Kolacja (i relacja) Pyry z Zagrody Bamberskiej
„Gazeta Wyborcza” ogłosiła konkurs pod hasłem „Polska je, je, je” promujący regionalne kuchnie różnych stron kraju. Uczestnicy mieli się podzielić wspomnieniami o smakach dzieciństwa, ulubionych potrawach, daniach dziś zapomnianych, a kojarzących się z ziemią rodzinną. Zostałam laureatką tego konkursu dla Wielkopolski, a w nagrodę otrzymałam dwuosobowe zaproszenie wartości 200 zł do restauracji Zagroda Bamberska. Na kolację wybrałam się z Anią (czyli Pyrą Młodszą – przyp. P.Ad.)
Dzielnica Jeżyce, w której owa restauracja karmi Poznaniaków i przyjezdnych, w granicach miasta jest dopiero od XX w. Poprzednio była to wieś, w znacznej mierze zamieszkana przez Bambrów (czyli potomków osadników z Bambergu, sprowadzonych aby zasiedlić wyludnione po wojnach i zarazach tereny w XVII w). Dziś jest to ścisłe centrum miasta, bo od starszych, miejskich terenów dzieli je tylko linia kolejowa – 4 minuty marszu od Auli Uniwersyteckiej, Opery i Uniwersytetu, 10 minut od Starego Rynku. Jeżyce wprawdzie szybko się zurbanizowały, ale tu i ówdzie przetrwały ślady wiejskiej zabudowy. Przy ul Kościelnej przez długi czas były wiejskie zabudowania z pruskiego muru. Środek ludnego miasta, mało terenów budowlanych, a tu chałupa i 4 budynki gospodarcze – łakomy kąsek. Kupił ktoś z pomysłem : za wysokim, chłopskim murem , poddał renowacji wiekowe budynki, w których powstał wygodny hotel i restauracja z kawiarnią – wszystko pod szyldem „Zagroda bamberska”.
Restauracja mieści się w przestronnym budynku pyszniącym się napisem „stodoła”, w „kurniku” jest kuchnia i pomieszczenia gospodarcze. Cały teren wybrukowany kocimi łbami, ale wszędzie można dojść i wygodnymi ścieżkami o gładkiej nawierzchni.
Wnętrze restauracji starannie zaaranżowane – od oświetlenia, przez meble, aż po lustra i wiszące na ścianach reprodukcje starych fotografii prezentujących ludzi w strojach bamberskich. To, co mnie urzekło, to wygoda sali. Nie ma ciasno stłoczonych stolików, wpadających na siebie i zaglądających w cudze talerze gości. Obsługa wzorowa, dyskretna i kompetentna, chociaż niezbyt liczna.
Nie zjadłyśmy pełnego obiadu; zrezygnowałyśmy z przystawki i deseru, a gdybym miała nieco rozsądku, zrezygnowałabym także z czekadełka i zupy. To nie jest na damski apetyt, to dania na kilkugodzinne posiedzenie przy stole. Byłyśmy głodne, więc kiedy podano koszyczek gorących bułeczek, miseczkę smalcu ze skwarkami i drugą z kwaszonymi ogórkami, skusiłyśmy się.
Kartę dostałyśmy w dwóch odmianach – ja, jako osoba płacąca dostałam pełną kartę z cenami, Ania kartę damską – bez cen. Zestaw przystawek to ok. 15 pozycji, ale podane ilości potrawy od razu postawiły nas przed dylematem: albo przystawka np. z 3 kawałków śledzia w różnych sosach, czy świeży tatar z garniturem albo zupa. Obydwu nie damy rady zjeść. Ania wzięła więc krem borowikowy z płatkami suszonej cukinii, ja żurek bamberski. Ona była zachwycona, ja prawie też. A „prawie”, bo to nie była zupa , lecz potrawa jednogarnkowa. Czego tam nie było: kiełbasa, boczek, jajko, gąski czyli zielonki w kosteczkę krojone i grzanki z chleba żytniego. Przeszkadzała mi też troszeczkę nuta lubczykowa w zupie.
