Winnica na pustyni albo palec w kremie
Obiecałem relacje z kulinarnych wydarzeń ubiegłego tygodnia więc pora na parę zdań o festiwalu zorganizowanym przez Kuchnię TV z udziałem Convivium Varsavia czyli moją macierzystą komórką Slow Food. Przez trzy dni pokazano parę bardzo interesujących filmów (w tym jeden o młodych polskich przyszłych szefach kuchni), umożliwiono warszawiakom poznanie smaku świetnych serów, kiełbas, chlebów, jabłek i kilku innych ekologicznych produktów spożywczych, wzbudzono wśród dzieci (od kilku do kilkunastolatków) zainteresowanie tym co maja na talerzu organizując warsztaty kulinarne.
Z pośród filmów najbardziej przypadł mi do gustu amerykański obraz „Pot, krew i wino” w reż. Christophera Pomerenke. Trwający sto minut dokument w niezwykle atrakcyjny, a miejscami nad wyraz zabawny, sposób przedstawił znanego wokalistę rockowego Meynarda Keenana, który dostawszy „winomanii” poświęcił swój majątek, czas i wiele trudu, by w Arizonie, niemal na pustyni, założyć winnicę. Po kilku latach krwawej harówki spowodował, że jego wina znalazły nabywców, a nawet dostały (jedno z nich nazwane imieniem zmarłej matki artysty-winiarza) bardzo wysokie noty po degustacji przeprowadzonej przez szefa „Wine Spectatora” Jamesa Sucklinga.
Smakowity kiermasz Kuchnia.tv Food Film Fest to była świetna okazja okazja do zakupów najlepszych polskich produktów bezpośrednio od ludzi, którzy je wytwarzają. Wspaniałe owcze sery Sylwii Szlandrowicz i Rusłana Kozynko z Rancza Frontiera na Mazurach, pieczywo Ewy i Petera Stratenwerthów z biopiekarni „W grzybowej arce” oraz produkty z rodzinnego gospodarstwa Jadwigi Farat – warzywa, jajka, wędliny, przetwory z mleka, owoców, warzyw i grzybów oraz ciasta zrobiły w stolicy furorę. Kiermasz pod kinem „Kultura” przy Krakowskim Przedmieściu cieszył się sporym powodzeniem nie tylko wśród widzów festiwalowych ale także pośród przechodniów, których w ten pogodny weekend na Krakowskim było bardzo dużo. Największym powodzeniem – moim zdaniem – cieszyły się wyroby z Rancza Frontiera. Zwłaszcza sery i podsuszane kiełbasy z jagnięciny.
Ku naszemu zdumieniu dużą publiczność w różnym wieku (od 4-latków, przez ich nastoletnie rodzeństwo aż do rodziców i babć) miały także warsztaty kulinarne dla dzieci. Młodzi smakosze przyszli do kawiarni „Skwer” – filii „Fabryki Trzciny” – mieszczącej się przy Skwerze Hoovera, gdzie w podziemiach mogli nauczyć się robić naleśniki (brawa dla Ani Kopyt z rodziną), czy torciki waflowe z kremem czekoladowym. Przy okazji dowiadywali się skąd i kiedy czekolada (a właściwie ziarno kakaowe) przywędrowało do Polski. Nasz wcześniejszy sceptycyzm (uważaliśmy, że widownia będzie nieliczna) został ukarany. Bardzo szybko zabrakło kremu czekoladowego mimo, że przynieśliśmy wielką czubatą michę i dwie spore paczki wafli. Po kwadransie, ci którzy do naszego stolika dopchali się jako ostatni, mogli tylko oblizywać paluszki lekko umazane w czekoladzie pozostającej na ściankach naczynia.
Prowadzący zajęcia z dziećmi postanowili też, że podobne imprezy kształcące smak maluchów będą w różnej formie kontynuowane. A także, iż zawiążą nieformalną grupę lobbystyczną wywierającą nacisk na władze (w tym głównie edukacyjne), by lekcje smaku polskich regionalnych potraw wprowadzono do szkolnego (lub nawet przedszkolnego) programu.
Na niedzielny poranek warszawscy slowfoodowcy, zaprosili mieszkańców i gości stolicy do stołu „Piątej ćwiartki” w przepięknych Arkadach Kubickiego u stóp Zamku Królewskiego. Śniadanie, skomponowane z najlepszych polskich produktów, rekomendowanych przez Slow Food Polska, z miodem w roli głównej, zostało przygotowane przez szefową kuchni Agatę Wojdę oraz restauratorów Agnieszkę Kręglicką i Piotra Petrykę – członków warszawskiego convivium Slow Food (Piotr jest leaderem stołecznego oddziału Slow Food).
I już się cieszę myśląc o trzecim Festiwalu, który – mam nadzieję – zostanie zorganizowany przez Kuchnię TV za rok.
Komentarze
Dzień dobry
Dziękuję Gospodarzowi za miejsce na blogu i serdeczną „promocję”, a wszystkim innym za gratulacje zupełnie zresztą nienależne. To, za co zjadłam ową kolację, to to samo, co robimy na Blogu codziennie.
Nie mam komputera, nie mam internetu (korzystam z maszyny Młodszej kiedy ona pracuje) za to mam kolejną infekcję grypopodobną – zupełnie tak samo jak na Zjeździe. Pewnie zawdzięczam to psu – otwierany na całe godziny balkon, i spacery po trawnikach w silnym wietrze bez czapki, bo ciepło. Teraz ma mi się na zdech, na złom i na przetop.
Dzien dobry,
Pyro, tak mi przykro, ze zlapalo Cie przeziebienie. Wypij soku z cytryny z miodem i ubieraj sie cieplo! Pamietasz jak Alicja ubrala sie na zagle? Tak trzeba 🙂
Przeczytalam troche recenzji o Bistro Piata Cwiartka i mam duza ochote tam wkrotce zajrzec. Maja tez ciekawe desery.
Oj, tegoroczna jesień coś szkodliwa dla zdrowia 🙁
Zdrowiej, Pyro! 🙂 🙂 🙂
(Czosneczek, cebulkę, chrzanik, chilli, imbirek, … i co dusza pragnie — ordynuję 😉 😀
Piotrze to bardzo miłe kiedy obowiązki bawią i sprawiają przyjemność .. 🙂
ja w tym roku zastosowałam branie profilaktycznie rutinoscorbinu .. zobaczymy czy podziała ..
Od wczorajszego wieczora – miód, cytryna, świeży imbir
Ja natomiast w tabletkowane witaminy (się uodparnianie) nie wierzę. I jest to niedowiarstwo nieuleczalne… 🙁 😀
No tak,wiaterek z lekka lodowaty,a rano mieliśmy tylko +1oC.
Ale niebo błękitne,jak na Sycylii 🙂
Nemo będzie się wygrzewać w 28oC. Oj,zazdraszczamy !
Pyro- skutecznej kuracji !
Festiwal zacny, szkoda, ze filmow tak malo potem do TV „wchodzi”
Pozdrawiam Towarzystwo – szczegolnie to nieco schorowane – ciepelka zyczac.
