam daleko i pod górkę.
Po zastanowieniu, jednak nie, wolę pozostać całością.
Ale Demarczyk lubię bardzo.
Nie napiszę że Ją uwielbiam, ubóstwiam, na takie wyżyny nigdy, dla nikogo i niczego się nie wzbijam.
Lubię bardzo, to w moich ustach duży komplement.
Ładnie to się tak naśmiewać ze starszej pani? Ale i tak powypuszczam z kątów i innych miejsc kaźni.
Demarczyk wyznaczała mi przez dłuższy czas „horyzont piosenki”
A może w feromonach Pani Plasterkującej?
Im większa powierzchnia Pani, tym smaczniej?? 😉
Antek w plasterkach i delikatesy…Będę miał sny nad snami 🙂
Idę sobie. Do jutra
To będą koszmary Placku, ja wiem jaki jestem w przekroju!
Onufry, moze byc diamentowy? dowioza:
http://www.mathon.fr/Pierre-a-affuter-diamant-PID400100.aspx
widzialem kiedys „Delicatessen” tez mi sie snilo
a w panoramie?
znalazłem w przekroju, panoramę dokombinuj
http://www.horyzont.com/projekt/pokaz/ANTEK/0/25
dla precyzji
http://www.youtube.com/watch?v=avuovbgoyxU
Sławku,
nie mam pojęcia, czy diamentowy się nada – muszę mojego Sensei od noży zapytać, dziękuję za linka! Szczególnie ostrzenie tego z prawej jest problematyczne, bo to ręcznie robiony nóż, asymetryczny, procedura ostrzenia jest wymyślna i takie tam. Ale jak to kroi…
Delicatessen cudowne, złe sny generuje, oj złe! Króliki przy tym to wesołe miasteczko na tle Disneylandu!
Ja jestem w wersji bez garażu!
Onufry-wcale nie musisz szukać kamienia do ostrzenia noży.W dzisiejszych czasach można kupić super ostre noże ceramiczne nie wymagające ostrzałki :
http://www.stylowazastawa.pl/produkt/4633/Noz_ceramiczny_do_obierania_Vialli_Design_95_cm_bialy.html
Przemyśl sprawę !
Antku, co to za przekroj?
100,9 m2
kurnik jakis, Ty jestes wielkoformatowy , raclawicka?
Onufry, moze skosny rzeczywiscie wymyslil krzywy diament, niezbadane sa stoki Fuji
Danuska, jestes tak do przodu, ze az do tylu, technologia Cie mami, spadl Ci kiedys taki na kafle w kuchni? przerobilem te lekcje i dlatego sobie pozwalam z usmiechem 🙂
ja juz dwa zamiotlem, a szabelka Onufrego jeszcze niejednemu Saracenu odpor da
Szerokoformatowy?
ale
…ale trochę wąski.
Śnijcie delikatesowo!!
Będzie TAK!!!
Dobranoc Panom. 🙂
Niebezpieczeństwa związane z pogonią za idealną teksturą plasterka
Mam francuski scyzoryk 🙂
Ja tam się nie znam, ale tak zwana osełka zupełnie mi wystarcza do ostrzenia noża. Spełnia swoje zadanie znakomicie.
Nie na tym niebie, a i gwiazda nie ta,
Weszła mi w szkodę,poraziła oczy.
Wół stąpa ciężko,toczy się kareta.
Patrzeć, a droga w gęsty las się boczy.
W moim lesie,na moim południu,
Wrzosy chodzą po rudych pagórkach.
I już drzewa jesienią się trudnią
Wiatr się stroi w ich opadłe pióra.
U kapelusza posrebrzane dzwonki,
Aby okłamać skromność wesołością.
Jakby żałobę pisać krojem czcionki,
Co na wesele zwykła spraszać gości.
Hej, hej…..
Gdzie jest ten kamień, za który nie sięga,
Kolców i pokrzyw, rozległy widnokres?
Gdzie trochę ciepła, co u stóp przyklęka
I rękawice osuszy mi mokre.
W moim lesie wygasły już światła,
Noc już w coraz większym płaszczu chodzi.
Z boku kropli, ostatniej co spadła,
Zimy biała gwiazda się urodzi.
U kapelusza posrebrzane dzwonki,
Aby okłamać skromność wesołością.
Jakby żałobę pisać krojem czcionki,
Co na wesele przyszła spraszać gości.
W moim lesie białe ognie płoną,
Rosną skrzydła śniegowej zawiei…
W moim lesie świt cały ze szronu,
W moim lesie jednak zima dmie…
W moim lesie nie ma wrzosów, ale wszystko inne się zgadza.