Jako danie zasadnicze Ania wybrała kaczkę z pyzami drożdżowymi i modrą kapustą, ja pierś gęsią bejcowaną w miodzie i whisky na plackach ziemniaczano-cukiniowych z garniturem cebulek perłowych i zielonego agrestu i pod czuprynką z czerwonej kapusty. No i dostałyśmy: Ania (fot. obok) pół kaczki, 3 pyzy, sosjerkę pysznego sosu i doskonale przyprawioną kapustę; ja prześliczną kompozycję (fot. wyżej) – stosik placków, między nimi garnitur, filet z gęsi w 3 kawałkach, na tym widowiskowa „czuprynka” z kapusty i jeszcze obok tego wszystkiego nieco garnituru. O jakości placków się nie wypowiadam, zjadłam może 3 kęsy, bo miałam ochotę na gęsinę. Jarzyny były bardzo dobre, rzecz do powtórzenia w domu: zielony agrest i perłowa cebulka, a także malutkie kostki cukinii, wrzucone tylko na tłuszcz i lekko zblanszowane; zachowały kształt, jędrność i kolor. Łakomie wycierałam nimi sos spływający z gęsi, bardzo dobry, doskonale zharmonizowany smakowo, lekko pikantny. Gęsina – rumiana na zewnątrz, różowa w środku. Niestety była twarda. Poprosiłam więc o spakowanie i zabrałam do dalszej obróbki w domu. (Wystarczyło 15 minut i była dobra.) Do tego wypiłyśmy po pół kieliszka wina typu burgund (etykiety nie widziałam) wino było bardzo dobre.
Tak, jak przystawka, tak i kremy, torty, marengi i owoce w gorącej czekoladzie, sorbety i inne cuda też zostały na kawiarnianym kredensie. Mówiłam, że nie na damskie apetyty te porcje.
Podsumowując uznaję, że gęsina, to wypadek przy pracy, reszta naprawdę godną pochwały. Dobry nastrój wzmagała daleko w tle łagodna muzyka swingowa. Godna polecenia ta „Zagroda Bamberska”. Nawet ceny do przyjęcia: przystawki 16 – 20 zł, zupy do 20, dania główne 45-70 zł. Przy tak rozsądnie skalkulowanych cenach potraw, wyjątkowo droga kawa (15 – 22 złote).
Zdjęcia: Pyra Młodsza
Komentarze
jeśli nie Pyra to kto miał wygrać .. no kto … 🙂
Pyro jesteśmy z Ciebie dumni .. 🙂
pięknie za oknem .. chyba dzisiaj sobie pójdę do parku połazić bez celu i głową w chmurach .. 🙂
Goście coś nie sprawozdają jak tam było na włościach Pana Lulka …
Ciekawy opis kolacji w wyjątkowym miejscu.Przyznam, że szczególnie mnie zainteresowały te cebulki perłowe z zielonym agrestem i cukinią- myślę, że warto pokusić się o przyrządzenie czegoś takiego, może nie czekając sezonu agrestowego dałoby się wykorzystać mrożonkę.
Pyro-gratulacje z powodu wygranej w konkursie!
Gratulacje, Pyro!
😀 😀 😀
Pyro,
Gratulacje! Poza tym – piękna recenzja 🙂
Jakie miłe wiadomości na początek tygodnia !
Pyro-pękamy z dumy i gratulujemy 😀
I tak mamy kolejny dobry adres na obiad w Pyrogrodzie.
A cebulki z agrestem i cukinią też mnie zaintrygowały…
Dzien dobry,
Oj, trzeba sobie mocno wmawiac, ze bedzie dobry ten dzien bo za oknem plucha i wiatr.
Pyro, serdeczne gratulacje za wygrana. Ciekawi mnie, na czym polegala Twoja domowa obrobka twardej gesiny? Czy moglabys przy okazji opisac?
Dzieki z gory.
Tu Starsza z maszyny Młodszej – moja wysiadła i ja dzisiaj jestem bez internetowa.
Tak mówiąc całkiem szczerze zlikwidowałabym im wszystkie podgrzewacze i opiekacze. Kuchni wyszłoby na dobre, choć klient musiałby poczekać. Tam jest świetny kucharz, tylko tego szlifu staranności brakuje – bułeczki z opiekacza, podejrzewam, że kaczka też podgrzewana – owszem, gorące to, talerze wygrzane, sosy doskonałe, a skórki twarde.
Alino – wstyd się przyznać do profanacji, ale żal mi było tej gęsiny. Jak raz gotowałam ozory w przyprawach i po prostu pod koniec gotowania dorzuciłam gęsinę. Nie miała już tego urzekającego smaku sosu, nabrała nieco warzywnego, ale zmiękła szybko i była nawet smaczna.
