Ab ovo
Jaja od zaprzyjaźnionych kur
Zanim rozstanę się z księgą, którą parę dni temu opisywałem (Kuchnia Produkty spożywcze z czterech stron świata) postanowiłem dzieło to choć trochę wykorzystać. Na pierwszy ogień pójdzie fragment o jajach. A pomysł ten podsunął mi apetyt na jaja gęsi. Moi wiejscy sąsiedzi postanowili znów hodować (nie na dużą skalę lecz na własne i sąsiedzkie potrzeby) gęsi. Namawiam ich oczywiście na owsiane z Kołudy Wielkiej. I robię to z pełną premedytacją. Uważam bowiem ten gatunek za najsmaczniejszy. A w dodatku uwielbiam ich jaja. Co prawda wymagają one nieco dłuższego gotowania niż kurze ale są bardziej aromatyczne i o wiele smaczniejsze. Już cieszę się, że na wiosnę będę mógł znów delektować się, choć parę razy, gęsimi jajkami na miękko.
Christian Teubner najwyraźniej też lubi jaja. Pisze on: „Jaja są ważnym produktem spożywczym mającym nadzwyczaj wielostronne zastosowanie kulinarne. Są nie tylko głównym składnikiem potraw jajecznych w ścisłym znaczeniu, ale także oba składniki jaja, czyli białko i żółtko, odgrywają ważną rolę przy przyrządzaniu wielu innych potraw. Żółtkiem można zagęszczać zupy i sosy, natomiast piany z białek używa się do nadania spoistości potrawom, np. sufletom.
Jajo jest cennym elementem diety człowieka przede wszystkim z powodu zawartych w nim wysokowartościowych protein. Przykładowo białko zawarte w jednym jajku pokrywa aż 15% dziennego zapotrzebowania naszego organizmu na proteiny. Pod względem składników odżywczych białko i żółtko znacznie się od siebie różnią. Pierwsze składa się głównie z wody, a w 11 % z protein, natomiast żółtko jest bogate zarówno w proteiny, związki fosforu i tłuszcz, jak i w składniki mineralne i witaminy. Oprócz rozpuszczalnych w tłuszczu witamin A, D i E w żółtku obecne są wapń, fosfor i żelazo. W białku znajdują się rozpuszczalne w wodzie witaminy, sód, potas i chlor. Składniki odżywcze jaj są prawie całkowicie – bo w 95% – przyswajalne przez organizm człowieka. Nie należy jednak spożywać zbyt wielu jaj (nie więcej niż 3 dziennie), bo chociaż uchodzą one za lekkostrawne, to zawierają stosunkowo dużo cholesterolu. Decydujący wpływ na jakość jaj ma ich właściwe przechowywanie. Są one wrażliwe na wpływ otoczenia, ponieważ przez porowatą skorupkę do ich wnętrza mogą się przedostawać obce zapachy i bakterie. Za-sadniczo jaja należy przechowywać w niskiej temperaturze (8 – 10°C), w miejscu o wysokiej wilgotności powietrza, najlepiej w specjalnej szufladzie lodówki, z dala od produktów spożywczych o intensywnym zapachu. Jaja w skorupkach zachowują świeżość od 3 do 4 tygodni. Całe jaja bez skorupek można przechowywać 2 dni, tak samo długo żółtka (zalane wodą), natomiast same białka nadają się do spożycia przez 14 dni. Zamrożona masa jajeczna, niezależnie od jej składu, zachowuje świeżość około 4 miesięcy.(?)
Po samym wyglądzie jaj trudno rozpoznać, czy są one rzeczywiście świeże. Na szczęście istnieją różne sposoby, aby to sprawdzić. Można włożyć jajko do szklanki z posolona wodą. Opadające na dno jest świeże. Im jajo jest starsze, tym więcej powietrza ulatnia się z niego przez porowatą skorupkę, przez co komora powietrzna staje się większa, a jajko lżejsze. Jajko dwu- lub trzytygodniowe zanurzone w wodzie, utrzymuje się prawie pionowo na swoim szpiczastym wierzchołku, a jeszcze starsze wypływa na powierzchnię wody. Oprócz tego świeże jajka przy potrząsaniu nie wydają żadnych odgłosów. Z upływem czasu białko traci sprężystość, rozlewa się i staje się wodniste, żółtko natomiast przybiera płaski kształt.”