Pyro, w piątek Tatianą była Magdalena Barylak.
(Tu zerk na wnętrze Opery… i przejście do innego zerka… ciii, częściowo nieoficjalne ujęcia tammm… 😉 )
Demarczyk ‚chodzi’ u mnie od piątku na całego… zresztą nie pierwszy to ani drugi raz — tylko kliknąć we właściwe miejsca… sama jeszcze nie zdążyłam wszystkiego odsłuchać, a dzień zapowiada się równie bogato*, jak… ach ten czas!… 😀
______
*ale karnawał dłuuuuugi, więc może zdążę 😉 😆
żródlane
” W zapomnianym rytmie – na trzy…”
Jaki tam zapomniany. Tańczę z A Cappellą; mazur (ten ostatni) też na trzy i polski chodzony – też w tym metrum. Zachmurzenie pełne, ale niebo jakby jaśniejsze. Pospałam dzisiaj prawie do 9.00 – pierwszy raz od miesięcy. Kończę pić kwę i namyślam się – prysznic? ubieranie? Nie chce mi się. Dopadło mnie lenistwo senne.
Sławek-masz rację,jeszcze nie spadł.Mam ten nóż dopiero od dwóch tygodni.
Został zakupiony przez Osobistego,zdeponowany w kuchni i obwarowany paragrafem,że nieodpowiedzialne jednostki mają nie używać !Może się uda i nie spadnie ?
Dzisiaj na śniadanie Bursztyn oraz owcze sery kupione wczoraj u Pana Rusłana.
Krojone tradycyjnym nożem do serów.
Na dworze wiosna,ptaszki śpiewają i 5 stopni na plusie.Latorośl wybiera się na giełdę narciarską sprzedać swoje stare narty i łyżwy.Nie wiem,czy przy tej pogodzie będą chętni do kupowania.
Witam wszystkich.
Danuśka i Małgosia W. zerknijcie do poczty. Bardzo proszę.
Wiekopomna decyzja podjęta : druga kawa, prysznic, przyodzianie. Do południa się wygrzebię. Nie pamiętam kiedy ostatni raz przydarzył mi się tak leniwy poranek; całkiem przyjemny czas.
Krysiade-zajrzałam,ale wygląda na to,że pocztę przesłałaś na mój adres służbowy,a tam będę mogła zajrzeć dopiero w poniedziałek.
Jeśli możesz to prześlij swojego maila na mój adres w Interii.
Gęsia pierś namajerankowana,czeka na włożenie do pieca.Wystąpi oczywiście
w towarzystwie jabłek i modrej kapusty 🙂
Krysiude – czy to coś nowego bo też nic nie znajduję?
Włosięta pięknie wyprane, a i cała reszta (póki co) pachnąca i świeża.
W garze całe mnóstwo gołąbów i będą jedzone saute – bez nijakich dodatków. Farsz ma mały dodatek ryżu tylko (1 woreczek na 1 kg mięsa) więc praktycznie jest to mięso mielone zawijane w kapustę. Tu chcę przypomnieć, że kiedyś w Pyrlandii do farszu mięsnego w gołąbkach, nie dodawało się żadnego ryżu. Słynne były z baraniny we włoskiej kapuście. Ryżowe albo z kaszy z grzybami, uchodziły za danie postne. Inna różnica regionalna, to osmażaie gołąbków do zrumienienia na patelni, a potem duszenia w sosie, jak każdego innego mięsa – czyli nie były to gołąbki wypiekne w piekarniku. Ja bardzo lubię tę poznańską odmianę gołąbków.
Właśnie się dowiedziałam z telewizora,że Charles Aznavour produkuje oliwę z oliwek i oczywiście można ją kupić w internecie :
http://cgi.ebay.fr/Reserve-Charles-AZNAVOUR-Huile-dOlive-AOC-Cuvee-2010-/400184328182#shId
Danuśka – w końcu trudno oczekiwać, że Karolek zostanie twarzą firmy kosmetycznej, a zarabiać musi.
Dziędobry na rubieży.
Za oknem zachwycająca ściera do podłogi.
Danuśko, moje francuskie pyrki frytkowe jakoś nie mają szczęścia i muszą jeszcze poleżeć w koszyku: dzieci mi się zapodziały, a dla mnie samej nie chce mi się robić…
Chyba zrobię sobie na obiad jajeczka w sosie chrzanowym…
Pyro 😀
Trochę już zarobił śpiewaniem.