Pyro applaus
Smakowita nagroda w interesującym miejscu, omalże widzę wybrukowany dziedziniec i mur otaczający Bamberską Zagrodę (Gospodę).
Gratulacje Pyro. Czy podzielisz się z nami tekstem jakim wystukałaś nagrodę?
A kelnerki? Też w strojach stylowych? Czy tylko fotografie ukazują bamberskie przyodziewki?
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Echidno – tekstu nier mam; to była jednorazówka, ale całyh smak tego polegał na cytatach z Babki Anny , która uczyła młodą żonę Wnuka, czyli mnie :
„Pani, a marchew to ino na peklowiznie, a ślepe ryby dobrze, jak z zielunkami, a grochówka, Pani, to na stópkach i ogunach i żeby tłustego od brzucha dać itd itp a na koniec przepis na chruściki Babci Anny (są w naszych przepisach)
Dzień dobry Szampaństwu,
do świtu u mnie daleko, ale ja już nie śpię, dyżurny insomniak. Rozpędziłam się wczoraj, ale zamiast asnykować-osieckować, musiałam jeszcze pokonferować z Lisą, a ta to ma gadane!Zeszło nam trochę, mnie na słuchaniu, no i prawie usnęłam z słuchawką przy uchu.
Miałam prawo po rejsie, człowiek nawdychał się jesiennego powietrza i tak dalej.
Nisiu,
wszystkie sznureczki od Ciebie wysłucham, jak już Jerzor się wychrapie i uda w celach zarobkowych. Zgadnij, co mi się śniło…katamaran na morzach południowych, ja na dowolnie wybranym boku z egzotycznym drinkiem w dłoni 🙂
No co, przecież nie mam wpływu na to, co mi się śni 🙄
Pyro
bierz udział we wszystkich konkursach, jakie Ci się nawiną! My będziemy dzielnie sekundować 🙂
Nieszczęściem (tak uważam) tutejszych restauracji jest to, że podają te ciepłe bułeczki, masełko… czekadełko takie. To już lepiej by podali winogrona albo coś, a nie „przedpełniacz” typu bagietka i masło. Jam wytrzymała i dostoję do dania, na które mam ochotę, wypiję lampkę wina, a ludzie rzucają się na to, bo głodni, potem z niesmakiem spoglądają na wagę.
Następną razą jak będę w Poznaniu, a zawsze jestem, zaciągnę rodzinę do tej knajpy, zachęcona powyższym reportażem. Może i Pyry będą miały czas? 🙂
Gratuluje Pyro, szturmem to wzielas!
Przepraszam, a coz to takiego „slepe ryby”?
Pepegor – to kartoflanka z jarzynami, podbita śmietaną i z przyprawami jak do zupy rybnej, tylko bez ryb. Na jesieni w zupę wrzucano 1-2 garście malutkich zielonek w całości, albo większych, krojonych. To smaczna zupa.
Zdjęcia Nowego kojarzą mi się z moją wyprawą do Afryki i Cape Hope. Latarnia morska i widoki 🙂
Ale tam miałam wrażenie, że naprawdę jestem na końcu świata. I byłam.
Tradycyjnie – idę dospać.
Dziekuje Pyro, chyba jeszcze tej jesieni zastosuje.
Bardzo ladny ranek tutaj.
Wam tez takiego zycze,
pepegor
Ja natomiast muszę wprowadzić erratę do mojej wczorajszej relacji
z „Le Regal”,bo nie zamówiliśmy 2x piotrosza,jak napisałam,a jedynie raz,a rybą numer dwa była swietna żabnica.W naszym wypadku
trudno mówić,co kto zamówił,bo zawsze jadamy nasze dania do połowy,
a potem wymieniamy się talerzami.Może to nie za bardzo eleganckie,
ale praktyczne,bo próbujemy dwa razy więcej 😉
Pyra, brawo ! Gratuluje !
Pyro,
gratulacje, cieszę się bardzo 😆
widywałam informacje o tym konkursie w naszym wydaniu GW i nawet się zastanawiałam kto i za jaki przepis tę nagrodę dostanie. Ja nawet się do tego nie przymierzałam.