My na szczęście nie musimy dokonywać żadnych prób. Jadamy bowiem tylko jajka od zaprzyjaźnionych kur wolnochodzących za naszym płotem. Przez całe lato są to jajka zniesione tego samego dnia. W zimie jeździmy na wieś co tydzień. I też zabieramy z kurnika wszystko co tam zostało zniesione. Dlatego też nasze ciasta, makarony, omlety i jajka w szklance z oliwą extra vergine są takie pyszne.
Komentarze
dzień dobry .. 🙂 .. dalszy ciąg pięknej pogody …
ja stety lub niestety jem jaja jak leci tylko śmierdzących nie ruszam .. lubię jajka i na szczęście nie mam jakiś zdrowotnych przeciw wskazań ..
słonko pozytywnie nastraja to dzisiaj jakieś ładne ciuszki idę wypatrzyć ..
nemo i Placek zamilkli niepokojąco …
Dzien dobry,
Bardzo lubie jajka i mam szczescie kupowac je od pani, ktorej mama hoduje kurki. Sa wiec zawsze swieze. Zaraz zrobie sobie jajecznice 🙂
Jolinku, dobrych zakupow. Opowiesz co kupilas.
Milego dnia 🙂
A tu ponizej jeszcze na temat jaj:
http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=1855.0
Piekna pogoda?
Lalo przez kilka dni . Teraz przestalo… Ale jutro slonce gwarantowane 🙂
Latarnia dla tych co na morzu
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-11-15.html
Jajka bardzo lubimy i sporo ich zjadamy.
Dzisiaj swoje 96 urodziny obchodzi Mama Nowego. Szacownej Damie najlepsze życzenia 😆
Nisiu,
jak na razie, Włodkowi żadne tłuste jeszcze z pasztetu nie uciekło. Za to otwiera się foremkę bardzo wygodnie i jest podstawka do położenia na stole, bez przekładania na półmisek. Bardzo wygodne.
Zgago,
mnie też niepokoi milczenie Placka 🙁
Placku, odezwij się 🙄
Dzień dobry.
Zgłaszam powrót z niebytu; jeszcze nie w pełnym zakresie, jeszcze jedną nogą, ale już wśród żywych.
Jajka jadam w każdej postaci. Zauważyłam, że w tych tygodniach kiedy nie podajemy jajek „jako takich”, i tak zużycie w naszej dwuosobowej teraz rodzinie, wynosi 10/szt na tydzień. Jeżeli piecze się ciasto, to znacznie więcej. Osobiście preferuję moletki i jajecznice z grzybami, lubię też jajka w koszulce do szarego sosu. Jedyne jajka jakich unikam, to klasyczne jajka na miękko – dla mnie białko musi być ścięte, a to już nie jajko na miękko. Dzisiejszy wpis Gospodarza przypomniał mi, że dawno już nie było na obiad krokiecików z jaj, więc pewnie zrobię w któryś dzień.
Misiu, to zdjecie jest przepiekne! Brawo!
Ja też melduję się posłusznie po powrocie z madziarskiej stolicy.
Dobrze zresztą,że udało nam się wrócić zgodnie z planem,bo
wczoraj zamknięto główną drogę dojazdową na lotnisko w Budapeszcie
i musieliśmy krążyć jakimiś objazdami, dosyć niestety słabo oznakowanymi.Uratował nas zmysł orientacji Osobistego i chwała
Mu za to ! Chociaż z drugiej strony to miasto jest tak piękne,że
żal było wyjeżdżać,a na dodatek mieliśmy przez cały pobyt pogodę
raczej wrześniową,ciepłą i słoneczną a nie listopadową.
W gorących źródłach się pomoczyliśmy,tokaje i gęsie wątróbki
zostały zdegustowane,Unicum też jakoś przez gardło przeszło,
tort Dobosza w ustach nam się rozpływał,a na zakończenie pobytu
zafundowaliśmy sobie wieczór muzyki i tańców węgiersko-cygańskich.
Ech,mają Ci nasi bratankowie temperament…
http://picasaweb.google.com/114074952162449807788/BudapesztListopad2010?authkey=Gv1sRgCNTsgP-K7cjf9AE&feat=email#
Dla Mamy Nowego życzenia 100 lat to stanowczo za mało 🙂
Wszystkiego najlepszego !