I wciąż jeszcze koncertuje 🙂 Swoją drogą chciałabym go usłyszeć „na żywo”.
Pyro, Twój prysznic 🙂
Nisiu-jajka w sosie chrzanowym też dobre !
Gęś zaczynać wspaniale pachnieć 🙂
Aj, aj, Danusiu, znam ten zapach, zrobiłam się głodna!
Zaliczyłam dwa gołąbki. Musiałam lekko dosolić na talerzu farsz. Najlepsza jest jednak ta kapusta podsmażana, a potem duszona z mięsem, potem zalana pomidorami z liśtkiem laurowym, 2 ząbkami czosnku, solą pieprzem 4 ziarenkami ziela angielskiego. Mięso na talerzu rozbabrywane w sosie, kapusta łakomie nawijna na widelec i zjadana w pierwszej kolejności – eh, żeby to nie było tyle roboty z rozbieraniem kapusty, to bym częściej robiła. Ta kapusta była taka twarda, że nie mogłam wyciąć kaczana, więc sparzenie jej i zdejmowanie liśi, to prawdziwa katorga. Ale gołąbki wyszły palce lizać. Na pół roku mam dosyć robienia gołąbków.
Pyro-wielkopolski pomysł z podsmażaniem kapusty do gołąbków bardzo mi się podoba.Też robię rzadko gołąbki,bo są bardzo pracochłonne.
Gęsia pierś upieczona-nawet sporo na niej mięsa.Pychota 🙂
Witam Szampaństwo.
-10C i ostre słońce, Jerzor odśnieża i rozważa późniejszą (słońce za domem) kąpiel w śniegu. Jeśli się zdecyduje, udokumentuję, jak zwykle. Zdaje się, że narodziła się styczniowa tradycja. Podobno ja też mam tak rbić, to wtedy nie będę katarzyć i takie tam. Wielkie mi co, katar to ja mam raz na dekadę 🙄
Od wczorajszych gości dostałam dwa bananowce, dwie figi oraz pięknie wyrośniętą yukkę, cud piękności po prostu. Jerzor popatrzył na moją pokrzywioną rachityczną i stwierdził, że no wreszcie można to wyrzucić. Jeszcze czego! Pokrzywioną rachityczną uratowałam, bo ktoś kiedyś wyrzucił, to znaczy miał zamiar, ale ja przygarnęłam – i teraz mam wyrzucać?!
Kwiaty są od Michała Młodego, czyli tego Dużego, bo likwiduje swoje mieszkanie w Montrealu. Dał mi szczegółowe instrukcje, co mam robić, zapamiętałam tylko, ze na razie bananowce i figi do piwnicy, i dobrze, że mam tam ciemno i w ogóle taką prawdziwą piwnicę, nieogrzewaną.
Jeszcze coś mi kazał, ale zapomniałam, muszę pogooglać.
Podniecony Jerzorową kąpielą śniadam i jadę na cały dzień na narty do Piotrusia, czyli do Mount Peter Ski Resort. Tam lubię, bo sprzedają świetną czekoladę na gorąco i jeżdżenie mam za darmo. Wesołe jest życie staruszka!
Nisiu,
z tymi frytkami, jeśli chce Ci sie zrobić królewskie według Heleny, to możesz śmiało do przodu i w ilościach, na jakie pozwoli zamrażarka. Bo po drugim podsmażeniu znowu zamrażasz, a na trzecie, ostatnie, bierzesz tylko tyle, ile potrzebujesz tego dnia – reszta może czekać zamrożona, aż Ci znowu przyjdzie ochota. Przerobiłam to już parę razy.
Oleju ze smażenia frytek nie wylewam, daję do słoja, zamykam i do zimnego z tym, bo wiadomo, że niedługo znowu zachce mi się frytek. Zima sprzyja frytkom i pewnie je zrobię na dniach, bo mrozi u nas równo.
A propos gołąbków – ja zawsze używam kapusty włoskiej, obgotowuję ja bardzo krótko, bo ona niewiele potrzebuje, żeby zmięknąć, a liście zdejmuje się o wiele łatwiej, niz ze zwykłej kapusty. Można też zdjąć liście przed gotowaniem, wrzucić do gara, zagotować ze 3-4 minuty.