Restauracja jest praktycznie tuż obok mojego miejsca pracy, ale nigdy tam nawet nie zaglądnęłam, zawsze biegiem 😯
Teraz to już obowiązkowo musimy tam pójść. Może 11 listopada na gęsinę.
O jakimś mini zjeździe tam zorganizowanym też można by pomysleć 🙄
Namawiano tu wielokrotnie Cichala i innych do pisania wspomnień. Mam nadzieję, że Ty to robisz.
Pyruniu kochana. Kobieto talenów licznych. Filarze bogu. Przyjmij szczere gratulacje od zachwyconej
krysiade
Witam wszystkich po dłuuuuuugiej przerwie
Krysiade – gdzie Cię nosiło? Gdzie sprawozdanie?
Znalazłam przepis Pyry opublikowany przez Gazetę Wielkopolską,
ale w wersji niestety mocno okrojonej 🙁
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,8243801,Parzybroda__rumpuc__chrusciki___wasze_przepisy.html
Przyjmij Pyro najserdeczniejsze gratulacje. Przepis na chruściki Babci Anny już dawno, dawno temu zanotowałam skrzętnie.
Pyro, jesteś naszą dumą i chlubą.
Dziędobry na rubieży.
Antybiotyk, którym leczyłam spaprany łokieć rozwalił mi żołądek, wątróbkę i nery. Bardzo śmiesznie. Jutro jadę w Polskę na pięć spotkań, a oczka mam na słupkach. Jeszcze śmieszniej.
No nic, jakoś damy radę. Musiałam się komuś poskarżyć na ciężki los!
Nisiu – jeżeli będziesz w okolicy – tel 61-870-10-73
Nisiu,
A kiedy zajrzysz do Katowic?
Pyreńko, pewnie będę i pewnie będę zarżnięta albo nieżywa ogólnie, bo nie wiem, w jakim stanie dojadę do Poznania na piątek. Mam tam spotkanie w Empiku i pewnie jeszcze jakieś media. Ale bardzo dziękuję, telefon zanotuję skrzętnie!
Oj Nisiu- to nas zmartwiłaś 🙁
Pyro,podpowiadaj proszę,jak stawiać Nisię na nogi po tych nieszczęsnych
antybiotykach !
Bedac ostatnio w Poznaniu zastanawialem sie nad wejsciem do restauracji bamberskiej, ale to byl jakis inny lokal, bo na Starym Rynku na tylach ratusza. Z braku czasu zrezygnowalem, bo mialem ochote na ges, a jej przygotowanie zajeloby spora chwile. Czy ta figurka bamberki na zdjeciu to nie jest czasem z tej wlasnie restauracji za ratuszem? No i duzo wazniejsze pytanie, czy Pyra polecilaby te restauracje do ktorej wszedlem, ale nic nie zjadlem, a ktora turyscie latwo znalezc ze wzgledu na lokalizacje?
Dzisiaj pijemy toast za psa Bobika i za naszych domowych ulubieńców, bowiem mądrzy ludzie orzekli, że 4 października jest święto Braci Mniejszych. Miś za swoje papugaje też może podnieść.
Pyro! Gratuluję udziału w konkursie, zostania laureatem, wypadu do gospody i świetnego opisu tego wydarzenia. Oprócz cebulek z cukinią i agrestem zaintrygowały mnie płatki suszonej cukinii.
Pyra z gospodarskim okiem, praktycznie nastawionej Persony wykonala fajna robote
I po co to tylko. Siedze dobra godzine nad teksten, szlifuje, bo musze uzyc ciezkiej artylerii, bo musze stawiac zarzuty. Strzelac musze celnie, tzn argumentowac rzeczowo, bo kazde zdanie moze zostac zakwestionowane przez druga strone. Pojecia nie macie, ilu ludzi ma chrapke na proces akurat z urzedem! Ide z tym na drugi korytarz, aby sie upewnic co do konzeptu i meritum, a tam mowia mi rzeczy, ktore mogli mi powiedziec tez juz w przeszlym tygodniu, bo wiedzial bym wiecej i nie mialbym stresu. Bo okazalo sie, ze to nie ja musze bombardowac, ja mam tylko dostarczyc amunicji. Ale wszystko to co napisalem moge jutro pisac na nowo.