Nowy czekam na telefon od Ciiebie i szykujemy się do mini zjazdu.
Witam z nad Wisly, pogoda rzeczywiscie super, Danuska mnie wrocily dwa maile wyslane do Ciebie.
Dorotol- wysłałam Ci pocztę z moim drugim adresem mailowym.
Dziędobry na rubieży.
Jajeczka od szczęśliwych kur… ale skąd je wziąć?
Kupuję ostatnio sklepowe zerówki i zastanawiam się, na ile te kury były rzeczywiście zagrodowe.
Kiedyś lekarz mi zakazał jedzenia innych jajek niż wsiowe, więc pojechałam na wieś koło Szczecina, szukać takowych. Pamiętałam, że na ogrodzeniach niektórych domów można było zobaczyć napis „Świeże jaja”. Niestety, znalazłam tylko napisy „Security”. Pozostali mi Piotr z Pawłem.
A jedną z zasadniczych przyczyn moich rozlicznych niedomagań było bierne palenie przez pierwsze kilkadziesiąt lat mojego życia. Tak ze czterdzieści, dopiero potem zaczęłam się buntować i pokazywać inhalator na zebraniach redakcyjnych. Ciekawa jestem, jak poskutkuje najnowsze dziecko prawniczych głów ustawodawczych…
Nowy, Mamie kłaniaj się nisko!
Danusko, moje maile, podobnie jak te od Dorotol, tez powrocily…
Nowy, wszystkiego najlepszego dla Twojej Mamy. Jest szczesliwa, ma Cie teraz przy boku. A urlop jak zawsze za krotki. Wykorzystaj go jak najlepiej.
96 – taka magiczna liczba! Jak obrócić 180 stopni nadal będzie 96!
Magicznego i wspaniałego Dnia Urodzin dla Twojej Mamy Nowy.
Miewam czasami skojarzenia co najmniej dziwne. Czytając o jajach gęsich (nie pomnę bym kiedykolwiek konsumowała, może jako dziecko i smaku oraz wynikającej z degustacji rozkoszy nie pomnę) pomyślałam sobie kto i czy wbijając jajka do miski, gotując je i jedząc, pomyślał, że przed laty wielu był to produkt luksusowy. Nie każdego było nań stać, a wielu nawet smaku nie znało.
A dziś, szast-prast i 12 w pojemniku do wyboru do koloru, Co kto lubi i jakie ma zapotrzebowanie.
Skojarzenie wynikające z mego grymaszenia przy stole i dydaktycznych opowieści Buni. Jachowicz był do zabawy, prawda ku przestrodze i przywołaniu do porządku nieznośnej muchy-grymaśnicy.
Nisiu
Coby mieć pewność to:
a – mieć własny kurnik
b – zaprzyjaźnionego rolnika w poczet swych ziomków zaliczać
c – za kurą łazić
d – wierzyć w to co podają na opakowaniu
http://www.kabaretelita.pl/piosenki.php
wiadomo, kliknij na „Oj naiwny” to znajdziesz się w moim świecie. Bom ja nadal jak to dziecko – naiwna…
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Witam z moich rozsłonecznionych okolic, czego życzę Wam wszystkim. 😀
Najserdeczniejsze życzenia wielu lat zdrowia i radości dla Matuli Nowego.
Danuśko, mieliście wspaniałą wyprawę. Mnie zauroczyło zdjęcie nr 18 – uwielbiam takie klimaty. Mam też nadzieję, że zaspokoiliście głód tymi artystycznie podanymi, maciupcimi porcjami na wielkich talerzach. 😉 😯 Mnie się wydaje, że jedynie tort dobosza był w „normalnych” rozmiarach. 😉 Swoją drogą Budapeszt pokazałaś nam piękny. 😆
Znowu będę „zazdraszczać”, jednocześnie życząc Wam cudownego mini-zjazdu. 😆
Nisiu, myślę, że poskutkuje. W końcu przez ostatnich 20 lat sporo się mówi i pisze o szkodliwości biernego palenia. Kto o tym słyszał przed 1990 rokiem ? Tylko od czasu do czasu ktoś o tym przebąkiwał. Skoro nawet do mnie, zatwardziałego palacza to dotarło i od lat nikomu nie funduję tej wątpliwej przyjemności a wśród znajomych palaczy widzę to samo podejście, to są duże szanse, że się palacze dostosują. Młodzi z trudem ale z czasem i oni się przyzwyczają. 😀
Ja też kupuję jajka „0” nie mając żadnej pewności, czy faktycznie są od kur, które „latają po placu”. 🙁
Placku, odezwij się !