Te gołąbki poniżej to oczywiście według przepisu Tereski Pomorskiej, polecam, są znakomite. Od tego czasu przestałam robić z ryżem, w końcu i tak często gości na moim stole.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Golabki_Teresy/
Pyro,
podpytam Cię jeszcze o te gołąbki podsmażane. Czy ja dobrze zrozumiałam, że najpierw obierasz liście z kapusty / surowej, czy obgotowanej ?/ , potem podsmażasz je na tłuszczu / do zrumienienia czy do zmięknięcia ?/,następnie zawijasz w te liście farsz i dalej juz wiemy co. Trochę więcej pracy, ale jeżeli poprawia to smak,to chyba warto się potrudzić.
U nas też pogoda nieciekawa, ale z prawdziwą przyjemnością chodziłam dziś po wprawdzie mokrych, ale niezaśnieżonych i niezalodzonych chodnikach. Niestety, nie u mnie, ale w Gdyni.
Danuśko i Małgosiu W. tak, to jest dalszy ciąg naszego umawiania na spotkanie. Wysyłam na takie adresu, które mam. Poprzednia korespondencja doszła bez problemu, mam nadzieję, że i teraz tak będzie.
Krystyno – to nie tak. Normalnie zwijam farsz w sparzone liście kapusty; każdy pakiecik motam lekko nitką – bo będą przewracane i mogłyby się rozwinąć. Dopiero teraz każdy surowy gołąbek obsmażam do lekkiego zrumienienia kapusty na gołąbku. Na patelnię wchodzą + – 4 szt Teraz takie rumiane przekładam do rondla, wlewam tłuszcz ze smażenia i trochę bulionu z kostki, pół cebuli i tak , jak mięso duszę, przewracam, podlewam. Potem robię sos, jak to już pisałam wyżej. Ten sos przechodzi smakiem smażonej kapusty i jest inny niż znane sosy pomidorowe, ale b.smaczny
Krysiude, odpisałam 🙂
cd sosu – Krystyno – nie przecieram, na pół minuty włączam blender i wrzucam kulki z mąki i masła (1 lyżka mąki, 1 łyżka masła) one zagęsczą nieco sos; wystarczy, żeby „mrugał”
Zrobiłam jednak trochę frytek eksperymentalnie, bo byłam ciekawa ziemniaczków. Prawie połowa odeszła, bardzo były zielone. Tego co zostało, nie zdążyłam zamrozić, ale smażone drugi raz po ostygnięciu też są ok. – W sumie kartofelki się sprawdziły, tylko dość drogo wychodzą, zważywszy kosmiczną grubość obierków.
Nawiasem: nie smażę na oleju, tylko na smalcu, wydają mi się smaczniejsze. Nie lubię tego olejnego zapachu.
Następnym razem jak będę szukała pretekstu do nierobienia roboty, usmażę do zamrożenia.
A obiadowo jajeczko w sosie chrzanowym – bardzo dobry sos wyszedł, chyba to zasługa chrzanu: nazywał się Kasztelański. Takie rzeczy dla jednej osoby są bardzo praktyczne, szybko się robią.
A z gołąbkami na ogół nie chce mi się cudować: robię z mięsem i kaszą, bo ostrzejsza smakowo od ryżu, zalewam rosołem i duszę. W takim sosie własnym też są smakowite. Można zapomidorować, ale obowiązku nie ma.
Nisiu, czego słuchasz? Podziel się.
Ja tu się ponawypisywałam o sosie do gołąbków, a ten parszywiec łotr mnie kopnął. A ja, pewna swego, nie skopiowałam na wszelki wypadek. No to mam wypadek, spadaj!
A propos Aznavoura, mnie się jego facjata zawsze podobała. Nie pociągają mnie „ładne” męskie twarze, chyba, że znam faceta osobiście i wiem, co się w środku kryje. Patrząc na Aznavoura – od razu widać, ile ekspresji ta twarz może wyrazić. I wyraża! Podobnie jak Brel. Wiem, powtarzam się…ale warto 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=za_6A0XnMyw
@pyra:
tak robila golabki moja babka,
ktora nota bene byla wegierka,
jedyna roznica:
wykladala dno gara grubymi plastrami wedzonego boczku,
a golabki dusila co najmniej dwa dni…
Zeżarł.
Bo gapa jestem i napisałam, przy jakim radiu będę zaraz pracować. Klasyczne RMF. Na razie nie słuchałam niczego, Pyruniu, bo oglądałam po raz dwusetny (z grubsza) mój ukochany Port lotniczy z Lancasterem i Martinem, i genialną Helen Hayes, a potem obiadowałam chrzanowo.
Ale zaraz coś Ci znajdę ładnego, żebyś miała przyjemność. Chwilka!