Witam wszystkich, czytam Was na bieżąco i inspiruję się Waszymi radami 🙂 w kwestii przeziębienia także bo oczywiście jestem na topie,gardło boli,ogólne rozbicie itp.
mój syn nieźle radzi sobie w kwestii introligatora,pierwsze strachy poszły za płoty i dziecko radzi sobie na nowej płaszczyźnie szkoły,niestety ciągle dokucza mu skórna alergia może powodowana także warunkami gdzie są zajęcia warsztatowe?stary, budynek przypominający z zewnątrz baraki na Majdanku,przepraszam za prównanie bo mam świadomość tragizmu tego miejsca…w środku także nie najlepiej a ja do wymagających nie należę,na niepełnosprawnych oszczędza się
noc zarwana,czekałam na wieści od córki która wyruszyła Wizz Airem do Francji na roczną wymianę studencką-Erasmusa,oczywiście matka nieświadoma była,że te linie mają lotnisko w podparyskim Beauvais,jakieś 80 km od Paryża a jest 20:30 i kwestia dotarcia do Paryż dla kogoś kto jet pierwszy raz we Francji to myślę,że jednak wyzwanie logistyczne…gratis walizka 31 kilogramowa,nie wiem jak to zrobiła ale po północy dostałam smsa „dotarłam jakieś 40 min.temu,to był koszmar,nie czuję palców u rąk (waliza Samsonite),ale mieszkanie git”(życzliwi znajomi koleżanki na 3 noce),czeka ją teraz gorączkowe szukanie mieszkania do 380 euro(tyle daje UW),matka odetchnęła i zadzwoniła do swojej matki w nocy aby ją uspokoić bo na okolicznść wyjazdu wnuczki od dwóch dnia bolała ją głowa ze zmartwienia 🙁
a jeszcze z milszych informacji,wygrałam ekspres do kawy cafissimo na kapsułki,ma miły fioletowy kolor,konkurs był fotograficzny na ulubioną filiżankę,cieszę się 🙂
pozdrawiam ciepło i przepraszam za długi monolog 🙂
Tu też bardzo słonecznie, ale lodowato. Nastawiam dzisiaj pigwówkę jotki. Na znajomych tarninach b. mało owocków 🙁 a tak obiecująco się pozawiązywały 🙁
na tvkuchnia w każdą sobotę ok godz. 20 jest taki film .. odkryłam to niedawno i oglądam z przyjemnością ..
Danuśka u nas też pięknie za oknem bo słonko i jeszcze zielono-czerwono-żółto .. no ale nemo ma jeszcze lepiej .. 😀
Marzeno, my się trzęsiemy, a Młode dają radę 🙂 Nie wiem jak, ale dają 🙂
Marzeno- gratulujemy wygranej w konkursie 😀
Na wszelkie strapienia zawsze będziesz mogła, chociaż wypić
filiżankę dobrej kawy ! A może prześlesz nam to zdjęcie ?
Co za blog- konkurs za konkursem i wygrana goni wygraną !
A jutro chyba ruszają nasze środowe quizy ? Nemo na wakacjach,
szanse na zwycięstwo rosną 😉
Haneczko-dokładnie tak 🙂 „tak hartowała się stal”
komu brak energii? ..
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,8422927,Sila_yerba_mate.html
A od najbliższej soboty o 21.30 w kanale Kuchnia TV będzie nowy (chyba fajny) program pt. „Ugotowani czyli bitwa na noże i widelce”.
W drugim odcinku zaś walczyć będzie rodzeństwo Kręglickich z małżeństwem Adamczewskich. O czym przypomnę jeszcze raz w stosownym momencie.
marzeno szczęściara z Ciebie .. 🙂
Piotrze oglądałam reklamę programu i prowadzący jakiś nie taki .. no ale się zobaczy … 😉
Chyba za wcześnie Jolinku na oceny. Poczekaj na całe widowisko.
Prowadzący Paweł jest świetnym znawcą kuchni i doskonałym dziennikarzem z Antyradia. Nam się z nim bardzo dobrze pracowało. Ma refleks i jest bardzo dowcipny.
W mojej kablówce niedostępne, niestety.
Witaj Marzeno, za fotkę gratulacje, a Młodego trzeba by przebadać na kleje introligatorskie i farby drukarskie Synowi sąsiadki trzeba było niedawno zmienić szkołę zawodową, bo okazało się, że tapicerka nie dla niego – ciężka alergia.
Piotrze jeszcze nie oceniam tylko tak sobie patrzyłam na twarz .. zobaczę może się pomyliłam .. 🙂
Danuśko,wstyd się przyznać ale nie umiem,technicznie robiła to za mnie córka,która bardzo sceptycznie do tego podchodziła,stwierdziła,że raczej sama woli kupić mi ten ekpres niż wymyślać inspiracje fotograficzne 🙂
filiżanka jest czarna w złoty „rzucik” z Ćmielowa, sam serwis dostałam w „posagu” 🙂 rzadko używam bo ma prawie tyle lat co ja 🙂 przeżył parę przeprowadzek (jak to w wojsku), przeczekał odchowanie dwójki domowników(wyciągamy z półek co się da), dalej stoi bezpiecznie najwyżej jak to możliwe a teraz pomógł w konkursie 🙂
sam konkurs zauważyłam w jakiejś gazecie traktującej o mieszkaniach,wystrojach itp. wczoraj zmobilizowałam się i wyruszyłam do Reala na poszukiwanie kapsułek do ekspresu ale bez przekonania, były 🙂
ekspres i kapsuły wyglądają tak
http://www.tchibo.pl/Tchibo-pl-Cafissimo-System-c32.html?wbdcd=yeqKIIFkMI
tyle,że mój jest fioletowy 🙂
Pyro, zrobiłam wszelkie możliwe testy i na kleje i na farby zanim poszedł do tej szkoły, niczego nie wykazały 🙁 mam wrażenie,że to bardziej pleśnie,grzyby, to co w powietrzu, niby w badaniach nic nie wychodzi a chłopiec ma w pakiecie do autyzmu alergię 🙁 mam wrazenie,że walczę z niewidzialnym przeciwnikiem
Na obiad planuję dzisiaj przepis Gospodarza 🙂
http://adamczewscy.pl/?p=2887
Choroba z ta choroba, nawet najlepsza nic nie warta! Jakis ten wirus tego roku taki, ze nie chce popuscic. Pyro, masz odemnie na dzisiaj najlepsze powinszowania zdrowotne! Inni zreszta tez, nie zabraknie mi dobrych checi.
Kolejny ladny dzien, jak za pare dni bedzie ksiezyc w nowiu, to wybiore sie znowu na grzyby.
Pieknego dnia poza tym zyczy jeszcze
pepegor
U mnie dzisiaj obiad najprostszy możliwie – ugotuję kwaszonej kapusty, bo i tak potrzebna mi będzie na jutro do szarych klusek i usmażę kaszankę na słonince i cebuli. Zjemy z chlebem „obiad dorożkarski”. Nie mam siły na większe gotowanie. Jutro wykorzystam kogoś do tarcia ziemniaków albo nawet zrobię to mechanicznie, kapusta będzie gotowa, kupiłam ładny kawałek słoniny i wędzoną pachwinę na skwarki – więc jutro szare kluski ze skwarkami i kapustą – jeden z ulubionych obiadów Młodszej, a i Zięcia Żaby nakarmimy – on jeszcze tego nigdy nie jadł.
Do Pyry i pozostałych Blogowiczów borykających się z uporczywymi infekcjami. Bardzo polecam stosować dwie łyżeczki zmielonych nasion wiesiołka. Jestem żywym przykładem uodparniającego działania tego ziółka.
Jako astmatyk (pozdrawiam wszystkie blogowe astmy) mam wpisane do życiorysu infekcje jesienno-zimowe a od kiedy zażywam wiesiołek przestałam chorować. Bardzo polecam ten wypróbowany sposób i życzę zdrowia.