Echidno – chyba my obie ze Zgagą mamy do wyboru tylko opcję „d”…
Kupuję prawdziwe wiejskie jajka – 30 sztuk co dwa tygodnie, ale połowę odstępuję koleżance z przeznaczeniem dla małych wnuków. 15 sztuk dla nas dwojga wystarcza. Pani, która przywozi te jajka, ma także innych odbiorców, więc podaż jest ograniczona. Gospodarstwa tej pani nie widziałam, ale z jej opisu wynika, że to niedaleko od nas i chyba czasem słychać z oddali pianie koguta właśnie stamtąd. Jajka sa świeże , co przy ugotowanych na twardo powoduje nieraz kłopoty z obieraniem skorupki.
We wszystkich dużych sklepach można kupić jajka z wolnego wybiegu, więc nie od kur żyjących w ciasnych klatkach. Także na hali targowej są tzw. jajka wiejskie. Są droższe od tych fermowych, wiec może rzeczywiście pochodzą od wiejskich kur, ale pewnościmieć nie można.
Nisia słusznie zauważyła, że otwierane formy do pieczenia powodują nieraz wyciekanie tłuszczu. Ja, piekąc cokolwiek w tortownicy, zawsze kładę pod nią podwójnie złożoną folię aluminiową albo papier do pieczenie. W przeciwnym wypadku zawsze coś wykapie na dół i zadyni piekarnik.
11 listopada Nina Andrycz obchodziła 95 urodziny. Ogladałam w telewizji wywiad z nią. Można pozazdrościć jej formy psychicznej i fizycznej. Byłam pod wrażeniem. Mam nadzieję, że Mama Nowego równieżma się dobrze.
Danuśka, piekne zdjęcia. Szkoda, że nie miałaś czasu, żeby je podpisać. Potrawy i zastawa stołowa bardzo mi sie podobają. A co to jest – te zwinięte wędzone /?/ plastry mięsa z dodatkami ? Bardzo apetyczne. W Budapeszcie byłam 30 lat temu, ale wtedy też robił wrażenie.
Mamie Nowego pokłoniłam się telefonicznie (akuracik zadzwonił).
Nisiu – jak Cię kocham, trzymaj się z daleko ode mnie. Przy astmatykach nie palę, przy zawałowcach też nie, co nie znaczy, że nie wychodzę co kwadrans na papierosa. Mój ty, Boże – tak mi już niewiele przyjemności życiowych zostało, więc tego, co jeszcze mam – trzymam się pazurami.
Nowy, piękne ukłony dla Twojej Mamy 🙂
Co za dzień, słońce i ani chmurki, może zimy nie będzie?
Danuśko, ożywiłaś i moje wspomnienia, Budapeszt niezmiennie pełen uroku, a te pyszności, mniam, mniam…
Jajka lubię w każdej postaci, na miękko, na twardo, w koszulkach, a i w postaci kogla-mogla, choć to już z pewnym dreszczykiem ryzyka. Nie mam jednak zaprzyjaźnionych kur, a szkoda 🙂
Krystyno-to prawda,zdjęcia wrzuciłam jeszcze „gorące” i niepodpisane.
Ten zwinięty plaster wędliny to szynka z dzika z dodatkiem marynowanego
buraczka i białego twarogu.Sama szynka niestety była mało udana-
sucha i słonawa i był to najmniej udany akcent tego obiadu.
Sympatyczna natomiast była propozycja spróbowania 3 rodzajów zup
podanych w małych filiżankach i była w tym zestawie : zupa
gulaszowa,dyniowa oraz rosół z perliczki ze smardzami.I zupy te były
znakomite 🙂
A zaprzyjaźnionych kur też nie mamy pod ręką 🙁
Alino,Dorotolu- problem z przesyłaniem poczty na moją skrzynkę sygnalizowało mi już dzisiaj kilka osób,a zatem cuś jest na rzeczy.
Pozostaje jeszcze do wykozrystania mój adres via interia.
Informatyczne głowy mają dzisiaj pochylić się nad moją skrzynką,
może rozwiążą te kłopoty.