@alicja:
mnie tez dran kopnol
Mnie ostatnio Łotr robi takie kawały, że informuje o błędnym kodzie. Nie ma błędu – próbuję kilkakrotnie i za czorta tego nie uda mi się wysłać, a jak zrobię „enter”, to, oczywiście, zginie komentarz.
Byku – też tak kiedyś robiłam ale teraz już oszczędzam – nie robię sosu do ziemniaków, tylko do samych gołąbków. Można też dawać dodatkową warstwę liści kapusty na boczek i wtedy dla miłośników takiej kapusty duszonej (ja!) jest dużo do podżerania.
Dobra… oto obiecane, o 11:20 , czyli przed chwilą. Mam tez gołe d…ale na razie nie dostałam zgody na publikację, chociaż się się wahał. Namawiać?
http://alicja.homelinux.com/news/img_5442.jpg
Pyro – romantycznie?
http://www.youtube.com/watch?v=Vw_cZGrVFqw&feature=related
Ach, ten Jerzor!
A u nas, tak jak zima w listopadzie jeszcze dała czadu, tak teraz: prima aprilis.
Dzisiaj cały czas piękne słońce, ze 14°C, a przed chwilą, jak wracałem do domu, nad moją głową latał nietoperz. Świat się wali.
Pewnie, e romantycznie na odwieczerzu. Ja się tylko bronię przed czułostkowością. Nie lubię. Duszo szczipatielnyje może być.
One nie są czułostkowe, te panienki, tylko przesłodkie. Taka Hayley Westenra na przykład:
http://www.youtube.com/watch?v=_No4g5ZULI8&feature=related
Polska wersja też ładna.
http://www.youtube.com/watch?v=8PcfPX11Hjg&feature=related
To może taki anioł w jakże męskiej wersji?
http://www.youtube.com/watch?v=7BrGPy1mdDY&feature=related
Prawda, Nisiu: młodzieńcze i dziewczyńskie, a nie wydrowate. Wyjątkowo rażą mnie wyzywające małolaty. Kiedy patrzyłam na moją piękną Wnuczkę, to miałam ochotę gryźć i szarpać. Jak można – pytam grzecznie – z dobrej, własnej woli stylizować się na TIR-ówkę? Cóż począć, nie jestem guru tej młodej osoby.
Szlag mnie trafi zaraz. Oto tekst, który chciałam zamieścić, i 5 razy łotr mnie kopnął. Się zawzięłam i go przeczytrzę – czytam to i naprawdę nie wiem, gdzie jest to zakazane słowo, ani które to jest. O sosach gołąbkowych piszę, a nie o …nie wyrażę się 🙄
Tu jest ten wraży tekst, jak się komuś chce zerknąć.
http://alicja.homelinux.com/news/Sosy_golabkowe.html
Alicja – nie mam pojęcia. Tekst jako ta lelija niewinny.
to w podziekowaniu za wczorajszego Paul Anka
http://www.youtube.com/watch?v=ckWLcTrKzaw&feature=related
Najspokojniejszy człowiek może się wściec, gdy kolejny raz znika jego wpis. Co z tego że kopiuję, kiedy pojawia się informacja, że się powtarzam.
Pyro, dziękuję za informacje o gołąbkach obsmażanych. Skorzystam na pewno z tego przepisu, tylko najpierw muszą być zjedzone gołąbki z zamrażalnika.
Ostatnio, tak jak Alicja, używam kapusty włoskiej. O wiele łatwiej daje się rozbierać niż na zwykła.
Alicjo,
te gołąbki, które pokazałaś , mają, jak rozumiem , farsz z kaszy gryczanej i ziemniaków. Sos grzybowy idealnie do nich pasuje. Natomiast do gołąbków z farszem mięsnym bardzo dobrze pasuje sos pomidorowy, chyba że ktoś nie lubi go. Ale Ty przecież bardzo lubisz pomidory.
Pójdzie ten wpis, czy też nie ?
a to moge sluchac razem z dzieckiem, gdyz jest dzisiaj tez absolutnie „in”
http://www.youtube.com/watch?v=BqlJwMFtMCs
Przed chwilką ogldałam na TVN24 (w kompie) chińską porcelanę, która ma być na weselu księcia Wiliama – daję słowo : brzydota, kicz i paskudztwo. Widzę jedynie te setki tysięcy funtów, jakie się zyska wystawiając je po weselu na aukcjach po kilka sztuk. Najuprzejmiej proszę nie sprawiać mi takiego prezentu (chociaż kocham skorupy, jak wiadomo) Tam, gdzie są owoce i ważki albo pawie i różyczki na starych gratach, na ślubnej zastawie w zarysie serduszka są podobizny pp Kate i Wiliama. Paskudne. na kołnierzu talerza jakieś kropki czy strzępki kubki jak z baru mlecznego, też z tym „sercem”. Zaprawdę oglądamy upadek Imperium.