Krysiade, interesuje mnie ten wiesiolek. Zaproponowalabym synowi, ktory jest alergikiem i podatnym na takie infekcje. Jaka jest nazwa po lacinie?
Czy kupujesz w aptece?
Marzeno, rozumiem, ze sie denerwujesz o corke ale na pewno da sobie rade a znajomi pomoga. Wiem to z wlasnego doswiadczenia 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie też chłodnawo i całkiem jesiennie. Alino, wiesiołek po łacinie to
Oenothera, jest tego kilka odmian. Oleum Oenotherae – olejek wiesiołkowy jest do dostania chyba w każdej aptece albo w sklepach ze zdrową żywnością. W dawnych chudych latach wysyłałam ten olejek rodzicom.
O, nowe „Nemo” za Oceanem nam rośnie. Alicjo, dawaj jeszcze powierznie zasiewu, plony z hektara… tego wiesiołka, oczywiście!
Gospodarzu łaskawy, a co to, „parcie na szkło” objawiło się z wiekiem? Zwiastuny programu „Ugotowani, czyli…” , za sprawą zaanonsowanych uczestników, wróżą mu (programowi) jak najgorzej. Chociaż i tak dobrze, że nie pojawia się nazwisko aktorki Katarzyny Cichopek.
Ale co tam, pożyjemy, zobaczymy.
Alino,
Są gotowe preparaty z wiesiołka Efamol (podobno drogi) i do dostania w Polsce w aptekach Oeparol (~20 zł/60 tabl)
Ale bylo zarelko, Ciekawe co przywieze z Polski Marceli
Pojadlem, popilem i pod kordelke.
Od jutra pakowenie. chyba wysle wszystko do Ostroleki
Bezadresowy.
Pan Lulek
Miśku niejaki – Twój sarkazm jest chybiony. Zawsze kiedy ktoś z nas czegoś nie wie i chce się dowiedzieć, pyta na blogu i zawsze otrzymuje wyczerpujące odpowiedzi. Czy będzie chodziło o zakup garnka żeliwnego (informacje od ASzysza, pamiętacie) zakup lodówki, roweru czy nowej odmiany pomidora – jest nas wielu, w wielu miejscach, mamy informacje i chętnie się nimi dzielimy. Osoby blogujące u nas pomagają sobie w różny sposób – np Żaba i ja byłyśmy zainteresowane barwikami do ciast. Zakupiła je dla nas w Kanadzie koleżanka Alicji, przywiózł do Europy Cichal. Dostałyśmy po opakowaniu. Żadna z tych osób nie była do tego zobligowwana – chcieli pomóc i pomogli. Nemo też wyjaśnia i pomaga. Chwała Blogowiczom, na pohybel sensatom.
No, ja takich dokładnych informacji nie mam:)
Ale akurat o wiesiołku wiedziałam, bo miałam z tym do czynienia. Swoją drogą wielu rzeczy się tu człowiek dowiaduje, ale nie obarczam swojej głowy wiedzą do niczego mi nieprzydatną.
Panie Lulku – nie wiem,czym popił Pan swój obiad,ale zapewne
stosownie i z umiarem 🙂
Nasz piękny język jest niezwykle bogaty w słownictwo z piciem związane :
– Lekarz pije na zdrowie
– Matematyk na potęgę
– Grabarz na umór
– Ornitolog na sępa
– Bankowiec na kredyt
– Polarnik na zimno
– Pediatra po maluchu
– Aptekarz po kropelce
– Filozof po namyśle
– Krawiec po naparstku
– Syndyk do upadłego
– Fryzjer do lustra
– Nurek do dna
– Anestezjolog do utraty tchu
– Kuba do Jakuba
– Jakub do Michała
– Perfekcjonista raz,a dobrze
– Kamerzysta aż mu się film urwie
– Tenisista setami
– Kolarz w kółko
– Higienistka tylko czystą
– Gastryk żołądkową gorzką
– Lunatyk księżycówkę
– Bliźniak brudzia
– Nocny stróż w ciemno
– Ichtiolog pod śledzika
– Pilot jak leci
– Mechanik z gwinta
– Hydraulik z grubej rury
– Medyk sądowy zalewa się w trupa
– Wędkarz zalewa robaka
– Woźnica wali końską dawkę
– Stolarz wrzuca klina
– Żołnierz strzela lufę
– Sprzedawca paliw wali w gaz
– Rolnik nawala się jak stodoła
Rolniczego picia nie popieramy,
tylko polszczyznę tu przedstawiamy !
Alino,mam nadzieję, że tak będzie 🙂 tfu,tfu na psa urok
to są znajomi, jej koleżanki więc…oby starczyło im cierpliwości zanim jak to mówi mój mąż córka znajdzie jakiś „kąt”, kąt…to chyba radomskie naleciałości,dobrze,że tego nie słyszy 🙂
Czyżby, Pyro? Informacja, to informacja, a na tym blogu aż „kipi” od popisywania się „swoją” wiedzą”. Może Tobie to imponuje, ale większość tekstów, którymi popisują się uczestnicy blogu, wymaga… jako takiej szybkości internetowego łącza.
Dla Alicji – wytrwałości w zgłębianiu, jak mu tam… wiesiołka. Dla „Nemo”, nawet nie śmiem radzić…
Wiesiołek zastosuję 🙂
Oświadczam ,że z kolegą miśkiem nie mam żadnych powiązań 🙂
Poza tym , aż tak sarkastyczny nie jestem.
Panie Lulku proszę mi niczego nie przysyłać, okulary zostawione poprzednim razem zabrałem. Całą garderobę też .
Innych grzechów nie pamiętam.
Do Alina z 12,54. Wiesiołek kupuję w sklepach zielarskich. Opakowanie 100 gram kosztuje kilka złotych. (mniej niż 10.-) Wystarcza na ok. 3 tygodnie (zależy jak kopiaste łyżeczki nabieram). Nazwa łacińska oenothera . Wiem, że jest olej i tabletki wiesiołkowe (drogie) ale ja najbardziej cenię sobie to, co nie jest przetworzone, a skuteczne. Alino spróbuj.
Misia, sarkastcznie – cokolwiek miało by to znaczyć – pozdrawiam!
Pyro, nie bardzo rozumiem. Przytyk „na pohybel sensatom” biere (tak to się tu „młodzieżowo” pisze) na siebie, ale nie pojmuję, co Ty chciałaś powiedzieć (napisać)? Słowo „sensat” znam, ale dlaczego je użyłaś, nie wiem.
Witajcie,
Pora jakaś niefajna bo mnie też choróbsko zmogło. Leżę sobie w łóżku a laptop i pigwówka ze mną;-) . Przed chwilą chłop mnie obsztorcował za tego laptopa – zazdrosny czy co?
krysiade – dzięki za informację o wiesiołku. Przetestuję z pewnością.
Jolinku – przetestowałam yerba mate i doszłam do wniosku że nie będę się tym katować. Zdrowe czy nie, dla mnie ma to wstrętny smak i już. Póki co, Osobisty sam to wykańcza.
Czy ktoś ma wieści od Zgagi? Próbowałam się z nią skontaktować ale na razie bez skutku…
Misio, nie jestem w formie do rodzinnej,albo innej, kłótni. Pogroziłam Ci tylko palcem z łoża boleści.