Dzień dobry Wszystkim,
W imieniu mojej Mamy bardzo dziękuję za pamięć i życzenia.
Czas upływa bardzo szybko, zaczęło się od Nałęczowa, później były urodziny
http://picasaweb.google.com/takrzy/Urodziny#slideshow/5539751222854401458
a następnego dnia wyjazd.
Muszę to przekazać w odcinkach, zapomniałem, że kilku linków Stróż nie przepuszcza.
Zatrzymaliśmy się w Krakowie. Owiedziliśmy Mistrza Stwosza, Rynek, uliczki, wstąpiliśmy na kolację, a rano znowu w drogę.
http://picasaweb.google.com/takrzy/Krakow#5539752680111443090
Do Zakopanego nawet nie wjeżdżaliśmy, odstraszyła nas ilość samochodów poruszających się żółwim tempem, od razu skręciliśmy na Chochołów, zostawilimy samochód na parkingu i udaliśmy się do schroniska. Chcieliśmy poczuć góry, a nie atmosferę hotelu. Udało się.
Weszliśmy na pobliskiego Grzesia, ale na górze wiało tak silnie, że o dalszej wędrówce szczytami nie było mowy. Zeszliśmy na dół i dla odpoczynku poszliśmy tzw. Szlakiem Papieskim. Ładnie.
Następnego dnia już tylko zejście do parkingu (9 km) i w drogę do W-wy.
Niewiele, ale co widzieliśmy, to nasze. Niezapomniane.
http://picasaweb.google.com/takrzy/WTatrach#
Nemo,
pozdrowiłem od Ciebie Tatry, jak prosiłaś (naprawdę). Odpowiedziały piękną melodią graną wiatrem na smrekach. Czekają na Ciebie.
Danuśka – wieczorem zadzwonię, teraz nawet nie mam telefonu.
Nowy, serdeczne ukłony dla Twojej Mamy 🙂
Cos ten net jest chyba sabotowany, wpisalam sie na bolgu dzisiaj z zyczeniami dla Mamy Nowego a tu nic nie widac. Wiec jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Witam Szampaństwo.
Słoneczko, a miało padać. Padało w nocy.
Jolinku,
zaordynowałam Twoją kurację na moje siano. Niech mi tylko teraz nikt do domu nie przychodzi, bo nie otworzę 🙂 O rezultatach wspomnę – wydaje mi się, że parę powtórek wskazane.
Kulinarnie będzie warzywnie, mam kalafior, groszek słodki w łupinkach, paprykę kolorową, ziemniaki… może by posadzić jajo? Będzie tematycznie z wpisem 🙂
Nowy,
życzenia dla Twojej Mamy, oby Jej się długo i zdrowo żyło 🙂
Przypomniałam sobie, jak mi Mama mówiła, że w Jej rodzinnym domu do ciasta drożdżowego zawsze dodawało się 1 jajo kacze. Ponoć żółtko miało prawie koloru pomarańczy i ciasto miało też taką piękną barwę. Jakoś nigdy nie opowiadała, co robili z gęsimi jajkami a wiem, że hodowali też gęsi.
Na moje pytanie, dlaczego tylko jedno, mówiła, że kacze jajka są w większej ilości niezdrowe. Czy ktoś z Was wie, czy to prawda ? O tym, że gęsie są zdrowe, dowiedziałam się dzisiaj od Gospodarza a co z kaczymi ?
Errata: żółtko było prawie koloru pomarańczy. 😳
Witam, witam cale tolatajstwo!
Ktos mi powie co z Lulkiem ????
Buziaki,
Lena
Kacze też są zdrowe. Tylko – tak jak i gęsie – wymagają dłuższego gotowania (na miękko) niż kurze.
Pan Lulek jest w szpitalu. Poinformował o tym paOLOre.
Nowy ucałuj od nas serdecznie Mamę. Żywimy z Basią wielki sentyment do wszystkich Mam i Babć. Własnych już nie mamy, choć żyły bardzo długo. Babcia Eufrozyna np. sto lat. A Twojej życzymy stu dwudziestu!
Musiałem kupić nowy pecet, teraz instaluję aplikacje. Trochę to potrwa. Przejrzałem trochę i trzymam kciuki za Pana Lulka
Gospodarzu, dziękuję pięknie za zaspokojenie mojej ciekawości. Może kiedyś jeszcze będę miała okazję skosztować i takiego frykasu. 😀
Ja też trzymam kciuki za Pana Lulka i żeby naszą Żabę przestało boleć.