Pomidory uwielbiam – uściślając, nie lubie sosów zagęszczanych mąką, chyba, że mus. Wszystkie powstałe przy pieczeni czy czym tam – owszem, tylko mąki żeby nie było. Moja mama robiła pyszny sos pieczeniowy, uczyła mnie, jak to robić, a mnie nigdy nie wyszedł – był podprawiany mąką, śladowe ilosci, bo tego nie było czuć, ale mnie nigdy nie wyszedł, chociaż kropka w kropke próbowałam maminym sposobem. Tłumok jestem sosiasty i zeźliłam się na te podprawiane mąką.
Za to zasmażki mi wychodzą – bardzo rzadko robię, ale na przykład do kapuśniaku obowiązkowo musi być, złocista.
O właśnie…kapuśniak! Bardzo dobra zupa na zimę i można zrobić w ilościach!
Na dzisiaj przewiduję powtórkę z rozrywki, czyli chili, a jeśli wczorajsi goście o nas zawadzą dzisiaj w drodze powrotnej, wyciągnę uszka z zamrażalnika i barszcz czysty własnej produkcji.
O, jeszcze powiem, że Jerzor nakupił wczoraj piwa, bo przecież Słowak będzie, a tymczasem Słowak nie pije piwa 😯
Młody natomiast powiedział, że studenci warszawscy piją wódę litrami – za moich czasów była kultura piwna, i to podłe piwo, jak się trafił full wrocławski „Pod Arkadami” to było święto, a na praktyce pijało się jabole, bo na co było stać studencką kieszeń?
Michał studiuje w Warszawie, chwilowo wrócił do Kanady, żeby popracować i zarobić na życie oraz dalsze studia. Zakochał się w takiej jednej, ale nie wie, czy jak wróci do warszawy, to będzie na niego czekała. W tym wieku pół roku to jak dla nas dekada.
Alicjo, ja to już ćwiczyłam to co bruździ to ” naczynie zaro o d p o r n e”
No patrz, Małgosiu… bym na to nie wpadła! Ale faktycznie, p o r n bruździ 😯
Aż duszno 🙄
No, ten Adriano cudny!
Czemu mnie nikt nie uprzedził, żeby nie zaglądać do prasy dzisiejszej?
Nie doceniliśmy byłej minister spraw 😯
Komu zimę? To też stare, ulubione… klasyka po prostu.
http://www.youtube.com/watch?v=eKiujDWRBAM
Ooo, wpadli mi w ręce moi ukochani „Gaspada junkiera”. Znacie? No to posłuchajcie.
http://www.youtube.com/watch?v=6kKp2RcXB3A
Tak mnie wzięło na starocie…Nie lubię piosenki francuskiej, ale to, co lubię, to lubię 😉
http://www.youtube.com/watch?v=asAepCRxpek&feature=related
A mnie to za serce chyta…
http://www.youtube.com/watch?v=LEPb-W1BdaQ
A ja kocham piosenkę francuską; wychowałam się na niej, tańczyłam „Siboney”, kochałam się „Pod dachami Paryża” i dumnie nuciłam „Nie, nie żal mi”. Adamo tłumaczył młoy Młynarski „Z nieba sypie śnieg po troszku,/biały śnieżek – spokój w proszku”. To była taka audycja Kyryńskiego z piosenek różnych nacji albo różnych autorów w pierwszorzędnym wykonaniu naszych aktorów”. To w tej audycji był Adamo i Jan Kobuszewski śpiewał „Czarny Jan, / w czarną noc pije sam/ w knajpie gdzie pewnego dnia/ miła mu poszła w świat” Ej, jkie to były świetne wykonania…!
Dzięki Małgosiu. Jeszcze czekam na odpowiedz Danuśki. Powiem tylko, że już się coś zaczyna wykluwać.
Wyszłam się opalać, ale słońce zaszło, niestety 🙁
Chyba na mój widok 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_5450.jpg
Alicja – coś taka smętna? Przyjdzie wiosna.