O Zgagę pytałam kilkakrotnie w tamtym tygodniu – chyba siedzi w jakichś krzakach.
ewa ja nie herbatowa to się nie znam … 🙂
krysiade kupię i poćwiczę na sobie .. 🙂
o nasz Misiek dał znak życia .. znaczy czyta ale mu się pisać nie chce ..
od dziś Amelka z jedną babcią wraca z przedszkola przez cały październik a druga babcia cieszy się małą Kaliope w Anglii … 🙂
Jlinku poćwicz dla zdrowia. Czasami bywam na ul. Karabeli i rozglądam się pilnie czy przypadkiem nie idziesz. Może kiedyś natkniemy się na siebie.
Oj… zaraz tam zgłębiać! Przecież mnie to niepotrzebne, jak na razie przynajmniej, i oby tak zostało. A może ja nie wiem, że potrzebuję? 😯
Z wiesiołkiem przypominam sobie inną historię, z maturalnej klasy. Lekcja biologii była po długiej, czyli trzeciej przerwie. To był poniedziałek, a w niedzielę odbywało się weselicho (na wsi wesele) u naszej koleżanki Genowefy, siostra wychodziła zamąż. Genowefa przyniosła butelkę wódki weselnej. Dobra, nie krzywić się! Nie takie rzeczy teraz dzieciaki wyprawiają!
Biologię miał z nami wicedyrektor szkoły, złote chłopisko z kościami.
Na tej dużej przerwie, dziewczyn około 15 (listy obecności nie sprawdzałam), poszłyśmy do auli na scenę, za kotarę, zza której świetnie było widać, co w auli się dzieje, ale nas nie było widać – ani co robimy.
I rzeczona butelka poszła w ruch, to było chyba więcej, niż pół litra, bo w jakiejś butelce po napojach lemoniadowo-takich tam, dla kamuflażu.
Tak czy owak, nie powinno to na nas (w końcu tyle gardeł) zrobić żadnego wrażenia. A jednak…
Co się naszemu ulubionemu biologowi stało, że zaczął nas odpytywać, nie wiem, rzadko kiedy mu to się zdarzało, odpytywał, jak już musiał jakiś stopień wystawić na koniec okresu.
Padło pytanie – kto wie, co to jest wiesiołek?
Cisza. Każda z nas (żeńska klasa) wpatruje się intensywnie w pulpit, jakby tam miała się pojawić odpowiedź. W końcu profesor zaczął po nazwiskach… wstawałyśmy (wtedy wstawało się do odpowiedzi) i dalej cisza. Wreszcie padło na moją współlokatorkę tak zwanej stancji, Ewę.
Ewa na to śmiało, pytaniem na pytanie:
Przepraszam, panie profesorze, wiesiołek to roślina, czy zwierzę?
Wspominałyśmy to rok temu na zjeździe klasowym, tarzając się ze śmiechu. Ale dzięki temu chyba każda z Rzeczpospolitej Babskiej wie, co to jest wiesiołek, nawet nie wchodząc za bardzo w szczegóły.
Marzeno,
tak się cieszę, że się odezwałaś. Myślałam o Tobie i Twoich dzieciach. Córka sobie poradzi, nie ma strachu. Nie wiem co Ci poradzić w sprawie syna. Przykro mi. Gratuluję nagrody 😆
Danuśka,
a co z pozostałymi członkami społeczności? Czy ja na ten przykład mam być skazana na abstynęcję z powodu braku instrukcji picia? 😯
Moja poczta nie działa. Daj znać telefonicznie co do Twoich sobotnich planów.
misiek,
Alicja i popisywanie się 🙄
strzeliłeś kulą w płot, chyba, że twoim celem było zwrócenie na siebie uwagi. To Ci się udało.
W tym roku, po paskudnych doświadczeniach ubiegłorocznych, postanowiłam zastosować zapobiegawczo leczniczą nalewkę z czosnku według Tombaka. Zobaczymy jakie bedą efekty.
Wiesz co nas różni Pyro? Ty, i Szanowni na tym blogu, wszystkie uwagi bierzecie za zamach na Wasze status quo. Ktoś, już to kiedyś w tym miejscu powiedział: dusicie się we własnym sosiku i nie daj Boże, gdyby ktoś z zewnątrz chciał dodać szczyptę soli. Ale, „rubta, jak chceta”, „zakładajta” w w wieku 60-lat przykrótkie sukienki i „gadajta” młodzieżowym slangiem. Jak Wam to pomoże…
Najbardziej smutne zdjęcie, jakie w życiu widziałem: portret starszej pani,(koleżanki Alicji), nad skrawkiem urodzinowego torciku, w jakimś kanadyjskim „fast foodzie”.
Pomyślałem wtedy, cały ten blog jest w takiej właśnie konwencji.
Smutne! Już lepiej sobie Wacława z Szamotuł posłuchać.
Nie dziwota z tym wzrostem swiatowej temperatury. Skoro ludzie na pólnocy Ameryki sa z calym dobytkiem puszczani na ocean a Japoncy objadaja sie pletwami rekina mlota.
Mimo to sie nie damy bo swoje sposoby mamy.
Pan Lulek
Ewa,
herbatę uznaję tylko tę czarną, to jest herbata. Poza tym pijam rojboos południowoafrykański, ale to nie jest herbata jako taka, podobnie jak inne „herbaty” ziołowe. Yerba mate przywieźli mi kiedyś zaprzyjaźnieni geolodzy z Peru, bardzo popularny tam napitek. Mnie smakowało to jak zaparzone siano, żadnej przyjemności smakowo-zapachowej. Ale rozdałam znajomym, którym to naprawdę smakowało. Moja herbata wygląda zawsze jak smoła, więc nic dziwnego, że Yerba mate to żadna konkurencja… 🙄
Jotko, jeśli masz stałe kłopoty z pocztą, to może załóż sobie alternatywny adres pocztowy na innym serwerze na takie sytuacje awaryjne.
misiek,
nie martw się starszą panią Alicją… radzi sobie o własnych siłach jeszcze!
Torcika urodzinowego w jakimś fast foodzie kanadyjskim nie przypominam sobie, urodziny spędzam zazwyczaj we własnym domu, a nie w fastfoodach. Fastwoody odwiedzam z musu, kiedy jestem w dalekich trasach, jak jesteś uważnym czytelnikiem, to powinieneś wiedzieć.
No ale być może skleroza, jak to u starszych pań, a ja nie zdaję sobie sprawy z własnego zrujnowanego stanu umysłowo-fizycznego.
Od dawna powtarzam – nikt nie musi się dusić w „naszym sosiku”, a sól jest niezdrowa, oj niezdrowa… podnosi ciśnienie! Uważaj na siebie, misiek, ja dam sobie radę.
krysiade chadzam pot tej Karabeli to może się zdarzy .. 🙂
ten wiesiołek to ma dużo zalet …
http://www.pyszneizdrowe.pl/index.php?p1478,wiesiolek-nasiona-eko-100g-dary-natury
lecę bo muszę …
Witam kochani,
Przez te wszystkie opowiesci ide nauczac sie o wiesiolku.
Buziaki,
lena
Misio, nic nie rozumiesz… To nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji; to jest branie ludzi takimi, jacy chcą się nam przedstawić. Akceptacja – nie rozdawanie laurek i uwag. Mamy prawo się różnić i mamy prawo mieć słabostki, grzechy i wady; w końcu na żadne wysokie stanowisko państwowe nie kandydujemy. Żyjemy, mamy swoje doświadczenia, staramy się stworzyć przyjazne środowisko. I wbrew Twoim sugestiom nie zauważyłam nadużywania młodzieżowych kolokwializmów. Chcesz zwinąć się w kulkę i igły postawić na sztorc? Twoja sprawa.