Wypiję za powyższe około 21, bo o 20 godz. mam telefoniczną „nasiadówkę” ze Starszą. 😉 😀
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe – 200 lat – dla Mamy Nowego.
Przed chwilką doznałam wstrząsu, po przeczytaniu relacji korespondenta z Waszyngtonu :
http://wyborcza.pl/1,76842,8659368,O_wyzszosci_doktor_Zosi_nad_doktorem_House_em.html
Panu Lulkowi szybkiego powrotu do swoich pieleszy!
Zgago,
takie opowieści są na porządku dziennym, często je słyszymy, bo do nas docierają wszystkie najważniejsze stacje tv USA.
Czego na pewno nie opłaca się w tym raju, to chorować właśnie. Cieszę się, że żyję w przedsionku do raju.
Nowy,
na zdrowie Twojej Pani Mamy! Życzę jej jeszcze wiele dobrych, wartych życia lat.
A Ty, baw się jak dotychczas – dobrze.
Zdrowie Pana Lulka!
Przyda mu się.
Alicjo,
niechaj się i Tobie lepiej wiedzie!
I daj sobie spokój z sianem, bo tu już trawka lepsza.
Spróbuj może z herbatką z czosnkiem.
Żabo kochana,
jużbym Cię zapomniał omc. Wychodzi na to, że wszyskto naprawdę na najlepszej drodze.
Najlepsze życzenia dla całego Twojego zespołu kolanowo-biodrowego!
Alicjo, sposób Jolinka bardzo dobry, osobiście przeze mnie wypróbowany (o rycynę było wtedy znacznie łatwiej, niż o olej 🙄 ). To coś w ogóle dobrze robi na kłaki, a cytryna sprawia, że b. dobrze się zmywa 🙂
Było jeszcze coś?
Cała masa, ale do wszystkiego się i tak nie odniosę, bo dużo tego doszło, a ja ostatnio leniwy jakiś jestem. Sięgnę więc zaraz do jajek, idąc na skróty.
Kurze jak kurze, używam ale nie mam zaprzyjaźnionych tylko od tzw. „chłopa”. Przyjaciel pracuje w agencji rolniczej, tu ma do czynienia z ludźmi z terenu i zamawia wprost: jajka i czasem wędzone pstrągi.
Bierze więc i dla nas.
Jeśli jednak chodzi o kacze czy gęsie to też pamiętam o czym wspomniała Zgaga, że kacze niby miały być niezdrowe. Mieliśmy kaczki i gęsi jak byłem dzieckiem i sprawy miały się tak, że na jajka kaczek ( 2,00-2,50 zł za sztukę na przełomie 50/60 lat) i gęsi (o wiele drożej) był zbyt wielki popyt aby je po prostu zjadać. Pisałem tu kiedyś o tej tradycji zbierania pierza na rodzimym G.Śląsku, gdzie wiele rodzin na przedmieściach, mając nawet tylko skromne zaplecze na podwórkach próbowało trzymać choć parę gęsi lub kaczek. Ktoś taki, mając już parę kur kupował 4 – 5 jajek gęsich i posadzał na nich kwokę. Kwoka potrafiła wykluć i 10 kacząt. Był więc popyt j szkoda było kaczych na jajecznicę, o gęsich nie mówiąc.
Ciotka moja miała gęsi nioski i wraz z siostrą cioteczną, jej córką wybłagaliśmy zwykle na Wielkanoc przynajmniej po jednym gęsim dla nas. Te się ostrożnie wydmuchało i dawało Pani Eli z przedszkola, która z tego robiła potem piękne stroiki na Święta.
W celach spożywczych zużywało się jajka niezapłodnione. Widzę dziś jeszcze matkę z ciocią jak trzymają jajka do żarówki i decydują o tym, czy idzie pod kwokę lub gęś, czy do spożycia. Te potem szły do ciast.
A co do koloru Zgago, mam zgoła inne wspomnienia. Te kacze były zwykle żółte i blade. Nie ma się co dziwić, że po długiej zimie i przy tych wtedy improwizowanych paszach nie było lepszego efektu.