Nisiu, nie mow nic o antybiotykach. Probowalem sie bez nich obejsc przez dwa tygodnie, jak mialem tylko zatoki i oskrzela. Jakos to przecierpialem, ale moje dwa zeby, co tez sie podwiesily pod ten ogolny stan oslabienia i sie zapalily, cmily dalej tak, ze w piatek dostalem stracha przed prawdziwym zapaleniem – bo wiecie, takie rzeczy to tylko w soboty i swieta i wyblagalem jeszcze termin u dentysty. Dostalem wiec konska dawke penicyliny i termin na czwartek, do usuniecia. Chodzi „tylko” o dwie 7, za to ale po obu stronach szczeki i juz od 3 tygodni nie pozwalaja mi pozadnie przezuc. Moje trawienie jest naturalnie zruinowane i trzeba mi bedzie je dlugo regenerowac. I ani slowa wiecej o chorobach.
Nadal bardzo ladnie.
Doroto z P. – to były 4 b.cienkie suszone plasterki cukini, pełniły rolę przystrojki na zupie – takiego białego kwiatka utworzyły; Ania twierdziła, że durnostojki. Ladnie na ciemnej zupie wyglądały.
Pepegor- oj, to niewesoło 🙁
Do dzisiejsztch toastów dokładamy zatem te za zdrowie Nisi
i Pepegora !
Bez podpórki, ale jest…jakieś 3-4 kilometry od Kurpiów wiadomych, Owczarek na chwilę się z Podhala oderwał i sprawozdał:
http://www.youtube.com/watch?v=RAJNbhMrDBM
ROMek,
restauracja opisywana przez Pyrę mieści się na Jeżycach, w bok od Rynku Jeżyckiego, jakieś trzy kilometry od Starego Rynku. Tam właśnie, przy ratuszu, jest stara figurka Bamberki. Restauracja obok to pewnie Kresowa, o ile jeszcze istnieje. Dawno tam nie byłam. Chyba w 2004 roku ostatni raz. Karmiono tam zupełnie dobrze i kiedy mieszkałam w Poznaniu, to lubiłam tam chodzić. Nie wiem jak teraz.
Tak sobie myślałam, że pewnie ta sucha cukinia to tylko dekoracja, ale pomysł warto zapamiętać.
O chorobach ani słowa ale dobrego zdrowia życzę Nisi i Pepegorowi.
Pepegor,
wyrazy współczucia.
Nisiu,
trzymaj się, czekamy tu na Ciebie z otwartymi sercami, wszyscy się cieszą na spotkanie z Tobą 😆
Jotko – ja nie chodzę po knajpach ale czytałam, że Kresowej już nie ma. Właściciel sobie pub zafundował i Kresową wyrzucił. Ta jeżycka Bamberka, to kopia.
Wróciłem na łono! Wczoraj obiad u Pana Lulka autorstwa Ani i PaOLOre! Jutro wizyta w rodzinnym domu Roberta Makłowicza. Się dzieje!
A propos tych cebulek malutkich ze zdjęć Pyry, marynuję czasami, można też kupić w sklepie gotowce, ale ja jednak wolę po swojemu.
Cichal,
Ty sprawozdawaj foto też! Wszystko!
Zapodałam, że oboje macie pozdrowienia od Kpt. Marka. Zdjęcia nastąpią.
Sprawozdawam!
http://picasaweb.google.pl/cichal05/PaOLOreIPanLulek?authkey=Gv1sRgCNuqtN_SvqH0QQ#
W sobotę (09.10.10) będziemy gościć na inauguracji roku akademickiego naszego UTW Nisię z wykładem Słońce świeci wszystkim 😆
Przyjaciół Bologowiczów z Poznania, okolic i tych, którzy akurat będą przejazdem, serdecznie zapraszam. Impreza zaczyna się o godzinie 15.00 w Gminnym Ośrodku Kultury. Wystąpi też znakomity Chór Madrygalistów im. Wacława z Szamotuł – w repertuarze między innymi utwory Chopina 😆
Pyruniu Kochana,
Caluje raczeta!!!!