Jotka – żebyś nie czuła się pokrzywdzona :
psycholog po uważaniu
😯
Mój stary przyjaciel złowił szczupaka dzisiaj! Zapalony wędkarz i te rzeczy. Szczupak ma 5 kg i 90 cm długości! Zrobiłam zdjęcie, prezentował na Skajpie, ale ja trzasnęłam tylko zdjęcie mojego ekranu, bo nie mam zainstalowanej funkcji, żeby snimkę ekranu…jakość paskudna, ale mam obiecane zdjęcia z wanny, ta bestia jeszcze żyje. Zaraz wam pokażę! Ja chcę taką rybę 🙁
Będąc w Polsce, poplułam na spinning dzisiejszego szczęśliwego wędkarza (na szczęście, jak ta Horpyna), sprzęt oczywiście zaprezentował, bo ja kapeczkę znam się na tym, wędkując w dawnych czasach z Dziadkiem. No i dzisiaj używany po raz pierwszy od września spinning się sprawdził 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_4858.jpg
Ja chcę połowę tej bestii! Ale jak tu przeteleportingować do Kanady dzisiaj?
Następnym latem idziemy wędkować razem! W końcu mam swoje osiągi u Tereski Pomorskiej 😉
Mój „osiąg” był z 50 razy mniejszy. Wypuściłam…
Małgosiu,
mam kilka adresów, ale tym razem dokładnie wszystko co jest w skrzynce odbiorczej jest multiplikowane przy każdej operacji. A panu serwisantowi spsuło się auto i muszę czekać 👿
Pyro,
dzięki za dobre słowo. Dobrze, że psycholog nie musi pić trunków pod psem 😯
krotkie sukienki misiu prosze:
http://www.portal.gmx.net/de/themen/lifestyle/mode/11291502.html
a nogi maja ochydne i chodzic nie potrafia
Żegnam się do jutra. Wraca Dziecię moje.
misiek-każdy dusi sobie sos po uważaniu i w proporcjach,które mu pasują.
W naszym sosie,co jakiś czas pojawią się nowe,miłe ingrediencje
i sos nabiera nowych smaków 🙂 A to z całą pewnością doceniamy.
Jotko- potrzymam Cię jeszcze trochę w niepewności.
Nawet już sprawdzałam pociągi do i z Poznania,ale jak się domyślasz,
z remontami do końca nigdy nic nie wiadomo.Dam znać !
Instrukcję dla psychologów przekazała już Pyra 😀
Alicjo- wpisz proszę Osobistego na tę wędkarską listę,bo jak się dowie,
że jakiś wędkowanie w miłym towarzystwie Go ominęło,to mi nie wybaczy 🙁
Alicjo, Malgosiu, krysiade, dziekuje za szczegoly co do wiesiolka. W przyszla niedziele przyjezdza do mnie kolezanka z Warszawy, poprosze, zeby mi kupila a jesli nie, sama bede juz wkrotce!
misiek, dlaczego jestes taki sarkastyczny? Nie czytaj blogu z tak krytycznym nastawieniem. Dolacz do nas akceptujac nas, takimi jakimi jestesmy, to znaczy bardzo rozni, jak to w zyciu. Malo kto tu sie „wymadrza” a kiedy piszesz o „szybkosci internetowego lacza”, co w tym zlego, ze szukamy informacji i dzielimy sie nimi.
Zgago, co slychac? Daj znac, brakuje tu Ciebie.
Dziękuję, Dorotol.!
Zdjęcia rewelacyjne! Ale.. ten, tego… jak by tu Ci napisać?
Nie jest to mój życiowy problem. Prędzej ta moja zgryźliwość (nie wierzcie, że złośliwość jest miarą inteligencji).
Kompleksy, kompleksy …
W djabły!
Idę sobie tego Wacława zapuścić na fool.
Zajefajne!
Brrr,… ale, przyznasz Alicjo, że jestem cool – pozostaję w młodzieżowej konwencji blogu.
Beł…, bełkotliwie pozdrawawam… aaaa…
Koniec wygłupów;
” Koniec i boma, a kto czytał , ten trąba.
Skumbire w tomacie. Pstrąg”.
Danusko, czy mialas okazje pokazac Osobistemu zdjecia wedkarzy – Nowy 3 pazdz. 7:24 ? Jesli nie, na pewno bedzie zainteresowany.
oczywiście: „bomba” (pirotechnicy znają ten termin).
Alino- nie miałam okazji,dzięki za przypomnienie !
Już wszystko załatwione 🙂 Och,jak się rozmarzył…..Takie ryby ….
pirotechnicy do wypeku
1188 <– kod
Konwencja blogu „cool”? Nie zauważyłam, przecież jestem starszą panią i nie znam gwary młodzieżowej.
Ja nikogo nie atakuję (najwyżej otwarcie się spieram), ale raz na jakiś czas odczytuję na blogu ataki na mnie. Anonimowo. Elegancja-Francja to nie jest, to jest skryta francowatość.
Ale powtarzam… mam to w głębokim poważaniu, tylko przykro mi, że ktoś zadaje sobie trud zaśmiecania powierzchni blogowej, żeby mi dokopać. Brak odwagi, żeby mailiowo do mnie? Po nazwisku, imieniu, i *osochozi*?
I tu mi sie nawinął taki wspaniały wiersz, pętacy nie zawsze, kiedy wieje wiatr historii, ale portki im się trzęsą, dlatego anonimowi:
Posłuchajcie, o dziatki,
bardzo ślicznej balladki:
Był sobie pewien pan,
na twarzy kwaśny i wklęsły,
miał portek z piętnaście par
(a może szesnaście)
i wszystkie mu się trzęsły:
włoży szare: jak w febrze;
włoży granatowe: też;
od ślubu: jeszcze lepsze!
marengo: wzdłuż i wszerz.
Krótko mówiąc, w którekolwiek portki
kończyny dolne wtykał,
to trzęsły mu się one
jak nie przymierzając osika.
w ten sposób, przez trzęsienie,
pan żywot miał bardzo lichy,
bo wszędzie, gdzie wszedł, zdziwienie,
a potem śmichy i chichy.
W końcu babcia czy ciocia,
już nie pamiętam kto,
powiedziała do tego pana:
„Chłopcze, ty uschniesz, bo
nad portek sprawą przedziwną
wylałeś trzy morza łez,
a znowu nie jest tak zimno,
więc spróbuj chodzić bez.
Toć są materiały urocze.
Toć są, kochanie. Toć.
Ty kup sobie jakiś szlafroczek
i w tym szlafroczku chodź;
lub od razu na zadek
kup sobie spódnic troszkę,
a na wszelki wypadek
parasolkę. I broszkę;
też innych rzeczy mnóstwo,
kociackie ochędóstwo,
rzęsy z drutu, najlony –
i już będziesz urządzony,
a wąsy sobie wyskub.
I tak wyglądasz jak biskup”.
Kupił pan sobie szlafroczek,
chodził w szlafroczku roczek,
ale tylko w ciemności,
bo i szlafrok trząsł mu się cości;
a portki schowane w kredensie
też się nie zrzekły tych trzęsień;
trzęsło się całe mieszkanko,
kanapy i futryny,
bo to był dom melancho i bardzo cyko ryjny.
Tutaj się kończy ballada
o portkach się trzęsących,
z ballndy morał gada,
morał następujący.
GDY WIEJE WIATR HISTORII,
LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM
ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST
TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM.