Pyro,
bo akurat, kiedy zasiadłam do sesji zdjęciowej, jak to się ładnie teraz nazywa, to słońce wzięło i zaszło za chmurę 🙁
A teraz znowu daje po patrzałkach!
a ajk upadl mur to na pierwszego sywestra refren tej piosenki byl w modzie
http://www.youtube.com/watch?v=vRF5zSczYEs&feature=related
ogladam sobie kopie rabunkowa polskiego filmu „Wenecja”
Pyro,
Co do tej chinskiej zastawy stolowej to…TAKIEGO KICZU dawno nie widzialam. Talerze na niebiesko, kubki… no nie to wyglada mi na krolewsko.
Ja osobiscie nic takiego nie chce miec w swoim domu.
Buziaki,
…to to tak ma wygladac???????????
http://www.tvn24.pl/26086,1689616,0,1,porcelana-na-krolewskim-slubie-bedzie-z-chin,wiadomosc.html
Piekne!!!!!!!!!! To mi przypomina dyskusje w redakcjach juz pod koniec lat 80 tych (zjawily sie jakies dupki od ogladalnosci, nowe funkcje za duzo forsy, bo on niby menager) i program mial byc dopasowany do poziomu intelektualnego tzw. odbiorcy czyli ludu chyba i wszystko co my proponowalismy bylo „elitarne” i tak sie dopasowalismy, dopasowalismy ale ciagle nam wychodzily jakies niedobory bulwarowe i brak talentu w tej kwestii, az w koncu programy poszly swoja droga i teraz na calym swiecie „szukamy talentow” albo mamy jakies bezguscie w tv robiace za prominetow, ktore wlasnie sie udaje do dzungli aby jesc robaki i tarzac sie w najlepszym przypadku w blocie… oczywiscie za pieniadze podatnika. No i ta porcelane dopasowal ktos madry do „naszego poziomu” nas masy.
a mozy my sie nie znamy, teraz pomyslalam, ze przeciez miniatury portretow wladcy byly przedstawiane na porcelanie i innych okolicznosciach sztuki stosowanej, tylko byly malowane recznie a tu wiek digitalny i mamy odbitkie portretu
Ta porcelana jest po prostu ohydna. Wgląda jak kupiona na odpuście. Bezguście totalne.
2211 – miłe
Donoszę, ze goście wyjechali, psa zabrali, chałupa wysprzątana – można zacząć od nowa bałaganić, nie omieszkam – do wczorajszych biustów kurczaczych po żabiobłotnemu podałam sałatkę, natchnęło mnie tuż przed podaniem, ananas z puszki i oliwki. Oliwki, takie olbrzymie, nie nadziewane (takie sobie zamówiłam) od dorotola, ananas zwyczajny. Najpierw się obawiałam, czy to przejdzie, więc podałam całe plastry i całe oliwki – w razie czego zjedzą osobno. Okazało się, ze gościom smakowało, więc potem pokroiłam plasterki na kawałki a oliwki na plasterki. Nic więcej, tylko ananas i oliwki. Zastrzegam copyright
No wlasnie moje dziecie wlazlo. Pokazalam mu te kubki i talerze, zafrasowal sie… W domaszku moge mu podac schabowy+ziemniaki+kapusta na jakims blaszaku, zje, oczami pokreci, poprosi o dwie porcje do domaszku i nie wypowie NIC. Ale wesele??? My to nazywalismy „czestochowianka”, brakuje tam tylko jelenia na rykowisku
krysiude, na jarmarku i w sklepach z tandeta to mozna zrobic dobre i elegackie zakupy w tzw. miedzyczasie
Zabo ciesze sie z udanej salaki, pomysl oczywiscie podbiore
O matko.
A zleciliby, gamonie, naszej Chodzieży albo Lubianie, albo gdzieś na Dolnym Śląsku i mieliby piękną zastawę…
O, taki Ćmielów robi kolekcję imperialną, byłaby w sam raz…
http://porcelana-cmielow.pl/pl/index.php/empire
sliczny ten Cmielow ale nie wiadomo kto bedzie na tym slubie jakies wspolczesne VIP-y a ci z koleji skad maja wiedziec co jest ladne oni uzywaja stylistow, bo ojciec z matko stylu nie mogli ich nauczyc, dla nich takie wzory to mieszczanskie
Gdzie te cud piękności okoliczności królewskiej porcelany można podziwiać – ma ktoś sznureczek?
http://www.tvn24.pl/26086,1689616,0,1,porcelana-na-krolewskim-slubie-bedzie-z-chin,wiadomosc.html
Dorotolku – na jarmarku to się zgodzę. Odpust ma swój specyficzny klimat i wystrój. Macie rację nasze fabryki zrobiłyby lepiej, chyba że zamówienie takie było. A podejrzewam, że tak.