Telekonferencja zakończona, to wznoszę toast za powrót do zdrowia Pana Lulka, Alicji i żeby Żaby już nie bolało.
Pepegorze, wiem, że dziadkowie mieli duży ogród i sad. Na tym terenie zmieściło się kilka solidnych bloków, to pewnikiem było naprawdę dużo miejsca do skubania trawy i innych przysmaków dla gdacząco-gęgających stworzeń. 😀
Moja Starsza podesłała mi sznureczek do b. ciekawej strony, dla lubiących antyczne meble. Ciekawostką jest fakt, że jest w nie wbudowany komputer. Najbardziej mnie zauroczył „kluczyk USB”. Jak chcecie, to pooglądajcie :
http://www.flickr.com/photos/16307058@N00/4506858984/in/set-72157623697110547/#/photos/16307058@N00/4506858984/in/set-72157623697110547/lightbox/
Pepegor-ciekawa ta Twoja kaczo-gęsia opowieść.Przez te jajka nastrój
trochę,jak przed Wielkanocą,a nie przed Bożym Narodzeniem 🙂
Nowy dzwonił w sprawie naszego mini zjazdu.Wstępnie zaproponował
nam spotkanie w sobotni wieczór,jeszcze jutro ten termin ostatecznie
potwierdzi.Wysyłam maile warszawskiej ekipie w tej sprawie.
Toast rzecz jasna za zdrowie Pana Lulka oraz za kolano Żaby i Żabę
w całokształcie 🙂
Alicja, a jak Ci się znudzi papranie rycyną i olejem silnikowym, to proponuję szampony Vichy z serii Dercos. Czerwony zwłaszcza (w sensie opakowanie z czerwonym elementem). Tylko trochę trzeba tego poużywać zanim zadziała. Vichy robi jeszcze inne cwane preparaty na siano.Jażem jest kontenta bardzo.
Dla Zgagi przepis na kiszone gąski:
1.grzyby umyć ( ja moczę przed myciem ok.20 min.w letniej wodzie z solą)
2. umyte blanszować w niewielkiej ilości wody
3. odcedzić,wystudzić;wody z blanszowania nie wylewać !
4. w duzym słoju o szerokim otworze układać warstwę grzybów,posypać solą ( morską lub kamienną -tam gdzie ją wydobywają też kiedyś było morze) + listek laurowy (bobkowy) +ziele angielskie+plasterki cebuli np.cukrowej i na to kolejna warstwa itd.
5.zalać wodą z blanszowania,grzyby winny być nią przykryte,połozyć na słoiku zakrętkę lub talerzyk
6.pozostawić w pokojowej temperaturze 3-34dni aż zaczną „buzować” co widać ;czasem woda wydostaje się ze słoja jak jest zbyt pełen
7.lekko zakręcić słoik i wstawić do lodówki
Jak długo można przechowywać w lodówce nie wiem, bo zawsze dość szybko zjadamy,cebulkę też.Teraz jemy kiszone ok.20 października i mają się dobrze.Kiedyś mieliśmy prawie do Gwiazdki.
Rydzów nie kisiłam,bo nigdy nie miałam ich tak dużo.
Żaba sprawozdawała wczoraj, że się byczy. Kostka już wcale nie boli. Biodro i kolano owszem, ale dają się już ułożyć w bezbolesnej pozycji 🙂
Danuśka, byłam w Budapeszcie 30 lat temu z kawałkiem. Wtedy też był piękny 🙂 Na zdjęciach nie widziałam wędek, czyżby zostały w domu 😯
Witajcie po krótkiej przerwie,
Dla usprawiedliwienia dodam, że 2 dni spędziliśmy we Wrocławiu u mamy Witka. Tam urządziliśmy sobie powtórkę z rozrywki, świętując w nieco zmienionym składzie okrągłe urodziny Witka. Tak więc cieszyłam się życiem rodzinnym ze szkodą dla życia blogowego.
A propos zdjęć, mam tylko Rudawy Janowickie:
http://picasaweb.google.com/EryniaG/RudawyJanowickie
Nowy,
Serdeczne życzenia dla Mamy – 100 lat to stanowczo za mało 🙂
Gostusiu, pięknie dziękuję za przepis. 😀 Za rok spróbuję – uwielbiam grzyby pod każdą postacią, to i kiszonych muszę spróbować.