Danuśko,
ten szczupak na południowych akwenach wodnych, okolice Jastrzębia Zdrój, rozpytam przyjaciela na okoliczność. Szanuje prawdziwych wędkarzy, więc jakby co, nie będzie zazdrosny o wskazanie miejsca, wie, że jemu nie ubędzie 🙂
Jotko 🙂
Panie misiek a może miśku? czuję się trochę teraz niezręcznie,że tak się opowiadam życiowo na blogu, nie muszę ale czuję się tu tak normalnie, nie zaznałam tu żadnej przykrości,czytam,czasami coś napiszę i tyle…ale jak dla mnie aż tyle,ot cieszę się z małych rzeczy…i je doceniam
zawsze sie zastanawiam skad biora sie ludzie, ktorzy dysponuja jedynie slusznym pogladem na to jak sie ubierac, zachowywac, wyrazac… a co ciekawsze uwazaja, ze swoim pogladem nalezy sie dzielic wszem i wobec, przy okazji mieszajac z blotem pare osob.
misku, zyj i dac zyc innym.
Marzena,
olewaj malkontentów 😉
Pyra już wyżej napisała, że wyszło, jak wyszło, przecież nikt nie sterował tego blogu w jakimś kierunku, zaprzyjaźniliśmy się, wiele z nas spotykamy się po tych zjazdach i mini-zjazdach, co to Antek kiedyś skrytykował, że jak to… blog będzie niepotrzebny, tajemnica jakaś miała być (kto tak powiedział?), a tu się towarzystwo spotyka, gdzie może i ile może. I jeszcze nam się to podoba! Dzięki tym spotkaniom osobistym cementujemy się jeszcze bardziej i z radością witamy wszystkich, którzy wchodzą na blog i dają głos, a jeszcze lepiej, jak pojawiają się na zjazdach i mini-zjazdach w różnych okolicach.
To nie jest jakaś zawoalowana sekta, to jest grono ludzi, którzy nic nie mają do ukrycia, no i właściwie od zawsze weszło tak nam w krew, że wypłakujemy się sobie w rękawek, albo cieszymy się byle czym, albo czymś ważnym. Zawsze tutaj można liczyć na wsparcie duchowe i inne.
To jest blog nasz. Ponieważ jestem jedna z najstarszych starych pań na blogu, i od poczatku, pozwalam sobie powiedzieć – zapraszamy do stołu 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=1gjVzT9x-JU
To nasz blogowy hymn.
Szanowne Blogowisko,
bardzo proszę o zrobienie dokładnego przeglądu zasobów wiedzy dotyczącej tradycji Andrzejkowej. Organizujemy spotkanie integracyjne w okolicach Andrzejek. Nie chcemy żeby to było spotkanie jakich wiele. Czyli: pojedli, popili, pokręcili się przy muzyce i poszli spać.
Nie można ciągnąć karteczek z imieniem przyszłego męża/żony, bo to nie ten wiek. Ma to być nawiązanie do tradycji andrzejkowej, ale z uwzględnieniem faktu, że bawić się będą słuchacze UTW i ich goście.
Wszelkie sugestie, rady, propozycje mile widziane 😆
Skoro jesien to i deser sezonowy. Moze bedziecie miec ochote, jak ja, przygotowac deser z suchych owocow ale do spozycia gotowy dopiero za jakies 2 miesiace! Dostalam ten przepis od znajomej, ktora nazywa go „coupe du macho” albo „mendiants a l’alcool”. Coupe oznacza tu kielich albo czarke a mendiant to deser z suchych owocow. Suche owoce: sliwki, morele, rodzynki, orzechy zalac herbata i po kilku godzinach odcedzic. Do duzego szklanego naczynia ( z przykrywka) wlozyc suche owoce, dodac wanilie, cynamon, kilka gwozdzikow, cukier, zalac rumem i wodka (w dowolnej proporcji). Zakryc naczynie i przetrzymywac w chlodnym i zaciemnionym miejscu. Od czasu do czasu odwracac naczynie, zeby owoce, cukier i przyprawy dobrze sie wymieszaly. Te owoce mozna podac z lodami np waniliowymi.
marzena 18:12, tak wlasnie powinno byc 🙂
Ten powyzszy przepis to nic nowego, juz tu o nim pisano wiec tylko do przypomnienia.
Ja na rubieży za Oceanem, kojarzą mi się Andrzejki z laniem wosku na miskę wody i takie tam wróżby.
O, wreszcie cos dla mnie deserwoego… dzięki, Alino!
Zaraz zapisuję do /Przepisów, w słodkie.
Alino,
to prawie przepis na nalewkę bożonarodzeniową 🙄
bierze się orzechy włoskie, daktyle, figi, rodzynki, suszone śliwki, morele, suszoną żórawinę, pomarańcz pokrojoną w plastry, układa warstwowo w słoju, przesypując cukrem. Plus cynamon, goździki, kardamon. Zalewa spirytusem z wodą. Odstawia na 4 – 6 tygodni, Potem rozlewa do butelek i czeka do gwiazdki. Owoce mozna wykorzystać do deserów.
O dodaniu rumu nie słyszałam, ale bardzo misię ten pomysł podoba. Zaraz doleje do nalewki, która została nastawiona w sobotę 😆
Jotko, zapomnialam o figach! Alicjo, dodaj prosze, zeby bylo w komplecie 🙂
Jotka – jutro Ci nastukam ; w końcu zawód przez 3/4 dorosłego żyhcia wykonywany, w najskromniejszym zakresie nazywał się „Swietliczanka”
tutaj sie leje olow na wode, sa nawet specjalne lyzeczki i urzadzonka do tych celow ale leje sie go na Sylwestra
To inne obyczaje, Dorotolu
tutaj panienki leją wosk na zimną wodę… i właśnie w Andrzejki, ostatniego listopada. W Polsce tak było, bo mając na myśli „panienki” przypomniały mi się nasze wcześniejsze lata w Kingston. Andrzejki były obchodzone co roku, bo Andrzej i Zocha to byli nasi przyjaciele bliscy, a nasze dzieci (Maciek i Weronika) się wychowywały razem prawie, szczególnie weekendowo. Rodzice sie wyluzowywali lekuchno, po ciężkim tygodniu.
Jotko, znalazłam coś takiego na Andrzejki, może się przyda:
„To bardzo sympatyczna wróżba na wieczór Andrzejkowy. Postaraj się pociąć czystą białą kartkę na 13 równych części. Na 6 z nich napisz swoje najskrytsze marzenia, najlepiej ‚wodo ‚odp’ ornym flamastrem. Wymieszaj karteczki ale nie składaj ich. Wszystkie 13 karteczek połóż na dnie dużej szklanej miski i powoli wlewaj wodę. Obserwuj dokładnie zapisane karteczki, która pierwsza wypłynie na powierzchnie wody, to marzenie pierwsze się spełni. Jeśli pierwsze wypłyną czyste karteczki będziesz musiała trochę poczeka na spełnienie się marzenia które jest zawarte w pierwszej zapisanej karteczce która wypłynie.”