Lena
Pyro,
szkoda Kresowej 🙁
miała niepowtarzalną atmosferę. My też teraz rzadko bywamy w restauracjach. Ale kiedy wybuchła nam wolność i jak grzyby po deszczu wyrastały restauracje z kuchniami różnych krajów, staraliśmy się je odwiedzać. Być na bieżąco. Wspominam to bardzo mile 😆
Cichal,
wspaniałe zdjęcia! Cieszę się, że jeszcze żyjesz. Po opisie kulinarnych tortur, jakie tu prezentowałeś, poważnie się o Ciebie martwiłam 😯
Czy na 17-tego szykować ciasto, które tak Ci smakowało w Żabich Błotach? Dasz radę? 🙄
A do mnie zadzwoniła Ulla z Munster… stara przyjaciółka, która „trafiła mi się po drodze” przez moją szkolną przyjaciółkę Jolę, która wyszła za Niemca bardzo sympatycznego i kochanego, dla Joli nauczył się języka polskiego u prof. Miodka, i nauczył się bardzo dobrze.
Ulla zadryndała, bo dawnośmy nie plotkowały i rozmijamy się na skajpie. A dzisiaj mija 16 lat od czasu, kiedy Jola od nas odeszła. Ja niestety mam pamięć do dat…Spłakałyśmy się obie. Czasem tak trzeba.
http://alicja.homelinux.com/news/Mariazell-3.jpg
Jotko, jak oni imienia Wacia, to muszą być dobrzy, bo Szamotuły blisko, genius loci im robi!
Tylko nie pozwól im śpiewać „Już się zmierzcha”, bo ja od tego ZAWSZE ryczę!!!
Pyruniu, znalazłam tę Bamberską w internecie, ale tam piszą, że ona Zagroda, nie Gospoda. To ta sama? Bo na Jeżycach, na Kościelnej.
Hotel też mają… może by zanocować…
Jotko! Słońce Ty Nasze! Ciasto tak, tylko nie wiem czy na 17tego? Możemy nie zdążyć. Tyle się dzieje!
Nisiu,
nie znam całego repertuaru, który zamierzają wykonać. Włodek idzie jutro na próbę i każę mu przynieść zeznania na piśmie. Ja uwielbiam Już się zmierzcha ale rozumiem, że od tego można ryczeć.
To dobra dedykacja dla Alicji na dzisiaj, ale ja niegramotna w you tubach.
Nisiu,
rychtyk ta sama 😆
Cichalu,
ważne żebyś dał rady temu ciastu, termin się dopasuje 😆
Jotko, Nisiu,
Z tego obszaru (polski renesans) ‚moi’ słuchacze twierdzili, że najbardziej ich dosmuca „Siedząc po niskich brzegach babilońskiej wody…” (Kochanowski, Gomółka)…
…powieszaaawszy po wierzbach niepotrzebne luuutnie…
/sobie zaśpiewała molto espressivo 😉 /
A co do Wacka – najbardziej lubię „In Te Domine speravi…” Krótkie motety mogą się znudzić przez dwie dekady wykonywania (ponad) 🙂
Jotka,
Ty *se* nie żartuj, u mnie dopiero popołudnie wczesne, a nie jakieś tam zmierzchy… ale smutno jakoś, no i teraz mnie wierci ta muzyka na wylot. Masz mnie na sumieniu swojem… Nie przejmuj się jednakowoż, bo wiadomo, że zycie bez pieprzu, soli, odrobiny dziegciu… jest diabła warte 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TjJHVtkE5a4
O, nie tamto, tylko to! Wiem… już podrzucałam.
http://www.youtube.com/watch?v=VC2gsLinYBk
………………………………………………….Non confundar in aeternum
Po raz kolejny młoda żona Wnuka przepisem ocaliła kogoś od zapomnienia.
Ryczcie Państwo do woli, ale nie chorujcie, proszę.
Zaprzyjaźniony chirurg obiecał wpaść do Katowic na spotkanie… z walizką. Będzie oglądał mój felerny łokieć. Jak dobrze pójdzie to zamiast spotkania zrobimy pokazową operację – Wojtuś skalpelem macha bez oporów…
Postaramy się nie pochlapać książek.
Placuś – i wice wersja!
Zbliza sie pora toastu. Za Nisie i Pepegora i wszystkich innych niedomagajacych!
Pyro, dziekuje za odpowiedz 🙂
Wychylam Merlotem
Kawą – Takie jest życie – Dziś ślepe ryby, a jutro rosół z okami, za oczy, zęby, by śledziony nam grały, zdrowie.