Ewo, pomyśleć tylko, że przed chwilką sobie pomyślałam, że jak jutro nie „nastukasz”, to zapytam w mailu. 😀
Bądź tak dobra i przekaż Witkowi serdeczne życzenia samych pomyślności, ode mnie, dobrze ?
A propos tego kiszenia grzybów w wodzie morskiej – w moim ulubionym Piotrze i Pawle mają taką samą sól, jaką widziałam we Francji. Kupiłam sobie pudełeczko fleur de sel i zdziwiłam się, że sól jako taka może być smaczna. Posypuję tym kwieciem kanapki, pomidorki etc. Poza tym kupiłam sól grubą i chudą i sypię do garów.
O, u mnie na wsi to widuję Vichy na twarz, szamponów nie widziałam, ale się rozejrzę. Jak nie tu, to w Toronto pewnie znajdę. Na razie będę wcierać te oleje – z braku rycynowego wznięłam dwa chlusty extra virgin, co to Piotr popija z gwinta (nie przy ludziach 😉 ). A ja nadrabiam czytanie okołozjazdowe, rychło w czas mi się do tego doczłapało 🙄
I stąd o oliwie z gwinta 😉
Zapiszę te grzyby kiszone i wstawię do /Przepisów, nigdy nie robiłam. No, to już raczej na następny rok…
Gąski, rydze… co jeszcze polecacie na zakiszenie?
*wzięłam oczywiście, ślepota jedna…
Alicjo, wczoraj Żaba pisała, że i kurki można kisić. Przypuszczam, że w podobny sposób.
A jak Ty się czujesz dzisiaj ?
Nisiu, odkąd mam możliwości, to też używam morskiej, jest jednak ciut bardziej słona a na dodatek mam frajdę przy jej mieleniu – no co, przecież na starość można zdziecinnieć. 😎 😉
Zgago,
dzięki za troskę. Tak nijak się czuję, zatokowo jakby? Nie jest to nic takiego, żeby lecież do lekarza, tylko „nerwuje” mnie i spowalnia. Wzięłam sobie pitkę cytrynowo-acetaminofenową i po obiadku całkiem się zpowolniłam.
Ot, uroki listopada 🙄
Alicjo to dbaj o siebie bo zatoki jak się nie dopieści, to się mszczą – wredne.
Idę już spać, życzę wszystkim dobrej, spokojnej, uzdrawiającej nocy i miłych snów. 😆 😆
1eee – kod odpowiedni do poprawiania głupot – oczywiście miało być ; jak się ich nie dopieści. 🙁
Dobranoc !!!
Zgago, z tą solą to ja na zmianę – raz morska, raz kamienna, taka z etykietą, że można jej używać do zapraw.
Kupiłam sobie też z lenistwa solniczkę-młynek na baterię i drugą – zamienię na pieprzniczkę kiedy zjemy sól. A sól jest różowa, himalajska.
Ale dzisiaj jajeczny temat .
Mam ci ja gęsi, kaczki, perliczki ,kury duże i kury liliputy, całe to towarzystwo chodzi gdzie chce i z kim chce …drapie .dziobie , rozgrzebuje także co chce, a przeważnie to czego nie powinno.
Najbardziej lubimy jaja perlicze mają one bardzo intensywny kolor żółtka a poza tym są bardzo kształtne , kacze jaja są świetne do wypieków, gęsie z kolei do makaronu.
Ponieważ moje jajka są w 100 procentach ekologiczne to fałsz zwietrzę na odległość…nie tylko o smak tu chodzi, ale o kolor- czyli wściekły pomarąńczyk, albo rozbieloną żółć tak charakterystyczne dla kur karmionych sztucznie.
Jajcarski temat 😉
Ja mam rozbieloną zółć niestety, bo moje kury się noszą w supermarketach, a nie w kurniku 👿
Tylko w Polsce uda mi się zjeść prawdziwe jajo od prawdziwej rozgrzebującej to i owo kury, a i to okazyjnie.
Idę doczytać i pospać,
Dobranoc!
dzień dobry .. 🙂
dla Mamy Nowego dużo zdrowia .. 🙂
dla Witka ewy 100 lat … 🙂
Alino nic nie kupiłam bo wnuczka nie-spodziewanie zajęła mi czas ..
Danuśka mi pasuje .. odpiszę na maile wieczorem bo muszę lecieć …