Alicjo wiem, ze leje sie wosk w Andrzejki, te Sylwestrowe zyczenia sa takie same, uzywany jest tylko inny surowiec, ja natomiast bylam bardzo zaintyrygowana tym i nawet zazdrosna, ze w tej kulturze do tej pory istnieja i sa kultywowane przyrzady do lania tego olowiu, ktore z racji bardziej rozpowszechnionej kultury mieszczanskiej, egzystowaly tutaj i nie zostaly zniszczone przez wojne ani powojenne przemiany. To tak ja z porcelana z rodzinnego serwisu, ktora mozna zawsze tutaj bylo dokupic, gdyz firmy istnialy dalej i prowadzily stare, tradycyjne wzory.
to juz wspolczesne podrobki ale tak to mniej wiecej wyglada
http://www.stockfood.de/Bild-Foto-Utensilien-zum-Bleigiessen-979886.html
jotko tu pod ostatnia reklama o koldrach puchowych jest lanie wosku przez klucz, buty i dzieki nim wybor pary wieczoru
http://www.prezenty4you.pl/andrzejki/wrozby-andrzejkowe.htm
Olewać pajaców za Oceanem!!!
Proszę zauważyć, że pozostaję w narzuconej (przez Alcję) konwencji grzecznościowej. Smutne! I potwierdza moje spostrzeżenie: „swoich” nie ruszamy. Ot i cały blog p. Adamczewskiego. „Jaki pan, taki kram”.
A zatem dzisiaj toast za wszystkich niedomagających:i tych,co się
nam do swych cierpień otwarcie przyznali,i tych co chorują w kątku i
po cichutku.Za tych co urlopują od samiutkich Tater,aż po ciepłe morza !
I za wszelkich miśków,by życzliwie na świat spoglądały 🙂
Określenie „pajac” w żadnym (ŻADNYM!!!) wypadku nie dotyczy Placka, ale już Pan Kapitan C. ( EO – czyt. erotoman opowiadacz) jak najbardziej pod ten termin się kwalifikuje. Biedna Ewa! Biedny Jerzor! Wacława z Szamotuł zanucić tylko…
misiek…
życzę Ci, żebyś był tak „biedny”, jak Jerzor, Ewa, ja, Kapitan… i cała reszta blogowiczów, o których sie serdecznie martwisz 😉
Lecę po stakanek, umknęła mi godzina toastu, bom była czymś zajęta.
Zdrowie, zwłaszcza miśka 😉
i jeszcze raz, misiek… ostatni raz.
Nic nikomu nie narzucam. Czep się tramwaju, dobrze?
I pisz, co chcesz, bez osobistych wycieczek pod adresem. To już nie jest śmieszne.
Dorotol- a propos porcelany :
w ostatniej papierowej „Polityce” ciekawy artykuł B.Pietkiewicz
„Kobiety z porcelany”.Na tle historii ćmielowskiej fabryki portrety
kilku jej pracownic.Niełatwo przeżyć fabrykom porcelany w Europie
w dzisiejszych czasach 🙁
Starsza z Pyr
Kotki Wy moje – mam podejrzenie, że Misiek jest to alter ego doskonale nam znanego i lubianego kolegi. Czekaj niecnoto. Niech ja Ciebie dorwę…!
Danusku czytalam ten artykul,
Pyro ja tez mysle podobnie, gdyz charakterystyczny jest brak polotu tych naskokow…
Mnie zwisa i powiewa, kim jest misio. Dla mnie jest zwykłym (tu nie napiszę, czym/kim), który się nudzi i lubi zamieszać. Może własny blog?
Takich kolegów nie lubię i nie chcę mieć – to chyba nie przedszkolny wiek, z tego już dawno jako stara Alicja wyrosłam. Kolega powinien wiedzieć, że namierzyć go jest bardzo prosto, jest coś takiego, jak IP adres.
Bohater zza kurtyny się znalazł, też mi coś…
Alicji bardzo dziekuje za dzisiejsza piosenke o zapraszaniu do stolu – byla bardzo potrzebna w pozablogowej rzeczywistosci a nie znalam
Usmiechy dla wszystkich
Alicjo, nie denerwuj sie, chyba nie warto.
Posluchajmy moze czegos przyjemnego. Masz pomysl?
Dla Was wszystkich z zyczeniami milego wieczoru
http://www.youtube.com/watch?v=h649I7ETaHI
Kochani, dziekuję za już i proszę o jeszcze 😆
liczyłam na „świetliczankę” i się nie przeliczyłam.
misiek,
z całą pewnością jesteś tchórzem. Masz coś do Alicji, to miej odwagę to powiedzieć z „otwartą przyłbicą”. Człowiek, który atakuje „z za węgła” nie zasługuje na to żeby z nim rozmawiać. Nie ma obowiązku bywania na tym blogu. To są ostatnie słowa z mojej strony, które do Ciebie kieruję.
Juz niestety przyszedl czas wylaczenia muzyki. Teraz tylko trzy niespanka i mozna zaczynac dzionek. Sroda czyli Dzien Pani dochodzacej nie z wlasnej winy.
Pan Lulek
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=UD_92d8s0EI&feature=related
O, właśnie… długo nie!
Radzę wsłuchać się w słowa. Jestem stara wróblowa… i jeszcze z zielone gram.
http://www.youtube.com/watch?v=TniEe4ay_0Y&feature=related
Bardzo chciałem odwiedzić lazaret wcześniej, ale miałem trudności w oddychaniu. Astma ? Alergie ? Pojęcia nie mam, ale dziękuję Krysiade za wiesiołkową poradę, a Alicji za łacińską nazwę olejku. Wiem, że mógłbym użyć Google, ale gdy wstukałem weń „trudności oddychanie” otrzymałem 1,470,000 odpowiedzi, a przy piątej (ucisk pleców, gula w gardle) wpadłem w panikę. Tlen – 4,060,000 rezultatów.
O co mi chodzi ? Przed chwilą zapomniałem, ale ktoś tam powiedział że nigdy nie pamięta tego co może znależć w książce. Pamiętam tylko, że miał wąsy, nie miał internetu. Biedny staruszek. Chciało mu się zaglądać, przeżuwać, ściągać od koleżanki, w rezultacie trzask prask – Nobel. Oburzające.
Tyle wiesiołków, tak mało czasu. Na szczęście tutaj wiesiołek to wieczorny pierwiosnek, poczeka. Idę zapalić, to pomaga na płuca. Nie jestem wkurzony. Rozumiem, że jestem świadkiem genezy Ruchu Obrony Miśka-Nowoczesny Blog i cieszę się jak dziecko, bo świeże powietrze to skarb.
Gdy wrócę, ten który bezmyślnie rani i obraża przeprosi, bo smutku nie znosi, smutkiem się brzydzi. Smutno mi. Oenotherae biennis.
Wiadomość dla Nowego: W MOMA otwarto wystawę kuchennych ikon wzornictwa 🙂 . Oprócz różnych gadżetów, wystawiona jest też kuchnia frankfurcka (wymyślona w latach 20-tych XX wieku). Jest to rodzaj zabudowy kuchennej – ciąg szafek stojących i wiszących, które mieszczą się nawet w maleńkiej kuchni. Podobno oryginalne kuchnie frankfurckie kosztują obecnie ok. 30 tys. EURO (informacja w Newsweeku). Pozdrawiam
Tak czytam dzsiejszy blog i myślę, że misiek przeczuwając szybkie nadejście zimy przeraził się bardzo mocno…..a to, że jest samiutki ,a too,że gawrę będzie mu ciężko wymościć, a too znowu , że nikt nie zauważy jego zniknięcia. Dalejże dokopię komuś . Hmm ale komu ? Ach jest przecież bloog łasuchów , oni są tacy mili , wrażliwi, a co dołożę im , będzie trochę zabawy. Hej misiu cieszysz się ? Pewnie nie, bo złośliwi ludzie cieszyć się nie potrafią.