Dwa miesiace temu w moim sklepie (druga reka) nabylam calkiem fajne, posrebrzane, stare sztucce z sympatycznym wzorkiem, po 12 sztuk wszystkiego w sumie 70 czesci za 160 jewro. Oczywiscie to mienie poniemieckie zostalo wywiezione do Polski. Zdjec juz nie mam.
A co do serwisu to podejzewam, iz fabryka robi im to za darmo, gdyz sie spodziewaja, ze cala rzesza zainteresowanych bezgustnikow bedzie takie talerzyki kupowala masowo na pamiatke i na tym firma zarobi.
Ło matko z córko…faktycznie piękności cud 😯
Wyobrażacie sobie stół nakryty takim cudnym serwisem. Brrrr.
A co Babcia Elżbieta żałuje im swojej zastawy rodowej???
przeciez sie juz pisze, ze oni sa „para dla ludu” wiec wystepuja odpowiednio do tego zadania „bajka na kryzys”
A ja nie mogę nic napisać, moje posty nie wchodzą, ech. Et tu, technologiae, contra me?
Wygląda na to, że posty z linkami nie przechodzą. Ciekawe, ciekawe.
Posty ze sznureczkami przechodzą, Onufry, tylko jak w jednym poście dajesz więcej niz jeden sznureczek, to taki wpis będzie siedział w poczekalni. Tak łotr-press ma 🙄
Nie tyle WordPress, bo go można ustawić dowolnie…
Chodzi o to, że jeden link na komentarz troszkę utrudnia spamowanie.
Na wordpressowskiej platformie prywatnej jest to więc opcja domyślna – można zmienić maksymalną liczbę linków w komentarzu albo całkowicie ‚uwolnić’, jak komu wygodniej (i licząc się z konsekwencjami 😉 — ja na przykład nigdy nie zamierzałam i dalej nie zamierzam powiększać tej liczby)…
…’Polityka’ na początku nie miała ograniczeń, potem je wprowadziła. I utrzymuje. Chyba słusznie, choć dla chcącego nic trudnego… — tylko chwilkę czasu mieć… dwie chwilki… trzy… dziesięć… 😉 😀
*****
Właśnie wróciłam z dorocznego kolędowania chóralno-towarzyskiego… Nie pamiętam, kiedy ostatnio aż tak* mi się podobała ta impreza.
W południe śpiewaliśmy też koncert (‚u siebie’) – powiedzieć o zdziesiątkowaniu byłoby poważnym understatementem — grypopodobne paskudztwo zredukowało stan o prawie połowę!… 😯
(O dziwo, słuchacze twierdzą, że ładnie wyszło… 😮 )
U mnie ciągle jeszcze niedziela…Wszystkiego najlepszego!
http://wyborcza.pl/1,75475,8950904,W_niedziele_70__urodziny_Ewy_Demarczyk.html
Onufry. Nie bądź taki Cezar i nie bocz się na Brutechnologiae. Dzisiaj na szczęście nie używałem porcelany ino nart! Wyjeździłem się jak niedźwiedź polarny. Górki typu Beskid Żywiecki. Przewyższenie tylko 200m, ale jak to obrociłem 20 razy to się zrobiła góra na 4000m. Pełne Alpy albo inne Utach czy Colorado!
Na wyciągu trafiła mnie strzała Amora. Jechałem z istotą płci żeńskiej, oczy błekitne zasłonięte grzywą blond włosów kipiących spod hełmu,. Z przodu brak górnych siekaczy powodował obfite zapluwanie w czasie rozmowy. A rozmowna była nad podziw! W przeciągu 8 min jazdy przepytała mnie z wieku, narodowości, zawodów wyuczonych i wykonywanych, stanu cywilnego i rodzinnego ze szczególną analizą charakterów wnuków. Domagała sie też zeznań na temat wyznania, stosunku do mniejszosci i prez. Obamy. Tyle pamiętam. Sądzę, że pytań było więcej, ale byłem w szoku. Ma na imię Cristyna. Ma pięć lat…
Nie jest tak źle, a zatem nie odesłałem zaproszenia na ślub. Numer stolika – 7.
Nazwiska legendarnej piosenkarki z którą spędzę ten miły dzień nie zdradzę nawet gazetom. Kochana Ewo, śpij spokojnie 🙂
Zapraszam na stronę
http://wedlinydomowe.pl/forum/index.php
Pozdrawiam serdecznie