Rano życzyłem listonoszowi wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, z rozpędu. Jutro – lekkiej torby. Indianom ze szczepu Nowego życzę powrotu wody i ziemi do macierzy, sto lat przekrętów wystarczy. Cichalowi dziękuję za zdjęcia, Beatelsom za „Wielkopolska je,je,je”, królowi Dawidowi za psalmy 31 i 54, a capelli za pelnię bez orkiestry, księżycowi za fazy, słońcu za zaćmienia, temu z Szamotuł za kalwinizm z ludzką twarzą, a Markowi Stolarskiemu z sąsiedniej bramy (klasa III-cia B, wychowawczyni pani Włosek Regina) za zepsucie roweru wybaczam.
Mam nadzieję, iż z czasem zostanę normalnym człowiekiem i będę w stanie stosownie życzyć i wznosić. Zdrowi, tak trzymać.
Pyro, brawo! 🙂
Kaszpirowski, niestety, wymiękł 🙁
Cichalu, cieszę się, że kolej żelazna dowiozła Cię na łono i znowu sprawozdajesz.
Solenizantom, jubilatom, chorym i zdrowym: wszystkiego najlepszego!
Dzieńdobrywieczór!
Za Zdrowie Wszystkich Potrzebujących!
PaOLOre nie tylko wypełnia formułę dżentelmena (oisałem o tym) ale również dobrego samarytanina, ujmującego gospodarza i czułego piastuna. Ponadto ma prześliczną (znam się na tym ) pania domu! Niech mu Allach wynagrodzi w licznych stadach kóz i wielbłądów!
Cichalu 😳
Jak tak dalej pójdzie, to ja nie nadążę za swoim „imagem”.
Dziś prześliczna pani domu? Wczoraj mówiłeś o niej per „ostra kobita” 😉
Proszę do tych formuł dodać jeszcze formułę męczennika 😆
Uciekam do domu, bo mi tu jakieś myszy biegają po biurze u klienta… I nie są białe.
Placek, na co Ci to? Najłatwiej to być normalnym. Nie poddawaj się! Jesteśmy z Tobą.
Zdrowia wszystkim tu na blogu i dziękuję za życzenia zdrowia dla mnie!
Popijam sobie herbatką owocową, bo o tej porze nie mogę już prawdziwej.
Nie przespałbym nocy, a jutro znowu trzeba się stawić.
Bądźmy wszyscy zdrowi i wznaszajmy, albo wznośmy,
i pływajmy, i żeglujmy, się wspinajmy i wspierajmy! 🙂
Herbatkę owocową z rana lub z wieczora,
najważniejsza czyjaś pora, każdy swoją ma.
Que sera!
… byle ser był dobry 🙂
Będę się upierać przy gorgonzoli dolce.
Albo taki normandzki camemberek „La rustique”. Można nim zapowietrzyć cały dom, ale jest wyśmienity.
Za tydzień wracam, a na razie żegnam Was czule.
Cmok, cmok.
Kodzik jak u tych od Pana samochodzika.
Bez spanka, prosze. Juz niedlugo swit bialy.
Pan Lulek
Zanim u pana Lulka blady świt nastanie ja zdążę jeszcze przesłać gratulacje dla Pyry – za wygraną. W historii Blogu jest to również chyba pierwszy wpis Gospodarza bez Gospodarza. Znowu Gratulacje dla Pyry, a Gospodarzowi dzięki za pomysł.
Mam czerwone wino – za zdrowie Nisi, Pepegora, za dobre samopoczucie Placka, za Wszystkich.
Dobranoc 🙂
dzień dobry .. 🙂
zdrówka wszystkim chorowitkom …
a czemu Pan Lulek w biały dzień i przy gościach w piżamie łazi po domu? … pewnie podsypia w dzień a nocy spać nie może .. jedzonko Ani pycha wygląda i chyba sobie dzisiaj zrobię takiego zawijańca .. produkty mam … 🙂
Panie Lulku. Jolinek nie poznała się na nowym smokingu! Pozdrowienia dla stracha na wróble.
PaOLOre. Uroda i „ostrość” wcale się nie wykluczają, wręcz pięknie korespondują…
cichal Ty mnie nie strofuj .. strofuj Pana Lulka bo się zaniedbuje ..
Placku,
kojarzy mi się Pan Szanowny w tym blogu z concerto grosso… (rola solowego* concertino, rzecz jasna) 😉 😀
___
*licencja…