Ja tam doswajam.
Moze pójde w Sen nocy letniej.
Pan Lulek
Gratulacje dla Pyry i Marzeny!!!
W Andrzejkowy wieczór, punktualnie o dwunastej w nocy usiądź w ciszy przed lustrem i zapal świecę, a zobaczysz co Ci przyniesie rok.
Uważaj jednak , co by Ci się duchy zmarłych we zwierciadle nie pokazały. Zatem zasiądź przed owym z czystym sumieniem .
Dzień dobry Wszystkim,
Asiu – dziękuję za wiadomość, w sobotę lub niedzielę się wybiorę, a jeśli pozwolą robić fotki – sprawozdam z dokumentacją.
Eska,
misiek się bardzo cieszy, bo nigdy się nie spodziewał, że tyle uwagi zostanie mu poświęcone, pomimo, że wiele osób obraził korzystając z internetowej zasłony. Cieszy się oczywiście na swój, niezrozumiały dla nas, sposób.
Pochmurno, deszczowo, silny wiatr, chociaż jeszcze widno, ale noc zapowiada się czarna i groźna, czyli piękna. Po zmierzchu wstąpię na ryby.
Do później.
Ja idę się napić, z paleniem zerwałam lata temu, książka czeka, Jerzor zaraz włączy tv i wiadomości, jakby to było niezbędne do zycia i jakby ich nie czytał/słyszał dzisiaj ileś razy. Niech ta… każdemu, co mu tam.
Eska,
wszystko fajne, ale skąd mam wiedzieć, czy sumienie jest wystarczająco czyste? Spowiadać się nie spowiadam, rozgrzeszenia nie otrzymuję… na czuja iść, czy co?
Sposób jest zrozumiały. Gdy kogoś poniżysz, poczujesz się wywyższony. Mała, wredna satysfakcja.
Alicjo, ja nie spojrzę andrzejkowo. Nie mam zadatków na sumienną świętą i wolę oglądać żywych 😉
Jestem pajacem. To jest gruby pajac z brodą, a paglia to słoma. Jestem w tej społeczności z wyboru, lubię zapach słomy.
Alino – Czy wiesz, że synowie-alergicy są niezwykle przystojni i inteligentni ? 🙂 Na alergie skórne polecam maść z wiesiołka o nazwie Linoeparol. Z dumą podkreślam znany wszystkim pajacom fakt, że wiesiołek pochodzi z tej strony oceanu, a do Polski trafił w poszukiwaniu chleba i kartofli (tak się domyślam).
„When once the sun sinks in the west,
And dewdrops pearl the evening’s breast”
Te magiczne słowa opisują idealne warunki w których wiesiołek kwitnie, bo jest pierwiosnek nieśmiały, a nie bezwstydna prymula.
„Gdy słońce na zachodzie tonie,
I krople rosy na piersi wieczoru się perlą”
Chciałem się mądrzyć o winie, wspominać waflowe torty a ględzę o pajacu. John Clare, poeta. Chorował na przepuklinę mózgową, uciekł z sanatorium bo kochał Mary Joyce nad życie. Sanitariusze rzucili się za nim w pościg, złapali, uzdrawiali, a ten pajac nic tylko wiesołek, wiesiołek, że piękna jest, że delikatna, a rano mdleje, usycha i już jej nie ma.
Dlatego gdy siedzę na ławce i ktoś pyta mnie czy chcę być kopnięty w głowę , odpowiam – nie, dziękuję, jestem już kopnięty przez wiersz o wiesiołku. Żyje się raz.
Poeta nie rodzi się szalony- głosi napis na nagrobku Johna Clare.
Ciekawe, czy kwitnie tam wiesiołek ?
Oj Esuniu, jak ja Cię lubię 🙂 I Placka też 🙂 Placku, długiego raz 🙂
Haneczko – Długi, idealny do wyznania pierwszej miłości lub uczuć właściciela restauracji po wizycie pani Magdy Gessler 🙂
Nigdy mnie dotąd z taką siłą
Miłość tak słodka nie napadła:
Dość było ujrzeć tę twarz miłą ?
Natychmiast serce mi ukradła.
Zbladłem jak trup, skurcz zdławił gardło,
Wrosły mi w ziemię nogi obie
I tętno w żyłach mi zamarło;
Spojrzała… co ja teraz zrobię?
Krew powróciła mi do twarzy
Tak nagle, że oślepłem prawie;
Wiedziałem, że się słońce jarzy,
Lecz świat był mrocznym snem na jawie.
Bez zmysłu wzroku i bez mowy,
Łzy i jęk jeno miałem dla niej
I akord ich dysonansowy
Dobył się z oczu mych i krtani.
Czyż zimą kwiaty rwać możemy?
Czyż serce w śnieżnym drga bałwanie?
Zdała się słyszeć głos mój niemy,
Lecz nie miłosne w nim wyznanie.
Nigdym nie przeczuł, że mnie w piekło
Niewinna twarz dziewczęca rzuci.
Wiem jedno: serce mi uciekło
Z piersi i więcej nie powróci.
Wersja krótka to „no co, no co ja ci zrobiłem ?”
No co, no co ja Ci takiego zrobilem. Oprócz tej malej dzieciny. Pial poeta, nota bene Templariusz. Ten od samochodziku.
Bo do ranca, do bialego zostaly tylko trzy niespance.
Pan Lulek
Cos lazi mi po glowie.
…”ach kam nam niczego nie poluczajetsja”…
A potem sziroka strana moja radnaja.
Tanczyl Nizynski dla Margot Fontain.
Niedospak, Templariusz.
Pan Lulek
Haneczko,
ja też nie będę andrzejkować, bo to ponoć dla panien, lać te woski i wrózyć, a ja nie przypominam sobie, kiedy panną byłam (dobrze, że mi ktoś napomknął dzisiaj o moim wieku, bom zapomniała!).
Placku,
po wizycie w restauracji raczej niewskazane, żeby tak gwałtowne uczucia – skurcz zdławił gardło, tętno w żyłach zamarło…etc. Toż to na trawienie nie bardzo 😉
Zaczyna sie nowy dzien a z nim niedospaki.
Pieknego dnia nwszystkim zycze i wale w niedospaki.
Templariusz
Pan Lulek
Za blad ortograficzny przepraszam.
Templariusz
Pan lulek
Same bledy ortograficzne, za które serdecznie przepraszam i nie obiecuje poprawy. Templariusz.
Pan Lulek
Panie Lulku,
Templariusze się takimi drobiazgami nie przejmują, poza tym literówki to nie błędy.
Tutaj już jesień
http://picasaweb.google.pl/takrzy/Motyl#slideshow/5519943302223932226
Dobranoc 🙂
Alinko, 21:54
słucham, bardzo lubię.
Wszyscy już śpią, to pozwolę sobie nawet na więcej.
http://www.youtube.com/watch?v=nitiMG81DRc&feature=related
Pora wstawac i wchodzic w zycie.
Generalne sprzatanie i Templariuszowania
Templariuszowanie idzie na calego. Dzisiaj poprosze o zgode na miejscowa wizyte.
Cos chudne w przyspieszonym tempie.
Pieknego dnia zyczy
Templariusz.
Pan Lulek
dzień dobry .. 🙂
wczoraj wiało i mimo słonka było zimnawo .. co nam dzień przyniesie? ..
nową zagadkę i nowego wygranego .. 🙂
Dzien dobry,
Placku (23:43), tak, wiem 🙂 A nazwe masci zanotowalam, dziekuje.